Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2019
Dystans całkowity: | 787.22 km (w terenie 4.40 km; 0.56%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 43.73 km |
Więcej statystyk |
Się kąpie w wodospadzie i co z tego wynika :) /Hrgn/
Czwartek, 28 lutego 2019
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 100.80 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ten dzień wygospodarowałem sobie w całości na góry i go nie zmarnowałem. :)
Witam ozięble! ;)) © Morsowy
Wodospad Podgórnej © Morsowy
Temperatura dziś w Przesiece dochodziła do 10*, ale na szczęście przy samym wodospadzie był mikroklimat: słońce nie dociera, a od wody bije lodowata bryza, więc na oko temp. wynosiła tu 3-5*, a temp. wody ciut powyżej 0*.
Powyżej tego wodospadu są wyłącznie góry, więc była to prawdopodobnie najczystsza woda w jakiej się kiedykolwiek kąpałem. :)
No i efekty: ponad 100 km w poziomie, około 1000 m w pionie, kilkadziesiąt zdjęć, bezlik wrażeń i endorfin.
Czy są pytania? ;p
Jednego się spodziewam, więc uprzedzając: dotąd nie morsowałem w górach, bo od 2 miesięcy leczyłem stopę (otarcie z zakażeniem).
Po zażyciu kąpieli zaatakowałem Przełęcz Karkonoską (do 700 m n.p.m., dalej niet, bo lód i głęboki śnieg), później powrót do centrum Jeleniej, w domu tylko zmiana skarpetek, obalenie kefiru i wyjazd do Szklarskiej Poręby (przez Piechowice), praktycznie do końca (dzielnica Huta, powyżej Górnej), później powrót DK3 do centrum Jeleniej (Cieplice, przez Wojcieszyce), no i "do kompletu" wyjazd do Karpacza (przez Podgórzyn i Sosnówkę, a powrót przez Miłków i Łomnicę).
Machnąłbym sobie jeszcze drugą stówkę, ale była już noc a bez widoczków nie mam inspiracji. ;p
Witam ozięble! ;)) © Morsowy
Wodospad Podgórnej © Morsowy
Temperatura dziś w Przesiece dochodziła do 10*, ale na szczęście przy samym wodospadzie był mikroklimat: słońce nie dociera, a od wody bije lodowata bryza, więc na oko temp. wynosiła tu 3-5*, a temp. wody ciut powyżej 0*.
Powyżej tego wodospadu są wyłącznie góry, więc była to prawdopodobnie najczystsza woda w jakiej się kiedykolwiek kąpałem. :)
No i efekty: ponad 100 km w poziomie, około 1000 m w pionie, kilkadziesiąt zdjęć, bezlik wrażeń i endorfin.
Czy są pytania? ;p
Jednego się spodziewam, więc uprzedzając: dotąd nie morsowałem w górach, bo od 2 miesięcy leczyłem stopę (otarcie z zakażeniem).
Po zażyciu kąpieli zaatakowałem Przełęcz Karkonoską (do 700 m n.p.m., dalej niet, bo lód i głęboki śnieg), później powrót do centrum Jeleniej, w domu tylko zmiana skarpetek, obalenie kefiru i wyjazd do Szklarskiej Poręby (przez Piechowice), praktycznie do końca (dzielnica Huta, powyżej Górnej), później powrót DK3 do centrum Jeleniej (Cieplice, przez Wojcieszyce), no i "do kompletu" wyjazd do Karpacza (przez Podgórzyn i Sosnówkę, a powrót przez Miłków i Łomnicę).
Machnąłbym sobie jeszcze drugą stówkę, ale była już noc a bez widoczków nie mam inspiracji. ;p
Kolejny atak na Przeł. Karkonoską skończył się podobnie, jak wszystkie pozostałe zimowe ataki. ;]
Aczkolwiek spotkałem ciekawego zawodnika, taki coś pomiędzy naszym J57 a Y55. :) Ale bardziej J57, bo pochodził z Wlkp. i - tak samo jak ja - rzucił wszystko i przeprowadził się do Jeleniej góry specjalnie dla gór. :>
Otóż ten zawodnik w 2007 r. wjechał Karkonoską... 104 razy. :D
A pierwszy raz w tym roku już ma za sobą, po śniegu i lodzie (oczywiście na MTB, 27.II). :O Szczena mi opadła do samej Kotliny :) no ale w zanadrzu miałem swoją historię zdobycia Karkonoskiej na mono, przez co jemu szczenna opadła aż do Wielkopolski. ;p
Wybór fotek:
Suszenie skarpetek pod sklepem w Przesiece po kąpieli w wodospadzie :) © Morsowy
Przełaje niskopodłogowcem na pętli w górnej Przesiece © Morsowy
A za kierownicą była niewiasta typu K78. ;]
konik MORSki ;) pod OW CHybotek w Przesiece © Morsowy
Wesoła ferajna, nieprawdaż? :)
Srogie wyciny na podjeździe na Przeł. Karkonoska - tutaj był ładny, równy asfalt... © Morsowy
Opitolili miejscami podjazd na Przeł. Karkonoską - latem będzie masakra © Morsowy
Tamże poległem (~700m). ;p
Część II - Szklarska Poręba. Wbrew nazwie, powyżej dzielnicy Górna jest jeszcze kilka dzielnic. ;]
Oto Huta, na skraju miasteczka - dalej tylko dziki las a za lasem Jakuszyce i koniec kraju (i świata przy okazji).
Stylowe przedszkole na końcu świata (dalej jest już tylko las i Jakuszyce) - trwa rozbudowa © Morsowy
Stary, drewniany dom na skarju Szklarskiej - i to całkiem duży © Morsowy
Drewniany retro-drogowskaz w Szklarskiej Porębie © Morsowy
Takie waruny po 25 dniach odwilży :) - wyjazd w kierunku Jakuszyc © Morsowy
Tak to można żyć. :))
Część III - Karpacz "do kompletu":
Nawet w Karpaczu są ciche, sielskie zakątki © Morsowy
Końcówka powrotu już w nocy, ale miałem przy sobie lampki - cały dzień musiałem je wozić po górach dla 15 minut jazdy po ciemku. :/ ;p
60 kkm na BSach /Hrgn, 26-27.II.2019/
Środa, 27 lutego 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 39.40 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/źródło: wptr.pl/
Tym razem, mimo dobrej pogody, jeździłem Huraganem, z przyczyn różnorakich. ;) No przykro mi. ;)
Dystans żaden, ale za to wpadł ładny jubileusz - półtorakrotność obwodu Ziemi. A przed BSami nalatałem niecałe 24 kkm, czyli w sumie 84 kkm, liczone od 1999 r. (17 urodzin). ;]
We wtorek czułem się jakoś nie teges (tzn. bardziej, niż zwykle ;p ). Poszwendałem się po Cieplicach i Sobieszowie, odkryłem nawet kilka klimatycznych zaułków, ale niewiele z tego pamiętam. ;] A później pętla przez Podgórzyn i cyk! do domu.
A w środę nie miałem czasu na wycieczki - jazdy tylko użytkowe (10 km).
Takie tam foty:
Przysmak germanofila ;p
Co tam ulice Księżycowe, w Jeleniej można w 1 minutę przemierzyć całą Drogę Mleczną! Aczkolwiek nie polecam...
Piechowice - Michałowice przez skalny tunel i nie tylko ;) /Kr/
Poniedziałek, 25 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 33.40 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
W centrum Piechowic, koło Huty, z tychże ruin ma powstać...
Dziś przyszedł czas na słynny tunel. Robi robotę. ;)
Zwróćta uwagę, że sople są zarówno na ścianach jak i na drodze - nieźle się wystraszyłem, jak spadły koło mnie. A "dobry pechowiec" to i w głowę może wyłapać...
Niestety, zdjęcia od drugiej strony się prześwietliły - wszystkie cztery. O_O
Znajdź sarenkę:
Małe stadko sarenek zagubiło się między wstęgami serpentyny - czarno je widzę, bo droga ma barierki na całej długości, wstęgi są bardzo długie a miejscami na tych cypelkach lasu jest bardzo stromo i wąsko. :/
No i cyk! Michałowice (z dedykacją dla Michussa ;)) ). Zaledwie przekroczyłem 500+ (m n.p.m.) a tu śnieżek. :)) W 22. dniu odwilży. :>
Powrót z tamże zaplanowałem alternatywnie: nie asfaltem (z powrotem, bądź przez Jagniątków, a bezpośrednio na północ, prostopadle do zbocza, bo na mapach widnieje tam "ulica Wczasowa". A oto co widnieje w rzeczywistości:
Takie tam po mieście. ;)) Sporo błota, niezła stromizna, a w połowie zbocza, w środku lasu, pojedynczy przbytek skądinąd gustowny i ciekawy. Szkoda tylko, że wyległa z niego sfora małych potworków ;)) i napierała resztę trasy z wrzaskami i piskami tuż za mną, grrr. ;p
Ale się uparłem i całość, do Piechowic, zlazłem na piechotę. ;] A całą resztę trasy przejechałem tradycyjnie i zgodnie z planem - bez hamowania. ;]
Zwyczajny-niezwyczajny /36er/
Niedziela, 24 lutego 2019
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
kilosy: | 15.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/napis w dymku oczywiście przerobiłem, ale ten po anglikańsku naprawdę tam jest - no i nieźle pasował ;)) /
Dziś "zwykła jazda" na niezwykłym rowerze, do zwykłego osiedla (Orle) w niezwykłej okolicy (3 km do gór).
Jeździć na mono będę chyba tylko w niedziele i święta, bo tylko wtedy po świecie chodzi mniej hejterów niż ludzi ciekawych świata.
Dziś znów się przejechałem i znów się sprawdziło - komcie leciały lepsze jak na niniejszym blogu za jego najlepszych czasów świetności. ;)
Przykłady:
Seba 20-25 lat:
- ej, młody(!), jedno koło zgubiłeś!
Seba ok. 40stki:
- przepraszam bardzo, jak się taki rower (!) nazywa?
- monocykl!
- o, dziękuję ślicznie
O_O
Janusz na rowerze:
- czy coś się stało?
- nie, czemu?
- aaa, bo z daleka myślałem, że się rower popsuł...
No i standardowe, od Sebixów i Januszy ostatniego sortu:
- o ku#wa!
- ja pie#dole!
W płaskich Cieplicach trafiłem na taki soczysty rodzynek - udało się to zjechać, choć miałem gips w oczach. ;]
Dodatkowy bonus - odkrycie betonowego znaku i to w centrum miasta. Dotychczas wszystkie odkryte były na odludziach.
Nowa stacja kolejowa na wykończeniu (Jelenia Góra
Pociąg do gór. Dwuznaczność zamierzona. ;)
Mijają właśnie 3 tygodnie potężnej odwilży... :)
A, jeszcze jedno - dwie mijane siksy dostały ataku głupawki. :D ;p
Misja Księżycowa oraz Mistrzostwa PL w rzeźbie w śniegu /Szkl. Por., Hrgn/
Sobota, 23 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 61.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Znów Szklarska (nigdy za wiele), ale tym razem na Huraganie, bo w planach było całe centrum, a ceprów w weekend tyle, że bez hamulców nie podchodź. ;]
Może najpierw "Misja Księżycowa" - na starej mapie z 1949 r.:
https://fotopolska.eu/919856,foto.html?galeria_zdj...
odkryłem, że zaraz po wojnie istniała taka ulica w Szklarskiej, ale współcześnie na mapach jej nie ma, takoż w internetach - musiałem to zbadać, z dedykacją dla Roberta1973, który w Jeleniej chce zakończyć misję zbierania ulic Księżycowych. Myślę, że w Szklarskiej będzie dużo bardziej godnie i odświętnie. ;)
Po mojemu to może być ten dukcik:
Następnie było krążenie po mieście:
- tak stromo, że nawet buty się ślizgały (na żwirku - po chropowatym betonie!) :O
- jeszcze 50 lat temu wioska, później miasteczko, a ostatnio deweloperzy szaleją, molochów na pęczki. :/
Stare legendy głoszą, że za tymi dźwigami i Biedrą kiedyś była panorama Karkonoszy. ;>
- po 20 dniach odwilży został już tylko ostatni metr śniegu i znów można będzie jeździć ;))
No i tytułowe mistrzostwa :) od wielu lat (a raczej zim ;) ) się na nie wybierałem, no ale miałem 120 km w jedną mańkę, więc zawsze nie wychodziło. A teraz godzinka na rowerze i cyk!
Rzeźbiłbym ;p
Lodowy tron! :D Chyba pół godziny czekałem na moment, aż nikt nie będzie na nim siedział... ;p
Miś jest głodny, miś jest zły... ;))
Rzeźby w śniegu zabawne, w lodzie piękne, ale i tak najpiękniejsze były naturalne formacje lodowe na skałach na wjeździe do miasteczka:
Najbardziej zaskoczyła mnie... liczba "pepików" w Szklarskiej (pomijam oczywiście drogę tranzytową) - a przecież nasi Janusze turystyki tak masowo jadą do Czech, bo "tam wszystko jest lepiej" ;p Podejrzewam, że Czesi jadą do nas, bo u siebie mają taki nadmiar Polaków, że w Polsce sobie odpoczną. ;]
Miszcz! :D
Do dystansu dociepałem 16 śmieciowych kilometrów z ostatnich dni, w których m.in. kupiłem laptopa za 399 - nówka z salonu. ;] W dodatku z polskiej firmy - Kiano ;ppp
W mijającym tygodniu Hrgn złapał 3 kapcie na przestrzeni 3 km ;D;D Czyli średnio 1/km, a więc 59 600 razy częściej niż mój stary Kross na Dębicach. :D
Pierwszy kapeć, pod samym domem, na chodniku, od szkła z butelki wódki po żulach. Oczywiście jak to zobaczyłem, to pozamiatałem. Jak widać - zamiotłem o jedno szkiełko za mało. Taka gorzka ironia losu - sprzątający abstynent cierpi przez śmiecących żuli. :(((
Guma okazała się słaba i pod łatką rozerwanie postępowało i następnego dnia znów był kapeć, bez przebiegu. Tym razem musiałem wymienić dętkę, by po powrocie z miasta, po 3 km... przebić ponownie dętkę w tym samym miejscu!
Taka to karma...
Szklarska Poręba bez zahamowań ;) /Kross/
Piątek, 22 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.17 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
/źródło: wptr.pl/
Dziad Huragan znów wywinął mi numer - trzeci kapeć w tym tygodniu! Więc dosiadłem dziadka Krossa, ZAWSZE zwartego i gotowego niezmiennie od 20 lat! Kapci w Huraganie przez jego 7 lat (21 kkm) było kilkanaście, a w Krossie, przez jego 20 lat (58,6 kkm) był 1 (JEDEN). Znajcie potęgę Dębicy! ;p
W nocy lał deszcz, nad ranem było prawie 0* więc solili, ale jednak musiałem pojechać dziś do Szklarskiej, a czasu na łatanie Huragana nie było.
Moją inspiracją był doroczny festiwal rzeźb śnieżnych :> tamże. Jednakże tuż przed centrum miasteczka zawróciłem - ruch na drodze gęstniał, w dodatku pojawiła się chlapa, zapewne słona - machnąłem na to płetwą. ;) Najważniejsze, że udało mi się nawiedzić moją ulubioną parafię na ulubionym rowerze w ulubionym stylu, czyli w całości bez hamowania. :DD
Oczywiście nie poprzestałem na wjeździe i zjeździe krajową 3-ką, tylko nawiedziłem Sz.P. Dolną, jedną z 9 najlepszych dzielnic Szklarskiej (na 9 możliwych :D ). Był śnieg, były widoki, ślady historii i ciche, "nieodkryte" zakątki. No i oślepiający blask chromów, przyćmiewający nawet lśniący śnieg i lód. Mógłbym takie dni powtarzać do końca życia...
Było nawet trochę łażenia po górkach. Tutaj - niegodny uczeń "Malarza" ;)
Grota koło Rezydencji Piastowskiej:
Takie tam po parku. ;) Pod słońce, a zdjęcie jakoś mi wyszło, nie do wiary...
Serpentyna i samotny dom na wzgórzu, ech...
Relikty wiejskich początków Szklarskiej - ulica Wiejska:
Do niektórych wciąż nie dociera słońce, a i odwilż (19. dzień!) z ledwością:
Koło wodospadu Szklarki:
A to już Piechowice i Pałac Pakoszów - ładnie odpicowany, ale piękno mojej kiery go przyćmiewa. ;ppp
Wjazd do Jeleniej od strony wyżej wzmiankowanej - dla każdego mam tu coś miłego (zamek Chojnik, góra Chojnik, ciuf-ciuf i klasyczny rower lśniący chromem ;p). A jak komuś dalej źle, to tam <- jest Esc. ;pp
Z wycieczki jestem bardzo dumny, szczęśliwy i zadowolony - że mogłem pokazać swojemu klasykowi coś ciekawszego niż tylko płaskie dno kotliny, na które go skazywałem, a jednocześnie nie skrzywdziłem go żadnym hamowaniem. ;]
Atak na Czerwoną Dolinę, przejście zachodnie /Kr/
Czwartek, 21 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 34.10 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
;)
W tytułowej Dolinie nie chodzi mi o centrolewicową większość mieszkańców Kotliny Jeleniogórskiej, zwanej także Czerwoną Doliną :) tylko o Dolinę między Sosnówką a Karkonoszami, gdzie jest srogi podjazd, a nawet 3.
Na Altimetr.pl
http://www.altimetr.pl/podjazd-czerwonadolina.html
mowa jest tylko o jednej drodze (z dwoma ambitnymi ściankami) - możliwe, że druga nitka nie była wtedy jeszcze wyasfaltowana. Tym razem pojechałem "drugą" (chyba nawet bardziej stromą), a tą "pierwszą" zostawiam sobie na później, żeby nie pęknąć z przejedzenia. ;)
Tym razem chmury zasłaniały słońce, ale nie góry - dało się robić zdjęcia pod słońce, jak rzadko kiedy:
W centrum Sosnówki:
Mała kotlinka między ścianą 1 a 2 (po lewej zaczyna się Zimna Dolina :) po prawej opuszczony ośrodek wczasowy pośrodku niczego, a w centrum - śniegi w 17. dniu srogiej odwilży. ;]
Bardzo jestem ciekaw, jak do tego ośrodka zwożono ludzi dawnymi czasy - autobusami? Zimą też? A jak nie było jeszcze asfaltu..? :>
Tam, gdzie widać rower, jest rozwidlenie dróg i jakiś prasłowiański ;) drogowskaz:
Tamże rozwidlają się drogi: po lewej jest ta z Altimetra, po prawej mamy takie cuś:
/widok od dołu/
/widok z góry/
Przypominam, że zdjęcia wypłaszczają wielokrotnie. ;>
Na najniższym przełożeniu musiałem rwać na stojaka a i to pod koniec "plułem krwią". ;]
W dół, rzecz jasna, sprowadzałem, jak na każdej poważnej ściance :D oczywiście z wypiętym licznikiem ;p
Było tak stromo, że stopy ześlizgiwały mi się wewnątrz butów. ;]
A drogi te są nie od parady - na ich końcu jest dosłownie kilka zamieszkanych chałup, to dopiero są hardcorzy, żadnych autobusów, sklepów, a zimą to i bez słońca, za to z nadwyżkami śniegu. ;]
Trasa przyjemna, bo asfalt idealny, wokół cisza, spokój, a jedyny samochód.. to Janusze ładujący większe bale, niż byli w stanie udźwignąć. ;]
Wycieczka ze środy, a ponadto wpis zawiera 4 km użytkowe z czwartku - też na Krossie (a więc bezhamulcowo), mimo że po centrum. Tak się już wycfaniłem. ;]
Odwilż? Jaka odwilż? :) Zimowy atak na 28% (Miłków - Brzezie Karkonoskie) /Kr/
Wtorek, 19 lutego 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 65.67 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
źródło: wptr.pl
Pewnie to 'Lapec' jedzie. ;)
Wg Alitimetr.pl tytułowa heca to najtrudniejszy podjazd polskich Karkonoszy, z maksem do 27,8% ;>
http://www.altimetr.pl/podjazd-milkow.html
Przy czym po asfalcie (wraz z końcem wioski) dochodzi do około 20%, a to, co powyżej, to kawałek po bruku, i to takim starym, zniszczonym i wielkogabarytowym. :>
Jechałem tamże już rok temu, ale Huraganem, tylko w dół (dostałem się tam przełajami od strony Karpacza) i pod wiatr, dzięki czemu nie wydawało się tak stromo.
A teraz podjeżdżałem to pod wiatr :D w dodatku na cięższym rowerze...
Do końca wioski i asfaltu jechało się średnio ;p, tym bardziej, że w pełnym słońcu ;) pod koniec tylne koło zaczynało już buksować na piasku pomimo chropowatego asfaltu O_O i tu ponawiam retoryczne pytanie: jak ludzie żyją w takich okolicach, skoro piasek jest już problemem? A śniegi? A lód? A upały? ;)
O upały tam ciężko, bo to północny stok, mocno zadrzewiony i wrzynający się dolinką sporo wgłąb góry (i po co się tam budować, jak w Kotlinie płasko i mnóstwo wolnego miejsca??? :O ). Za to o śnieg i lód łatwo - z tych samych przyczyn, co powyżej. Oto 16. dzień rekordowej wręcz odwilży..
Końców(k)a wsi - widok na Kotlinę:
Końców(k)a wsi - widok na końcówę podjazdu (od 20 do 28%):
Oczywiście w takich okolicznościach poległem na drugim metrze. ;pp
Masakra, ostatnie dni po 15*, ów dzień 11, a tu ściana lodu. :>
Wróciłem jak niepyszny ;) na pociechę dowalając sobie inną trasą - oto kawałek poniżej...
... odbiłem na wschód, asfalt wnet się skończył, i przebijałem się po krzakach po kostki w mokrym śniegu ;] z finiszem pod Papugarnią (tuż poniżej Karpacza).
Z tamże zjazd do Kotliny - znów z wiatrem, a na dole ruchliwe rondo :> ale obyło się bez hamowania, bo cały zjazd popełniłem po poboczu (piach, błoto, trawa). ;]
W drodze powrotnej słońce (po raz pierwszy od wielu dni) zaszło chmurami, a ja w krótkich spodenkach, skądinąd to już czwarty raz w tym roku ;] Ale było z wiatrem, więc komfort termiczny pozostał. ;p
Do wpisu dodaję poniedziałkowe 27 km, też na Krossie i też w krótkich spodenkach. ;]
Trasa mało spektakularna (stacja Piechowice Dolne)
...i mało kontrowersyjna, chyba że liczyć powrót (z górki i z wiatrem) z dramatycznymi kombinacjami coby nie hamować. ;]
Jak zwykle stres na zjazdach i skrzyżowaniach z nawiązką odbijam sobie dostojnie tocząc się swoim klasykiem na prostych. ;p
Własnie, klasyki - poniżej wtorkowe spotkanie chromowanych klasyków pod Karpaczem (szkoda tylko Śnieżki, że się prześwietliła):
Niektórzy na BS twierdzą, że chromy to "niemęskie błyskotki". Yhym, podobnie jak niemęskie są legendarne potężne amerykańskie ciężarówki, pick-upy i Harleye - wszystkie aż ociekające chromem...
W poniedziałek zniknął ostatni śnieg z mojej prywatnej-publicznej posesji (naturalny już dawno, ale teraz zniknął ten ze sterty po moim odśnieżaniu), natomiast u sOMsiadów z naprzeciwka śnieżek wciąż sobie wesoło zalega - nosz kurła! ;)))
Spotkanie mamutów /36er w Wojcieszycach/
Niedziela, 17 lutego 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 19.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To ja, jak najbardziej, ino 5 lat temu. Niektórzy świadkowie...
Parę dni temu minęła 5. (!?!) rocznica pamiętnej imprezy w Krainie Wygasłych Wulkanów, gdzie była blogerka z BS i zarazem Królowa Karkonoskiej spraszała na swoje urodziny oprócz rodziny także parę fajnych ludzi z BS oraz mnie. ;)) Kiedyś, kurła, to było, tacy młodzi i szaleni... ;)
Tymczasem w minioną niedzielę ponownie wybudziłem z zimowego snu swojego mamuta i pojechaliśmy do Wojcieszyc, do... mamuta:
:D
Powspominaliśmy stare, dobre czasy zlodowaceń, gdy w tym miejscu zalegał lodowiec a Śnieżka dopiero się wyrzynała. ;]
Po czym wróciliśmy do igloo...
Jako że to niedziela, ludzie mają czas i są wyluzowani, to pozdrowień i komentarzy wpadło 3x więcej, niż wpadnie pod tym wpisem. ;]]
No i wypełniły się dni i przekroczyłem inspirujące mnie 1425 km na tym kole, w ponad 5 lat. ;]
I do teraz nikt się nie skapnął, o co chodzi, choć zagajałem wiele razy ;p otóż taki dystans oznacza równe PÓŁ MILIONA pełnych obrotów korbą (przy ostrym kole i braku przerzutek można się doliczyć co do jednego). ;]
Oczywiście to tylko półmetek, szampana otworzę jak pęknie milion. Pierwszy milion. ;)
Potężny atak wiosny, krótkie spodenki i poszukiwania śniegu /Kross/
Sobota, 16 lutego 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 42.35 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
/jak zwykle to ja zaczynam sezon krótkich spodenek, przynajmniej w swojej okolicy. Skądinąd: sam się sobie często dziwię, jak można mieć tak opalone nogi w środku zimy - niektórzy w środku lata mają białe xD /
Pogoda w sobotę była ekstremalna: w Jeleniej do +14, na Śnieżce równie abstrakcyjne +7, a w Starej Morsownii +16 - i wszystko to w cieniu, a co było w pełnym słońcu? O_O
Nie brakowało Brajanków chodzących na letniaka, a zarazem zupełnie zimowo okutanych seniorów, popijających sobie z termosów O_O
Jeszcze tylko mu termosu brakuje. ;]
Znów Kross, bo drogi (w miarę) już bez soli. Poza tym nie chciało mi się łatać kapcia w Hrgn. ;p
Jazda po mieście i po Kotlinie stresująco (skrzyżowania!) - relaksująca (na prostych), a że było mi mało, to pojechałem do Sosnówki i Miłkowa, pomuskać podnóże Karkonoszy. Tak, wiem, jestem hardcorem. ;D;D
Żarty żartami, ale przejechanie tylu km bez hamowania dostarcza sporo adrenaliny - a na niektórych zjazdach leciałem pod 50tkę ("więc wiem, co to znaczy MTB w górach, dzi#ko!"). ;))
Po 13 dniach monstrualnej odwilży...
Płaskie pole, zwykłe bloki - kawałek centralnej Polski przeniesiony pod Śnieżkę ;] /osiedle Orle w J.G./
Obok jest spore "miejskie" gospodarstwo rolne - kilka traktorów a nawet kombajn - niesamowity zestaw jak na podgórskie miasto. ;]
Sobieszów, ul. Księżycowa - widoki zaiste nieziemskie. ;) To tę ulicę jako ostatnią ul. Księżycową w kraju, nawiedzi Robert1973. :)
Miłków. :)
To samo co wczoraj, tyle, że w Sosnówce - ciepło nie z tej ziemi, a i tak kopcą, ile wlezie... :((
Gratis mistrz pierwszego planu - wyjątkowo podgórski kombajn (i to polski Bizon :) ).
Znów przeżyłem bez hamowania,choć bywało gorąco. Także dosłownie - w bezwietrznych momentach, przy pełnym słońcu, bywało mi ZA GORĄCO! :D
Morsownia, 16.lutego, A.D.2019...