Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2016
Dystans całkowity: | 749.62 km (w terenie 13.10 km; 1.75%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 39.45 km |
Więcej statystyk |
Październikowa porażka /Hrgn/
Poniedziałek, 31 października 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 23.17 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
A nawet seria porażek...
Wykres roczny niniejszym popsuty, cały, wielomiesięczny trud na darmo. ;/
No ale jednak nie każdego miesiąca tyle leje, zmienia się pracę, umierają dwaj wujkowie (niezależnie od siebie), brat dostaje nagłej zapaści (po 2 tygodniach w szpitalu doktory wiedzą mniej, niż gdy go przyjmowali O_O ) i inne takie.
Dziś walczyłem o wykres prawie do północy, pomimo deszczu i tfu-halołinów. ;) Walczyłem, choć i tak wiedziałem, że przegram. ;]
Wykres roczny niniejszym popsuty, cały, wielomiesięczny trud na darmo. ;/
No ale jednak nie każdego miesiąca tyle leje, zmienia się pracę, umierają dwaj wujkowie (niezależnie od siebie), brat dostaje nagłej zapaści (po 2 tygodniach w szpitalu doktory wiedzą mniej, niż gdy go przyjmowali O_O ) i inne takie.
Dziś walczyłem o wykres prawie do północy, pomimo deszczu i tfu-halołinów. ;) Walczyłem, choć i tak wiedziałem, że przegram. ;]
Żarska Góra (227m) /Hrgn/
Niedziela, 30 października 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 52.16 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miało być 3x tyle, ale znów wszystko nie wyszło. Było przynajmniej troszku podjazdów: moje igloo jest na 119m, po drodze parę pagórów z kumulacją na tytułowym dachu lubuskiego. Końcówka podjazdu na drugim przełożeniu od dołu, więc wiedz, że coś się dzieje. ;)
A na zjeździe chwila rześkości ;) i ponad 37km/h bez pedałowania - jak na moje morsowe standardy to już mi się krajobraz rozpływał. ;D
Większość trasy za szarugi i w nocy, dzięki czemu udało się tym razem nie zrobić żadnego zdjęcia. ;)
PS. tym razem dałem się wydymać wiatrowi bez wzajemności - "do" pod silny czołowy, powrót - już bezwietrznie, dzięki czemu odwaliłem makabryczną średnią 17,1. ;]
A na zjeździe chwila rześkości ;) i ponad 37km/h bez pedałowania - jak na moje morsowe standardy to już mi się krajobraz rozpływał. ;D
Większość trasy za szarugi i w nocy, dzięki czemu udało się tym razem nie zrobić żadnego zdjęcia. ;)
PS. tym razem dałem się wydymać wiatrowi bez wzajemności - "do" pod silny czołowy, powrót - już bezwietrznie, dzięki czemu odwaliłem makabryczną średnią 17,1. ;]
"Niebezpieczne lasy", czyli Nowogród Bobrz. i okolice /Hrgn/
Sobota, 29 października 2016
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 66.09 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie... że się tak wieszczem wspomogę :)
Mapy, opisy, zdjęcia - istna reklama "niebezpiecznych" terenów :D © mors
Jedna z wielu "bram" do niebezpiecznego lasu © mors
Bawiłem tam razy kilka, jeszcze w czasach, gdy nie było tych zakazo-reklam. ;) Tym razem odpuściłem, ale głównie przez wzgląd na łysą oponę w Huraganie.
Nowogród B. i okolice nawiedziłem głównie dlatego, że dawno tamże nie byłem. W samym mieście ciekawe są tylko podjazdy. ;)
No i może jeszcze fakt, że mając zaledwie 5k mieszkańców, ma... 2 stacje PKP, i to obie czynne! A np. Zielona Góra (ta "stara"), ma 120k i tylko 1 stację (w sensie dworzec). ;]
Nawet w N.B. trafiają się schludne okolice, na szczęście są też opuszczone, dzięki czemu można ukryć się przed deszczem, którego wg Google na 70% nie miało być. ;p
Nawet tablica z UE jest w ruinie :) do tego napisy "KORWIN" :D © mors
Ruiny piekarni, palce lizać. ;)) Wewnątrz klasyczna, staropolska masakra: totalna demolka, hałdy śmieci, fekalia... :/ Taka metafora przyszłości UE. ;)))
PS. dojazd pod wiatr tak sponiewierał, że aż "energetyk" mi niewiele pomagał. ;]
Mapy, opisy, zdjęcia - istna reklama "niebezpiecznych" terenów :D © mors
Jedna z wielu "bram" do niebezpiecznego lasu © mors
Bawiłem tam razy kilka, jeszcze w czasach, gdy nie było tych zakazo-reklam. ;) Tym razem odpuściłem, ale głównie przez wzgląd na łysą oponę w Huraganie.
Nowogród B. i okolice nawiedziłem głównie dlatego, że dawno tamże nie byłem. W samym mieście ciekawe są tylko podjazdy. ;)
No i może jeszcze fakt, że mając zaledwie 5k mieszkańców, ma... 2 stacje PKP, i to obie czynne! A np. Zielona Góra (ta "stara"), ma 120k i tylko 1 stację (w sensie dworzec). ;]
Nawet w N.B. trafiają się schludne okolice, na szczęście są też opuszczone, dzięki czemu można ukryć się przed deszczem, którego wg Google na 70% nie miało być. ;p
Nawet tablica z UE jest w ruinie :) do tego napisy "KORWIN" :D © mors
Ruiny piekarni, palce lizać. ;)) Wewnątrz klasyczna, staropolska masakra: totalna demolka, hałdy śmieci, fekalia... :/ Taka metafora przyszłości UE. ;)))
PS. dojazd pod wiatr tak sponiewierał, że aż "energetyk" mi niewiele pomagał. ;]
28-29.X.2016 /Hrgn/
Sobota, 29 października 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 15.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W październikową słotę pod moją nową pracą stoi po kilkanaście rowerów podczas gdy w poprzedniej, choć załogi było znacznie więcej, to rowerów było średnio 3 latem, 2 wiosną i jesienią i 1 zimą - a wszystko to wliczając siebie samego!
Tak więc przeżywam szok cywilizacyjny. A jednak się kręci! ;) Tylko jak ja teraz wyglądam - jak jeden z wielu... ;) ;p
W pt 10,6 km a w sobotę rano 4,6 km użytkowo (na letniaka :) ) plus popołudniowa wycieczka - ale to już w osobnym wpisie.
Tak więc przeżywam szok cywilizacyjny. A jednak się kręci! ;) Tylko jak ja teraz wyglądam - jak jeden z wielu... ;) ;p
W pt 10,6 km a w sobotę rano 4,6 km użytkowo (na letniaka :) ) plus popołudniowa wycieczka - ale to już w osobnym wpisie.
do miasta, do miasta, po mieście i do miasta /Hrgn/
Czwartek, 27 października 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 29.15 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Załatwianie kilku tematów na rowerze w jakimś dużym mieście dałoby pewnie okienko na głównej na BS. ;]
Takie tam po drodze:
(słit!)
Ale urwał! Rzec by można: dźwig dźwiga dźwiga. ;] W dodatku ten ratujący jest z tej samej firmy - to coś jakby strażak dzwonił po straż pożarną. ;)
Takie tam po drodze:
(słit!)
Ale urwał! Rzec by można: dźwig dźwiga dźwiga. ;] W dodatku ten ratujący jest z tej samej firmy - to coś jakby strażak dzwonił po straż pożarną. ;)
25-26.X.2016
Środa, 26 października 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 19.09 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie do wiary, co za czasy, nawet na mojej "pustyni gospodarczej" da się łatwo zmienić pracę, i to zupełnie bez znajomości a nawet bez doświadczenia (zupełnie nowa branża). Nie gratulować, bo nie ma czego. ;p
Skądinąd "bezrobocie-stats" jest aktualnie w PL zdumiewające: 8,3% w skali kraju, 5,1 w Wielkopolsce, a w Poznaniu i przyległościach de facto wręcz ujemne. ;) To ponoć 3x lepiej niż w Hiszpanii, 2,5x lepiej niż za naszych najgorszych czasów (II.2003) i wgl najlepiej od 25 lat. Na przekór wszystkim straszakom... ;p
Skądinąd "bezrobocie-stats" jest aktualnie w PL zdumiewające: 8,3% w skali kraju, 5,1 w Wielkopolsce, a w Poznaniu i przyległościach de facto wręcz ujemne. ;) To ponoć 3x lepiej niż w Hiszpanii, 2,5x lepiej niż za naszych najgorszych czasów (II.2003) i wgl najlepiej od 25 lat. Na przekór wszystkim straszakom... ;p
Niechcący przygarnięty pieseł (23-24.X.)
Poniedziałek, 24 października 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 37.34 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
W niedzielę po południu do kościoła plus okolice, w pn tylko użytkowo, bo zrobiło się nagle ponad 13*C więc nie dokręcałem nic, tak na znak protestu ;) natomiast w niedzielę późnym wieczorem wyskoczyłem na miasto ogarnąć jeden temat, że tak się wyrażę gangstersko. ;))
No i już wracam, pusta ulica, peryferie, jakieś składy, gdzie zawsze były wilczury, no i są... w tym jeden na zewnątrz i idzie centralnie na mnie. o_O Władował mi się prosto przed rower, aż musiałem zahamować, więc strach szybko przeszedł mi w złość. ;]
Ale nie okazywałem emocji, żeby sobie poszedł, a on nic, tylko stoi przed przednim kołem. Myta (żarcia) nie miałem, innych pomysłów też nie... Tymczasem pieseł zaczął się spoufalać, w końcu został wygłaskany, ale to chyba jeszcze gorzej, bo zaczął iść ze mną - to wolniej, to szybciej, w zależności jak jechałem. Odprowadził mnie 1.5 km, do samego Igloo, no i wbija mi się na chatę. O_O A w chacie 2 koty, więc niedobrze. Jak zacząłem mu tłumaczyć, że musimy się rozejść, to uwalił mi się do stóp i robił rozpaczliwe miny. Masakra. ;] Nie mam doświadczenia z psami, oprócz tego, że w wieku bodajże 6 lat jeden kundel ugryzł mnie w tyłek. ;p
Ale ten mnie rozmiękczył na cacy... Ostatecznie wyszedłem z nim przez bramę i natychmiast zawróciłem, zanim się skapnął. Wykiwałem go, ale cóż z tego, jak zaczął koczować i skamleć pod rzeczonym przybytkiem. xD
Ostatecznie w końcu się poddał i zawrócił, ale to było bolesne dla wszystkich. Zupełnie tego nie ogarniam, gdyby nie nowe kilometry na liczniku to bym myślał, że to mi się tylko śniło. ;]
A śniło mi się skądinąd, że tak zajechałem kolo w Krossie, że została sama oś z kikutami szprych (i dopiero to mnie zatrzymało). ;]
No i już wracam, pusta ulica, peryferie, jakieś składy, gdzie zawsze były wilczury, no i są... w tym jeden na zewnątrz i idzie centralnie na mnie. o_O Władował mi się prosto przed rower, aż musiałem zahamować, więc strach szybko przeszedł mi w złość. ;]
Ale nie okazywałem emocji, żeby sobie poszedł, a on nic, tylko stoi przed przednim kołem. Myta (żarcia) nie miałem, innych pomysłów też nie... Tymczasem pieseł zaczął się spoufalać, w końcu został wygłaskany, ale to chyba jeszcze gorzej, bo zaczął iść ze mną - to wolniej, to szybciej, w zależności jak jechałem. Odprowadził mnie 1.5 km, do samego Igloo, no i wbija mi się na chatę. O_O A w chacie 2 koty, więc niedobrze. Jak zacząłem mu tłumaczyć, że musimy się rozejść, to uwalił mi się do stóp i robił rozpaczliwe miny. Masakra. ;] Nie mam doświadczenia z psami, oprócz tego, że w wieku bodajże 6 lat jeden kundel ugryzł mnie w tyłek. ;p
Ale ten mnie rozmiękczył na cacy... Ostatecznie wyszedłem z nim przez bramę i natychmiast zawróciłem, zanim się skapnął. Wykiwałem go, ale cóż z tego, jak zaczął koczować i skamleć pod rzeczonym przybytkiem. xD
Ostatecznie w końcu się poddał i zawrócił, ale to było bolesne dla wszystkich. Zupełnie tego nie ogarniam, gdyby nie nowe kilometry na liczniku to bym myślał, że to mi się tylko śniło. ;]
A śniło mi się skądinąd, że tak zajechałem kolo w Krossie, że została sama oś z kikutami szprych (i dopiero to mnie zatrzymało). ;]
Wymierające Popowice i ich okolice
Sobota, 22 października 2016
Kategoria Odkrywczo, Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 46.38 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wycieczka typu ucieczka (od problemów). Wybrałem brudne, biedne i odludne Popowice, żeby podbudować się, że inni mają gorzej. ;))
Naście lat nie byłem tamże. Nawet ja ;) w sensie że łowca zadupi. ;]
W osadzie powoli acz sukcesywnie coś się zmienia... szkoda tylko, że wyłącznie na gorsze. ;]
Dość powiedzieć, że na 8 chałup zamieszkane są już tylko 2. ;] Plus 3 sezonowo (przerobione na domki letniskowe). Pozostałe 3 są opuszczone, przy czym 2 z nich stoją blisko tych zamieszkanych ale ostatnia, troszku z boku, za drzewami i krzewami, to dla amatora zaginionych cywilizacji była nie lada gratka. ;]
Za drzewami, za krzewami © mors
Brakowało tylko mgły i samoczynnie huśtającej się huśtawki ;) © mors
Studnia prawie sucha.. może to dlatego ludzie się stąd wynieśli ;) © mors
Dom niestety zamknięty, szkoda, bo penetrowałbym jak dziki ;) no ale i tak się podbudowałem tą ruiną. ;)
Za to na wyjeździe z wiochy (po betonowych płytach z dziurkami, masakra), jeszcze na odludziu, niespodzianka: minąłem własnego szefa. No i po relaksie. ;))
Jeszcze coś z jednego z "rancz":
Jeden z wjazdów na "ranczo" (bez bramy!) © mors
A już przy głównej drodze znów znalazłem tablicę rej., prawie nówkę, sprzed ok. tygodnia. Zawsze to jakieś odkrycie. ;)
Naście lat nie byłem tamże. Nawet ja ;) w sensie że łowca zadupi. ;]
W osadzie powoli acz sukcesywnie coś się zmienia... szkoda tylko, że wyłącznie na gorsze. ;]
Dość powiedzieć, że na 8 chałup zamieszkane są już tylko 2. ;] Plus 3 sezonowo (przerobione na domki letniskowe). Pozostałe 3 są opuszczone, przy czym 2 z nich stoją blisko tych zamieszkanych ale ostatnia, troszku z boku, za drzewami i krzewami, to dla amatora zaginionych cywilizacji była nie lada gratka. ;]
Za drzewami, za krzewami © mors
Brakowało tylko mgły i samoczynnie huśtającej się huśtawki ;) © mors
Studnia prawie sucha.. może to dlatego ludzie się stąd wynieśli ;) © mors
Dom niestety zamknięty, szkoda, bo penetrowałbym jak dziki ;) no ale i tak się podbudowałem tą ruiną. ;)
Za to na wyjeździe z wiochy (po betonowych płytach z dziurkami, masakra), jeszcze na odludziu, niespodzianka: minąłem własnego szefa. No i po relaksie. ;))
Jeszcze coś z jednego z "rancz":
Jeden z wjazdów na "ranczo" (bez bramy!) © mors
A już przy głównej drodze znów znalazłem tablicę rej., prawie nówkę, sprzed ok. tygodnia. Zawsze to jakieś odkrycie. ;)
20-21.X.2016
Piątek, 21 października 2016
Kategoria Standardowo
kilosy: | 28.44 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Problem goni problem, normalnie jakąś sztafetę chyba rozgrywają i to na dystansie ultra.
Toteż tym razem bez wycieczek, bez opowieści i bez zdjęć...
czw 16,51
pt 11,93
Toteż tym razem bez wycieczek, bez opowieści i bez zdjęć...
czw 16,51
pt 11,93
Kożuchów (nie używam) ;)
Środa, 19 października 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 56.36 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wbiłem się w okienko pogodowe, ale jak dojechałem do Kożuchowa to było już wybite - padał deszcz, choć wg prognoz na 94% miał nie padać. ;]
Przeczekałem przynajmniej w ciekawym miejscu - w ruinie wieży z 1709 r. Świadomość wieku tego obiektu przynajmniej koiła moją ciekawskość. ;)
Wnętrze ruiny wieży z 1709 r. (Kożuchów) © mors
Nie wygląda to deszczowo, ale było. :) Wieża jest rozświetlona niskim, zachodzącym słońcem, co wcale nie wyklucza deszczu (ciężkie chmury nad głową).
Udało mi się zjeździć sporo zaułków pagórkowatego Kożuchowa bez ani jednego hamowania. ;] Adrenaliny nie brakowało. ;p
Po opadach i zachodzie słońca zrobiło się całkiem przyjemnie: 6-7*C i pod wiatr - to już się czuje, że się żyje. ;) Jadąc do K. przy 10-11* z wiatrem jeszcze niczego nie czułem. ;)
I jeszcze taki tam znak. Znów z datą, jak dobrze. ;)
Był już kiedyś na tym blogu, ale teraz dociepuję drogę, którą ongiś wskazywał...
Prawie 200-letni kamienny drogowskaz przy DW 296 © mors
200 lat temu to była droga tranzytowa © mors
PS. ostatnie dwa zdjęcia mają źle przestawioną datę. W rzeczywistości ten znak miał 194 lata i 1 dzień. ;))
Przeczekałem przynajmniej w ciekawym miejscu - w ruinie wieży z 1709 r. Świadomość wieku tego obiektu przynajmniej koiła moją ciekawskość. ;)
Wnętrze ruiny wieży z 1709 r. (Kożuchów) © mors
Nie wygląda to deszczowo, ale było. :) Wieża jest rozświetlona niskim, zachodzącym słońcem, co wcale nie wyklucza deszczu (ciężkie chmury nad głową).
Udało mi się zjeździć sporo zaułków pagórkowatego Kożuchowa bez ani jednego hamowania. ;] Adrenaliny nie brakowało. ;p
Po opadach i zachodzie słońca zrobiło się całkiem przyjemnie: 6-7*C i pod wiatr - to już się czuje, że się żyje. ;) Jadąc do K. przy 10-11* z wiatrem jeszcze niczego nie czułem. ;)
I jeszcze taki tam znak. Znów z datą, jak dobrze. ;)
Był już kiedyś na tym blogu, ale teraz dociepuję drogę, którą ongiś wskazywał...
Prawie 200-letni kamienny drogowskaz przy DW 296 © mors
200 lat temu to była droga tranzytowa © mors
PS. ostatnie dwa zdjęcia mają źle przestawioną datę. W rzeczywistości ten znak miał 194 lata i 1 dzień. ;))