thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2018

Dystans całkowity:945.75 km (w terenie 32.80 km; 3.47%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:59.11 km
Więcej statystyk

Mors na tropach susłów - Przemkowski Park Krajobrazowy /Kr/

Piątek, 31 sierpnia 2018
kilosy:112.37gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Wstyd przyznawać, ale moja wiedza o susłach była niczym wiedza działaczy Nowoczesnej o polityce i gospodarce. :)
Nawet nie wiedziałem, że żyły/żyją w PL i to nie tak daleko... o_O
Otóż jeszcze w 1900 r. w mojej najbliższej okolicy żyła kolonia susłów moręgowanych i to jaka - najdalej wysunięta na północ (na świecie!). :O
Jeszcze w 1962 w południowej Polsce żyło 6O OOO susłów, a w latach 80-tych nie było już ich wcale. :O
Ostatnie kolonie były na Opolszczyźnie i na Dolnym Śląsku, gdzie odtworzono ich populacje ze zbieraniny z rożnych krajów: na Opolszczyźnie w 2005 a na DŚ w 2008 oraz w 2010, gdy trafiły do tytułowego PPK, w rejon Jakubowa Lubińskiego - ustanawiając nowy, najdalej na północ wysunięty przyczółek tego "gada".
A w 2018 trafiłem tam ja... :)

Ale najpierw trafiłem na:

- wyjątkowo krzywy dąb, niczym z Patagonii :O


- wyjątkowo zapuszczony kościół w Wiechlicach (dawne radzieckie kino):


- wyjątkowo mały kościołek w Nowej Kuźni:


- wyjątkowy, bo jedyny na całych Ziemiach Odzyskanych Plac Cerkiewny w Przemkowie:


- sama cerkiew to też wielka rzadkość na Zachodzie. Ta jest wyjątkowo młoda, bo z przełomu XX i XXI w.:


Zaiste, ruskopodobny jest ten Przemków, bo dawno nie widziałem takiej wiochy, jak na tym mieście. :)
Liczne szutry, dzikie, leśne przysiółki, traktorów więcej jak w całej mojej wsi (!), składowiska wraków...


Na jednym domku był nawet zrobiony na ścianie traktor w formie mozaiki. :D

A na Orlenie w Przemkowie (na którym ongiś zrobiliśmy z Michussem - dedykacja ;p -posiedzenie, rozprawiając obszernie o problemach tego świata ;)) tym razem rozprawiałem z Ukraińcem, który nie mógł się nadziwować, 
- kak to 3 atmosferu do roweru, skoro ja do swojego samochodu 2 dawał??!!
Miałem na końcu języka, czy aby na pewno to jego wóz, bo był na polskich numerach, więc... ;))
A jak mu powiedziałem, że wyścigowe rowery to i nawet do 10 mają, to myślał, że się z niego nabijam. :D

Później zgłębiłem się w PPK, gdzie odkryłem osadę (Teodorów), jakiej nie było nawet na bardzo dokładnej mapie, oraz NIE odkryłem osady (Borowo), jaka na owej mapie była - prawdziwa uczta dla "odkrywcy". :D

Cały czas miałem z wiatrem, więc kilometry leciały szybko. Miejscami nawet wyjątkowo szybko... ;))


W parafii Wysoka, w bezimiennym przysiółku, trafił się genialny ulep - góra chyba z "Warczyburga", a dół - rękodzieło ludowe. :>


Z Wysokiej wbiłem na łąki, w kierunku Jakubowa Lubińskiego - wszystko wskazywało, że to to miejsce - duże przestrzenie dzikich łąk, mało cywilizacji, do tego trafiłem na najcieplejszy moment dnia (akurat się wypogodziło)....


...ale gadów nie znalazłem. ;p :(
A jeśli w takich warunkach ich nie było, to znaczy, że ich tam nie było. ;)
Tym razem spenetrowałem północną część tych łąk - trzeba będzie jeszcze nawiedzić część południową, najlepiej przed zimą. ;))

Droga powrotna - niemal idealnie wg scenariusza, tj. z zanikającym wiatrem. A dojazd był z silnym wiatrem w plery - dość powiedzieć, że wykręciłem średnią... 17,5 ;D;D
Nie no, żarty żartami, ale sporo przebijałem się (rowerem i pieszo) w trybie ekspedycji poszukiwawczej wśród łąk, parę km po brukach i jeszcze sporo zrobiłem leśnych skrótów, żeby tylko ominąć ten upiorny Przemków w drodze powrotnej. ;)

Jechało się tak dobrze, że wieczorem nawet zastanawiałem się nad zrobieniem całej nocki przy okazji, ale jednak odpuściłem, bo zbierało się na deszcz. Poza tym - robiło się już ciemno. ;D;D

Nad Kwisą i nad Bobrem (29-30.08.2018 /Kr/)

Czwartek, 30 sierpnia 2018
kilosy:38.64gruntow(n)e:3.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho
Tym razem mało jeżdżenia a dużo fot...
W środę wyjechałem po spożyciu nowo odkrytych prasłowiańskich czipsów ;) kupionych w lokalnym, słowiańskim sklepie. ;p

Składniki - prawie same prasłowiańskie :) mianowicie: orkisz, jagalna, słonecznik, żyto, sól, samopsza i płaskurka. :>
Przyznać się, kto znał te dwie ostatnie? ;>

Takie tam nad Bobrem:

Za plecami widok też godny, bo nowe domy z bali.

Mokolotywka upolowana w lesie - tradycyjnie z dedykacją. ;)


No i na zabytkowym moście... dewastują, ile wlezie...


A tu już nad Kwisą:


Na koniec takie tam zza węgła. ;)

Jak za starych, dobrych czasów. ;))

hehe

A w czwartek jeno 11 km użytkowych, bo sporo padało.

No i jak zwykle dostałem się do komisji wyborczej - o wyniki najbliższych wyborów jestem więc spokojny. ;))

Dziećmiarowice i okolice ;) /Kr/

Wtorek, 28 sierpnia 2018
kilosy:60.55gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Tradycyjnie, wyjazd z wiatrem a powrót bez. ;)

Za zapyziałym parkingiem odkryłem ciekawy zakątek...


Lubię widok traktorów w centrum miasta:


Ogólnie wyjazd bez większych kontrowersji. ;) Chyba, że liczyć zapchane samochodami w godzinach szczytu nawet malutkie miasteczka - straszne, bo rowerów prawie wcale, zaś odpoczynek w terenie oznacza podziwianie hałd śmieci, czyli z deszczu pod rynnę. ;)
Kross robi się już wymęczony z każdej strony, a do celu wciąż jeszcze ponad 43 kkm. :(

Miodnica i okolica ;) /Kr/

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018
kilosy:52.44gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Kolejna aleja śmierci:


Jedna z wielu takich leśnych dróg z napisami wyrytymi na kamieniu. Niekiedy są dość głupie, jak np. Czereśniowa - w środku sosnowego lasu. ;> Ale ta nazwa mi się spodobała. ;)


A w Pożarowie kiedyś był pożar. ;)) A ostatnio zrobili kilkaset metrów asfaltu dla paru domków, i to na bogato, bo szeroko. I z taką szerokością kończy się on w polu. ;]


Przy końcówce odkryłem dość fajną, bo skrytą, leśną pasiekę:


I znów wyjazd z wiatrem a powrót bezwietrzny. ;] Ucichło akurat, jak miałem przed sobą największy podjazd tejże wycieczki. :)

Tymczasem blisko Morsownii budują polskie Dino - baczcie uważnie, co zasypuje ta koparka?

Tak, tak - to Biedronka! ;D;D ;p

Niemcy, policja i agonia Dębu Chrobrego /Kr/

Niedziela, 26 sierpnia 2018
kilosy:79.27gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Wprzódy Szprotawa, gdzie uskuteczniano powiatowe dożynki. I to dożynki polsko-niemieckie... o_O
Akurat żem trafił na wystąpienia miłych gości ;))


chociaż nie, to nie to foto ;))



A na mieście - aż mnie zamurowało ;)


Masakra i skandal. ;p Przecież to osłabione drzewo powinno być dawno ścięte (a coś mi świta, że widziałem je już w dzieciństwie w takim stanie) ;p Niszczy chodnik, może runąć na ludzi, samochody, budynek po prawej, a nawet na Społem po lewej. ;ppp
Ale jak widać, za wszelką cenę... :/

Atmosfera święta (plonów) zdemoralizowała pieszych do tego stopnia, że łazili gdzie chcieli i jak chcieli, przysparzając mi siwych włosów z uwagi na moją jazdę bezhamulcową. ;p
Ale w konflikt z prawem to ja ostatecznie popadłem :> na króciutkim, 100-metrowym łączniku Wiechlic z DK12 karnąłem się pod prąd, na zakazie. ;p Droga prosta, szeroka, pobocze też szerokie, a ruch żaden... za wyjątkiem radiowozu. xD
Spisali mi chyba wszystko, oprócz numeru ramy ;) trochę mnie pouczyli, trochę ja ich ;D i pojechali (ten bezmandatowy protest policji nadal trwa??). Mimo że nic nie muszę płacić to kara była dotkliwa: musiałem przez nich zahamować. ;ppp
Zapamiętam to sobie bardziej, niż potencjalny mandat. ;p

Później dalej na wschód. Krajowa 12stka jest w dużej przebudowie - parę km znacznie poszerzają (kosztem mnóstwa drzew ;p ) a dwie małe wioseczki doczekają się nawet własnych obwodnic, tego jeszcze w moich stronach nie było...


takie są straty w drzewach :>


a tak, miejscami, wyglądała stara dwunastka w tej okolicy... o_O


Po wybudowaniu tychże mini-obwodnic, stara DK będzie jedną, wielką DDRką :O (plus dojazd samochodowy dla mieszkańców tych wiosek, ale to naprawdę symboliczne natężenie ruchu).
Jeden z poszerzanych odcinków drogi przybliży ją nieco do legendarnego Dębu Chrobrego (odległość rzędu 200 m), chociaż właściwie jemu to już wszystko jedno.......


- po bestialskim podpaleniu parę lat temu część konarów przeżyła, ale w tym roku żyje już tylko jeden, ostatni (relatywnie) mały konar...
Przeżył 750+ lat, wiele wojen (w tym dwie światowe) i kataklizmów, a nawet liczne wycinki lasu (w okolicy nie ma ani jednego starego drzewa) i tak oto (s)kończy(ł). :(((
Czarny humor: w obecnym stanie mógłby służyć jako logo nowej inicjatywy politycznej Petru. :)
Ciekawostka: na ławce pod Dębem miziały się dwie małoletnie lesby - akurat im przerwałem. ;pp

I jeszcze ciekawostka z drogi powrotnej: Piast ochrania Bawarię ;)


Powrót pod wieczór, bez wiatru (a dojazd z wiatrem w plecy ;p ) za to temp. spadła do 14*C :O Byłem na to przygotowany... w przeciwieństwie do 90% społeczeństwa, plątającego się kompletnie na letniaka... :OO


Wpis uwzględnia 9 śmieciowych km z soboty.

Tydzień na lodzie, w bulu i nadzieji /20-24.VIII.2018, Kross/

Piątek, 24 sierpnia 2018
kilosy:88.00gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
W poniedziałek wy3małem w pracy tylko 1,5 godziny....
Schowałem honor do kieszeni i poszedłem do lekarza. ;)
Tamże - wypisz-wymaluj babcia z "Allo, Aloo!"
Zwracała się do mnie per "Rybeńko" xDDD
Dostałem nakaz leżenia przez tydzień. Żebym to miał rower poziomy, to fajnie dałoby się to obejść. ;) A tak, to były tylko mikroprzejazdy "po bułki". No dobra, z dokrętkami. ;p
No a że jestem na zleceniu, to chorobowego nie dostanę, a wracać już raczej nie mam do czego, z takim zdrowiem...
Że o zakupie sterty lekarstw nie wspomnę. :/ Jednym słowem - zostałem na lodzie. ;))

I jeszcze w czwartek się skapłem, że licznik mi od 3 dni nie działał - uroki 3mania licznika w sakwie...

Tak więc tym razem przebieg wpisuję na oko. :/

A w piątek zaskoczył mnie deszcz i ostatecznie pojechałem na najwłaściwsze dla mnie miejsce, czyli nowo odkrytą (i to dosłownie) szubienicę ;)


Sporo o niej ostatnio w mediach, nawet ogólnokrajowych - archeologi znalazły tamże aż kilka tysięcy kości. :O
Co ciekawe, nieświadom jakże płytko zalegającej a drastycznej przeszłości, wielokrotnie jeździłem w przeszłości w tym miejscu na dwóch i jednym kole (pagórkowaty i bardzo urozmaicony teren). :/

Były też pozytywy:
- dotarła do mnie paczka z 3 oponami Dębica GT600. ;p Mają po 20-21 lat, a i tak przeżyją Wasze jeszcze nawet  niewyprodukowane szwalbe. ;ppp
- budują nareszcie Dino w mojej okolicy, a po sąsiedzku z Biedrą. Można powiedzieć, że będzie to najbliższy sklep mojemu igloo - ależ będę robił na złość Biedronce! :PPP

Małomice i okolice /Kross/

Niedziela, 19 sierpnia 2018
kilosy:62.30gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
No i znów zmagania z upałami - chyba powoli zaczynam się do nich przyzwyczajać. :O
Chociaż średnia prędkość (16,4) sugerowałaby raczej śmierć kliniczną. ;) Ale gdyby nie bruki i piachy to byłoby 17 jak nic. ;p ;)

W Małomicach na plaży chyba więcej ludzi, niż mieszkańców tegoż 3-tysięcznego miasteczka :O a prawie każden przyjechał samochodem - kawał lasu zajęli, oprócz parkingu... a rowerów prawie wcale o_O

Za Małomicami - mokry sen amatorów przydrożnych alei: przydrożna aleja bez drogi, w szczerym lesie. :D


Tzn. coś tam niby widać lekko wyjeżdżone, ale donikąd to nie prowadzi. :)

Tamże (ale na zwykłej drodze) mijałem się z parą (w wieku "dojrzałym") jadącą na poziomkach (raczej nikt z BS...). Dopiero drugi raz w życiu mijałem poziomki, i pierwszy też był koło Małomic. ;>
Później rewizja remontu drogi Osiecznica-Rudawica (robią 22 km na raz!) - minęło półtora roku, i im bliżej końca, tym wolniej kończą. ;]
Najważniejsze, że most na Kwisie jest już przejezdny dla rowerów (wciąż są jeszcze zakazy i bariery dla samochodów).
Za zjazdem na paraautostradę (DK18) upewniłem się, że zdewastowane, poniemieckie płyty zalali asfaltem i zawróciłem do domu. Paradoksalnie, wyasfaltowali poniemieckie płyty na powiatówce, a na biegnącej pod nią "autostradzie" wciąż takowe "służą". Ale, ale - ostatnio prasa donosi, że jednak i to zdegermanizują - ruszą w 2019 r. a do zrobienia jest 70 km. Skończą bodajże w 2020, czyli zabraknie raptem 13 lat do 100. urodzin dzieła pewnego Austriaka z wąsikiem, u zarania masowej motoryzacji...

Kożuchowskie patologie ;) /Kross/

Sobota, 18 sierpnia 2018
kilosy:77.31gruntow(n)e:0.80
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Na dobry początek w Jeleninie (jeszcze moja gmina), gdym pod wsiowym sklepem pędzlował lodzika, byłem mimowolnym świadkiem jak "kark" z wyszpachlowanej BMW po dziesięciu Niemcach, ale za to cabrio, fundował żulowi ponad żule kolejne setki (dwusetki?)  wódzi. Zasada zabawy była okrutnie prosta, tzn. okrutna i prosta: Żulosław dostanie kolejną, o ile tę "bieżącą" wypije jednym duszkiem i bez zapitki. I pił, ku uciesze żulerskiej gawiedzi i rozpaczy matek chowających przed zgorszeniem swe latorośle...
Jakem odjeżdżał, to zabawa wciąż trwała... 
A opodal był dom mojej śp. babci, w którym spędziłem większość wakacji w dzieciństwie - od zawsze uważałem tę wiochę za przegięcie i teraz widzę, że tam nic się nie zmieniło i chyba nigdy się nie zmieni...

Później Kożuchów, gdzie wśród licznych, mocno patologicznych zaułków, wychwyciłem kilka perełek tudzież dedykację dla takiej jednej niewiasty. ;)






;))

I Wrociszów, pod Nową Solą, gdzie wciąż znęcają się nad DW 297 - zdarli asfalt za jednym zamachem na długości całej wsi (~2 km) i to do żywego mięsa, prawie metr wgłąb, dzięki czemu w razie konieczności mijania się, tudzież dla mieszkańców, jest z lekka dramat - i to już tak ładnych parę tygodni leci. ;]

A w drodze powrotnej Stypułów, gdzie zawsze "podziwiam" przysłowiowe czworaki (na oko to mieszkania socjalne) i nigdy się nie zawodzę: wiecznie pełno umorusanych brajanków, pijanych Sebixów i adekwatnych im Karyn. No i disco-polo na full. ;D
Tym razem klimatu patologii dopełnił przypadkowy Janusz, który akurat koło tego bajzlu, na ostrym zakręcie, postanowił przydriftować lawetą z 1000-litrowymi baniakami na pace. Gdyby je chociaż jakoś uprzednio przymocował...
Baniaki pokaturlały się na wszystkie strony drogi, było nie było wojewódzkiej, tudzież na chodnik. Akurat tak wyszło, że nic nie szło i nic nie jechało (ja to widziałem tylko przez ramię), a mogłoby być kiepsko...

Od tych wszystkich dzisiejszych patologii aż mnie brzuch rozbolał i niestrawności żem dostał. ;]

Kręgochrup (16-17.VIII.2018, Kross)

Piątek, 17 sierpnia 2018
kilosy:36.08gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
No i znów chrupnął mi kręgosłup...
I jeszcze trochę z takim pracowałem, a przynajmniej próbowałem... aż jedna menda (reszta ludzi nawet spoko, ale zawsze minimum 1 czarna owca musi się trafić...) mi powiedziała, że "nie potrzebujemy tutaj takich". Bezczelne, choć co do meritum to w sumie słuszne...
Cały czwartek i piątek na dropsach i dopiero w piątek wieczór w miarę normalnie funkcjonuję, a nawet zaordynowałem sobie wieczorny przejazd rehabilitacyjny.
I nawet się przełamałem,  zarejestrowałem się do dochtórów.... na poniedziałek, o 14stej. xD

PS. wiecie, że nasz "kręgosłup" to jedno ze śmieszniejszych słów w czeskich uszach? Jest ich sporo, chyba tyle, co ich słów śmiesznych w naszych uszach. Ponoć nabijają się z nas, że mamy jakieś słupki w plecach. :) Chociaż mój kręgosłup to raczej kręgospagetti. ;]

A na mieście, na rondzie, jakaś Grażyna nagdakała na mnie (z fotela pasażera), że "Człowieku, gdzie po rondzie, jak obok masz ścieżkę rowerową!" - i weź w 1,5 sekundy wytłumacz niewieście, że śmieszka ma takie krawężniki, że nawet na najniższym przełożeniu ciężko je podjechać. ;))
Kawałek dalej kolejna śmieszka - i co roku jest to samo (gdyby nie wykaszana krajówka po lewej, to by zarosła na amen):

Cieciszów, Dzikowice i okolice /Kross/

Środa, 15 sierpnia 2018
kilosy:69.12gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, do celu pozostały prawie 44kkm, a dziś przejechałem... 0,15% tego. Ech...

Pogodnie, acz nieupalnie, wyjątkowo mały ruch samochodów - ta wycieczka była skazana na sukces. ;) Tylko wyjątkowy Trollking Janusz-Narzekacz mógłby się ciskać, że wiało, ale kto sprytny, to się z tego jeszcze cieszył, bo po południu fajnie jechało się z wiatrem, a wieczorem wracało się niezgorzej, bo prawie bez wiatru. ;p

Do Cieciszowa dociągnęli już asfalt od Szprotawy, toteż pojechałem penetrować tę osadę, no i nawet "odkryłem" zakątek tyleż mi nieznany, co niebanalny - rzec by można: ciekawość doprowadziła mnie do ruiny. ;)




A za Cieciszowem asfaltu ni ma i nie będzie - zawróciłem. ;p


A pod Dzikowicami drzewa (zwłaszcza te pochylone) aż krzyczą ZETNIJCIE NAS! ;p


Zgroza... ;p