thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:674.20 km (w terenie 17.10 km; 2.54%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:19.83 km
Więcej statystyk

dpd... nareszcie koniec października :)

Czwartek, 31 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd... bez kluczy :)

Środa, 30 października 2013
kilosy:7.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Bardzo mnie to przeraziło, bo bałem się, że będę musiał robić drugie, ponadplanowe dpd i mi się wykres pokrzywi. ;D:D
Ale się obeszło. ;]

dpd... jeszcze parę dni ogrodu i biorę się za uzupełnianie wpisów ;p

Wtorek, 29 października 2013
kilosy:7.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd i ostatni upał... OBY! ;p

Poniedziałek, 28 października 2013
kilosy:7.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
W pracy padałem z gorąca: wielkie okno, ostre słońce (19* w cieniu) i gorące kaloryfery - wietrzenie nawet nie pomagało.
Rano 12*C a teraz, po 20stej... 19,5*C! Pracowałem wieczorem na ogrodzie zupełnie na letniaka. ;]
A już za niecałe 2 m-ce Boże Narodzenie... ;]
Wedle prognoz, od jutra to szaleństwo się skończy - wychodzi, że odtąd będzie już nieprzerwane pół roku wytchnienia. Mało. ;p

Niedziela pod reżimem wykresu ;)

Niedziela, 27 października 2013
kilosy:16.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
16 km, a i tak za dużo :) bo po wczorajszej szarży jak się nie uspokoję to zaraz mi się parabola pokrzywi i co będzie? ;D;D
Poza tym i tak w pełni sił to ja dziś nie byłem. ;p

Pojechałem na rajd 4x4 na który zaspałem :) więc tylko widziałem jak "zbierają zabawki".
I do lasu, a tam jak zawsze czekają na mnie tylko trujaki. ;p
I do kościoła, wieczorem (16*C!), ale to już osobno, w innym stroju. ;)

Idę ogarniać wczorajsze foty (84szt!). ;p

PL-NRD-PL-CZ-PL

Sobota, 26 października 2013
kilosy:141.00gruntow(n)e:3.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
Powoli wracają konkretne wycieczki, sezon się rozkręca. :)
O machnięciu 3 krajów na raz myślałem od zawsze, no i nareszcie... w te krótkie dni... :)
Start i powrót po ciemachu nie jest stratą z krajoznawczego punktu widzenia, wszak własne okolice zna się aż zanadto - żadna strata, zwłaszcza, jeśli są to płaskie lasy...

Z częściową pomocą PKP (58km) docieram do Zgorzelca i wytapiam 2,5 godz. na zwiedzanie obu jego części (PL i NRD). Zupełnie nie znam tych miast, raz tylko przejeżdżałem obrzeżem polskiego Z. i zapamiętałem fatalne oznakowania i pokręcone skrzyżowania.
W centrum okazało się być podobnie a w dodatku zaskoczyły mnie spore zjazdy, co przy obsesyjnej manii nie-używania hamulców w Krossie skutkowało niezłą adrenaliną na każdym skrzyżowaniu... zawłaszcza, że silny wiater ciągle utrudniał przewidywalność no i cały czas nie wiedziałem, gdzie chcę jechać/skręcać. :) Mapę miasta i okolic kupiłem dopiero PO wyjeździe z tegoż - tak jest ciekawiej. :)
Przez całe dwu-miasto (i całą wycieczkę w ogóle) użyłem hamulców 1 (jeden) raz. :) Adrenaliny zaś nabrałem przez to na pół dnia. :D

W niemieckim Zgorzelcu, zwanym czasem Goerlitz, utrafił się cenny moment:
Kościół św. Piotra i Pawła w Goerlitz - podświetlenie najlepsze z możliwych :)) © mors


Ogólnie miasto zwiedzałem z założeniem, że pozytywnych rzeczy o niemczech mówi się na tyle dużo, że ja, dla jakiejś równowagi, skupię się na negatywnych. :)
W zamian niemce odwdzięczyły się deszczem (po drugiej stronie Nysy nic nie padało!) w ten skądinąd bardzo słoneczny dzień. ;]

Osiedle wielbicieli powodzi w Georlitz :D © mors

Po lewej niemiecki syf a to schludne po prawej to już Polska (sic!) © mors

Ruiny w środku Goerlitzowej starówki, haha! © mors

Przy granicy Zgorzelca wschodniego i zachodniego... niemieckie priorytety... ;) © mors

Ponadto trafiłem na osiedlową drogę ze sporymi dziurami i zupełnie nie sprzątanymi liśćmi. I to tyle z syfu. ;p

Plusy dodatnie:
Ostry podjazd pod kościół w Goerlitz © mors

Szalony zjazd po śliskiej kostce spod kościoła św. Piotra i Pawła w Goerlit (w tle PL)z © mors

Ładny podjazd (ciekawe, ile %) © mors

Elewacja-rewelacja (apteka w Goerlitz) © mors

Niemiecki plac zabaw (w Goerlitz) © mors


Wracamy do PL:
Wjazd do Zgorzelca -widok w lewo © mors

Wjazd do Zgorzelca - widok na prawo © mors

Muzeum Łużyckie przy Zgorzeleckim granicznym bulwarze i czwórgłowy jegomość ;) © mors

Parę metrów wgłąb za nadgranicznym bulwarem © mors

Zaraz za bulwarem © mors

Monumentalny orzeł i symboliczne groby 3400 poległych w forsowaniu Nysy Łużyckiej w 1945 © mors

Kolejny pomnik z motywem orła w Zgorzelcu © mors

Spektakularny dworzec "główny" w Zgorzelcu © mors

Taki dworzec (jak najbardziej czynny) w powiatowym, przygranicznym mieście... o_O

Miniaturowa cerkiew w Zgorzelcu © mors

Zgorzelec - widok na Izery © mors


Południowozgorzelecka dzielnica Ujazd:
Częściej widać Czechów w starych wrakach niźli naszych © mors

Widziałem także oryginalnego (dwusuwowego) Trabanta, również na czeskich tablicach i również z całą rodzinką na pokładzie... u nas takich scenek nie widuje się od dobrych 10 lat...
W rzeczonym Ujeździe ruszam na południe, w pogórze, centralnie pod silny wiatr (30-50 km/h) i już na rogatkach miasta łapię kombajn:
Uliczny kombajn... (wyjazd ze Zgorzelca) © mors

Rewelacja, pomijając kukurydziane otręby w zębach własnych i w zębach napędu. ;)
Jadę w takim tunelu pod silny wiatr pod górki (bardzo delikatne, jak na ten rejon kraju) bardziej odpoczywając niż pedałując przez ok. 10 km, i z nudów czaskam wiatraki dla zakręconej na ich punkcie M. ;)
Wiatraki pod Zgorzelcem z widokiem na niemieckie przedgórze © mors

Wiatraki pod Zgorzelcem z widokiem na niemieckie przedgórze © mors


Tylko niezwykłym fartem (kolejnym!) uniknąłem wjechania w świeżo rozjechaną sarnę - akurat w owym momencie jechałem za kołami a nie pomiędzy... O_O

Rozstajemy się (z kombajnem, nie z sarną) w Radomierzycach ale już po chwili odbijam na wschód, wzdłuż południowej granicy (Niedów-Borów-Witka-Zawidów).
Ruch ustaje praktycznie do zera, i nareszcie robią się widoczki i inne takie.

Zabawne, że 4 ostatnie wypady w góry popełniłem na monocyklu, a na dwukołowcach to tak naprawdę nigdy nawet nie byłem - ten wypad to trzeci w życiu w pogórze.

Widok nad jeziorem Witka prawie jak te znane u Lei na blogasku. ;)
Jezioro Witka i malownicza droga na Niedów i dalej na Zawidów © mors

Malownicza droga, a po lewej sztuczne jezioro Witka © mors

Sielanka ;p © mors

A tu to nie wiem, o co chodzi ;) © mors


Nieco dalej...
Gród na Górze słowiańskiej (komórką, pod słońce, a da się odczytać, nie spodziewałem się :) ) © mors

Pozostałość po słowiańskiej osadzie ;))) © mors

No i w końcu robią się konkretne podjazdy. Ostre, ale krótkie, więc w sam raz jak dla mnie. ;)
Uczciwy podjazd na Górę Słowiańską © mors

Nie lubię płaskich terenów, ale płaskowyże i owszem:
Płaskowyż z widokiem na Izery © mors

Rzeczone wioski sielankowe i kameralnych rozmiarów, miło. W jednej z nich kobieta uczy psa chodzić pionowo. :) /bez foto/

W końcu nadgraniczne miasteczko Zawidów, w którym kręcę się po południowych, nadgranicznych przysiółkach (Ostróżno i jakiś drugi, nienazwany, de facto są to wsie w obrębie miasta) i jak zawsze podziwiam nieokreśloność granicy PL-CZ w terenie (także w granicznych chaszczach). Ponadto egzotyczny nieco tym razem kącik kolejowy dla oelka ;)
Zawidów wita... (wjazd od zachodu) © mors

Czeskie mokolotywki w polskim zawidowie © mors

Czeska mokolotywka w polskim Zawidowie © mors

Zawidów, przysiółek Ostróżno. Granica z Czechami zaraz za ostatnimi posesjami © mors

Gdyby drogowcy się trochę za bardzo rozpędzili, to powstałoby nowe przejście graniczne. ;) Tymczasem nie ma tam nawet ścieżki dla kotów. ;)
Przejście oczywiście jest, ale w Zawidowie "właściwym":
Granica (Habartnice-Zawidów) © mors

Granica PL-CZ © mors

Zamiast zdjęć zwierząt ;) © mors

Ziemny płyn ;) © mors

Habartice (CZ) - wjazd do Zawidowa (PL) © mors

Wjazd do PL z górki i z silnym wiatrem, a łączenie asfaltów obu krajów z niezłym uskokiem...

A później na północ, z wiatrem. ;p
Ex-miasto ex-Szymbark:
Ani miasto, ani Szymbark (krótko po wojnie miasto Sz. stało się wsią Sulików...) © mors

Sulików © mors

Ponoć są tam liczne domy przysłupowe, ale czas naglił i widziałem tylko jedną ruderę. ;p

Nader skromna wioska ;) © mors

i inne takie. ;) Naczaskałem 84 zdjęcia, więc i tak selekcja była ostra.
Gehenna taki wpis, bardziej męczący niż jazda. Co do jazdy: parę słodyczy i 0,8 litra picia na cały dzień. :) Byłoby mniej, ale w południe słońce zaczynało przesadzać. ;p

Im dalej na północ tym nudniej... do Zgorzelca, ale inną trasą, a stamtąd na wschód krajową "94" co okazało się świetnym wyborem: droga ta, nie dość że idealnie równa i z szerokim, asfaltowym poboczem, to cechuje się jeszcze bardzo niskim ruchem samochodowym, albowiem równolegle do niej (1-2km) biegnie autostrada A4. Doskonała opcja zwłaszcza dla szosowców... i fatalna dla tych, którzy postawili tam stacje benzynowe i inne obiekty. ;)

W Przesieczanach wymyśliłem skrót na północ przez Dłużynę Grn., gdzie po chwili asfaltu zaczyna się "Kuźnicza Droga" - biada szosowcom i innym sportowym maszynom, którzy nabrali się na mapy i mysleli, że to zwykła droga - nagle, z rozpędem wpadamy na strzępy asfaltu i nieprzeliczone ostre, sterczące kamole, i tak przez 3km. Biada była także moim umęczonym nadgarstkom, zwłaszcza że chwilę wcześniej dmuchnąłem do 3 atm. (na stacji benz. - po co wozić pompkę? ;) ), a rower to stary sztywniak...
Z Dłużyny grn. do Czerwonej Wody z zaskakująco dużym podjazdem (jak na zaczynające się niziny), a po drodze (też lichej) wielkie szklarnie pośrodku niczego, oraz schronisko dla zwierząt, jeszcze bardziej wyizolowane (daleko od drogi i jakiejkolwiek cywilizacji).
Czerwona Woda zaskoczyła mnie rozmachem (duża i schludna wieś), a później już nic mnie nie zaskoczyło, i bardzo dobrze, bo mam już dość pisania. ;p
Dziękuję za uwagę. ;)

PS. o 6 rano +13*C, w południe zaś 19 i to w cieniu. :/

dpd, ogród, drwa rąbanie... ale jutro strajk i bunt (czyt.: rower) ;)

Piątek, 25 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd+ i dużo ogrodu...

Czwartek, 24 października 2013
kilosy:10.40gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd (ogród pochłania całe popołudnia...)

Środa, 23 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

dpd...za gorąco! nawet przy otwartym oknie! (19* w cieniu, ale w południe ostre słońce plus ciepłe kaloryfery)

Wtorek, 22 października 2013
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Sezon upałów w tym kraju trwa od kwietnia do października... :/