thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Odkrywczo

Dystans całkowity:17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%)
Czas w ruchu:34:58
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:15714 m
Liczba aktywności:299
Średnio na aktywność:59.64 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Buczek - ostatni przysiółek i Pstrąże - opuszczona baza

Środa, 30 lipca 2014
kilosy:68.00gruntow(n)e:3.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Zabawne, ale 30. dnia miesiąca popełniłem pierwszą, normalną wycieczkę w lipcu (zwykły dystans i zwykły rower). 
Chyba przesadnie poważnie podszedłem do tej odwróconej paraboli. ;)

Tym razem wykiwałem upał wstając o 5 a wyjeżdżając o 6 nad ranem. Miało być dalej i z pociągami, ale zgubiłem legitkę. ;p

Pierwszą połowę jechało się ciężko, bo spałem 3 godziny i się odzwyczaiłem od zwykłych rowerów (sic!).
Drugą połowę jechało się ciężko, bo było gorąco, duszno i pod wiatr. ;]
Ale i tak było fajnie. ;)

Buczek - przysiółek na końcu świata, daleko od szosy, bez asfaltowego dojazdu, na pograniczu lubuskiego i dolnośląskiego, zaiste "ziemia niczyja" i to jeszcze w bezpośrednim sąsiedztwie poligonu. Fantastyczne miejsce do życia... ;)
Jest to ostatnia (z 95) miejscowość w moim powiecie, jakiej jeszcze nie nawiedziłem - tam nigdy nie jest po drodze...

Realia okazały się nawet gorsze, niż przypuszczałem, normalnie wygwizdowie roku:
Buczek - malutki przysiółek na piaskach, ale jakiś folwark chyba miał
Buczek - malutki przysiółek na piaskach, ale jakiś folwark chyba miał © mors
Buczek - ścisłe centrum. Za rowerem jest główne skrzyżowanie z kałużą na całą szerokość drogi
Buczek - ścisłe centrum. Za rowerem jest główne skrzyżowanie z kałużą na całą szerokość drogi © mors
Pozioma jabłoń (z podpórką)
Pozioma jabłoń (z podpórką) © mors
Buczek - typowa zagroda
Buczek - typowa zagroda © mors
/nieogrodzona zagroda to też zagroda? ;) /

Pożegnanie z Buczkiem... a w tle
Pożegnanie z Buczkiem... a w tle "widoczny" szczelnie zarośnięty dom © mors
Ruder zamieszkanych: 3, ruin opuszczonych: ok. 3, odpicowanych domków (letniskowych?): 3 (dane z pamięci).
Grubo było.

Ciągnąc trupistyczne klimaty (Leszno Górne, najbliższa normalna wieś):
Piękny egzemplarz ;)
Piękny egzemplarz ;) © mors

No i Pstrąże - słynna opuszczona poradziecka baza wraz ze sporym osiedlem. Poza tym, jest to najbliższy sąsiad tej przytulnej miejscowości xo powyżej...
Zaprawdę polecam wygooglowanie tematu i to każdemu, nie tylko entuzjastom opuszczoności. Spektakularne niszczejstwo...
Tylko jedno foto, bo straszyły mnie chmury tudzież lokalni "specjaliści" prowadzący tamże ostatnie "prace wykończeniowe". Sensu bardzo stricte.
Pstrąże - opuszczone osiedle (i baza wojskowa)
Pstrąże - opuszczone osiedle (i baza wojskowa) © mors
Dojazd do Pstrąża - zlikwidowany most drogowy
Dojazd do Pstrąża - zlikwidowany most drogowy © mors

A na koniec, na równej, prostej drodze (remontują/przebudowują DW 297 na wielu odcinkach od granicy z dolnośląskiem aż prawie po Szprotawę) zagapiłem się i wpadłem do rowu. :D Mam nawet dowód:
Nagła zmiana trasy. ;) Tak mnie to zdziwiło, że aż musiałem uwiecznić ślady
Nagła zmiana trasy. ;) Tak mnie to zdziwiło, że aż musiałem uwiecznić ślady © mors
Dziękuję za uwagę. ;)

Tatrzańskie Kuźnice i podgubałowskie okolice - na jednym kole (Tatry i mono, sezon IV, odc. 8 z 8)

Wtorek, 22 lipca 2014
kilosy:11.00gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo
Dzień, którego miało nie być, tzn. bynajmniej nie w Tatrach, ale tak wyszło.
Za to nie wyszło tego dnia słońce - padało bez końca, z przerwą na oberwanie chmury. ;]

Tym razem spałem, za przeproszeniem, w centrum Zakopca, w suterenie, w okolicy bardziej płaskiej niż moje własne, bez żadnych widoków, ale za to frajersko drogo. Tak wyszło. ;p

Na dobry początek rejon Krokwi i COŚ (Centralny Ośrodek Sportu):
Podjeżdżałbym
Podjeżdżałbym © mors

Stylowy busik nie pasujący bardzo...

... oraz stylowy inaczej busik pasujący bardzo:


W rejonie COŚu mnogo trenujących sportsmenów. I sportsmenek. ;p Trochę pościgałem się tamże z biegaczkami przełajowemi. ;p Oczywiście ja na mono. ;p

Wżynające się w skraj Tatr boisko COŚu gwarantuje mecze na najwyższym poziomie. Przynajmniej tym nad poziomem morza.

.
Jeszcze bardziej mnie nurtuje pomysł niektórych ludzi, by mieszkać w cieniu Tatr, w ciemnym lesie, na północnym stoku, i to jeszcze bynajmniej nie w ciszy, a w hałaśliwej okolicy Krokwi i COŚu:



Też chodziłem z taką miną - ta koza mnie tylko naśladowała. ;D

Na wylocie z Zakopca właściwego do Kuźnic trafiam na ciekawego zawodnika. Albo idiotę - trudno ustalić.
Stał sobie w tymże lodowatem potoku tak długo, że nie miałem cierpliwości by go przeczekać. :O


I oto w strugach deszczu dojeżdżam do Kuźnic. Warto pogooglować, kto jeszcze nie zna.
W skrócie pisząc, to dawna górniczo-hutnicza osada (choć formalnie to niestety dzielnica Zakopca), w której wciąż mieszkają mieszkańcy (potomkowie pierwotnych mieszkańców ?) - praktycznie jedyne cywilne osiedle w głębi Tatr i Tatrzańskiego Parku Nar., do tego na godziwej wysokości ~1012 m. Ciekawe miejsce do życia - trudne, surowe warunki topograficzno-pogodowe i zarazem... plaga turystów, bo to dolna stacja wyciągu na Kasprowy, plus liczne sklepiki, busiki, a czasem nawet piechurzy...


Tamże:
Najprawdopodobniej najwyżej położony park (sztuczny) w PL - Kuźnice, ok. 1000 m
Najprawdopodobniej najwyżej położony park (sztuczny) w PL - Kuźnice, ok. 1000 m © mors

Zwracają uwagę drzewa - niektóre nawet liściaste, ale z powyłamywanymi konarami - wymęczone niezliczonymi halnymi. Aż mi żal ich udręk. ;)

Nie wbijałem się w prawdziwe góry głównie z racji fatalnej pogody, co nie mniej szczypty adrenaliny nie zabrakło:
Trasa jak najbardziej przejechana na jednym kole. Po kilku godzinach na deszczu i tak byłem cały mokry, więc nie miałem nic do stracenia ;)
Trasa jak najbardziej przejechana na jednym kole. Po kilku godzinach na deszczu i tak byłem cały mokry, więc nie miałem nic do stracenia ;) © mors
Powrót busem ;p albowiem tak zaczęło lać, że nie widziałem nawet przedniego koła. ;)
A z centrum Zakopca - jazda w drugą stronę, ponawiedzać kolejne "zapomniane" zaułki na zboczach Gubałówki - albowiem w taką pogodę lepiej się oddalić o Tatr właściwych (Państwo Rodzice w owym czasie schodzili z Kasprowego - 5 godzin....).




Szklane Domy, jak w lekturze szkolnej ;)

i stopniowo w dzicz (Przysiółki Kotelnica i Ciągłówka)...


Nigdy nie kumam, jak takie skądinąd piękne podjazdy ogarnia się po lodzie albo w metrowych zaspach...
.
Widoki okolic. Końcówki osad często nie mają nawet utwardzonej nawierzchni, no i gdy parę tygodni później w jednym z poniższych domów wybuchł pożar, to wozy straży pożarnej nie zdołały tamże dojechać po stromym błocie, pomimo oczywiście terenowych podwozi  i napędów samochodów - a to było tylko lato. Czyż to nie piękne?




Pod jednym z takich domostw zagaduje mnie góral, z tych autentycznych:
- o, to tera jest taka moda na takie rowery?
- jak to moda? - pyta zaniepokojony Mors.
- a bo już trzeciego takiego dzisiaj widzę!
- hm, niech zgadnę: pierwszy był w centrum a drugi w Kuźnicach?
- anoo... uh, heh (i inne takie dźwięki).

/To ilustracja uniwersalna - każden ma tendencję do robienia zasad z pojedynczego przypadku, i jak widać - zazwyczaj pochopnie, nawet jeśli byłby on pozornie potrójny/

Powrót oczywiście w deszczu, a jakże...

KORONA NAJWYŻSZYCH POLSKICH PODJAZDÓW NA MONOCYKLU - zdobyta! Butorowy Wierch (1160) plus Gubałówka i okolice (Tatry i mono, cz. IV.7)

Poniedziałek, 21 lipca 2014
kilosy:17.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Ponoć trzy drogi wiodąc na 1155m zajmują III miejsce co do wysokości w Polsce.
Jedną z nich jest droga do wyciągu pod samym szczytem Butorowego Wierchu.
Ostatnie 5m (w pionie) nie wiedzie już żadna droga, jest tylko ścieżka a później dzika trawa, co oczywiście nie ułatwia podjeżdżania na jednym kole. Tym nie mniej zaszczytowałem...
Butorowy zdobyty ;p
Butorowy zdobyty ;p © mors
Jedziemy dalej
Jedziemy dalej © mors
Monocykl na szczycie Butorowego Wierchu (1160 m npm)
Monocykl na szczycie Butorowego Wierchu (1160 m npm) © mors
Wyżej już się nie da...
A po przeciwnej stronie szczytu - cisza, spokój, żadnych ludzi, a przez szczelinę lasu majaczy "zaginiona cywilizacja" - najwyższej położone prywatne domy w Polsce, o których już pisałem:

OBŁĘDNIE! Strefa wolna od turystów i od upałów. :) Już prawie zbierałem patyki na swój szałas. ;)

Tak więc jest komplecik: miejsce III (Butorowy - 1160), miejsce II (Przeł. Karkonoska/Schronisko Odrodzenie - 1198/1236) oraz miejsce I (droga na Morskie Oko - 1410) wszystkie swego czasu "odfajkowałem", oczywiście na tym samym mono. :))

Dalsza trasa również obfitowała w przeliczne wspaniałości, starczyłoby na 5 wpisów, toteż tylko w telegraficznym skrócie...
Niszczejący, opuszczony, słynny kompleks wypoczynkowy Salamandra, na zboczu Gubałówki, gdzie działki są niezwykle cenne zaś widoki - bezcenne:




Można włazić bez przeszkód. nawet załapałem się na jedną z ostatnich ulotek tegoż przybytku...

Tymczasem na zapomnianych, północnych zboczach Gubałówki...
Wszystkie domy tamże mnie rozbrajały - mieszkać tak wysoko (powyżej 1000m), na odludziu i to jeszcze na zacienionym zboczu, bez dobrego widoku na Tatry, a czasami zupełnie bez...

Masochista jakiś ;)
.


.
Najprawdopodobniej najwyżej położony zakład produkcyjny w PL (Nowe Bystre, ok. 1050 m). Widok mono spowodował (nie)małe, pozytywne zamieszanie wśród ludzi pracy. ;)

A tu przypadła mi do gustu nazwa. 2 lata wybierałem się tamże...

.
Wracamy do mainstreamu...

Co ja pacze?

Zszokował mnie orzech WŁOSKI na 1120 m npm. A w Izerach na tej wysokości ledwo rosną karłowate świerki...
Lepiej by było, jakbym przejął się tymi chmurami... a jeszcze 2 godz. wcześniej dostałem udaru słonecznego na podjeździe (masakrując bicyklistę ;p ). Ale "pognałem" dalej...
Zakątki słonecznej strony Gubałówki:



tamże (ciekawe, ile on narobił w życiu podjazdów...):

Następnie "pognałem" głównym grzbietem dalej i dalej... przez Furmanową, Wierch Grapa (koniec asfaltu tamże) i dalej, w terenie... sam nie wiedząc, gdzie i jak to się skończy. :)
Aż w końcu trafiłem na pokusę, by (próbować) zjechać w dół...




"taki tyci podjazd"... x3 :)))

W porywach chyba do 45 stopni kątowych = 100% (tg).  :) Oczywiście nie zjechałem - problemem było nawet to zejść...

.
Samotne chatki na bezludnym zboczu... *-*


Koniec trasy na podwórku, mniam. ;)
.
Tymczasem coraz bliżej cywilizacji, są płyty i nachylenia już łagodnieją ;)))

Pierwsi ludzie na dole (mechanicy w warsztacie) nie dawali mi wiary, że to można zjechać na jednym kole. ;]
.
Na dole "w końcu" uczciwie lunęło... Jeszcze tylko słit focie...

cojapacze?!

... i reszta dnia spędzona na koczowaniu po przystankach, sklepach, barach w stanie pełnego przemoczenia i niezgorszego wyziębienia. :)
Dziękuję za uwagę. ;)

Górna granica cywilizacji - Butorowy Wierch i okolice (Tatry i... konwencjonalny dwukołowiec. Sezon IV, odc. 4)

Piątek, 18 lipca 2014
kilosy:8.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Tym razem postanowiłem przełamać MONOtematyczne przełamywanie konwencji za pomocą czegoś konwencjonalnego.
Czwarty sezon w Tatrach, kilkanaście odcinków na monocyklu, i w końcu pierwszy raz na zwykłym rowerze, co w moim przypadku jest zdecydowanie niekonwencjonalne. ;)
Rower nawet gorzej, niż zwykły: stary, dojechany góral od Górali u których mieszkałem - skapciałe opony, zgrzytający napęd i takie luzy na kołach, że niemożliwością było wyregulować hamulce tak, ażeby nie ocierały. Oj, nie ułatwia to stromych podjazdów...
Niedomagania roweru uniemożliwiły mi niestety miarodajne porównanie podjeżdżania na mtb i na mono po znanych sobie trasach.
Skądinąd i tak są to doznania nieporównywalne. ;]

Z nizinnego nawyku, jak podjazd był umiarkowany (centrum Kościeliska) to cisnąłem ostro na blacie, a jak było stromo (wjazd na Gubałówkę), to równie ostro na środkowej tarczy, co przy takim sprzęcie i znacznej przewlekłości podjazdu skończyło się opłakanie - nie zatrzymałem się, ale ostatni kilometr pełzłem "z jękiem, ze łzami", na młynku, ok. 5km/h. I cały czas lękliwie oglądałem się za siebie, czy nie dogania mnie jakiś szalony monocyklista. ;D;D Na szczęście nie dogonił ;) a ja zacząłem się napawać powszechnie niedocenianą górną granicą polskiego osadnictwa.
Na górnym końcu Salamandry zawsze 90% ludzi pobieża na Gubałowski deptak, 9% na szczyt Butorowego (bo jest tam tylko wyciąg krzesełkowy) i tylko naprawdę nieliczni zagłębiają się w "zapomniany świat" po przeciwnej stronie tegoż...
Olśniewająca rezydencja na zboczu Gubałówki *-*
Olśniewająca rezydencja na zboczu Gubałówki *-* © mors
Spalona chałupa na zboczu Gubałówki
Spalona chałupa na zboczu Gubałówki © mors
Tamże
Tamże © mors
Uczciwy podjazd (zbocza Gubałówki)
Uczciwy podjazd (zbocza Gubałówki) © mors
Wczoraj pomykałem tamże na jednym kole
Wczoraj pomykałem tamże na jednym kole © mors

Jadziem na Butorowy:
Najprawdopodobniej najwyżej położony zamieszkany dom w Polsce (Butorowy Wierch, dawny bar)
Najprawdopodobniej najwyżej położony zamieszkany dom w Polsce (Butorowy Wierch, dawny bar) © mors
1155m - mieszkałbym!
Do niedawna był tamże przybytek z jadłem i napitkiem, ponoć nawet z noclegami. Ktoś se odkupił i ma...

Widok ze szczytu Butorowego Wierchu (1160)
Widok ze szczytu Butorowego Wierchu (1160) © mors
Dawny ski-serwis, trzy palce poniżej szczytu Butorowego Wierchu (1160m) - najprawdopodobniej najwyżej położony budynek wśród terenów ogólnodostępnych w Polsce
Dawny ski-serwis, trzy palce poniżej szczytu Butorowego Wierchu (1160m) - najprawdopodobniej najwyżej położony budynek wśród terenów ogólnodostępnych w Polsce © mors
Oj, jak bym odkupował! Oj, jak bym mieszkał! ;)

Wyżej się już nie da, ale to jeszcze nie to - końcówka wyciągu krzesełkowego oznacza spory ruch i hałas w niebezpiecznie małej odległości.
Wracamy na rozstaje dróg i jedziemy, już zupełnie bez ludzi za Butorowy...
Dzika droga przez pół-dzike grzbiety
Dzika droga przez pół-dzike grzbiety © mors
i oto i one, znałem je tylko z bardzo dokładnych map i kilka lat myślałem o ich nawiedzeniu...
Chałupy za Butorowym Wierchem - najprawdopodobniej najwyżej położone zwykłe domy mieszkalne
Chałupy za Butorowym Wierchem - najprawdopodobniej najwyżej położone zwykłe domy mieszkalne © mors
Opuszczone, ale zero dewastacji - dowód, jak niewiele ludzi zachodzi tamże..
Numer dwa
Numer dwa © mors
... i numer jeden - zamieszkałbym!
... i numer jeden - zamieszkałbym! © mors

Tu i ówdzie znajdowały się jeszcze domowe sprzęty, tak w chałupach jak i obejściu, ale jakie, to nie zdradzę, musicie sobie sami odkryć. ;)

Ok. 1130m npm. Było pochmurno, ale zaczęły właśnie przebijać się pierwsze promienie słońca, które - pomimo środka lata - zupełnie nie grzały, a wręcz przeciwnie, było chłodno i rześko.
Rekord ciepła dla Zakopca to ponoć 30,8*C. Tutaj jesteśmy 300m wyżej, wiec teoretycznie na 30* nie ma najmniejszych szans choćby i w największe upały. :D Tak to można sobie pożyć...
Co ciekawe, akuratnie żem utrafił tamże na akcję aktualizacji map topograficznych Podhala:

Aktualizowałbym!
- więc oczywiście zacząłem molestować tychże topografów co a jak, ale byli mniej zorientowani ode mnie. xD

Kawałek poniżej (bez dojazdu!) znajdują się ostatnie zwyczajne, zamieszkane domy:
Pełen wypas - wyżej się już nie da, chyba że w lasach albo parkach narodowych
Pełen wypas - wyżej się już nie da, chyba że w lasach albo parkach narodowych © mors
Zero turystów, zero komerchy, zero cywilizacji i zero upałów! Też bym mieszkał! ;p
Też była pod wrażeniem ;)
Też była pod wrażeniem ;) © mors

Palce lizać... albo nozdrza. ;)


Nie tylko ja doglądałem tych krów ;)

Widoczna na horyzoncie przecinka w lesie to widok na szczyt Butorowego. Jutro będę spozierał przez nią w drugą stronę i to razem z monocyklem. :)

Rachityczna jabłonka na zboczu Butorowego (ok. 1120) - owocowe drzewko kilkadziesiąt metrów poniżej górnej granicy drzew liściastych. Domniemywam, że najwyższej położona w Polsce :)
Rachityczna jabłonka na zboczu Butorowego (ok. 1120) - owocowe drzewko kilkadziesiąt metrów poniżej górnej granicy drzew liściastych. Domniemywam, że najwyższej położona w Polsce :) © mors
Wyżej, niż niejedna góra, ot chociażby całe Izery...

TATRZAŃSKA MASAKRA ROWEREM JEDNOKOŁOWYM. :) Gliczarowska legenda przedefiniowana. ;) (sezon 4, odc. 2)

Środa, 16 lipca 2014
kilosy:15.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Tatry i mono, Odkrywczo, Nielicho, Mono
Zacznę może od wyjaśnień, że w tych wszystkich relacjach z górskich "masakr" (slang z youtube, należy go czytać z uśmiechem i przymrużeniem oka) na monocyklu chodzi zasadniczo o ukazanie wciąż zaskakującego mnie (i czasem kogoś postronnego) potencjału monocykli. Dlatego też są one dość emocjonalne.
A tłumaczę się, bo pojawiają się rozmaite, mało przyjemne głosy niezrozumienia, jakobym to się przechwalał. 
Pokazuję przede wszystkim ciekawostkę, paradoks, niczym z bajek o wyścigu żółwia i zająca, albo tych o brzydkim kaczątku.
Co do siebie, to trudno przecież, żebym nie pisał w 1 os. l. poj. ;p Ale jestem przekonany, że praktycznie każdy po 3 latach treningu na jednokołowcach uskuteczniałby takie wycieczki i to w większości przypadków łatwiej i szybciej.
No ale mniejsza o większość. ;)

Gliczarów Dolny -> Gliczarów Górny. Taki tam podjazd międzyparafialny, prawdopodobnie najbardziej stroma "zwykła" droga w Polsce (tzn. przelotowa i dostępna bez żadnych ograniczeń, chociaż autobusu przeg(ł)ubowego ze 180 pasażerami tudzież 44 tonowego TIRa tamże sobie nie wyobrażam nawet latem...
Maks. nachylenie 23/24%, czyli coś około 400% tego co legenda warszawskich "podjazdów" (Agrykola). Dla mnie w sam raz. ;)
W zeszłym roku podpuszczali mnie na Gliczarów rozmaici Górale (etniczni, nie rowerzyści), lecz wtedy jeszcze trząsłem portkami. ;)
Jednak po wymęczeniu Przeł. Karkonoskiej (stromiej, dłużej i nierówniej) wszelkie obawy prysły i pozostało tylko liczyć na obecność bike-walkerów. ;]
No i byli. :D
Jedyny "koks" jaki tam podjeżdżał, wręcz z lekkością, mijał mnie akurat gdy zjeżdżałem. Na szczęście, bo by mi popsuł statystyki masakr. ;)
Zjazd "bez hamulca" - bez niespodzianek - nie było lekko, ale do granicy możliwości jeszcze sporo brakowało. Prawdopodobnie da się przekroczyć 30%...
Pomyśleć, że 2 lata temu 15% zjazdy i podjazdy uważałem za krytycznie strome, na granicy bezpieczeństwa i w dodatku okupione były bólem i zakwasami...
Jeszcze nawet nie zjechałem do końca, a już zacząłem fetować zaliczenie podjazdu. ;)
Budowanie naciąganej legendy... w dodatku krypto-reklama hotelu leżącego w dwie parafie dalej :/
Budowanie naciąganej legendy... w dodatku krypto-reklama hotelu leżącego w dwie parafie dalej :/ © mors
Okazuje się jednak, że pierwszy na rowerze jednokołowym był tamże, i to zaledwie 2 tygodnie wcześniej... Czesław Lang ;))

/źródło: Tygodnik Podhalański/

W G. Dolnym dojechałem do szkoły, gdzie zjazd złagodniał. Życie jest za krótkie na jazdę po płaskim. ;)
Górniak ma charakter letniska, Dolniak zaś ma o wiele dłuższą historię i jest zdecydowanie mniej turystyczny, ale i zdecydowanie bardziej "autentyczny" (tak domy jak i mieszkańcy):
Domek w Gliczarowie Dolnym... ciekawy widok z tego okna od strony ulicy
Domek w Gliczarowie Dolnym... ciekawy widok z tego okna od strony ulicy © mors
No i zawracamy i zaczynamy Podjazd...
Dorysowałbym coś ;)
Dorysowałbym coś ;) © mors
Pod nowo postawionym pomnikiem umęczonego rowerzysty, zgarnia mnie ekipa old-boyów na MTB, gadki, fotki, filmik, który się nie nagrał no i pożegnali się i odjechali... a po chwili to jednak ja się żegnałem. :D
Selfie życia: jadę na jednym kole po 24% ściance, masakruję bicyklistów i jeszcze bezczelnie im strzelam upokarzające focię ;D
Selfie życia: jadę na jednym kole po 24% ściance, masakruję bicyklistów i jeszcze bezczelnie im strzelam upokarzające focię ;D © mors
Panowie pochodzili z pogórza, cokolwiek wytrenowani, no i te przerzutki, kierownice i inne niby przydatne bajery... ;)
Po wjechaniu na górę rozlokowałem się w dogodnych do obserwacji miejscach, coby zapolować na spacerowiczów z rowerami.
No i jak na zawołanie, normalnie co półtorej minuty :D
Bike-walking, podręcznikowy przypadek
Bike-walking, podręcznikowy przypadek © mors
NADCHODZI młode pokolenie :D
NADCHODZI młode pokolenie :D © mors
Jeden jeszcze jedzie, ale wyraźnie widać, że nie wie, co się dzieje. :D

A ten był najlepszy:
Mój ulubieniec - wprowadza nawet na wypłaszczeniu :D
Mój ulubieniec - wprowadza nawet na wypłaszczeniu :D © mors

Tym razem mam, nareszcie, filmiki z podjazdu. Sam byłem strasznie ciekaw tego widoku.
Najpierw jednak zobaczmy, jak do tematu PODCHODZĄ (sic!) zawodnicy na TdPA:
Niektórzy, delikatnie pisząc, minęli się z powołaniem. :D

.... a tak się bawimy bez przerzutek, kierownicy i innych (nie)zbędnych bajerów... :D
W przeciwieństwie do ogółu monocyklistów nie używam rąk do trzymania siodła (prawdopodobnie chodzi im o stabilizację wzdłużną, skręcanie i rwanie na podjazdach). Nie uznaję takich ułatwień, jak minimalizm to minimalizm...
Dało się podjechać (jeszcze) szybciej, ale to już bym musiał walczyć o równowagę, a przede wszystkim za bardzo bym się zgrzał, a to nie wchodzi w grę. ;) No więc tak tylko na spokojnie. ;)

Zmasakrowałem jeszcze kilku piechurowerzystów...doprawdy, pasowali tamże jak mors do tropików. Z tą jednak różnicą, że ja się tam absolutnie nie wybieram...

Na koniec rozjazd po Górnym:
Chyba
Chyba "kocham spacery" ;)) © mors
Maszyna konna wciąż w użyciu (Gliczarów 2014)
Maszyna konna wciąż w użyciu (Gliczarów 2014) © mors
Nawiasem pisząc, zjazd na prawo prowadzi do przysiółka "Zimni" (oczywiście nawiedziłem) a za nimi jest przysiółek... "Cipkowie" (!).
Najpierw jest stromo a później już tylko gorzej ;)
Najpierw jest stromo a później już tylko gorzej ;) © mors
Szlakiem pieszych pielgrzymek rowerzystów ;))
Szlakiem pieszych pielgrzymek rowerzystów ;)) © mors
W Gliczarowie Grn., z dedykacją. ;)
W Gliczarowie Grn., z dedykacją. ;) © mors
Nie wiem, o co tu chodzi, ale jest kolejna dedykacja ;)
Nie wiem, o co tu chodzi, ale jest kolejna dedykacja ;) © mors

G. Górny sięga w porywach do 1000m npm (więcej, niż nie jeden szczyt w Sudetach czy Bieszczadach...) no i tutaj już da się oddychać nawet latem. Toteż oddychałem. ;)
W tle Poronin, Zakopane, Gubałówka, Tatry
W tle Poronin, Zakopane, Gubałówka, Tatry © mors
Troszeczkę tam pada (Kuźnice lub okolice)... niebawem także nade mną. ;]
Troszeczkę tam pada (Kuźnice lub okolice)... niebawem także nade mną. ;] © mors
Wjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Ciekawa architektura a w tle lipcowe śniegi :)
Wjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Ciekawa architektura a w tle lipcowe śniegi :) © mors
A to już w Zakopcu i to opodal, za przeproszeniem, Krupówek:
Muzeum Misiów w Zakopcu - oczywiście z dedykacją ;)
Muzeum Misiów w Zakopcu - oczywiście z dedykacją ;) © mors

Ogólnie satysfakcja 124%. ;)

Niepowtarzalna Pająkówka na mono - szosowo, terenowo, przeprawowo... (Tatry i mono, odc. 1b, sezon IV)

Wtorek, 15 lipca 2014
kilosy:4.00gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Absolutnie ścisła czołówka najpiękniejszych (z zamieszkanych) zakątków naszego kraju - nareszcie, w czwartym sezonie w Tatrach,  została nawiedzona, oczywiście równie ekstremalnym rowerkiem. :)

Gubałówkę, rozumianą jako płaski grzbiet którym pociągnięto ulico-deptak z milionem straganów zna niemal każdy.
Dla "turystów" samochodowych, wyciągowych i wszelkich mało ambitnych lanserów to miejsce doskonałe, zaś dla turystów "prawdziwych" to miejsce odpychające i przerażające - dokładnie z tych samych przyczyn, które przyciągają grupę pierwszą...

Otóż z obiema połowami społeczeństwa nie zgadzam się fundamentalnie. :)

Oczywiście, tłumy na deptaku mnie przerażają, a wyciągiem bym nie pojechał nawet gdyby za to płacili. :) Ale na litość morską ;) - tam jest wiele ustronnych zakątków, bez ruchu turystycznego i straganów, za to z wybitną panoramą Tatr i karkołomnymi zjazdami-podjazdami po stronie południowej, tudzież dzikie, surowe piękno na zboczach północnych, a całe okolice grzbietu Gubałówki (i Butorowego) to najwyżej zamieszkane miejsca w Polsce - ok. 100 metrów WYŻEJ NIŻ NAJWYŻEJ położona miejscowość w Polsce (parafia Ząb - nie ma to jak medialne fakty). Nie wiem, dlaczego nikogo to nie wzrusza, ale mnie wzrusza. Raz, że rekord i że wszystko w dole a dwa, że nawet latem jest tam czym oddychać a temperatura nigdy nie przekracza 30*C w cieniu. ^ - ^

Paradoksalnie, dojazd do domków i działek, wartych przy takiej lokalizacji fortunę, jest bardzo partyzancki nawet latem...
Pająkówka (Gubałówka) - bez komentarza :)
Pająkówka (Gubałówka) - bez komentarza :) © mors
Pająkówka - niczym domki pająków na ścianie, pod samym sufitem
Pająkówka - niczym domki pająków na ścianie, pod samym sufitem © mors
Główna droga Pająkówki po deszczach - stromizna, kamienie, glina jak lód i... monocykl, bez hamulca i na szosowej oponie
Główna droga Pająkówki po deszczach - stromizna, kamienie, glina jak lód i... monocykl, bez hamulca i na szosowej oponie © mors
Widoczki tak obłędne, że trudno ustać na nogach. Tym nie mniej się jechało...
A jednak się kręci!
A jednak się kręci! © mors
Na MUni to każden jeden... ;)

Miotało mną jak szatan miotłą, ale to głównie przez mokre i bardzo śliskie kamyki i glinę.
Gleby były, a jakże, ale TYLKO trzy
Gleby były, a jakże, ale TYLKO trzy © mors
Poharatane zbocze Gubałówki
Poharatane zbocze Gubałówki © mors
Widok od dołu też godziwy. Samo zjechanie tego było wyzwaniem
Widok od dołu też godziwy. Samo zjechanie tego było wyzwaniem © mors
Podjeżdżać - przyznaję - nawet nie próbowałem. Tymczasem droga się skończyła, a ja dalej próbowałem zjeżdżać - po mokrej trawie, po błocie, po korzeniach, z uślizgami wzdłużnymi, z uślizgami poprzecznymi... przekładając na MTB to prawie coś jakby zjeżdżać zboczem Śnieżki po głazach. ;)
Nielicho, jednakże do wymiataczy MUni dzielą mnie lata świetlne - takie drzewka nie powinny mnie zatrzymywać... 
Ostateczny koniec trasy
Ostateczny koniec trasy © mors
... a ja nawet nie podejmowałem walki. :/

Później było już tylko gorzej (i ciemniej). Były odcinki, że buty mi się ślizgały, a później nie było już niczego, a jeszcze później pojawił się podjazd, częściowo wyłożony gruzem i betonowymi płytami tak stromy, że ślizgały się po nim koła samochodów terenowych tudzież moje obuwie. o_O
W końcu jednak, już w zupełnych ciemnościach, osiągnąłem górne zabudowania dolnej części Gubałówki, z komitetem powitalnym w postaci ujadających psów (wilków? ;) ). Wtedy to przypomniałem sobie reportaże o agresywnych, bezpańskich psach na zboczach Gubałówki...
... ale nic złego mnie nie spotkało. 

Po dotarciu do względnej cywilizacji spotkała mnie za to, po raz trzeci tego samego dnia, starsza pani (góralka), która kolejny raz zaczęła mnie straszyć, gdzie i kiedy jest niebezpiecznie. Streszczając te przestrogi, to wszędzie i zawsze. :)))
Troszku polemizowałem, ale raczej nie było sensu. ;) Jeszcze tylko mały trening po równym:
Taki tam podjazd w osiedlu Czajki (lewą stroną spokojnie, środkiem niespokojnie a prawą stroną tylko w dół)
Taki tam podjazd w osiedlu Czajki (lewą stroną spokojnie, środkiem niespokojnie a prawą stroną tylko w dół) © mors
- i grzecznie do domku. ;)

PS. w drodze na szczyt uznałem, że podjeżdżanie po raz czwarty monocyklem na Gubałówkę po asfalcie jest już trochę zbyt oczywiste, więc (częściowo) podjeżdżałem sobie tyłem. :)))


Dziękuję za uwagę. ;)

Zakopane-Kościelisko na jednym kole (Tatry i mono, odc. 1a, sezon IV)

Wtorek, 15 lipca 2014
kilosy:7.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
W Zakopcu pojawiam się o 6:30 - bardzo fajnie, bo jeszcze pusto, "nocleg" w pociągu "za darmo", niebo jeszcze czyste i przejrzyste (rzadkość...) no i chłodek.... a nawet przyznam się, że zmarzłem ;p ...a już 2 godziny później się przegrzewałem (na podjazdach i z pełnym plecakiem, który miota mną jak... ;) ).
.
Druga co do wysokości stacja kolejowa w Polsce(835m, zaraz po Jakuszycach) z bezkonkurencyjnymi widokami:
Jedyny taki dworzec
Jedyny taki dworzec © mors
Widok samego dworca zdecydowanie słabszy... (ponoć nawet są pieniądze na remont... ale PKP i miasto nie mogą się dogadać...)
Koniec torów (835m n.p.m.)
Koniec torów (835m n.p.m.) © mors
Dojazd oczywiście połączony ze zwiedzaniem. Intrygujący na mapach "Pomnik Ognia" nieco rozczarowuje ;)
Pomnik
Pomnik "Ognia" (cokolwiek zmylające) © mors
ale miał też miłe akcenty ;)
PapieRZ Sąp i PapieRZ HURAGAN ;)
PapieRZ Sąp i PapieRZ HURAGAN ;) © mors
dalej...
Niesamowita, baśniowa architektura
Niesamowita, baśniowa architektura © mors
dalej... oczywiście nawiedziłem Sanktuarium na Krzeptówkach ;p
Z widokiem na niewidoczny na zdjeciu krzyż na Giewoncie
Z widokiem na niewidoczny na zdjeciu krzyż na Giewoncie © mors
dalej... wyprzedziła mnie rowerzystka-sobowtór Lei *-* i też tak konkretnie cisnęła (i nawet mnie zagadnęła). ;p
Głupio trochę, ale podjazd poniżej 10% to nie podjazd. ;p
dalej... zjazd do Kościeliska *-*
Mieszkałbym! (Butorowy Wierch i Palenica Kościeliska -dwie najwyższe zamieszkane góry w Polsce)
Mieszkałbym! (Butorowy Wierch i Palenica Kościeliska -dwie najwyższe zamieszkane góry w Polsce) © mors
Mieszkać na stromym zboczu, około 1100 m npm i do tego z widokiem na Tatry - aż mi się ślepia szklą. ;]
Po drodze nie odpuszczałem żadnej bocznej uliczce (takie są najstromsze!), choć z plecakiem, na ostrym kole i w ostrym słońcu to było makabrycznie uciążliwe...
No i baza, której szczególną zaletą jest Pani Gospodyni "Efka" - tzw. żywe złoto *-*  :))) aczkolwiek przez większość mego pobytu akurat jej tamże nie było. :((( ;p

Deszcze niespokojne i nowe wygnajewa /Hrgn/

Niedziela, 22 czerwca 2014
kilosy:74.55gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Miało być szybkie kółeczko, a wyszło jak zawsze. ;)
Czyli pętanie się po przysiółkach, zaułkach i zaułkach zaułków...
Do tego znów uwikłałem się w teren na "kolarce" no i bawiłem się w chowanego z deszczami (pół godziny jazdy-pól godziny na przystanku-pół godziny jazdy i tak w kółko - średnia brutto 11km/h ;D ).
Sporo kóz po drodze, w szczególności jedna...

.
... kogoś mi przypominała...
...no tak, ALMETTE ! :D
Deja vu! ;D;D
Deja vu! ;D;D © mors
/chyba mnie nie zabije... :> /
i jeszcze tak-o:
Rogate impresje ;)
Rogate impresje ;) © mors
.
Tymczasem na wioskach... szczegółowa penetracja (p)omijanego zawsze Bieniowa:
Czyżby zespawany z dwóch identycznych?
Czyżby zespawany z dwóch identycznych? © mors
W tym samym miejscu i czasie, żeby nie było.
.
Sąsiedzi zaglądają do okien, ale za to jacy cisi!
Sąsiedzi zaglądają do okien, ale za to jacy cisi! © mors
.
Jedyny dojazd do muzeum Bieniowa
Jedyny dojazd do muzeum Bieniowa © mors
.
i nowo "odkryte" Białowice, dojazd zniszczonym asfaltem a wyjazd polną drogą (na kolarce). 
Zabawne, że jest tam może ze 25 domków, a każda najmniejsza dróżka oficjalnie jest imiennie nazwaną ulicą. Bodaj najmniejsza wieś jaką widziałem z nawami ulic...
Ulica Kościelna w Białowicach, czyli mały, wykoszony placyk
Ulica Kościelna w Białowicach, czyli mały, wykoszony placyk © mors
/za drugim drzewem jest koniec, nie ma niczego (oprócz pól) /
Kościół w Białowicach
Kościół w Białowicach © mors
W Białowicach
W Białowicach © mors

I jeszcze takie tam z trasy:
Jeszcze
Jeszcze "pachniał" spalenizną © mors
.
Było mokro, ale przynajmniej rześko. ;p

Nieoczekiwana Wielkopolska enklawa podjazdów (Przemęcki Park Krajobrazowy)

Środa, 18 czerwca 2014
kilosy:25.00gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Świat jest jednak mały, dopiero co Starowinka "odkryła" Przemęcki Park Krajobrazowy a tu mnie przyszło zabawić tamże na 3 dniowym szkoleniu.
Oczywiście nie mogło zabraknąć (wypożyczonego, notabene za darmochę) roweru. A z nie-swoim to już się tak nie patyczkowałem jak zazwyczaj... :)
Ciekawa to kraina, na styku lubuskiego i wielkopolskiego: teren lesisty i pagórkowaty jak w lubuskim, ale ludność schludna, pracowita i gospodarna jak to w Wielkopolsce. Nawet obmyśliłem małą reformę administracyjną: tereny zagarnia województwo lubuskie, a ludność się wysiedli wgłąb Wlkp. <haha>
Co do gospodarności: nawiedziłem tamże 4 parafie (na więcej nie było czasu): Ujazd, Boszkowo (B. Letnisko i B. właściwe), Starkowo i Dominice, które to razem wzięte są wielkości mojej własnej parafii, z resztą połowa z tych wsi to de facto ośrodki wczasowe, prawie bez stałych mieszkańców. No i po krótkim objeździe minąłem więcej traktorów i gospodarstw rolnych, niźli w mojej wsi PRZEZ CAŁY ROK! Szok...
 Dominice i B. Letnisko to niezliczona ilość przybytków turystycznych, domki letniskowe, przyczepy kempingowe itp. porozrzucane od pól na wzgórzach aż po same brzegi jeziora Dominickiego, miejscami wręcz na żywym bagnie (komary!!!), częstokroć w klimatach baśniowych i w atmosferze wiecznego baja-bongo ;) co mnie zaskoczyło - wszak jest środek tygodnia roboczego, przed wakacjami i urlopami.
Ale największą niespodzianką okazały się okazałe podjazdy:
Asfaltowa ścianka w Wielkopolsce, no kto by pomyślał... ;p
Asfaltowa ścianka w Wielkopolsce, no kto by pomyślał... ;p © mors
Po mojemu będzie między 15 a 20%, bardzo miła niespodzianka!
Stromy zjazd tamże (ujęty tylko najstromszy odcinek)
Stromy zjazd tamże (ujęty tylko najstromszy odcinek) © mors
Boszkowo Letnisko i godziwy podjazd
Boszkowo Letnisko i godziwy podjazd © mors
.
Ale to jeszcze nic! :) Podjazd w Dominicach może nie jest aż tak stromy, ale ma piach grząski jak na wydmie. Nie ukrywam, że mimo odpowiedniego sprzętu - poległem w połowie ;p a mówimy tu przecież o drodze publicznej! :>
Droga publiczna niczym wydma! (Dominice)
Droga publiczna niczym wydma! (Dominice) © mors
Stromy podjazd w głębokim piachu - nie do podjechania na góralu, chociaż blachosmrody jakoś powjeżdżały, nawet z przyczepami
Stromy podjazd w głębokim piachu - nie do podjechania na góralu, chociaż blachosmrody jakoś powjeżdżały, nawet z przyczepami © mors
.
Rower jak rower - nie bardzo pasował do wyjściowego stroju ;) i zupełnie różnił się od mojego: opony 26x2.2 z agresywnym bieżnikiem - to lepiej jeździ po piasku niż po asfalcie! I przednie zawieszenie - cały czas myślałem, że mi koło odpada. ;D
Rower w stanie dużo gorszym niż mój, po 15 latach codziennej jazdy... zwłaszcza ogłuszająco chrzęszczący napęd - straszny obciach przy ludziach. ;]
Ale za to miał przynajmniej super wyregulowane hamulce - próba hamowania na najstromszym zjeździe zakończyła się przejechaniem paru metrów na przednim kole xD a rozpędzony rower szybciej się zatrzymał na ponad 15% spadku niźli moje wehikuły na płaskim...
Asfaltowa ścianka nachylona godziwie, w górach by się takiej nie powstydzili ;) tyle tylko, że stanowczo za krótka - czaskałem ten podjazd codziennie po ~5 razy z rzędu (i to na środkowym blacie ;p ), a na zjeździe ćwiczyłem jazdę na przednim kole.:)
Adrenaliny po pachy. ;)
A ta "wydma" się nie poddała, mimo że z tył miałem bieżnik typu poprzeczne łopatki i bardzo niskie ciśnienie. Jak było płasko, to na piachu robiłem co chciałem, ale tutaj nie wjechałem... chociaż prawie... ;p

A ponadto inne takie-takie:
Domy letniskowe nawet daleko w polach. Na dole jezioro Dominickie
Domy letniskowe nawet daleko w polach. Na dole jezioro Dominickie © mors
Wiejski kościółek... (Starkowo)
Wiejski kościółek... (Starkowo) © mors
Wrak wiatraka (Starkowo)
Wrak wiatraka (Starkowo) © mors
Dziwne sąsiedztwo (Starkowo)
Dziwne sąsiedztwo (Starkowo) © mors
Wiatrak skryty wśród drzew i zabudowań(Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko)
Wiatrak skryty wśród drzew i zabudowań(Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors
Spiderman, motór na balkonie i inne gadżety... (Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko)
Spiderman, motór na balkonie i inne gadżety... (Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors
Takie tam nad jez. Dominickim ;p
Takie tam nad jez. Dominickim ;p © mors
Wyżyłem się w terenie za wszystkie czasy. ;p

Teren huraganu i Huragan w terenie. ;) (Czerwieńsk, czerwce, czerwiec)

Niedziela, 1 czerwca 2014
kilosy:121.86gruntow(n)e:6.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Po tygodniu wyposzczenia wypuściłem się z nadmiarem energii (30-34km/h pod wiatr, dla mnie abstrakcja), co oczywiście długo nie trwało. ;]
Zaliczyłem nową gminę i miasto (Czerwieńsk) i przede wszystkim nawiedziłem sporo (15) nowych parafii. ;) A to najważniejsze. ;]

Przy okazji penetracji Wałów Zielonogórskich "odkryłem" prywatną wioskę (?!):
Wracają dawne czasy ;)
Wracają dawne czasy ;) © mors
I faktycznie kawałek dalej droga zagrodzona stalowymi płotami, za nimi stawy, jeziora, park, pagórki, a w głębi zabudowania... Wieś-idylla, i to na wyłączność...

W Czerwieńsku zawsze mnie intrygował motyw kościoła w samym centrum miasteczka, na owalnym "rondzie", które wbrew pozorom nie jest rondem. ;)

Ponadto stoi tamże (w miasteczku, nie na rondzie) fajna mokolotywka. Oczywiście z dedykacją dla oelka ;)



Chwila jazdy od "ronda" w dowolnym kierunku i już jesteśmy poza miastem. ;]
Za Czerwieńskiem wbiłem się na wiochy, a z wioch... terenowymi "skrótami". W sam raz na (pseudo) kolarkę. ;)

Pośrodku niczego "odkryłem" pojedynczy dom - tak jak lubię! I żadnej utwardzonej drogi do niego. Bywało różnie, miejscami nawet tak:

Miejski samochodzik spotyka szosowy rower w błocie, w środku lasu.. cokolwiek kuriozalne. ;)

Spory odcinek wiódł u podnóża sporego wzgórza. Pacze na mape, a tam maks. 123 m npm. ;D śmiech na sali, no ale to efekt niskiego punktu odniesienia (dolina Odry opodal ujścia Bobru).
Dłużyło mi się w tym terenie (efekt obaw o przejezdność) no ale w końcu pojawiła się cywilizacja... ;))  /bodajże Szczawno/


Niezwykle rzadko spotyka się w lubuski(e)m bardzo stare domy. Przedwojenne (poniemieckie) jak najbardziej, ale zawsze jest to początek XX ewentualnie koniec XIX w. A tu o. Ciekawe, ile ma lat...

I jeszcze takie tam (parafia Pław):


Żuczek z pełną obsadą sunął niemal bezdźwięcznie :O no i ma "firmowe" nr rej. (998). :)

Dalej to tu, to tamże, z pagórkami i bez, aż zagapiwszy się na prezentowanego już ongiś gorylka:
Ochrona wiejskiego sklepu :D
Ochrona wiejskiego sklepu :D © mors
...źle skręciłem na skrzyżowaniu, skutkiem czego nadrobiłem parę półterenowych kilometrów, przez co ledwo zdążyłem do kościoła. ;p
Ale za to zaliczyłem NIECHCĄCY nową gminę (Bobrowice) i zestaw "dzikich", leśnych parafii. ;)
W jednym przysiółku widziałem dużą kolonię czerwców polskich o których dopiero niedawno się dowiedziałem co i jak. Kto by pomyślał... (bez foto, bo komórka bez makro ;p ).

Bobrowice:

Ścisłe centrum Bobrowic. ;) Do 1945 było to miasteczko, dziś jest średnią wsią (niecały 1k mieszk.) z siedzibą Urzędu tej zapyziałej ;) Gminy (pomarańczowy budynek za drzewkami). 
Droga nie na kolarkę, ale swój urok ma... no i nie niszczeje...

Przemierzam zapyziałe odludzia drogami rozmaitemi (chwilami trudno było orzec, czy to asfalt, szuter, czy co tam), aż tu nagle... ;D;D

"Wejście na teren huraganowej powierzchni grozi utratą zdrowia i życia!"  :D

I gdy już miałem "wyjść na ludzi"... to znów pojechałem odludziami, wzdłuż eleganckiego kanału Bobru (o którym nie wiedziałem) po bardzo nieeleganckich drogach (o których wiedziałem - masochizm ;] ).



Dziękuję za uwagę. ;p