thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2019

Dystans całkowity:898.09 km (w terenie 13.20 km; 1.47%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:40.82 km
Więcej statystyk

Czarny Szlak wokół Szklarskiej Poręby, cz.1 /Kross/

Niedziela, 31 marca 2019
kilosy:41.92gruntow(n)e:1.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Na dobry początek odcin od dzielnicy Dolna, poprzez Orlą Skałę do Wodospadu Szklarki.

Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT)
Stromy, północny stok, praktycznie bez dojazdu, ale na sprzedaż (przetarg od 170 kafli plus VAT) © Morsowy

Orla Skała
Orla Skała © Morsowy

Samotny domek skryty za Orlą Skałą
Samotny domek skryty za Orlą Skałą © Morsowy

Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby
Na czarnym szlaku dookoła Szklarskiej Poręby © Morsowy

Początek szlaku zdziczały, trzeba było się orientować po pasie śmieci ;) ale od Orlej Skały było już całkiem czysto.
Przejezdność i urozmaicenie bardzo duże - jak to w Szklarskiej. ;) Najpierw bardzo stromo, w rejonie O.S. całkiem płasko, a końcówka zejście po kamieniach i korzeniach.

Do samego Wodospadu nie dotarłem - to będzie kolejny etap. Tym razem pojechałem DK 3 do dzielnicy Średnia. Tamże zapomniana uliczka - 3 stare, drewniane chałupy na skalistej skarpie a dalej - nic. ;]
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa...
Szklarska, jakiej nie znacie - ulica Brzozowa... © Morsowy

Jest tam także taki szalony podjazd - a raczej zjazd, bo na legalu można jechać tylko w dół:
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika
Szalony zjazd w Szklarskiej. Podjeżdżając go, szarpałem łańcuch, jak Reksio na widok komornika © Morsowy
/w tle widać wspomniane stare chatki/

Jest tak stromo, że koło buksuje na pojedynczym kamyczku!
Dużym nieporozumieniem było wyekwipowanie roweru (tuż przed przeprowadzką w góry!) w wolnobieg bez "megarendża". :/
W sumie zjazdy na tym rowerze to też trochę nieporozumienie - na zużytych już oponach wrażenia z jazdy są jak na traktorze, a prędkości chociażby na zjeździe ze Szklarskiej do Kotliny potrafią przekraczać 50km/h - na serpentynach precyzji zupełnie brak, więc jadę całym swoim pasem... na szczęście samochody zwykle nie złoszczą się, bo jadą podobnym tempem... ;]

PS. krokusy odpuściłem, bo zrobiły się srogie chmury. Na szczęście uciekałem w dół, co jest bardzo skuteczne. ;))


No i kończę marzec rekordowym jak na mnie dystansem blisko 900 km, a i komciów (200+) było powyżej normy ;p ). No cóż - dotąd, w lubuskim, zawsze w marcu miałem doła, ze już po zimie - a teraz? kilometry śniegu widzę praktycznie codziennie. :)))

Czerwony Dworek, Śnieżka, białe kunie i te klimaty /Kross/

Sobota, 30 marca 2019
kilosy:30.21gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Trasa niby niedługa (pieńki z ogrodu same się nie wykarczowały...) i niby zwykła po Kotlinie (JG-Łomnica-Miłków-Sosnówka-Staniszów-JG), ale przy takiej pogodzie i śniegu na horyzoncie cieszy każdy metr, choćby nawet płaski.
Właściwy konik we właściwym miejscu ;)
Właściwy konik we właściwym miejscu ;) © Morsowy

Jedyną nowością było dziś nawiedzenie Czerwonego Dworku i przyległego doń przysiółka. Fajny był, taki cichy, spokojny i "nieodkryty" - rzadkość u stóp Karkonoszy.
Dojazd tamże:
Piękno pod Śnieżką ;)
Piękno pod Śnieżką ;) © Morsowy

Czerwony Dworek:


Bardzo ciekawy patent na ominięcie terytorium wroga czyt. somsiada ;))...Wchodziłbym i schodziłbym. ;))


Było tak sucho i ciepło, że co chwilę chciało się pić. A jak się dużo pije to gdzie się kończy?


Jak już jesteśmy na literkach "Mon" to mam dedykację :D

;pp
Zanim dyżurni białorycerze zaczną kruszyć swoje kopie to nadmienię, że też kiedyś dostałem dedykację "w tym duchu" ;pp

Jest i dedykacja właściwa. Nawet pasuje do dedykantki - też wyróżnia się wysokością. :)


Tymczasem w Jeleniej Górze...

Wyjątkowo fajne krowy, takie uspołecznione. Żeby było śmieszniej, dookoła jest osiedle nowych domków jednorodzinnych. xD
Jak zawsze cieszy oko i serce nowa kadra:

Zaiste, tyle wiochy co w Jeleniej nie było w mojej Starej Morsownii - tego zapachu już dawno nie wąchałem... pozdro dla ich sąsiadów. :D

Powrót...
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :(
15 na plusie a w Sosnówce zadymiarze wciąż nie odpuszczają... :( © Morsowy

Alpaki i sprzątanie (Szklar. Por. Dol.) /Kr/

Piątek, 29 marca 2019
kilosy:37.30gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Moje uczucia do Szkl. Por. Dolnej są wciąż silne, jak za pierwszym razem (1 rok temu). :) ;p
Taka "nieodkryta", malownicza, urozmaicona.. przywitałem się z alpakami, które szanuję, bo pochodzą z Andów z zabójczych wysokości: 3500 - 5000m). W Szklarskiej żyją niemal najniżej, jak się da, czyli nawet nie na 500 m - niewyobrażalna wręcz różnica :O

Był i śnieżek - po 2 miesiącach odwilży, raptem 100 m powyżej Kotliny! :O
Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej...
Tymczasem w Szklarskiej Porębie Dolnej... © Morsowy

W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie już prowadziłem z buta (nachylenie kilkunastoprocentowe) lecz czasu nie marnowałem, bo  tradycyjnie zbierałem po drodze śmieci - wyszła cała sakwa szkieł i jeszcze wiele zostało. :((

Ośrodek Orla Skała na szczycie Orlej Skały - poniżej spalona, reliktowa karczma sądowa po rozebraniu:


"W nagrodę" mogłem się chociaż naoglądać Śnieżnych Kotłów z "bliska". ;)

Krajowa Trójka w tej okolicy nijak nie jest niwelowana na pagórkach - ostatni pagórek przed/za Karkonoszami:

Tutaj prawie nigdy nie mam Vmax poniżej 50km/h, no chyba że pod wiatr (nawet na zużytych Dębicach, i to bez pedałowania!).

Tymczasem w Kotlinie wesoło pyrkotają traktorki - nie tylko na miejskich polach, ale i np. na osiedlu:

/z pługiem po osiedlu edzie, żaden tam komunalny czy transportowy :) /

Na mojej dzielni...
Tym razem napisy autentyczne ;)
Tym razem napisy autentyczne ;) © Morsowy


Na krokusy znów nie starczyło czasu. ;p

28-29.III.2019 /Hrgn/

Piątek, 29 marca 2019
kilosy:10.45gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Lekko nie było, bo w czwartek sporo padało a poza tym cały czas jeżdżę na spadywującym ciśnieniu (puścił wentyl). ;]
Dętka ma raptem 1 miesiąc, więc jak nie przyjmą reklamacji to nie wiem co zrobię. ;p
W dodatku w piątek, mimo tak krótkiego dystansu, musiałem aż 4 razy hamować ;p w tym jeden raz jakiś Sebix na DLW centralnie zajechał mi drogę i nawet się tym nie przejął, a ja hamowałem i skakałem po krawężnikach. :/ Jego szczęście, że to był tylko Huragan. ;p

Na mieście:


Pucowanie chromów w Krossie - niezbędnik każdego eleganckiego roweru ;pp



Chyba spotkałem nasze koleżanki z BS. ;))

/źródełko: wptr.pl/



/źródełko: wptr.pl/

Górzyniec i prawie krokusy ;) /Kross/

Środa, 27 marca 2019
kilosy:62.79gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, dziś pękło 59 kkm, czyli do celu zostało niecałe 41%..

Tak wgl to witam ;)
Widok z Górzyńca na Michałowice
Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...

Znów prawie dojechałem do krokusów..

..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.

Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p

Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...

Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!


Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)


Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*


Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]




A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??

Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...

Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O

Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...

Posadziłem drzewa ;) (23-25.III.2019, Kross)

Poniedziałek, 25 marca 2019
kilosy:41.55gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho

Jakiś Przeprawowy Janusz przeprawiał się przez pole, znikąd donikąd. ;]

Między innEmi byłem na giełdzie, gdzie znów było wszystko, oprócz tego, co chciałem. ;]
Nawet monocykl był, ale 20" (za mały).
Była też nocna wyprawa w zarośla po krzaki. Nie znalazłem tego, co chciałem, to naszarpałem w ciemno (dosłownie i w przenośni) - nie mam pojęcia, co to jest, i sam będę miał niespodziankę. ;]
Wyprawa po białe kamienie. :) Świetnie pasują do ogrodu. A że dużo się ich na rowerze nie przywiezie, to i jeżdżę na raty. Zawsze to jakaś motywacja. ;)
Najlepsze na koniec - naszarpałem sadzonki drzew (z terenów postindustrialnych, nie z lasu czy z parku ;p ) i  posadziłem koło domu - pierwsze własne drzewa w życiu (w rodzinnym domu było tego sporo, ale nie liczę, bo nie były na moich zasadach ;) ).
Pozdrowienia dla tych, którzy tylko gardłują w temacie ochrony drzew, śmieci itp. ;)

Jako że pogoda brzydka, to i zdjęcia dziś brzydkie. To jest logiczne i uzasadnione. :)
Zaledwie 9 km od przepięknych gór...
Zaledwie 9 km od przepięknych gór... © Morsowy


Bangladesz? Nie, to giełda w Cieplicach, niespełna 5 km od przepięknych gór...
Niezwykle przykre kontrasty. Niektórzy (wielu!) to nawet przysłowiowy Eden by zasyfili. :(((


Ciekawe, czy to tak dla beki, czy na poważnie? ;]



Padłem, jak to zobaczyłem. ;D;D Dla niezorientowanych - inspiracja tych ujaranych marketingowców:

Ekspedycja poszukiwawcza na zboczu Wysokiego Grzbietu (Górzyniec- Zakręt Śmierci) /Hrgn/

Sobota, 23 marca 2019
kilosy:42.91gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;]
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;] © Morsowy

Tym razem było takie ostre słońce, że pojechałem się chować w lasy i wzwyż. Nic tak nie spala skóry jak słońce w górach - na nizinach spiekłem się na czerwono chyba raz w życiu, a w górach kilka razy. ;]
Aczkolwiek tak czyste dziś powietrze sprzyjało robieniu panoramicznych zdjęć..
Moją inspiracją był dziś rezerwat krokusów za Górzyńcem. Dojechałem do kolejowej serpentyny w środku lasu i zacząłem kombinować jak konik morski pod górkę...

Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę
Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę © Morsowy

Kładka dla odważnych :)
Kładka dla odważnych :) © Morsowy

Później było tylko gorzej, ale przecież się nie cofnę ;)
Jak ominąć?
Jak ominąć? © Morsowy

Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze...
Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze... © Morsowy

Na najgorszym odcinku przez godzinę pokonałem... 1,5 km. :) No i 300 m w pionie...

Powalony olbrzym wysooko w górach..
Powalony olbrzym wysooko w górach.. © Morsowy

Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D
Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D © Morsowy

Skałka Teściowej,
Skałka Teściowej, © Morsowy

Widoczek na Zakręcie Śmierci :)
Widoczek na Zakręcie Śmierci :) © Morsowy

Prawie całość od Górzyńca do Zakrętu prowadziłem a wręcz wnosiłem. A że na krótkie spodenki byłem, to na nogach mam puzzle od krzaków. ;]
Mało tego - na górze (Zakręt Śmierci jest na 775 m) stwierdziłem prawie zupełny brak powietrza w tylnym kole. ;]
To by wyjaśniało, dlaczego nieliczne przejezdne odcinki jechałem w trupa 6 km/h. ;]
Powietrza było tak mało, że na zjeździe do centrum Szklarskiej nawet nie osiągnąłem 50 km/h. A i tak było dużo hamowania... o_O
Na odcinkach poniżej 40 km/h dało się nawet podziwiać okolice - to niesamowite, że po prawie 2 miesiącach odwilży w górnych dzielnicach Szklarskiej wciąż jest sporo śniegu! Czyż to nie piękne? Tak powinno być wszędzie. ;]

W centrum Szklarskiej, na Orlenie, okazało się, ze dętka nie jest przebita, natomiast puścił wentyl - tego jeszcze nie miałem.
Sam z siebie trzymał tak do 1 atm xD na szczęście miałem plastikowy kapturek na wentyl, który pozwolił dotoczyć się te niecałe 20 km do chałupy...

No i jeszcze foto na dole, blisko Jeleniej...
Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość
Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość © Morsowy

Uwierzycie, że z Jeleniej wyprowadza się kilkaset osób rocznie? o_O


Pomimo takiej heroicznej partyzantki na zboczach Wysokiego Grzbietu rzeczonych krokusów nie odnalazłem. O_O

Wodospad Kropelka plus Szklarska Poręba /Hrgn/

Piątek, 22 marca 2019
kilosy:50.66gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho

Pozdrowienia z Jeleniej. ;)

Znów nie dojechałem do rezerwatu krokusów, ale jestem już coraz bliżej. ;)
Wodospad Kropelka za Piechowickim Górzyńcem to popularne miejsce gniazdowania morsów. W sumie wyboru dużego nie mają, bo tu wszystkie rzeki płytkie...
I choć jest to twór sztuczny, to oby wszystkie sztuczności tak wyglądały. ;)
Wodospad Kropelka
Wodospad Kropelka © Morsowy
Mała Kamienna - okolice Wodospadu Kropelka
Mała Kamienna - okolice Wodospadu Kropelka © Morsowy

Wyspa na Małej Kamiennej i sosna żyjąca w rzece
Wyspa na Małej Kamiennej i sosna żyjąca w rzece © Morsowy

Oczywiście nie kąpałem się, bo woda była jak zupa ;)) a w powietrzu 18* w cieniu, chociaż nad samym wodospadem mikroklimat: głęboki cień i tylko 11,5 - można było odpocząć od słońca. ;p
Tradycyjnie pozbierałem śmieci - mało ich było, więc zebrałem stosunkowo dużo. :)

A później jeszcze tylko mała wizyta w Szklarskiej:
Szklarska Poręba - powitałka w dzielnicy Siedmiogród
Szklarska Poręba - powitałka w dzielnicy Siedmiogród © Morsowy

A w centrum skapnąłem się, że podjeżdżałem na prawie kapciu (2,1 atm).
Jakaś Grażyna na widok mojego wjazdu do centrum miasteczka skomentowała do drugiej niewiasty: no-no, tutaj rowerem dojechać...
Padłem - po krajówce, gdzie chyba nawet 5% nie ma. ;] Chociaż może komentarz ten dotyczył konkretnie mojego roweru i problemów z dętką - wtedy to faktycznie, miała rację. ;]

PS. w Piechowicach chyba znalazłem niejakiego Hermesa - pewnie uciekł od pańci. ;))

Karpacz x2, hamowanie x0 :) /Kross/

Czwartek, 21 marca 2019
kilosy:48.08gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho


Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem...
Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy

Spełniło się moje małe marzenie - zdobyłem Karpacz bezhamulcowo do tego na moim ulubionym, historycznym już rowerze. ;]
I to zdobyłem nawet z 2 stron - powyżej Western City...
Wjazd do Karpacza od strony Ściegien
Wjazd do Karpacza od strony Ściegien © Morsowy

.. i od strony Księżej Góry:
Wjazd do Karpacza od strony Księżej Góry
Wjazd do Karpacza od strony Księżej Góry © Morsowy

I tu i tamże nawet trochę podjechałem w górę, załapując się na 500+ (oczywiście metrów npm ;) ) i później musiałem odwalać niezłą manianę, coby się wyrobić na dole zjazdów (>40 km/h), na skrzyżowaniach bez pierwszeństwa... :> Ale dopiąłem swego i było warto... 

Pogoda i widoczność była dziś taka, ze aż zwątpiłem, czy aby na pewno bardziej lubię Szklarską. W Karpaczu poza sezonem i weekendami naprawdę potrafi być pięknie a nawet spokojnie...
Zresztą - oblukajcie sami:
Sam na sam z Królową
Sam na sam z Królową © Morsowy

To też jest Karpacz. Nawet jurki były ;)
To też jest Karpacz. Nawet jurki były ;) © Morsowy
*kurki, a nie "jurki" ;]


Mysłakowice - tak ładnie a do tego pusto i cicho (ślepa uliczka)
Mysłakowice - tak ładnie a do tego pusto i cicho (ślepa uliczka) © Morsowy

Wszystko jest na sprzedaż... ;)
Wszystko jest na sprzedaż... ;) © Morsowy

I dwa najlepsze na koniec...
I to jeszcze biały...
I to jeszcze biały... © Morsowy

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem...
Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy

Dziękuję za uwagę. ;)

New Salt City i o współpracy z policją ;) /Hrgn/

Środa, 20 marca 2019
kilosy:125.60gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Gdzieś w Borach Dolnośląskich...


Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((

Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]

Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD

Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!
W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!!
W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>

Dalej Lwówek:
Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O
Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)

Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]

W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]

Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O

Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))
Coś dziwnie im to wyszło ;)
Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy

Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]

PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]