Zamek Książ /Hrgn, M-aaa/
Sobota, 20 września 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 147.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wycieczka jak wycieczka... :p:p
A, racja, jechałem "z" taką jednąąą - "z" w cudzysłowiu, bo gdyby nie zdjęcia to bym chyba o rzeczonej zapomniał. ;)
Ta to się zawsze do zdjęcia postara ;p a i ja, pierwszy raz w życiu, jako-tako wyszedłem ;p © mors
Teoretycznie mój rekord długości jazdy wspólnej (ok. 130 km) tylko że ja naprawdę niewiele jej widziałem, często nawet po odwróceniu się do tyłu. ;] W sumie to nie wiem, jak to liczyć. ;p
Prawie wszystko zostało już napisane , M. odwaliła kawał sumiennego wpisu, toteż ja mogę odwalić pańszczyznę. ;p
Oczywiście ładnie i ciekawie zrobiło się dopiero na pogórzu, chociaż dla mnie prawie 100% trasy było nowością, więc ze zwykłych, nizinnych wioch też miałem satysfakcję. ;)
Na dobry początek Dobromierz, ze skośnym rynkiem niczym Lubomierz i urokliwa zapora tamże. Tym lepsza, że można z niej sobie zjechać na kolarce (świeżo po deszczu i bez hamowania), choć niektórzy bali się na MTB. ;p;p
Świetne miejsce do świrowania... ;)
Kwintesencja Monikiii :) © mors
Wałki na wale ;p © mors
.
Ciekawe miejsce pracy:
Krajobrazy wypiękniały, ale przystanki bynajmniej... ten to nawet jest innowacyjny w swej straszności ;)
.
Popylamy, popylamy, i o to jest, nareszcie! Powiat świdnicki ;))
.
No i popylamy na zamkowe wzgórze...
Tutaj koleżanka sympatyczna chce pozdrowić Czytelników pewnym międzynarodowym gestem tylko za szybko pstrykłem ;p
a tutaj cfaniakuje ;p
Mała zaciesza ze zrealizowanego celu ;p © mors
Klomby na Zamku Książ do złudzenia przypominają śmietniki - nabierają się nawet kumaci ;) © mors
.
Mała zmiana pozycji...
i wła la!
.
Żelki, niestety tym razem bez keczupu ;]
Tym razem nostalgicznie © mors
.
No i powrót, na szczęście udało mi się wywalczyć inna trasę i na szczęście wpakowaliśmy się w długi, żmudny podjazd, do tego pod wiatr. :) Podjeżdżało się super :D choć nie wszyscy podzielali mój pogląd - cytuję "&^%$#$$%^, *^%#$%@ &^#$#@!!!" :D:D:D
Zdjęcia z tego podjazdu wyszły całkiem ładne, ale jednak nie zaryzykuję... ;))
A później w nagrodę była seria zjazdów, po gładkim, szerokim asfalcie - każden 50-57 km/h bez pedałowania. ;]
Trzeba przyznać, że większość trasy Kierowniczka popylała z głowy, a nawet na "obczyźnie" dawała sobie radę.
Oryginalnie minkuje w trakcie kumania :D
.
Powrót przez niziny okazał się wcale nie taki banalny - najpierw podziwialiśmy autentyczną i do tego dość dużą trąbę powietrzną (!) nad Krainą Wygasłych Wulkanów (jest foto, ale ja tam nic nie widzę ;p ) a później sami dostaliśmy rykoszetem od tej nawałnicy, oczywiście w najgorszych możliwych okolicznościach: droga przez pola, zero drzew, przystanków, czegokolwiek. ;]
Deszcz był tak potężny, że jedyne, co widziałem oprócz wody, to czerwona kurteczka Monikiii (na deszczu dostała energii i nagle wypruła do przodu aż trudno ją było dojść ;p ) a jedyne co słyszałem oprócz deszczu, to napadowe ataki śmiechu tejże :D:D:D wyjątkowo oryginalna reakcja na takie okoliczności. :O
Świeżo umyty Hrgn zafajdany na cacy, zwłaszcza że na polnej (choć asfaltowej) drodze było naniesione dużo ziemi z traktórów. Jednakowoż zafajdany przyodziewek (weź se tak teraz wsiądź do pociągu...) że o sadzawce w butach nie wspomnę. ;p
Najgorsze jednak, że deszcz, jak na połowę września, był niezwykle ciepły. ;)
Oficjalne podziękowania za usługi foto, video, navi i inne takie. ;p I sorry za zbałumucenie kota. Choć lekko nie było. ;D
Z wpisu rzeczonej wychodzi, że nastukaliśmy 1 080 m podjazdów (nigdy wcześniej nie wiedziałem ile) i jestem w lekkim szoku że tyle się tego uzbierało, bo wchodziły lekko, szybko i przyjemnie - ani razu nawet nie zrzuciłem z dużego blatu. ;]
PS. w pociagu z grubsza ochędożyłem rower i podsuszyłem siebie... i oczywiście jak tylko wysiadłem, to znów lunęło. :D Do Morsownii jeszcze 13 km, zmrok zapada, ja cały mokry... więc co sobie kupiłem w przydrożnym sklepie? Loda. :)
Dziękuję za uwagę. ;)
A, racja, jechałem "z" taką jednąąą - "z" w cudzysłowiu, bo gdyby nie zdjęcia to bym chyba o rzeczonej zapomniał. ;)
Ta to się zawsze do zdjęcia postara ;p a i ja, pierwszy raz w życiu, jako-tako wyszedłem ;p © mors
Teoretycznie mój rekord długości jazdy wspólnej (ok. 130 km) tylko że ja naprawdę niewiele jej widziałem, często nawet po odwróceniu się do tyłu. ;] W sumie to nie wiem, jak to liczyć. ;p
Prawie wszystko zostało już napisane , M. odwaliła kawał sumiennego wpisu, toteż ja mogę odwalić pańszczyznę. ;p
Oczywiście ładnie i ciekawie zrobiło się dopiero na pogórzu, chociaż dla mnie prawie 100% trasy było nowością, więc ze zwykłych, nizinnych wioch też miałem satysfakcję. ;)
Na dobry początek Dobromierz, ze skośnym rynkiem niczym Lubomierz i urokliwa zapora tamże. Tym lepsza, że można z niej sobie zjechać na kolarce (świeżo po deszczu i bez hamowania), choć niektórzy bali się na MTB. ;p;p
Świetne miejsce do świrowania... ;)
Kwintesencja Monikiii :) © mors
Wałki na wale ;p © mors
.
Ciekawe miejsce pracy:
Krajobrazy wypiękniały, ale przystanki bynajmniej... ten to nawet jest innowacyjny w swej straszności ;)
.
Popylamy, popylamy, i o to jest, nareszcie! Powiat świdnicki ;))
.
No i popylamy na zamkowe wzgórze...
Tutaj koleżanka sympatyczna chce pozdrowić Czytelników pewnym międzynarodowym gestem tylko za szybko pstrykłem ;p
a tutaj cfaniakuje ;p
Mała zaciesza ze zrealizowanego celu ;p © mors
Klomby na Zamku Książ do złudzenia przypominają śmietniki - nabierają się nawet kumaci ;) © mors
.
Mała zmiana pozycji...
i wła la!
.
Żelki, niestety tym razem bez keczupu ;]
Tym razem nostalgicznie © mors
.
No i powrót, na szczęście udało mi się wywalczyć inna trasę i na szczęście wpakowaliśmy się w długi, żmudny podjazd, do tego pod wiatr. :) Podjeżdżało się super :D choć nie wszyscy podzielali mój pogląd - cytuję "&^%$#$$%^, *^%#$%@ &^#$#@!!!" :D:D:D
Zdjęcia z tego podjazdu wyszły całkiem ładne, ale jednak nie zaryzykuję... ;))
A później w nagrodę była seria zjazdów, po gładkim, szerokim asfalcie - każden 50-57 km/h bez pedałowania. ;]
Trzeba przyznać, że większość trasy Kierowniczka popylała z głowy, a nawet na "obczyźnie" dawała sobie radę.
Oryginalnie minkuje w trakcie kumania :D
.
Powrót przez niziny okazał się wcale nie taki banalny - najpierw podziwialiśmy autentyczną i do tego dość dużą trąbę powietrzną (!) nad Krainą Wygasłych Wulkanów (jest foto, ale ja tam nic nie widzę ;p ) a później sami dostaliśmy rykoszetem od tej nawałnicy, oczywiście w najgorszych możliwych okolicznościach: droga przez pola, zero drzew, przystanków, czegokolwiek. ;]
Deszcz był tak potężny, że jedyne, co widziałem oprócz wody, to czerwona kurteczka Monikiii (na deszczu dostała energii i nagle wypruła do przodu aż trudno ją było dojść ;p ) a jedyne co słyszałem oprócz deszczu, to napadowe ataki śmiechu tejże :D:D:D wyjątkowo oryginalna reakcja na takie okoliczności. :O
Świeżo umyty Hrgn zafajdany na cacy, zwłaszcza że na polnej (choć asfaltowej) drodze było naniesione dużo ziemi z traktórów. Jednakowoż zafajdany przyodziewek (weź se tak teraz wsiądź do pociągu...) że o sadzawce w butach nie wspomnę. ;p
Najgorsze jednak, że deszcz, jak na połowę września, był niezwykle ciepły. ;)
Oficjalne podziękowania za usługi foto, video, navi i inne takie. ;p I sorry za zbałumucenie kota. Choć lekko nie było. ;D
Z wpisu rzeczonej wychodzi, że nastukaliśmy 1 080 m podjazdów (nigdy wcześniej nie wiedziałem ile) i jestem w lekkim szoku że tyle się tego uzbierało, bo wchodziły lekko, szybko i przyjemnie - ani razu nawet nie zrzuciłem z dużego blatu. ;]
PS. w pociagu z grubsza ochędożyłem rower i podsuszyłem siebie... i oczywiście jak tylko wysiadłem, to znów lunęło. :D Do Morsownii jeszcze 13 km, zmrok zapada, ja cały mokry... więc co sobie kupiłem w przydrożnym sklepie? Loda. :)
Dziękuję za uwagę. ;)
Komentarze
To normalne, że na zjeździe trawiastym po deszczu się nie hamuje. Hamowanie grozi glebą. ;) A gdzie relacja z penetracji zamkowych podziemi? Poszukiwania nieznanych sztolni? Gdzie relacja z próby odnalezienia Bursztynowej Komnaty? :)
romulus83 - 20:28 niedziela, 5 października 2014 | linkuj
To zdanie zostało powiedziane z pełną premedytacją, bo wiedziałam, że zrobi furorę :p
monikaaa - 17:37 sobota, 4 października 2014 | linkuj
Mnie też wiele razy powtarzał, że się dobrze prowadzi...
monikaaa - 19:57 piątek, 3 października 2014 | linkuj
Widziałam już wcześniej to zdjęcie :D
A w maju zarzekał się, że ABSTYNENT....zastanawiające...;) starszapani - 19:35 piątek, 3 października 2014 | linkuj
A w maju zarzekał się, że ABSTYNENT....zastanawiające...;) starszapani - 19:35 piątek, 3 października 2014 | linkuj
Wydało się. I żeby to tylko jedna butelka pękła...
http://i155.photobucket.com/albums/s287/monikaaa2003/P9200305_zpsd420dcc5.jpg
Chłopak ma łeb nie od parady :D monikaaa - 19:14 piątek, 3 października 2014 | linkuj
http://i155.photobucket.com/albums/s287/monikaaa2003/P9200305_zpsd420dcc5.jpg
Chłopak ma łeb nie od parady :D monikaaa - 19:14 piątek, 3 października 2014 | linkuj
Morsowy, Ty pijesz %???
Fajna fotorelacja, uśmiałam się i z tejże i tamtejże u Moniki :) Dobry trip :) starszapani - 19:07 piątek, 3 października 2014 | linkuj
Fajna fotorelacja, uśmiałam się i z tejże i tamtejże u Moniki :) Dobry trip :) starszapani - 19:07 piątek, 3 października 2014 | linkuj
Pierwsze zdjęcie... Litości... Następnym razem zdjęcia dostaniesz w wersji ocenzurowanej. Więcej moich fot nie mogłeś wrzucić? :P A ten kapuśniaczek, to przynajmniej będziesz do końca życia wspominał :P
monikaaa - 21:33 wtorek, 30 września 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!