Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2019
Dystans całkowity: | 1090.19 km (w terenie 19.30 km; 1.77%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 52.30 km/h |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 38.94 km |
Więcej statystyk |
Dożynki (opony Huragana oraz rekordowego kwietnia) /29-30.IV.2019/
Wtorek, 30 kwietnia 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
O dziwo, powietrze w rozwalonej oponie Huragana nie schodzi do końca, więc co chwilę je pompuję i tak jeżdżę po centrum miasta - raz, żeby dojechać tę oponę do końca, a dwa - żeby nie narażać Krossa na hamulcogenne skrzyżowania. ;]
Po 4 km dziennie, rozbite na 2-3 kursy, a i tak się ujechałem :D (ok. 1-2 atmosfer)...
Takie rzeczy tylko w Jeleniej....
;)
No i kończę ten kwiecień, który okazał się rekordowy w dwójnasób:
- rekord moich kwietniowych dystansów (i 3. miesięczny wynik w ogóle w życiu): 1090 km, szaleństwo! ;)) Ale to efekt codziennego patrzenia się na ośnieżone góry --> najlepsza motywacja do jeżdżenia :)))
- rekord liczby kwietniowych komciów na moim BS: szykuje się 250+, choć i tak dużo poniżej merytorycznych wartości wpisów. ;pp
Po 4 km dziennie, rozbite na 2-3 kursy, a i tak się ujechałem :D (ok. 1-2 atmosfer)...
Takie rzeczy tylko w Jeleniej....
;)
No i kończę ten kwiecień, który okazał się rekordowy w dwójnasób:
- rekord moich kwietniowych dystansów (i 3. miesięczny wynik w ogóle w życiu): 1090 km, szaleństwo! ;)) Ale to efekt codziennego patrzenia się na ośnieżone góry --> najlepsza motywacja do jeżdżenia :)))
- rekord liczby kwietniowych komciów na moim BS: szykuje się 250+, choć i tak dużo poniżej merytorycznych wartości wpisów. ;pp
Piechowice skrajem gór /Kross/
Wtorek, 30 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 30.27 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Uparłem się na przełom Kotliny i gór między Piechowicami i Szklarską i coś nie mogę przestać. :>
Dziwniejszego drzewotworu jeszcze nie widziałem... © Morsowy
Prawie jak na Podhalu (Piechowice, na skraju Karkonoszy) © Morsowy
Piechowice, u skraju Karkonoszy © Morsowy
/ na północnym zboczu - a po drugiej stronie rzeki 20 km płaskiej Kotliny :) /
Ta fabryczka (?) jest rekordowo blisko gór, jej teren kończy się dosłownie wraz z końcem Kotliny, w dodatku w tej okolicy przejście Kotliny w góry jest wyjątkowo wyraziste - do ostatniego metra jest zupełnie płasko, po czym jest zupełnie stromo (zbocze gór) - jak na schemacie jakimś, ani metra terenu przejściowego, niesamowite. :O
A to już ciekawostka z mojego ogródka przy igloo ;)
ZMutowany, poczwórny mlecz - również pierwsze widzę :O © Morsowy
Dziwniejszego drzewotworu jeszcze nie widziałem... © Morsowy
Prawie jak na Podhalu (Piechowice, na skraju Karkonoszy) © Morsowy
Piechowice, u skraju Karkonoszy © Morsowy
/ na północnym zboczu - a po drugiej stronie rzeki 20 km płaskiej Kotliny :) /
Ta fabryczka (?) jest rekordowo blisko gór, jej teren kończy się dosłownie wraz z końcem Kotliny, w dodatku w tej okolicy przejście Kotliny w góry jest wyjątkowo wyraziste - do ostatniego metra jest zupełnie płasko, po czym jest zupełnie stromo (zbocze gór) - jak na schemacie jakimś, ani metra terenu przejściowego, niesamowite. :O
A to już ciekawostka z mojego ogródka przy igloo ;)
ZMutowany, poczwórny mlecz - również pierwsze widzę :O © Morsowy
LBG Kostrzyca i okolica /Kross/
Niedziela, 28 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 39.87 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
100 kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, do celu zostało mi (w przeliczeniu) 1005 takich wycieczek... o_O
Niby większość (1495) już za mną, tylko że zajęło mi to niemal 20 lat...
Dziś w żadne góry się nie pchałem, bo widoczność była kiepska - sporo chmur, straszenie deszczem... ale na otarcie łez pojechałem sobie w nieznane zakątki Kotliny. Szkoda tylko, że bez mapy i parokrotnie się zgubiłem. Ale lepiej jest zgubić się w takich okolicznościach:
niż odnaleźć bez takich widoków. ;)
Oczywiście bliskość i układ gór dużo pomaga w nawigacji, ale za to życie utrudniały mi polne i leśne drogi, które prowadziły donikąd i zanikały pośrodku niczego. ;] A honor "odkrywcy" zawrócić nie pozwala.. ;]
Tytułowe LBG to oczywiście nie impreza sodomitów, a Leśny Bank Genów w Kostrzycy:
paradoksalnie, także w jego okolicy trwają srogie wycinki, ciężki sprzęt nie stygnie nawet w niedzielę. o_O
Jeszcze trochę, a LBG będzie archiwum/muzeum lasów. ;)
Inksze obrazki:
Pamiątka z urlopu? ;)) © Morsowy
Zetor 25, w tle ciężarowa Praga © Morsowy
Jak LBG to i Wiosna ;))
Ciekawe... :)
Niby większość (1495) już za mną, tylko że zajęło mi to niemal 20 lat...
Dziś w żadne góry się nie pchałem, bo widoczność była kiepska - sporo chmur, straszenie deszczem... ale na otarcie łez pojechałem sobie w nieznane zakątki Kotliny. Szkoda tylko, że bez mapy i parokrotnie się zgubiłem. Ale lepiej jest zgubić się w takich okolicznościach:
niż odnaleźć bez takich widoków. ;)
Oczywiście bliskość i układ gór dużo pomaga w nawigacji, ale za to życie utrudniały mi polne i leśne drogi, które prowadziły donikąd i zanikały pośrodku niczego. ;] A honor "odkrywcy" zawrócić nie pozwala.. ;]
Tytułowe LBG to oczywiście nie impreza sodomitów, a Leśny Bank Genów w Kostrzycy:
paradoksalnie, także w jego okolicy trwają srogie wycinki, ciężki sprzęt nie stygnie nawet w niedzielę. o_O
Jeszcze trochę, a LBG będzie archiwum/muzeum lasów. ;)
Inksze obrazki:
Pamiątka z urlopu? ;)) © Morsowy
Zetor 25, w tle ciężarowa Praga © Morsowy
Jak LBG to i Wiosna ;))
Ciekawe... :)
Mniejsza o tytuł :) /36er/
Niedziela, 28 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 12.87 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam po mieście...
Takie tam w Jeleniej Górze... © Morsowy
trasa do budowanego ronda na DK3 (Goduszyn), z powrotem częściowo polnymi drogami.
Po drodze mijała mnie policja jak gdakałem przez telefon podczas jazdy na mono i nic nie zareagowali. A powinni, najlepiej bijąc brawa. ;D;D
Takie tam w Jeleniej Górze... © Morsowy
trasa do budowanego ronda na DK3 (Goduszyn), z powrotem częściowo polnymi drogami.
Po drodze mijała mnie policja jak gdakałem przez telefon podczas jazdy na mono i nic nie zareagowali. A powinni, najlepiej bijąc brawa. ;D;D
Inauguracja "nowej" ulicy w Szklarskiej Porębie /Kross/
Sobota, 27 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 52.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
O 17stej uroczyście i w oryginalnej oprawie otwarto nową ulicę w Szklarskiej. Niestety, nowa jest tylko nazwa i słupek z tabliczką (dotąd nie było żadnej...), bo sama ulica jest mi doskonale znana - to ta ścianka po betonowych płytach, dotąd część ul. 1-go Maja. ;]
Patron jest niby zasłużony dla Szklarskiej, ale czy dla tej drogi też?
Biorąc pod uwagę, ile ja z niej wywiozłem śmieci, to liczyłem raczej na wybór mojej osoby. ;D;D
/Ta terenówka miała tak wybite i dzwoniące zawieszenie, że myślałem, że się rozpadnie na tych płytach - w życiu czegoś takiego nie słyszałem, a przecież wóz stary nie jest.../
Na samej imprezie nie byłem, bo nie zdążyłem. ;p I nawet dobrze, bo tylko bym się wkurzył, gdyż na miejscu stwierdziłem, że śmieci jest więcej niż było - np. te popalone badyle (żagwie?) oczywiście jak stali tak porzucili - na poboczu. Ogólnie pobocza wypłukane przez "wodospady" po każdej ulewie, śmieci niewyzbierane, a jeszcze tylko nowych dowalili. :( Liczy się tylko tabliczka z nazwiskiem ich śp. kolegi no i impreza z okazji tak wielkiego przedsięwzięcia. ;p Tylko robić ni ma komu. ;p
Poza tym - to była sztuka dla sztuki - na tej ulicy nie ma ani jednego budynku i jest tylko jedna ściana - to ta z ażurowych płyt. ;))
Ale najbardziej mnie boli, że samorządowcy (wszyscy, w całym kraju) niczego się nie nauczyli, chociażby po tych wszystkich Wałęsach, Kaczyńskich i Jankowskich, czy wcześniej po "bohaterach" komunistycznych i nazistowskich - by nie honorować ludzi personalnie (zwłaszcza za życia!), bo każdy bohater ma swoje ciemniejsze strony, które czaszami potrafią się okazywać drastyczne, a w przypadku polityków - minimum kontrowersyjne - z definicji... A wystarczyła w tym przypadku chociażby "Walońska". A najlepiej - uporządkowanie, a jedynej tabliczki, jakiej tam brakuje, to takiej podającej % nachylenia drogi. :) Tymczasem nikt nie pomyślał nawet o ostrzeżeniu o stromej drodze, ech...
Po drodze wpadła ciekawostka dla MiKoli - na wyświetlaczu było "jazda specjalna" - o so chozi??
No i już wiem, o so chozi - chociaż wciąż nie wiem, dlaczego tolerowane są ruchy polityczne wprost odwołujące się do socjalizmu, skoro ruchy nacjonalistyczne jakoby skompromitował jeden wariat z wąsikiem. A miliony ofiar Lenina, Stalina i paru innych na konto dzisiejszego socjalizmu to już się nie liczą, bardzo ciekawe...
I druga ciekawostka - samochód z Górnego Śląska, chociaż postać trochę podobna do K78 :D
Dystans uwzględnia 3 użytkowe km z soboty i 7 zaległych z wtorku.
Dziś Vmax 52,3 - na tym starym traktorku i to bez dokręcania. ;]
Patron jest niby zasłużony dla Szklarskiej, ale czy dla tej drogi też?
Biorąc pod uwagę, ile ja z niej wywiozłem śmieci, to liczyłem raczej na wybór mojej osoby. ;D;D
/Ta terenówka miała tak wybite i dzwoniące zawieszenie, że myślałem, że się rozpadnie na tych płytach - w życiu czegoś takiego nie słyszałem, a przecież wóz stary nie jest.../
Na samej imprezie nie byłem, bo nie zdążyłem. ;p I nawet dobrze, bo tylko bym się wkurzył, gdyż na miejscu stwierdziłem, że śmieci jest więcej niż było - np. te popalone badyle (żagwie?) oczywiście jak stali tak porzucili - na poboczu. Ogólnie pobocza wypłukane przez "wodospady" po każdej ulewie, śmieci niewyzbierane, a jeszcze tylko nowych dowalili. :( Liczy się tylko tabliczka z nazwiskiem ich śp. kolegi no i impreza z okazji tak wielkiego przedsięwzięcia. ;p Tylko robić ni ma komu. ;p
Poza tym - to była sztuka dla sztuki - na tej ulicy nie ma ani jednego budynku i jest tylko jedna ściana - to ta z ażurowych płyt. ;))
Ale najbardziej mnie boli, że samorządowcy (wszyscy, w całym kraju) niczego się nie nauczyli, chociażby po tych wszystkich Wałęsach, Kaczyńskich i Jankowskich, czy wcześniej po "bohaterach" komunistycznych i nazistowskich - by nie honorować ludzi personalnie (zwłaszcza za życia!), bo każdy bohater ma swoje ciemniejsze strony, które czaszami potrafią się okazywać drastyczne, a w przypadku polityków - minimum kontrowersyjne - z definicji... A wystarczyła w tym przypadku chociażby "Walońska". A najlepiej - uporządkowanie, a jedynej tabliczki, jakiej tam brakuje, to takiej podającej % nachylenia drogi. :) Tymczasem nikt nie pomyślał nawet o ostrzeżeniu o stromej drodze, ech...
Po drodze wpadła ciekawostka dla MiKoli - na wyświetlaczu było "jazda specjalna" - o so chozi??
No i już wiem, o so chozi - chociaż wciąż nie wiem, dlaczego tolerowane są ruchy polityczne wprost odwołujące się do socjalizmu, skoro ruchy nacjonalistyczne jakoby skompromitował jeden wariat z wąsikiem. A miliony ofiar Lenina, Stalina i paru innych na konto dzisiejszego socjalizmu to już się nie liczą, bardzo ciekawe...
I druga ciekawostka - samochód z Górnego Śląska, chociaż postać trochę podobna do K78 :D
Dystans uwzględnia 3 użytkowe km z soboty i 7 zaległych z wtorku.
Dziś Vmax 52,3 - na tym starym traktorku i to bez dokręcania. ;]
Atak lata i plażowanie ze śniegami w tle /Hrgn/
Piątek, 26 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.82 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dramat - w kwietniu, u stóp gór, 28*C - co będzie latem, się pytam???
Latem na pewno nie będzie śniegu w górach, a teraz jest - fenomenalne zestawienie z upałem. :)))
Nawet by można pokicać po górach po śniegu na letniaka i w sandałach, ino jak tam dojechać? Powyżej 20*C na żadne góry się nie piszę ;pp ale to jest ten urok Kotliny, że w upały (tudzież w duże śniegi) można sobie pojeździć po terenach zupełnie płaskich, a nawet wklęsłych :) tzn. nad jeziorka i stawy - co też uczyniłem. ;p
Plażowanie w upalny dzień z ośnieżonymi Śnieżnymi Kotłami w tle :D © Morsowy
Jedyny akwen, na którym takie widoki są cały rok. ;)))
Całoroczny toples - tylko nad tym akwenem © Morsowy
Niestety, tak waliło rybami, że aż bałem się, że wydry i kormorany będą mnie gonić całą drogę, myśląc że jestem rybą. Rybą nie, ale leszczem - tak :D bo wyprzedzali mnie nawet kolesie na MTB na balonach. ;] I to tacy z białymi łydami (fuj!), co widać, że dopiero zaczęli sezon. ;p
Ogólnie okolice Wojanowa do złudzenia przypominały mi lubuskie (oprócz gór na horyzoncie ;) ) - sporo drzew było, a nawet taki olbrzymi okaz, o co na podgórzu trudno (halny?):
Olbrzymi dąb to nietypowy widok w podgórskiej kotlinie © Morsowy
Natomiast w Łomnicy zwraca uwagę spora liczba oryginalnych sklepów. Tutaj miszcz:
Takie rzeczy tylko w Łomnicy © Morsowy
Już witał się z gąską...
I kolejny kapeć w Hrgn - już dawno straciłem rachubę. :/
Tym razem przetarła się opona - w jednym tylko punkcie! O zgrozo, reszta opony ma prawie połowę bieżnika, a oponę trzeba będzie wyrzucić. :(((
Szczęście w nieszczęściu, że strzeliło 800m od domu. ;]
Taki pech! Opona (Kenda Kourier) miała jeszcze sporo bieżnika (raptem 10 637 km nalatane) © Morsowy
Nalatała 10 637 km w 2 lata, 3 miechy i 26 dni. :)
Nowe opony są już w drodze - uwaga! to będzie petarda! ;p
Latem na pewno nie będzie śniegu w górach, a teraz jest - fenomenalne zestawienie z upałem. :)))
Nawet by można pokicać po górach po śniegu na letniaka i w sandałach, ino jak tam dojechać? Powyżej 20*C na żadne góry się nie piszę ;pp ale to jest ten urok Kotliny, że w upały (tudzież w duże śniegi) można sobie pojeździć po terenach zupełnie płaskich, a nawet wklęsłych :) tzn. nad jeziorka i stawy - co też uczyniłem. ;p
Plażowanie w upalny dzień z ośnieżonymi Śnieżnymi Kotłami w tle :D © Morsowy
Jedyny akwen, na którym takie widoki są cały rok. ;)))
Całoroczny toples - tylko nad tym akwenem © Morsowy
Niestety, tak waliło rybami, że aż bałem się, że wydry i kormorany będą mnie gonić całą drogę, myśląc że jestem rybą. Rybą nie, ale leszczem - tak :D bo wyprzedzali mnie nawet kolesie na MTB na balonach. ;] I to tacy z białymi łydami (fuj!), co widać, że dopiero zaczęli sezon. ;p
Ogólnie okolice Wojanowa do złudzenia przypominały mi lubuskie (oprócz gór na horyzoncie ;) ) - sporo drzew było, a nawet taki olbrzymi okaz, o co na podgórzu trudno (halny?):
Olbrzymi dąb to nietypowy widok w podgórskiej kotlinie © Morsowy
Natomiast w Łomnicy zwraca uwagę spora liczba oryginalnych sklepów. Tutaj miszcz:
Takie rzeczy tylko w Łomnicy © Morsowy
Już witał się z gąską...
I kolejny kapeć w Hrgn - już dawno straciłem rachubę. :/
Tym razem przetarła się opona - w jednym tylko punkcie! O zgrozo, reszta opony ma prawie połowę bieżnika, a oponę trzeba będzie wyrzucić. :(((
Szczęście w nieszczęściu, że strzeliło 800m od domu. ;]
Taki pech! Opona (Kenda Kourier) miała jeszcze sporo bieżnika (raptem 10 637 km nalatane) © Morsowy
Nalatała 10 637 km w 2 lata, 3 miechy i 26 dni. :)
Nowe opony są już w drodze - uwaga! to będzie petarda! ;p
Księżycowa dogrywka z R1973 - ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej Porębie /Hrgn/
Czwartek, 25 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 55.33 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Według starej mapy z 1949 r. w Szklarskiej P. była ul. Księżycowa (z tym, że był to jedyny jej ślad od 70 la)t, tak więc namówiłem Roberta1973 na wizję lokalną w poszukiwaniu jakichkolwiek reliktów tejże. :) Mnie zaś na wyjazdy do Szklarskiej nie trzeba namawiać, chociaż gdybym wiedział, jak będzie gorąco, to bym się nie dał namówić. xD
Ale najpierw namówiłem Roberta na samotne machnięcie "na rozgrzewkę" Przełęczy Karkonoskiej ;D;D
Plan był cwany:
1) jak się wyprztyka na Przełęczy, to się może w Szklarskiej uspokoi (nic podobnego, Przełęcz wprawdzie docenił, ale niczego to nie zmieniło pod Szklarską ;) )
2) dowiedzieć się na cudzymi nogami, czy śniegi z podjazdu w końcu stopniały :D (to się udało - tzn. dowiedziałem się, że nie stopniały ;])
Na dojeździe do Szklarskiej (350 m w pionie powyżej Kotliny) znalazłem pretekst, do zrobienia sobie przerwy - namówiłem R73 na nawiedzenie Wodospadu Szklarki (200, może 300 m w bok od DK3), a ja zaczekałem, wszak dla mnie to powszedni widok. ;)
Co innego widok człowieka-jeża. :D
Człowiek-jeż? :D © Morsowy
Tempo jazdy co prawda było moje (ja prowadziłem), ale temperatury tego dnia nie były moje. ;]
Na szczęście cień lasu i bryza od górskiej rzeki zrobiły robotę.
W Szklarskiej R73 był pod wrażeniem tej "mojej" ścianki z betonowymi płytami ażurowymi, więc wiedz, że coś się dzieje.
W dodatku obaj tam wprowadzaliśmy - ja z powodu nieodpowiedniej temperatury, R - z powodu nieodpowiedniego roweru.
Dodam jeszcze, że buty nam się ślizgały podczas podchodzenia - kąsacie fabułkę? :)
Tego zakątka, gdzie ongiś była ul. Księżycowa jeszcze nie znałem, więc też miałem emocje. ;)
Jak widać, jej stan i kategoria (a kategoria odśnieżania??) nie zmieniły się nic przez te >70 lat:
Piesza ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej © Morsowy
Robert był tak zdeterminowany, że szukał po starych chałupach najstarszych mieszkańców celem przesłuchania :D
Robert chciał przesłuchać jakąś staruszkę :D © Morsowy
Niestety, żadnych staruszków nie było, ani nie było żadnych reliktów typu zardzewiałe tabliczki na domach. :/
Ale na otarcie łez trafiliśmy na - remontowaną akurat - kolejną ściankę wspinaczkową klasy ultra i jeszcze trochę, którą wspólnie "wyceniliśmy" tak jak tamtą po betonowych płytach, czyli na "pod 30%", tak więc to najlepszy moment, by nizinni hehacze przestali się podśmiewać z moich pomiarów na oko. ;p
/bez zdjęć, bo nie wyszły :( /
Zjazd do Morsownii był w tych temperaturach bardzo przyjemny - zimą bywało z tym różnie. ;) ;p
Foty przy ~40km/h...
Takie tam na zjeździe © Morsowy
Takie tam przy 40 km/h © Morsowy
Razem z R73 przejechałem 42 km - i powiem Wam, że dał radę... nie zasnąć. ;D;D;D
Ponadto pierwsze 9 km przejechałem w poszukiwaniu R73 na mieście. :D
Cóż, przegrzałem się trochę a i tak spowalniałem okrutnie Roberta. :> Ale za to sporo ciekawych tematów przegadaliśmy, na co na BSach nie ma czasu i możliwości, jak ktoś robi 40-50 kkm rocznie. I powiem Wam, że kolejne plany i wyzwania Roberta są jeszcze ciekawsze, od obecnych. :D
No i jeszcze użytkowo 4 km tego dnia - niby nic, ale z przygodami. :)
Najpierw na lokalnej uliczce pańcia z pieskiem na niewidzialnej lince... na przeciwległych poboczach xD
Skapnęliśmy się w ostatniej chwili...
Później stadko małych Brajanków bawiących się na środku drogi - jeden jak mnie zobaczył z 10 metrów to uznał, że jeszcze chwilę może pojeździć na deskorolce. xD A gdy czas minął, to tak z niej zeskoczył, że deska wystrzeliła mi centralnie pod koła - rower najechał na jej krawędź, ja się jakimś cudem nie wywaliłem, ze to deska wystrzeliła a parę metrów w powietrze. o_O
Jego szczęście, że akurat nie byłem na Krossie... ;p
Ale najpierw namówiłem Roberta na samotne machnięcie "na rozgrzewkę" Przełęczy Karkonoskiej ;D;D
Plan był cwany:
1) jak się wyprztyka na Przełęczy, to się może w Szklarskiej uspokoi (nic podobnego, Przełęcz wprawdzie docenił, ale niczego to nie zmieniło pod Szklarską ;) )
2) dowiedzieć się na cudzymi nogami, czy śniegi z podjazdu w końcu stopniały :D (to się udało - tzn. dowiedziałem się, że nie stopniały ;])
Na dojeździe do Szklarskiej (350 m w pionie powyżej Kotliny) znalazłem pretekst, do zrobienia sobie przerwy - namówiłem R73 na nawiedzenie Wodospadu Szklarki (200, może 300 m w bok od DK3), a ja zaczekałem, wszak dla mnie to powszedni widok. ;)
Co innego widok człowieka-jeża. :D
Człowiek-jeż? :D © Morsowy
Tempo jazdy co prawda było moje (ja prowadziłem), ale temperatury tego dnia nie były moje. ;]
Na szczęście cień lasu i bryza od górskiej rzeki zrobiły robotę.
W Szklarskiej R73 był pod wrażeniem tej "mojej" ścianki z betonowymi płytami ażurowymi, więc wiedz, że coś się dzieje.
W dodatku obaj tam wprowadzaliśmy - ja z powodu nieodpowiedniej temperatury, R - z powodu nieodpowiedniego roweru.
Dodam jeszcze, że buty nam się ślizgały podczas podchodzenia - kąsacie fabułkę? :)
Tego zakątka, gdzie ongiś była ul. Księżycowa jeszcze nie znałem, więc też miałem emocje. ;)
Jak widać, jej stan i kategoria (a kategoria odśnieżania??) nie zmieniły się nic przez te >70 lat:
Piesza ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej © Morsowy
Robert był tak zdeterminowany, że szukał po starych chałupach najstarszych mieszkańców celem przesłuchania :D
Robert chciał przesłuchać jakąś staruszkę :D © Morsowy
Niestety, żadnych staruszków nie było, ani nie było żadnych reliktów typu zardzewiałe tabliczki na domach. :/
Ale na otarcie łez trafiliśmy na - remontowaną akurat - kolejną ściankę wspinaczkową klasy ultra i jeszcze trochę, którą wspólnie "wyceniliśmy" tak jak tamtą po betonowych płytach, czyli na "pod 30%", tak więc to najlepszy moment, by nizinni hehacze przestali się podśmiewać z moich pomiarów na oko. ;p
/bez zdjęć, bo nie wyszły :( /
Zjazd do Morsownii był w tych temperaturach bardzo przyjemny - zimą bywało z tym różnie. ;) ;p
Foty przy ~40km/h...
Takie tam na zjeździe © Morsowy
Takie tam przy 40 km/h © Morsowy
Razem z R73 przejechałem 42 km - i powiem Wam, że dał radę... nie zasnąć. ;D;D;D
Ponadto pierwsze 9 km przejechałem w poszukiwaniu R73 na mieście. :D
Cóż, przegrzałem się trochę a i tak spowalniałem okrutnie Roberta. :> Ale za to sporo ciekawych tematów przegadaliśmy, na co na BSach nie ma czasu i możliwości, jak ktoś robi 40-50 kkm rocznie. I powiem Wam, że kolejne plany i wyzwania Roberta są jeszcze ciekawsze, od obecnych. :D
No i jeszcze użytkowo 4 km tego dnia - niby nic, ale z przygodami. :)
Najpierw na lokalnej uliczce pańcia z pieskiem na niewidzialnej lince... na przeciwległych poboczach xD
Skapnęliśmy się w ostatniej chwili...
Później stadko małych Brajanków bawiących się na środku drogi - jeden jak mnie zobaczył z 10 metrów to uznał, że jeszcze chwilę może pojeździć na deskorolce. xD A gdy czas minął, to tak z niej zeskoczył, że deska wystrzeliła mi centralnie pod koła - rower najechał na jej krawędź, ja się jakimś cudem nie wywaliłem, ze to deska wystrzeliła a parę metrów w powietrze. o_O
Jego szczęście, że akurat nie byłem na Krossie... ;p
Finał Wielkiej Misji Księżycowej /Hrgn/
Środa, 24 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 33.60 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trafił mi się nie lada zaszczyt uczestniczyć w Finale Misji Księżycowej Roberta1973 - to w Jeleniej Górze zdobył On ostatnią z 230 ul. Księżycowych w kraju!
Tryumf Roberta - misja wykonana! © Morsowy
/szkoda, że spaprałem to zdjęcie, bo w tle jest góra i zamek Chojnik/
Tak się wczułem w rolę gospodarza wydarzenia, że aż wysmarowałem stosowny certyfikat ;D;D
:D
Tudzież ukleciłem stosowną tabliczkę, bo jak większość ul. Księżycowych w kraju, ta tutaj jest w budowie i jeszcze nie ma nawet tabliczki...
Widać ją na pierwszym zdjęciu - nawet udało się ją ładnie wsunąć w szczelinę w słupku. :)
Później przejechaliśmy razem 9 km, na szczęście z halnym w plecy, to poniżej 25km/h nie schodziłem. xD
No i na Roberta czekały kolejne wielkie wyzwania:
Robert1973 i kolejne wielkie wyzwanie rowerowe ;)) © Morsowy
Tym razem wyzwania go przerosły ;))
Fajnie, że mogłem współtworzyć historię. ;))
I jeszcze foto z dojazdu:
Jelenia Góra, ul. Warszawska :) © Morsowy
Tryumf Roberta - misja wykonana! © Morsowy
/szkoda, że spaprałem to zdjęcie, bo w tle jest góra i zamek Chojnik/
Tak się wczułem w rolę gospodarza wydarzenia, że aż wysmarowałem stosowny certyfikat ;D;D
:D
Tudzież ukleciłem stosowną tabliczkę, bo jak większość ul. Księżycowych w kraju, ta tutaj jest w budowie i jeszcze nie ma nawet tabliczki...
Widać ją na pierwszym zdjęciu - nawet udało się ją ładnie wsunąć w szczelinę w słupku. :)
Później przejechaliśmy razem 9 km, na szczęście z halnym w plecy, to poniżej 25km/h nie schodziłem. xD
No i na Roberta czekały kolejne wielkie wyzwania:
Robert1973 i kolejne wielkie wyzwanie rowerowe ;)) © Morsowy
Tym razem wyzwania go przerosły ;))
Fajnie, że mogłem współtworzyć historię. ;))
I jeszcze foto z dojazdu:
Jelenia Góra, ul. Warszawska :) © Morsowy
Kalevala :) (Borowice i dzikie okolice) /Kross/
Poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 31.50 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W swej przekorze obmyśliłem, że maskotką tej Wielkanocy będą... renifery w lapońskiej osadzie w Borowicach :)
/info dla geo-sceptyków: Laponia to kraina w północnej europie, gdzie żyją renifery i św. Mikołaj. ;p /
Kalevala - lapońska osada w sercu Karkonoszy (Borowice) © Morsowy
Ciekawe, ile jest ulic Lapońskich w całej Polsce - możliwe, że właśnie zaliczyłem wszystkie możliwe. ;))
Osada była, ale bez reniferów. :(( Widziałem je zawsze, gdy zjeżdżałem tamtędy w dół (~40km/h) a teraz jak specjalnie dla nich przyjechałem - ech, ale by była powitałka! ;))
Pozwiedzałem malownicze Borowice (mała wioska na śródgórskim płaskowyżu, fajne i dość nietypowe położenie) a powrót do Podgórzyna uskuteczniłem leśną szutrówką, przez przysiółek Broniów:
https://fotopolska.eu/Podgorzyn_Jesion_Idy?map_z=1...
To było coś - leśny, górski przysiółek leśnego, górskiego przysiółka. ;]
Ale to jeszcze nic. :)
Dalej, w głębi lasu, pośrodku niczego, jest przysiółek Polanka: dwie chałupy (z dala od siebie) w totalnej dziczy.. Teoretycznie jest to Podgórzyn -ten sam, którego dolna część to płaskie łąki na dnie Kotliny Jeleniogórskiej. ;]
https://fotopolska.eu/Lesna_1_Borowice
To była chyba najbardziej niedostępnie położona (zwłaszcza zimą!!!) a zamieszkana chałupa jaką widziałem w życiu, poziom Bieszczady+ :)))
Na dojeździe też było ciekawie, niespodziewanie, bo Stawy Podgórzyńskie sforsowałem nie asfaltem, a na dziko, przez krzaki, strumyki i ogólnie po terenach prywatnych xD
Za to sporo ciekawostek tam odkryłem:
Kuter rybacki 2 km od gór :))
Trochę coś jak Morskie Oko:
Najlepsze było, jak budowałem sobie przeprawę przez strumyk, aż tu znikąd pojawił się jakiś facet i pokazał mi, że mostek jest 20 m obok xDD
/info dla geo-sceptyków: Laponia to kraina w północnej europie, gdzie żyją renifery i św. Mikołaj. ;p /
Kalevala - lapońska osada w sercu Karkonoszy (Borowice) © Morsowy
Ciekawe, ile jest ulic Lapońskich w całej Polsce - możliwe, że właśnie zaliczyłem wszystkie możliwe. ;))
Osada była, ale bez reniferów. :(( Widziałem je zawsze, gdy zjeżdżałem tamtędy w dół (~40km/h) a teraz jak specjalnie dla nich przyjechałem - ech, ale by była powitałka! ;))
Pozwiedzałem malownicze Borowice (mała wioska na śródgórskim płaskowyżu, fajne i dość nietypowe położenie) a powrót do Podgórzyna uskuteczniłem leśną szutrówką, przez przysiółek Broniów:
https://fotopolska.eu/Podgorzyn_Jesion_Idy?map_z=1...
To było coś - leśny, górski przysiółek leśnego, górskiego przysiółka. ;]
Ale to jeszcze nic. :)
Dalej, w głębi lasu, pośrodku niczego, jest przysiółek Polanka: dwie chałupy (z dala od siebie) w totalnej dziczy.. Teoretycznie jest to Podgórzyn -ten sam, którego dolna część to płaskie łąki na dnie Kotliny Jeleniogórskiej. ;]
https://fotopolska.eu/Lesna_1_Borowice
To była chyba najbardziej niedostępnie położona (zwłaszcza zimą!!!) a zamieszkana chałupa jaką widziałem w życiu, poziom Bieszczady+ :)))
Na dojeździe też było ciekawie, niespodziewanie, bo Stawy Podgórzyńskie sforsowałem nie asfaltem, a na dziko, przez krzaki, strumyki i ogólnie po terenach prywatnych xD
Za to sporo ciekawostek tam odkryłem:
Kuter rybacki 2 km od gór :))
Trochę coś jak Morskie Oko:
Najlepsze było, jak budowałem sobie przeprawę przez strumyk, aż tu znikąd pojawił się jakiś facet i pokazał mi, że mostek jest 20 m obok xDD
Wielkanocne Wielkie Koło
Niedziela, 21 kwietnia 2019
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
kilosy: | 8.78 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem odkryłem (po pół roku xD) że na pobliskiej myjni jest kompresor i to jeszcze darmowy. :O
A na długiej, prostej i płaskiej DDR jakaś Grażyna odkryła, że idzie ze mną na tor kolizyjny praktycznie w ostatniej sekundzie - cóż, mam na tym rowerze raptem 220 cm wzrostu, można przeoczyć...
A na długiej, prostej i płaskiej DDR jakaś Grażyna odkryła, że idzie ze mną na tor kolizyjny praktycznie w ostatniej sekundzie - cóż, mam na tym rowerze raptem 220 cm wzrostu, można przeoczyć...