Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2020
Dystans całkowity: | 1105.95 km (w terenie 17.20 km; 1.56%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 58.90 km/h |
Suma podjazdów: | 6380 m |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 38.14 km |
Więcej statystyk |
Kaczka po karkonosku i śledzie w pokrzywach :) Plus podsumowanie rekordowego kwietnia. :) /Kross/
Czwartek, 30 kwietnia 2020
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 36.63 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najpierw Mysłakowice i okolice: pałacyk, parki, 50 zabytkowych domów tyrolskich no i co kawałek widoki na Karkonosze, słowem... wioska jakich wiele. ;))
A później Kostrzyca i okolica, gdzie wpadło parę nowych zakątków. Wśród kolonii nowych, banalnych domków, odkryłem taką oto sielską enklawę *-*
Rozwaliło mi skalę na sielskościomierzu...
/dokarmiałem chlebkiem z Piekarni Górskiej w Szklar. Por. ;) /
Na koniec jeszcze Leśny Bank Genów, Łomnica i okolica ;)
*-*
Miało być zwyczajnie, a wyszło jak zwykle. ;) W dodatku udało się ujść suchą stopą i kołem, choć kilka kropelek spadło, uff.
Kwiecień kończę rekordowym dystansem kwietniowym (1106 km) - co jak na calutki miesiąc bez pracy jest słabiutkim wynikiem, ale z drugiej strony, jak na miesiąc narodowej izolacji... to lepiej zmieńmy temat. ;p
Najlepiej zmieńmy na liczbę komciów ;) ~250 to mój drugi kwietniowy wynik ;p i to praktycznie bez żadnej goownoburzy. ;))
Kolejny sezon na dzikie żarcie rozpoczęty. :) Dziś wcinałem śledzie w occie w liściach świeżej pokrzywy - świetne połączenie (sam wymyśliłem ;p ) - płetwy lizać, polecam! :))
Między nami, mamutami ;) /Kross/
Środa, 29 kwietnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 25.63 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
/Wojcieszyce. A opodal w tle Karki - dziś i tak niewidoczne ;p /
Tym razem bez widoczków, bo
Jakimś cudem nie zmokłem, choć jak prognozowano deszcz na 65% to nie padało, a jak na 25%, to już zaczęło straszyć (przelotna mżawka). Lunęło dopiero jak wróciłem. :O
Pojechałbym dziadem Huraganem, ale skapciałem złapcia ;) (bynajmniej nie na Dębicach ;p ) i zanim bym to ogarnął, to by już niektóre punkty usługowe zamk(nę)li :D
Foto poglądowe na Zachełmie - z odległości zaledwie 2-3 km...
Ale żeby mi ludzie nie wyszli na ulice za te zdjęcia ;D ;p to zaraz uzupełnię zaległy wpis o słit focie. ;p
Dla purystów (-stki ;p) - Jelenia Góra i Karki na filmie dobrej jakości. Oczywiście nie jestem autorem tego filmu. ;pp
Dom-góry-dom-góry-dom-góry (odnowiony Złoty Widok w Szklar. Por.) - w nocy i o poranku :) /Kross/
Wtorek, 28 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 87.56 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jest już na tyle gorąco ;p że nie da się jeździć w południe po górach, a i po płaskim słońce dokucza.
No to pojechałem w nocy. :) Start o 1:30, koniec o 10:00 :)
Pierwotny plan to "dwieście po mieście" :) /oczywiście peryferiami/ ale po 68 km miałem dość ;p
Obfociłem wschód słońca i Śnieżne Kotły w jego blasku (nieźle, choć poniżej oczekiwań) i powlokłem się w góry właściwe - na śpiocha, pod górkę, pod wiatr i jeszcze tylko 2,2 atm w tylnym kole - było grubo. ;p
Spod Wodospadu Szklarki pół godziny wprowadzania roweru szlakiem po stromym zboczu, z połową plecaka puszek w dodatku (w ramach sprzątania gór - nie, że tyle wypiłem ;) ). No i jeszcze słońce zaczęło dokuczać - sponiewierałem się trochę. ;]
Na szczęście na odnowionym Złotym Widoku jest 12 leżaków (i 0 ludzi rano) ^-^
Co Ty kułła wiesz o leżakowaniu?!? ;D;D
Czytałem z tej panoramy jak z otwartej książki. :)) Dla mniej "oczytanych" w Karkonoszach jest ściągawka (niebieska tablica).
Mieszkałbym...
Wszystko otwarte dosłownie kilka dni temu - jeszcze jest mało śmieci i zniszczeń (większość leżaków miała ślady deptania butami - brawo...). Jak znam życie, to pewnie to sfajczą...
Mordęga wycieczka niezbyt udana (poza Złotym Widokiem), bo nawet połowy planu nie wykonałem. :/ Gdzież te czasy, gdy do Jeleniej jechałem 115 km (z lubuskiego) - też w nocy, ale przy -5*C :)) /a teraz przy +7/. Kiedyś to było...
Na dobitkę trafiło mi się hamownie ;p o ironio: na płaskim, na skrzyżowaniu, 3 km od domu. :(( ;p
Ale za to przekroczyłem (niechcący :D ) 7O.ooo km na BS. ;]
No to pojechałem w nocy. :) Start o 1:30, koniec o 10:00 :)
Pierwotny plan to "dwieście po mieście" :) /oczywiście peryferiami/ ale po 68 km miałem dość ;p
Obfociłem wschód słońca i Śnieżne Kotły w jego blasku (nieźle, choć poniżej oczekiwań) i powlokłem się w góry właściwe - na śpiocha, pod górkę, pod wiatr i jeszcze tylko 2,2 atm w tylnym kole - było grubo. ;p
Spod Wodospadu Szklarki pół godziny wprowadzania roweru szlakiem po stromym zboczu, z połową plecaka puszek w dodatku (w ramach sprzątania gór - nie, że tyle wypiłem ;) ). No i jeszcze słońce zaczęło dokuczać - sponiewierałem się trochę. ;]
Na szczęście na odnowionym Złotym Widoku jest 12 leżaków (i 0 ludzi rano) ^-^
Co Ty kułła wiesz o leżakowaniu?!? ;D;D
Czytałem z tej panoramy jak z otwartej książki. :)) Dla mniej "oczytanych" w Karkonoszach jest ściągawka (niebieska tablica).
Mieszkałbym...
Wszystko otwarte dosłownie kilka dni temu - jeszcze jest mało śmieci i zniszczeń (większość leżaków miała ślady deptania butami - brawo...). Jak znam życie, to pewnie to sfajczą...
Na dobitkę trafiło mi się hamownie ;p o ironio: na płaskim, na skrzyżowaniu, 3 km od domu. :(( ;p
Ale za to przekroczyłem (niechcący :D ) 7O.ooo km na BS. ;]
Transportowo i bajorkowo. Pato-foto ;) /Hrgn/
Poniedziałek, 27 kwietnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 34.68 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i dostałem kolejny, 6. (SZÓSTY) tydzień korona-wolnego. :)) Ale już naprawdę ostatni... no chyba, że firma padnie. ;))
Dziś wszystko przejechane bez telefonu (takie czasy ;) ) a nawet bez aparatu (ups!). ;)
Na szczęście z mojego bajorka mam archiwalne foty - wiele się nie zmieniło, ino śniegu ubyło. :(
a względem tego ubyło zieleniny i zmienił się rower ;)
Masakra jakaś, 24*C w słońcu, a wszyscy nad bajorkiem naubierani na czarno, jesienne bluzy, polary itd. o_O
Dziś także wywiezłem worek puszek, com je zbierał po górach, do skupu (rowerem, a jakże).
Pierwszy worek zbierałem przez pierwszy rok mieszkania w Jeleniej, a drugi się uwinąłem i uzbierałem w pół roku (w piątek minęła 1,5 "rocznica" mojej jeleniogórskości ;) ). Wyszło równe 10 PLN, a to już "połowa wizyty" u fryzjera, który/a oczywiście jest nieczynny/a. ;]
Dziś wszystko przejechane bez telefonu (takie czasy ;) ) a nawet bez aparatu (ups!). ;)
Na szczęście z mojego bajorka mam archiwalne foty - wiele się nie zmieniło, ino śniegu ubyło. :(
a względem tego ubyło zieleniny i zmienił się rower ;)
Masakra jakaś, 24*C w słońcu, a wszyscy nad bajorkiem naubierani na czarno, jesienne bluzy, polary itd. o_O
Dziś także wywiezłem worek puszek, com je zbierał po górach, do skupu (rowerem, a jakże).
Pierwszy worek zbierałem przez pierwszy rok mieszkania w Jeleniej, a drugi się uwinąłem i uzbierałem w pół roku (w piątek minęła 1,5 "rocznica" mojej jeleniogórskości ;) ). Wyszło równe 10 PLN, a to już "połowa wizyty" u fryzjera, który/a oczywiście jest nieczynny/a. ;]
Tylko na skraj gór i z powrotem /Kross/
Niedziela, 26 kwietnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 20.74 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie scenki tylko w Jeleniej...
/tak, to teren miasta :) /
W Sobieszowie same ruiny ;) (Chojnik na górze, remontowany folwark na dole):
Niechcący wybiło mi równe 2 000,00 km w terenie na BS... w ciągu 9 lat. ;]
/tak, to teren miasta :) /
W Sobieszowie same ruiny ;) (Chojnik na górze, remontowany folwark na dole):
Niechcący wybiło mi równe 2 000,00 km w terenie na BS... w ciągu 9 lat. ;]
A jednak się kręci! /powrót Wielkiego Koła/
Niedziela, 26 kwietnia 2020
Kategoria Mono, 36" Kolisko
kilosy: | 3.10 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jako że można już jeździć rekreacyjnie, to zaszalałem. ;)
Chociaż wyszło raczej słabo: filmik mi nie wyszedł, a w drugiej próbie padła bateria. ;]
W dodatku rozkleiła mi się maska - tutaj archiwalne motywy z tą maską i Wielkim Kołem:
Planowana na dziś sceneria - godna "maseczki" ;))
Tym razem jazda bez większych interakcji i kontrowersji społecznych. ;)
Chociaż wyszło raczej słabo: filmik mi nie wyszedł, a w drugiej próbie padła bateria. ;]
W dodatku rozkleiła mi się maska - tutaj archiwalne motywy z tą maską i Wielkim Kołem:
Planowana na dziś sceneria - godna "maseczki" ;))
Tym razem jazda bez większych interakcji i kontrowersji społecznych. ;)
Aż po "Horyzont" ;) /Kross/
Sobota, 25 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 40.58 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Straszyło deszczem, ale znów nic nie padało. o_O
Jednak nie ryzykowałem i w głąb gór nie jechałem, bo tam zawsze łatwiej o deszcz.
Smutek... to ksywka takich oto wczesnych Żuków (jakoby mialy smutne przody ;) ):
/OSP Poźrzadło - fajna miejscowość w lubuskim, blisko granicy z Niemcami, w dodatku przy drodze tranzytowej, hyhyhy.../
Nowy przybytek w Jeleniej:
/gdzie przecinki i myślniki?? ;p /
W Piechowicach O.W. "Horyzont" na horyzoncie. Dedykacja dla 'sierra' ;)
Tamże - ciekawe w dobie pandemii ;))
/same Harleuqiny i inne szmiry ;p /
Ostatnia prosta przed Szklar. Por. i zarazem granica gór (na rzece) - po prawo Izery a po lewo Karkonosze:
Tylko tutaj, na przełomie Kotliny Jeleniogórskiej i gór Izerskich, można obserwować Horyzont z bliska ;))
Krowy i obiekt na dole dedykuję sobie. ;)
Absurdalny jest dojazd do tego "Horyzontu" (zapytajcie 'sierrę' ;D ) - trzeba z Piechowic wyjechać (tzn. ostro podjechać!) do Szklarskiej, tam na drugą stronę tej góry, od lewej strony, a później zjechać ostro w dół do tego ośrodka, formalnie znów do Piechowic - jest to jedyna droga. ;]
No i przy okazji widać zachód słońca o 17:30 o_O zimą to dopiero tam jest mroczno! o_O
Miało być słabo, a wyszło jak zwykle. ;)) W dodatku przekroczyłem 63,5 kkm. ;))
Nie ogarniam nowego PBS-a i teraz nie będzie moich zdjęć na stronie głównej BS :>
Jednak nie ryzykowałem i w głąb gór nie jechałem, bo tam zawsze łatwiej o deszcz.
Smutek... to ksywka takich oto wczesnych Żuków (jakoby mialy smutne przody ;) ):
/OSP Poźrzadło - fajna miejscowość w lubuskim, blisko granicy z Niemcami, w dodatku przy drodze tranzytowej, hyhyhy.../
Nowy przybytek w Jeleniej:
/gdzie przecinki i myślniki?? ;p /
W Piechowicach O.W. "Horyzont" na horyzoncie. Dedykacja dla 'sierra' ;)
Tamże - ciekawe w dobie pandemii ;))
/same Harleuqiny i inne szmiry ;p /
Ostatnia prosta przed Szklar. Por. i zarazem granica gór (na rzece) - po prawo Izery a po lewo Karkonosze:
Tylko tutaj, na przełomie Kotliny Jeleniogórskiej i gór Izerskich, można obserwować Horyzont z bliska ;))
Krowy i obiekt na dole dedykuję sobie. ;)
Absurdalny jest dojazd do tego "Horyzontu" (zapytajcie 'sierrę' ;D ) - trzeba z Piechowic wyjechać (tzn. ostro podjechać!) do Szklarskiej, tam na drugą stronę tej góry, od lewej strony, a później zjechać ostro w dół do tego ośrodka, formalnie znów do Piechowic - jest to jedyna droga. ;]
No i przy okazji widać zachód słońca o 17:30 o_O zimą to dopiero tam jest mroczno! o_O
Miało być słabo, a wyszło jak zwykle. ;)) W dodatku przekroczyłem 63,5 kkm. ;))
Nie ogarniam nowego PBS-a i teraz nie będzie moich zdjęć na stronie głównej BS :>
Mała Laponia i Mała Japonia w Górach Olbrzymich :) /Hrgn/
Piątek, 24 kwietnia 2020
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 46.38 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Góry Olbrzymie to dawna nazwa Karkonoszy.
Mała Laponia - osada Kalevala w śródgórskich Borowicach (600m +)
Mała Japonia - ogrody Siruwia w śródgórskiej Przesiece (prawie 600m).
Hrgn - Romet Huragan. ;)
Suma podjazdów: 642 m
Wszystko już wiecie? To dziękuję za uwagę. ;ppp
Mała Laponia - osada Kalevala w śródgórskich Borowicach (600m +)
Mała Japonia - ogrody Siruwia w śródgórskiej Przesiece (prawie 600m).
Hrgn - Romet Huragan. ;)
Suma podjazdów: 642 m
Wszystko już wiecie? To dziękuję za uwagę. ;ppp
Prawdopodobnie najlepszy widok na Śnieżkę :) - Księża Góra (626m) i jej zamek, tudzież inne zakątki Karpacza i Kowar /Kross/
Czwartek, 23 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 68.60 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nareszcie nawiedziłem fenomenalnie położoną, owianą tajemnicami, choć mało znaną Księżą Górę w Karpaczu (uwaga: opis na wiki sporo różni się od opisu na miejscu - przede wszystkim wjazd nie był zamknięty).
Owiana tajemnicami - bo w zameczku na szczycie rezydował podczas IIWŚ sam Goering, a później kolejni, już nasi, przywódcy, np. Bierut, Gomułka, Gierek, Bolek ;)) Kwach ;) a nawet Angela-makrela. ;))
Mało znana - bo ma cosik słaby marketing. ;)
Fenomenalnie położenie - bo to praktycznie jedyny obiekt w Karpaczu, który nie jest na północnym zboczu, a na szczycie góry, gwarantując najlepszą możliwą panoramę Karkonoszy i do tego jeszcze na pół dolnego Karpacza przy okazji:
Prawdopodobnie najlepszy punkt widokowy na Śnieżkę (i na dolny Karpacz) © mors
Aż mnie oczy mgłą zachodziły... chociaż nie, to tylko para na okularach. ;)
Sam dojazd to już niezła przygoda - wzorcowa serpentyna po wzorcowej, "okrągłej" górze: cały czas jedziemy w kółko, kilkukrotnie okrążając górę. Cały czas zakręt, bez przerwy. :))
Z góry ściągnęła mnie wyłącznie grawitacja, bo już miałem przykuwać się do skał :)) a zdjęć tylko dlatego tak mało, bom... zapomniał karty pamięci do aparatu. O_O Przynajmniej wpis mi szybciej pójdzie. ;pp
Dalej wschodnie obrzeża Karpacza: malownicze pustkowia z niezłymi panoramami, do których nikt nie zagląda - wszyscy wolą tłoczyć się w centrum i narzekać na zatłoczone centrum ;D;D w dodatku z bardzo słabymi widokami, pff! ;pp
Zupełnie nietypowy zakątek Karpacza, nikt tam nie łazi, choć widoki są tu najlepsze :) © mors
Cóż, co kto woli. ;))
Brakowało mi tu jeszcze tylko "kurortowych traktorków" - tak dla paradoksu. ;) Zamiast tego upolowałem "sobie" głęboko zakonspirowanego reliktowego Malucha, też nietypowy w tym miasteczku...
/JGK - Jelenia Góra - Karpacz ;)) /
Podjazd w terenie w pełnym słońcu dał popalić ;) toteż z przyjemnością zaszyłem się w ciemnym, górskim lesie, gdy w końcu do niego dobrnąłem. Fajnie tam było - tak nie za wiosennie, ale i nie za zimowo (przejezdnie). :)
Tak dobrnąłem do przysiołka Krzaczyna (-> Kowary), kędy ostatnie pola i łąki podchodzą pod samą ścianę Karkonoszy, a kwitnące wiśnie sąsiadują z mrocznym, ciemnym borem górskim. *-* 2 km jazdy w terenie (na oko) i 2,5 km prowadzenia po kamieniach (na licznik ;) ).
Z Kowar podjazd do źródełka. Jeszcze niedawno bałem się, że nie wyrobię bez hamowania na zjeździe na serpentynach poniżej źródła, a teraz to sobie jeszcze pojechałem 2 km dalej, prawie do samej Przełęczy Kowarskiej (727m) - i jak najbardziej zjechałem bezhamulcowo. :) A na prostej za ostatnią serpentyną 57,7 km/h bez pedałowania. :)
Za to hamowanie mi się trafiło w Kotlinie, prawie na płaskim ("śpioch" w ciężarówce na skrzyżowaniu, grrrr!) rozwalając moje tegoroczne statystyki - pierwsze (!) hamowanie na Krossie w tym roku! ;D;D No co, to tylko góry. ;))
Po źródełku jeszcze relaks nad bajorkiem plus "wycieczka" na zakupy. ;)
Obserwacje:
- na wioskach większość ludzi nie nosi maseczek, a niektórzy to nawet zupełnie bez nich chodzą :O
- jakiś tateł prowadził swojego bąbelka na psiej smyczy xDD
- mijałem się z policją akurat jak jechałem z opuszczonym kominem (na twarzy ;p) i do tego jeszcze omijając DDR :D (opuściłem, bo było pod górkę na odludziu, a ominąłem, bo z DDR nie mógłbym zrobić lewoskrętu) - a policjanci nie zareagowali :>
- pomagałem jakiejś młodej rowerzystce zapanować nad spadającym łańcuchem - tryb niedokonany celowo, bo ostatecznie nie pomogłem ;p ale niekoniecznie o to mi chodziło (#złotewarkocze ;ppp ). ;)
Jak rzadko kiedy, słońce strzaskało mnie na czerwono. Ale dzięki masce/kominowi i pociemnianym okularom, czerwony jestem tylko na czole. xD
Owiana tajemnicami - bo w zameczku na szczycie rezydował podczas IIWŚ sam Goering, a później kolejni, już nasi, przywódcy, np. Bierut, Gomułka, Gierek, Bolek ;)) Kwach ;) a nawet Angela-makrela. ;))
Mało znana - bo ma cosik słaby marketing. ;)
Fenomenalnie położenie - bo to praktycznie jedyny obiekt w Karpaczu, który nie jest na północnym zboczu, a na szczycie góry, gwarantując najlepszą możliwą panoramę Karkonoszy i do tego jeszcze na pół dolnego Karpacza przy okazji:
Prawdopodobnie najlepszy punkt widokowy na Śnieżkę (i na dolny Karpacz) © mors
Aż mnie oczy mgłą zachodziły... chociaż nie, to tylko para na okularach. ;)
Sam dojazd to już niezła przygoda - wzorcowa serpentyna po wzorcowej, "okrągłej" górze: cały czas jedziemy w kółko, kilkukrotnie okrążając górę. Cały czas zakręt, bez przerwy. :))
Z góry ściągnęła mnie wyłącznie grawitacja, bo już miałem przykuwać się do skał :)) a zdjęć tylko dlatego tak mało, bom... zapomniał karty pamięci do aparatu. O_O Przynajmniej wpis mi szybciej pójdzie. ;pp
Dalej wschodnie obrzeża Karpacza: malownicze pustkowia z niezłymi panoramami, do których nikt nie zagląda - wszyscy wolą tłoczyć się w centrum i narzekać na zatłoczone centrum ;D;D w dodatku z bardzo słabymi widokami, pff! ;pp
Zupełnie nietypowy zakątek Karpacza, nikt tam nie łazi, choć widoki są tu najlepsze :) © mors
Cóż, co kto woli. ;))
Brakowało mi tu jeszcze tylko "kurortowych traktorków" - tak dla paradoksu. ;) Zamiast tego upolowałem "sobie" głęboko zakonspirowanego reliktowego Malucha, też nietypowy w tym miasteczku...
/JGK - Jelenia Góra - Karpacz ;)) /
Podjazd w terenie w pełnym słońcu dał popalić ;) toteż z przyjemnością zaszyłem się w ciemnym, górskim lesie, gdy w końcu do niego dobrnąłem. Fajnie tam było - tak nie za wiosennie, ale i nie za zimowo (przejezdnie). :)
Tak dobrnąłem do przysiołka Krzaczyna (-> Kowary), kędy ostatnie pola i łąki podchodzą pod samą ścianę Karkonoszy, a kwitnące wiśnie sąsiadują z mrocznym, ciemnym borem górskim. *-* 2 km jazdy w terenie (na oko) i 2,5 km prowadzenia po kamieniach (na licznik ;) ).
Z Kowar podjazd do źródełka. Jeszcze niedawno bałem się, że nie wyrobię bez hamowania na zjeździe na serpentynach poniżej źródła, a teraz to sobie jeszcze pojechałem 2 km dalej, prawie do samej Przełęczy Kowarskiej (727m) - i jak najbardziej zjechałem bezhamulcowo. :) A na prostej za ostatnią serpentyną 57,7 km/h bez pedałowania. :)
Za to hamowanie mi się trafiło w Kotlinie, prawie na płaskim ("śpioch" w ciężarówce na skrzyżowaniu, grrrr!) rozwalając moje tegoroczne statystyki - pierwsze (!) hamowanie na Krossie w tym roku! ;D;D No co, to tylko góry. ;))
Po źródełku jeszcze relaks nad bajorkiem plus "wycieczka" na zakupy. ;)
Obserwacje:
- na wioskach większość ludzi nie nosi maseczek, a niektórzy to nawet zupełnie bez nich chodzą :O
- jakiś tateł prowadził swojego bąbelka na psiej smyczy xDD
- mijałem się z policją akurat jak jechałem z opuszczonym kominem (na twarzy ;p) i do tego jeszcze omijając DDR :D (opuściłem, bo było pod górkę na odludziu, a ominąłem, bo z DDR nie mógłbym zrobić lewoskrętu) - a policjanci nie zareagowali :>
- pomagałem jakiejś młodej rowerzystce zapanować nad spadającym łańcuchem - tryb niedokonany celowo, bo ostatecznie nie pomogłem ;p ale niekoniecznie o to mi chodziło (#złotewarkocze ;ppp ). ;)
Jak rzadko kiedy, słońce strzaskało mnie na czerwono. Ale dzięki masce/kominowi i pociemnianym okularom, czerwony jestem tylko na czole. xD
Brnąc w ŚNIEGU pod ZAMKNIĘTĄ granicą :))) /Przeł. Szklarska 886m i Hrgn/
Środa, 22 kwietnia 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 65.79 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najwspanialsza kraina w Polsce, bo najzimniejsza (w stosunku do swej wysokości). :) Jeszcze w centrum Szklarskiej Poręby właściwej ciepło i wiosna - kwiaty kwitną, zero śniegu, a w rejonie Jakuszyc niezawodnie: końcówka zimy i wciąż jeszcze zero wiosny! :)) Raptem 100-150 m powyżej centrum Szklarskiej! *-*
Na bocznej drodze udało mi się nawet zakopać w śniegu :))
Najbardziej zimowy dzień w tym roku przeżyłem 22 kwietnia ;D;D coś pięknego. ^-^
No i jeszcze ta zamknięta granica (puszczają tylko ruch towarowy) - piękne chwile! ^-^
Zaliczyłem nawet historyczną kontrolę graniczną (powiedziałem, że ja tak tylko turystycznie i już wracam, to powiedzieli, że spoko. Ale masek większość nie miała ;p ).
Trwa budowa dużego ośrodka sportowego (za 130 baniek) w Jakuszycach:
Wycieczkę dedykuję sobie i Huraganowi ;D bo to była 2. rocznica naszego zdobycia Jakuszyc. Tutaj można sobie porównać ilość śniegu i zaawansowanie robót budowlanych. ;>
Kiedyś to było - wtedy z Jakuszyc wracałem prawie 130 km, a teraz prawie 30. ;))
Jeszcze zdjęcia z centrum Szklarskiej, oczywiście robione podczas podjazdu, przecież bym nie hamował na zjeździe. :)
Wpadły 2 nowe zakątki:
- ul. Obrońców Pokoju:
Śnieżne K. i Szklarska P. © mors
- ul. Krasickiego (taki kikut o zabójczej nawierzchni i nachyleniu od 13 do 19% - niezły masochizm :)):
Te kilkanaście kilometrów podjazdu (z Kotliny do Jakuszyc) sponiewierało mnie termicznie. Niby tylko niecałe 10*C na górze, ale jazda cały czas z wiatrem - odczuwalna pod 30* O_O
Za to zjazd pod wiatr i pod wieczór z lekka mnie strzaskał. ;p Dość powiedzieć, że maks. leciałem zaledwie 42,2 km/h (bez pedałowania).
Zjazd niesamowity, chyba najdłuższy (asfaltowy) w Polsce ;> w dodatku z ponad 500 m przewyższeniem: startujemy prawie zimą prawie z Arktyki (ech, te karłowate drzewka! *-* ) a po zaledwie 20 minutach telep(ort)acji :) lądujemy na dnie kotliny, gdzie wiosna już pełną gębą, kwiaty pachnO itd. Fenomenalna sprawa!
Dodatkowo, dziś było unikalne połączenie silnego wiatru czołowego na zjeździe i pustego centrum Szklarskiej, dzięki czemu przez te kilkanaście km 2 (DWA) razy ledwo musnąłem hamulec! :))
Gdybym jechał na Krossie, obeszłoby się ZUPEŁNIE bez hamowania (terenowe opony na niższym ciśnieniu to wolniejszy zjazd) - z 886m na 345m! :)))
Marzyłem o tym od lat, ale jutro chyba nie pojadę, bo wiatr ma osłabnąć - a taka szansa już się chyba nigdy nie powtórzy, wszak niedługo znów zaczną się tłumy... o_O
Jak się dobrze zastanowić, to z mojego doświadczenia wychodzi, że dałoby się (przy odpowiednich wiatrach i wielkiej kombinatoryce) obrócić od samego Bałtyku do granicy w Jakuszycach I Z POWROTEM całkowicie bezhamulcowo! :DDD
Suma podjazdów: 758 m.