Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 823.42 km (w terenie 13.00 km; 1.58%) |
Czas w ruchu: | 02:28 |
Średnia prędkość: | 21.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.90 km/h |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 23.53 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
Troszku wieczorem...
Sobota, 30 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 16.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
16% planu na dziś...
Łącznie w listopadzie wpadło 825 kilosków, przy planie minimum: 800 i maksimum: 950 - nie wiem, czy słupek listopadowy powinien być symetryczny do lutowego, skoro XI to jednak nie zima... ;)
Wyszło jesiennie, no ale wykres to nie apteka. ;)
/W końcu skończyli robić DW w Pożarowie, tera to nawet chodniki som. Odcinek coś około 1 km, a bawili się z tym zdeka przydługo.
Średnia radość z tego jednego kilometra, zwłaszcza, że opodal są odcinki robione bodaj 7 lat temu a dziś już w stanie makabrycznym.../
Łącznie w listopadzie wpadło 825 kilosków, przy planie minimum: 800 i maksimum: 950 - nie wiem, czy słupek listopadowy powinien być symetryczny do lutowego, skoro XI to jednak nie zima... ;)
Wyszło jesiennie, no ale wykres to nie apteka. ;)
/W końcu skończyli robić DW w Pożarowie, tera to nawet chodniki som. Odcinek coś około 1 km, a bawili się z tym zdeka przydługo.
Średnia radość z tego jednego kilometra, zwłaszcza, że opodal są odcinki robione bodaj 7 lat temu a dziś już w stanie makabrycznym.../
dpd ;p
Piątek, 29 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
dpd ;p
Czwartek, 28 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
dpd i pierwszy szron całodobowy, pomimo słońca (w zacienieniach). No nareszcie. ;p
Środa, 27 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.50 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Copiątkowe odmóżdżanie na 36" Słoniku ;)
Wtorek, 26 listopada 2013
Kategoria 36" Kolisko, Mono
kilosy: | 6.86 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem po pałacowym parku:
Niepojęte, ale sporo ludzi naprawdę na NIC nie patrzy - tylko i wyłącznie pod swoje nogi...
Królewski rydwan ;p© mors
Strach wskakiwać na rower przy tak niskich poręczach© mors
Koło dużo większe od znaku ;p© mors
Pozdro dla kumatych ;p© mors
Niepojęte, ale sporo ludzi naprawdę na NIC nie patrzy - tylko i wyłącznie pod swoje nogi...
dpd i pierwsze kilka płatków (granulek?) śniegu :)
Wtorek, 26 listopada 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Mroźny maratonik z duchowym wsparciem fanki* /Hrgn/
Poniedziałek, 25 listopada 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 177.83 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Fenomenalna wycieczka. ;)
Start o 00:45 :) i nie powiem - cykałem się:
lekka szklanka na wiejskiej drodze (-2*C i wilgotno i nawet w dzień maks. poniżej +3*C - zaskoczenie) posolone drogi przelotowe (to jeszcze gorzej), lekka chrypka (ale przeszła sama - podczas jazdy na mrozie! :> ), zmienne zachmurzenie, letnie "adidasy" (tak, te za 39PLN ;p ), no i długa noc...
Ale wszystko poszło idealnie, a nawet dużo lepiej! :D
Dziś w skrócie, szczegóły jutro...
Jedzie se takie "Morsiątko" ;) po Legnicy aż tu nagle ;) pojawia się fanka i twierdzi, że zna mnie z bikestatsów i że by chciała jakieś słit foty z którymś z moich rowerów ;)))
Oczywiście, mam dowody:
Będzie, i to nawet na głównej. :)
Jest też spojrzenie z drugiej strony (olała całkiem pracę i fociła i sms-owała ile wlezie) :)
:)
Tymczasem musiałem, niestety,jechać dalej, by "wywieść" zdjęcia na główną. ;)
I tak na pewno mnie wygryzą, ale może choć na chwilę - wstrzymajcie się dla Niej. ;))
Tym razem było więcej jeżdżenia niż zwiedzania i focenia, co jest u mnie wyjątkiem od reguły.
Ale trochę było:
Jechało się fajnie, tylko te oczy szeroko zamknięte...
Nawet nie wiem kiedy, a już byłem we Wrocku (na liczniku 168 km):
:D
/pierwszy mój samopstryk w życiu.../
Zwiedzania mało, pociąg powrotny do Morsownii, a po powrocie lekkie dokręcanie do ww. wyniku. Miało być jeszcze wieczorne dokręcanie przynajmniej do 180 a może i 190, ale "otrzymałem pilną instrukcję z centrali" ;))) że to by się "nie liczyło".... no to przynajmniej zająłem się wpisem. ;)
Więcej zdjęć i szczegółów jutro, ale dziś jeszcze muszę, korzystając z blasku fleszy ;) złożyć wielkie wyrazy wdzięczności dla mojej BS-owej asystentki ;) Monikiii, która dba o jakość mojego bloga nie mniej jak o własnego, a podczas tej wycieczki robiła za aplikację turystyczną do komórek bez neta. :D
Wyglądało to tak, że ja podaję swoją lokalizację na trasie, a po chwili dostaję bogate info, co gdzie i jak warto w okolicy obczaić - i tak wielokrotnie. :D
Ten wynik to także Jej sukces! ;)
PS. gdzieś na początku wycieczki pękło 7kkm w tym roku. :)
DOKOŃCZENIE:
Głównie foty, bo prawie wszystko zostało już powiedziane. ;)
Nie celowałem na spotkanie z Monikąąą, bo przy tak długiej trasie nie ma sensu dokładnie planować, a M. miała poranny harmonogram napięty.
W Bolesławcu, 10 lat nie widzianym, pętałem się po centrum, korzystając z pory (w środku nocy nie ma ruchu więc nie trzeba hamować :) ). Jakieś wyjątkowo dobrze oświetlone te miasto, skoro nawet stara komórka bez flesza coś tam widziała:
Później raz przyspieszam a raz zwalniam, ale wciąż nie celuję. :)
Tabliczkę "Legnica" mijam z 99,965 na liczniku ;) i 3 mrugnięęęęęcia oczyma później jestem pod pracą M. ;p
Niezłego karpia strzeliła, bo oboje takie scenariusza nie przewidzieliśmy, ani nie umówiliśmy się w dokładnym punkcie (stałem gdzie stałem, bo waliło tam pół miasta i było najbliżej przystanku, więc logiczne chyba ;p ).
Co dobre szybko się kończy, choć jak widać na zdjęciach i po komentach, każdy mój ruch był bacznie obserwowany. ;p
Później poplątałem się po centrum...
oraz, chyba jako pierwszy i jedyny, zwiedziłem turystycznie osiedle Piekary
(część z wieżowcami z lat 80tych przeraziła mnie do żywego).
Rzeźba osiedlowego pastucha (ale o so chozi?) wczoraj gościła Hrgn, a dziś swoją sąsiadkęęę (na zdjęciu pierwsza z lewej :D ):
Ciekawe, jak się sąsiady patrzyły. ;D
A później to już nuuudy, DK94, bez żadnych zboczeń ;) i zdjęć (dziwnie tak...).
No, jedyne zdjęcie:
We Wrocku też już raczej marzyłem o powrocie a nie skajtałerach. ;p
Stacja jakich wiele na Dln. Sląsku, tyle, że odremontowana...
/niektórzy się nimi jarają, to niech mają/
Powrót jak powrót, nie ma o czym pisać, zwłaszcza, że częściowo przekimany. ;p
A na koniec, dla wytrwałych czytelników, M. w trzeciej odsłonie. ;p
* "fanka" w tytule dlatego, że zasubskrybowała mój kanał na youtube ;))
Dziękuję za uwagę. ;)
Start o 00:45 :) i nie powiem - cykałem się:
lekka szklanka na wiejskiej drodze (-2*C i wilgotno i nawet w dzień maks. poniżej +3*C - zaskoczenie) posolone drogi przelotowe (to jeszcze gorzej), lekka chrypka (ale przeszła sama - podczas jazdy na mrozie! :> ), zmienne zachmurzenie, letnie "adidasy" (tak, te za 39PLN ;p ), no i długa noc...
Ale wszystko poszło idealnie, a nawet dużo lepiej! :D
Dziś w skrócie, szczegóły jutro...
Jedzie se takie "Morsiątko" ;) po Legnicy aż tu nagle ;) pojawia się fanka i twierdzi, że zna mnie z bikestatsów i że by chciała jakieś słit foty z którymś z moich rowerów ;)))
Oczywiście, mam dowody:
"Mogę, potrzymać? Mogę? mogę? plisss!" ;D© mors
"I będę w na bikestatsach? Ojej, ale fajnie! :D" ;D© mors
Będzie, i to nawet na głównej. :)
Jest też spojrzenie z drugiej strony (olała całkiem pracę i fociła i sms-owała ile wlezie) :)
:)
Tymczasem musiałem, niestety,jechać dalej, by "wywieść" zdjęcia na główną. ;)
I tak na pewno mnie wygryzą, ale może choć na chwilę - wstrzymajcie się dla Niej. ;))
Tym razem było więcej jeżdżenia niż zwiedzania i focenia, co jest u mnie wyjątkiem od reguły.
Ale trochę było:
Wtf, zapytacie? Ot, taka sztuka na pewnym legnickim osiedluuu... :)© mors
Jechało się fajnie, tylko te oczy szeroko zamknięte...
Nawet nie wiem kiedy, a już byłem we Wrocku (na liczniku 168 km):
Tak wpadłem do Wrocka, że ledwo zauważyłem tabliczkę© mors
:D
/pierwszy mój samopstryk w życiu.../
Zwiedzania mało, pociąg powrotny do Morsownii, a po powrocie lekkie dokręcanie do ww. wyniku. Miało być jeszcze wieczorne dokręcanie przynajmniej do 180 a może i 190, ale "otrzymałem pilną instrukcję z centrali" ;))) że to by się "nie liczyło".... no to przynajmniej zająłem się wpisem. ;)
Więcej zdjęć i szczegółów jutro, ale dziś jeszcze muszę, korzystając z blasku fleszy ;) złożyć wielkie wyrazy wdzięczności dla mojej BS-owej asystentki ;) Monikiii, która dba o jakość mojego bloga nie mniej jak o własnego, a podczas tej wycieczki robiła za aplikację turystyczną do komórek bez neta. :D
Wyglądało to tak, że ja podaję swoją lokalizację na trasie, a po chwili dostaję bogate info, co gdzie i jak warto w okolicy obczaić - i tak wielokrotnie. :D
Ten wynik to także Jej sukces! ;)
PS. gdzieś na początku wycieczki pękło 7kkm w tym roku. :)
DOKOŃCZENIE:
Głównie foty, bo prawie wszystko zostało już powiedziane. ;)
Nie celowałem na spotkanie z Monikąąą, bo przy tak długiej trasie nie ma sensu dokładnie planować, a M. miała poranny harmonogram napięty.
W Bolesławcu, 10 lat nie widzianym, pętałem się po centrum, korzystając z pory (w środku nocy nie ma ruchu więc nie trzeba hamować :) ). Jakieś wyjątkowo dobrze oświetlone te miasto, skoro nawet stara komórka bez flesza coś tam widziała:
Bolesławiec nocą© mors
Oglądałbym ;p© mors
Później raz przyspieszam a raz zwalniam, ale wciąż nie celuję. :)
Tabliczkę "Legnica" mijam z 99,965 na liczniku ;) i 3 mrugnięęęęęcia oczyma później jestem pod pracą M. ;p
Niezłego karpia strzeliła, bo oboje takie scenariusza nie przewidzieliśmy, ani nie umówiliśmy się w dokładnym punkcie (stałem gdzie stałem, bo waliło tam pół miasta i było najbliżej przystanku, więc logiczne chyba ;p ).
Co dobre szybko się kończy, choć jak widać na zdjęciach i po komentach, każdy mój ruch był bacznie obserwowany. ;p
Później poplątałem się po centrum...
Legnicka katedra w pierwszych i ostatnich promieniach słońca© mors
oraz, chyba jako pierwszy i jedyny, zwiedziłem turystycznie osiedle Piekary
Kościół pw. Piotra i Pawła w legnickich Piekarach ;p© mors
(część z wieżowcami z lat 80tych przeraziła mnie do żywego).
Rzeźba osiedlowego pastucha (ale o so chozi?) wczoraj gościła Hrgn, a dziś swoją sąsiadkęęę (na zdjęciu pierwsza z lewej :D ):
Ciekawe, jak się sąsiady patrzyły. ;D
A później to już nuuudy, DK94, bez żadnych zboczeń ;) i zdjęć (dziwnie tak...).
No, jedyne zdjęcie:
Gustowny "Gazik" na jakiejś stacji benzynowej przy DK94© mors
We Wrocku też już raczej marzyłem o powrocie a nie skajtałerach. ;p
Stacja Wrocław - Leśnica© mors
Stacja jakich wiele na Dln. Sląsku, tyle, że odremontowana...
Krasnal - zawiadowca stacji Wrocław - Leśnica© mors
/niektórzy się nimi jarają, to niech mają/
Powrót jak powrót, nie ma o czym pisać, zwłaszcza, że częściowo przekimany. ;p
A na koniec, dla wytrwałych czytelników, M. w trzeciej odsłonie. ;p
Potrójne "a" zobowiązuje - trzecie zdj ecie, znów nie nieostre, ale za to znów radosne :)© mors
* "fanka" w tytule dlatego, że zasubskrybowała mój kanał na youtube ;))
Dziękuję za uwagę. ;)
do kościoła... 36" Słonikiem! :D
Niedziela, 24 listopada 2013
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 1.65 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
No jednak to zrobiłem. :)
Dość innowacyjne zastosowanie takiego sprzętu, więc mi to się podoba, choć pewnie pojawią się głosy skupiające się na dystansie. ;p
Notabene ten jedyny zwykły rower przywozi co tydzień zupełnie rześką bodajże 80-letnią Panią, i to jeszcze entuzjastkę monocykli (sic!). Zrobiłem to m.in. dla Niej - cieszyła się. :)
Entuzjazmu dla odmiany nie podzielała moja własna Pani Ciocia ;) która "nie mogła na to patrzeć" (na jazdę, nie na rowerek), i nalegała, żebym chociaż z górki nie zjeżdżał, bo to nie ma "przecież" hamulców.
Moje zapewnienia, że zjeździłem na mono cało i zdrowo Tatry i Karkonosze, w niczym nie pomogły. :)
Macie pytania? ;)
Dość innowacyjne zastosowanie takiego sprzętu, więc mi to się podoba, choć pewnie pojawią się głosy skupiające się na dystansie. ;p
Spotkanie dwóch światów... :)© mors
Notabene ten jedyny zwykły rower przywozi co tydzień zupełnie rześką bodajże 80-letnią Panią, i to jeszcze entuzjastkę monocykli (sic!). Zrobiłem to m.in. dla Niej - cieszyła się. :)
Entuzjazmu dla odmiany nie podzielała moja własna Pani Ciocia ;) która "nie mogła na to patrzeć" (na jazdę, nie na rowerek), i nalegała, żebym chociaż z górki nie zjeżdżał, bo to nie ma "przecież" hamulców.
Moje zapewnienia, że zjeździłem na mono cało i zdrowo Tatry i Karkonosze, w niczym nie pomogły. :)
Słonikiem do kościoła... :)© mors
Macie pytania? ;)
Coś jakby morsowanie na rowerze ☁
Sobota, 23 listopada 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Więcej czekania po przystankach niż jazdy, a i tak przemokłem na cacy (powiedzmy 1/3 cielska mokra a 1/2 wilgotna), całość przy +7*, więc tak ni w te ni we wte. ;)
Za dnia oczywiście nie wyjechałem, jak nie padało, po południu umyłem i nasmarowałem rower, wyjechałem wieczorem, jak naszła mżawka i mgły, a im dalej od domu, tym więcej wody (mżawka->kapuśniaczek->deszcz). A jak wróciłem, to oczywiście przestało padać.
Najbardziej szkoda roweru ;) no i zmarnowanego czasu na przystankach.
Nie było źle, coś jakby morsowanie na rowerze, ino zbyt długo. ;p
Przyznam się, że aż 2 razy po tej imprezie kaszlnąłem. Starość...
A po wczorajszych raptem 8km na Słoniku (i kilku długich hamowaniach na zjazdach) czuję dziś te mięśnie, co hamują na ostrym kole (4głowe uda?). Nie to że bolą, czy zakwasy, ale czuć je - szok, 2 miesiące nie jeżdżenia na mono i taka zapaść! Jeszcze w lipcu jeździło się po klika godzin dziennie PO GÓRACH i nie bolały (choć męczyły się srodze).
Aczkolwiek bezwładność tego koliska jest tak olbrzymia, że hamowanie na byle pagórku przypomina ekstremalne stoki w górach na lekkim kółku 24"...
Za dnia oczywiście nie wyjechałem, jak nie padało, po południu umyłem i nasmarowałem rower, wyjechałem wieczorem, jak naszła mżawka i mgły, a im dalej od domu, tym więcej wody (mżawka->kapuśniaczek->deszcz). A jak wróciłem, to oczywiście przestało padać.
Najbardziej szkoda roweru ;) no i zmarnowanego czasu na przystankach.
Nie było źle, coś jakby morsowanie na rowerze, ino zbyt długo. ;p
Przyznam się, że aż 2 razy po tej imprezie kaszlnąłem. Starość...
A po wczorajszych raptem 8km na Słoniku (i kilku długich hamowaniach na zjazdach) czuję dziś te mięśnie, co hamują na ostrym kole (4głowe uda?). Nie to że bolą, czy zakwasy, ale czuć je - szok, 2 miesiące nie jeżdżenia na mono i taka zapaść! Jeszcze w lipcu jeździło się po klika godzin dziennie PO GÓRACH i nie bolały (choć męczyły się srodze).
Aczkolwiek bezwładność tego koliska jest tak olbrzymia, że hamowanie na byle pagórku przypomina ekstremalne stoki w górach na lekkim kółku 24"...
Słonikiem (36") na miasto (po raz pierwszy)
Piątek, 22 listopada 2013
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 8.78 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie ma lepszego sposobu na odmóżdżenie się po tygodniu pracy, naprawdę!
Mgła, samochody, słaby hamulec ;) - nie ma lekko, ale najważniejsze że orzeźwiająco psychicznie. ;p
Jazda obrzeżami, żeby się Słonik nie spłoszył. ;p
Nizinne podjazdy, jak np. na pierwszym zdjęciu, wchodzą w miarę lekko.
PS. ta opona na mokrym asfalcie wydaje niezwykłe dźwięki. :>
Listopadowa alejka cmentarna© mors
Ocieplanie wizerunku ;)© mors
Odprawa przed wyjazdem ;)© mors
Mroczny rydwan ;p© mors
Mgła, samochody, słaby hamulec ;) - nie ma lekko, ale najważniejsze że orzeźwiająco psychicznie. ;p
Jazda obrzeżami, żeby się Słonik nie spłoszył. ;p
Nizinne podjazdy, jak np. na pierwszym zdjęciu, wchodzą w miarę lekko.
PS. ta opona na mokrym asfalcie wydaje niezwykłe dźwięki. :>