Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2021
Dystans całkowity: | 176.86 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 48.20 km/h |
Suma podjazdów: | 1264 m |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 29.48 km |
Więcej statystyk |
Po-covidowo, dopracowo, jednokołowo, odciny 75-79 (178-182)
Środa, 31 marca 2021
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Do pracy wróciłem zaraz po przymusowej izolacji, tj. w sobotę, 27.III. Takoż i w niedzielę pracowałem, i tyle wyszło z moich rowerowych planów odreagowania izolacji. :/
Fatalne są te moje marce: kolejne anty-rekordy dystansów, covidy, a 4 lata temu pożar rodzinnego igloo...:
/w charakterze powitałki/
Co ja pacze © mors
Korytarz © mors
Trzyma się tylko na słowo © mors
Zabawki współczesne i te z dzieciństwa © mors
/"żegnam"/ :/
Fatalne są te moje marce: kolejne anty-rekordy dystansów, covidy, a 4 lata temu pożar rodzinnego igloo...:
/w charakterze powitałki/
Co ja pacze © mors
Korytarz © mors
Trzyma się tylko na słowo © mors
Zabawki współczesne i te z dzieciństwa © mors
/"żegnam"/ :/
Covidowo - dopracowo xDD /DPD na Wielkim Kole, odciny 73-74 (176-177)
Wtorek, 16 marca 2021
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Patogeneza (sic!):
Od czwartku do soboty (11-13.III.) "bawiłem" w grodzie Kraka (bez roweru!). Po powrocie czułem się kiepsko - słabo, sennie, aczkolwiek kaszel i katar miałem minimalny - więc zbagatelizowałem...
Jednak niedzielę odpuściłem sobie rowerowo - to już 4 dni z rzędu. o_O
W poniedziałek i wtorek też było kiepsko, ale w pracy jakoś wymęczyłem po te 8h a i dojechać i wrócić zdołałem na monocyklu, co jest jakimś tam miernikiem zdrowia i kondycji - koordynację trzeba mieć ciut większą niż na zwykłym rowerze. ;)
Jako że przeżyłem pracę i przejechałem trasę, to zbagatelizowałem...
W środę rano telefon alarmowy od brata, u którego gościłem, że cała rodzina ma koronkę. o_O
I że bardzo mi są "wdzięczni".... :/
No teraz to dopiero zrobiło mi się gorąco, jak latem pod Przeł. Karkonoską. ;]
Po wielu rozterkach i dylematach zarejestrowałem się do prywatnego laboratorium - wybuliłem 150 zł (to był największy ból w tej chorobie ;] ), ale przynajmniej zero problemów a jedyne pytanie, jakie stawiają, to "gotówką czy kartą?" ;)
Wynik oczywiście dodatni - i to był jedyny plus tego dnia. xDDD
Chociaż nie xD bo akurat w dniu badania objawy mi już zanikały. ;]
No i kolejne dni bez roweru - tym razem 10, ustawowo.
Co ciekawe, badanie miałem dopiero wieczorem, a w systemie został mi ten dzień w całości wliczony do obowiązkowej izolacji.
Przed badaniem przezornie zrobiłem strategiczne zapasy ;))
...no i na badanie i z powrotem pojechałem rowerem (Hrgn) - też legalnie. 2x1,5 km, ale zawsze...
Jak ktoś ma uwagi - alternatywą był tylko autobus, no to chyba lepiej rowerem... ;>
Izolacja jak izolacja - dla mnie normalka. ;)) Fajnie było odpocząć od pracy. Szkoda tylko, że od rowerów też "odpoczywałem". :/
Jako że mieszkam sam, Sanepid poinformowałMORS-a MOPS-a, ci zaś zadzwonili do mnie z ofertą dowozu żarcia... przez lokalny sklepik wysyłkowy. xD Po prostu podyktowali mi nr telefonu i poinformowali, że koszt dowozu to 6 zł. Obeszło się, pfff! ;p
W temacie kontroli, to miałem tylko jedną, a nawet mniej xD - raz zadzwonił do mnie pYlicjant, cobym podszedł do okna. Podchodzę, a tam żywego ducha. xD No tu mu mówię, że mam okno z drugiej strony budynku, na co on zareagował głęboką wiarą i se poszedł w swoją stronę. xD
Żeby nie było mi za dobrze, to do pracy ściągnęli mnie bez czekania na poniedziałek (skończyłem izolację w piątek), tylko "na świeżo" - w sobotę i niedzielę. xD Które to oczywiście miałem zaplanowane na odreagowanie tego rowerowego postu w siodle... :/
hehe ;)
Od czwartku do soboty (11-13.III.) "bawiłem" w grodzie Kraka (bez roweru!). Po powrocie czułem się kiepsko - słabo, sennie, aczkolwiek kaszel i katar miałem minimalny - więc zbagatelizowałem...
Jednak niedzielę odpuściłem sobie rowerowo - to już 4 dni z rzędu. o_O
W poniedziałek i wtorek też było kiepsko, ale w pracy jakoś wymęczyłem po te 8h a i dojechać i wrócić zdołałem na monocyklu, co jest jakimś tam miernikiem zdrowia i kondycji - koordynację trzeba mieć ciut większą niż na zwykłym rowerze. ;)
Jako że przeżyłem pracę i przejechałem trasę, to zbagatelizowałem...
W środę rano telefon alarmowy od brata, u którego gościłem, że cała rodzina ma koronkę. o_O
I że bardzo mi są "wdzięczni".... :/
No teraz to dopiero zrobiło mi się gorąco, jak latem pod Przeł. Karkonoską. ;]
Po wielu rozterkach i dylematach zarejestrowałem się do prywatnego laboratorium - wybuliłem 150 zł (to był największy ból w tej chorobie ;] ), ale przynajmniej zero problemów a jedyne pytanie, jakie stawiają, to "gotówką czy kartą?" ;)
Wynik oczywiście dodatni - i to był jedyny plus tego dnia. xDDD
Chociaż nie xD bo akurat w dniu badania objawy mi już zanikały. ;]
No i kolejne dni bez roweru - tym razem 10, ustawowo.
Co ciekawe, badanie miałem dopiero wieczorem, a w systemie został mi ten dzień w całości wliczony do obowiązkowej izolacji.
Przed badaniem przezornie zrobiłem strategiczne zapasy ;))
...no i na badanie i z powrotem pojechałem rowerem (Hrgn) - też legalnie. 2x1,5 km, ale zawsze...
Jak ktoś ma uwagi - alternatywą był tylko autobus, no to chyba lepiej rowerem... ;>
Izolacja jak izolacja - dla mnie normalka. ;)) Fajnie było odpocząć od pracy. Szkoda tylko, że od rowerów też "odpoczywałem". :/
Jako że mieszkam sam, Sanepid poinformował
W temacie kontroli, to miałem tylko jedną, a nawet mniej xD - raz zadzwonił do mnie pYlicjant, cobym podszedł do okna. Podchodzę, a tam żywego ducha. xD No tu mu mówię, że mam okno z drugiej strony budynku, na co on zareagował głęboką wiarą i se poszedł w swoją stronę. xD
Żeby nie było mi za dobrze, to do pracy ściągnęli mnie bez czekania na poniedziałek (skończyłem izolację w piątek), tylko "na świeżo" - w sobotę i niedzielę. xD Które to oczywiście miałem zaplanowane na odreagowanie tego rowerowego postu w siodle... :/
hehe ;)
Pustawy Karpacz i jeszcze puściejsze zakątki jego /Hrgn/
Środa, 10 marca 2021
Kategoria Nielicho
kilosy: | 35.83 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ostatnia taka szarża w marcu...
Pod górkę było w sam raz, za to z górki trochę mnie wytrzęsło w letniej kurtałce. ;] Oczywiście Covida w ten sposób się nie łapie... no ale nie uprzedzajmy faktów. ;p
Wycieczka w dechę, bo słońce, brak badyli (=widoki) no i wielkie pustki, jako że to dzień roboczy był - tak, wybierałem zaległe urlopy. Oczywiście większość wolnego padało. xD
Oto foto:
Dolny Karpacz - wjazd od strony Ściegien. Cisza całkowita. :O
Księża Góra z ośrodkiem, w którym gościli wielcy przywódcy (III Rzesza, PRL, III RP) - z fenomenalną lokalizacją (visavis Śnieżki).
2 grzbiety...
Tyż piknie.
Skalne Osiedle - rozwala mnie ten zakątek: to już jest zbocze właściwe pod Śnieżką, stromo, wysoko, odludnie i bez słońca (północne zbocze!). A zupełnie opodal, poniżej, płasko i pusto (vide: Księża Góra). :O
Karpacz, obok Zakopanego, to lider buntu przeciw obostrzeniom w turystyce...
PS. Oczywiście nie zabrakło zbierania puszek. ;p
Pod górkę było w sam raz, za to z górki trochę mnie wytrzęsło w letniej kurtałce. ;] Oczywiście Covida w ten sposób się nie łapie... no ale nie uprzedzajmy faktów. ;p
Wycieczka w dechę, bo słońce, brak badyli (=widoki) no i wielkie pustki, jako że to dzień roboczy był - tak, wybierałem zaległe urlopy. Oczywiście większość wolnego padało. xD
Oto foto:
Dolny Karpacz - wjazd od strony Ściegien. Cisza całkowita. :O
Księża Góra z ośrodkiem, w którym gościli wielcy przywódcy (III Rzesza, PRL, III RP) - z fenomenalną lokalizacją (visavis Śnieżki).
2 grzbiety...
Tyż piknie.
Skalne Osiedle - rozwala mnie ten zakątek: to już jest zbocze właściwe pod Śnieżką, stromo, wysoko, odludnie i bez słońca (północne zbocze!). A zupełnie opodal, poniżej, płasko i pusto (vide: Księża Góra). :O
Karpacz, obok Zakopanego, to lider buntu przeciw obostrzeniom w turystyce...
PS. Oczywiście nie zabrakło zbierania puszek. ;p
Dolina Szczęścia (Szklarska Poręba Średnia) /Hrgn/
Wtorek, 9 marca 2021
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 47.03 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kapitalny zakątek Szklarskiej, w którym zawsze jest pusto, drogi szerokie a widoki nader zacne:
Tamże:
i widok w drugą stronę (Wysoki Grzbiet):
Patodeweloperka wzięła się i za tę, spokojną dotąd dzielnicę. :/
Póki co, poza sezonem łatwiej tu o dziką bestię niż o pato-turystów (na granicy dzielni Dolnej i Średniej):
takie tam na mieście. ;) W pierwszej chwili nabrałem się, że bestia jest sztuczna :) ale nie jest, bo łaziła - tu się żyje "troszeczkę" inaczej niż w centrum. ;)
A propos jeleni - nabyłem kapitalną szklaneczkę, pasującą do Jeleniej Góry, sytuacji w lasach ;) no i do ww. wymienionego jelenia też ;)
Gdzieś ten motyw (grafikę) już widziałem na BS, chyba u T-kinga, hm...
Tradycyjnie wyzbierałem sporo puszek w Szklarskiej a nawet... cały zestaw z McD, leżący na środku drogi (serpentyny). o_O
Ponadto zwiedzałem reliktowo-rolne zakątki mojego reliktowo-rolnego mentora z pracy ;] i dzięki jego wskazówkom "odkryłem" kolejne ciekawe stwory na tym "mieście" - mianowicie barany krętorogie. :) Całkiem dobrze korespondowały z pobliską serpentyną. ;))
Tradycyjnie, wyjazd w dechę, ino trochę za dużo hamowania było. ;]
Tamże:
i widok w drugą stronę (Wysoki Grzbiet):
Patodeweloperka wzięła się i za tę, spokojną dotąd dzielnicę. :/
Póki co, poza sezonem łatwiej tu o dziką bestię niż o pato-turystów (na granicy dzielni Dolnej i Średniej):
takie tam na mieście. ;) W pierwszej chwili nabrałem się, że bestia jest sztuczna :) ale nie jest, bo łaziła - tu się żyje "troszeczkę" inaczej niż w centrum. ;)
A propos jeleni - nabyłem kapitalną szklaneczkę, pasującą do Jeleniej Góry, sytuacji w lasach ;) no i do ww. wymienionego jelenia też ;)
Gdzieś ten motyw (grafikę) już widziałem na BS, chyba u T-kinga, hm...
Tradycyjnie wyzbierałem sporo puszek w Szklarskiej a nawet... cały zestaw z McD, leżący na środku drogi (serpentyny). o_O
Ponadto zwiedzałem reliktowo-rolne zakątki mojego reliktowo-rolnego mentora z pracy ;] i dzięki jego wskazówkom "odkryłem" kolejne ciekawe stwory na tym "mieście" - mianowicie barany krętorogie. :) Całkiem dobrze korespondowały z pobliską serpentyną. ;))
Tradycyjnie, wyjazd w dechę, ino trochę za dużo hamowania było. ;]
Kolejny "rocznicowy" wór puszek i jedyny pięciopak D-P-D w marcu na Huraganie...
Sobota, 6 marca 2021
Kategoria Standardowo
kilosy: | 26.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę, 5.III. minęło 2,5 roku mojej jeleniogórskości (!) i tradycyjnie na tę okoliczność wywiezłem wór puszek na złom. Cóż, świętowanie adekwatne do miejsca zamieszkania. ;]
Tym razem naszarpałem aż 4,2 kg w zaledwie pół roku, przy normie 4 kg od pół do całego roku.
Nareszcie zacząłem uwzględniać koniunkturę na amelinium na światowych rynkach i tym razem opyliłem swój surowiec "na górce". ;]
3,20zł/kg, czyli 12,60 zł mnie dali. :>
4 lata zbieractwa i można nawet stówkę przytulić. ;p ;]
Co do jeżdżenia, to był dramat (dystansowy), a jeszcze większy miał dopiero nadejść...
Tym razem naszarpałem aż 4,2 kg w zaledwie pół roku, przy normie 4 kg od pół do całego roku.
Nareszcie zacząłem uwzględniać koniunkturę na amelinium na światowych rynkach i tym razem opyliłem swój surowiec "na górce". ;]
3,20zł/kg, czyli 12,60 zł mnie dali. :>
4 lata zbieractwa i można nawet stówkę przytulić. ;p ;]
Co do jeżdżenia, to był dramat (dystansowy), a jeszcze większy miał dopiero nadejść...
Szklarska Poręba Dolna, rolna i śnieżna :) /Kross/
Sobota, 6 marca 2021
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/nowa "atrakcja" w Piechowicach/
/po drodze wpadłem do Obajtka/
Patrzcież, jak pięknie - śnieg się zaczyna wręcz idealnie równo z granicą Szklarskiej! :)
/relikty rolniczej Szklarskiej i zarazem powiew egzotyki (alpaki z Południowej Ameryki) - tego nie pokażą Wam w folderach ;)
I jeszcze lepszy relikt - kilkusetletnia lipa sądowa (a po lewej wzmiankowane alpaki) - a wokół wszędy góry. :))
Wnętrze tejże lipy :O
Wycieczka niedługa i niewiele po górach, ale wycisk był niezgorszy, bo w sakwach wiezłem zakupy z nizin. ;]
Ostatnio, po 2,5 roku mieszkania w Jeleniej, poznałem pierwszego mieszkańca Szklarskiej i to jeszcze takiego, ze sporą historią okołorolną na terenie Szklarskiej. :D Gość jest ode mnie z pracy i codziennie o tym gadamy ;D;D (tyle, ile mam wolnego czasu, czyli maks. 5 minut dziennie..).