Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2014
Dystans całkowity: | 766.16 km (w terenie 12.70 km; 1.66%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 47.88 km |
Więcej statystyk |
29.XI. - ROZPOCZĘCIE SEZONU KĄPIELOWEGO 2014/15
Sobota, 29 listopada 2014
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho
kilosy: | 7.60 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Piękny dzień się trafił, a mianowicie pierwszy w tym sezonie z temp. nie przekraczającą 0*C.
Na zdjęciu: powietrze -0,8*C i silny, przenikliwy, wschodni wiatr - ponoć odczuwalna wynosiła --7*C, a to już przyzwoicie. ;)
Temperatura wody nieznana, ale niestety wciąż powyżej zera i to chyba sporo, bo była prawie zupa. ;)
Było nawet lepiej niż zawsze, ale nie chce mi się niczego opisywać, bo i tak są ludzie (nigdy w życiu niemorsujący!), którzy wszystko lepiej wiedzą ode mnie. Więc co ja się tam będę ośmieszał ze swoim 9-letnim doświadczeniem...
Sezon kapielowy 2014/15 rozpoczęty stylowo © mors
Wersja wydarzeń dla Pani Matki:
- dobra, to ja mogę skoczyć po tę karmę (dla kotów)...
Na zdjęciu: powietrze -0,8*C i silny, przenikliwy, wschodni wiatr - ponoć odczuwalna wynosiła --7*C, a to już przyzwoicie. ;)
Temperatura wody nieznana, ale niestety wciąż powyżej zera i to chyba sporo, bo była prawie zupa. ;)
Było nawet lepiej niż zawsze, ale nie chce mi się niczego opisywać, bo i tak są ludzie (nigdy w życiu niemorsujący!), którzy wszystko lepiej wiedzą ode mnie. Więc co ja się tam będę ośmieszał ze swoim 9-letnim doświadczeniem...
Sezon kapielowy 2014/15 rozpoczęty stylowo © mors
Wersja wydarzeń dla Pani Matki:
- dobra, to ja mogę skoczyć po tę karmę (dla kotów)...
dpd (Hrgn, 24.-28.XI.2014) i wymiana opony i pierwszej szprychy w Krossie
Piątek, 28 listopada 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 36.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Bardzo ważny dla mnie moment w życiu: wymiana opony Dębica GT600. :)
Pierwsza, od nowości (AD 1999) nalatała 27 004 km i do zużycia sporo jej jeszcze brakowało (!). Wymieniłem, bo pod koniec zużywała się nierównomiernie, przez co rower cały czas podskakiwał. Tak przez ostatnie 2-3 kkm.. Ponadto ostatnie 3kkm jeździłem z drucikiem przebijającym rzeczoną gumę na wylot. A jeździłem tak jak zawsze - bez pompek i innego badziewia. ;) Ot, np. na 3 dniówkę w górach...
Zmieniłem rzeczoną oczywiście na jedynie słuszną, czyli taką samą. Już wtedy była mocno zużyta (powiedzmy 75-80%), toteż nalatała "tylko" 14 017 km (~3 lata). Teoretyczny potencjał takiej gumy jest porażający. :O
Gdyby nie okazja do wymiany (pęknięta, notabene w serwisie, szprycha), to bym jeździł dalej... ale jednak dobrze, że odpuściłem - w jednym miejscu była już "cienka jak bibułka", co nie mniej wciąż dawała radę na szkłach i ostrych kamieniach (!!!).
I podobnie jak poprzedniczka - wesoło podskakiwała na nierówno zużytym bieżniku oraz postukiwała wbitym weń drucikiem, również od ok. 3.OOO km. I co? I nico! Raz na dwa tygodnie dodmuchiwałem powietrza i było dobrze.
A teraz jest jeszcze lepiej. ;]
Historyczny moment - zmieniam oponę. Oczywiście z Debicy GT600 na to samo, nawet rocznik ten sam (2000). Oponę po lewej kupiłem i założyłem jako zużytą w ~80% a i tak zrobiła jeszcze 14.017 km (!) © mors
Zajechane opony są takie piękne i nostalgiczne *o*
PS. posiadany zapas (nie produkują ich od 2005) tych opon wystarczy mi na ok. 200kkm (sic!) i to licząc na oba koła.
Co nie mniej, skupuję je nadal - to nie tylko jedynie słuszna opona, to pasja. :)
Pierwsza, od nowości (AD 1999) nalatała 27 004 km i do zużycia sporo jej jeszcze brakowało (!). Wymieniłem, bo pod koniec zużywała się nierównomiernie, przez co rower cały czas podskakiwał. Tak przez ostatnie 2-3 kkm.. Ponadto ostatnie 3kkm jeździłem z drucikiem przebijającym rzeczoną gumę na wylot. A jeździłem tak jak zawsze - bez pompek i innego badziewia. ;) Ot, np. na 3 dniówkę w górach...
Zmieniłem rzeczoną oczywiście na jedynie słuszną, czyli taką samą. Już wtedy była mocno zużyta (powiedzmy 75-80%), toteż nalatała "tylko" 14 017 km (~3 lata). Teoretyczny potencjał takiej gumy jest porażający. :O
Gdyby nie okazja do wymiany (pęknięta, notabene w serwisie, szprycha), to bym jeździł dalej... ale jednak dobrze, że odpuściłem - w jednym miejscu była już "cienka jak bibułka", co nie mniej wciąż dawała radę na szkłach i ostrych kamieniach (!!!).
I podobnie jak poprzedniczka - wesoło podskakiwała na nierówno zużytym bieżniku oraz postukiwała wbitym weń drucikiem, również od ok. 3.OOO km. I co? I nico! Raz na dwa tygodnie dodmuchiwałem powietrza i było dobrze.
A teraz jest jeszcze lepiej. ;]
Historyczny moment - zmieniam oponę. Oczywiście z Debicy GT600 na to samo, nawet rocznik ten sam (2000). Oponę po lewej kupiłem i założyłem jako zużytą w ~80% a i tak zrobiła jeszcze 14.017 km (!) © mors
Zajechane opony są takie piękne i nostalgiczne *o*
PS. posiadany zapas (nie produkują ich od 2005) tych opon wystarczy mi na ok. 200kkm (sic!) i to licząc na oba koła.
Co nie mniej, skupuję je nadal - to nie tylko jedynie słuszna opona, to pasja. :)
Miasto i okolice na Hrgn
Niedziela, 23 listopada 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 14.81 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam.
Krossowy stoi rozkręcony i nie chciało się go ogarnąć. ;p
Krossowy stoi rozkręcony i nie chciało się go ogarnąć. ;p
Do kościoła na 36" kole :)
Niedziela, 23 listopada 2014
Kategoria 36" Kolisko
kilosy: | 3.43 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Raz na pól roku, żeby nikomu nie spowszedniało. ;)
Powrót polnemi drogami. Przyjemnie gładkie, choć oczy sugerowały co innego. ;))
Powrót polnemi drogami. Przyjemnie gładkie, choć oczy sugerowały co innego. ;))
Spalony Dąb Chrobry /Hrgn/
Sobota, 22 listopada 2014
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 63.29 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Uwaga! Wpis zawiera materiały drastyczne!
Opis moich emocji też byłby drastyczny, więc lepiej ten etap pominę. Powiem tylko, że cały tydzień jestem tą historią doszczętnie zdruzgotany.
Jak już wspominałem wcześniej - kolejne podpalenie kolejnego rekordowego drzewa.
Kilkaset lat huraganów, wojen, pożarów, susz i innych klęsk nie zgładziło tych Matuzalemów, za to ostatnie parę lat działalności (anty)ludzkiej okazuje się najstraszniejszym żywiołem...
Dąb Chrobry za kratkami i spadające konary - bez komentarza © mors
Spalony Chrobry © mors
Spalony Chrobry © mors
Piana po gaszeniu Chrobrego (tyle zostało po 4 dniach), a w tle szacowny Pogorzelec © mors
Poparzony Chrobry - bez komentarza © mors
W rzeczywistości wygląda to dużo drastyczniej. :/
Aktualnie drzewko jest ogrodzone wysoką siatką - wychodzi na to, że najlepiej by było, gdyby nigdy nie było udostępnione. :/
Na razie leśnicy nie mają pewności, czy na wiosnę Dąb odżyje...
Często w lasach widzimy tabliczki ostrzegawcze typu "Las monitorowany", i że niby kamerą. Nie wiem, czy to prawda, ale tego typu drzewa zdecydowanie powinny być kamerowane - najlepiej z udostępnieniem obrazu przez internet. Wydatek niewielki, a straty - bezcenne...
Internety donoszą, że ostatnio "aż" kilkoro długodystansowych rowerzystów przejeżdżało obok, konsekwentnie go omijając. Bardzo ciekawe rozumienie "podróży rowerowych". o_O
Dla ewentualnych przyszłych przejezdnych zafundowałem instruktaż. Naprawdę to nie jest skomplikowane:
jedziemy drogą krajową nr 12 między Szprotawą a Przemkowem i spotykamy takie znaki:
Ten znak mówić: "za kilometr będzie Dąb Chrobry" © mors
.
a później, we wsi Piotrowice, praktycznie na granicy diecezji:
Ten znak mówić: za 300m będzie zabytkowe drzewko, podążajcie w moje prawo" © mors
I już. Trudne to było?
Niestety, częściej tam trafiają podpalacze niźli "podróżnicy".
A w drodze powrotnej, już po ciemku jadę sobie równo,przy krawędzi drogi, dostatecznie oświetlony a nawet z odblaskami, aż tu nagle samochód, który przed chwilą wyprzedzał mnie "na gazetę" zatrzymuje się gwałtownie (w szczerym polu, na ruchliwej krajówce), wyskakuje zeń młodzian, wymachuje łapskami (chciał mnie złapać przy ~30km/h??) i drze mordę (nie widząc, czy mam 20, 40 czy 60 lat) temi słowy: "po#ebało cie, ku%wa?!". Później była dalsza część, być może nawet merytoryczna, ale za szybko go minąłem (jechałem z górki i z wiatrem, nie to że się chwalę ;) ).
Później jeszcze strąbiły mnie 2 TIRy, autentycznie za niewinność - nawet obserwowałem tylne światło, czy aby nie przygasa, ale nie.
Byłoby to nawet ciekawe, ale nie lubię wulgaryzmów. ;p
A jeszcze mogę się publicznie przyznać, że od środy (19.listopad br.) zaprzestałem w końcu chodzenia po mieście (na krótkich dystansach) w samej letniej koszuli. Ale wciąż w sandało-półbutach:)
Opis moich emocji też byłby drastyczny, więc lepiej ten etap pominę. Powiem tylko, że cały tydzień jestem tą historią doszczętnie zdruzgotany.
Jak już wspominałem wcześniej - kolejne podpalenie kolejnego rekordowego drzewa.
Kilkaset lat huraganów, wojen, pożarów, susz i innych klęsk nie zgładziło tych Matuzalemów, za to ostatnie parę lat działalności (anty)ludzkiej okazuje się najstraszniejszym żywiołem...
Dąb Chrobry za kratkami i spadające konary - bez komentarza © mors
Spalony Chrobry © mors
Spalony Chrobry © mors
Piana po gaszeniu Chrobrego (tyle zostało po 4 dniach), a w tle szacowny Pogorzelec © mors
Poparzony Chrobry - bez komentarza © mors
W rzeczywistości wygląda to dużo drastyczniej. :/
Aktualnie drzewko jest ogrodzone wysoką siatką - wychodzi na to, że najlepiej by było, gdyby nigdy nie było udostępnione. :/
Na razie leśnicy nie mają pewności, czy na wiosnę Dąb odżyje...
Często w lasach widzimy tabliczki ostrzegawcze typu "Las monitorowany", i że niby kamerą. Nie wiem, czy to prawda, ale tego typu drzewa zdecydowanie powinny być kamerowane - najlepiej z udostępnieniem obrazu przez internet. Wydatek niewielki, a straty - bezcenne...
Internety donoszą, że ostatnio "aż" kilkoro długodystansowych rowerzystów przejeżdżało obok, konsekwentnie go omijając. Bardzo ciekawe rozumienie "podróży rowerowych". o_O
Dla ewentualnych przyszłych przejezdnych zafundowałem instruktaż. Naprawdę to nie jest skomplikowane:
jedziemy drogą krajową nr 12 między Szprotawą a Przemkowem i spotykamy takie znaki:
Ten znak mówić: "za kilometr będzie Dąb Chrobry" © mors
.
a później, we wsi Piotrowice, praktycznie na granicy diecezji:
Ten znak mówić: za 300m będzie zabytkowe drzewko, podążajcie w moje prawo" © mors
I już. Trudne to było?
Niestety, częściej tam trafiają podpalacze niźli "podróżnicy".
A w drodze powrotnej, już po ciemku jadę sobie równo,przy krawędzi drogi, dostatecznie oświetlony a nawet z odblaskami, aż tu nagle samochód, który przed chwilą wyprzedzał mnie "na gazetę" zatrzymuje się gwałtownie (w szczerym polu, na ruchliwej krajówce), wyskakuje zeń młodzian, wymachuje łapskami (chciał mnie złapać przy ~30km/h??) i drze mordę (nie widząc, czy mam 20, 40 czy 60 lat) temi słowy: "po#ebało cie, ku%wa?!". Później była dalsza część, być może nawet merytoryczna, ale za szybko go minąłem (jechałem z górki i z wiatrem, nie to że się chwalę ;) ).
Później jeszcze strąbiły mnie 2 TIRy, autentycznie za niewinność - nawet obserwowałem tylne światło, czy aby nie przygasa, ale nie.
Byłoby to nawet ciekawe, ale nie lubię wulgaryzmów. ;p
A jeszcze mogę się publicznie przyznać, że od środy (19.listopad br.) zaprzestałem w końcu chodzenia po mieście (na krótkich dystansach) w samej letniej koszuli. Ale wciąż w sandało-półbutach:)
Powrót do 36era
Piątek, 21 listopada 2014
Kategoria Nielicho, 36" Kolisko
kilosy: | 12.34 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dawno nie było, więc nastąpiło.
Naszła mnie refleksja, że porównywanie rozmiaru monocykla 36" i konwencjonalnych rowerów nie daje dobrego rozeznania, bo rama monocykla jest o wiele mniejsza niż rama bicykla. Porównajmy zatem same koło MTB w standardowym rozmiarze. Z gratisami. ;)
Porównanie kół... i kota © mors
Koło 36x2.25" zestawione z typowym rowerowym 26x1.95 i typowym samochodowym 175/70 R14 © mors
Pomimo długiej przerwy jeździło się niezgorzej. Zawsze może być lepiej, ale doszkalam się sam. ;)
Co wy %$#@ możecie wiedzieć o technice jazdy... ;))) © mors
Żarcik taki. ;p
Naszła mnie refleksja, że porównywanie rozmiaru monocykla 36" i konwencjonalnych rowerów nie daje dobrego rozeznania, bo rama monocykla jest o wiele mniejsza niż rama bicykla. Porównajmy zatem same koło MTB w standardowym rozmiarze. Z gratisami. ;)
Porównanie kół... i kota © mors
Koło 36x2.25" zestawione z typowym rowerowym 26x1.95 i typowym samochodowym 175/70 R14 © mors
Pomimo długiej przerwy jeździło się niezgorzej. Zawsze może być lepiej, ale doszkalam się sam. ;)
Co wy %$#@ możecie wiedzieć o technice jazdy... ;))) © mors
Żarcik taki. ;p
"Lżejszy" o odblaskową opaskę /dpd, Hrgn/
Piątek, 21 listopada 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wyjątkowo kopsnąłem się do pracy na Huraganie specjalnie po to, żeby szybciej wrócić i szybciej pojechać nawiedzić nobliwego pogorzelca (Dąb Chrobry), ale jednak dni są zbyt krótkie, odpuściłem temat (mam 30km do tamże).
Na minutę zostawiłem rower pod sklepem no i do domu wracałem "lżejszy" o odblaskową opaskę...
PS. Huragan stał niezapięty... :>
Na minutę zostawiłem rower pod sklepem no i do domu wracałem "lżejszy" o odblaskową opaskę...
PS. Huragan stał niezapięty... :>
dpd 17-20.XI.2014
Czwartek, 20 listopada 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 30.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Hitem" tygodnia jest oczywiście płonący Dąb Chrobry jedno z największych i najstarszych drzew Polski.... nie mam słów....
Chciałem nawiedzić pogorzelca jeszcze we wtorek, ale po pracy już zaczyna zmierzchać...poczeka do soboty. :/
Dodajmy, że to kolejna już próba podpalenia tegoż. A 4 lata wcześniej, raptem 50km dalej, też po kilku próbach spalono Dąb Napoleona - niewiele młodszego, acz większego nawet od Chrobrego.
Dodatkowo, przy okazji, dowiedziałem się, że część ludzi w pracy w życiu o takowym nie słyszała (30 km). Są tablice info, a drzewko stoi prawie przy przelotowej krajówce... Bez komentarza...
Tymczasem w pracy...
"ZAŚLANIE TABLICY" - takie tam w urzędzie państwowym © mors
bez komentarza...
Chciałem nawiedzić pogorzelca jeszcze we wtorek, ale po pracy już zaczyna zmierzchać...poczeka do soboty. :/
Dodajmy, że to kolejna już próba podpalenia tegoż. A 4 lata wcześniej, raptem 50km dalej, też po kilku próbach spalono Dąb Napoleona - niewiele młodszego, acz większego nawet od Chrobrego.
Dodatkowo, przy okazji, dowiedziałem się, że część ludzi w pracy w życiu o takowym nie słyszała (30 km). Są tablice info, a drzewko stoi prawie przy przelotowej krajówce... Bez komentarza...
Tymczasem w pracy...
"ZAŚLANIE TABLICY" - takie tam w urzędzie państwowym © mors
bez komentarza...
Lasy, wraczki i inne smaczki (okolice Iłowej)
Sobota, 15 listopada 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 63.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Całość z duszą na ramieniu - przy narastającym akompaniamencie postukującej, pękniętej szprychy i stopniowo centrującego się koła, ale uparłem się jeszcze troszku dojeździć. ;p
Nawiedziłem parafie w okolicach Iłowej - niby takie tam wygnajewa, ale po ostatnich (przedwyborczych) remontach nieomalże wszystkie drogi w idealnym stanie - od wojewódzkich po malutkie uliczki z pojedynczymi domkami na wioskach (Czerna, Konin Żagański, Klików), co było bardzo pożądanym szczęściem w nieszczęściu dla mojego biednego koła.
Paradoksalnie, najgorszą drogą tamże jest... autostrada (sic!) - te słynne "betonowe schody" pamiętające jeszcze swojego ojca - Adolfa H. O_O
W lasach wszędy pełno listopadowych grzybów, listopadowych borówek i tokowyżch robali.
A na wioskach sporo wraczków i innych smaczków:
Jest klimat ;) © mors
Antyczny sprzęt © mors
Dedykacja dla większości może być niezrozumiała, ale za to jaka udana! © mors
/postać znana z innego serwisu rowerowego/
Odezwa do narodu tym zabawniejsza, że znajduje się na ubocznej, wiejskiej drodze, parę lokalsów na dzień i zero tranzytu. ;]
Asfaltowe dywaniki trochę "psują" klimat ale przynajmniej teraz wiem, w które zaułki mogę wjechać - nie zawsze było wiadomo, co jest drogą publiczną a co dojazdem na podwórze).
Swoją szosą zdumiewające, ile się ostatnio w rzeczonych okolicach pozmieniało: kilometry wiejskich asfaltów, wiejskie place zabaw, parkingi leśne z ławkami i wiatami co parę kilometrów - przez 20 lat zero inwestycji na wiochach, a w ostatnie parę lat kumulacja... jak już prawie wszyscy wyjechali... ;]
Małe "kuzorium":
Komfortowa droga donikąd - i to z linią zębatą przed polem :) © mors
A jeszcze inna ciekawostka: odkryłem stary cmentarz, oczywiście poniemiecki, którego nie ma na żadnej szczegółowej mapie.
Pomiędzy parafiami Kościelna Wieś (tu określenie "parafia" pasuje doskonale, z tym tylko mankamentem, że... tamże nie ma żadnego kościoła! ) a Klików, w środku dużego lasu, parę nagrobków wystaje z ziemi - część niedawno podniesiona do pionu - przez to je zauważyłem, ale większość już tak zarosła, że z ledwością widać wybrzuszenia na ziemi...
Dziwne, czemu i kogo chowano tak poza wsiami - trędowatych? ;)
Nie fociłem, bo od akuratnie 14stej zrobiła się taka ciemna szaruga, że nawet patrzeć nie było sensu. ;))
Nawiedziłem parafie w okolicach Iłowej - niby takie tam wygnajewa, ale po ostatnich (przedwyborczych) remontach nieomalże wszystkie drogi w idealnym stanie - od wojewódzkich po malutkie uliczki z pojedynczymi domkami na wioskach (Czerna, Konin Żagański, Klików), co było bardzo pożądanym szczęściem w nieszczęściu dla mojego biednego koła.
Paradoksalnie, najgorszą drogą tamże jest... autostrada (sic!) - te słynne "betonowe schody" pamiętające jeszcze swojego ojca - Adolfa H. O_O
W lasach wszędy pełno listopadowych grzybów, listopadowych borówek i tokowyżch robali.
A na wioskach sporo wraczków i innych smaczków:
Jest klimat ;) © mors
Antyczny sprzęt © mors
Dedykacja dla większości może być niezrozumiała, ale za to jaka udana! © mors
/postać znana z innego serwisu rowerowego/
Odezwa do narodu tym zabawniejsza, że znajduje się na ubocznej, wiejskiej drodze, parę lokalsów na dzień i zero tranzytu. ;]
Asfaltowe dywaniki trochę "psują" klimat ale przynajmniej teraz wiem, w które zaułki mogę wjechać - nie zawsze było wiadomo, co jest drogą publiczną a co dojazdem na podwórze).
Swoją szosą zdumiewające, ile się ostatnio w rzeczonych okolicach pozmieniało: kilometry wiejskich asfaltów, wiejskie place zabaw, parkingi leśne z ławkami i wiatami co parę kilometrów - przez 20 lat zero inwestycji na wiochach, a w ostatnie parę lat kumulacja... jak już prawie wszyscy wyjechali... ;]
Małe "kuzorium":
Komfortowa droga donikąd - i to z linią zębatą przed polem :) © mors
A jeszcze inna ciekawostka: odkryłem stary cmentarz, oczywiście poniemiecki, którego nie ma na żadnej szczegółowej mapie.
Pomiędzy parafiami Kościelna Wieś (tu określenie "parafia" pasuje doskonale, z tym tylko mankamentem, że... tamże nie ma żadnego kościoła! ) a Klików, w środku dużego lasu, parę nagrobków wystaje z ziemi - część niedawno podniesiona do pionu - przez to je zauważyłem, ale większość już tak zarosła, że z ledwością widać wybrzuszenia na ziemi...
Dziwne, czemu i kogo chowano tak poza wsiami - trędowatych? ;)
Nie fociłem, bo od akuratnie 14stej zrobiła się taka ciemna szaruga, że nawet patrzeć nie było sensu. ;))
dpd 12-14.XI.2014 i pierwsza pęknięta szprycha (~40,85 kkm)
Piątek, 14 listopada 2014
Kategoria Standardowo
kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Lenistwo jednak nie popłaca - po odebraniu roweru z serwisu w zamian za jeden problem naprawiony (stery) zyskałem 3 (TRZY) nowe: licznik zaprzestał działać, obręcz jest wyraźnie przerysowana czymś metalowym tudzież pękła jedna szprycha - pierwsza po 40.850 km z tym że jak widać z tego "zbiegu okoliczności" - bynajmniej nie sama z siebie. No ale przecież teraz niczego już nie udowodnię... :/ Co oni z tymże rowerkiem wyprawiali??? o_O
A tymczasem kolejny już tydzień lato ATAKUJE i wciąż jeżdżę w sandałach w wieczory i w poranki, a w południe chodzę w samych letnich koszulach. :)
A jak już jesteśmy przy ciepłych krajach... ;)))
Czarnoskóry mors. ;)) /źródło: "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" K. Nowak/
A tak na poważnie, to naprawdę istnieją czarnoskóre morsy i to w Afryce (zimą na wyżynach RPA okolice zera o poranku to normalka).
A tymczasem kolejny już tydzień lato ATAKUJE i wciąż jeżdżę w sandałach w wieczory i w poranki, a w południe chodzę w samych letnich koszulach. :)
A jak już jesteśmy przy ciepłych krajach... ;)))
Czarnoskóry mors. ;)) /źródło: "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" K. Nowak/
A tak na poważnie, to naprawdę istnieją czarnoskóre morsy i to w Afryce (zimą na wyżynach RPA okolice zera o poranku to normalka).