thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2019

Dystans całkowity:628.92 km (w terenie 4.00 km; 0.64%)
Czas w ruchu:01:48
Średnia prędkość:17.55 km/h
Maksymalna prędkość:55.11 km/h
Suma podjazdów:2410 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:33.10 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Podsumowanie roku 2019 plus dokrętka na 36" Kole

Wtorek, 31 grudnia 2019
kilosy:0.66gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
Na 2 godziny przed końcem roku dokręciłem te kilkaset metrów dla ładnego wyniku (1600 km na Wielkim Kole). :)

A podsumowanie roku? Już dopisałem, ale tak raczej na odczepnego. ;))

Więcej bieli!
Więcej bieli! © Morsowy

Statystyki przebiegów moich rowerów na 31.XII.2019:
0,00 - zabytkowy ZZR Maraton (w dalszym ciągu spalony - a miałby teraz 50 lat...) :((
0,08 - mono 16er (sprezentowany, przebieg bez zmian od kilku lat... )
4,50 - monocykl zastępczy (20") - kupiony w 2018, sprzedany w 2019 za 200?ny nabycia :) (0 km w 2019)

15,65 - mono Żyrafa (bez zmian...)
19,00 - nowy-stary Kross z 2000, ten niebieski (+ ok. 288 km poprzedniego właść.) - bez zmian, zgodnie z planem :)
64,00 - stary Kross "damka" (nie używam go od lat, oddałem tacie) - u mnie bez zmian;
219,30 - wszelkie niemoje - przybyło 3,3 km ;]
1 149,06 - mono 24", pogromca Tatr i Karkonoszy - w dalszym ciągu spalony, nawet go nie zabierałem ze sobą do JG... :/

1 600,00 - mono "Mamut" 36er - przybyło: 177,77 km (ależ równo! ;)
25 887,44 - Romet Huragan - przybyło 4 714,54 km (tylne koło powoli już dogorywa)
62 264,32 - emeryt Kross Grand Adventure 1999 - przybyło 3 786,44 km (miało być więcej niż Hrgn, ale nie wyszło ;p)

Ogólnie to nie wiem, ile nalatałem, bo BS pokazuje 2 różne liczby: inną w "batonie rocznym" a inną w statystykach rocznych, jak się wchodzi w "moje wycieczki" - ktoś wie, o co tu chodzi? Różnica raptem 5 km, ale...
  <- już nieaktualne ;]
8 703 km to mój drugi wynik w życiu no i na pewno pierwszy, jeśli chodzi o przewyższenia (licznik podjazdów bije dopiero od 10.XI.). :)
Szkoda tylko, że przełamałem 5-letnią (!) tradycję wciepywania po 202 wpisy rocznie. ;] Te 202 jak i obecne 219 to oczywiście nie liczba dni z rowerem, efekty wpisów zbiorowych. ;)


W 2019 popełniłem najbardziej stromy podjazd w całej bazie altimetr.pl (29,1% - Mamucia skocznia w Harrachowie)
Tu jest ok. 30% - najbardziej stromy odcinek pod mamucią skocznią w Harrachovie
Tu jest ok. 30% - najbardziej stromy odcinek pod mamucią skocznią w Harrachovie © Morsowy

... oraz 4 razy machnąłem najtrudniejszy podjazd, czyli Przełęcz Karkonoską (pomijam wjazdy przerywane ;p). 
Moja patologiczna ferajna w komplecie :))
Moja patologiczna ferajna w komplecie :)) © Morsowy

Najlepsze jednak było to, co niemierzalne - mnóstwo niesamowitych górskich widoków. *-*
Masyw Śnieżnika - zjazd kolarką z ponad 1100m
Masyw Śnieżnika - zjazd kolarką z ponad 1100m © Morsowy

Kto nie czytał na bieżąco - ten trąba. ;))



Plany na 2020? Już taki naiwny nie jestem, żeby planować. ;)
Nie wykluczam zakupu nowego roweru, coś w okolicach przełajówki. Huragan jest już zajechany (będzie robił tylko po mieście) i ogólnie mnie ogranicza technicznie. ;p
Najprawdopodobniej 2020 rok zakończę wynikiem 1OO OOO km przejechanych w życiu - miło by było. :>
Tak poza tym, to zamierający BS nie motywuje, więc możliwe, że na 100 kkm zakończę te strzępienie klawiatury. ;p

Nie tak to miało wyglądać na koniec roku (Staniszów na Krossie)

Wtorek, 31 grudnia 2019
kilosy:24.68gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Miało być dłużej, a wyszło krócej. ;p
Miały być widoki z Góry Witosza, a były chmury i badyle. ;p
Coś tam widziałem, ale więcej z dołu niż z góry ;]
Przebłysk karkonoski
Przebłysk karkonoski © Morsowy

A tu jeszcze bardzo stara chatka w Staniszowie, częściowo przysłupowa, której dni ewidentnie są już policzone:

Po prawo srogie głazy - niektóre niewiele mniejsze od tego domu. o_O

Wpadło też parę km po mieście - na krótko przed przyspieszonym zamknięciem sklepów ludzie dostawali zakupowego i drogowego amoku. ;)) A ja - bezhamulcowego. :D
Nosz, cały rok mieli na jazdę, to musieli akurat teraz! ;p ;)

Najcięższy ładunek na rowerze, atak halnego, fenomenalny zachód słońca i przeszukiwanie Przesieki /Hrgn/

Poniedziałek, 30 grudnia 2019
kilosy:55.55gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:

25 kg soli drogowej -takiego ciężaru jeszcze rowerem nie wiezłem (większe objętości - a i owszem). Pedałować się nie dało, ale z górki i po płaskim ujechałem (chodnikami ;p ).

Później wycieczka do Szklar. Por. - chciałem nawiedzić nową pączkarnię (Al Pączino), ale najpierw sponiewierał mnie nagły atak halnego - akurat na początku podjazdu ;] a w rejonie wodospadu Szklarki...

.. zrozumiałem, że cepry mi nie odpuszczą - cały czas sznur fur, więc w centrum musiał być carmagedon. ;)
Co ciekawe, jechało "ze mną" pół Europy, a lokalsi byli rzadkością. ;]
Całkiem sporo ruskich (z Rosji, nie z Ukr) zaSUVało w drogich SUVach - co za czasy... Za moich czasów ruscy, jak już, to zasuwali ładami i Wołgami handlować badziewiem na bazarkach. Kiedyś to było...
No i co to będzie za następne 25 lat?? :O
Dziwne, że chce im się tu fatygować (odległość, Kaczyński, wizy!) - wszak Rosja ma gór więcej, niż cała środkowa Europa powierzchni ogółem. ;]
Pod wodospadem odpuściłem także ze względu na gwałtowną odwilż, jaką spowodował halny - po drodze i poboczach popłynęły alternatywne wodospady ;) a temp. w głębokim cieniu wyniosła +4,5 :(
Zjazd chybki, acz z zanikającym halnym xD wobec tego maks. raptem 55 km/h, oczywiście samą grawitacją...

Szybkie zakupy...

/przednie koło niszczy.../

I po(d)jechałem (z pół-pełnym plecakiem!) do Przesieki (200 m wzwyż).

Ale najpierw, w Podgórzynie, przyuważyłem małe zbiegowisko: oto zachodzące słońce i nadciągający front rozpalili niebo  z ośnieżonymi Karkami włącznie, u których to stóp bezpośrednio staliśmy, zawstydzając wszystkich poetów i malarzy. ;)
Oczywiście ludzie współcześni natychmiast dobywają telefonów - oprócz mnie, bo miałem za słaby. :D
Jak bLoga kocham - akurat przejeżdżałem koło Biedry (i wpakowałem się wraz z Huraganem wielu ludziom w kadr ;D;D )  i kto żyw, ten focił: tłumy turystów (a Biedra tego dnia się "nie domykała") a nawet miejscowi (pozdro dla takiej jednej, co mi kiedyś nie odpisała, za to przypadkowo sfociła xDD).
W przybliżeniu chodzi mnie o takie niebo jak trzy ostatnie zdjęcia u Nahtaha:
http://nahtah.bikestats.pl/1815503,Boj-z-samym-sob...
tylko dodajcie do tego ośnieżone Karki. *-*

Nad Jelenią Górą smog był taki, że powietrze dało się rzuć :D więc uciekłem w górę, do Przesieki. Najpierw malutki sklepik w Dolinie Czerwienia - ten z olbrzymim psem w środku :D a później niespodzianka - nawiedziłem nareszcie wschodnią część Przesieki (ul. Bukowy Gaj i Brzozowe Wzgórze, czyli dzielnica Wima Hofa...). Wima nie spotkałem i ogólnie mało widziałem po ciemku, ale trafiłem na niespodziankę niczym w Szklarskiej Por. Dolnej: najpierw wysokie pionowe skały (Dziurawa Skała), później prawie pionowy podjazd (16%) a na końcu - pełne zaskoczenie: prawie płaskie pole (grunt orny)
Takiego reliktu górskiego rolnictwa mi cały czas brakowało w Przesiece i nie spocznę, dopóki nie przyłapię tamże traktorka na tle gór. :D
Poglądowo - zdjęcie za dnia :O

Po powrocie do Jeleniej jeszcze dalsze inhalacje smogiem w centrum, na trasie do sklepu. Oczywiście Janusze jak zwykle dawali do pieca, ile wlezie (śmieci). o_O


Podjazdy: 537 m, nachylenia do 16%, temp. do 7,5 (halny!), prędkość do 55.
Dystans miał być 300+ xD wyszło może i mniej, ale za to jaka ładna liczba (przypadkowo). ;p

Właśnie się dowiaduję, że jestem cwaniakiem i pseudo-turystą ;D;D

/od 0:32/ ;p

Bajorko w Zimnej Dolinie ^-^ i podjazdy w Czerwonej Dolinie /Hrgn/

Niedziela, 29 grudnia 2019
kilosy:34.84gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Witam ozięble ;)
Zbiornik Sosnówka zimą
Zbiornik Sosnówka zimą © Morsowy


pfff ;p

Do Zimnej Doliny wiedzie przyzwoity podjazd (18% przez dłuższy czas), a powyżej tejże doliny - 18% po raz drugi, tym razem wiodące do Czerwonej Doliny - niezły przysiółek w głębi Karkonoszy, odizolowany, aż miło. :))



Znów zakaz, pfff ;p

Skryty w cieniu przysiółek Czerwona Dolina w dolinie o tej samej nazwie:


Zaiste, podczas gdy w rozpalonej słońcem Kotlinie Jeleniog. dochodziło do +1*, to w tychże cienistych dolinach dochodziło do -3* :))
Podjazd w zimowych warunach sporo trudniejszy niż jesienią i wiosną: ciuchy ciężkie, aż trudno wjechać te 18% na siedząco, a na stojąco.. jeszcze trudniej, bo odciążony tył ślizga się na piasku i soli na drodze. ;]
Dojazd przez Podgórzyn, powrót przez Staniszów. Wjeżdżanie na wzgórze między Sosnówką a Staniszowem równo o zachodzie słońca, dało - poza srogą panoramą Karkonoszy - bardzo ciekawy efekt niekończącego się zachodu słońca. Mianowicie, im wyżej się wjeżdża, tym dłużej pozostaje się w jednej linii z horyzontem i opadającym słońcem. *-*  Mam nadzieję, że nadążacie. ;) ;p


W Podgórzynie:

Szaraki i nudziarze w tle jeszcze lepiej podkreślają fantazję twórcy tej "instalacji". :)

Wycieczka na 28 km plus nocna dokrętka przy -3,5. ;)

Przewyższenia: 376 m, maks. nachylenie: 18% na asfalcie i 10% po lesie w terenie (i po śniegu) - na Huraganie, na miejskiej oponie. Hejterzy? 3, 2, 1....

Prawie uchodziło na sucho /26-28.XII.2019, Hrgn/

Sobota, 28 grudnia 2019
kilosy:45.44gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo

/oczywiście nic nie wygrałem, pfff! ;p /

O czwartku i piątku wolałbym jak najszybciej zapomnieć - 10,3 km (łącznie). ;] No ale sporo padało, jeździłem od okienka do okienka, tylko wokół komina. ;(

Pańcia w (białym!) Porsche nie zapomniała i mnie ochlapać. ;]


/dojazd do ośrodka noclegowego "Pod Dębami" w Jeleniej xD /

W sobotę już lepiej, bo w nocy spadł śnieżek a w dzień zbytnio nie padało. Na wszelki wypadek odczekałem do późnego wieczora, aż zetnie mróz :)
Na głównych drogach było troszku chlapy, na bocznych troszku zlodowaciałych kolein, na szybkich zjazdach wesoło skrzył się lód - no nudno to mi nie było. ;) Zwłaszcza, gdy jakiś Seba ćwiczył "drifty" na drodze z dużymi badylami na poboczach. ;p
Troszku sypnęło śniegiem, troszku powiało wśród pól, ale na koniec nad Karkami się przejaśniło i zobaczyłem pełną panoramę rozświetlonych górskich "parafii", od Szklar. Por. po Karpacz - było zacnie. ;p
Temp. -1 a przypominam, że kiera w Huraganie to gołe amelinium :D nawet niezłe rękawice nie bardzo dawały radę. xD

Trasa: Goduszyn-Cieplice-Podgórzyn.
Ośnieżony i podświetlony deptak w Cieplicach też dawał radę, tym bardziej, że wszystkie patole poszły pod kołderkę (pod kartony?). ;]

Zbiorówka z nocnych kapuśniaczków po karkonosku ;) /22-25.XII.2019, Hrgn/

Środa, 25 grudnia 2019
kilosy:59.71gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Za kapuśniaczkiem nie przepadam, ale najważniejsze, że były za darmo. ;))

W niedzielę pętelka przez JG Czarne, Łomnicę, Mysłakowice, Miłków, Sosnówkę i Podgórzyn.
Czyli generalnie Karkonosze i Karpacz jadły mi z ręki. Szkoda tylko, że tabuny ceprów walące do Karpacza - również. xD
Pociechą były przynajmniej światełka porozrzucane po szczytach (schroniska) oraz rozświetlony Karpacz w sercu gór.
No i zaraz potem zaczęło padać. ;p I ma padać do końca roku... o_O
Suma podjazdów: 197 m. Bo to była trasa typu "raczej płasko". ;))

Wpis zawiera 4 km użytkowe tego wieczoru. M.in. pojechałem pogłębiać Kamienną, tzn. nabrać piasku na zimowe utrzymanie "swojego" chodnika. Woda okazała się tak ciepła, że praktycznie wcale nie zmarzły mi łapy. Jak już, to się zmorsowały. :)

W półmroku widziałem jakąś szmatę nad brzegiem. Później o niej zapomniałem, zdeptałem ją z błotem... i wtedy się skapłem, że to była moja rękawiczka. ;D;D;D

Poniedział... 5 km xD jaki żal... ;D


Wigilijny Wtor - również jazda wieczorem...
Przynajmniej miasto pustawe, choć liczyłem na puściejsze. Nawiedziłem sporo okolic, których unikam (duże skrzyżowania i pagórkowate skrzyżowania) a nawet wpadło kilka zaułków, jakich jeszcze nie znałem. W pewnym momencie chyba przesadziłem ;))

Były fajne uliczki w kształcie ciasnego U (oczywiście w pionie!) - fajna zabawa, jeździłem w te i w nazad. W półtorej godzinki można by tak zrobić "everesting". ;)
Były też rozliczne pagórki, z których panoramy rozświetlonej Kotliny robiły robotę. ;]
Wpadło 150 m podjazdów na 16 km trasie i powrót znów w deszczu. :>

Świąteczna Środa - 6 kilosów uciułane w okienkach pogodowych. ;] Tym razem za dnia - jakaż odmiana. ;)
Niby nie padało, ale drogi mokre, więc tradycji stało się zadość. ;)
Wpadły okolice rozmaite - od  spokojnych wzgórz po jądro pato-dzielnicy, gotowej na Święta...
Małe delikatesy w Jeleniej Górze. Nie chcecie zobaczyć dużych delikatesów... ;)
Małe delikatesy w Jeleniej Górze. Nie chcecie zobaczyć dużych delikatesów... ;) © Morsowy

Udanych Świąt chociaż Wam. ;)

"Górska noc polarna" - najlepiej obserwować w Wigilię /Kross/

Wtorek, 24 grudnia 2019
kilosy:30.22gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
A to dlatego, że w Wigilię słońce jest najniżej i góry rzucają najdłuższy cień. W cieniu są nie tylko północne zbocza, ale i kawałek dna kotliny - cały czas nie rozumiem, kto i dlaczego buduje się w takich miejscach...
Tym razem tytułowe "badania" były bardzo jednoznaczne, bo popołudnie zrobiło się słoneczne... jak dla kogo. xDDD
Tutaj np. zdjęcie w słoneczny dzień u stóp góry Chojnik:

Ani słońca, ani śniegu - jak żyć..? ;p

Pętelka przez Sobieszów (i ul. Księżycową), Podgórzyn (tamże dalsze b(i)adania) i rozpalone słońcem Cieplice. ;)
Trasa miała być dłuższa, ale dostałem cynk od sąsiadów (z domu obok), że Mikołaj chodzi po dzielni i pyta o mnie ;) więc wróciłem jak najrychlej, coby tylko się nie rozmyślił. ^-^

Wojcieszyce i okolice - zachód słońca nad Karkami /Kr/

Niedziela, 22 grudnia 2019
kilosy:19.60gruntow(n)e:0.60
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Słoneczny dzionek zmarnowałem "koncertowo", to chociaż go przyzwoicie pożegnałem xD
Śnieżne Kotły i zachód słońca
Śnieżne Kotły i zachód słońca © Morsowy

"Pół Polski" buduje się ostatnio w szczerym polu... ale z takimi widoczkami to akurat zrozumiałe *-*

/zdjęcia z telefonu są oczywiście marną namiastką rzeczywistości/


Szkoda dnia, no ale od czego jest noc? Ale to już na innym rowerze i w osobnym wpisie...

Piechowice i okolice. Znów atak wiosny i znów bezhamulcowe toczenie się po Kotlinie na Krossie

Sobota, 21 grudnia 2019
kilosy:36.08gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
Kiedy od roku odwlekasz wizytę u dentysty...

/nie no, aż tak źle nie jest ;)/

To niesamowite, że jeżdżąc po płd.-zach. części Kotliny Jeleniogórskiej zaliczam mniej przewyższeń, niźli wynosiła średnia lubuska. O_O
Na sporych odcinkach jest wręcz zupełnie płasko - bezhamulcowy raj. ;) A jednocześnie cały czas podziwiam z bliska ośnieżone Karki - to jest wręcz fenomenalne...
Oczywiście minusów nie brakuje (smog, hałas, patole), ale z punktu widzenia rowerowego siedzenia nie ma nic więcej do chcenia. ;)
Mogłem trzaskać podjazdy, albo dystanse, bo 9kkm w tym roku jest zagrożone, a ja znów kolebałem się emerytowanym Krossem po płaskim. ;] 3 dni temu była 243. miesięcznica, a im ten rower jest starszy, tym bardziej go lubię. :)))

Jazda banalna, za wyjątkiem wiezienia zapasu 3,5 kg bakalii na plecach, oraz że "chciała" mnie potrącić Węgierka (kobieta, nie śliwka ;D;D ).

Późnym wieczorem dokrętka 3 km do sklepów. Ma się lampki doładowywalne, to się jeździ.. ;p ;)

A oto linka, o której wspominałem dzień wcześniej - najładniejsza, jaką w życiu miałem, aż szkoda używać :D
Tę linkę specjalnie dobierałem pod chromowaną kierownicę :))
Tę linkę specjalnie dobierałem pod chromowaną kierownicę :)) © Morsowy

Szklarska Poręba na słodko ;) (plus atak wiosny i "uniknięcie przeznaczenia") /Kr/

Piątek, 20 grudnia 2019
kilosy:61.18gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Podjazdy >20%


Pomimo kolejnego ATAKU wiosny (jesieni?) pojechałem w góry, atakować podjazdy, podziwiać góry i nażreć się "górskimi" pączkami. :)
W Kotlinie było do 13*, w Szklarskiej do 10 i nawet na Śnieżce do 5 na plusie. Masakra, bo śnieg już nawet na szczytach się kończy o_O
Dobrze, że większość podjazdu w głębokim cieniu karkonosko-izerskim, bo w nielicznych momentach ze słońcem nie szło ujechać, pomimo porozpinania się i podwinięcia nogawek i rękawków. ;]

Unikalnie położony hotel - z każdej strony otaczają go góry (WYŁĄCZNIE góry), w dodatku 2 pasma (Izery I Karki). Widoki z VIII (sic!) piętra byłyby epickie, tylko te wszędobylskie badyle... ;p

Dodajmy, że hotel i jego właściciel ma (miał?) w swojej historii liczne związki z postkomunistycznymi baronami...

Jeden z pierwszych przybytków na wjeździe do centrum Szklar. Por. - nareszcie go nawiedziłem:

Pączki - palce lizać, ale ma to swoją cenę: 3,90 za sztukę! O_O
Za to w niedzielę mają być pączkowe konkursy i obniżka do.. 3,50. ;p
Niezła gratka dla pączkożerców i to jeszcze Szklarskiej Porębie!
Niezła gratka dla pączkożerców i to jeszcze Szklarskiej Porębie! © Morsowy
Mors poleca! ;))

Później pojeździłem po miasteczku - było jak zawsze cudownie: podjazdy, architektura, widoki no i ceprów jeszcze prawie wcale, choć powoli już zaczynał się przedświąteczny szturm... Dało się swobodnie jeździć nawet w ścisłym centrum - i to bezhamulcowo. :)



/konglomerat architektoniczny: zabytkowa drewniana chata, postkomunistyczny blok i developerski nowotwór (w budowie) - w tle pobliskie Karki.../


Te 20% jest oczywiście dalej (za zakrętem). Rzecz jasna jechałem tylko w górę (czyli pod prąd ;p). :) Ulica Wzgórze Paderewskiego, jakby się kto pytał. ;p

Wreszcie wyremontowano tę piekarenkę (pozostałe 2 wciąż czekają...). Teraz ślinka cieknie aż z daleka (a do tego zdrowy podjazd i chory pojazd (Fiat Multipla  - ten
z wodogłowiem ;D ):


I kolejny przybytek PĄCZKUJE (od 28.XII.):


Schodząc z owych 20% byłbym przeoczył niezłą gratkę dla badylarzy, gdyby nie komentarze jakiejś Grażyny: 


A to znów idealny kompromis dla tych, którzy są wrogami wycinek, ale jednocześnie mieszkają w murowanych domach, a przecież praktycznie 100% dzisiejszej Polski ongiś porastały puszcze - te wycinki pod ich domami są OK, ale pod cudzymi (nowymi) - to już nie! xDDD

Bardzo proszę, mieszkajcie sobie tak, bądźcie konsekwentni! ;p No i nie jeździjcie po drogach - to też dawne wycinki (i znów: wycinki pod nowe drogi - dramat! dawne wycinki pod istniejące drogi - nie ma problemu...). ;]

Zima w Karkonoszach 2019... ;)

Na ok. 700 metrach! U stóp Szrenicy! 
Już nie mówię o Kotlinie, gdzie miejscami są całe łany stokrotek. O_O
I kolejna dedykacja ;p


Było epicko, ale humor zepsuł mi jakiś Brajanek "podjeżdżający" na MTB po 17-procentowej ul. Turystycznej, trawersując ją całą szerokością. xD Aż mi cukier skoczył. ;pp

Powrót do Kotliny oczywiście rześki i jak zawsze bezhamulcowy. :)

Wpadło 48 km i ledwo się wyrobiłem za dnia. Wieczorem zaś pojechałem do sklepów, gdzie szarpnąłem się na zapinanie rowerowe specjalnie dla Krossa - mimo że mam sprawne, ale czerwone, co pasuje tylko do Huragana. A dla Krossa będzie takie z srebrną linką stalową, pokrytą przezroczystą gumą/plastikiem - specjalnie dobrana pod chromy na kierownicy. ;D;D
A że kosztowała tylko 11 zł... to od razu dokupiłem do niej brzeszczot. ;D;D;D

A w nocy kolejna wycieczka do darmowego WC galerii handlowej. W drodze powrotnej pierwszy raz w życiu widziałem z bliska na własne oczy wypadek (pomijam stłuczki i jeden wypadek tuż za moimi plecami - bo go nie widziałem...).
Tym razem jakiś Janusz/Seba w Pedzio 508 pomykał po DK3 (ul. Sobieskiego w Jeleniej) i się zagapił że czerwone światło i tak dał po heblach, że go zarzuciło i przydzwonił w Jaguara (duży SUV). Nawet fajny był, tym bardziej, że biały. ;)
Dziwne, że był pisk opon i poślizg - popsuty ABS?
Tragedii nie było, bo większość impetu wyhamowana (Janusze spokojnie rozmawiali, ich Grażyny - już nie tak spokojnie ;] ) a i tak po chwili (!) nazjeżdżały się aż 3 zastępy straży pożarnej, pogotowie no i gliny. Tylko po co? Zobaczyć Jaguara? xD
Ale co najlepsze - TYM RAZEM jechałem w tym miejscu po DDR...oszukałem przeznaczenie...? o_O

W środku nocy popełniłem jeszcze jedną dokrętkę - fajnie, bo już bez samochodów, bezstresowo...