Wpisy archiwalne w kategorii
Jedzmy zdrowo i darmowo
Dystans całkowity: | 389.80 km (w terenie 13.20 km; 3.39%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Suma podjazdów: | 125 m |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 32.48 km |
Więcej statystyk |
Słoneczne popracówki pod znakiem kaliny i puszek /Kross, 23-25.XI./
Środa, 25 listopada 2020
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo
kilosy: | 21.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Cały tydzień praca w nocy, spanie od 8 do 12, później na rower i zakupy... i chwilę później robi się wieczór, więc wracam do spania.... xD Ale przynajmniej jeździłem w słońcu i bez korków.
W poniedziałek znów zapolowałem na puszki i znów wyszła pełna sakwa (30 sztuk - toż to ponad 1 PLN! xD) i to w tym samym miejscu, w którym ostatnio pozyskałem także 30 szt. - a złoża jeszcze się nie wyczerpały. :O
We wtorek, koło nowej DDR, odkryłem pięknie owocującą kalinę:
Szarpałem, jak Reksio szynkę. ;)
Kalinka jest wspaniała, no bo: darmowa, smaczna, "zabójczo zdrowa", ładna, a do tego za darmochę. ;)
Tylko pamiętajcie, drogie dzieci xD by spożywać ten owoc wyłącznie po przymrozkach, bo wcześniej kalina jest trująca (!).
Tradycyjnie i niezmiennie bulwersuję się, że każdy zna i kupuje egzotyczne owoce, a krajowych, darmowych i ludowych specjałów prawie nikt nie zna o_O
PS. na tejże DDR spotkałem swojego BYŁEGO znajomego Janusza COVID-u ;] (okazałem się nie dość zapalczywie anty-covidowy xDD) - delikwent trenował nartorolki i dobrze, ale kuriozum polega na tym, że te kijki i rolki przywiózł tamże samochodem, choć do swojej chałupy miał jakieś... 300 metrów. xDDD
A w środę zakupy plus kolejne szarpanie puszek na skwerku koło elektrociepłowni (nieźle tam "grzeją" ;) ) - dobiłem do równej setki, licząc odkąd nabyłem wielkie sakwy do Krossa (6 miesięcy... ale z 4 miesięczną przerwą xD).
Policzyłem, że wystarczy ~4 500 puszek, by moje sakwy się zwróciły. ;]
A za 2 000 000 sztuk można by sfinansować średnią kawalerkę u stóp Karkonoszy, hmmmm xD
W poniedziałek znów zapolowałem na puszki i znów wyszła pełna sakwa (30 sztuk - toż to ponad 1 PLN! xD) i to w tym samym miejscu, w którym ostatnio pozyskałem także 30 szt. - a złoża jeszcze się nie wyczerpały. :O
We wtorek, koło nowej DDR, odkryłem pięknie owocującą kalinę:
Szarpałem, jak Reksio szynkę. ;)
Kalinka jest wspaniała, no bo: darmowa, smaczna, "zabójczo zdrowa", ładna, a do tego za darmochę. ;)
Tylko pamiętajcie, drogie dzieci xD by spożywać ten owoc wyłącznie po przymrozkach, bo wcześniej kalina jest trująca (!).
Tradycyjnie i niezmiennie bulwersuję się, że każdy zna i kupuje egzotyczne owoce, a krajowych, darmowych i ludowych specjałów prawie nikt nie zna o_O
PS. na tejże DDR spotkałem swojego BYŁEGO znajomego Janusza COVID-u ;] (okazałem się nie dość zapalczywie anty-covidowy xDD) - delikwent trenował nartorolki i dobrze, ale kuriozum polega na tym, że te kijki i rolki przywiózł tamże samochodem, choć do swojej chałupy miał jakieś... 300 metrów. xDDD
A w środę zakupy plus kolejne szarpanie puszek na skwerku koło elektrociepłowni (nieźle tam "grzeją" ;) ) - dobiłem do równej setki, licząc odkąd nabyłem wielkie sakwy do Krossa (6 miesięcy... ale z 4 miesięczną przerwą xD).
Policzyłem, że wystarczy ~4 500 puszek, by moje sakwy się zwróciły. ;]
A za 2 000 000 sztuk można by sfinansować średnią kawalerkę u stóp Karkonoszy, hmmmm xD
Kaczka po karkonosku i śledzie w pokrzywach :) Plus podsumowanie rekordowego kwietnia. :) /Kross/
Czwartek, 30 kwietnia 2020
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 36.63 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najpierw Mysłakowice i okolice: pałacyk, parki, 50 zabytkowych domów tyrolskich no i co kawałek widoki na Karkonosze, słowem... wioska jakich wiele. ;))
A później Kostrzyca i okolica, gdzie wpadło parę nowych zakątków. Wśród kolonii nowych, banalnych domków, odkryłem taką oto sielską enklawę *-*
Rozwaliło mi skalę na sielskościomierzu...
/dokarmiałem chlebkiem z Piekarni Górskiej w Szklar. Por. ;) /
Na koniec jeszcze Leśny Bank Genów, Łomnica i okolica ;)
*-*
Miało być zwyczajnie, a wyszło jak zwykle. ;) W dodatku udało się ujść suchą stopą i kołem, choć kilka kropelek spadło, uff.
Kwiecień kończę rekordowym dystansem kwietniowym (1106 km) - co jak na calutki miesiąc bez pracy jest słabiutkim wynikiem, ale z drugiej strony, jak na miesiąc narodowej izolacji... to lepiej zmieńmy temat. ;p
Najlepiej zmieńmy na liczbę komciów ;) ~250 to mój drugi kwietniowy wynik ;p i to praktycznie bez żadnej goownoburzy. ;))
Kolejny sezon na dzikie żarcie rozpoczęty. :) Dziś wcinałem śledzie w occie w liściach świeżej pokrzywy - świetne połączenie (sam wymyśliłem ;p ) - płetwy lizać, polecam! :))
Dzika Jelenia Góra /Kross/
Sobota, 19 października 2019
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 23.46 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miało być dużo więcej roweru tego dnia - cóż, życie...
Ale za to późne popołudnie było tak przyjemne, że nawet nieprzyjemne okolice były przyjemne. ;)
3 słowa o wyborach - głosowałem znów w MONAR-ze...
MONAR w Jeleniej Górze © Morsowy
Co ciekawe - napis jest poprawny gramatycznie. ;)
Dalsze ciekawostki (bo o oczywistościach jak zwykle staram się nie pisać, gdyż się nimi brzydzę - z definicji :) ):
- moje byłe lubuskie i moja aktualna Jelenia Góra okazały się jednymi z ostatnich bastionów centrolewicy. Cóż, pozostaje mi za nie przeprosić. ;))
- w nowej kadencji Sejmu będę miał aż dwóch kolegów - i to takich sensu stricte, tzn. których poznałem, zanim zostali politykami, ani nawet jeszcze nigdzie nie startowali. To prawie 0,5?łego Sejmu. :) Szkoda, że nie znam 3 posłów - wtedy mogliby otworzyć koło poselskie "Znajomi Morsa" hehe :D
Ciekawostka infrastrukturalna - do MONAR-u przylega... stodoła. :D Dzielnica Śródmieście, tuż przy głównej arterii miasta, nie więcej jak 2 km od ścisłego centrum - tak jak lubię. :)
Po prawej widać natomiast bazę PKS. Szkoda, że bazują pod chmurką a nie w sąsiedniej stodole. :)
Później wyjechałem w pola między Śródmieściem, Cieplicami a Goduszynem (cały czas Jelenia Góra), gdzie zapoznałem aż 6 "nowych" traktorów, a nawet 1 kombajn - żeby było śmieszniej - opodal mojej firmy. xD
Łącznej liczby traktorów w Jeleniej już dawno nie mogę się doliczyć - dobre 20. :) A znanych mi kombajnów jest 7 albo 8. Czyli znacznie więcej, niż w mojej wsi (Stara Morsownia). :))
Była też dzika wyżerka: dzika, nomen omen, róża - wszak to szczyt sezonu na nią. Przypominam, że powinna być po pierwszych przymrozkach i lekko przemarznięta (wtedy traci gorycz i mięknie). Miękną tylko te bardziej dojrzałe, tak że po naciśnięciu wypływa z dziurki po ogonku różana marmoladka. Tak z 1 gram, w porywach - bo pestek jeść nie można, a poza nimi miąższu jest "kropelka". ;]
Smaczne, "zabójczo" zdrowe, ale i zabójczo pracochłonne. :/
Za Klasykiem:
Dzikie, płaskie (bezhamulcowe) rejony Jeleniej Góry z pełnym widokiem na Karkonosze to jasna strona Jeleniej.
Jasna strona Jeleniej istnieje. ;)))
Ale za to późne popołudnie było tak przyjemne, że nawet nieprzyjemne okolice były przyjemne. ;)
3 słowa o wyborach - głosowałem znów w MONAR-ze...
MONAR w Jeleniej Górze © Morsowy
Co ciekawe - napis jest poprawny gramatycznie. ;)
Dalsze ciekawostki (bo o oczywistościach jak zwykle staram się nie pisać, gdyż się nimi brzydzę - z definicji :) ):
- moje byłe lubuskie i moja aktualna Jelenia Góra okazały się jednymi z ostatnich bastionów centrolewicy. Cóż, pozostaje mi za nie przeprosić. ;))
- w nowej kadencji Sejmu będę miał aż dwóch kolegów - i to takich sensu stricte, tzn. których poznałem, zanim zostali politykami, ani nawet jeszcze nigdzie nie startowali. To prawie 0,5?łego Sejmu. :) Szkoda, że nie znam 3 posłów - wtedy mogliby otworzyć koło poselskie "Znajomi Morsa" hehe :D
Ciekawostka infrastrukturalna - do MONAR-u przylega... stodoła. :D Dzielnica Śródmieście, tuż przy głównej arterii miasta, nie więcej jak 2 km od ścisłego centrum - tak jak lubię. :)
Po prawej widać natomiast bazę PKS. Szkoda, że bazują pod chmurką a nie w sąsiedniej stodole. :)
Później wyjechałem w pola między Śródmieściem, Cieplicami a Goduszynem (cały czas Jelenia Góra), gdzie zapoznałem aż 6 "nowych" traktorów, a nawet 1 kombajn - żeby było śmieszniej - opodal mojej firmy. xD
Łącznej liczby traktorów w Jeleniej już dawno nie mogę się doliczyć - dobre 20. :) A znanych mi kombajnów jest 7 albo 8. Czyli znacznie więcej, niż w mojej wsi (Stara Morsownia). :))
Była też dzika wyżerka: dzika, nomen omen, róża - wszak to szczyt sezonu na nią. Przypominam, że powinna być po pierwszych przymrozkach i lekko przemarznięta (wtedy traci gorycz i mięknie). Miękną tylko te bardziej dojrzałe, tak że po naciśnięciu wypływa z dziurki po ogonku różana marmoladka. Tak z 1 gram, w porywach - bo pestek jeść nie można, a poza nimi miąższu jest "kropelka". ;]
Smaczne, "zabójczo" zdrowe, ale i zabójczo pracochłonne. :/
Za Klasykiem:
Dzikie, płaskie (bezhamulcowe) rejony Jeleniej Góry z pełnym widokiem na Karkonosze to jasna strona Jeleniej.
Jasna strona Jeleniej istnieje. ;)))
Pokrzywowy jeż, czyli powrót dzikiej wyżerki ;) /Hrgn/
Wtorek, 16 kwietnia 2019
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 37.26 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Sama jazda bez większych kontrowersji ;) tj. dużo po mieście (dlatego Huragan) a pod wieczór tylko do podnóża gór, symbolicznie. Ale żeby nie wiało nudą, to nawiedziłem ścieżki dla narciarzy i rolkarzy pod Chojnikiem:
(fajne, asfaltowe i bez słońca ;) ) oraz tę część Zachełmia, co jest niby na dole (w Kotlinie), ale wrzyna się w północne zbocza Karkonoszy:
- dzięki czemu rano i wieczorami nie mają słońca ;] Oni tak się budowali za karę, czy jak? ;> Jeździć bez słońca to rozumiem, ale mieszkać??
No i wystartowałem z sezonem na dzikie żarcie - pokrzywy są z mojego "prywatnego-publicznego", podgórskiego ogródka. :) Nic się nie marnuje! ;p Z dedykacją dla entuzjastów nowoczesnego pseudo-żarcia. ;p
Pokrzywowy jeż, mniam! © Morsowy
PS. Oprócz dodatku do kanapek i ogórków, same listki też wcinałem. :))
(fajne, asfaltowe i bez słońca ;) ) oraz tę część Zachełmia, co jest niby na dole (w Kotlinie), ale wrzyna się w północne zbocza Karkonoszy:
- dzięki czemu rano i wieczorami nie mają słońca ;] Oni tak się budowali za karę, czy jak? ;> Jeździć bez słońca to rozumiem, ale mieszkać??
No i wystartowałem z sezonem na dzikie żarcie - pokrzywy są z mojego "prywatnego-publicznego", podgórskiego ogródka. :) Nic się nie marnuje! ;p Z dedykacją dla entuzjastów nowoczesnego pseudo-żarcia. ;p
Pokrzywowy jeż, mniam! © Morsowy
PS. Oprócz dodatku do kanapek i ogórków, same listki też wcinałem. :))
23-27.IV.2018 /Hrgn/
Piątek, 27 kwietnia 2018
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Standardowo
kilosy: | 53.00 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po "dzikiej" kolacji wbite w jame ustna parzydelka pokrzyw przyjemnie ociekaja swoim jadem, zatem z nowym wpisem jadem. ;)
Zbiorowka z tygodnia, takie tam przejazdy.
We wtorek bodajze, na wlasne slepia widzialem, jak samochod kropnal dzika. o_O
Bylo zaraz za miastem a kilometr od lasu. Na szczescie rzęch nie zdazyl sie jeszcze dobrze rozpedzic, a nawet zdazyl troche przyhamowac. Dzikiem zarzucilo, ale pozbieral sie z asfaltu i pokustykal dosc sprawnie w krzaki, a rzęch (stare srAudi 80), mialo rozdupcona lampe i zderzak.
brrr...
A zarcie z awatarka to salatka sledziowa z liscmi i lodygami mlecza. :)
To na wierzchu to tylko dekoracja. :p
A w piatek wieczorem calkiem rzesko, tylko 10* o zachodzie slonca, a sporo narodu lazilo na letniaka. :0
Zbiorowka z tygodnia, takie tam przejazdy.
We wtorek bodajze, na wlasne slepia widzialem, jak samochod kropnal dzika. o_O
Bylo zaraz za miastem a kilometr od lasu. Na szczescie rzęch nie zdazyl sie jeszcze dobrze rozpedzic, a nawet zdazyl troche przyhamowac. Dzikiem zarzucilo, ale pozbieral sie z asfaltu i pokustykal dosc sprawnie w krzaki, a rzęch (stare srAudi 80), mialo rozdupcona lampe i zderzak.
brrr...
A zarcie z awatarka to salatka sledziowa z liscmi i lodygami mlecza. :)
To na wierzchu to tylko dekoracja. :p
A w piatek wieczorem calkiem rzesko, tylko 10* o zachodzie slonca, a sporo narodu lazilo na letniaka. :0
Sprinty, piachy oraz coś o szkodliwości ciepłego jedzenia :) /Hrgn/
Środa, 7 września 2016
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 43.04 | gruntow(n)e: | 4.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Coś mi odbiło i przez dobre 10km nie schodziłem poniżej 30km/h, a za TIRami to i 40+ bywało. Normalnie nie poznawałem siebie dopóki nie zrobiłem sobie selfie. ;)))
Oczywiście średnią starannie zmarnowałem tarabaniąc się 3,5km po piachach i bruku drogi czołgowej (na kolarce ;] ) tudzież po 2 miastach w tym Iłowa, w której aktualnie mało która ulica nie jest rozkopana. O_O Tyle lat zaniedbań a teraz pół miasta w jeden rok remontują... zdjęcia czaskałem, ale w sumie nie ma co wrzucać, bo ostatnio to cały kraj dźwiga się z ruiny. ;)
Co nie mniej dodam, że wbijałem się na place budów i przebijałem przez piachy i inne atrakcje z prędkościami jednocyfrowymi, tak więc ogólną średnią >20km/h uważam za swój Mount Everest. ;)))
Info praktyczne: przelotowa DW 296 wciąż rozkopana, nadal ruch wahadłowy. Jeden pas asfaltu niby już jest, ale okupują go kopary, więc nie warto próbować. A co bystrzejsi dostrzegą objazd remontowanego odcinka w dodatku DDRem. ;]
O żarciu: około 2 ostatnich tygodni nie jadłem i nie piłem NICZEGO ciepłego. :) I co? I nico! ;p
A skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać? ;)
Dziś jednak się złamałem, bo o ile za nic mam obiady z kupnych surowców i półproduktów, to jednak wypasione danie z osobiście wyhodowanej cukinii to trochę co innego. Nie po to ryję w ogrodzie, by tego nie jeść...
No i zjadłem - na ciepło... Takie normalne, obiadowe ciepło - nie gorące i nie letnie. O ile usta przyjęły to z biernym zdziwieniem to już żołądek - zagotował się! Normalnie szok termiczny, prawie jakbym wrzątek wypił! Fuj, okropność! ;ppp
Oczywiście średnią starannie zmarnowałem tarabaniąc się 3,5km po piachach i bruku drogi czołgowej (na kolarce ;] ) tudzież po 2 miastach w tym Iłowa, w której aktualnie mało która ulica nie jest rozkopana. O_O Tyle lat zaniedbań a teraz pół miasta w jeden rok remontują... zdjęcia czaskałem, ale w sumie nie ma co wrzucać, bo ostatnio to cały kraj dźwiga się z ruiny. ;)
Co nie mniej dodam, że wbijałem się na place budów i przebijałem przez piachy i inne atrakcje z prędkościami jednocyfrowymi, tak więc ogólną średnią >20km/h uważam za swój Mount Everest. ;)))
Info praktyczne: przelotowa DW 296 wciąż rozkopana, nadal ruch wahadłowy. Jeden pas asfaltu niby już jest, ale okupują go kopary, więc nie warto próbować. A co bystrzejsi dostrzegą objazd remontowanego odcinka w dodatku DDRem. ;]
O żarciu: około 2 ostatnich tygodni nie jadłem i nie piłem NICZEGO ciepłego. :) I co? I nico! ;p
A skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać? ;)
Dziś jednak się złamałem, bo o ile za nic mam obiady z kupnych surowców i półproduktów, to jednak wypasione danie z osobiście wyhodowanej cukinii to trochę co innego. Nie po to ryję w ogrodzie, by tego nie jeść...
No i zjadłem - na ciepło... Takie normalne, obiadowe ciepło - nie gorące i nie letnie. O ile usta przyjęły to z biernym zdziwieniem to już żołądek - zagotował się! Normalnie szok termiczny, prawie jakbym wrzątek wypił! Fuj, okropność! ;ppp
Miód z mlecza w liczbach (24-29.IV.2016)
Piątek, 29 kwietnia 2016
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 39.60 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
O syropie/miodzie z mlecza (mniszka lekarskiego) napisano w księgach i internetach wiele, więc nie będę się powtarzał. ;p
Rzeknę tylko 2 ciekawostki - ponoć nawet pszczelarza da się nabrać, że to prawdziwy miód (poniekąd prawda, bo surowce prawie identyczne, tylko technologia inna) a dwa - ponoć jest nawet zdrowszy od prawdziwego miodu, ponieważ nie zawiera kwasów, które szkodzą uszkodzonym nerkom...
Skupię się zatem na ujęciu matematycznym, ale najpierw ekstremalnie żółta i kwiecista dedykacja dla czytających mnie kobiet, które ostatnio zaniedbywałem ;) oraz dla M. ;) która ostatnio czuła niedosyt żółci. ;)
Dedykacja ;p żółciej już się nie da ;) © mors
usytasy? ;p
i materiał poglądowy:
Surowiec i gotowiec © mors
Mniszek lekarski w formie kwiatów i miodu © mors
Miód z mleczy © mors
Bardziej żółtego wpisu jeszcze nie widziałem. ;)
Przepisów na tę miksturę jest wiele. Ja starałem się zaniżać ilość cukru i cytryn.
Próba pierwsza:
prawie 0,5 kg cukru
prawie 0,5 l wody
2 garście kwiatów mlecza
1/3 cytryny
Efekt... ~1/3 kg miodu, o objętości ~1/3 litra
zupełnie tego nie rozumiem, to nielogiczne O_O
Próba druga:
prawie 1 kg cukru
prawie 1 l wody
5 garści kwiatów mlecza
2/3 cytryny
1 torebka cukru wanil(in)iowego
Efekt: ~1,35 kg miodu o objętości prawie 1 litra
Czyli zupełnie inna wydajność oraz znacznie wyższa gęstość... mimo że jest rzadszy! O_O
Czary - mary jakieś.... Ale najważniejsze, że obie próby są smakowite. :)
Mam teraz "zioła" i substytut dla kupnych słodyczy w jednym.
A co do kupowania:
1 kg prawdziwego miodu w sklepie to +/- 20 zł
1 kg sztucznego miodu w sklepie to +/- 10 zł
1 kg "półnaturalnego" miodu z mniszka: 4-6 zł
I to jest w tym najlepsze. ;))
Rzeknę tylko 2 ciekawostki - ponoć nawet pszczelarza da się nabrać, że to prawdziwy miód (poniekąd prawda, bo surowce prawie identyczne, tylko technologia inna) a dwa - ponoć jest nawet zdrowszy od prawdziwego miodu, ponieważ nie zawiera kwasów, które szkodzą uszkodzonym nerkom...
Skupię się zatem na ujęciu matematycznym, ale najpierw ekstremalnie żółta i kwiecista dedykacja dla czytających mnie kobiet, które ostatnio zaniedbywałem ;) oraz dla M. ;) która ostatnio czuła niedosyt żółci. ;)
Dedykacja ;p żółciej już się nie da ;) © mors
usytasy? ;p
i materiał poglądowy:
Surowiec i gotowiec © mors
Mniszek lekarski w formie kwiatów i miodu © mors
Miód z mleczy © mors
Bardziej żółtego wpisu jeszcze nie widziałem. ;)
Przepisów na tę miksturę jest wiele. Ja starałem się zaniżać ilość cukru i cytryn.
Próba pierwsza:
prawie 0,5 kg cukru
prawie 0,5 l wody
2 garście kwiatów mlecza
1/3 cytryny
Efekt... ~1/3 kg miodu, o objętości ~1/3 litra
zupełnie tego nie rozumiem, to nielogiczne O_O
Próba druga:
prawie 1 kg cukru
prawie 1 l wody
5 garści kwiatów mlecza
2/3 cytryny
1 torebka cukru wanil(in)iowego
Efekt: ~1,35 kg miodu o objętości prawie 1 litra
Czyli zupełnie inna wydajność oraz znacznie wyższa gęstość... mimo że jest rzadszy! O_O
Czary - mary jakieś.... Ale najważniejsze, że obie próby są smakowite. :)
Mam teraz "zioła" i substytut dla kupnych słodyczy w jednym.
A co do kupowania:
1 kg prawdziwego miodu w sklepie to +/- 20 zł
1 kg sztucznego miodu w sklepie to +/- 10 zł
1 kg "półnaturalnego" miodu z mniszka: 4-6 zł
I to jest w tym najlepsze. ;))
ora et labora et ziołowe herbatki (16-17, 19-20.IV.2016)
Środa, 20 kwietnia 2016
Kategoria Standardowo, Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 34.60 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Od kilku już lat zupełnie nie piję "herbaty z herbaty". Zbyt mainstreamowa, mało zdrowa no i zbyt importowana.
Moja typowa herbata: jedna płetwa świeżych pokrzyw plus troszku mięty i melisy © mors
PS. Pokrzywy zrywane i rwane na kawałki gołymi płetwami. :) Nie do wiary, że one kiedyś mnie parzyły...
Moja typowa herbata: jedna płetwa świeżych pokrzyw plus troszku mięty i melisy © mors
PS. Pokrzywy zrywane i rwane na kawałki gołymi płetwami. :) Nie do wiary, że one kiedyś mnie parzyły...
ora et labora et dzikie żarcie 10-15.04.2016
Piątek, 15 kwietnia 2016
Kategoria Standardowo, Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 52.80 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nawet wiosna ma swoje zalety. :)
Oto rozpoczynam drugi sezon dzikiej (sic!) wyżerki. Tym razem skupiam się na mleczach - poniżej przykładowe użycie:
Jajecznica z pieczarkami, szczypiorkiem i mleczem :) © mors
Dzika zielenina - próba udomowienia © mors
Kwiatki są tylko dla efektu medialnego. ;p
To niesamowite, że te i wiele innych zielsk, a wręcz natrętnych chwastów, to samo zdrowie - nie tylko dla królików, ale również i dla ludzików.
Sam jeszcze 2 lata temu ostro tępiłem mlecze z trawników (wykopując je głęboko, z korzeniami). Teraz żałuję, bo mam ich mniej niż gdziekolwiek indziej. ;]
Warto poczytać o mleczu (mniszku lekarskim) - to nie są tylko witaminki i minerałki - to są nawet właściwości antynowotworowe i antydepresyjne. Aż trudno uwierzyć...
Tymczasem "System" nauczył nas, że nie ma nic za darmo - że wszelkie odżywki i leki to tylko z apteki, a z im dalszych krańców świata ściągane preparaty, tym (w domniemaniu) cudowniejsze działanie. Tymczasem potykamy się o cuda na co dzień...
Co do smaku - tu ciut gorzej ;] podobnie jak z większością ziół... ale zapewniam, że odrobina dobrego nastawienia wystarcza, by polubić ich smak.
Liście mlecza są całkiem znośne nawet jedzone same, ale łodyżki tegoż to już prawdziwy hardcor (gorycz, aż telepie). Ale i na to jest sposób - łączyć nieprzyjemne smaki ze smakami ostrzejszymi, ale tolerowanymi - np. z czosnkiem, cebulą, ogórem kiszonym.
Oto rozpoczynam drugi sezon dzikiej (sic!) wyżerki. Tym razem skupiam się na mleczach - poniżej przykładowe użycie:
Jajecznica z pieczarkami, szczypiorkiem i mleczem :) © mors
Dzika zielenina - próba udomowienia © mors
Kwiatki są tylko dla efektu medialnego. ;p
To niesamowite, że te i wiele innych zielsk, a wręcz natrętnych chwastów, to samo zdrowie - nie tylko dla królików, ale również i dla ludzików.
Sam jeszcze 2 lata temu ostro tępiłem mlecze z trawników (wykopując je głęboko, z korzeniami). Teraz żałuję, bo mam ich mniej niż gdziekolwiek indziej. ;]
Warto poczytać o mleczu (mniszku lekarskim) - to nie są tylko witaminki i minerałki - to są nawet właściwości antynowotworowe i antydepresyjne. Aż trudno uwierzyć...
Tymczasem "System" nauczył nas, że nie ma nic za darmo - że wszelkie odżywki i leki to tylko z apteki, a z im dalszych krańców świata ściągane preparaty, tym (w domniemaniu) cudowniejsze działanie. Tymczasem potykamy się o cuda na co dzień...
Co do smaku - tu ciut gorzej ;] podobnie jak z większością ziół... ale zapewniam, że odrobina dobrego nastawienia wystarcza, by polubić ich smak.
Liście mlecza są całkiem znośne nawet jedzone same, ale łodyżki tegoż to już prawdziwy hardcor (gorycz, aż telepie). Ale i na to jest sposób - łączyć nieprzyjemne smaki ze smakami ostrzejszymi, ale tolerowanymi - np. z czosnkiem, cebulą, ogórem kiszonym.
Grudniowe zbiory - debiut tarniny plus dzika róża
Piątek, 4 grudnia 2015
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 14.01 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Doznałem 'samoinspiracji' własnymi komentarzami u Kota i w końcu postanowiłem wziąć się za tarninę.
Kolejny skarb przyrody, tym cenniejszy, że prawie zimą, którego prawie nikt nie zna a jeszcze mniej używa...
Grudniowe zbiory © mors
Tak późny zbiór gwarantował dostateczną ilość cukru i minimalną cierpkość.
Smak? Smakuje podobnie, jak wygląda ;) tzn. najbliżej do słabo dojrzałych ciemnych winogron - coś między węgierką, jagodą a aronią.
Pamiętajcie tylko, by nie połykać trujących pestek!
PS. wciąż w top3 ;p O_O
PS. 2: na własne oczy oglądałem prawie-wypadek: debil na wąskiej krajówce w `20 letnim Polo wyprzedza wlokącą się "eLkę", mimo że z naprzeciwka cosik jedzie... jak już się z nią zrównał, to po hamulcach, a tu mżawka (ślisko), rzęch bez ABSów, zaczęło nim miotać jak szatan ;) zawodnik z "eLki" nawet się nie domyślił, by zjechać troszku na bok a tymczasem nieszczęśnik z naprzeciwka musiał uciekać na pobocze, aż po sam rów.. ufff...
Kolejny skarb przyrody, tym cenniejszy, że prawie zimą, którego prawie nikt nie zna a jeszcze mniej używa...
Grudniowe zbiory © mors
Tak późny zbiór gwarantował dostateczną ilość cukru i minimalną cierpkość.
Smak? Smakuje podobnie, jak wygląda ;) tzn. najbliżej do słabo dojrzałych ciemnych winogron - coś między węgierką, jagodą a aronią.
Pamiętajcie tylko, by nie połykać trujących pestek!
PS. wciąż w top3 ;p O_O
PS. 2: na własne oczy oglądałem prawie-wypadek: debil na wąskiej krajówce w `20 letnim Polo wyprzedza wlokącą się "eLkę", mimo że z naprzeciwka cosik jedzie... jak już się z nią zrównał, to po hamulcach, a tu mżawka (ślisko), rzęch bez ABSów, zaczęło nim miotać jak szatan ;) zawodnik z "eLki" nawet się nie domyślił, by zjechać troszku na bok a tymczasem nieszczęśnik z naprzeciwka musiał uciekać na pobocze, aż po sam rów.. ufff...