thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Odkrywczo

Dystans całkowity:17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%)
Czas w ruchu:34:58
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:15714 m
Liczba aktywności:299
Średnio na aktywność:59.64 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Stara... i nowa, ekspresowa "S-3" - poradnik rowerzysty ;) (Świebodzin, Sulechów)

Sobota, 11 października 2014
kilosy:147.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Dość szalony był to wypadzik...
Choć raz chciałem pojechać jak prawdziwi twardziele typu 'xtnt' co to Morfeuszowi się nie kłaniają. Toteż w piątek tylko zdrzemnąłem się po pracy, bodajże 3 kwadranse, a potem zero spania aż do 3 w nocy, kiedy to wyjechałem.
Na tym podobieństwa do xtnt się kończą: zero ciuchów na drogę, zero narzędzi i innego majdanu, zero jedzenia i minimalna ilość picia do przeżycia. :)
Żeby nie było zbyt łatwo, wybrałem starego, stalowego dinozaura (Krossa) w dodatku na zajechanych oponach i niskim ciśnieniu w tychże (1.4/2.4).
Pozornie kuriozum maksymalne: takim sprzętem w trasę z której 3/4 wiodło drogą krajową/ekspresową/międzynarodową...
Oczywiście plusy ten rower też ma: możliwość doboru różnych, wygodnych pozycji tudzież opony, na których NIE MA ryzyka przebicia dętki (a szkła się trafiły, jak najbardziej).
No i nie ukrywam, że szkoda spocząć na laurach (40kkm), bo jeżdżąc tylko d-p-d to drugie kółeczko (wokół Ziemi) skończyłbym na emeryturze... 

Ciężki i ociężały sprzęt, ja też ociężały (ale bynajmniej nie ciężki), początki pod górkę po wyboistych wiochach i to z niespodzianką: wiatrem w twarz... słowem: zapowiadało się ciekawie. ;)
Od New Salt City szarża po "trójce", tam chyba jeszcze nie ma zakazu dla rowerów...
Między 5:30 a 7:30 jak zawsze największy atak Morfeusza, choć jechało się bardzo fajnie. :)
/nawiasem pisząc: co za zwyrodnialec wymyślił system, by wstawać i zaczynać pracę w najsłabszych godzinach w ciągu doby???/
Od 7 zaczął ponadto kropić (i straszyć) lekki deszcz, czyli dokładnie odwrotnie jak w prognozie (słońce od 7 rano, deszcz od 7 wieczór, hehe...), ale i tak fajnie się jechało. ;)
Niby było aż 14*C nad ranem, ale olbrzymia wilgoć (wszystko mokre) dawała odczucie poniżej 10, a ja w krótkich spodenkach... i dobrze. ;p
Pod Sulechowem "trójki" się rozchodzą na starą i nową, no i oczywiści zgapiłem się (nie ma drogowskazów typu "stara trójka") no i tym sposobem wylądowałem na nowiutkiej, ekspresowej S-3, de facto autostradzie... :)
Po dwa pasy w każdym kierunku plus szeroki awaryjny, więc bynajmniej nikomu nie zawadzałem, co nie mniej trąbili na mnie, aż miło. ;)
Dość szybko można było się dać zahukać tudzież nabawić jakiej nerwicy, więc zacząłem sobie tłumaczyć to tak, jak tłumaczyła mi Bożenka . ;)
Zjazdów przez 20 km nie ma żadnych, wszystko ogrodzone a skrzyżowania piętrowe... chociaż dałoby się przedostać przez bramki pod wiaduktami, które nigdy nie wiadomo, dokąd prowadziły, ale generalnie łączyły się z pobliską, równoległą "starą trójką".
Jakby kto chciał się wbić bezpośrednio na "starą" to jej wiadukt łatwo rozpoznać: jako jedyny jest to most podwieszany i jako jedyny jest... różowy. o_O

Co nie mniej wytrwałem dzielnie w swym błędzie, aż pod Świebodzinem... wiadomo. ;)
Dziękczynienie za pierwsze i błogosławieństwo na drugie kółko wokół Ziemi
Dziękczynienie za pierwsze i błogosławieństwo na drugie kółko wokół Ziemi © mors
Seria podjazdów, dla każdego coś miłego ;)
Seria podjazdów, dla każdego coś miłego ;) © mors
Ja też oczywiście zrobiłem sobie selfie z Posągiem, ale autocenzura wstrzymała publikację. ;p
Ciekawsze są powyższe podjazdy ;) te centralne, betonowe, są do podjeżdżania (da się spokojnie na dużym blacie :) ) i zjeżdżania, po bokach są asfalty do wchodzenia i (osobno!) schodzenia, a po zewnętrznych są jeszcze dojazdy techniczne, dla MTBowców. ;)
Są na tyle szerokie, że da się zjechać tak szerokim trawersem, że nie trzeba hamować. :))
/natomiast raz na te 150 km musiałem zahamować (i to bardzo ostro, tragedia!), a żeby było śmieszniej: o 4 w nocy, w malutkiej mieścinie, coby ustąpić pierwszeństwa jedynemu krążącemu podówczas samochodowi...którego, notabene, nie miał :D).
Trza było wziąć mono ;)
Trza było wziąć mono ;) © mors
Podjeżdżałbym
Podjeżdżałbym © mors

Nawiedziłem Świebodzin, bom nigdy tamże jeszcze nie był, w przekonaniu, że mam 1,5 h do odjazdu pociągu... zaś na godzinę przed odjazdem obczaiłem, że ze Świebodzina to ja w ogóle nie mam pociągu... ;]
Pociąg był za godzinę, ale z Sulechowa (ach te nazwy ;) ), więc czemu nie, 20 dodatkowych km niech se wpadnie, zwłaszcza, że czułem się cały czas coraz lepiej (?!). 
Powrót dla odmiany starą trójką, na którą akurat w Świebodzinie trafić jest bardzo łatwo (skrzyżowanie w rejonie Posągu, w lewo DK92, a na wprost zdeklasowana, nie-numerowana (bo gminna) droga na Sulechów.
Zabawne, gminna droga a gładka, szeroka, z pasami awaryjnymi i prawie bez ruchu - tę to jak najbardziej można każdemu rowerzyście polecić.
Stara w porównaniu do nowej pod Świebodzinem wygląda, jak sinusoida - nie do wiary, ile się musieli narobić (i wykosztować) żeby zniwelować pagórki w przypadku nowej... pytanie tylko, po co? Stara sinusoida jest ładniejsza a spadki nie są przesadnie strome.
po drodze dogorywające stacje paliw, motele.. typowe klimaty przy "starych" drogach, po których śmigają już tylko lokalsi...
I sporo szkieł, które zbierałem w ramach przerw na przegryzki...
Jechało się coraz lepiej (?!?) a tu nagle... poszła mi krew z nosa. o_O Bardzo dziwny objaw dobrego samopoczucia...
A w Sulechowie - jeszcze tylko 20 km do Zielonej Góry, więc czemu nie ;) zwłaszcza, że alternatywą było szukanie stacji, pół godziny jazdy i godzina czekania na przesiadkę.
Za Sulechowem znów się władowałem na "trójkę" (bez alternatywy stara-nowa, ale za to z zakazem dla rowerów...), dobrze chociaż, że we właściwym kierunku. ;) W połowie drogi przeprawiłem się jednak na gminną dróżkę do Green Mountain, bo wysłuchiwania klaksonów już mi wystarczy na rok do przodu. ;p
A na rogatkach Zielonej - a może by tak oszczędzić kolejne PLN i kopsnąć się do Morsownii na kołach, a i dwusetka wejdzie? Niestety, wylazło właśnie słońce, i jak dotąd rwałem na wszystkich pagórkach na blacie, tak teraz zdechłem na pierwszym lepszym. ;]
A cóż to było za słońce - dość powiedzieć, że połowa ludzi popylała na letniaka, a na Orlenie i w buso-szynie włączone były klimatyzacje. :D Październik jak w Dubaju. ;))
Tak więc stchórzyłem przed słońcem i popyliłem pociągiem. ;p

Utrudniałem sobie jak tylko mogłem, a i tak przyjechałem dość rześki i wypoczęty, więc stwierdzam niniejszym, że sen letni właśnie minął, hyhyhy... :p

Zamek Książ /Hrgn, M-aaa/

Sobota, 20 września 2014
kilosy:147.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Wycieczka jak wycieczka... :p:p
A, racja, jechałem "z" taką jednąąą - "z" w cudzysłowiu, bo gdyby nie zdjęcia to bym chyba o rzeczonej zapomniał. ;)
Ta to się zawsze do zdjęcia postara ;p a i ja, pierwszy raz w życiu, jako-tako wyszedłem ;p
Ta to się zawsze do zdjęcia postara ;p a i ja, pierwszy raz w życiu, jako-tako wyszedłem ;p © mors
Teoretycznie mój rekord długości jazdy wspólnej (ok. 130 km) tylko że ja naprawdę niewiele jej widziałem, często nawet po odwróceniu się do tyłu. ;] W sumie to nie wiem, jak to liczyć. ;p
Prawie wszystko zostało już napisane , M. odwaliła kawał sumiennego wpisu, toteż ja mogę odwalić pańszczyznę. ;p

Oczywiście ładnie i ciekawie zrobiło się dopiero na pogórzu, chociaż dla mnie prawie 100% trasy było nowością, więc ze zwykłych, nizinnych wioch też miałem satysfakcję. ;)
Na dobry początek Dobromierz, ze skośnym rynkiem niczym Lubomierz i urokliwa zapora tamże. Tym lepsza, że można z niej sobie zjechać na kolarce (świeżo po deszczu i bez hamowania), choć niektórzy bali się na MTB. ;p;p

Świetne miejsce do świrowania... ;)
Kwintesencja Monikiii :)
Kwintesencja Monikiii :) © mors
Wałki na wale ;p
Wałki na wale ;p © mors
.
Ciekawe miejsce pracy:


Krajobrazy wypiękniały, ale przystanki bynajmniej... ten to nawet jest innowacyjny w swej straszności ;)

.
Popylamy, popylamy, i o to jest, nareszcie! Powiat świdnicki ;))


.
No i popylamy na zamkowe wzgórze...

Tutaj koleżanka sympatyczna chce pozdrowić Czytelników pewnym międzynarodowym gestem tylko za szybko pstrykłem ;p

a tutaj cfaniakuje ;p

Mała zaciesza ze zrealizowanego celu ;p
Mała zaciesza ze zrealizowanego celu ;p © mors



Klomby na Zamku Książ do złudzenia przypominają śmietniki - nabierają się nawet kumaci ;)
Klomby na Zamku Książ do złudzenia przypominają śmietniki - nabierają się nawet kumaci ;) © mors
.
Mała zmiana pozycji...


i wła la!



.
Żelki, niestety tym razem bez keczupu ;]
Tym razem nostalgicznie
Tym razem nostalgicznie © mors
.
No i powrót, na szczęście udało mi się wywalczyć inna trasę i na szczęście wpakowaliśmy się w długi, żmudny podjazd, do tego pod wiatr. :) Podjeżdżało się super :D choć nie wszyscy podzielali mój pogląd - cytuję "&^%$#$$%^, *^%#$%@ &^#$#@!!!" :D:D:D
Zdjęcia z tego podjazdu wyszły całkiem ładne, ale jednak nie zaryzykuję... ;))

A później w nagrodę była seria zjazdów, po gładkim, szerokim asfalcie - każden 50-57 km/h bez pedałowania. ;]

Trzeba przyznać, że większość trasy Kierowniczka popylała z głowy, a nawet na "obczyźnie" dawała sobie radę.

Oryginalnie minkuje w trakcie kumania :D
.
Powrót przez niziny okazał się wcale nie taki banalny - najpierw podziwialiśmy autentyczną i do tego dość dużą trąbę powietrzną (!) nad Krainą Wygasłych Wulkanów (jest foto, ale ja tam nic nie widzę ;p ) a później sami dostaliśmy rykoszetem od tej nawałnicy, oczywiście w najgorszych możliwych okolicznościach: droga przez pola, zero drzew, przystanków, czegokolwiek. ;]
Deszcz był tak potężny, że jedyne, co widziałem oprócz wody, to czerwona kurteczka Monikiii (na deszczu dostała energii i nagle wypruła do przodu aż trudno ją było dojść ;p ) a jedyne co słyszałem oprócz deszczu, to napadowe ataki śmiechu tejże :D:D:D wyjątkowo oryginalna reakcja na takie okoliczności. :O
Świeżo umyty Hrgn zafajdany na cacy, zwłaszcza że na polnej (choć asfaltowej) drodze było naniesione dużo ziemi z traktórów. Jednakowoż zafajdany przyodziewek (weź se tak teraz wsiądź do pociągu...) że o sadzawce w butach nie wspomnę. ;p
Najgorsze jednak, że deszcz, jak na połowę września, był niezwykle ciepły. ;)

Oficjalne podziękowania za usługi foto, video, navi i inne takie. ;p I sorry za zbałumucenie kota. Choć lekko nie było. ;D

Z wpisu rzeczonej wychodzi, że nastukaliśmy 1 080 m podjazdów (nigdy wcześniej nie wiedziałem ile) i jestem w lekkim szoku że tyle się tego uzbierało, bo wchodziły lekko, szybko i przyjemnie - ani razu nawet nie zrzuciłem z dużego blatu. ;] 

PS. w pociagu z grubsza ochędożyłem rower i podsuszyłem siebie... i oczywiście jak tylko wysiadłem, to znów lunęło. :D Do Morsownii jeszcze 13 km, zmrok zapada, ja cały mokry... więc co sobie kupiłem w przydrożnym sklepie? Loda. :)
Dziękuję za uwagę. ;)

Ziemia okrążona, jedziemy dalej. :) (Bory Dolnośląskie)

Czwartek, 18 września 2014
kilosy:39.59gruntow(n)e:11.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Koniec pierwszego i początek drugiego okrążenia Ziemi w wykonaniu ciężkiego, 15-letniego Krossa. :)
Na szczęście padło w trakcie wycieczki i nie mają znaczenia kilkusetmetrowe różnice w podawanych długościach obwodu Ziemi (~40 004 km, licząc po południkach, bo przez bieguny).
Jak już wspominano tu i ówdzie: rowerek 15 letni (równo co do dnia, a ja równo 17 lat starszy - nikt nie pamiętał, dzięki ;p ), kupiony za 600 PLN (wtedy to była przedostatnia półka cenowa) i zaliczył tylko jedną awarię (odkręciła się kiera przy 33kkm).
Poza wymianami wielobiegów (4 razy) prawie wszystko w oryginale.
- oryginalne wszystkie klocki hamulcowe :) i obręcze
- jeden raz zmieniane ogumienie (opony i dętki, wytrzymały od 12 do 14,5 lat)
- jeden raz zmieniana korba (po 21kkm)
- jedna linka zmieniona, z resztą bez mojej wiedzy i zgody (po 37kkm)
- chyba 6 liczników (2 skradzione, 3 spsute).
Mój nowy mapnik z okazji rozpoczęcia drugiego okrążenia :)
Mój nowy mapnik z okazji rozpoczęcia drugiego okrążenia :) © mors
Chociaż przyznać trzeba, że aktualnie sporo elementów jest "wymęczonych" i długo już nie pociągną... Natomiast wiele jeszcze pociągną oryginalne, 15 letnie klocki hamulcowe. :)
Klocki hamulcowe
Klocki hamulcowe "po objechaniu Ziemi" (40.004 km) © mors
Zaś widoczna, tylna opona, ma 13 lat, a złożyłem ją już jako używaną 3 lata temu i od tej pory nalatała ponad 12kkm. Jedynie słuszne opony! (Dębica GT 600, jeśli jeszcze ktoś nie zapamiętał ;p ).

A wycieczka jak wycieczka. ;) Jako oszczędny człowiek codziennie w tym tygodniu wożę gdzieś rower koleją ;D (bo w promocji jest przewóz rowerów za 1 zł a ja z legitką na przewóz morsów -50%).
Dzięki czemu obwód Ziemi wypadł koło kościoła w Lesznie Górnym. ;) Kto by pomyślał, że to tam... można by tam jaki obelisk postawić. ;)

"Wiejski" kościół (w Lesznie Górnym) © mors
Poza tym sforsowałem sporą połać Borów Dlnśl. Z wiatrem ;p ale pierwszy kilometr w kopnym piachu i tak dał popalić.
Trochę pobłądziłem, a raczej TYLKO trochę. ;] Ominąłem punkty jakie chciałem "odkryć" toteż tylko foty zastępcze:
Typowa droga w Borach Dlnśl. (pół godziny jazdy i mamy kolejny zakręt i znów to samo...)
Typowa droga w Borach Dlnśl. (pół godziny jazdy i mamy kolejny zakręt i znów to samo...) © mors
Opuszczony, pojedynczy obiekt przy torach kolejowych w sercu Borów Dlnśl
Opuszczony, pojedynczy obiekt przy torach kolejowych w sercu Borów Dlnśl © mors
Prawie jak na Marsie, jakem Morsjanin ;)
Prawie jak na Marsie, jakem Morsjanin ;) © mors
Smukła brzoza w silnych ramionach dębu - dowód długoletniego pożycia (ciekawe, czy się nie zmutowały ich
Smukła brzoza w silnych ramionach dębu - dowód długoletniego pożycia (ciekawe, czy się nie zmutowały ich "dzieci"...) © mors

A w drodze powrotnej, jadąc koło poligonów wyprzedziła mnie wielka kolumna wojskowych pojazdów, popylając z resztą niewiele szybciej ode mnie i przez kilka kilometrów wspomagali mnie swym wiatrem, ale za to co się zaczadziłem spalinami, to moje. ;)
A spalin było nie miara - same stare rupiecie w tym takie totalne zabytki jak UAZ 452 (ogór) i dźwig na Pszczole (przedpotopowy Star 660).
Jeden wehikuł nawet nie podołał "trudów" jazdy...
Ale urwał! (urwane koło w wojskowej przyczepie)
Ale urwał! (urwane koło w wojskowej przyczepie) © mors
Dziękuję za uwagę. ;p

Kijanka, Almette, Legnica i okolica ;) /Hrgn/

Środa, 17 września 2014
kilosy:99.64gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Kopsnąłem się do Legnicy troszkę porozrabiać. ;))
Najpierw podjechałem w tej masce co poniżej narobić Kijance siary pod jej pracą. ;]
7:25 rano, konglomerat poważnych instytucji, poważne ludki popylają do pracy wśród nich wije się Kijanka, a tu o! :p
Lekki popłoch i panika wśród poważniaków, ale to jeszcze nic! Absolutnie bezcenna mina Kijanki, która jednocześnie umierała ze śmiechu a zarazem starała się udawać, że mnie nie zna. :D:D
Niestety, foto tylko zastępcze:
Kijanka zaciesza. :) Huragan doskonale podkreśla, jaka ona jest długa :O
Kijanka zaciesza. :) Huragan doskonale podkreśla, jaka ona jest długa :O © mors
Jaka elegantka :O
Jaka elegantka :O © mors
.
Nie mogło się obyć bez małego heppeningu pod pomnikiem przyjaźni polsko-radzieckiej (sic!), notabene w dniu rocznicy agresji tychże na nas-że.
Może polskie jabłko? ;p

Może polskie jabłko? ;p © mors
Jabłkami w ruskich!
Jabłkami w ruskich! © mors
Na złość Putinowi ;p
Na złość Putinowi ;p © mors
W tle już widać radiowóz... ;]
.
A później zacziłem się na małą, niewinną Almette popylającą raźno na swoim małym rowerku do swojej małej szkoły uczyć swoje małe dzieci w równie małej Legnicy (wieś Legnickie Pole).
Ona nawet do pracy jedzie z uśmiechem na twarzy ;))
Ona nawet do pracy jedzie z uśmiechem na twarzy ;)) © mors
(dodać tutaj należy, że jeszcze przed chwilą była ciężka mgła i szarówka, bodajże 15*C, a nasza mała Bożenka pomyka na letniaka! Szacun Morsa. :) ).
... tymczasem z rowu wyskoczył przerażający zwyrodnialec
... tymczasem z rowu wyskoczył przerażający zwyrodnialec © mors
Biedna, niewinnna, mała Almette!
Rzuciła rower i pognała co sił, ale zwyrodnialec ją dopadł i.... obsypał upominkami. ;)) (dedykowane chusteczki nawilżające, tudzież równie dedykowane jabłka).
Alouette z Alouette
Alouette z Alouette © mors
Alouette z Alouette
Alouette z Alouette © mors
PS. znam Alouette ponad rok i dopiero pierwszy raz widziała mnie na konwencjonalnym, dwukołowym rowerze :D a nawet kawałek wspólnie przejechaliśmy - farciara. ;D ).
.
No dobra, może by tak coś merytorycznie, tzn. o wycieczce... plan minimum: Wzgórza Strzegomskie, optimum: WS plus zbiornik Mietkowski, maksimum: Ślęża.
Zrealizowane... nic z powyższych. ;p
Pól dnia wytopiłem na bujaniu się po najpodlejszych podlegnickich wiochach - fatalne drogi (łaty, dziury, bruki), mierne podjazdy i brak jakichkolwiek "fajerwerków". ;]
No nic to, jestem zdania, że wszędzie warto zajechać, chociaż w wiele miejsc tylko raz w życiu - to właśnie te miejsca. ;]
W podobnej odległości miałem Krainę Wygasłych Wulkanów ale specjalnie odpuściłem, bo miała być po drodze jutrzejszej wyprawy (miała, ale nie była ;] ).
Wytelepało mnie jak rzadko kiedy - dziwne, wszak powiat legnicki śpi na miedzi = forsy jak lodu...
Dodatkowo wiele czasu wytopiłem na miotanie się, jak rzadko kiedy. Fakt, że przespanie owej nocy 2 godzin nie pomagało, ale swoją drogą byłem chyba cokolwiek rozkojarzony... ;)) ;p
Tylko 3 zdjęcia, wszystkie z L.P., bo dalej nie było już niczego. ;)
Bazylika w Legnickim Polu
Bazylika w Legnickim Polu © mors
Kapuściane klomby w Legnickim Polu. Jak niewiele trzeba
Kapuściane klomby w Legnickim Polu. Jak niewiele trzeba © mors
Elegancka podstawówka w Legnickim Polu
Elegancka podstawówka w Legnickim Polu © mors
.
Na koniec powrót do Legni i polowanie na Kijankę. ;p Jak już ją wyprawiłem do pracy to i po pracy mogę. ;)
Rzeczona wchodzi do domu chyba kominem, bo się rozminęliśmy, cały czas nie wiem jak...
Nic, to, powoli potoczyłem się do centrum...
Dziwne pomniki, nawet jak na legnickie standardy ;)
Dziwne pomniki, nawet jak na legnickie standardy ;) © mors
...i na PKP, cały czas intensywnie acz jałowo SMS-ując. ;) Puenta nie była optymistyczna, ale to tylko była zmyła - po chwili na dworzec wpada zdyszana Kijanka - rzuciła wszystko (szamanie obiadu) i pognała mnie żegnać! :O
Wzruszeniom nie było końca, ale i nie obeszło się bez odwetu - za poranną siarę pod pracą tym razem narobiła mi siary, pod moim pociągiem, każąc mi robić różne miny do wspólnych selfie. ;]
Jak ktoś chce to zobaczyć, to odsyłam do tejże. ;p Tutaj są same grzeczne zdjęcia. ;) 

"Ósmy pasażer...." ;) © mors
Selfie dwuosobowe z idealnej do tego celu bardzo długiej rąsi ;D
Selfie dwuosobowe z idealnej do tego celu bardzo długiej rąsi ;D © mors
.
I na koniec dedykowany bonus na rozweselenie kogoś, komu się to ostatnio bardzo przyda. :)
Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;]
Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;] © mors

Studzianka - czynna stacja-widmo, Huragan w "Wiosce Wiatrów" i inne cuda Borów Dlnśl.

Wtorek, 16 września 2014
kilosy:73.26gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Niby przeraźliwie płaskie i odludne Bory Dolnośląskie, ale i tam można coś ciekawego wyhaczyć. Szkoda tylko, że raz na 10 km. ;]
Jadę na HURAGANIE pod silny wiatr czołowy, jak się spinam to 25km/h, powoli tracę cierpliwość... a tu taki demotywator (ciekawy marketing turystyczny, nie ma co...):
Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :)
Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :) © mors
W rzeczonym Pasterniku - niespodzianka: przydomowe składowisko... rzadkich, bardzo awangardowych i dawno już zapomnianych Citroenów CX :O
Akurat niedawno żem rozważał, że w życiu widziałem chyba tylko 2 takowe "kuzoria", i że więcej pewnie już nie zobaczę. A tutaj, na niedużym obejściu stało ich 16! Plus jeszcze nieokreślona ilość na podwórzu za domem! Niesamowite tym bardziej, że nie były to żadne "Angliki" ani wyciągnięte na lewo z niemieckich czy francuskich  złomowisk - prawie wszystkie miały polskie tablice rej. (czasem białe, czasem jeszcze czarne). Ktoś je specjalnie skupuje i - najwyraźniej - nawet nie wyrejestrowuje. Ani nie restauruje - wszystkie w stanie raczej słabym, acz kompletnym. Intrygujące...
Bez zdjęć, bo komórką pod słońce... ale chyba kiedyś tam wrócę...
.
Studzianka - wieś opuszczona po 1945, w samym sercu Borów Dlnśl., bez drogi dojazdowej (tylko leśne), na piaskach... nie mam pojęcia, jak i dlaczego kiedyś tam żyli ludzie. Teraz po wsi pozostały zarośnięte fundamenty i zdziczałe drzewa owocowe i krzewy ozdobne - ciekawy widok w środku lasu.
Została także stacja kolejowa, 2 km ode wsi. I stacja jest i działa, nie tylko na papierze - w środku sezonu grzybowego jest to świetna opcja dla grzybiarzy.
Dopiero co przegoniłem takąąą jednąąą ;) z "moich" lasów a tu... 18 grzybiarzy! W dniu roboczym, w godzinach roboczych - wszyscy jechali na Legnicę. ;p A sio na swoje! ;p
Ciekawy to widok: stacja w środku lasu i tłumek ludzi (a na zwykłych wsiach wsiada 0-1 osoba).
Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl
Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl © mors
/pstrykłem jak już wsiedli.../
I tu pytanie do naszego eksperta - są jeszcze inne takie stacje? Widma, ale żywe i czynne?
.
Bardziej żywe wsie:
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich)
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich)
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich)
Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors
Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..)
Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..) © mors
.
W pewnym przydrożnym barze, "zapomnianym przez Boga" i Sanepid, przykolegował się pieszczoch - ufność i głaskliwość 10/10. :D
Bardzo ciekawy bar (celowo pomijam jego lokalizację) tak swojski i "autentyczny:, że bardziej się nie da. Wszystko własnej roboty, żadnej komerchy ani nowoczesności, cerata na stołach, półmrok, wiata z odpadów gospodarczych, kot ganiający po barze itd.
Jedyna cywilizowana chłodziarka sklepowa wręcz tam nie pasowała. ;]
A na gazetce - zdjęcia zawodników MTB (niechybnie dzieci właścicieli). Niespodzianka. ;)
Barowy pieszczoch
Barowy pieszczoch © mors
Barowy pieszczoch
Barowy pieszczoch © mors
I inne takie...

Wsi spokojna, wsi wesoła! (nowe, odludne parafie: Krzewiny, Grabowiec, Lipno)

Sobota, 30 sierpnia 2014
kilosy:99.50gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Dokręcanie do setki jest zbyt mainstreamowe ;p a poza tym to celowałem w 80 i trochę nie wyszło...
Nawet fajne te odludzia pomiędzy Krosnem Odrz., Nowogrodem Bobrz. i Zieloną Górą - takie spokojne, przytulne, zaciszne, nieskomercjalizowane, niebanalne...
Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;)
Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;) © mors
Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p
Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p © mors
Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów
Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów © mors
Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P
Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P © mors
Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję
Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję © mors
W Grabowcu to nawet lotnisko mają! Tzn. kawał niezbyt poziomej łąki dla awionetek i szybowców, ale oficjalne ostrzeżenia są.
A później Lipno, gdzie nawet kruki zawracają. ;D
Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie
Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie © mors
Lipno - kościół i wielka lipa
Lipno - kościół i wielka lipa © mors

We wszystkich tych wsiach domki malutkie i nierzadko bardzo stare, co jest rzadko spotykane w lubuskim, a zwłaszcza w mojej okolicy.
Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...)
Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...) © mors
Dożynki w Gorzupii
Dożynki w Gorzupii © mors

A ponadto inne, drobne motywy, głównie z dedykacjami (dla wszystkich, którzy się poczuwają - żeby nikt mi nie był zazdrosny ;p ):





Morsownia - Mielno - Morsownia ;)

Sobota, 23 sierpnia 2014
kilosy:65.50gruntow(n)e:7.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Mielno... przy drodze z Żar do NRD ;)
Mielno... przy drodze z Żar do NRD ;) © mors
;p
Jak kto będzie w tym "prawdziwym" to pamiętajta, że w centrum jest pomnik morsa (zwierza). ;)
Być może kopsnę się do tego nadmorskiego w lutym, na ogólnopolski zlot morsów (ludzi). Marzy mi się dojazd tamże rowerem, kto wie...
Tymczasem zwierzaki w żarskim Mielnie:




.
W Straszowie, 7 km od NRD niezwykły kościół (?):
Kościół w Straszowie
Kościół w Straszowie © mors
Kościół (?!) w Straszowie
Kościół (?!) w Straszowie © mors

Schludne i pachnące (naprawdę!) wnętrze kościoła-obory
Schludne i pachnące (naprawdę!) wnętrze kościoła-obory © mors

A w dość prężnych Żarach taki rodzynek:
Ależ archaizm (w Żarach)
Ależ archaizm (w Żarach) © mors
.
I na deser kolejne wypasione zwierzaki:



A tak poza tym to udało mi się zabłądzić w lesie i zamiast 1 km wyszło 6 km "skrótu". ;)

Stan Iowa czyli gmina Iłowa ;)

Niedziela, 17 sierpnia 2014
kilosy:45.00gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Tamże i nie tylko...
Motyw dnia:
Motyw dnia :D
Motyw dnia :D © mors

Opodalże "nowe" odkrycie...
Cóż za archaizm i trupizm! :D
Cóż za archaizm i trupizm! :D © mors
Bardzo stary dźwig
Bardzo stary dźwig © mors
Nigdy takowego nie widziałem i nawet nie wiem, co to jest... oelka, ratuj! ;)

Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297
Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297 © mors

Niedługo pierwsza rocznica remontu ;]
Niedługo pierwsza rocznica remontu ;] © mors
Stare i nowe
Stare i nowe © mors
Nawiedziłem także pałac i park w Iłowej (czyt. w Ajole ;) ). Niedawno odremontowany park okazał się na tyle urokliwy (obiekty małej architektury i inne zgrabne motywy)... że aż go nie fociłem :D (za dużo motywów, za słaby "aparat"). Sfociłem tylko pałacyk (współcześnie: zespół szkół ponadgimnazjalnych):
Pałac w Iłowej
Pałac w Iłowej © mors
Dąb do podjazdów ;)
Dąb do podjazdów ;) © mors
Dąb do podjazdów ;p
Dąb do podjazdów ;p © mors
Po co ja tyle tych zdjęć wrzucam, to nie wiem...

30% zjazd "bez hamulców" - rekordowa ul. Szkolna w Karpaczu na monocyklu plus objazd Karkonoszy

Piątek, 15 sierpnia 2014
kilosy:12.00gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
Po całym dniu podróży (z czego większość to dojazd, korki, objazdy i szukanie miejsc do parkowania) wylądowałem w Karpaczu, opodal kościołów. I miałem 48 minut na wjechanie na szczyt miasteczka (ponad 3km i ~200m w pionie), zabawę na rekordowej ul. Szkolnej i zjazd (na ostrym kole) z powrotem....
Częściowo zakorkowanymi ulicami, częściowo zakorkowanymi chodnikami (15 sierpnia - świąteczny dzień...) że o przebijaniu się przez zwarty kordon piechurów na deptaku nie wspomnę (przejechałem bez zsiadania, mimo że co chwilę musiałem robić stójkę a nawet wahadło przód-tył, którego dotąd zbytnio nie umiałem...).

Nie wiem, czemu ta ulica jest taka nie znana, leży zaraz poniżej zjazdu do Świątyni Wang i wali po oczach swoją stromizną, najprawdopodobniej największą w kraju... 
Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;)
Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;) © mors
Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;)
Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;) © mors
Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk)
Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk) © mors
Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :))
Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :)) © mors
Aż mnie zemdliło w tymże miejscu - z wrażenia jak i ze strachu, że nie wyhamuję...było grubo, ale jeszcze nie u kresu możliwości...
Aż trudno sobie wyobrazić, co można by zjechać na monocyklach górskich (z ręcznym hamulcem i szeroką oponą)...
Staty-niestety, na podjazd nie miałem czasu. Przy takiej jakości nawierzchni byłoby to arcytrudne, o ile w ogóle sama stromizna by na to pozwoliła...
Niestety, tylko
Niestety, tylko "płaska" częsć Szkolnej ma elegancki dywanik © mors
Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego
Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego © mors

Szacując z dokładnych map, to kluczowy odcinek Szkolnej, jakieś 250 metrów, ma 50 metrów przewyższenia :D
To coś jakby przejechać po Mazowszu 250 KILOmetrów...

Parafrazując teściów pewnego blogera z BS - tam to nawet samochody nie dawały rady... :)
Zazwyczaj po stromych drogach cisnę tylko wtedy, jak są "bicykliści" do zmasakrowania ;) a jak ich nie ma, to trochę cisnę a później zdjęcia (czyt.: odpoczynek ;p ). Tym razem cisnąłem brutalnie całą trasę... przeżyłem tylko dzięki chłodkowi (po południu 15*C), ale bez 3 dni bolesnych zakwasów się nie obeszło ;p

Kolejna legenda zaliczona, choć tylko częściowo... będzie po co wracać. ;)

A ponadto:

Szklarska Poręba:
Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;)
Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;) © mors
Dedykacja ze szklarskiej ;)
Dedykacja ze szklarskiej ;) © mors
Bożena z widokiem na Karki ;)
Bożena z widokiem na Karki ;) © mors
Chciałem machnąć jakiś motyw, choćby kciuk w górę, ale za dużo ludzi łaziło i głupio mi było. ;p
Oczywiście, można by powiedzieć, że to obce miasto i w 99% to turyści, czyli anonimowość....

.... a to własnie tamże, parę metrów obok, nielicha niespodzianka: w tłumie mnie rozpoznała, i to od tyło-boku.I to kobieta-faceta, nie odwrotnie. I to widzieli się raptem 2 dni w życiu i zupełnie nie wiedzieli, że w teraz w tym samym miejscu i czasie.... a jak? to chyba wiadomo - spróbujcie takiego szczęścia stojąc sobie z konwencjonalnym rowerem. ;p;p
A kto? Powinniście kojarzyć. ;p

Trafienie jak w lotka. ;)
.

.
2 miesiące później.... (dokończenie):
Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;)
Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;) © mors
Po drzewach jedzie ;)
Po drzewach jedzie ;) © mors
Latający BMX
Latający BMX © mors
Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat
Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat © mors
Loty ;p
Loty ;p © mors
Loty ;p
Loty ;p © mors
Żadnego monocykla tamże nie było, pfff! ;)
Zasady :)
Zasady :) © mors
Kącik historyczny
Kącik historyczny © mors

"Hamulce tarczowe ze wspomaganiem" - ostrzeżenie dla jadących z tyłu ;] © mors
Tańczące białogłowy... i monocykl
Tańczące białogłowy... i monocykl © mors
Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;)
Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;) © mors
Pomieszanie baśni ;)
Pomieszanie baśni ;) © mors
Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki
Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki "do golenia" a wejście boczne - za darmochę :D © mors
Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p )
Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p ) © mors
Nader urokliwie
Nader urokliwie © mors
Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim
Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim © mors

Gryżyce (przysiółek i kąpielisko)

Sobota, 9 sierpnia 2014
kilosy:21.50gruntow(n)e:4.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Lokalna żwirownia, latem tłoczne kąpielisko interesowało mnie niewiele. Co innego zimą. ;)
Stwierdziłem tylko obecność kilkuset osób i prawie tyle samo samochodów, a rowerów... 4 sztuki.
Z czego dwie sztuki jechały z właścicielkami w bikini. :p Cóż, nawet lato ma swoje plusy. ;)

Tymczasem 2 km dalej znajduje się zapyziały przysiółek od którego żwirownia wzięła swą nazwę, jednak mało kto o nim słyszał, bo nijak nie jest on nikomu po drodze.
6 domów, z czego 2 postpegieerowskie bloczki zamieszkane metodą "na krzywy ryj" przez kilka patologicznych rodzin, a wokół kiła i mogiła, śmieci, krzaki, brak wodociągów i kanalizacji, najbliższy asfalt ok. 5km stąd, brud, smród (dosłownie i w przenośni) i ubóstwo.
Aż strach się zatrzymać na zrobienie zdjęcia. ;]
Oczywiście nie ma sklepu ani kościoła ;) ani jakiejkolwiek komunikacji publicznej.

Dwa kolejne domy są normalne, choć infrastrukturę mają oczywiście taką samą. 
A kolejne dwa są po drugiej stronie Bobru i tworzą osobną "dzielnicę", ma nawet oficjalną nazwę (Grajówka). Niby 200m odległości, ale pomiędzy nimi jest tylko elektrownia z kładką na zaporze. A odległość drogowa to ponad 10 km. Dodatkowo, oba te domy nawet się "nie widzą". Ciekawe miejsca do życia. ;)
To jest przykład tych
To jest przykład tych "normalnych" domów :) © mors
Opodal:
Motyw ;p
Motyw ;p © mors
a za ścianą:
Nowy
Nowy "odwiert" kopalni żwiru © mors
i z powrotem:
W tle jest zamieszkany dom
W tle jest zamieszkany dom © mors
Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni)
Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni) © mors
A tymczasem kilometr dalej klasa wyzyskująca ;)
Rezydencja opodal nędzarzy
Rezydencja opodal nędzarzy © mors

I jeszcze takie tam, z innej parafii, ale pasujące do poprzednich:
Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;)
Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;) © mors

"ROLNICZA" (?) © mors

Było prawie 30*C w cieniu ale jakoś przeżyłem. Pewnie dlatego, że w obie strony było z wiatrem, co się rzadko zdarza w skali dnia, a tu w półtorej godziny... :O