thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2019

Dystans całkowity:465.05 km (w terenie 6.60 km; 1.42%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:56.79 km/h
Suma podjazdów:1195 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:35.77 km
Więcej statystyk

62kkm na Krossie. Piechowice i dedykacje ;)

Sobota, 30 listopada 2019
kilosy:29.53gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją... Do celu pozostało 38%, a te zaliczone 62% zajęło mi 20 lat, 2 miechy i 12 dni. Może na 50. urodziny się wyrobię... o ile wcześniej się nie zabiję. ;)

W sobotę znów odsypiałem do 13stej. :/ Więc wycieczka znów symboliczna...
Zamek Chojnik - jasna strona Jeleniej Góry istnieje ;)
Zamek Chojnik - jasna strona Jeleniej Góry istnieje ;) © Morsowy

W Piechowicach trafiłem na dedykację dla naszego wiatrołapa, którego WYWIAŁO z Jeleniej. Może własnie dlatego?

W dodatku wóz reklamuje swoją masarnię, więc dedykacja podwójna. ;))

Ponadto spotkałem w Piechowicach rodzinę z małym dzieckiem - bardziej by mnie zdziwiło tylko zniknięcie Karkonoszy. ;)

A w Sobieszowie zamalowali dramatyczne orędzie na murze, ale na szczęście mam w zanadrzu zdjęcie sprzed paru dni: 

/T-king (wiem, że podczytujesz cichcem tego bloga ;pp ) - Ty się tam uspokój, nie jesteś u siebie! :)) /

Tradycyjnie przeżyłem bezhamulcowo, co akurat w ramach Kotliny i w dni wolne a poza sezonem turystycznym jest w miarę łatwe.
Co innego jak się jeździło do takiej Szklarskiej w szczycie sezonu... xDD

Listopada nie podsumuję, bo wstyd jak nie wiem (poniżej pińcet km i poniżej stówy komciów ;ppp).

8kkm złamane (dpd 25-29.XI.2019 /Hrgn/)

Piątek, 29 listopada 2019
kilosy:36.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Złamanie z dedykacją dla Nahtaha. ;))
Cel-minimum na ten rok to 9kkm, optimum to ok. 9200, a maksimum to 9762 (nowa życiówka). Wszystko zależy, czy zima w grudniu dopisze. ;))

Dość morderczy to był tydzień - nie dość, że na I zmianę (codzienne spanie po ok. 2 h popołudniami i po 2-3 h w nocy xD), to jeszcze wywalili kupę ludzi (#kryzys), a ja mam to "szczęście", że zostaję... i robię za 1,5 osoby. xDD

Piątkowy powrót był jasną stroną tego tygodnia, bo pojechałem w jasną stronę Kotliny, tzn. w kierunku gór, na które przez gęstą kołderkę chmur przebijało się dwiema dziurami słońce, a snopy światła przecinały Śnieżne Kotły i Kocioł Jagniątkowski, świeżą bielą oprószone, skrząc się nieziemsko na tle szaro-granatowej kołderki... Widok-miazga, ale bez foto, bom nie wziął telefonu. ;]

(prawie) 62kkm na 20-letnim góralu (Kross, Piechowice i okolice)

Wtorek, 26 listopada 2019
kilosy:30.28gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Tym razem zmobilizowałem się do wycieczki po pracy, mimo sporej wilgoci (chromy!), bo najdalej pojutrze koniec jesieni, czyli sól na drogach i jeszcze większa wilgoć (chromy!!). Ba, ja już nawet poniżej +5* nie jeżdżę swoim pełnoletnim góralem - bo po wniesieniu do pokoju zimnego roweru skrapla się na nim woda (chromy!!!) oraz - co mnie przeraża jeszcze bardziej - coś "strzela" w ramie (rozszerzalność cieplna stali? Wykruszanie się rdzy??).

Jazda przyjemna i nawet była moc, mimo wstawania o 5 nad ranem. Niestety końcówka już po ciemku (lampki->baterie -> pieniążki). ;p
Cały czas myślę o lampkach na aku, ale... szkoda mi kasy na takie oszczędności. ;]



Wydawało mi się, że dokręciłem do 62 kkm, ale teraz, na spokojnie, doliczyłem się, że zabrakło jednak 1,1 km. ;]

Brak foto, to wciepuję zaległe, sprzed paru dni, z podobnych okolic:
1) Śnieżne Kotły widziane z Sobieszowa:


2) żarcik sytuacyjny...


3) parę dni temu otwarto w Cieplicach "bulwar" nad Kamienną i Tężnię Cieplice. Prawie jak w Ciechocinku. ;)

A po drugiej stronie "bulwaru" obskurne kamienice. :/
Fajnie się wyrobili, tak poza sezonem turystycznym ;) i przed samą zimą - uruchomiono tę tężnię dosłownie na kilka dni. ;]

4) Rozbraja mnie stodoła praktycznie w centrum Cieplic, opodal uzdrowiska. W sumie to chyba sama jest aktualnie rozbrajana. :)  Szkoda reliktu.. ;)

Czerwony Dworek - Staniszów rowerem i pieszo /Kross/

Niedziela, 24 listopada 2019
kilosy:29.71gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Zamiast nabijać kilometry dla osiągnięcia założonych minimów (62kkm na Krossie do końca roku i min. 9 kkm w tym roku) to znów uwikłałem się w teren, błota i wycinki. ;)

Przysiółek Czerwony Dworek leży ciekawie, bo na wzgórzu, na odludziu, ale zarazem bardzo blisko gór właściwych. Widoki byłyby świetne, ino wszędzie przeszkadzają badyle. ;) ;p No, prawie wszędzie:



Przejrzystość niestety dziś słaba, więc skoncentrowałem się na obiektach bliskich:
Ciekawy przysiółek opodal gór
Ciekawy przysiółek opodal gór © Morsowy

Wjechałem prawie na sam szczyt (drogi, nie skał ;) ) a sprowadzałem tradycyjnie - w dół, plus pod szczytem, na grzęzawisku ciężkim sprzętem wycinkowym poczynionym. ;] Ani las w komplecie, ani widoków ni ma (wilk głodny i owca niecała ;) ).

/Zaroślak, 483m/

Po drodze było parę ciekawych domków na odludziu i od-widoczku. ;] Aż w końcu wylądowałem... nie tam, gdzie chciałem. ;]
Miał być Głębock, a wyszedł Staniszów (przysiółek Suchy Świerk). Przynajmniej trafiłem w ten najwyżej położony koniec, dzięki czemu większość wysokości zbijałem normalnie, czyli zjeżdżając asfaltem po wsi. Szybko, ale tradycyjnie bezhamulcowo. ;]


Po drodze:
- Mrugała od prawie 50 lat . Dziwne, bo nie wygląda na tyle. ;))


- dedykacja oczywista:

Chyba trzeci raz go widzę, co sugeruje, że to jeleniogórski lokals. Drugi dowód - jechał lokalną drogą. ;))

Takie tam po bułki ;) (przełom Kotliny i Karkonoszy) /Kross/

Sobota, 23 listopada 2019
kilosy:34.43gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Pojechałem po zwykłe zakupy do Piechowic (14 km) które też byłyby bardzo zwykłe, gdyby nie ich niezwykłe położenie - dosłownie i wyraziście u stóp Karkonoszy. Mało gdzie tak wyraźnie oddzielają się góry od doliny/kotliny:

/dla geograficznych Lajkoników: po prawo - Kotlina Jeleniog, po lewo - Karkonosze/


/za tą górką jest Szklar. Por., tudzież Szrenica i Śnieżne Kotły *-* ale stąd nic nie widać - nawet słońca xD/


/zawsze to jakieś zdjęcia gór :) niby tylko podstawa, ale dająca podstawę do komentarza użytkownika 'Lapec' ;] /
Granica Karkonoszy to jasna strona Piechowic. Jasna strona Piechowic istnieje. ;))
Chciałem dobrnąć do Szklarskiej, ale nie zdążyłem, głównie przez to złudzenie, że na północnych zboczach gór jest teraz zawsze albo świt, albo zmierzch... Ciekawie się musi żyć nad taką rzeką: ciemno, zimno i wilgotno. :> To by wiele wyjaśniało... ;)
I żeby nie być gołosłownym - dla zabawy przeanalizowałem "strukturę demograficzną" klientów sklepu: poza mną było 6 emerytek i 2 emerytów. I to wszystko... o_O

Prawie 6-dniowy tydzień pracy ;) /Hrgn, 18-23.XI./

Sobota, 23 listopada 2019
kilosy:33.00gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo


Tak bywa w centrum, a na mojej dzielni często jest dużo gorzej...
Najgłupsze, co w życiu sobie kiedyś wymyśliłem, to że u stóp gór mieszkają fajniejsi ludzie.. Zapewne zasugerowałem się Podhalem. ;)


Nawet sobota miała być pracująca, ale przed samym wyjściem (na 14-stą) dostałem telefon, że jednak nie. ;] No ale pół dnia już  zmarnowane... Ogólnie jestem już całkowicie rozregulowany przez pracę na 3 zmiany - zasypiam zazwyczaj o 4 nad ranem, oraz czasami w dzień. xD A kkm same się nie nakręcą...

242. miesięcznica Krossa i triumf Temidy ;) (16-18.XI.2019)

Poniedziałek, 18 listopada 2019
kilosy:33.67gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho
Moją inspiracją jest 100kkm na oryginalnych hamulcach, ale najpierw 250. miesięcznica a jeszcze wcześniej "równe 63 000" km, jako że rower w 1999 r. kosztował 630 zł, a więc 63 000 groszy. :) Aktualnie jest nalatane 61 904,4 i do końca roku ciężko będzie wykręcić 62kkm, bo jest już sporo soli na drogach po ostatnim przebłysku zimy.
Sól to ciemna strona każdej zimy. Ciemna strona każdej zimy istnieje, heh. ;]

Zdjęć nie daję, bo się nie bardzo opyla trudzić. ;p

Ale za to anegdota: po 8 miesiącach od kradzieży karty, po kilku wizytach na policji i po 2 miesiącach od rozprawy, utracone pieniążki powróciły na moje konto. ;]
Oczywiście wyliczone co do grosza, tyle, za ile Seba i Karyna natrzaskali zakupów, mimo że w piśmie do sądu wnioskowałem o zwrot z nawiązką (głównie za koszty rozmów telefonicznych z policjantem prowadzącym dochodzenie - oczywiście nie przez numer alarmowy ;) ).
I tak nieźle, że wgl odzyskałem.

Teraz mam kartę incognito, co oczywiście ma swoje plusy i minusy. Tamta skradziona, z personaliami, oczywiście też ma swoje ciemne i jasne strony. ;)

(nie)zwykłe dpd i podgórskie rozkminy ;) /12-16.XI.2019, Hrgn/

Sobota, 16 listopada 2019
kilosy:53.84gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo


Przede wszystkim, to spadł pierwy śnieg w Kotlinie. :) W dodatku utrzymał się ponad 2 doby (w listopadzie?! *-* ) - dobra nasza, hehe. ;) ;p
A 2 dni po śniegu znów Sajgon. ;pp

13 listopada był wyjątkowy dzień: NIE jeździłem żadnym rowerem. O_O Lało cały dzień i ogólnie miałem lenia/starość mnie dopada. o_O
To był 2 albo 3 dzień w tym roku bez roweru - sporo. ;p
Do roboty pojechałem autobusem, a wracałem z buta (2,6 km) bo już mało padało i szkoda mi było 3 ziko. ;pp
Co mnie rozbraja, to że "mój" przystanek to jest ten sam, na którym odpoczywałem 6 lat temu podczas jazdy na mono po Jeleniej, gdy jeszcze nie myślałem na poważnie o zamieszkaniu w tymże miasteczku - nawet załapał się ów przystanek na zdjęcie:
http://mors.bikestats.pl/1056671,Mono-wraca-z-Karkonoszy-cz-8-z-8-z-podsumowaniem.html

A trasa "D-P-D", którą jeżdżę/chodzę, to ta sama trasa, którą zawsze jako cepr wjeżdżałem do Jeleniej i wybałuszałem gały na pełną panoramę Karkonoszy, zaś wyjeżdżając z Jeleniej - cały czas miałem skręconą głowę za siebie. Dziś już potrafię się nie oglądać... :>
Pamiętam z tamtego objazdu na mono, że opodal swojego dzisiejszego igloo (które to też zapamiętałem!) naszła mnie refleksja, że ta dzielnica to już na tyle jest oddalona od gór, że "tutaj to już pewnie nie żyją górami, tylko tak jak w każdym zwykłym mieście". ;D;D;D;D;D;D
Ech, młody i naiwny byłem - dziś wiem, że 99,99% jeleniogórzan "nie żyje górami", a 99% ma wywalone na nie w stu procentach. ;)) 
Oto np. w owym tygodniu pewna Grażyna z sąsiedztwa, 70+, jak wszystkie, ale ta akurat jak najbardziej wykształcona i światowa, była uprzejma wspomnieć o "naszych" Karkonoszach, które widzimy nawet z okien swoich domów:
- no, te góry...
- które?
- no te tutaj. Stołowe, czy jak im tam...

Po prostu siąść i płakać... :((


Jeden dzień wyjęty z rowerowego życiorysu, ale za to innego dnia zaszalałem, i po robocie machnąłem wycieczkę 30km+ do Piechowic. Tamże powyższa powitałka (przy głównej drodze miasteczka), oraz jeden z moich ulubionych motywów - miejskie rolnictwo:
W środku miasta leżącego u samych stóp Karkonoszy (Piechowice) :)
W środku miasta leżącego u samych stóp Karkonoszy (Piechowice) :) © Morsowy
Klimatyczna, wczesna Sześćdziesiątka (obła kabina!) i wóz wyścielany starą kanapą :) 100 m od osiedla bloków i ze 300 m od Karkonoszy właściwych. Karpacz i Szklarska to turystyczne kurorty, a niewiele mniej górskie Piechowice to przegrany grajdołek... ;))

Początek nowej epoki (opomiarowanie podjazdów) /Hrgn/

Poniedziałek, 11 listopada 2019
kilosy:78.81gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Podjazdy >20%
Po niespełna miesiącu od nabycia otrzymania od bezdomnego nowego licznika z funkcjami wysokościowymi - zdołałem go opanować. No, przynajmniej z grubsza. ;]

Na dobry początek zaatakowałem Szklarską Porębę. Wjazd do dzielnicy Dolna to istny demotywator, bo nazwa niepozorna, a podjazd przez większość czasu trzyma między 8 a 14%.
Tamże odpoczynek wizyta w gospodarstwie rolnym (sic!) hodującym alpaki (sic!):

Szklarska Poręba ma ze 50 twarzy ;) i tylko ścisłe centrum to jej ciemna strona. Ciemna strona Szklarskiej istnieje. ;))

Później machnąłem ulicę Orla Skała, prowadzącą do tejże skały oraz do.... mojego najulubieńszego poletka na świecie *-*

Podjeżdżałem częściowo wersją na zakazie, bo bardziej stromo - licznik wybił do 17% - spoko, ale to jeszcze nie to. :)
Z tamże po raz pierwszy "przetarłem" króciutki szlak do Chaty Izerskiej...

... wiodący przez reliktową łąkę z "certyfikatem ekologicznym", jakkolwiek by to rozumieć. Sama Chata to dawny budynek gospodarczy i do teraz zalegają tamże relikty rolnictwa, ino traktorka brak. ;) Za to jest ufny koteł:


Widok na Kotlinę Jeleniogórską i Jelenia Górę - przewijaj dalej. ;))

Łąka z certyfikatem. I z cudakiem. I z widokami.. *-*


Później atak ul. Waryńskiego (halo? PIS? ja w spŁawie dekomunizacji...) z maksiami po 15% w dodatku na północnym stoku - genialne miejsce do wybudowania się... o_O

Później znów pod prąd (m.in. ciekawym, a wręcz unikalnym przejazdem pod wiaduktem kolejowym nachylonym na dobre 10%) ale chyba przyznacie, że było warto...


*-* O_O ^-^ :O



Jeśli jarać się koleją, to tylko górską (pozdro dla ceprów ;p )!
Jeden z najpiękniejszych odcinków kolei w Polsce (Szklarska Poręba Dolna - Sz.P. Średnia)
Jeden z najpiękniejszych odcinków kolei w Polsce (Szklarska Poręba Dolna - Sz.P. Średnia) © Morsowy

Później klasyka: zjazd do Średniej a z niej do DK3. Na zjeździe przekraczałem 5 dychaczów samą grawitacją, przy nachyleniu raptem 8% (myślałem, że do złamania 5 paczek potrzeba powyżej 10%). To se teraz wyobraźcie potencjał zjazdów 20%+ :>

No i tym sposobem dojechałem do mojego najulubieńszego podjazdu w okolicy, od niedawna zwanego ulicą J. Naumowicza:

... który jednak trochę mnie rozczarował, bo maks. po płytach = 23% a na asfaltowej końcówce do 24%. Oczekiwałem 28-30. ;p
Tym razem troszku wiało w plecy (jak nigdy), więc bez większego halo rozbujałem się do 5-6 km/h. ;] Brzmi niepoważnie, ale wielu ceprów tam nawet na piechotę ledwo daje radę. ;pp

Podjazdów nigdy za wiele ;) toteż przez zakorkowane Centrum (w listopadzie??)

wyjechałem w kierunku polskiej stolicy zimna :) czyli Jakuszyc. O ile na północnych stokach szron się utrzymywał w ten słoneczny dzień nawet poniżej Szklarskiej, to powyżej Szklarskiej było go "po kolana". ;) Liczyłem na śnieg (na szczytach był), ale aż tak dobrze nie było. ;p
Dojechałem do 792 m npm. gdzie w południe było zaledwie +1,5*C (!) i uległem złudzeniu późnego wieczora (cały czas podjazd północnym zboczem, czyli bez słońca) i zawróciłem w dół. A w Kotlinie było +8*C i mnóstwo słońca...

Dojechałem do domu i... znów pojechałem w góry xDD tym razem do Podgórzyna, aby zbadać, ile mam podjazdów od domu do podnóża drogi na Przeł. Kark.
Wyszło 35 albo 53m - już nie pamiętam. xDD
Drugi powrót do domu już po ciemachu, ale jeszcze dokręcałem po Jeleniej do PEŁNYCH 890 m przewyższenia. 890 metrów to przewyższenie Przełęczy Karkonoskiej. Więcej w Polsce (po asfalcie) już się nie da... :)

dpd i dużo po mieście /4-10.XI., Hrgn/

Niedziela, 10 listopada 2019
kilosy:51.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Biednie, brudno i odludno
Klimaty na mojej dzielni..


...i z deszczu pod rynnę...