Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2013
Dystans całkowity: | 1002.14 km (w terenie 37.40 km; 3.73%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 23.31 km |
Więcej statystyk |
Jest styczniowy tysiak! Miesięczna życiówka w środku zimy. :)
Czwartek, 31 stycznia 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.40 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niemal w ostatniej chwili - na pół godziny przed końcem miesiąca przekroczyłem 1.OOO km. :)
Prawie potroiłem swój wynik ze stycznia 2012 i niemal popiątniłem (?!) styczeń 2011. Co śmieszniejsze, poprawiłem swój miesięczny rekord (IX.12) o ponad 50% - w środku zimy. :)
Ponadto objechałem wielu utytułowanych wymiataczy, aczkolwiek mnie objechały, mimo świetnego początku roku, aż 22 osoby open..
Przynajmniej chociaż mam srebro wśród kobiet. ;)
W najgorszym swoim roku tj. 2001 (pomijam dzieciństwo i składaka) przejechałem.. 1.035km - minimalnie więcej, tyle że przez 12 miesięcy! Niezły obciach..
Dzionek też dość ciekawy:
D-P-D: na mieście, na skrzyżowaniach jechałem za naczepą TIRa z podobną prędkością, aż w końcu się skusiłem i się podczepiłem (ręką). Kierowca jakiś napruty albo naćpany, bo jeździł strasznie agresywnie, mimo pełnego obciążenia naczepy - na rondach aż mu opony piszczały, ruszał zawsze na pełnym gazie - gdyby nie te ~30 ton ładunku to by mi rękę wyrwał.
Najwyraźniej zauważył mnie, bo na prostej, pustej drodze postanowił mnie ukarać :) dając nagle ostro "po heblach" :) jego "pech" że chwilę wcześniej go puściłem i zjechałem do krawędzi drogi - miałbym kłopoty..
Wieczorne dokręcanie: siąpiący z nieba demotywator stawiał pod znakiem zapytania dokręcanie do tysiaka.
Ale dokręciłem. ;p
Nawet moc była (uczucie mi obce) - po pagórkach, pod bardzo silny wiatr wjeżdżałem równie szybko jak po płaskim w upale.
A powrót - kilka kilometrów praktycznie "za darmo", z wesoło skaczącymi fontannami spod kół. ;)
Ciekawostką było, że zatrzymała mnie drogówka, do rutynowej kontroli, i po raz pierwszy (!) w życiu kazano mi dmuchać w alkomat.
Pochwalę się, że przez ostatnie 10 lat wypiłem PÓŁ lampki toastu (sic!), a przez całe życie niewiele więcej. :)
Rozmowa:
- Dobry wieczór, skąd Pan jedzie?
/mają prawo o to pytać? Mamy obowiązek na to odpowiadać? Bo trochę głupio było mi odpowiedzieć, że jadę z punktu, który wg moich wyliczeń zapewni mi osiągnięcie 1kkm w styczniu. :) Chociaż z drugiej strony, czemu by nie.. :) /
-Ale o co chodzi?
-No rutynowa kontrola drogowa. Z pracy Pan jedzie?
-Nie, a co?
-No to czemu Pan po nocy jedzie?
/xD/
-Bo takie mam hobby..
-yy..a. No to szerokiej drogi - odrzekł zakłopotany "krawężnik". ;]
PS. dokręcałem na góralu, żeby nie musieć robić osobnego wpisu. :) To się nazywa lenistwo..
I chyba dobrze zrobiłem, bo wpadłem po ciemku w taka dziurę, że kolarka by tego nie przeżyła..
I jeszcze podpompowałem sobie koła, do 2.6 zamiast typowych zimą 1.1 (!)
Niskie ciśnienie ma mnóstwo plusów: ćwiczy łydę, ma dobrą przyczepność na śliskim oraz.. oszczędza hamulce - 2-3 metry i rower sam staje. ;)
Prawie potroiłem swój wynik ze stycznia 2012 i niemal popiątniłem (?!) styczeń 2011. Co śmieszniejsze, poprawiłem swój miesięczny rekord (IX.12) o ponad 50% - w środku zimy. :)
Ponadto objechałem wielu utytułowanych wymiataczy, aczkolwiek mnie objechały, mimo świetnego początku roku, aż 22 osoby open..
Przynajmniej chociaż mam srebro wśród kobiet. ;)
W najgorszym swoim roku tj. 2001 (pomijam dzieciństwo i składaka) przejechałem.. 1.035km - minimalnie więcej, tyle że przez 12 miesięcy! Niezły obciach..
Dzionek też dość ciekawy:
D-P-D: na mieście, na skrzyżowaniach jechałem za naczepą TIRa z podobną prędkością, aż w końcu się skusiłem i się podczepiłem (ręką). Kierowca jakiś napruty albo naćpany, bo jeździł strasznie agresywnie, mimo pełnego obciążenia naczepy - na rondach aż mu opony piszczały, ruszał zawsze na pełnym gazie - gdyby nie te ~30 ton ładunku to by mi rękę wyrwał.
Najwyraźniej zauważył mnie, bo na prostej, pustej drodze postanowił mnie ukarać :) dając nagle ostro "po heblach" :) jego "pech" że chwilę wcześniej go puściłem i zjechałem do krawędzi drogi - miałbym kłopoty..
Wieczorne dokręcanie: siąpiący z nieba demotywator stawiał pod znakiem zapytania dokręcanie do tysiaka.
Ale dokręciłem. ;p
Nawet moc była (uczucie mi obce) - po pagórkach, pod bardzo silny wiatr wjeżdżałem równie szybko jak po płaskim w upale.
A powrót - kilka kilometrów praktycznie "za darmo", z wesoło skaczącymi fontannami spod kół. ;)
Ciekawostką było, że zatrzymała mnie drogówka, do rutynowej kontroli, i po raz pierwszy (!) w życiu kazano mi dmuchać w alkomat.
Pochwalę się, że przez ostatnie 10 lat wypiłem PÓŁ lampki toastu (sic!), a przez całe życie niewiele więcej. :)
Rozmowa:
- Dobry wieczór, skąd Pan jedzie?
/mają prawo o to pytać? Mamy obowiązek na to odpowiadać? Bo trochę głupio było mi odpowiedzieć, że jadę z punktu, który wg moich wyliczeń zapewni mi osiągnięcie 1kkm w styczniu. :) Chociaż z drugiej strony, czemu by nie.. :) /
-Ale o co chodzi?
-No rutynowa kontrola drogowa. Z pracy Pan jedzie?
-Nie, a co?
-No to czemu Pan po nocy jedzie?
/xD/
-Bo takie mam hobby..
-yy..a. No to szerokiej drogi - odrzekł zakłopotany "krawężnik". ;]
PS. dokręcałem na góralu, żeby nie musieć robić osobnego wpisu. :) To się nazywa lenistwo..
I chyba dobrze zrobiłem, bo wpadłem po ciemku w taka dziurę, że kolarka by tego nie przeżyła..
I jeszcze podpompowałem sobie koła, do 2.6 zamiast typowych zimą 1.1 (!)
Niskie ciśnienie ma mnóstwo plusów: ćwiczy łydę, ma dobrą przyczepność na śliskim oraz.. oszczędza hamulce - 2-3 metry i rower sam staje. ;)
Nie o taki maraton mi chodziło..
Środa, 30 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dziś 12,5h pracy, a i tak nie mam szans na wolne jutro.
A przyznam się, że planowałem jutro machnąć ćwiartkę (250km, do Wrocławia i jeszcze trochę) :)
Oczywiście można machnąć to później, ale styczniowe statystyki mam już pogrzebane. ;)
Po pracy najkrótszą drogą do domu - mam wszystkiego dość, jak na dziś. ;p
PS. dziś AŻ 2 razy musiałem hamować na mieście. :) Wnerw, i norma wyrobiona gdzieś do połowy lutego. :)
A przyznam się, że planowałem jutro machnąć ćwiartkę (250km, do Wrocławia i jeszcze trochę) :)
Oczywiście można machnąć to później, ale styczniowe statystyki mam już pogrzebane. ;)
Po pracy najkrótszą drogą do domu - mam wszystkiego dość, jak na dziś. ;p
PS. dziś AŻ 2 razy musiałem hamować na mieście. :) Wnerw, i norma wyrobiona gdzieś do połowy lutego. :)
"Cisza, to takie nowe brum, brum!" ;)
Wtorek, 29 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 14.40 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Błyskotliwe, nie? ;)
Prawie jak "cisza, która się wzmaga" naszego wieszcza. ;)
Jest to hasło promocyjne jakiegoś tam (prototypowego) elektrycznego samochodu sportowego. Idea szczytna - jak już bawić się w duże zabawki, to chociaż bez hałasu i spalin...
Samo hasło ma też pewne przełożenie na rowery.. przynajmniej w takiej Danii czy innej Holandii..
Co do jazdy, to dziś cisza (która się wzmaga) przed burzą.. ;)
W dzień i wieczorem także +5*, powoli się rozchmurza - wieczorem można było spokojnie jeździć o samym świetle księżyca.
Prawie jak "cisza, która się wzmaga" naszego wieszcza. ;)
Jest to hasło promocyjne jakiegoś tam (prototypowego) elektrycznego samochodu sportowego. Idea szczytna - jak już bawić się w duże zabawki, to chociaż bez hałasu i spalin...
Samo hasło ma też pewne przełożenie na rowery.. przynajmniej w takiej Danii czy innej Holandii..
Co do jazdy, to dziś cisza (która się wzmaga) przed burzą.. ;)
W dzień i wieczorem także +5*, powoli się rozchmurza - wieczorem można było spokojnie jeździć o samym świetle księżyca.
D-P-D, wieczorna dokrętka po szklance i odwilż w łożyskach
Poniedziałek, 28 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 14.40 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ludzie ze wschodu czytają moje komunikaty pogodowe jako krótkookresowe prognozy dla siebie. :) Nie bez racji. ;)
Zatem: wczoraj wieczorem śnieg padał raczej krótko, w dzień było na plusie i chwilami błyskało słońce, a wieczorem jest już prawie bezchmurnie, wiater prawie zanikł, -1C* ciepła ;) no i szklanka na drogach.
Przy takiej temperaturze łożyska się "odblokowały" i rower hula - jeżdżąc ostatnio na "zamarzniętych" łożyskach męczyłem się, ale z drugiej strony przynajmniej przybyło trochę mocy.. ;)
Zatem: wczoraj wieczorem śnieg padał raczej krótko, w dzień było na plusie i chwilami błyskało słońce, a wieczorem jest już prawie bezchmurnie, wiater prawie zanikł, -1C* ciepła ;) no i szklanka na drogach.
Przy takiej temperaturze łożyska się "odblokowały" i rower hula - jeżdżąc ostatnio na "zamarzniętych" łożyskach męczyłem się, ale z drugiej strony przynajmniej przybyło trochę mocy.. ;)
Kościół, kot, Żyrafa, śnieżyca, sarny..
Niedziela, 27 stycznia 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 20.25 | gruntow(n)e: | 4.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nawet trochę słońca było w południe, ale ja zajmowałem się wtedy różnymi bzdetami, oraz udomowionymi bestiami:
tudzież:
/ostatnio w modzie jest publikować zdjęcia DWUKOŁOWYCH rowerków stojących pionowo w śniegu. Musiałem na to jakoś odpowiedzieć. ;)/
Tymczasem słońce poszło się bujać, i w 5 minut zrobiła się śnieżyca, i to taka z kryształkami lodu. To wtedy się zabrałem za jazdę :)
Przezornie wzułem prezentowany już kiedyś zestaw:
Oczy tym razem nieposzatkowane, ale dość uciążliwie parowały "szkła", zwłaszcza na podjazdach (mało owiewu powietrza, dużo pary..).
I znów spotkałem to na wpół oswojone stadko saren - stoją se na wiejskiej drodze, 3m od domostwa 0_0 Troszke się mnie bały, ale podejrzanie mało.
Jak ktoś chce popaczeć, to Bukowina Bobrzańska, dzielnica 'Górna', część górna. ;)
Lwica salonowa ;)© mors
tudzież:
Trochę trudniej spionizować niż zwykłe mono ;)© mors
/ostatnio w modzie jest publikować zdjęcia DWUKOŁOWYCH rowerków stojących pionowo w śniegu. Musiałem na to jakoś odpowiedzieć. ;)/
Tymczasem słońce poszło się bujać, i w 5 minut zrobiła się śnieżyca, i to taka z kryształkami lodu. To wtedy się zabrałem za jazdę :)
Przezornie wzułem prezentowany już kiedyś zestaw:
Skrzyżowanie Robocopa i Batmana ;)© mors
Oczy tym razem nieposzatkowane, ale dość uciążliwie parowały "szkła", zwłaszcza na podjazdach (mało owiewu powietrza, dużo pary..).
I znów spotkałem to na wpół oswojone stadko saren - stoją se na wiejskiej drodze, 3m od domostwa 0_0 Troszke się mnie bały, ale podejrzanie mało.
Jak ktoś chce popaczeć, to Bukowina Bobrzańska, dzielnica 'Górna', część górna. ;)
Mroźna pętelka i krzyż pokutny
Sobota, 26 stycznia 2013
Kategoria Odkrywczo
kilosy: | 59.96 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nawet coś sfociłem, mimo zgrabiałej łapy:
Sporo tych krzyży w okolicy.
Śnieg leżał na ziemi, ale na drogach prawie czysto (wycieczka sprzed tygodnia). Miejscami lodowe koleiny, które prowokowały mnie do ryzyka i nawet raz udało mi się glebnąć - pierwszy raz od kilku lat - oczywiście pomijam jazdę na monocyklach. ;)
Doświadczenie w glebaniu (na monocyklach) pozwoliło mi wyjść bez szwanku, i nawet jeszcze rower wybroniłem przed większymi otarciami.
Na zewnątrz -7, ja się grzeję i obżeram, a rower posłusznie czeka ;)
Chyba to będzie mój ulubiony przybytek - czysto, schludnie, klasycznie i nowocześnie zarazem, niedrogo i ciepło - bar przy Orlenie w Iłowej, przy wylocie na autostradę.
Krzyż pokutny w Witoszynie© mors
Info© mors
Kompleksowo© mors
Sporo tych krzyży w okolicy.
Śnieg leżał na ziemi, ale na drogach prawie czysto (wycieczka sprzed tygodnia). Miejscami lodowe koleiny, które prowokowały mnie do ryzyka i nawet raz udało mi się glebnąć - pierwszy raz od kilku lat - oczywiście pomijam jazdę na monocyklach. ;)
Doświadczenie w glebaniu (na monocyklach) pozwoliło mi wyjść bez szwanku, i nawet jeszcze rower wybroniłem przed większymi otarciami.
Na zewnątrz -7, ja się grzeję i obżeram, a rower posłusznie czeka ;)
Nie ma sprawiedliwości..© mors
Chyba to będzie mój ulubiony przybytek - czysto, schludnie, klasycznie i nowocześnie zarazem, niedrogo i ciepło - bar przy Orlenie w Iłowej, przy wylocie na autostradę.
(Ro)spinka /Hrgn/
Piątek, 25 stycznia 2013
Kategoria Nielicho
kilosy: | 18.40 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwszy raz mi się to udało:
W góralu łańcuchy zmieniam średnio co 10kkm i takich cyrków nigdy nie miałem.. być może dlatego, że spinek też nigdy nie miałem. ;)
To raczej "zasługa" Chińczyków niż mojego pałera ;) no ale szczęście w nieszczęściu, że zauważyłem to przed wyjazdem (wg planu ok. 50 km) i jeszcze zdążyłem doturlać się do sklepu. Ta druga połowa spinki była już nieźle zwichrowana, mogła strzelić w każdej chwili.. ciekawe, ile tak jeździłem, ale chyba sporo, bo napęd po naprawie zaczął chodzić cicho i płynnie, a przestał już dawno temu..
Kulturę pracy można zrozumieć, ale lepsze przeniesienie mocy (mile) zaskoczyło.
A w sklepie stary wyjadacz kolarstwa, "ekspert" od wszystkiego, kłócił się ze mną o fakty. ;D
Bo że wyśmiał mi Huragana, to poniekąd można jeszcze zrozumieć ;) ale jak zaczął się ze mną kłócić, że mam korbę 53T (wg moich obliczeń 48, ale ekspert wie lepiej), albo że w moim łańcuchu nie ma spinki (najpierw stwierdził, później popaczył..), albo że nie mam ramy 19" tylko mniejszą (na ramie jest naklejka <19">, albo że mam za małe koła (26") na długie trasy (a ja na to, że zrobiłem 309km na raz..).. generalnie błaźnił się regularnie, ale nie spuszczał z tonu.. xD
Wieczorem pokręciłem tylko trochę, testując zestaw rękawice neoprenowe + (pseudo)narciarskie. Efekt był domyślny: nic nie wieje, ale ręce się "zaparzają", już po kilku km.
Ale urawał! Raptem po 1,7kkm© mors
W góralu łańcuchy zmieniam średnio co 10kkm i takich cyrków nigdy nie miałem.. być może dlatego, że spinek też nigdy nie miałem. ;)
To raczej "zasługa" Chińczyków niż mojego pałera ;) no ale szczęście w nieszczęściu, że zauważyłem to przed wyjazdem (wg planu ok. 50 km) i jeszcze zdążyłem doturlać się do sklepu. Ta druga połowa spinki była już nieźle zwichrowana, mogła strzelić w każdej chwili.. ciekawe, ile tak jeździłem, ale chyba sporo, bo napęd po naprawie zaczął chodzić cicho i płynnie, a przestał już dawno temu..
Kulturę pracy można zrozumieć, ale lepsze przeniesienie mocy (mile) zaskoczyło.
A w sklepie stary wyjadacz kolarstwa, "ekspert" od wszystkiego, kłócił się ze mną o fakty. ;D
Bo że wyśmiał mi Huragana, to poniekąd można jeszcze zrozumieć ;) ale jak zaczął się ze mną kłócić, że mam korbę 53T (wg moich obliczeń 48, ale ekspert wie lepiej), albo że w moim łańcuchu nie ma spinki (najpierw stwierdził, później popaczył..), albo że nie mam ramy 19" tylko mniejszą (na ramie jest naklejka <19">, albo że mam za małe koła (26") na długie trasy (a ja na to, że zrobiłem 309km na raz..).. generalnie błaźnił się regularnie, ale nie spuszczał z tonu.. xD
Wieczorem pokręciłem tylko trochę, testując zestaw rękawice neoprenowe + (pseudo)narciarskie. Efekt był domyślny: nic nie wieje, ale ręce się "zaparzają", już po kilku km.
D-P-D. Łańcuch codziennie od nowa rudy :/ Identyczny z kolorem ramy ;)
Piątek, 25 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 8.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Powoli zaczynamy wykonywać nerwowe ruchy ;)
Czwartek, 24 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 13.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Fajny gryps (z pracy), dobrze oddaje moje rozterki w kontekście końcówki miesiąca i wcześniejszych ambicji. ;)
Jak się nie wezmę, to nawet 1kkm nie pęknie, choć z drugiej strony swój rekord miesięczny pobiłem już w połowie stycznia (!).
A jak się wezmę, to może dokulam się do top 10, ale wątpliwe..póki co wyleciałem już poza top 20 ;p
D-P-D plus wieczorny test nawierzchni plus nocna Żyrafa (kilkadziesiąt metrów, daruję już sobie osobny wpis ;p ).
Jak się nie wezmę, to nawet 1kkm nie pęknie, choć z drugiej strony swój rekord miesięczny pobiłem już w połowie stycznia (!).
A jak się wezmę, to może dokulam się do top 10, ale wątpliwe..póki co wyleciałem już poza top 20 ;p
D-P-D plus wieczorny test nawierzchni plus nocna Żyrafa (kilkadziesiąt metrów, daruję już sobie osobny wpis ;p ).
d-p-d extended. "Dół" też extended...
Środa, 23 stycznia 2013
Kategoria Standardowo
kilosy: | 13.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/plus wieczorem na cmentarz - after Dzień Dziadka/