Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2020
Dystans całkowity: | 616.78 km (w terenie 5.45 km; 0.88%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 54.10 km/h |
Suma podjazdów: | 2820 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 32.46 km |
Więcej statystyk |
Zabawa w ciuciubabkę z chmurami i odmrożonymi ceprami ;] /Kross/
Niedziela, 31 maja 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 61.21 | gruntow(n)e: | 0.25 |
czasokres: | śr. km/h: |
/ostatni dom przed Szklar. Por., wciśnięty w wąwóz między Karkami a Izerami/
/jabłonka w tymże wąwozie - prawie nigdy nie pada tu słońce :> /
Pół niedzieli siąpiło, a jak wyjechałem, to ciężkie chmury jeszcze okupowały Karki, szczelnie zakrywając wszystkie śniegi. :((
/ja tam widzę nawet Szklar. Por. Dol. - jak ktoś ją zobaczy na tym zdjęciu, to będzie dobry ;)) /
No to pomyślałem, że pojadę w góry (Szklar. Por.) to przynajmniej się nie zgrzeję, ale po dojechaniu do ich stóp się nagle rozpogodziło. :D
Ech, jakiż to luksus mieć na rowerze "spiżarnię" i "szatnię" (tzn. duże sakwy): najedzony, napity i termo-wyregulowany tak na podjeździe, jak i na zjeździe. ;]
Plus ujemny - podjazdy z takim balastem gorzej wchodzą, zwłaszcza pod wiatr. :>
Wgl to hamulec powietrzny jest większy, niż się spodziewałem: zwykle na zjeździe ze Szklarskiej mam maks. ok. 55, a z sakwami zaledwie 46 (wszystko bez pedałowania :) ).
Sam zjazd nastąpił szybciej, niż planowałem, bo już pod Wodospadem Szklarki (tuż przed Szklarską P.)
- znów zapomniałem, że cepry się "odmroziły" i wpakowałem się w samo oko turystycznego cyklonu. ;]
Chwilę pogapiłem się na Januszy parkujących krzywo, ale za to długo ;D i uciekłem z krzykiem w dół. ;)
/za tym wzgórzem zaczyna się Szklar. Por. DOLNA ;]
W Kotlinie parę pętli po Podgórzynie, Piechowicach i okolicach:
Ogólnie klasyka, by nie powiedzieć - nuda. ;)))
W maju sporo padało i sporo pracowałem, także po pracy ;) przez co kończę miesiąc z opłakanym wynikiem 600 z groszami. :/
W pogoni za zeszłorocznym śniegiem ;) /Kross/
Sobota, 30 maja 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 28.67 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dawno nie było raportów z "zeszłorocznego" śniegu, a zapewne wszystkich to obchodzi, jak zeszłoroczny śnieg ;p ;)
Jak na koniec maja, to nawet-nawet. :)
Oczywiście wolałbym obczajać te śniegi z bliska ;p ale klasycznie się nie wyrobiłem - większość dnia w pracy plus spanie do południa. ;p :/
W Kotlinie było całkiem chłodnawo, więc w tych Kotłach to pewnie blisko 0*, tak pod wieczór. :> Np. nad ranem ma zejść do 0, wg prognoz. To miło. :D
Piechowice i okolice, nic ciekawego. ;)
Jak na koniec maja, to nawet-nawet. :)
Oczywiście wolałbym obczajać te śniegi z bliska ;p ale klasycznie się nie wyrobiłem - większość dnia w pracy plus spanie do południa. ;p :/
W Kotlinie było całkiem chłodnawo, więc w tych Kotłach to pewnie blisko 0*, tak pod wieczór. :> Np. nad ranem ma zejść do 0, wg prognoz. To miło. :D
Piechowice i okolice, nic ciekawego. ;)
zbiorówka śmieciowych dystansów i anegdot ;) /Hrgn, 19-29.V.2020/
Piątek, 29 maja 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 37.17 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Mało km, ale za to dużo dni. ;) Ostatnio sporo pracowałem oprócz pracy ;) i tak to wyszło. Szkoda, bo maj łaskawy, taki nie za ciepły. ;p
/w maju jak w marcu, w kwietniu jak w lutym, jak się w tym połapać? ;) /
Najpiękniejsze, że do wakacji niespełna miesiąc, a ja wciąż widzę śniegi - także z okna mego! *-* ^-^ :D
Miejmy już ten wpis za sobą. ;)
Odmrozili cieplicką giełdę. Jak zwykle były hałdy poniemieckich śmieci, ale porządnej Dębicy ni sztuki. ;pp
Ogólnie klimaty lat 90-tych wciąż żywe, nawet jeden zagubiony w czasie emeryt wciąż dosiada Warczyburga z okolic 1990. I jeszcze ten akordeon... :O
Szanuję! ;)
A tu najciekawszy rower (2-osobowy ;> )
O cenę i rocznik nie pytałem, bo się bałem, że jeszcze bym go kupił. ;]
Anegdotka z pracy - niechcący usłyszałem rozmowę o mnie... :>
Janusz: no i wysportowany jest!
Grażyna: on? wysportowany? (xD)
Janusz: no tak, bo ma kolarkę!
xDDDD
/w maju jak w marcu, w kwietniu jak w lutym, jak się w tym połapać? ;) /
Najpiękniejsze, że do wakacji niespełna miesiąc, a ja wciąż widzę śniegi - także z okna mego! *-* ^-^ :D
Miejmy już ten wpis za sobą. ;)
Odmrozili cieplicką giełdę. Jak zwykle były hałdy poniemieckich śmieci, ale porządnej Dębicy ni sztuki. ;pp
Ogólnie klimaty lat 90-tych wciąż żywe, nawet jeden zagubiony w czasie emeryt wciąż dosiada Warczyburga z okolic 1990. I jeszcze ten akordeon... :O
Szanuję! ;)
A tu najciekawszy rower (2-osobowy ;> )
O cenę i rocznik nie pytałem, bo się bałem, że jeszcze bym go kupił. ;]
Anegdotka z pracy - niechcący usłyszałem rozmowę o mnie... :>
Janusz: no i wysportowany jest!
Grażyna: on? wysportowany? (xD)
Janusz: no tak, bo ma kolarkę!
xDDDD
Ostra, miejska szarża po krawężnikach na jednym Kole - odciny 5-6 (108-109)
Czwartek, 28 maja 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 13.70 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
O ile środa była mało kontrowersyjna, o tyle czwartek nadrobił za cały tydzień. ;]
Będąc już prawie pod pracą skapłem się, że zapomniałem kluczy i identyfikatora :>
No to ogiń! do igloo. Po zatłoczonych skrzyżowaniach w godzinach szczytu, z zakupami w plecaku na plecach, skacząc po chodnikach (także z najeżdżaniem na wysokie krawężniki, czego dotychczas nie robiłem), szalone zygzaki na pełnej k..orbie ;) i ogólnie miejska partyzantka godna raczej rowerowego kuriera - a to wszystko na jednym kole. :>
W sumie to z ortodoksyjną kurierką zgadzało się mój brak hamulców i tylko ostre koło :) Koło, ale nie koła!, pff!
Jak mawiają ostrokołowcy - hamulce są dla słabych. :)
Zawstydzam kurierów i dodaję, że kierownica i drugie koło również. ;pp :)
Bez kitu, sam nie wiedziałem, że potrafię tak dynamicznie szarżować na mono. :> I do tego przeżyć. ;)
Podczas powrotu do igloo minąłem wszystkie możliwe autobusy z moimi ludźmi z pracy ;] i to głównie na korkujących się skrzyżowaniach - ależ to musiało być kontrowersyjne! ^-^
Na jedno skrzyżowanie wpadłem z DDRki takim szybkim łukiem, że aż loszka w samochodzie zrobiła tak duże :O że aż musiała sobie zakryć dłonią twarz. ;]
Wracałem skrótem, przez plac budowy ^-^ - centralnie na przełaj, po błocie, piachu i świeżym tłuczniu, do tego na podjeździe - aż budowlańcy przerwali robotę. ;] Było naprawdę grubo! :D
I jeszcze anegdotka z pracy:
Grażyna: a szto Ty dzisiaj przed pracą do domu jechałeś? Zapomniałeś czegoś?
Ja: no tak - drugiego koła ;D:D
Grażyna: a to jest taki jakby składak? Że można doczepić drugie koło?
Ja: xDDDD
Szarżę po mieście "uprzyjemniał" mi patrol straży miejskiej, dwukrotnie kręcący się blisko mnie, ale chyba mnie nie widzieli. Ciekawe, czy ktoś ich nie nasłał... :>
Do roboty dojechałem cały mokry, ale sporo przed czasem. :O
Będąc już prawie pod pracą skapłem się, że zapomniałem kluczy i identyfikatora :>
No to ogiń! do igloo. Po zatłoczonych skrzyżowaniach w godzinach szczytu, z zakupami w plecaku na plecach, skacząc po chodnikach (także z najeżdżaniem na wysokie krawężniki, czego dotychczas nie robiłem), szalone zygzaki na pełnej k..orbie ;) i ogólnie miejska partyzantka godna raczej rowerowego kuriera - a to wszystko na jednym kole. :>
W sumie to z ortodoksyjną kurierką zgadzało się mój brak hamulców i tylko ostre koło :) Koło, ale nie koła!, pff!
Jak mawiają ostrokołowcy - hamulce są dla słabych. :)
Zawstydzam kurierów i dodaję, że kierownica i drugie koło również. ;pp :)
Bez kitu, sam nie wiedziałem, że potrafię tak dynamicznie szarżować na mono. :> I do tego przeżyć. ;)
Podczas powrotu do igloo minąłem wszystkie możliwe autobusy z moimi ludźmi z pracy ;] i to głównie na korkujących się skrzyżowaniach - ależ to musiało być kontrowersyjne! ^-^
Na jedno skrzyżowanie wpadłem z DDRki takim szybkim łukiem, że aż loszka w samochodzie zrobiła tak duże :O że aż musiała sobie zakryć dłonią twarz. ;]
Wracałem skrótem, przez plac budowy ^-^ - centralnie na przełaj, po błocie, piachu i świeżym tłuczniu, do tego na podjeździe - aż budowlańcy przerwali robotę. ;] Było naprawdę grubo! :D
I jeszcze anegdotka z pracy:
Grażyna: a szto Ty dzisiaj przed pracą do domu jechałeś? Zapomniałeś czegoś?
Ja: no tak - drugiego koła ;D:D
Grażyna: a to jest taki jakby składak? Że można doczepić drugie koło?
Ja: xDDDD
Szarżę po mieście "uprzyjemniał" mi patrol straży miejskiej, dwukrotnie kręcący się blisko mnie, ale chyba mnie nie widzieli. Ciekawe, czy ktoś ich nie nasłał... :>
Do roboty dojechałem cały mokry, ale sporo przed czasem. :O
Powrót Batmana... na jednym kole ;) /dpd na 36", odcin 4 (107)/
Środa, 27 maja 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 4.70 | gruntow(n)e: | 0.15 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pojechałem do pracy znów na Wielkim Kole, jednakże oświetlenie zostało przy dziadzie Huraganie, czyli w igloo. ;p A powrót po 22giej... :>
Tak więc powrót "na Batmana" :>
Oczywiście nie wracałem ulicami, ino chodnikami, tudzież skrótem przez badyle (krzaki) - noc, dzika ścieżka, błotnista i wąska - tak więc było niewąsko. ;))
A pod sklepem rozbroiła mnie loszka (sprzedawczyni), która, choć całkiem młoda, miała obwód brzucha większy niż obwód Wielkiego Koła (285 cm) xD
Na widok startującego Koliska zawołała:
- łaaa! Zarąbiste! Ja bym tak nie potrafiła!
Szkopuł w tym, że ona nawet chodzić ledwo co już potrafi o_O
Tak więc powrót "na Batmana" :>
Oczywiście nie wracałem ulicami, ino chodnikami, tudzież skrótem przez badyle (krzaki) - noc, dzika ścieżka, błotnista i wąska - tak więc było niewąsko. ;))
A pod sklepem rozbroiła mnie loszka (sprzedawczyni), która, choć całkiem młoda, miała obwód brzucha większy niż obwód Wielkiego Koła (285 cm) xD
Na widok startującego Koliska zawołała:
- łaaa! Zarąbiste! Ja bym tak nie potrafiła!
Szkopuł w tym, że ona nawet chodzić ledwo co już potrafi o_O
dpd na Wielkim Kole, sezon IV, odciny 2-3 (105-106)
Czwartek, 21 maja 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wpis zbiorowy z wtorko-środy i z środo-czwartku (nocki!), ponieważ pierwszego dnia nie było większych kontrowersji, za to drugiego dnia (w sensie nocy ;) ) - klęska urodzaju! ;)
Udzieliłem tylu "wywiadów", że nie wyrabiałem się z pracą. xD
Aż się zastanawiałem nad zorganizowaniem jednej, zbiorczej konferencji prasowej. ;)))
Udzieliłem tylu "wywiadów", że nie wyrabiałem się z pracą. xD
Aż się zastanawiałem nad zorganizowaniem jednej, zbiorczej konferencji prasowej. ;)))
64kkm i 248. miesięcznica Krossa :) /nad jeziorko w genialnej pogodzie/
Poniedziałek, 18 maja 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 45.27 | gruntow(n)e: | 1.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i cyk - dwa jubileusze za jednym zamachem, praktycznie bez kombinowania i celowania. Miło. :)
Takie tam na dojeździe:
1) Najbardziej śródmiejskie gospodarstwo rolne jakie znam: 250 METRÓW od deptaku w Cieplicach (dawniej samodzielne miasto, współcześnie dzielnica Jeleniej):
Oczywiście były tamże stare traktorki itp. relikty. :) Znacie ciekawsze propozycje? ;>
2) Takie tam nad zbiornikiem Sosnówka:
3) Taki tam wsiowy sklepik...
4) Takie tam miejsce, gdzie stuknęło mi (w sensie Krossowi) równe 64 kkm:
5) Tamże wyrównywanie rowerowej opalenizny ;) oraz takie tam towarzystwo:
Były też węże (!) ale bez foto, bo się chowały wśród badyli. ;p
Pogoda (i powietrze) zdumiewające, o wybitnie dodatnim bilansie energetycznym. :)
Całość oczywiście bezhamulcowo. :) 100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, do celu pozostało 36%...
Takie tam na dojeździe:
1) Najbardziej śródmiejskie gospodarstwo rolne jakie znam: 250 METRÓW od deptaku w Cieplicach (dawniej samodzielne miasto, współcześnie dzielnica Jeleniej):
Oczywiście były tamże stare traktorki itp. relikty. :) Znacie ciekawsze propozycje? ;>
2) Takie tam nad zbiornikiem Sosnówka:
3) Taki tam wsiowy sklepik...
4) Takie tam miejsce, gdzie stuknęło mi (w sensie Krossowi) równe 64 kkm:
5) Tamże wyrównywanie rowerowej opalenizny ;) oraz takie tam towarzystwo:
Były też węże (!) ale bez foto, bo się chowały wśród badyli. ;p
Pogoda (i powietrze) zdumiewające, o wybitnie dodatnim bilansie energetycznym. :)
Całość oczywiście bezhamulcowo. :) 100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, do celu pozostało 36%...
Gąski w Gąsce i inne sielanki :) /Kross/
Niedziela, 17 maja 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 50.68 | gruntow(n)e: | 1.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
W Gąsce jeszcze nie byłem - cichy, malutki, sielski przysiółek zaledwie 2 km od Karkonoszy.
Były stare, klasyczne traktorki, wraki Maluchów, a nawet cmentarzysko Garbusów. :O
Nie zabrakło i gąsek w Gąsce, ale bez foto (ludzie na obejściu ;p ). Za to pierwszy raz machnąłem swoim aparatem panoramkę - nawet nie wiedziałem, że to takie łatwe xD
Nieustannie mnie rozbraja, jak płasko potrafi być tuż przy samych górach. :O
Oraz jak bardzo jest w takich miejscach pusto - a kawałek dalej zatłoczony Karpacz, na stromiznach, na zacienionych stokach i praktycznie bez widoczków. o_O
Fajny klimacik no i ten zapach... mianowicie ta droga doprowadziła mnie na wysypisko śmieci. xD
A chciałem dojechać do Kowar, ale pomyliłem drogę - w przysiółku liczącym kilkanaście chałup :D
Ostatecznie dojechałem do Kowar drogą, która z asfaltu przeszła w szuter, a później z dróżki na ścieżkę wśród badyli (krzaków). ;]
W Kowarach - ta ulica jest prawie jak w Wenecji:
Prawie robi różnicę - to jest ulica Romów :>
Tamże:
W którymś z takich budynków jest do kupienia mieszkanie za... 35,4 k PLN O_O Tragi-komedia. ;)
Uciekałem z tego miasteczka z krzykiem i nie oglądając się za siebie. ;))
Oczywiście kopsnąłem się do źródełka, a tamże... 6 blachosmrodów w kolejce, wypełnionych po brzegi pustymi butelkami. :/ Krew mnie zalała i o suchym pysku wróciłem do domu.
Kowarskie bydło ;)
Były stare, klasyczne traktorki, wraki Maluchów, a nawet cmentarzysko Garbusów. :O
Nie zabrakło i gąsek w Gąsce, ale bez foto (ludzie na obejściu ;p ). Za to pierwszy raz machnąłem swoim aparatem panoramkę - nawet nie wiedziałem, że to takie łatwe xD
Nieustannie mnie rozbraja, jak płasko potrafi być tuż przy samych górach. :O
Oraz jak bardzo jest w takich miejscach pusto - a kawałek dalej zatłoczony Karpacz, na stromiznach, na zacienionych stokach i praktycznie bez widoczków. o_O
Fajny klimacik no i ten zapach... mianowicie ta droga doprowadziła mnie na wysypisko śmieci. xD
A chciałem dojechać do Kowar, ale pomyliłem drogę - w przysiółku liczącym kilkanaście chałup :D
Ostatecznie dojechałem do Kowar drogą, która z asfaltu przeszła w szuter, a później z dróżki na ścieżkę wśród badyli (krzaków). ;]
W Kowarach - ta ulica jest prawie jak w Wenecji:
Prawie robi różnicę - to jest ulica Romów :>
Tamże:
W którymś z takich budynków jest do kupienia mieszkanie za... 35,4 k PLN O_O Tragi-komedia. ;)
Uciekałem z tego miasteczka z krzykiem i nie oglądając się za siebie. ;))
Oczywiście kopsnąłem się do źródełka, a tamże... 6 blachosmrodów w kolejce, wypełnionych po brzegi pustymi butelkami. :/ Krew mnie zalała i o suchym pysku wróciłem do domu.
Kowarskie bydło ;)
Jelenia Góra - Sosnowiec - MORSkie Oko - śnieg :O /Hrgn/
Sobota, 16 maja 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 54.25 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Oczywiście nie przejechałem połowy kraju - wystarczyło nawiedzić Karpacz :)
Było naprawdę epicko! Z 62 zdjęć po ostrej selekcji zostało mi 57 xDD
No to tak:
- słonecznie (->widoczki)
/długość zewn. trasy to 550 m/
/stadion na wysokim poziomie - dosłownie ;) /
Takie stadiony to ja szanuję! ;D
- rześko i chłodno (->podjazdy do 13% wpadały lekko i przyjemnie, a liczne podjazdy 15-17% jeszcze bez wodospadu na plecach ;))
/to po prawej to 17% - pychotka :p /
- prawie pusto, a te parę spotkanych turystów to wręcz cieszyło. Tym bardziej że zapomniałem już, jak wyglądają schludni ludzie - pozdro dla jelenioDZIUrzan... o_O
Nawiedziłem w końcu ten dziwny Sosnowiec (727m) z dedykacją dla Lapeca, ale sorry Winnetou: słabszej "góry" w życiu nie widziałem o_O ot, zmarszczka na północnym stoku Karkonoszy, w dodatku zarośnięta badylami. ;p
Na mapach była nawet jakaś ścieżka na "szczyt" właściwy, ale w terenie był tam parking. ;>
Na "południowym stoku" (długości kilkunastu metrów xD ) jest tylko parking, małe lodowisko i mały park linowy. Lodowisko całoroczne, ale oczywiście teraz jest zamknięte xD (pozdro dla koroniastego. ;p ) - 2020 to chyba liczba szatana. ;ppp
Rzut błotnikiem dalej jest dolna stacja wyciągu - też pusto, byli tylko oni xD
Opodal kolejna alternatywna powitałka - miałem trudny wybór ;D;D
A tu poziomka z dedykacją dla ziomka ;))
/częściowo "odmrożony", ale jeszcze prawie pusty deptak - historyczne zdjęcie.../
No i pusto w Gołębiewskim :O inaczej w życiu bym się tam nie pojawił, bo 4* to już tak jakby luksusowo, więc zawsze omijałem z odwróconą głową. ;pp
Taki moloch na wysokości prawie 800m, nieźle. Widoczki tamże są unikalne, tym bardziej, że większość Karpacza nie posiada ich w ogóle (!) - północne stoki, gęsta zabudowa, badyle... ;p
Chałupy na tle śniegu w maju - tak trzeba żyć! ;p Oczy miałem jak śnieżynki. Albo jak koronawirusy :) *-*
Ba, nawet na mieście trafiłem na jeden relikt śniegu na mieście i to poniżej 700m :O
Pozdrawiam ozięble. :) ;)
Wpadła też śródgórska góra Garb (701m). Dojazd niezłą serpentyną, w partii szczytowej tylko jedna chałupa, ale za to na samym szczycie :O i tak jak sąsiadki poniżej, szczelnie zasłonięta badylami przed słońcem od strony południowej. o_O Tyle dobrego, że są z niej widoki na północ:
bo chałupy za nią mają widoki wyłącznie na badyle :( marnując tak rzadki potencjał południowego stoku.
Na zjeździe było grubo: średnia 47 km/h po mieście przez kilka kilometrów, zupełnie bez pedałowania xD a przypominam, że cały czas Huragan lata z jednym hamulcem. :D
Przede mną jechało dwóch łebków na MTB. Ścigali się jak wariaci, całą szerokością, zygzakami, no aż ledwo co ich wyprzedziłem. ;D;D;D
Do śmiechu nie było mi jednak chwilę później, gdy na najostrzejszą serpentynę wpakowałem się z 5 dyszkami na budziku o_O hamulec do końca niewiele mnie spowolnił, za to udało się zablokować tylne koło na wirażu o_O co oczywiście oznaczało poślizg i pokonanie serpentyny bokiem, jak jakiś żużlowiec czy inny drifter O_O
No nie powiem, os#ałem się konkretnie, ale jakimś cudem to wybroniłem i normalnie pojechałem dalej. :O
Normalnie, w sensie że 45-50 km/h, ino na łagodniejszych już łukach i bez driftowania. ;]
Jeszcze co do MORSkiego Oka, to był taki ośr. wypocz. w Karpaczu. Dziś po nim są nieczytelne ślady, a jedyny czytelny jest na przystanku:
Byłem? Byłem! ;pp
W środkowej części miasta spowalniał mnie samochód wlokący się 40-45 km/h xDDD a gdy go już miałem wyprzedzać :D to z chodnika po lewej wtargnęli na drogę cepry :D i znów uszłem cało - na jednym hamulcu szczękowym! O_O
Hamulce na oba koła są dla słabych! ;D;D;D
Na dole, w Kotlinie, było tylko 14*, a w Karpaczu nie wiem, ale pewnie 10-12 - a tymczasem większość dzieciarni (i parę dorosłych) biegała na letniaka. :O
Górny Karpacz, wys. równe 800 m, odludzie, pusto... i taka pańcia sobie gra xDDD
Dodatkowo rozwala mnie, że popołudniu, w górnym Karpaczu, nawet w maju, jest tu zupełny cień o_O oraz chłód - widać, że pańcia w płaszczu. o_O
Co jeszcze - kurki i kurnik na 800+ *-*
/prawdopodobnie najwyższe w Polsce poza Podhalem *-*
Przesiadywałbym...
Podjazdy: 762 m.
Było naprawdę epicko! Z 62 zdjęć po ostrej selekcji zostało mi 57 xDD
No to tak:
- słonecznie (->widoczki)
/długość zewn. trasy to 550 m/
/stadion na wysokim poziomie - dosłownie ;) /
Takie stadiony to ja szanuję! ;D
- rześko i chłodno (->podjazdy do 13% wpadały lekko i przyjemnie, a liczne podjazdy 15-17% jeszcze bez wodospadu na plecach ;))
/to po prawej to 17% - pychotka :p /
- prawie pusto, a te parę spotkanych turystów to wręcz cieszyło. Tym bardziej że zapomniałem już, jak wyglądają schludni ludzie - pozdro dla jelenioDZIUrzan... o_O
Nawiedziłem w końcu ten dziwny Sosnowiec (727m) z dedykacją dla Lapeca, ale sorry Winnetou: słabszej "góry" w życiu nie widziałem o_O ot, zmarszczka na północnym stoku Karkonoszy, w dodatku zarośnięta badylami. ;p
Na mapach była nawet jakaś ścieżka na "szczyt" właściwy, ale w terenie był tam parking. ;>
Na "południowym stoku" (długości kilkunastu metrów xD ) jest tylko parking, małe lodowisko i mały park linowy. Lodowisko całoroczne, ale oczywiście teraz jest zamknięte xD (pozdro dla koroniastego. ;p ) - 2020 to chyba liczba szatana. ;ppp
Rzut błotnikiem dalej jest dolna stacja wyciągu - też pusto, byli tylko oni xD
Opodal kolejna alternatywna powitałka - miałem trudny wybór ;D;D
A tu poziomka z dedykacją dla ziomka ;))
/częściowo "odmrożony", ale jeszcze prawie pusty deptak - historyczne zdjęcie.../
No i pusto w Gołębiewskim :O inaczej w życiu bym się tam nie pojawił, bo 4* to już tak jakby luksusowo, więc zawsze omijałem z odwróconą głową. ;pp
Taki moloch na wysokości prawie 800m, nieźle. Widoczki tamże są unikalne, tym bardziej, że większość Karpacza nie posiada ich w ogóle (!) - północne stoki, gęsta zabudowa, badyle... ;p
Chałupy na tle śniegu w maju - tak trzeba żyć! ;p Oczy miałem jak śnieżynki. Albo jak koronawirusy :) *-*
Ba, nawet na mieście trafiłem na jeden relikt śniegu na mieście i to poniżej 700m :O
Pozdrawiam ozięble. :) ;)
Wpadła też śródgórska góra Garb (701m). Dojazd niezłą serpentyną, w partii szczytowej tylko jedna chałupa, ale za to na samym szczycie :O i tak jak sąsiadki poniżej, szczelnie zasłonięta badylami przed słońcem od strony południowej. o_O Tyle dobrego, że są z niej widoki na północ:
bo chałupy za nią mają widoki wyłącznie na badyle :( marnując tak rzadki potencjał południowego stoku.
Na zjeździe było grubo: średnia 47 km/h po mieście przez kilka kilometrów, zupełnie bez pedałowania xD a przypominam, że cały czas Huragan lata z jednym hamulcem. :D
Przede mną jechało dwóch łebków na MTB. Ścigali się jak wariaci, całą szerokością, zygzakami, no aż ledwo co ich wyprzedziłem. ;D;D;D
Do śmiechu nie było mi jednak chwilę później, gdy na najostrzejszą serpentynę wpakowałem się z 5 dyszkami na budziku o_O hamulec do końca niewiele mnie spowolnił, za to udało się zablokować tylne koło na wirażu o_O co oczywiście oznaczało poślizg i pokonanie serpentyny bokiem, jak jakiś żużlowiec czy inny drifter O_O
No nie powiem, os#ałem się konkretnie, ale jakimś cudem to wybroniłem i normalnie pojechałem dalej. :O
Normalnie, w sensie że 45-50 km/h, ino na łagodniejszych już łukach i bez driftowania. ;]
Jeszcze co do MORSkiego Oka, to był taki ośr. wypocz. w Karpaczu. Dziś po nim są nieczytelne ślady, a jedyny czytelny jest na przystanku:
Byłem? Byłem! ;pp
W środkowej części miasta spowalniał mnie samochód wlokący się 40-45 km/h xDDD a gdy go już miałem wyprzedzać :D to z chodnika po lewej wtargnęli na drogę cepry :D i znów uszłem cało - na jednym hamulcu szczękowym! O_O
Hamulce na oba koła są dla słabych! ;D;D;D
Na dole, w Kotlinie, było tylko 14*, a w Karpaczu nie wiem, ale pewnie 10-12 - a tymczasem większość dzieciarni (i parę dorosłych) biegała na letniaka. :O
Górny Karpacz, wys. równe 800 m, odludzie, pusto... i taka pańcia sobie gra xDDD
Dodatkowo rozwala mnie, że popołudniu, w górnym Karpaczu, nawet w maju, jest tu zupełny cień o_O oraz chłód - widać, że pańcia w płaszczu. o_O
Co jeszcze - kurki i kurnik na 800+ *-*
/prawdopodobnie najwyższe w Polsce poza Podhalem *-*
Przesiadywałbym...
Podjazdy: 762 m.
Początek prawdziwego sakwiarstwa /Kross/
Piątek, 15 maja 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 29.57 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niespodzianka ;)
Zmiana wizerunku ponad 20-letniego Korssa (63,89 kkm) - rewolucja na emeryturze.
Dotychczasowa sakwa wewn. ramy była trochę za mała, poza tym rzepy otarły mi lakier, miejscami do gołej stali. :///
A taka sakwa na bagażniku mocowanym do sztycy jest całkowicie bezinwazyjna... o ile sztyca mi nie chrupnie. :>
Kolejne plusy - da się przeinstalować do Huragana, a nawet... do Wielkiego Koła. :) ;>
Minus - da się go łatwo rozwalić po zainstalowaniu do Wielkiego Koła... :>
Wydałem za ten sprzęt ładną kwotę, tj. 0,00 zł plus 0,00 zł za przesyłkę. :))) /płatność punktami od pracodawcy ;p /
A przy takiej objętości to można by jeszcze nieźle zarobić na szarpaniu puszek. ;))
Najbardziej jednak zależało mi na pozbywaniu się nadmiaru ciuchów, gdy nie są potrzebne.
W górach ten problem jest 100x trudniejszy niż na nizinach: podjeżdżasz w południe na letniaka, ale w odwodzie masz całą garderobę na wieczorny zjazd >50 km/h, gdy będzie ze 15*C zimniej - bez dużych sakw jest przerąbane. :/ Ciemna strona podjazdów istnieje. ;)
Aczkolwiek masa mojego i tak ciężkiego roweru wzrosła do tego stopnia, że na byle pagórku i przy średnim wietrze czołowym ledwo leciałem 12 km/h, i to "plując krwią". ;))
Dobrnąłem do Piechowic, tamże zakupy i powrót z wiatrem - tu już wracało się lekko i przyjemnie, co było tym przyjemniejsze, że w sakwach jechało żarcie na kilka posiłków. :)
Zmiana wizerunku ponad 20-letniego Korssa (63,89 kkm) - rewolucja na emeryturze.
Dotychczasowa sakwa wewn. ramy była trochę za mała, poza tym rzepy otarły mi lakier, miejscami do gołej stali. :///
A taka sakwa na bagażniku mocowanym do sztycy jest całkowicie bezinwazyjna... o ile sztyca mi nie chrupnie. :>
Kolejne plusy - da się przeinstalować do Huragana, a nawet... do Wielkiego Koła. :) ;>
Minus - da się go łatwo rozwalić po zainstalowaniu do Wielkiego Koła... :>
Wydałem za ten sprzęt ładną kwotę, tj. 0,00 zł plus 0,00 zł za przesyłkę. :))) /płatność punktami od pracodawcy ;p /
A przy takiej objętości to można by jeszcze nieźle zarobić na szarpaniu puszek. ;))
Najbardziej jednak zależało mi na pozbywaniu się nadmiaru ciuchów, gdy nie są potrzebne.
W górach ten problem jest 100x trudniejszy niż na nizinach: podjeżdżasz w południe na letniaka, ale w odwodzie masz całą garderobę na wieczorny zjazd >50 km/h, gdy będzie ze 15*C zimniej - bez dużych sakw jest przerąbane. :/ Ciemna strona podjazdów istnieje. ;)
Aczkolwiek masa mojego i tak ciężkiego roweru wzrosła do tego stopnia, że na byle pagórku i przy średnim wietrze czołowym ledwo leciałem 12 km/h, i to "plując krwią". ;))
Dobrnąłem do Piechowic, tamże zakupy i powrót z wiatrem - tu już wracało się lekko i przyjemnie, co było tym przyjemniejsze, że w sakwach jechało żarcie na kilka posiłków. :)