Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2015
Dystans całkowity: | 510.39 km (w terenie 16.30 km; 3.19%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 43.20 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 24.30 km |
Więcej statystyk |
Jazda monocyklem w ruchu lewostronnym :)) (video)
Piątek, 31 lipca 2015
Kategoria Mono, Nielicho
kilosy: | 1.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie do wiary, ale udało mi się wypożyczyć w Anglii monocykl. :)
Może i powolny i mały, ale za to jaki uniwersalny - jedyny pojazd drogowy, w którym nie istnieje kwestia, po której stronie jest kierownica. ;))
Żeby było zabawniej, pożyczyłem go sobie od męża własnej kuzynki - stał sobie 9 lat i się tylko kurzył (monocykl, nie jegomość).
Czy rower ma prawo jechać wstecz? :)
/to żółte w tle to długie zbocze wzgórza pokryte zbożem rozmaitem ("Long-field""/
A to jeszcze bardziej mi się podoba: nienormalny rower w nienormalnym ruchu drogowym udaje normalnego uczestnika ruchu i wymusza normalne zachowania samochodziarzy. ;)
Ponadto serwisowałem (i testowałem) 3 rowery kuzynek, którymi nazajutrz mieliśmy jechać na nielichą wycieczkę...
Byłem też w drewnianym kościółku krytym strzechą(!) gdzie czarny ksiądz miał białą sutannę, czyli odwrotne niż u nas, ;))
(starsze Panie oczywiście z dedykacją dla Starszejpani ;) )
Może i powolny i mały, ale za to jaki uniwersalny - jedyny pojazd drogowy, w którym nie istnieje kwestia, po której stronie jest kierownica. ;))
Żeby było zabawniej, pożyczyłem go sobie od męża własnej kuzynki - stał sobie 9 lat i się tylko kurzył (monocykl, nie jegomość).
Czy rower ma prawo jechać wstecz? :)
/to żółte w tle to długie zbocze wzgórza pokryte zbożem rozmaitem ("Long-field""/
A to jeszcze bardziej mi się podoba: nienormalny rower w nienormalnym ruchu drogowym udaje normalnego uczestnika ruchu i wymusza normalne zachowania samochodziarzy. ;)
Ponadto serwisowałem (i testowałem) 3 rowery kuzynek, którymi nazajutrz mieliśmy jechać na nielichą wycieczkę...
Byłem też w drewnianym kościółku krytym strzechą(!) gdzie czarny ksiądz miał białą sutannę, czyli odwrotne niż u nas, ;))
(starsze Panie oczywiście z dedykacją dla Starszejpani ;) )
Drzewne Bramy, ocenzurowane mapy, nudyści itp. (zachodni Kent, UK)
Czwartek, 30 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Plany zasadnicze były dwa: Tamiza prawie u ujścia (poniżej Londka) i wjazd do Londka maksymalnie lokalną drogą (przez pola i przysiołki).
Oba plany udały się PRAWIE (tak to jest, jak czasu mało a map "nauczyłem się" na pamięć...), ale choć krótko, było całkiem ciekawie...:
Wg Google w okolicy tego domku nie ma niczego, choć jest (widmo?)
Urocza chałupa. A.D. 1414 ?!? © mors
Później parafia Fasola (Bean). Tamże:
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Później zjechałem sobie na autostradę A2 (rowerem!) ;D tzn. przed samą autostradą zawróciłem - oczywiście pieszo i po zakrzaczonym poboczu (zjazdy są jednokierunkowe i samochody walą całą szerokością). ;p
Później miała być Roman Road - dedykacja dla R83, ale nie było bo zwinęli tabliczkę. Albo drogę. ;p
Następnie byłem już całkiem blisko Tamizy i jej ujścia, ale zawróciłem. ;p
Chyba coś rozkopali ;) © mors
Tamiza prawie zdobyta (w tle Most im. Królowej E. II na dolnej Tamizie) © mors
Planowane podlondyńskie wiochy jadły mi już z ręki, ale utknąłem w Stumilowym lesie ;)) na wielce odludnej drodze wzdłuż grzbietu długiego wzgórza. Miejscami było widać pola ze zbożem rozmiatem, a na horyzoncie zdarzeń - Londek. Fajno.
Zazwyczaj lokalne drogi w hrabstwie Kent są zakrzaczone maksymalnie, ale ta, zgodnie z nazwą, jest zakrzaczona nawet od góry.
Three Gates Road © mors
Three Gates Road © mors
- na żywo wyglądało to jeszcze lepiej!
Bardzo przyjemny (zjazd powrót) do Valley Road (nazwa trochę przesadzona, ale tylko trochę - klimaty prawie jak w naszym Poroninie w kierunku na Bukowinę Tatrz. :) ).
Tamże tajemnicza droga (jedyna nieutwardzona jaką widziałem w Anglii), którą Google najwyraźniej ocenzurowało :O
Oczywiście są to dedykacje dla coponiektórych Czytelniczek. ;p;p
Pennis Lane. Bez komentarza © mors
A na jej końcu...
Pennis House. Bez komentarza © mors
Uciekałem aż się kurzyło. ;D
Dodać jeszcze można, że opodal jest duży ośrodek dla nudystów i to takich "raczej niegrzecznych". :>
Uprzedzając pytania - nie miałem czasu i pieniędzy ;p wróciłem, bo wieczerzało, a kuzynka jechała zaraz (last minute) do miasta wybierać rower ("taki żebym mogła dojeżdżać do Londynu do pracy :O i żeby można było na nim wystartować w thriatlonie :> ). Oczywiście się przydałem. ;p
Powrót z udanych zakupów, przez wspomniany już acz nienawiedzony "mostek":
Na moście Elżbiety II © mors
;p
Oba plany udały się PRAWIE (tak to jest, jak czasu mało a map "nauczyłem się" na pamięć...), ale choć krótko, było całkiem ciekawie...:
Wg Google w okolicy tego domku nie ma niczego, choć jest (widmo?)
Urocza chałupa. A.D. 1414 ?!? © mors
Później parafia Fasola (Bean). Tamże:
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Później zjechałem sobie na autostradę A2 (rowerem!) ;D tzn. przed samą autostradą zawróciłem - oczywiście pieszo i po zakrzaczonym poboczu (zjazdy są jednokierunkowe i samochody walą całą szerokością). ;p
Później miała być Roman Road - dedykacja dla R83, ale nie było bo zwinęli tabliczkę. Albo drogę. ;p
Następnie byłem już całkiem blisko Tamizy i jej ujścia, ale zawróciłem. ;p
Chyba coś rozkopali ;) © mors
Tamiza prawie zdobyta (w tle Most im. Królowej E. II na dolnej Tamizie) © mors
Planowane podlondyńskie wiochy jadły mi już z ręki, ale utknąłem w Stumilowym lesie ;)) na wielce odludnej drodze wzdłuż grzbietu długiego wzgórza. Miejscami było widać pola ze zbożem rozmiatem, a na horyzoncie zdarzeń - Londek. Fajno.
Zazwyczaj lokalne drogi w hrabstwie Kent są zakrzaczone maksymalnie, ale ta, zgodnie z nazwą, jest zakrzaczona nawet od góry.
Three Gates Road © mors
Three Gates Road © mors
- na żywo wyglądało to jeszcze lepiej!
Bardzo przyjemny (zjazd powrót) do Valley Road (nazwa trochę przesadzona, ale tylko trochę - klimaty prawie jak w naszym Poroninie w kierunku na Bukowinę Tatrz. :) ).
Tamże tajemnicza droga (jedyna nieutwardzona jaką widziałem w Anglii), którą Google najwyraźniej ocenzurowało :O
Oczywiście są to dedykacje dla coponiektórych Czytelniczek. ;p;p
Pennis Lane. Bez komentarza © mors
A na jej końcu...
Pennis House. Bez komentarza © mors
Uciekałem aż się kurzyło. ;D
Dodać jeszcze można, że opodal jest duży ośrodek dla nudystów i to takich "raczej niegrzecznych". :>
Uprzedzając pytania - nie miałem czasu i pieniędzy ;p wróciłem, bo wieczerzało, a kuzynka jechała zaraz (last minute) do miasta wybierać rower ("taki żebym mogła dojeżdżać do Londynu do pracy :O i żeby można było na nim wystartować w thriatlonie :> ). Oczywiście się przydałem. ;p
Powrót z udanych zakupów, przez wspomniany już acz nienawiedzony "mostek":
Na moście Elżbiety II © mors
;p
Istead Rise (Kent, UK) - podjazdowe łowy
Środa, 29 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 11.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zarekomendowano mi, że najbliższa mocno pagórkowata (ponoć aż do przesady ;) ) parafia to Istead Rise i że to blisko, a akurat na tyle tylko miałem czasu.
Trasa: Długopole (Longfield), Długopole Górka (Longfield Hill), Istead Ride, Nowa Stodoła (New Barn), Długopole (L.). Swojskie nazwy i swojskie widoczki, czułem się prawie jak na Podkarpaciu. :)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
Typowa droga lokalna w Kent © mors
Zabytkowe chałupy w Kent © mors
... i liczne stare drzewokrzewy (chyba cisy) © mors
Przed wycieczką był jednak jeszcze przejazd samochodem do Hartley, tamże "podkarpacki" kościółek...
Przedpotopowy kościółek w Hartley (rzymskokatolicki) © mors
...i plac zabaw, gdzie oprócz dzieci swojej kuzynki huŹdałem i karuzelowałem dziecko jakiejś Angielki, które oczywiście chciało to co inni. ;]
Angielka była nawet normalna, przynajmniej jak na Angielkę ;) za to nie jest normalny mój angielski, więc za wiele jej nie naściemniałem. ;)))
A po południu rower (samotnie):
to poniżej z dedykacją dla barklu ;)
Prorowerowe spowalniacze ruchu © mors
a resztę dedykuję głównie sobie, haha ;)
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Bardzo przyjemna osada. :)
Także pogoda dopisała, albowiem było chmurno, chłodno i cały czas wiało. :) Jak zwykle. :)
A tu, z przekory, przebłysk słońca. Aż dziwnie. ;)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
PS. przejechałem ok. 11, tylko nie wiem czego (km czy mil). ;]
Trasa: Długopole (Longfield), Długopole Górka (Longfield Hill), Istead Ride, Nowa Stodoła (New Barn), Długopole (L.). Swojskie nazwy i swojskie widoczki, czułem się prawie jak na Podkarpaciu. :)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
Typowa droga lokalna w Kent © mors
Zabytkowe chałupy w Kent © mors
... i liczne stare drzewokrzewy (chyba cisy) © mors
Przed wycieczką był jednak jeszcze przejazd samochodem do Hartley, tamże "podkarpacki" kościółek...
Przedpotopowy kościółek w Hartley (rzymskokatolicki) © mors
...i plac zabaw, gdzie oprócz dzieci swojej kuzynki huŹdałem i karuzelowałem dziecko jakiejś Angielki, które oczywiście chciało to co inni. ;]
Angielka była nawet normalna, przynajmniej jak na Angielkę ;) za to nie jest normalny mój angielski, więc za wiele jej nie naściemniałem. ;)))
A po południu rower (samotnie):
to poniżej z dedykacją dla barklu ;)
Prorowerowe spowalniacze ruchu © mors
a resztę dedykuję głównie sobie, haha ;)
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Bardzo przyjemna osada. :)
Także pogoda dopisała, albowiem było chmurno, chłodno i cały czas wiało. :) Jak zwykle. :)
A tu, z przekory, przebłysk słońca. Aż dziwnie. ;)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
PS. przejechałem ok. 11, tylko nie wiem czego (km czy mil). ;]
Siedemdębów (Sevenoaks) - pierwsza samodzielna jazda po Anglii
Wtorek, 28 lipca 2015
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 43.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie ukrywam, że miałem wahania wjeżdżając na skrzyżowania, trochę się częsłem przed każdym przęsłem, miałem obawy, jak pójdą sprawy...
Najgorszy był oczywiście pierwszy raz (rondo, prawoskręt), ale przestawiłem się łatwo (o dziwo, po powrocie do kraju nic mnie nie kusiło do jazdy "na odwrót").
Dla bezpieczeństwa i spokoju ducha trasa w miarę możliwości po małych, spokojnych wioskach.
Było ciekawie: malownicze, wąziutkie drogi w ciasnych, krzewiastych wąwozach i rozliczne wzgórza, przeróżnego sortu. ;)
I przede wszystkim cisza i spokój - zdecydowanie wolę to, niż zaganiany Londyn.
Czas na zdjęcia... po ponad pół roku :) coś tam jeszcze pamiętam. ;p
Uwaga, Starsi Państwo! (Anglia) © mors
Z daleka to wyglądało jak "uwaga, ostry zakręt!". ;)
Dedykacja dla naszego mistrza chlapaczy: koniowóz z chlapaczem z końskich ogonów :) © mors
.
"Powiatowa" droga o nazwie "Ulica". :)
.
Standard w hrabstwie (powiecie) Kent:
Takie widowiskowe tunele też są częste, ale to już raczej na "zapomnianych" drogach "gminnych"
"Miękkie" ograniczenie:
Nie zakaz, a sugestia © mors
Nachylenia czasami podawane w procentach, a czasami jako proporcje © mors
Angielskie odludzia © mors
Typowe Kentowskie stare spichlerze, bodajże na chmiel © mors
Nasi oczywiście są wszędzie, nawet na wioskach. Są, a nawet ubogacają swoją spuścizną...
.
Wielce urokliwy Otford (ni to wieś, ni miasto), gdzie czas płynie naprawdę wolno:
Otford, urokliwe centrum © mors
"The idyllic traffic island in the village of Otford, is also the only circular junction in the UK to have been granted listed status."
hę?
Epicka mozaika tamże:
Mozaika w Otford, części 1-4 © mors
Mozaika w Otford, cz. 5 (ost.) © mors
Podjazdów do wyboru, do koloru © mors
Tym razem procenty © mors
Składanie lusterek podczas mijanki © mors
Przyroda w Kent © mors
Prowokator lub szaleniec ;) Chyba jedyne śmieci, jakie widziałem © mors
Badyle ;) © mors
I wiele innych. ;p
100% ludzi, którym ustępowałem na tych wąskich drogach - dziękowało rękami, nogami i uśmiechami. Aż dziwnie. ;)
Albo gdy na skrzyżowaniach dobywałem map - zawsze ktoś pytał, czy potrzebuję pomocy. Zbywałem ich, że nie potrzebuję, coby się nie skapli, jak marny jest mój angielski. :))
Wróciłem, o dziwo, cały i zdrowy. Chociaż na parkingu pod dużym marketem ktoś chciał mnie rozjechać i do teraz nie wiem, czy miał rację. ;)
PS. łącznie przejeździłem tego lata po Anglii ok. 157km, z czego kilkanaście km po drugiej (zachodniej) półkuli. ;)
Nie za wiele, ale i tak więcej, niż na wszystkich obczyznach do tej pory łącznie.
Najgorszy był oczywiście pierwszy raz (rondo, prawoskręt), ale przestawiłem się łatwo (o dziwo, po powrocie do kraju nic mnie nie kusiło do jazdy "na odwrót").
Dla bezpieczeństwa i spokoju ducha trasa w miarę możliwości po małych, spokojnych wioskach.
Było ciekawie: malownicze, wąziutkie drogi w ciasnych, krzewiastych wąwozach i rozliczne wzgórza, przeróżnego sortu. ;)
I przede wszystkim cisza i spokój - zdecydowanie wolę to, niż zaganiany Londyn.
Czas na zdjęcia... po ponad pół roku :) coś tam jeszcze pamiętam. ;p
Uwaga, Starsi Państwo! (Anglia) © mors
Z daleka to wyglądało jak "uwaga, ostry zakręt!". ;)
Dedykacja dla naszego mistrza chlapaczy: koniowóz z chlapaczem z końskich ogonów :) © mors
.
"Powiatowa" droga o nazwie "Ulica". :)
.
Standard w hrabstwie (powiecie) Kent:
Takie widowiskowe tunele też są częste, ale to już raczej na "zapomnianych" drogach "gminnych"
"Miękkie" ograniczenie:
Nie zakaz, a sugestia © mors
Nachylenia czasami podawane w procentach, a czasami jako proporcje © mors
Angielskie odludzia © mors
Typowe Kentowskie stare spichlerze, bodajże na chmiel © mors
Nasi oczywiście są wszędzie, nawet na wioskach. Są, a nawet ubogacają swoją spuścizną...
.
Wielce urokliwy Otford (ni to wieś, ni miasto), gdzie czas płynie naprawdę wolno:
Otford, urokliwe centrum © mors
"The idyllic traffic island in the village of Otford, is also the only circular junction in the UK to have been granted listed status."
hę?
Epicka mozaika tamże:
Mozaika w Otford, części 1-4 © mors
Mozaika w Otford, cz. 5 (ost.) © mors
Podjazdów do wyboru, do koloru © mors
Tym razem procenty © mors
Składanie lusterek podczas mijanki © mors
Przyroda w Kent © mors
Prowokator lub szaleniec ;) Chyba jedyne śmieci, jakie widziałem © mors
Badyle ;) © mors
I wiele innych. ;p
100% ludzi, którym ustępowałem na tych wąskich drogach - dziękowało rękami, nogami i uśmiechami. Aż dziwnie. ;)
Albo gdy na skrzyżowaniach dobywałem map - zawsze ktoś pytał, czy potrzebuję pomocy. Zbywałem ich, że nie potrzebuję, coby się nie skapli, jak marny jest mój angielski. :))
Wróciłem, o dziwo, cały i zdrowy. Chociaż na parkingu pod dużym marketem ktoś chciał mnie rozjechać i do teraz nie wiem, czy miał rację. ;)
PS. łącznie przejeździłem tego lata po Anglii ok. 157km, z czego kilkanaście km po drugiej (zachodniej) półkuli. ;)
Nie za wiele, ale i tak więcej, niż na wszystkich obczyznach do tej pory łącznie.
Mors w wielkim mieście (rowerem i pieszo po Londku)
Niedziela, 26 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 3.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Londek jak to Londek. ;)
Jak wiadomo, angielskie lato nie przypomina lata, a kobiety - kobiet. ;D
To pierwsze to mnie oczywiście cieszy. ;)
Były sklepy rowerowe z rowerkami za 15.OOO Ł (9O.OOO PLN), były sRolls-sRoyce`y, były trakty turystyczne wypełnione w 180% (piesi na ulicach), królewna E2 też ponoć była ale się nie pokazała, było dużo wiatru i chmur a mało słońca (wiedziałem, gdzie uciekać przed polskim latem :) ), 40% tłumów nadawało po angielsku i tyle samo po polsku :) i inne takie obserwancje...
W sobotę dreptanie plus klasyczny piętrus:
Widoki zupełnie jak z Żyrafy ;)
Ciekawe rowery też się trafiały...
Ośmioosobowe rowery w Londku © mors
... ale nie widziałem ani jednego monocykla! :(
Gratis: kot w wielkim mieście ;)
A w niedzielę jeździli my z bratem na wypożyczakach po opustoszałym (epi)centrum finansowym (Canary Wharf).
Niniejszym półkula zachodnia rowerowo zaliczona, czyli mam już obie. ;)
No i pierwsza jazda po lewej stronie... łatwe, ale tylko do pierwszego skrzyżowania, po którym zgłupiałem i odbiłem na prawo. ;]
Na szczęście jechał "tylko" jeden samochód. ;p
/na zdjęciu brother ;) /
Dystans na oko :/ cięgiem lało i więcej się nie dało/ nie chciało.
PS. a tak kończą monocykliści w Londku xD
more:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-3102358/Amazing-moment-100-people-lift-double-decker-bus-trapped-unicyclist-collision-east-London.html
Jak wiadomo, angielskie lato nie przypomina lata, a kobiety - kobiet. ;D
To pierwsze to mnie oczywiście cieszy. ;)
Były sklepy rowerowe z rowerkami za 15.OOO Ł (9O.OOO PLN), były sRolls-sRoyce`y, były trakty turystyczne wypełnione w 180% (piesi na ulicach), królewna E2 też ponoć była ale się nie pokazała, było dużo wiatru i chmur a mało słońca (wiedziałem, gdzie uciekać przed polskim latem :) ), 40% tłumów nadawało po angielsku i tyle samo po polsku :) i inne takie obserwancje...
W sobotę dreptanie plus klasyczny piętrus:
Widoki zupełnie jak z Żyrafy
Ciekawe rowery też się trafiały...
Ośmioosobowe rowery w Londku © mors
... ale nie widziałem ani jednego monocykla! :(
Gratis: kot w wielkim mieście ;)
A w niedzielę jeździli my z bratem na wypożyczakach po opustoszałym (epi)centrum finansowym (Canary Wharf).
Niniejszym półkula zachodnia rowerowo zaliczona, czyli mam już obie. ;)
No i pierwsza jazda po lewej stronie... łatwe, ale tylko do pierwszego skrzyżowania, po którym zgłupiałem i odbiłem na prawo. ;]
Na szczęście jechał "tylko" jeden samochód. ;p
/na zdjęciu brother ;) /
Dystans na oko :/ cięgiem lało i więcej się nie dało/ nie chciało.
PS. a tak kończą monocykliści w Londku xD
more:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-3102358/Amazing-moment-100-people-lift-double-decker-bus-trapped-unicyclist-collision-east-London.html
Po funty ;) /Hrgn/
Środa, 22 lipca 2015
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najpierw zgubiłem pendrive`a, później buty :) a w czasie jazdy spadł łańcuch w Hrgn i zaklinował się między widełkami a zębatką na cacy. ;]
Szarpałem się z nim parę minut co w szczerym, palącym słońcu (32 w cieniu!) było niczym wieczność. :(
Ale za to odebrałem wygraną w lotka ;p no i nie zabrakło także poprawin wczorajszego pożegnania z ;)
/usmarowany łańcuchem i spocony ;) /
;p
Szarpałem się z nim parę minut co w szczerym, palącym słońcu (32 w cieniu!) było niczym wieczność. :(
Ale za to odebrałem wygraną w lotka ;p no i nie zabrakło także poprawin wczorajszego pożegnania z ;)
/usmarowany łańcuchem i spocony ;) /
;p
Podziwianie powalonych drzew o zachodzie słońca
Wtorek, 21 lipca 2015
Kategoria Standardowo
kilosy: | 19.99 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wrażenia powalające. ;)
A ponadto dziś dużo prac ogrodowych w tym m.in. odkopywanie grzęznącej wywrotki. ;]
No i jeszcze mała uroczystość pożegnalna z ;)
;p
A ponadto dziś dużo prac ogrodowych w tym m.in. odkopywanie grzęznącej wywrotki. ;]
No i jeszcze mała uroczystość pożegnalna z ;)
;p
Niby dopracowo, niby urlopowo, głównie wieczorowo + gratis ;)
Poniedziałek, 20 lipca 2015
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 25.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rano, wieczór i w południe. Czasem sam a czasem nie. ;) ;p
Tymczasem z innej "beczki"... :D
Ma się ten urok osobisty. ;p Ponadto w programie Mistrz II planu (oczywisty) a nawet Mistrz III planu (zagadka) :) © mors
Tymczasem z innej "beczki"... :D
Ma się ten urok osobisty. ;p Ponadto w programie Mistrz II planu (oczywisty) a nawet Mistrz III planu (zagadka) :) © mors
Góry, woda, rowery, upał, nawałnica i Mor(sic!)a ;) /Hrgn/
Niedziela, 19 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 60.16 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakieś bardzo dziwne czasy nastały, Morsica wkręca Morsa na wycieczkę i pływanie w upalny dzień... i w dodatku niczego nie żałuję. ;p
Skoro świt polecieliśmy co kon(ik MORSki) wyskoczy nad MORSkIE Oko (sic!).
Oczywiście nie to tatrzańskie, ale i tak były zacne widoki. ;p
Widoki były przednie ;) © mors
Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. ;p
Skądinąd lody w wiejskim sklepiku oczywiście też były, obowiązkowo. ;)
I "ciekawe" rozmowy tamże z weteranem wojny w Afganistanie tudzież całonocnych libacji...
- Widzicie te blizny na brzuchu? Seria z Kałacha!
:)
I ciekawe rozmowy z obserwatorem z wieży p.poż. co jest na najwyższem wzniesieniu Ziemi Lubuskiej (227m - szczecinskie pagórski mogą mu naskoczyć ;p ).
Było MOko to i góry som:
I to góry w upale...
A później drugi raz w MOku. ;p
I powrót w ciężkim upale, z burzowemi chmurami na horyzoncie i zwalniającą tempa M. ;p
Jak schodziła poniżej 20 to zaczynałem ją pchać :) w przedziale 28-30 km/h, przy 32-37*C na liczniku i ok. 160 kg łącznej masy napędzanych rowerów i płetwonogich.
Jak to możliwe?!? :O
Rozstanie, półtora kilometra od mego igloo nieco się przeciągnęło ;) dzięki czemu kataklizm złapał mnie 1km od chałupy. Już witał się z gąską... ;)
Zabawnie jednak nie było - dookoła z hukiem i trzaskiem padały na drogę konary i drzewa, mnie zaś "tylko" spadająca gałąź uderzyła w głowę i przewróciła z roweru, po czym potężny poryw wiatru, by nie rzec huragan ;))) wypiaskował mi ręce i nogi miejscami aż do krwi...
robi na drutach...
a temi gałęziami oberwałem:
(zdjęcia robione już po ustaniu nawałnicy)
Oczywiście jak doczołgałem się do przystanku to najgorsze już minęło. ;p
Masakra totalna, ale i tak było warto... ;p
Skoro świt polecieliśmy co kon(ik MORSki) wyskoczy nad MORSkIE Oko (sic!).
Oczywiście nie to tatrzańskie, ale i tak były zacne widoki. ;p
Widoki były przednie ;) © mors
Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. ;p
Skądinąd lody w wiejskim sklepiku oczywiście też były, obowiązkowo. ;)
I "ciekawe" rozmowy tamże z weteranem wojny w Afganistanie tudzież całonocnych libacji...
- Widzicie te blizny na brzuchu? Seria z Kałacha!
:)
I ciekawe rozmowy z obserwatorem z wieży p.poż. co jest na najwyższem wzniesieniu Ziemi Lubuskiej (227m - szczecinskie pagórski mogą mu naskoczyć ;p ).
Było MOko to i góry som:
I to góry w upale...
A później drugi raz w MOku. ;p
I powrót w ciężkim upale, z burzowemi chmurami na horyzoncie i zwalniającą tempa M. ;p
Jak schodziła poniżej 20 to zaczynałem ją pchać :) w przedziale 28-30 km/h, przy 32-37*C na liczniku i ok. 160 kg łącznej masy napędzanych rowerów i płetwonogich.
Jak to możliwe?!? :O
Rozstanie, półtora kilometra od mego igloo nieco się przeciągnęło ;) dzięki czemu kataklizm złapał mnie 1km od chałupy. Już witał się z gąską... ;)
Zabawnie jednak nie było - dookoła z hukiem i trzaskiem padały na drogę konary i drzewa, mnie zaś "tylko" spadająca gałąź uderzyła w głowę i przewróciła z roweru, po czym potężny poryw wiatru, by nie rzec huragan ;))) wypiaskował mi ręce i nogi miejscami aż do krwi...
robi na drutach...
a temi gałęziami oberwałem:
(zdjęcia robione już po ustaniu nawałnicy)
Oczywiście jak doczołgałem się do przystanku to najgorsze już minęło. ;p
Masakra totalna, ale i tak było warto... ;p
Wrocławskie Lotnisko, 23 lipca 2015, 03:30 nad ranem :)
Ahoj Panie Bobrze! (upalny wieczór nad rzeką)
Sobota, 18 lipca 2015
Kategoria Standardowo
kilosy: | 14.80 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Może sam, a może nie ;p