thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2018

Dystans całkowity:1610.97 km (w terenie 17.90 km; 1.11%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:80.55 km
Więcej statystyk

W Krainie Wygasłych Wulkanów (powrót z Jeleniej) /Hrgn/

Niedziela, 30 września 2018
kilosy:109.50gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Ahoj, cepry, tam na dole! ;))

W dzisiejszym odcinku wstałem o 8 nad ranem i zapoznałem się z najbliższym kościołem. Od środka. ;) Doliczyłem się ok. 4 osób w podobnym wieku i 2 osoby wyraźnie młodsze... o_O
Budowa nowego kościoła trwa już 19 lat (przez ten czas Jeleniej ubyło 15k mieszkańców!) i jest już tak stara, że niedługo będzie wymagała remontu ;D


Mam też kolejnego "kolegę" 60+ ;) gość okazał się być Grekiem (ale urodzonym w PL) i podejrzewał mnie, że ja też jestem Grekiem. :O Oczywiście wyprowadziłem go z błędu - przecież... nie będę udawał Greka, hehe. Może to stąd wzięło się to porzekadło? ;))

Temperatura rano wynosiła ok. 0* - miejscami był jeszcze szron, choć w południe, tak sobotnie jak i niedzielne, było wręcz gorąco. :O Zwłaszcza na podjazdach, z plecakiem na plecach. ;)

Póżniej wizyta na corocznym Jeleniogórskim Jarmarku Staroci i Osobliwości. Z dedykacją dla K78, Evity oraz Huragana. ;D ;p
Wystawiało się aż 300 wystawców, także zagramanicznych. :O Aż się nie mieścili na Rynku i koczowali na chodnikach zwykłych ulic. :>
Spokojnie bym im opylił Huragana, może by stykło na bilet powrotny do Morsownii. ;))
Ale wróciłem jednak rowerem, bo wolę przejeżdżać przez Wleń niż przez Wrocław. ;]
W dalszym ciągu poszukuję wjazdu/wyjazdu z Jeleniej, dającego się sforsować w technice bezhamulcowej, ale to raczej niemożliwe. :(( Za to kolejna modyfikacja trasy powrotnej znów obfitowała w nader zacne motywy.
Z DK 30 skręciłem na Siedlęcin, gdzie po niepozornym podjeździe nastąpił 3-kilometrowy karkołomny zjazd: nie dość, że stromy i kręty, to jeszcze po dużych dziurach. Chwilami aż zakrywałem sobie oczy ze strachu. ;D:D ;))
Tamże, na końcu zjazdu, idiotyczny most na Bobrze:


Następnie trochu spokoju, aż znów trafiłem do Wlenia. Poza rynkiem tam niemal nic nie ma. Ale te wyjątki dają radę:



Z(e) Wlenia wyjechałem w Nieznane - na północny-wschód, czyli w Krainę Wygasłych Wulkanów.
Po drodze "odkryłem" niezwykłą parafię: Bystrzyca. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem i chyba nie ma takiej drugiej: w całości położona na stoku dużego wzgórza o niezwykle urozmaiconej topografii - praktycznie każdy dom jest niezwykle położony: a to w kotlince, a to w wąwozie, a to na wzgórzu, a to na skarpie... Na niewielkiej przestrzeni mamy olbrzymie bogactwo krajobrazów ale i architektury - praktycznie wszystkie domy stare, często szachulcowe, czasem nawet przysłupowe, a klimatu dopełnia duża izolacja oraz zalesienie osady, dzięki czemu jest skryta, tajemnicza, i jeszcze bardziej na wpół wymarła...


Na końcu (szczycie) wsi jest niezły widok na Karkonosze, ale prawie wszyscy wolą żyć niżej, skryci przed słońcem i widokami w dolinkach i wśród gęstych drzew...


Czas tamże się zatrzymał na latach 90, a nawet 80tych - Nysa i Maluch! <3


Jest tam także drugie najstarsze drzewo w Polsce :O mianowicie Cis z 1202 r. - nigdy o nim nie słyszałem...
Ale go nie znalazłem - może poszedł na opał? ;))

Jest tamże i ciekawy pałac, w mocnej ruinie i mocno przerośnięty lasem, co doskonale komponuje się z całością wsi. W owym dworze, niby na końcu świata, urodził się późniejszy konstruktor rakiet V-2 dla III Rzeszy, zaś po wojnie był współautorem sukcesu pierwszego lądowania amerykańców na Księżycu. :O Można się wybić? ;)


Za Bystrzycą konkretny zjazd i widoczki na Fuji-jamę Zachodu:




Później parafia Sobota, gdzie udało mi się obejść zakaz handlu w niedzielę ;)) i powolne wydostawanie się na niziny, choć podjazdy przed Bolcem wciąż mnie zaskakują. Widoczki zresztą też: Królewna Śnieżka i 7 Karków z odległości ok. 50 km (słaby aparat, na oko dużo lepiej):


Widoczki, słońce i prawie pusta, jeszcze nie otwarta droga - poezja!
W Bolcu, o zachodzie słońca, widziałem jeszcze ludzi na letniaka, a nawet kobiety. ;))
A już 2 godziny później, pod Morsownią, wyzerowało się do 7*C :O

Teoretycznie w obie strony miałem mieć z wiatrem, a wyszło po godzinie, może półtorej. ;]

Niniejszym kończę historyczny (jak na mnie) miesiąc - 1611 km, czym przebiłem dotychczasowy swój miesięczny rekord niemal o 50%! :O tudzież objechałem takich zawodników, jak K78 czy nawet T-king (symbolicznie, acz spontanicznie). Szok i niedowierzanie! :O

Ale urwał! (rowerem i pieszo do Jeleniej Góry) /Hrgn/

Sobota, 29 września 2018
kilosy:120.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho


W czwartek zrobiłem Huraganowi ostateczne rozstanie z przednią przerzutką. :) Ostatnio jeździł bez manetki i linek, ale z przerzutką na ramie. :) A żeby ją usunąć, trzeba rozpiąć łańcuch, co zainspirowało mnie, do zabawy w częste przekładanie łańcucha (choć aktualny miał dopiero 477 km). Rower łącznie, od nowości, stracił już chyba cały kilogram na tych uwsteczniających tuningach - w górach kilogram w te czy we wte to dużo. ;pp

W piątek wyjazd krótko po 11stej, aż tu nagle, w lesie, po 4,5 km - sru! Zerwał się łańcuch. Ukruszył się pin przy sPINce :O
2 km przejechałem systemem rowerka biegowego (jak to liczyć?) a resztę prowadziłem z buta, w słońcu i z pełnym plecakiem na plerach. :/
Szczęście w nieszczęściu, że do serwisu tylko 4 km - mogło być duuużo gorzej... o_O
I załapałem się na godziny robocze (sobota!), i że przyjęli reklamację nie dość, że bez paragonu, to jeszcze gratis, poza nowym łańcuchem, wymienili mi go od ręki, a i za nową spinkę nie musiałem płacić. :D
Ale półtorej godziny zmarnowane, plus nerwy i męczące człapanie. ;p Koniec dojazdu wieczorem, już w ciemnościach, czyli najgorsza pora: duże wzgórza po ciemku, a brum-brum jeszcze nie poszły spać. ;p
Poza tym, to przez to opóźnienie minęły mnie "happy hours" ;) czyli jazda z wiatrem. Wg prognoz miałem mieć z wiatrem do ok. 18stej, a tymczasem wyszło do ok. 14stej. ;]

Tym razem, przez ten zerwany łańcuch, miałem uraz do trasy przez Świętoszów, mimo braku TIRów na tej drodze, i poleciałem przez Szprotawę i Bolesławiec (pozdro dla ekipy z Bolca ;) ), odnawiając swój uraz do TIRów i szkiełek na DDRkach. ;]
Jak zwykle w centrum Bolca dostać można pi^%$#olca. :)) Otóż na znakach pionowych nakaz jazdy tylko w przód, a na poziomych - też prosta strzałka, ale w odwrotnym kierunku. :D Na dokładkę sygnalizacja świetlna, której w feralnym miejscu nie widać, bo zasłania ją... wiadukt kolejowy. :D Mogli go nie zauważyć. ;))

Za Bolcem natomiast wciąż nie otwarta a już wyremontowana droga wojewódzka aż do Lwówka - zero tranzytu, tylko parę lokalsów po nowym asfalcie przez 23 km. <3 Pewnie czekają z otwarciem na wybory. :)
Chociaż nie, jeszcze nie skończyli...

jeszcze sadzonki drzew czekają. ;ppp

W Lwówku odpoczynek pod słynnymi skałkami w promieniach zachodzącego słońca <3


Później sławna (i lekko psychodeliczna) Pławna z licznymi, ciekawymi motywami, jak np. Jeleń z pierwszego zdjęcia.

Za Pławną przekombinowałem - chciałem się kopsnąć nad zaporę Pilichowicką, ale skręciłem za wcześnie i nadziałem się na taką ściankę, że aż mi łańcuch spadł z największej zębatki. Tyle dobrego, że się nie zerwał...
Po kolejnych kluczeniach lokalnymi, górzystymi asfaltami (pomimo zapadającego mroku) wylądowałem we Wleniu, choć przy pierwszej wizycie tamże obiecywałem sobie, że "nigdy więcej Wlenia!" ;) 
Co ciekawe, jeszcze we Pławnej pławiłem się w słońcu, w którym temp. przekraczała 20*, a parę km dalej, w mrocznych dolinach i kotlinach przed Wleniem był taki mrok i ziąb, że aż mi gębę skręcało na zjazdach :O o tyle ciekawe, że końcówka, już w nocy ale bez głębokich kotlin, była cieplejsza. :>
Do nowego igloo dojechałem coś koło 20stej, przy +7*. :)

Mors wśród zwierząt /Kr, 27-28.09.2018/

Piątek, 28 września 2018
kilosy:51.99gruntow(n)e:3.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

Powiadają, że kozy są wszystkożerne, a pokrzyw nie chciały. Gupie. ;p


Działkowicze i czarna owca. Jak widać - coś jest na rzeczy z tym porzekadłem. ;)



Znów znęcam się (majstruję) przy Huraganie, więc wiedz, że coś się dzieje. :)


Pierwsza w Polsce "autostrada rowerowa" O_O
http://www.geekweek.pl/news/2018-09-26/tak-pieknie...

Dziękuję za uwagę. ;))

Dwa kółeczka wokół Ziemi /Kr, 23-26.IX,2018/

Środa, 26 września 2018
kilosy:103.14gruntow(n)e:4.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Tak sobie liczyłem i liczyłem i mnie wyszło, że odkąd liczę każden kilometr, tj. odkąd mam Krossa, do dziś przejechałem wszystkimi rowerami, łącznie z wypożyczanymi, równe 8O.OOO km, czyli dwa kółeczka wokół Ziemi - choć nie wszystko na dwóch kółkach ;) (mono - ok. 3% całego przebiegu).
Co ciekawe, 80 klocków nie pękło w miejscu, w którym zaczynałem, stąd wniosek, że Ziemia nie jest okrągła. ;p
W dodatku jubileusz wypadł koło śmietnika, więc jeśli tam jest koniec i początek Ziemi, to ja nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. :D
Te dwa kółeczka zajęły mi 19 lat i 8 dni. ;p
A wcześniej, do 17 r.ż. był składak, oczywiście Romet, i tysiące "wycieczek" po własnym podwórku "tak, żebyś słyszał, jak będę cię wołała!" ;)) Oczywiście z latami granicę tę sukcesywnie naciągałem. ;)) Ale i tak przebiegi z dzieciństwa były choć liczne, to  symboliczne... :/


Tymczasem po 1-dniowej jesieni ;) mamy przedzimie. ;) W poniedziałek załapałem się na deszcz z gradem, który zbił temp. do zaledwie +8 i to w najcieplejszej części dnia (wczesne popołudnie). Nieźle, chociaż w takim Zakopcu mieli w owym czasie +4 i śnieg, a na Gubałówce (teoretycznie wciąż Zakopiec) to nawet +2 i oczywiście nocami poniżej zera - pozdro dla rosnących nawet na szczycie jabłek i orzechów włoskich (sic!). ;)

Mała galeryjka z ostatnich trzech dni - wszystko z parafii Bukowina Bobrzańska:
Kościół gotycki z XIII w. przebudowany na neogotycki. Drewniana wieża to wielka rzadkość na Zachodzie. ;) Ta pochodzi z 1856 r.:

Natomiast siłownia plenerowa jest neopisowska. ;))

Zabawy filtrem kolorów...




Cenne znalezisko - wczesna Warszawa! Gratka dla majsterkowiczów. ;))


Rozpadek...


Ścieli, ale odrosło. I to na murze, podczas upalnego i suchego lata... O_O



Ciekawostka na marginesie: w gminie Iłowa wyborów do rady gminy nie budu, bo na 15 możliwych miejsc zgłosiło się... 15 kandydatów. :O Niedługo to chyba będą brali Ukraińców z łapanki ;D a już na pewno do komisji wyborczych...
https://zary-zagan.regionalna.pl/ps-277671-nie-chc...

18. Jeleniogórska Parada Rowerów i powrót do Morsownii /Hrgn/

Sobota, 22 września 2018
kilosy:95.20gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Pierwszy raz się dałem uwikłać w jakąś masową imprezę rowerową, no ale mnie przekupili darmową koszulką. ;pp Fajna jest.
Bo darmowa. ;p
Tzn. raz w życiu już się uwikłałem, ale w Londku i niechcący. ;)
Ciekawe, że w Londku, przy wilgotniejszym klimacie, świszczących łańcuchów nie słyszałem, a tutaj - aż zagłuszały huraganowy wiatr. ;]
A właśnie - co do Huragana, to ta medialna impreza zmotywowała mnie do ogarnięcia tematu kierownicy, która po odmanetkowaniu wyglądała dość opłakanie, zwłaszcza przy porwanej owijce...
Zostawiłem 4 zl w lumpeksie, a jeszcze wytargowałem gumki-recepturki (co za głupia nazwa) do montażu no i cyk! Jedyna taka kiera...


Kolekcja jesień-zima 2018 ;p

Pozdro dla fanów Huragana. ;pp

Parada jak to parada - tempo było nawet niczego sobie (16-18) ;D aż nie wiem, jak małe dzieci dawały radę na małych MTB. ;p
Oczywiście, jak to przy nagłej zmianie pogody, część ludzi nie zmieniła ubioru (na letniaka) a część zmieniła o dwie pory roku w przód (widziałem kilka kominiarek ;D ).
Co ciekawe, było tamże kilka osób Bikestat-ecznych z rejonu Bolesławca, ale ich nie rozpoznałem. :( A poziomka 'nataha' to nawet przejeżdżała koło mnie. :/
Za to poznałem swojego sąsiada z Morsownii, który mnie nie poznał, i nawet nie miał pojęcia o moim istnieniu, choć zna całą moją rodzinę. :D
Nawet o moich monocyklach nic nie wiedział i nie słyszał - choć mam je już 6 lat i często trenowałem pod jego domem. xD
Ponadto, na trasie, po tematach rozmów rozpoznała nas kolejna osoba z Morsownii (kobieta w wieku "dojrzałym") - niezła ekipa, jak na 115 km odległości.
Obecny na imprezie prezydent Jeleniej zapewniał, że już w przyszłym roku główna DDR zostanie dociągnięta do Zabobrza na północy i do Sobieszowa na południu (czyli wszystkie główne dzielnice Jeleniej). Szkoda tylko, że to już poza jego odpowiedzialnością, bo w nadchodzących wyborach na prezydenta nie startuje. Ale obiecać coś może, w końcu 1300 osób słucha. ;))

Jedyne, co mi się wyraźnie nie podobało w tej paradzie, to konieczność hamowania, niekiedy nawet na trasie (np. przy zwężeniach drogi). ;pp







Załapałem się na kilka zdjęć w mediach ;p raz nawet na indywidualne ;pp ale nie zapodam, bom za skromny. ;pp
Za to tutaj Huragan załapał się do TV w charakterze mistrza drugiego planu:
"kocham ten rower" :D
- co stawia tę dziewczynkę w dość nieciekawym świetle - ludzie mogą pomyśleć, że jej kochany łowełek to ten Huragan z tyłu. ;D

Meta imprezy była w bazie wyścigu Maja Trophy, pono najbardziej prestiżowy w PL (?). Poszwendałem się po "miasteczku rowerowym", ale z darmowych rzeczy załapałem się tylko na okruch batona energetycznego, więc kiepsko. ;))

1300 ludzi walczyło z chłodnym wiatrem, a tymczasem pod namiotem Krossa jakaś Grażyna "jeździła" sobie na trenażerze. ;p;p


Muszę przyznać, że na żywo jest ładniejsza niż w mediach. :O <3 ;)
Szkoda, że była zajęta, to bym pokazał jej swoje nowe futro. :) Tzn. huraganowe.

Nie czekając na Maję i wyścig ruszyłem do domu, najpierw walcząc z wiatrem, a później z chłodem i ciemnościami - większość trasy na granicy hipotermii. :D Dojechałem coś przed 23 na tyle wychłodzony, że nawet ciepły prysznic mi nie pomógł. :D

Na zakończenie jeszcze motyw z Jeleniej - tak, to Łada Samara. Ukraińcy trzymają się mocno...



No i tym sposobem pobiłem już teraz swój życiowy rekord miesięcznego dystansu tudzież wyprzedziłem takich zawodników, jak K78 i T-king. Abstrakcja jakaś. ;p Na upartego mógłbym się nawet szarpać o miejsce w TOP10 września, ale ja nie z takich. ;pp

Srogi wycisk w trasie do Jeleniej i akcja +18 tamże /Hrgn/

Piątek, 21 września 2018
kilosy:117.90gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Kolejarze go nienawidzą...

Jedyne, co ostatnio kursuje między Moroswnią a Jelenią, to moje rowery. ;D
Ani blabla, ani PKP, ani PKS. :/ Tzn. jest pociąg, ale z objazdem przez Wrocław, co wychodzi niewiele szybciej, niż rowerem :O i o wiele drożej, więc dziękuję. ;p
A tym razem bardzo nie chciałem jechać rowerem, bo prognozy były masakryczne: 30*C w cieniu (w słońcu doszło nawet do 35.6!), cały czas aż do Lubania pod silny wiatr (ok. 30 km/h), pod słońce no i pod górkę: 230m wzwyż (licząc do Jeleniej).
Do tego pełny plecak na plecach, a jakby było mało atrakcji, to jeszcze trafiłem na odcinek ze świeżym, lepkim asfaltem, który spowolnił mnie z 14 do 11 km/h a i to z wysiłkiem. :D
I jeszcze zacząłem kombinować ze skrótami i objazdami, które po dobrych kliku kilometrach jazdy... nawet mnie cofnęły kawałek. ;]
A czas leci, słońce świeci (spiekłem się jak prosiak na ruszcie)...
Wg scenariusza, od Lubania miałem jechać na wschód, z wiatrem, przed nadciągającym z niemiec frontem ;)) ewentualnie, jakby front już nadciągnął, to wsiąść w pociąg do Jeleniej.
Front był ledwie na horyzoncie, więc uznałem, że zdążę - szkoda tylko, że nogi już się wyprztykały na walce z wiatrem, a zamiast zapowiadanego wiatru w plecy, dostałem przedburzową ciszę i duchotę. :D
Końcówka w całkowitych ciemnościach, z potężną, burzową chmurą już nad głową i do tego strome zjazdy 50km/h + ;]
Nawałnica (wiatr) pojawiła się dopiero 100 metrów przed końcem trasy - nic nie pomogła, za to napęd i ja najedliśmy się piachu i pyłu. ;]
Tyle dobrego, że lunęło, jak już byłem pod dachem - od minuty...

Wsi spokojna, wsi wesoła, czyli zdjęcia z trasy:

- zawsze uważałem, że Osiecznica to wyjątkowo spokojna okolica...


- prywatny skansen w parafii Tomisław. No więc sławię. ;))


- "Seba" prawie bloga tu napisał ;D


Dostałem konkretny wycisk, jak rzadko kiedy. A zamiast spokoju, usłyszałem z pokoju...

Tylko dla czytelników 18+

... pod budynkiem jakieś pokrzykiwania i ogólnie pijackie klimaty.
Pod drzwiami zamelinowali się "Seba z Karyną": piwsko, papierosy, bekanie, bełkotanie i Britney Spears na youtubie w komórce...
Po chwili, przez pół-przeszklone drzwi, na wyświetlaczu komórki zobaczyłem kobiece majtki. Nie, nie Britney...
Tak - zrobili "to". 2 metry od chodnika i 4 od ulicy, w trakcie burzy, w świetle ulicznych latarni...
Myślałem, że w południowym lubuskim widziałem już wszelką degrengoladę, a jednak...
Oczywiście rano walały się po nich śmieci, łącznie z chusteczkami... -_-


Wokół domu, ale ekstremalnie ;) /Kr/

Czwartek, 20 września 2018
kilosy:32.95gruntow(n)e:4.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Jadę sobie zwyczajnie, opodal chałupy, z małej górki, więc przekraczam 20 km/h ;] no i dojeżdżając do skrętu w prawo dogania mnie i jednocześnie skręca tamże gówniarz w srAudi - tak, jak gdybym był zupełnie przezroczysty. A ja jestem tylko półprzezroczysty. ;p
Zdążyłem uskoczyć na pobocze, zeskoczywszy z 20 cm krawężnika, po czym hamując (!) zdołałem wybronić się przed lądowaniem w rowie i powrócić na drogę....
Odwróciwszy się (jechałem dalej, bo było z górki ;p ) pokazałem kierowcy palcem po głowie symbol idioty a ten tak bardzo się całą akcją przejął, że jeszcze pokazał mi symbol FAQ i nie chodziło mu raczej o najczęściej zadawane pytania. ;))
Miał szczęście, że odjechałem już całkiem (bo było z górki). ;pp

Wniosek: bezpieczniej przejechać Pogórze Karkonoskie w nocy i bez świateł, niż mały pagórek za dnia w lubuskiem. ;]

Na uspokojenie pojechałem do lasu, gdzie w głębi głuszy wywołał mnie z powrotem do cywilizacji telefon... z PISu. I to od Prezesa. ;D
Trollking uspokój się, chodziło mi tylko o prezesa powiatowego, i o podpisanie zgłoszenia kandydata na członka komisji wyborczej. ;pp

Wniosek? PiS Was dorwie wszędzie. ;pp ;))


Niniejszym przekroczyłem już 1000 km w miesiącu - po raz pierwszy w życiu tak wcześnie (20 dzień miesiąca). ;p

Rączy Mors powraca z Jeleniej /Kr/

Środa, 19 września 2018
kilosy:124.20gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Rano jeszcze troszku po mieście. Ten Zandberg to jednak był tego dnia, a nie w poprzednim wpisie. ;p


Wczesny Żuk, ksywa "Smutek":


Podgórska strefa przemysłowa...


W Goduszynie spotkałem coś niespotykanego. ;))

no to wbijam na ufg.pl, gdzie najłatwiej zidentyfikować pojazd. No i niby był w bazie, bo miał dane aktualnej polisy ubezpieczeniowej, natomiast markę i model określono jako "BRAK BRAK" <lol>

O 15:50 powrót do Morsownii. Pomimo gorąca (28*C) i jazdy pod głównie pod wiatr, jechało się bdb, nawet pod niezłe górki. :O
A po zachodzie słońca to wręcz jechało się jak nigdy - dojechałem godzinę przed przewidywanym czasem, zupełnie niezmęczony, pomimo plecaka na plecach i ciężkiego roweru z 19stką na karku. ;)) Jednak co Dębice, to Dębice. ;pp
Nawet popełniłem pod koniec 9-kilometrowy objazd 1-kilometrowego bruku - bo się nie najeździłem. Nawet myślałem, czy nie dojechać do morza. ;))

Na koniec sielski obrazek - prawie jak Milka w Alpach. ;) ;p


Misja zakończyła się pełnym sukcesem: ponad ćwierć kafla kilometrów, w tym sporo po mieście, górkach i pagórkach, bez ani jednego hamowania! :D

19-stka Krossa w Jeleniej Górze

Wtorek, 18 września 2018
kilosy:24.64gruntow(n)e:0.70
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Po małym odespaniu wyruszyłem na miasto - najpierw w interesach, a wieczorem rekreacyjnie, świętując kolejny jubileusz wspólnego pożycia. ;p
Mimo iż Jelonka jest dość pagórkowata, to obyło się bez ani jednego hamowania :D choć bywało gorąco, np. lecąc z górki przed czerwonym światłem. ;p Ale zawsze zdążało się zazielenić, na ostatnią chwilę - a ile emocji - nie muszę jechać w góry właściwe. ;)

Te miasto ma chyba największe zróżnicowanie w kraju - tam nie idzie się nudzić! Dużo biedy i patologii, ale i dużo dobrobytu i turystów, są tereny całkiem płaskie, są i całkiem górzyste, skaliste i strome. Najniższy punkt to 347 m a najwyższy to... 1416 (grzbiet Karkonoszy) - chyba największa różnica w kraju ;>
Jest i przemysł, i rolnictwo - tak, na mieście. Zdjęcie poniżej zrobiłem 50 m od głównej arterii miasta (ul. Wolności)...



O myjni rowerowej nawet nie słyszałem...


Postindustrialnie - nawet Matiz jest wybitnie zniszczony...


Na rynku spotkałem Adriana. Tzn. Zandberga, nie Dudę. ;)
Lewag wśród lewagów :) jak musiał podać prawicę, to aż go skręcało ;D

a razem z nim aż jedna (1) przedstawicielka partii Razem. ;[

Romantyczne zakończenie dnia...



Ten ważny dzień Kross zakończył przebiegiem całkowitym 57 424,66 km.

Nie jest to szybki rower, tymczasem szybka była pewna Grażyna, która właśnie pobiła rekord świata - 294 km/h. Równie rozbrajająca jest średnia: na dystansie 5,6 km wyniosła 293 km/h ;D;D;D:D

W przednoc (Krossem do Jeleniej bez hamowania :) )

Wtorek, 18 września 2018
kilosy:122.11gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Z okazji 19. urodzin Krossa postanowiłem zabrać go w góry :D i przy okazji ;)) siebie do Jeleniej, w interesach. ;p
Pomysł szalony, jeśli pamiętać, że przyświeca mi wizja 100 kkm na oryginalnych hamulcach. Tymczasem krótko przyświecał mi księżyc, a tak to po ciemachu (lampki tradycyjnie, włączam tylko w miastach i jak coś jedzie, czyli raz na 10-20 km). ;]
W dodatku, jak to bywa przy dużych ociepleniach - wiało z południa, czyli praktycznie cała trasa pod wiatr. ;]
A rowerek swoje waży - pozdro dla podjazdów. ;))
Start przed 20stą, meta (wyżej o 230 metrów) o 4:35, czyli praktycznie całość po ciemku.

W Nawojowie Łużyckim, między Lubaniem a Nowogrodźcem, wybiła północ i Krossowi strzeliła 19stka. A mi 36. ;p

Tym  razem z N.Ł. spróbowałem objechać Lubań, odbijając na Nawojów Śląski i Uniegoszcz, a w praktyce zamieniłem drogę oświetloną na nieoświetloną i i tak wyjechałem w Lubaniu, ino kawałek dalej, ale to bez różnicy, bo po północy i tak był pusty. ;]

Dalej już normalnie, DK 30 aż do Jeleniej. No i pod koniec pagórki były już całkiem spore (zjazdy pod 50 km/h bez pedałowania), temp. spadła do 12* i do tego lekki wiatr czołowy, a ja oczywiście cienka bluza i na krótkie spodenki - kolana dostały w dupę. ;))

I nawet udało mi się przeżyć bez hamowania na szybkim wjeździe do miasta: z górki i na rondo xD krzyżujące DK 30 i E65 o_O
Dobrze, że było pusto...

Jazda nocna ma ten plus, że obyło się bez zdjęć, uff...