Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2019
Dystans całkowity: | 769.43 km (w terenie 7.10 km; 0.92%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 40.50 km |
Więcej statystyk |
Karkonoski Eden? Prawdopodobnie najpiękniejsza miejscowość w Karkonoszach - Michałowice /Hrgn/
Piątek, 31 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 72.79 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakimś cudem zawsze dotąd omijałem płd-wsch. część Michałowic. Owszem, bywałem w Michałowicach środkowych, tudzież od strony Jagniątkowa - aż prawie po Michałowice, za każdym razem omijając to:
Najbliżsi sąsiedzi Śnieżnych Kotłów - maksymalny poziom zazdrości ;] © Morsowy
Jedna z lepszych sielanek w Karkonoszach, w dodatku w najbardziej śnieżnym miejscu - to jest koniec maja! :D © Morsowy
Tak, tak, to przedostatni dzień maja. :) Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba. :D
Najbliższy Śnieżnym Kotłom zakątek cywilizacji, w dodatku z otwartym widokiem, co jest rzadkością w rejonie północnych zboczy i wszędobylskich badyli. ;p A te bajorka dają mi spokój ducha, że ten widoczek nie zarośnie badylami ani deweloperami.
Zastanawiam się nad wykopaniem sobie tamże ziemianki. :>
Niesamowite, że w tej małej osadzie jedni mają mistrzowski widok na Śnieżne Kotły, a inni woleli wybudować się na północnych stokach (sroga zima, bo wysoko, mało słońca, bo zasłania szczyt i badyle, no i widoki marne - tylko Kotlina, albo wręcz same badyle. :O
W centrum parafii jest już znacznie lepiej:
W centrum Michałowic Karkonosze jadły mi z ręki ;) © Morsowy
Zanim tam dotarłem, to przebijałem się lasem po szlakach w poszukiwaniu tzw. Złotego Widoku, który nieco rozczarował - widać sporo, ale Ś.K. tylko po skosie:
A tu jest niezła panorama Szklarskiej Poręby - jako częsty bywalec, czytałem z niej jak z otwartej książki ;)
Ogólnie okolice tego Widoku ciekawe - liczne, ciekawe skały, nawet mała jaskinia
Mała jaskinia koło Michałowic © Morsowy
Skalny fotel i inne sprzęty rodem z Flinstonów ;) © Morsowy
...i wszystko to naprzeciw Ś.K. Z tym małym zastrzeżeniem, że całkowicie zasłania to las. ;ppp
Powyższa wycieczka to 40 km, reszta to zbiorówka od pn do pt, w tym m.in. 15 km do dentysty :O usunęli mi "siódemkę" - to fajnie, bo to duży ząb i dużo zbiłem z wagi. :D
Podsumowania miesiąca nie robię, bo dystans słaby, aż rozwalił mi się wykres. Powiedzmy, że w maju bardziej stawiałem na jakość, niż na ilość. ;p
Najbliżsi sąsiedzi Śnieżnych Kotłów - maksymalny poziom zazdrości ;] © Morsowy
Jedna z lepszych sielanek w Karkonoszach, w dodatku w najbardziej śnieżnym miejscu - to jest koniec maja! :D © Morsowy
Tak, tak, to przedostatni dzień maja. :) Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba. :D
Najbliższy Śnieżnym Kotłom zakątek cywilizacji, w dodatku z otwartym widokiem, co jest rzadkością w rejonie północnych zboczy i wszędobylskich badyli. ;p A te bajorka dają mi spokój ducha, że ten widoczek nie zarośnie badylami ani deweloperami.
Zastanawiam się nad wykopaniem sobie tamże ziemianki. :>
Niesamowite, że w tej małej osadzie jedni mają mistrzowski widok na Śnieżne Kotły, a inni woleli wybudować się na północnych stokach (sroga zima, bo wysoko, mało słońca, bo zasłania szczyt i badyle, no i widoki marne - tylko Kotlina, albo wręcz same badyle. :O
W centrum parafii jest już znacznie lepiej:
W centrum Michałowic Karkonosze jadły mi z ręki ;) © Morsowy
Zanim tam dotarłem, to przebijałem się lasem po szlakach w poszukiwaniu tzw. Złotego Widoku, który nieco rozczarował - widać sporo, ale Ś.K. tylko po skosie:
A tu jest niezła panorama Szklarskiej Poręby - jako częsty bywalec, czytałem z niej jak z otwartej książki ;)
Ogólnie okolice tego Widoku ciekawe - liczne, ciekawe skały, nawet mała jaskinia
Mała jaskinia koło Michałowic © Morsowy
Skalny fotel i inne sprzęty rodem z Flinstonów ;) © Morsowy
...i wszystko to naprzeciw Ś.K. Z tym małym zastrzeżeniem, że całkowicie zasłania to las. ;ppp
Powyższa wycieczka to 40 km, reszta to zbiorówka od pn do pt, w tym m.in. 15 km do dentysty :O usunęli mi "siódemkę" - to fajnie, bo to duży ząb i dużo zbiłem z wagi. :D
Podsumowania miesiąca nie robię, bo dystans słaby, aż rozwalił mi się wykres. Powiedzmy, że w maju bardziej stawiałem na jakość, niż na ilość. ;p
Kraksa na 52-calowym, XIX-wiecznym bicyklu...
Niedziela, 26 maja 2019
Kategoria Nielicho, Mono
kilosy: | 0.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Na przypale, albo wcale"
(Współcześni przypałowcy)
"Jeśli spadać, to tylko z wysokiego konia"
(Dawni klasycy hardcoru)
"Potrzymaj mi piwo"
(Janusze hardcoru)
ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
XI. Parada Rowerów Retro po dotarciu do centrum Cieplic przerodziła się w imprezę towarzysko-lansersko-taneczną, czyli raczej nie moje klimaty, toteż postanowiłem realizować własny program. :) Najpierw zacząłem "upalać" na swoim 36" mono po deptaku, wśród cieplickich turystów i kuracjuszy, w tym m.in. dokazywałem po schodach, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Sporo ryzykowałem, no ale szoł mast goł on. ;pp
Sprawnie mi to nawet poszło, ale to jeszcze nie było to... i zacząłem "szarpać za rękaw" Petra, żeby dał się karnąć swoim XIX-wiecznym bicyklem... :> Oczywiście byłem jedynym, który się odważył. ;p
Peter pewnie myślał, że jak ogarniam mono, to i taki rower ogarnę. No i ja też tak myślałem. ;]
Pomógł mi wsiąść (trudniejsze, niż się wydaje!), pomógł ruszyć (też niełatwe - jak ciśniesz pedały, to skręcają ci się ręce - i odwrotnie xD). Sama jazda może nie taka nawet straszna, ale zupełnie odmienna od wszystkiego innego.
Sama wysokość robi wrażenie, choć po doświadczeniach z jednokołową Żyrafą mokre miałem tylko plecy. ;))
Skręcisz mocniej - wykręca nogi. Naciśniesz mocniej - wykręca ręce. Bardzo ciekawe doznania. ;)
Albo nierówności - z jednej strony gigantyczna średnica "redukuje" proporcje niesamowicie, z drugiej zaś strony - mamy tu masywy, czyli cieniutkie, pełne gumy - jeszcze z czasów przed "pneumatykami", które praktycznie wcale nie redukują wibracji i wstrząsów. Też ciekawe doznanie.
No i te prędkości - pedałujesz spokojnie i lecisz powyżej 20 km/h, a na szerokim placu trudno zawrócić. ;]
Po kilku obrotach korbą, czyli pewnie ze 300 metrach :) wpadłem na genialny pomysł, że zrobię sobie słit focie z rąsi podczas jazdy. :>
Zacząłem hamować tak z 50 m przed latarnią, coby się jej złapać, no i jednak ciut za wcześnie... Szczęście w nieszczęściu, że w miejscu, w którym się zatrzymałem, była ławka, a za nią żywopłot, na których to wylądowałem klasycznym telemarkiem. :>
Nogi poobijane i poocierane o ławkę, a górna połowa Morsa w krzakach - i to dość kolczastych. :D
Wyglądałem jak płetwonogi jeżozwierz. Tylko bardziej poobijany.
Bicykl wyglądał na poocieranego o ławkę :> a Peter - szkoda gadać. :(
No po prostu największy przypał w stosunkach polsko-czeskich od 1968 r. :>>>
Rozmiar ma znaczenie, czyli XI. Parada Rowerów Retro w Jeleniej Górze /Wielkie Koło/
Niedziela, 26 maja 2019
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 19.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miałem wątpliwości "moralne", czy jechać na paradę retro rowerów na... 7-letnim monocyklu. ;> Ale zachęciła mnie wizja darmowego żarełka. :) ;p I jeszcze szansa na wygranie nagród!
No i nawet mnie zakwalifikowano - na 7-letnim sprzęcie. ;)
Oprócz mnie było 50 osób retro - nie wszyscy mieli stare rowery, ale wszyscy byli ubrani retro. Wszyscy, oprócz mnie. ;]
Był tylko jeden rower niezwykły konstrukcyjnie - w dodatku przyćmiewający moje mono. ;ppp
Peter skradł mi szoł :p © Morsowy
Takie tam na mieście... © Morsowy
Nawet jedna
Z tym, że Peter (Czech) na mono jeździć nie umie (kiedyś próbował), a ja na jego sprzęcie... dowiecie się wkrótce (to będzie naprawdę hit!!). ;pp
Ogólnie Peter ze swoimi 52 calami zawstydzał moje "skromne" 36. ;p Nieliczni zwracali uwagę, że ja mam tylko jedno koło xD większość, zwłaszcza kobiety, zwracały bardziej uwagę na rozmiar sprzętu - jednak rozmiar ma dla nich znaczenie! ;ppp
Start był z Rynku - więc dojechać musiałem przez ścisłe centrum - pierwszy raz się na to odważyłem, ale w niedzielny poranek jest to znośne, a nawet trafiła mi się "zielona fala". :O
Później zbiorowy przejazd aż do Cieplic. Na pagórkach miałem przerąbane, bo o ile na podjazdach nawet lekko wyprzedzałem ogół, to na zjazdach, gdzie zabytkowe rowery toczyły się grawitacyjnie ok. 30 km/h, to ja - chyba jedyny ostrokołowiec - wierzgałem się w trupa, by wyciągać 25 (na oko). ;p
Dodatkowo, żeby nie było mi za łatwo, plątały mi się pod
Ogólnie sporo ludzi przyplątało się tam zupełnie na krzywy ryj i bez jakiegokolwiek wyczucia tematu - w bluzeczkach z Lidla sprzed 3 sezonów i to jeszcze na paroletnich "makrokeszach" w stanie agonalnym. o_O
Organizacyjna strona też była cokolwiek dziwna - brak jakiejkolwiek obstawy policji, jazda na czerwonym świetle na krzywy ryj, tudzież przeciwnie - zatrzymywanie się na zielonym (by zaczekać na maruderów). o_O
Kolejnym minusem był brak "Nahtaha". ;))
Z plusów to na pewno klimat imprezy, choć nie mój xDD tzn. rowery jak najbardziej w moim guście, ale to była impreza de facto towarzyska, z grajkami i tańcami w duchu epoki na Cieplickim deptaku. Technikalia mało kogo tam obchodziły...
Główny plus to darmowe żarełko - załapałem się! ;p i losowanie nagród - nie załapałem się! :( A było około 30 nagród na 51 uczestników ;] pewnie nawet jakby było 50 nagród, to bym się nie załapał. :D
Poznałem też sporo ciekawych ludzi, z Petrem na czele. Peter bywa tu co roku i po polsku gada nieźle i jeszcze więcej rozumie. :O
Było też trochę przypałów, jak np. zawodnik pojaśniający (!) mi, że wsiąść na mono to coś jak wsiąść na konia.
Nosz kułła! Widzieliście kiedyś konia na jednej nodze, gibającej się w każdą stronę?? o_O
Mało tego! Petrowi "wytłumaczył", że jazda na jego rowerze jest bardzo niebezpieczna, bo najmniejszy krawężnik i kierowca leci do przodu! O_O 52 cale i mały krawężnik - czujecie te proporcje? W dodatku przy środku ciężkości za osią wielkiego koła - a przecież to w monocyklu ten środek jest równo nad osią. No ale monocykl to tylko taki jakby koń. xD
No skąd się tacy biorą??? Chyba to był ostatni wyborca Rycha Swetru. ;]
Do Karpacza po nocce :) /Kross/
Niedziela, 26 maja 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 72.30 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek znów poranek był energetyczny i z niezwykle przejrzystym powietrzem - nawet się nie przebierając, wprost z roboty pojechałem do Karpacza (w stroju cokolwiek wyjściowym..).
Było tak pięknie, że aż zwątpiłem, czy bardziej wolę Szklarską...
Tu jeszcze Kotlina:
Pole... widzenia ;) © Morsowy
A tu - już Karpacz właściwy. Duża łąka i przydomowy sad - zupełny ewenement w mieście szalejących deweloperów. Za tę działkę daliby pewnie milion dewelopylionów ;)
I - w swej przekorze - pstryknąłem drugi z zupełnie nieturystycznych i nietypowych zakątków Karpacza:
Bloków jest tam bodajże 9 i to jeszcze na północnym stoku. Tyle dobrego, ze schludne są budynki jak i ich otoczenie.
Masakra, bloki są nawet w turystycznych kurortach typu: Szklarska, Karpacz i Zakopane. :/
Ciekawe, czy jest w tym kraju miasto bez bloków?
W centrum garstka mieszkańców, jeszcze mniej turystów, a najwięcej było... ukraińskich budowlańców. ;]
Niesamowicie czułem się w centrum - zawsze, jako zwykły turysta w sezonie, przebijałem się w korkach i w tłumach na chodnikach, śniegu też nie było (i to pod koniec maja!!! :D ) no i nigdy nie byłem tam ranem, co zwykle oznacza popołudniowe zmętnienie powietrza i kiepskie widoki. Tym razem było bajecznie:
Takie tam na mieście... pod koniec maja! :O © Morsowy
Nawiedziłem też dawny dworzec PKP, w którym ostał się kącik tradycji:
A na końcówce torów...
W drodze powrotnej mijałem już szosowców na letniaka, a ja - zamulałem w długich jeansach i w kurtce. xD
Ponadto jazdy użytkowe i lokalne od 22 do 26 maja. Dwa dni Kross musiał zastępować Huragana w jazdach po pagórkowatym centrum co - jakimś cudem - udało mi się przeżyć bez hamowania. :O
Za to trafiło mi się hamowanie w płaskich Cieplicach - perfidnie zajechano mi drogę, a na poboczu były barierki. :((
To już drugie hamowanie w tym roku! ;p
W sobotę Kross odebrał Huragana z serwisu - 5 km jazdy na dwa rowery przez miasto (centrum, ale opłotkami).
Huragan w opałach...
Sobota, 25 maja 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 29.16 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Hejterzy Huragana mogą zacząć rozpalać grilla. :) ;p
W poniedziałek i we wtorek pykałem Huraganem tylko drobnicę po mieście i przyuważyłem rosnący w oczach luz na korbie.
W środę chciałem machnąć coś większego w górach, więc najpierw podjechałem do serwisu, coby mi poprawili, a tu mechanik stwierdził zmasakrowany suport... I to chyba wymieniany pół roku temu, choć pewności nie mam - pogubiłem się w tym temacie...
Do tego ów pseudo suport miał plastikowe miski, których praktycznie nie da się odkręcić, zwłaszcza gdy w suporcie szaleje rdza...
Mechanik się poddał i już miałem wizję złomowania nienaprawialnego Huragana ;ppp ale postanowiłem zrobić K78 na złość i go jednak naprawić. :D Bardziej "wojowniczego" mechanika znalazłem, ale nie dość, że skroił ze mnie jak z tchórzofretki, to jeszcze musiałem wracać od niego 5 km z buta, bo termin padł dopiero na sobotę.
Tak oto wyglądało tamto cudo chińskiej techniki za 13 zł:
A za nowe cudo wywaliłem 50 zł. o_O Tyle dobrego, że teraz korba kręci się "legutko" no i rzekomo na lata...
Oczywiście po szarży dwóch mechaników moje całobiałe opony mają już niewiele wspólnego z bielą. ;pppp :/
W sobotę jazda testowa - tym razem nietypowo, bo na płn-zach (Siedlęcin).
W poniedziałek i we wtorek pykałem Huraganem tylko drobnicę po mieście i przyuważyłem rosnący w oczach luz na korbie.
W środę chciałem machnąć coś większego w górach, więc najpierw podjechałem do serwisu, coby mi poprawili, a tu mechanik stwierdził zmasakrowany suport... I to chyba wymieniany pół roku temu, choć pewności nie mam - pogubiłem się w tym temacie...
Do tego ów pseudo suport miał plastikowe miski, których praktycznie nie da się odkręcić, zwłaszcza gdy w suporcie szaleje rdza...
Mechanik się poddał i już miałem wizję złomowania nienaprawialnego Huragana ;ppp ale postanowiłem zrobić K78 na złość i go jednak naprawić. :D Bardziej "wojowniczego" mechanika znalazłem, ale nie dość, że skroił ze mnie jak z tchórzofretki, to jeszcze musiałem wracać od niego 5 km z buta, bo termin padł dopiero na sobotę.
Tak oto wyglądało tamto cudo chińskiej techniki za 13 zł:
A za nowe cudo wywaliłem 50 zł. o_O Tyle dobrego, że teraz korba kręci się "legutko" no i rzekomo na lata...
Oczywiście po szarży dwóch mechaników moje całobiałe opony mają już niewiele wspólnego z bielą. ;pppp :/
W sobotę jazda testowa - tym razem nietypowo, bo na płn-zach (Siedlęcin).
Szklarska Poręba i fenomenalne powietrze /Kross/
Wtorek, 21 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 84.67 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
We wtorek powietrze było tak niesamowite, że po nocce nie mogłem zasnąć - po 2 godz. na internetach poszedłem na rower, dojechać się w Szklarskiej P. :> W górach bawiłem 5 godz. i wróciłem nadal rześki (z jednym kryzysem - jak się zatrzymałem na śniadanie...). Ogólnie tego dnia spałem 2 h (a w nocy zero) - ja, któremu 8h zwykle nie wystarcza! :OOO
O niesamowitości powietrza świadczy także jego przejrzystość - i to pomimo chmur (!) była ona wyższa niż w dni bezchmurne. Dość powiedzieć, że pierwszy raz z Kotliny widziałem Szklarską Porębę (kilka domów, bo tylko tyle nie jest przesłoniętych górkami), a z samej Szklarskiej - po raz pierwszy zauważyłem Schronisko Pod Łabskim Szczytem - w połowie zbocza i wśród badyli. :O
Jak zawsze w Szklarskiej było epicko, choć liczba ceprów zaczyna już mnie przerażać, a w szczególności przeraża moje hamulce. ;))
Wpadło kolejne parę sielskich zakątków, "odkryłem" kolejną (trzecią!) małą, tradycyjną piekarnię (ul. Chopina/Mickiewicza - polecam!) oraz kolejny srogi podjazd, na którym nawet traktor z pustą przyczepą się zasapał. :))
Nawet wrak klasyka się znalazł, i to w ciekawym otoczeniu: po lewej piejo kurki, na wprost pojedynczy blok, a w tle wciąż ośnieżone Karki. Takie klimaty tylko w Szklarskiej. ;]
Nietypowy zakątek w Szklarskiej © Morsowy
Jeszcze bardziej nietypowy jest fragment ul. Krasińskiego (z dedykacją dla "infrastrukturalnego" Barklu ;) ) - część jest płaska, asfaltowa i szeroka, a po drugiej stronie strumienia wygląda tak:
Fragment ul. Krasińskiego w Szklarskiej :) © Morsowy
Fragment ul. Krasińskiego w Szklarskiej :) © Morsowy
Pod hotelem Bornit nad Szklarską Porębą © Morsowy
Ledwo zdążyłem zwiać przed deszczem - a wjeżdżałem w pełnym słońcu...
Zjazd przez miasto ok. 40km/h :> pieszych akurat nie było na przejściach, ale za to z dwóch podporządkowanych jednocześnie wtargnęły mi samochody, ostro hamując w ostatniej chwili. Tzn. oni hamowali, bo ja się nie złamałem. :)
A w poniedziałek był tylko krótki przelot typu Piechowice i okolice.
Na zakończenie - badylarska zagadka dla mieszczuchów:
Zagdka z mojego ogrodu - co to jest? :) © Morsowy
17-20.V.2019 /Hrgn/
Poniedziałek, 20 maja 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 26.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Hamulcogenne przeprawy przez centrum miasta plus wyskok w niedzielę na giełdę. Oto jak się prezentują białe opony na tle zwykłych:
Białe między zwykłymi © Morsowy
Na giełdzie, z racji dobrej pogody, ciżba nieprzeliczona, nawet murzyn był, ale nie zdążyłem mu zrobić zdjecia ;D;D ;))
Udany był też staruszek (70-80) który wybrał się tam w garniaku i pod krawatem (błoto, szutry, tłumy...). xD
A w drodze powrotnej napatoczyła się dedykacja dlaBeniamina Nataniahu Nahtah-a. ;)
Białe między zwykłymi © Morsowy
Na giełdzie, z racji dobrej pogody, ciżba nieprzeliczona, nawet murzyn był, ale nie zdążyłem mu zrobić zdjecia ;D;D ;))
Udany był też staruszek (70-80) który wybrał się tam w garniaku i pod krawatem (błoto, szutry, tłumy...). xD
A w drodze powrotnej napatoczyła się dedykacja dla
I Zlot Klasyków w Kowarach plus dwie łyżki dziegciu ;) /Kross/
Niedziela, 19 maja 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 55.72 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nareszcie się załapałem na jakiś w miarę konkretny zlot klasyków - było ok. 120 wehikułów. Ze swojej strony mam ten komfort, że mogę nań pojechać dowolnym swoim rowerem. ;))
Padło na Krossa, bo najstarszy i ma najwięcej chromów. :) A chromów tam był ocean - więc wpis dedykuję Katarynie78. ;p
Prehistoryczny Trabant 600 © Morsowy
Ocean chromu zza Wielkiej Wody © Morsowy
Nawet koła w chromie. I do tego ogarnięta niewiasta ;) © Morsowy
Pierwsze powiewy z Zachodu...
Postkomuchy. ;))
Ford Granada, Romet Wagant i Romet Laura (Laury nie znałem :O ).
Mój nieodżałowany pogorzelec ZZR Maraton robiłby tu robotę... :(
Prehistoryczna Honda wielkości Malucha i kolejna ogarnięta niewiasta. ;pp
WSK Janusza ;)
Koneserki chromów i amerykańskiej wolności :)
Całkowite przeciwieństwo europejskiego nudziarstwa plastikowymi wozidełkami, Astrami, Skodami itp... ;p ;)
Najważniejsze w życiu, to się dobrze ustawić... ;)))
Fajna, mimo że Czeszka. ;p
Najciekawsza była Karyna w fioletowo-różowym Maluchu, która miała włosy zafarbowane pod kolor nadwozia swojej fury. :))
Najlepsza jednak była właścicielka (i to jednoosobowa!) groszkowego Malucha z końca 80tych, dyskutująca intensywnie z innym "Maluchowiczem", czy w jej roczniku oryginalnie były jeszcze zderzaki chromowane, czy już plastikowe. :)) W sensie że w roczniku jej Malucha. ;)
Zdjęć zrobiłem 75 :) więc musiałem się strasznie ograniczać z doborem na bloga. ;]
Ogólnie wszystko pięknie-cacy, Kowarski deptak ożył jeżdżącymi dziełami sztuki i ich koneserami ;p a jeszcze parę tygodni temu był wymarły całkowicie. Ale jednak dzień miałem zepsuty, bo już na wyjeździe z Kowar źle wykombinowałem i musiałem hamować (Krossem!) z ok. 20 km/h i to jeszcze z górki. :(((
Mało tego - 2 km od domu przeszła ulewa - deszcz mnie ominął na styk, ale kałuże i samochody ochlapały mi rower z błotnistą nawiązką, o ironio - głównie błotem z budowanego lidla. ;ppp
A tak wypolerowałem chromy... :/
Padło na Krossa, bo najstarszy i ma najwięcej chromów. :) A chromów tam był ocean - więc wpis dedykuję Katarynie78. ;p
Prehistoryczny Trabant 600 © Morsowy
Ocean chromu zza Wielkiej Wody © Morsowy
Nawet koła w chromie. I do tego ogarnięta niewiasta ;) © Morsowy
Pierwsze powiewy z Zachodu...
Postkomuchy. ;))
Ford Granada, Romet Wagant i Romet Laura (Laury nie znałem :O ).
Mój nieodżałowany pogorzelec ZZR Maraton robiłby tu robotę... :(
Prehistoryczna Honda wielkości Malucha i kolejna ogarnięta niewiasta. ;pp
WSK Janusza ;)
Koneserki chromów i amerykańskiej wolności :)
Całkowite przeciwieństwo europejskiego nudziarstwa plastikowymi wozidełkami, Astrami, Skodami itp... ;p ;)
Najważniejsze w życiu, to się dobrze ustawić... ;)))
Fajna, mimo że Czeszka. ;p
Najciekawsza była Karyna w fioletowo-różowym Maluchu, która miała włosy zafarbowane pod kolor nadwozia swojej fury. :))
Najlepsza jednak była właścicielka (i to jednoosobowa!) groszkowego Malucha z końca 80tych, dyskutująca intensywnie z innym "Maluchowiczem", czy w jej roczniku oryginalnie były jeszcze zderzaki chromowane, czy już plastikowe. :)) W sensie że w roczniku jej Malucha. ;)
Zdjęć zrobiłem 75 :) więc musiałem się strasznie ograniczać z doborem na bloga. ;]
Ogólnie wszystko pięknie-cacy, Kowarski deptak ożył jeżdżącymi dziełami sztuki i ich koneserami ;p a jeszcze parę tygodni temu był wymarły całkowicie. Ale jednak dzień miałem zepsuty, bo już na wyjeździe z Kowar źle wykombinowałem i musiałem hamować (Krossem!) z ok. 20 km/h i to jeszcze z górki. :(((
Mało tego - 2 km od domu przeszła ulewa - deszcz mnie ominął na styk, ale kałuże i samochody ochlapały mi rower z błotnistą nawiązką, o ironio - głównie błotem z budowanego lidla. ;ppp
A tak wypolerowałem chromy... :/
Kraina ognia i lodu (ale nie Islandia ;) ) /Kross/
Sobota, 18 maja 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 45.64 | gruntow(n)e: | 0.60 |
czasokres: | śr. km/h: |
W Kotlinie ciężko było już wytrzymać (więcej przerw niż jazdy ;p ) a w górach wciąż jeszcze śnieg :))
Stawy Podgórzyńskie, upał, śnieg... :) © Morsowy
Wyprzedzał mnie każdy, kto chciał, nawet ci z jasnymi łydami ;p
Dopiero po 18stej zrobiło się rześko i kopsnąłem się do Szklarskiej Poręby. Moje ulubione pole :)
Pole w Szklarskiej Porębie wciąż jeszcze martwe i wciąż ze śniegiem w tle :) © Morsowy
W sumie nie ma co się dziwić, że dopiero niedawno obsiane i że nic nie wzeszło - wszak jeszcze 3 dni temu padał tutaj śnieg! :O :D
Alpaka jest tak nietypowym stworem, że aż aparat nie był w stanie się na niej skupić (w 3 próbach) - nie przewidział takiej opcji. ;)
Powyżej tego gospodarstwa chyba odkryłem trzecie grunty orne w Szklarskiej (chyba, bo badyle zasłaniają ;p). Coś pięknego. :) ;p
Obrazki przy tabliczce wjazdowej do Szkl. Por. Dolnej:
Rachityczna jabłonka w górskim wąwozie wzdłuż Kamiennej - tu słońce prawie nigdy nie dociera! :O
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie prowadziłem, zbierając śmieci i badyle...
Ogólnie nie mogę się odnaleźć w swoich okolicach przez tą wiosnę i te badyle - wszystko wygląda inaczej, gór mało co widać, no i te cepry - dziś zatrzymali mnie aż 3 razy pytając o drogę (Janusze nawigacji nie mają ;p ) - coraz ciężej jeździć bez hamownia. ;p
No i inwazja rowerzystów - to też dla mnie nowość. Samych samotnych "kolarek na kolarkach" naliczyłem 4 sztuki. ;p
Stawy Podgórzyńskie, upał, śnieg... :) © Morsowy
Wyprzedzał mnie każdy, kto chciał, nawet ci z jasnymi łydami ;p
Dopiero po 18stej zrobiło się rześko i kopsnąłem się do Szklarskiej Poręby. Moje ulubione pole :)
Pole w Szklarskiej Porębie wciąż jeszcze martwe i wciąż ze śniegiem w tle :) © Morsowy
W sumie nie ma co się dziwić, że dopiero niedawno obsiane i że nic nie wzeszło - wszak jeszcze 3 dni temu padał tutaj śnieg! :O :D
Alpaka jest tak nietypowym stworem, że aż aparat nie był w stanie się na niej skupić (w 3 próbach) - nie przewidział takiej opcji. ;)
Powyżej tego gospodarstwa chyba odkryłem trzecie grunty orne w Szklarskiej (chyba, bo badyle zasłaniają ;p). Coś pięknego. :) ;p
Obrazki przy tabliczce wjazdowej do Szkl. Por. Dolnej:
Rachityczna jabłonka w górskim wąwozie wzdłuż Kamiennej - tu słońce prawie nigdy nie dociera! :O
W drodze powrotnej do DK3 tradycyjnie prowadziłem, zbierając śmieci i badyle...
Ogólnie nie mogę się odnaleźć w swoich okolicach przez tą wiosnę i te badyle - wszystko wygląda inaczej, gór mało co widać, no i te cepry - dziś zatrzymali mnie aż 3 razy pytając o drogę (Janusze nawigacji nie mają ;p ) - coraz ciężej jeździć bez hamownia. ;p
No i inwazja rowerzystów - to też dla mnie nowość. Samych samotnych "kolarek na kolarkach" naliczyłem 4 sztuki. ;p
Śnieg w połowie maja!!! :D /Hrgn, 14 i 16.V.2019/
Czwartek, 16 maja 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 21.12 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
.
/maskotka za tylną szybą samochodu na Rynku w Jeleniej/
Nad ranem 15 maja spadł śnieg w górach, nawet w dolnych partiach i parafiach Karkonoszy trochę poleżał, a szczęściarze widzieli go nawet przez chwilę w Kotlinie Jeleniogórskiej - w połowie maja! Czyż to nie wspaniałe?! :D ;pp
Renifery miały zupełnie wywalone - one to się pewnie dziwnie czują, nie gdy jest śnieg, a gdy go nie ma. ;)
Świetny motyw z tymi naszymi "rodakami z niemiec" xD dla których to był pierwszy śnieg w tym roku. ;D;D;D
Mi niestety nie było dane zobaczyć to z bliska - całą środę tak lało, że nawet po mieście tarabaniłem się autobusami i z buta, więc wiedz, że coś się dzieje.
Kącik MiKola ;)
/maskotka za tylną szybą samochodu na Rynku w Jeleniej/
Nad ranem 15 maja spadł śnieg w górach, nawet w dolnych partiach i parafiach Karkonoszy trochę poleżał, a szczęściarze widzieli go nawet przez chwilę w Kotlinie Jeleniogórskiej - w połowie maja! Czyż to nie wspaniałe?! :D ;pp
Renifery miały zupełnie wywalone - one to się pewnie dziwnie czują, nie gdy jest śnieg, a gdy go nie ma. ;)
Świetny motyw z tymi naszymi "rodakami z niemiec" xD dla których to był pierwszy śnieg w tym roku. ;D;D;D
Mi niestety nie było dane zobaczyć to z bliska - całą środę tak lało, że nawet po mieście tarabaniłem się autobusami i z buta, więc wiedz, że coś się dzieje.
Kącik MiKola ;)