Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2019
Dystans całkowity: | 898.09 km (w terenie 13.20 km; 1.47%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 40.82 km |
Więcej statystyk |
Czarny Szlak wokół Szklarskiej Poręby, cz.1 /Kross/
Niedziela, 31 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.92 | gruntow(n)e: | 1.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Na dobry początek odcin od dzielnicy Dolna, poprzez Orlą Skałę do Wodospadu Szklarki.
Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy
Orla Skała © Morsowy
Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy
Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))
Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy
Orla Skała © Morsowy
Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy
Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy
Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.
Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy
Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/
Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]
PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))
No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))
Czerwony Dworek, Śnieżka, białe kunie i te klimaty /Kross/
Sobota, 30 marca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 30.21 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trasa niby niedługa (pieńki z ogrodu same się nie wykarczowały...) i niby zwykła po Kotlinie (JG-Łomnica-Miłków-Sosnówka-Staniszów-JG), ale przy takiej pogodzie i śniegu na horyzoncie cieszy każdy metr, choćby nawet płaski.
Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:
Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:
Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))
Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?
Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D
;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)
Tymczasem w Jeleniej Górze...
Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:
Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy
Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy
Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:
Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy
Czerwony Dworek:
Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))
Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?
Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D
;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp
Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)
Tymczasem w Jeleniej Górze...
Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:
Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D
Powrót...
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy
Alpaki i sprzątanie (Szklar. Por. Dol.) /Kr/
Piątek, 29 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 37.30 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Moje uczucia do Szkl. Por. Dolnej są wciąż silne, jak za pierwszym razem (1 rok temu). :) ;p
Taka "nieodkryta", malownicza, urozmaicona.. przywitałem się z alpakami, które szanuję, bo pochodzą z Andów z zabójczych wysokości: 3500 - 5000m). W Szklarskiej żyją niemal najniżej, jak się da, czyli nawet nie na 500 m - niewyobrażalna wręcz różnica :O
Był i śnieżek - po 2 miesiącach odwilży, raptem 100 m powyżej Kotliny! :O
Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej... © Morsowy
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie już prowadziłem z buta (nachylenie kilkunastoprocentowe) lecz czasu nie marnowałem, bo tradycyjnie zbierałem po drodze śmieci - wyszła cała sakwa szkieł i jeszcze wiele zostało. :((
Ośrodek Orla Skała na szczycie Orlej Skały - poniżej spalona, reliktowa karczma sądowa po rozebraniu:
"W nagrodę" mogłem się chociaż naoglądać Śnieżnych Kotłów z "bliska". ;)
Krajowa Trójka w tej okolicy nijak nie jest niwelowana na pagórkach - ostatni pagórek przed/za Karkonoszami:
Tutaj prawie nigdy nie mam Vmax poniżej 50km/h, no chyba że pod wiatr (nawet na zużytych Dębicach, i to bez pedałowania!).
Tymczasem w Kotlinie wesoło pyrkotają traktorki - nie tylko na miejskich polach, ale i np. na osiedlu:
/z pługiem po osiedlu edzie, żaden tam komunalny czy transportowy :) /
Na mojej dzielni...
Tym razem napisy autentyczne ;) © Morsowy
Na krokusy znów nie starczyło czasu. ;p
Taka "nieodkryta", malownicza, urozmaicona.. przywitałem się z alpakami, które szanuję, bo pochodzą z Andów z zabójczych wysokości: 3500 - 5000m). W Szklarskiej żyją niemal najniżej, jak się da, czyli nawet nie na 500 m - niewyobrażalna wręcz różnica :O
Był i śnieżek - po 2 miesiącach odwilży, raptem 100 m powyżej Kotliny! :O
Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej... © Morsowy
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie już prowadziłem z buta (nachylenie kilkunastoprocentowe) lecz czasu nie marnowałem, bo tradycyjnie zbierałem po drodze śmieci - wyszła cała sakwa szkieł i jeszcze wiele zostało. :((
Ośrodek Orla Skała na szczycie Orlej Skały - poniżej spalona, reliktowa karczma sądowa po rozebraniu:
"W nagrodę" mogłem się chociaż naoglądać Śnieżnych Kotłów z "bliska". ;)
Krajowa Trójka w tej okolicy nijak nie jest niwelowana na pagórkach - ostatni pagórek przed/za Karkonoszami:
Tutaj prawie nigdy nie mam Vmax poniżej 50km/h, no chyba że pod wiatr (nawet na zużytych Dębicach, i to bez pedałowania!).
Tymczasem w Kotlinie wesoło pyrkotają traktorki - nie tylko na miejskich polach, ale i np. na osiedlu:
/z pługiem po osiedlu edzie, żaden tam komunalny czy transportowy :) /
Na mojej dzielni...
Tym razem napisy autentyczne ;) © Morsowy
Na krokusy znów nie starczyło czasu. ;p
28-29.III.2019 /Hrgn/
Piątek, 29 marca 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 10.45 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Lekko nie było, bo w czwartek sporo padało a poza tym cały czas jeżdżę na spadywującym ciśnieniu (puścił wentyl). ;]
Dętka ma raptem 1 miesiąc, więc jak nie przyjmą reklamacji to nie wiem co zrobię. ;p
W dodatku w piątek, mimo tak krótkiego dystansu, musiałem aż 4 razy hamować ;p w tym jeden raz jakiś Sebix na DLW centralnie zajechał mi drogę i nawet się tym nie przejął, a ja hamowałem i skakałem po krawężnikach. :/ Jego szczęście, że to był tylko Huragan. ;p
Na mieście:
Pucowanie chromów w Krossie - niezbędnik każdego eleganckiego roweru ;pp
Chyba spotkałem nasze koleżanki z BS. ;))
/źródełko: wptr.pl/
/źródełko: wptr.pl/
Dętka ma raptem 1 miesiąc, więc jak nie przyjmą reklamacji to nie wiem co zrobię. ;p
W dodatku w piątek, mimo tak krótkiego dystansu, musiałem aż 4 razy hamować ;p w tym jeden raz jakiś Sebix na DLW centralnie zajechał mi drogę i nawet się tym nie przejął, a ja hamowałem i skakałem po krawężnikach. :/ Jego szczęście, że to był tylko Huragan. ;p
Na mieście:
Pucowanie chromów w Krossie - niezbędnik każdego eleganckiego roweru ;pp
Chyba spotkałem nasze koleżanki z BS. ;))
/źródełko: wptr.pl/
/źródełko: wptr.pl/
Górzyniec i prawie krokusy ;) /Kross/
Środa, 27 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 62.79 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, dziś pękło 59 kkm, czyli do celu zostało niecałe 41%..
Tak wgl to witam ;)
Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..
..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...
Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!
Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)
Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]
A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??
Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O
Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Tak wgl to witam ;)
Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..
..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...
Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!
Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)
Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]
A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??
Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O
Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Posadziłem drzewa ;) (23-25.III.2019, Kross)
Poniedziałek, 25 marca 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 41.55 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakiś Przeprawowy Janusz przeprawiał się przez pole, znikąd donikąd. ;]
Między innEmi byłem na giełdzie, gdzie znów było wszystko, oprócz tego, co chciałem. ;]
Nawet monocykl był, ale 20" (za mały).
Była też nocna wyprawa w zarośla po krzaki. Nie znalazłem tego, co chciałem, to naszarpałem w ciemno (dosłownie i w przenośni) - nie mam pojęcia, co to jest, i sam będę miał niespodziankę. ;]
Wyprawa po białe kamienie. :) Świetnie pasują do ogrodu. A że dużo się ich na rowerze nie przywiezie, to i jeżdżę na raty. Zawsze to jakaś motywacja. ;)
Najlepsze na koniec - naszarpałem sadzonki drzew (z terenów postindustrialnych, nie z lasu czy z parku ;p ) i posadziłem koło domu - pierwsze własne drzewa w życiu (w rodzinnym domu było tego sporo, ale nie liczę, bo nie były na moich zasadach ;) ).
Pozdrowienia dla tych, którzy tylko gardłują w temacie ochrony drzew, śmieci itp. ;)
Jako że pogoda brzydka, to i zdjęcia dziś brzydkie. To jest logiczne i uzasadnione. :)
Zaledwie 9 km od przepięknych gór... © Morsowy
Bangladesz? Nie, to giełda w Cieplicach, niespełna 5 km od przepięknych gór...
Niezwykle przykre kontrasty. Niektórzy (wielu!) to nawet przysłowiowy Eden by zasyfili. :(((
Ciekawe, czy to tak dla beki, czy na poważnie? ;]
Padłem, jak to zobaczyłem. ;D;D Dla niezorientowanych - inspiracja tych ujaranych marketingowców:
Ekspedycja poszukiwawcza na zboczu Wysokiego Grzbietu (Górzyniec- Zakręt Śmierci) /Hrgn/
Sobota, 23 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 42.91 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;] © Morsowy
Tym razem było takie ostre słońce, że pojechałem się chować w lasy i wzwyż. Nic tak nie spala skóry jak słońce w górach - na nizinach spiekłem się na czerwono chyba raz w życiu, a w górach kilka razy. ;]
Aczkolwiek tak czyste dziś powietrze sprzyjało robieniu panoramicznych zdjęć..
Moją inspiracją był dziś rezerwat krokusów za Górzyńcem. Dojechałem do kolejowej serpentyny w środku lasu i zacząłem kombinować jak konik morski pod górkę...
Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę © Morsowy
Kładka dla odważnych :) © Morsowy
Później było tylko gorzej, ale przecież się nie cofnę ;)
Jak ominąć? © Morsowy
Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze... © Morsowy
Na najgorszym odcinku przez godzinę pokonałem... 1,5 km. :) No i 300 m w pionie...
Powalony olbrzym wysooko w górach.. © Morsowy
Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D © Morsowy
Skałka Teściowej, © Morsowy
Widoczek na Zakręcie Śmierci :) © Morsowy
Prawie całość od Górzyńca do Zakrętu prowadziłem a wręcz wnosiłem. A że na krótkie spodenki byłem, to na nogach mam puzzle od krzaków. ;]
Mało tego - na górze (Zakręt Śmierci jest na 775 m) stwierdziłem prawie zupełny brak powietrza w tylnym kole. ;]
To by wyjaśniało, dlaczego nieliczne przejezdne odcinki jechałem w trupa 6 km/h. ;]
Powietrza było tak mało, że na zjeździe do centrum Szklarskiej nawet nie osiągnąłem 50 km/h. A i tak było dużo hamowania... o_O
Na odcinkach poniżej 40 km/h dało się nawet podziwiać okolice - to niesamowite, że po prawie 2 miesiącach odwilży w górnych dzielnicach Szklarskiej wciąż jest sporo śniegu! Czyż to nie piękne? Tak powinno być wszędzie. ;]
W centrum Szklarskiej, na Orlenie, okazało się, ze dętka nie jest przebita, natomiast puścił wentyl - tego jeszcze nie miałem.
Sam z siebie trzymał tak do 1 atm xD na szczęście miałem plastikowy kapturek na wentyl, który pozwolił dotoczyć się te niecałe 20 km do chałupy...
No i jeszcze foto na dole, blisko Jeleniej...
Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość © Morsowy
Uwierzycie, że z Jeleniej wyprowadza się kilkaset osób rocznie? o_O
Pomimo takiej heroicznej partyzantki na zboczach Wysokiego Grzbietu rzeczonych krokusów nie odnalazłem. O_O
Wodospad Kropelka plus Szklarska Poręba /Hrgn/
Piątek, 22 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 50.66 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pozdrowienia z Jeleniej. ;)
Znów nie dojechałem do rezerwatu krokusów, ale jestem już coraz bliżej. ;)
Wodospad Kropelka za Piechowickim Górzyńcem to popularne miejsce gniazdowania morsów. W sumie wyboru dużego nie mają, bo tu wszystkie rzeki płytkie...
I choć jest to twór sztuczny, to oby wszystkie sztuczności tak wyglądały. ;)
Wodospad Kropelka © Morsowy
Mała Kamienna - okolice Wodospadu Kropelka © Morsowy
Wyspa na Małej Kamiennej i sosna żyjąca w rzece © Morsowy
Oczywiście nie kąpałem się, bo woda była jak zupa ;)) a w powietrzu 18* w cieniu, chociaż nad samym wodospadem mikroklimat: głęboki cień i tylko 11,5 - można było odpocząć od słońca. ;p
Tradycyjnie pozbierałem śmieci - mało ich było, więc zebrałem stosunkowo dużo. :)
A później jeszcze tylko mała wizyta w Szklarskiej:
Szklarska Poręba - powitałka w dzielnicy Siedmiogród © Morsowy
A w centrum skapnąłem się, że podjeżdżałem na prawie kapciu (2,1 atm).
Jakaś Grażyna na widok mojego wjazdu do centrum miasteczka skomentowała do drugiej niewiasty: no-no, tutaj rowerem dojechać...
Padłem - po krajówce, gdzie chyba nawet 5% nie ma. ;] Chociaż może komentarz ten dotyczył konkretnie mojego roweru i problemów z dętką - wtedy to faktycznie, miała rację. ;]
PS. w Piechowicach chyba znalazłem niejakiego Hermesa - pewnie uciekł od pańci. ;))
Karpacz x2, hamowanie x0 :) /Kross/
Czwartek, 21 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 48.08 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Spełniło się moje małe marzenie - zdobyłem Karpacz bezhamulcowo do tego na moim ulubionym, historycznym już rowerze. ;]
I to zdobyłem nawet z 2 stron - powyżej Western City...
Wjazd do Karpacza od strony Ściegien © Morsowy
.. i od strony Księżej Góry:
Wjazd do Karpacza od strony Księżej Góry © Morsowy
I tu i tamże nawet trochę podjechałem w górę, załapując się na 500+ (oczywiście metrów npm ;) ) i później musiałem odwalać niezłą manianę, coby się wyrobić na dole zjazdów (>40 km/h), na skrzyżowaniach bez pierwszeństwa... :> Ale dopiąłem swego i było warto...
Pogoda i widoczność była dziś taka, ze aż zwątpiłem, czy aby na pewno bardziej lubię Szklarską. W Karpaczu poza sezonem i weekendami naprawdę potrafi być pięknie a nawet spokojnie...
Zresztą - oblukajcie sami:
Sam na sam z Królową © Morsowy
To też jest Karpacz. Nawet jurki były ;) © Morsowy
*kurki, a nie "jurki" ;]
Mysłakowice - tak ładnie a do tego pusto i cicho (ślepa uliczka) © Morsowy
Wszystko jest na sprzedaż... ;) © Morsowy
I dwa najlepsze na koniec...
I to jeszcze biały... © Morsowy
Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Dziękuję za uwagę. ;)
New Salt City i o współpracy z policją ;) /Hrgn/
Środa, 20 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 125.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Gdzieś w Borach Dolnośląskich...
Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!
W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:
Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))
Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]
Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!
W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:
Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))
Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]