Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2018
Dystans całkowity: | 744.59 km (w terenie 4.50 km; 0.60%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 43.80 km |
Więcej statystyk |
Huragan pod Śnieżką /Hrgn, 28-30.XI.2018/
Piątek, 30 listopada 2018
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 73.03 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;p
Do Karpacza przez Podgórzyn i Sosnówkę (dołem) wyszło mi 18 km, a z Karpacza przez Mysłakowice 15. Pozostałe km to głównie użytkowe przejazdy od 28 do 30.XI.
Dziś, na ten przekład, pofatygowałem się na otwarcie jeleniogórskiego Decathlonu (!) - bo liczyłem na jakieś cenne prezenty. ;p
Dostałem tylko kawałek tortu ;p a, i jeszcze brawa na wejściu od załogi xD tzn. każdemu bili, nie tylko mi. ;))
A jak już byłem w tym kolejnym przybytku od wypompowywania pieniędzy za granicę ;p to obczaiłem trochę cen, wszak niektórzy twierdzą, że w zachodnich sklepach to wszystko jest lepsze i zarazem tańsze ;p no to zobaczmy, porozmawiajmy o faktach...
1) klucz do wolnobiegu:
- Dec.: 30 zeta (?!?!)
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Starej Morsownii: 10,8 zeta (3x taniej!!!!)
2) Pedałki (zwykłe, najtańsze):
- Dec.: 18 ziko
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Nowej Morsownii: 15
- giełda jeleniogórska: 12 (za nówki sztuki nieśmigane!)
3) Nóżka rowerowa:
- Dec.: 3 dychacze
- Stara Morsownia - bodajże 2 dychacze
Uciekałem z krzykiem ;p ZŁODZIEJE! Oczywiście dla większości konsumentów sama zagraniczna nazwa to już rękojmia doskonałego wyboru... ;p
Wracając do dania głównego - ostatnio jest tak sucho w Kotlinie, że nie ma szronu nawet na samochodach, pomimo kilkustopniowych mrozów w nocy. :> Do tego słaby wiatr - aż się zastanawiałem, czy nie pojechać dziś w piętówkach :D Tymczasem zaraz po wyjeździe z igloo trafiłem na niesamowita promocję - tak z godzinę, akurat tyle, co zajął mi dojazd do podnóża gór - nagły szkwał, halny, huragan ;) czy nie wiem, co to było, ale ponoć wiało 40km/h (w porywach pewnie więcej), bezpośrednio z gór w dół i cały czas bezpośrednio w pysk. :> Tak szarpało, że nie szło aparatu utrzymać, a i z równowagą miałem problemy. Chwilami aż się chłodno robiło. ;) btw. wciąż codziennie i niezmiennie jeżdżę w najcieńszych spodniach jak to możliwe. ;]
Jak już dojechałem do podnóża gór, to się uspokoiło, ale byłem tak zajechany, że musiałem odpoczywać i nażreć się słodkości - po 9 km. :D
Foto:
Otake Jelonke walczyłem:
Podgórzyńskie stawy wciąż suche..
Podgórzyn - jedyna taka Biedra ;p
Parafia i zbiornik Sosnówka - powyżej Królewna Śnieżka:
Miłków - ogrodzili Śnieżkę siatką?? ;)
Ostatnia prosta przed Karpaczem, a tu wciąż płasko - niesamowite to jest. Do tego rolniczo - a kawałek dalej każda piędź ziemi jest warta fortunę. xD /a za plecami miałem Salę Królestwa Ś.J. - taki mają widoczek ;p /
Wjazd do Karpacza - chyba jedyny kurort na świecie witający kominem fabrycznym xD
Garbus z 1963 do przygarnięcia za 39 kafli :OOO w Jeleniej to niektóre mieszkania taniej chodzą... ;pp
Jedyne takie Tesco...
Dalej nie jechałem, bo musiałem już wracać - przez ten wiatr miałem niezłe opóźnienie.
Powrót niby z wiatrem, ale oczywiście już nie takim. ;p
I już Jelenia - Osiedle Skowronków:
No i tym sposobem został mi już tylko grudzień i prawie 900 km do jubileuszowych 10 kkm w tym roku - coś czuję, że emocje będą do samego końca. ;)
Do Karpacza przez Podgórzyn i Sosnówkę (dołem) wyszło mi 18 km, a z Karpacza przez Mysłakowice 15. Pozostałe km to głównie użytkowe przejazdy od 28 do 30.XI.
Dziś, na ten przekład, pofatygowałem się na otwarcie jeleniogórskiego Decathlonu (!) - bo liczyłem na jakieś cenne prezenty. ;p
Dostałem tylko kawałek tortu ;p a, i jeszcze brawa na wejściu od załogi xD tzn. każdemu bili, nie tylko mi. ;))
A jak już byłem w tym kolejnym przybytku od wypompowywania pieniędzy za granicę ;p to obczaiłem trochę cen, wszak niektórzy twierdzą, że w zachodnich sklepach to wszystko jest lepsze i zarazem tańsze ;p no to zobaczmy, porozmawiajmy o faktach...
1) klucz do wolnobiegu:
- Dec.: 30 zeta (?!?!)
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Starej Morsownii: 10,8 zeta (3x taniej!!!!)
2) Pedałki (zwykłe, najtańsze):
- Dec.: 18 ziko
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Nowej Morsownii: 15
- giełda jeleniogórska: 12 (za nówki sztuki nieśmigane!)
3) Nóżka rowerowa:
- Dec.: 3 dychacze
- Stara Morsownia - bodajże 2 dychacze
Uciekałem z krzykiem ;p ZŁODZIEJE! Oczywiście dla większości konsumentów sama zagraniczna nazwa to już rękojmia doskonałego wyboru... ;p
Wracając do dania głównego - ostatnio jest tak sucho w Kotlinie, że nie ma szronu nawet na samochodach, pomimo kilkustopniowych mrozów w nocy. :> Do tego słaby wiatr - aż się zastanawiałem, czy nie pojechać dziś w piętówkach :D Tymczasem zaraz po wyjeździe z igloo trafiłem na niesamowita promocję - tak z godzinę, akurat tyle, co zajął mi dojazd do podnóża gór - nagły szkwał, halny, huragan ;) czy nie wiem, co to było, ale ponoć wiało 40km/h (w porywach pewnie więcej), bezpośrednio z gór w dół i cały czas bezpośrednio w pysk. :> Tak szarpało, że nie szło aparatu utrzymać, a i z równowagą miałem problemy. Chwilami aż się chłodno robiło. ;) btw. wciąż codziennie i niezmiennie jeżdżę w najcieńszych spodniach jak to możliwe. ;]
Jak już dojechałem do podnóża gór, to się uspokoiło, ale byłem tak zajechany, że musiałem odpoczywać i nażreć się słodkości - po 9 km. :D
Foto:
Otake Jelonke walczyłem:
Podgórzyńskie stawy wciąż suche..
Podgórzyn - jedyna taka Biedra ;p
Parafia i zbiornik Sosnówka - powyżej Królewna Śnieżka:
Miłków - ogrodzili Śnieżkę siatką?? ;)
Ostatnia prosta przed Karpaczem, a tu wciąż płasko - niesamowite to jest. Do tego rolniczo - a kawałek dalej każda piędź ziemi jest warta fortunę. xD /a za plecami miałem Salę Królestwa Ś.J. - taki mają widoczek ;p /
Wjazd do Karpacza - chyba jedyny kurort na świecie witający kominem fabrycznym xD
Garbus z 1963 do przygarnięcia za 39 kafli :OOO w Jeleniej to niektóre mieszkania taniej chodzą... ;pp
Jedyne takie Tesco...
Dalej nie jechałem, bo musiałem już wracać - przez ten wiatr miałem niezłe opóźnienie.
Powrót niby z wiatrem, ale oczywiście już nie takim. ;p
I już Jelenia - Osiedle Skowronków:
No i tym sposobem został mi już tylko grudzień i prawie 900 km do jubileuszowych 10 kkm w tym roku - coś czuję, że emocje będą do samego końca. ;)
Gra mÓzyka ;) /Hrgn, 25-27.XI.2018/
Wtorek, 27 listopada 2018
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 34.37 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
WITAM! ;p
Znów byłem na jeleniogórskiej giełdzie, są tu niezłe klimaty - sami zobaczcie:
Cyganka kupuje sprzęt do sprzątania?? ;))
Niektórzy czytelnicy pewnie nawet się nie skapną. ;))
PS. wolałem już tego słuchać, niż to czytać. :D
Po drodze nie lada relikt - z 1946 r. :O
/skrzyżowanie ul. Spółdzielczej i - nomen omen - Zaułek/
Niedaleko mnie, w sumie to na mojej dzielni ;) jest częściowo zabudowane wzgórze - dość ciekawe.
Panorama mojej dzielni, aż po nowo budowane osiedle Rakownica na przeciwległym zboczu Kotliny (te 2 białe bloki - a będzie ich łącznie 5):
Boczna uliczka - tylko dla transformersów ;D bo raz jedziemy, raz idziemy po schodach, i tak na przemian:
Tamże znalazłem bardzo uczciwy podjazd - chyba najstromszy w Jeleniej, no może pomijając jej górską część:
Podjazd, że palce lizać <3
Trenowałem głównie po części maksymalnie wewnętrznej, tj. po tym asfaltowym chodniku, bo najbardziej stromy. Nawet na najniższym przełożeniu (28:34) było co robić! :>
Mors na "Morsowisku" (Wodospad Podgórnej i Przesieka) /Hrgn/
Sobota, 24 listopada 2018
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 37.32 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Na oficjalnej mapie! :D
Pozdro dla kwestionujących nazwę "Morsownia". ;p
Ale po kolei:
W piątek 5 śmieciowych km. Poniżej Osiedle PoMORSkie, widok z najwyżej położonej ul. Sopockiej (skraj miasta i Kotliny):
W sobotę jadziem nad wodospad.
Przez Jelenią...
do Podgórzyna...
gdzie Rozpadlisko, jeszcze w dolnej części, gdzie krówki i kurki biegają - a tu cyk! i rozpadlisko na 30 m długości i 7 głębokości. I nie są to tylko dwie skały koło siebie, lecz rozpadlina w płytach tektonicznych - pierwsze słyszę, że takie mamy w PL :OOO
Typowy widok w górnym Podgórzynie:
/a chwilę wcześniej były płaskie łąki.../
I cyk! Przesieka:
Kościółek wewnątrz serpentyny - zna ktoś drugi taki?
Parafia, choć turystyczna, jednak obfituje w gustowne wraki :)
Weź to zjedź po lodzie, albo chociaż tak jak teraz - po zapiaszczonym asfalcie o_O
Asfalty się kończą, ale Huragan napiera dalej: po kamieniach i śniegu - nie ma to jak północne ściany, niewidzące słońca całą zimę <3
Powiało chłodem, znakiem tego Morsowisko jest już blisko. :) Idealna droga do Morsowiska - takie chłodne powitanie. :))
Później już nawet Huragan klęknął ;p trochę prowadziłem, ale było warto:
Wodospad Podgórnej i Morsowisko. :)))
Tamże 4 PSEUDO :) MORSY :p Ci widoczni na zdjęciu już kończyli, ale widziałem, że mieli neopreny, zaś niewidoczni (za moimi plecami) dopiero się ubierali, ale rzucili się na termosy, jak Wilkołak na ciepły obiadek. ;p
Później, miast szlakiem, poszedłem na przełaj, zobaczyć wodospad i Morsowisko z góry i tam, w zacisznym zakątku, zobaczyłem PIERWSZY raz w życiu na własne oczy morsujące morsy w akcji - pierwszy raz po 13 latach w branży!!! :D
Dodam jeszcze, że NIESTETY zobaczyłem, albowiem panowie byli nietekstylni. ;p
Wycieczka była historyczna dla mnie także z tego powodu, że złamałem 9kkm - pierwszy raz w życiu...
A tak z innej beczki - nie mogłem się powstrzymać: nawet mistrz ciętej riposty, red. Mazurek, mówiąc o Swetru dał się ponieść emocjom :DDDD Całość niezła, ale najlepsze konfitury są od 22:07
https://youtu.be/U0i-BsloTpc?t=22m6s
Pozdro dla kwestionujących nazwę "Morsownia". ;p
Ale po kolei:
W piątek 5 śmieciowych km. Poniżej Osiedle PoMORSkie, widok z najwyżej położonej ul. Sopockiej (skraj miasta i Kotliny):
W sobotę jadziem nad wodospad.
Przez Jelenią...
do Podgórzyna...
gdzie Rozpadlisko, jeszcze w dolnej części, gdzie krówki i kurki biegają - a tu cyk! i rozpadlisko na 30 m długości i 7 głębokości. I nie są to tylko dwie skały koło siebie, lecz rozpadlina w płytach tektonicznych - pierwsze słyszę, że takie mamy w PL :OOO
Typowy widok w górnym Podgórzynie:
/a chwilę wcześniej były płaskie łąki.../
I cyk! Przesieka:
Kościółek wewnątrz serpentyny - zna ktoś drugi taki?
Parafia, choć turystyczna, jednak obfituje w gustowne wraki :)
Weź to zjedź po lodzie, albo chociaż tak jak teraz - po zapiaszczonym asfalcie o_O
Asfalty się kończą, ale Huragan napiera dalej: po kamieniach i śniegu - nie ma to jak północne ściany, niewidzące słońca całą zimę <3
Powiało chłodem, znakiem tego Morsowisko jest już blisko. :) Idealna droga do Morsowiska - takie chłodne powitanie. :))
Później już nawet Huragan klęknął ;p trochę prowadziłem, ale było warto:
Wodospad Podgórnej i Morsowisko. :)))
Tamże 4 PSEUDO :) MORSY :p Ci widoczni na zdjęciu już kończyli, ale widziałem, że mieli neopreny, zaś niewidoczni (za moimi plecami) dopiero się ubierali, ale rzucili się na termosy, jak Wilkołak na ciepły obiadek. ;p
Później, miast szlakiem, poszedłem na przełaj, zobaczyć wodospad i Morsowisko z góry i tam, w zacisznym zakątku, zobaczyłem PIERWSZY raz w życiu na własne oczy morsujące morsy w akcji - pierwszy raz po 13 latach w branży!!! :D
Dodam jeszcze, że NIESTETY zobaczyłem, albowiem panowie byli nietekstylni. ;p
Wycieczka była historyczna dla mnie także z tego powodu, że złamałem 9kkm - pierwszy raz w życiu...
A tak z innej beczki - nie mogłem się powstrzymać: nawet mistrz ciętej riposty, red. Mazurek, mówiąc o Swetru dał się ponieść emocjom :DDDD Całość niezła, ale najlepsze konfitury są od 22:07
https://youtu.be/U0i-BsloTpc?t=22m6s
Śmieciowy wpis... (20-22.XI.2018 /Hrgn/)
Czwartek, 22 listopada 2018
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 14.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jak widać, mieszkanie mam już elegancko urządzone, a pod drzwiami dzień i noc koczują fanki.
Żarty żartami, ale to naprawdę jest moje mieszkanie :D oczywiście zdjęcia są sprzed kilku lat, w ciągu których "trochę" się zmieniło. ;))
Historie o tej "sympatycznej" parce nie nadają się do opowiadania nawet po 22giej - horror na resorach i patologia wśród patologii... O_O
W takim kontekście to wśród sąsiadów prezentuję się naprawdę korzystnie, hehe. ;)
Dodaję takie zdjęcia bo dobrze pasują do tych śmieciowych przebiegów z 3 ostatnich dni, ale jest na tyle szaro i mgliście, że żadne wycieczki, a tym bardziej zdjęcia, nie miały sensu estetycznego. ;]
Ale to nic - najważniejsze, że śnieg utrzymał się przez 4 doby - w listopadzie! W lubuskim to nawet w styczniu rzadko się zdarzało - oj, jak ja zawsze zazdrościłem, gdy widywałem czasem w lubuskim w listopadzie czy w marcu zaśnieżone samochody na tablicach z Jeleniej i sąsiednich dekanatów! :)))
I jeszcze na koniec dedykacja dla pewnego (jedynego?) entuzjasty polskiej żywności i gospodarki ;))
Падает снег /Ураган/ (17-19.11.2018)
Poniedziałek, 19 listopada 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 43.70 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tyle tych ruskich na mieście, że człowiek już nawet pisać zaczyna cyrylicą. ;D;D
Byłem pierwszym rocznikiem w podstawówce, którego nie uczono już "ruskiego", ale podstaw nauczyłem się sam, bo ułatwi mi to poszukiwania mamutów na Syberii - taka była moja inspiracja do nauki. :D
Dobre wieści dla polskiego handlu w Jeleniej i nie tylko, bo w skali kraju zamknięto już sporo Teskaczy. ;p
Aczkolwiek zamknięto to mniejsze jeleniogórskie Tesco, a na to duże (z galerią handlową) musimy jeszcze poczekać. ;))
Śnieg miał padać od niedzielnego popołudnia, trochę się opóźnił, ale jest. Z perspektywy lubuskiego to i tak bardzo wcześnie. ;)
Dziadek Mróz pozdrawia. ;)
PS. ten facet jest tylko 5 lat starszy ode mnie, a wygląda na mojego dziadka.. O_O
Byłem pierwszym rocznikiem w podstawówce, którego nie uczono już "ruskiego", ale podstaw nauczyłem się sam, bo ułatwi mi to poszukiwania mamutów na Syberii - taka była moja inspiracja do nauki. :D
Dobre wieści dla polskiego handlu w Jeleniej i nie tylko, bo w skali kraju zamknięto już sporo Teskaczy. ;p
Aczkolwiek zamknięto to mniejsze jeleniogórskie Tesco, a na to duże (z galerią handlową) musimy jeszcze poczekać. ;))
Śnieg miał padać od niedzielnego popołudnia, trochę się opóźnił, ale jest. Z perspektywy lubuskiego to i tak bardzo wcześnie. ;)
Dziadek Mróz pozdrawia. ;)
PS. ten facet jest tylko 5 lat starszy ode mnie, a wygląda na mojego dziadka.. O_O
Raczej ostatnia jazda Krossem (w tym roku)
Sobota, 17 listopada 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 18.20 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Najwyższy czas przestać "topić" mojego klasyka w solance. A było jej "trochę" przez te wszystkie poprzednie zimy, no i teraz tego żałuję, bo rdzy jest sporo (najbardziej boję się, co się dzieje wewnątrz stalowej przecież ramy o_O ). Oczywiście jazdy zimowe polecam i zaprzestać ich nie zamierzam, ale najlepiej uskuteczniać je na jednym rowerze, takim mniej sentymentalnym...
Wg prognoz to miał być ostatni ciepły dzień ze słońcem i bez śniegu (co innego w nocy - dochodzi już do -5 :> ).
Później, nawet jak będą odwilże, to nie chcę narażać roweru na sól i piach na drogach. :/
Popełniłem pętlę całkiem sporą jak na warunek bezhamulcowości, sprytnie dobierając, by podjazdy były na wiejskich drogach, a zjazdy na krajowej "3", gdzie ma się cały czas główną.
Trasa: JG Centrum-JG Cieplice-JG Sobieszów (Chojnik jadł mi z ręki ;p ) - Piechowice(wioskowa dzielnica Pakoszów) i cyk! Trójeczka (DK3) i do igloo.
Tym razem zapomniałem wziąć ani telefonu, ani aparatu, ale to nic - mam trochę zdjęć zaległych, a akurat to wszystko mijałem i tym razem.
Późny Gierek:
W Cieplicach budują promenadę nad Kamienną:
Chevrolet Corvette na złomie ;>
Po drodze znów trafiłem na mega przyjaznego kota, choć tym razem nie na szczycie, a wśród postindustrialnych ruin. Wyglądał przeciętnie, ale miał tę rzadką cechę, że "gadał". :) Sporo przegadaliśmy a jeszcze więcej było głaskania - a i tak nie dawał mi odjechać. :>
Koty to jednak się znają na ludziach. ;p
Wg prognoz to miał być ostatni ciepły dzień ze słońcem i bez śniegu (co innego w nocy - dochodzi już do -5 :> ).
Później, nawet jak będą odwilże, to nie chcę narażać roweru na sól i piach na drogach. :/
Popełniłem pętlę całkiem sporą jak na warunek bezhamulcowości, sprytnie dobierając, by podjazdy były na wiejskich drogach, a zjazdy na krajowej "3", gdzie ma się cały czas główną.
Trasa: JG Centrum-JG Cieplice-JG Sobieszów (Chojnik jadł mi z ręki ;p ) - Piechowice(wioskowa dzielnica Pakoszów) i cyk! Trójeczka (DK3) i do igloo.
Tym razem zapomniałem wziąć ani telefonu, ani aparatu, ale to nic - mam trochę zdjęć zaległych, a akurat to wszystko mijałem i tym razem.
Późny Gierek:
W Cieplicach budują promenadę nad Kamienną:
Chevrolet Corvette na złomie ;>
Po drodze znów trafiłem na mega przyjaznego kota, choć tym razem nie na szczycie, a wśród postindustrialnych ruin. Wyglądał przeciętnie, ale miał tę rzadką cechę, że "gadał". :) Sporo przegadaliśmy a jeszcze więcej było głaskania - a i tak nie dawał mi odjechać. :>
Koty to jednak się znają na ludziach. ;p
Jeleniogórska nowość - pumptracki /Hrgn/
Piątek, 16 listopada 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 38.70 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Świeżo otwarta rowerowa atrakcja:
Muszę powiedzieć, że było fajniej, niż przypuszczałem. Spokojnie da się poszaleć nawet na kolarce. ;)
Aczkolwiek na mono, zwłaszcza wielkim, to za bardzo tego nie widzę - taki wyjątek od użyteczności mono. ;)
Najbardziej rozwalił mnie jakiś Seba, który w lokalnej telewizji powiedział, że "fajnie, że to powstało, bo do tej pory nie było za bardzo gdzie pojeździć po Jeleniej".
Czasami to nawet mi się chce zakląć. ;p
No jak w Jeleniej nie ma gdzie, to ja się pytam gdzie jest gdzie?!? ;p
I co mają powiedzieć ludzie z Wlkp., że o Mazowszu nie wspomnę...
Takie tam na mieście...
Ciągałbym!
Takie tam nad miastem - jedna z przyczyn wyludniania się Jeleniej: zabudowa Jeżowa idzie w górę i to dosłownie. Ciekawe, jak to się skończy - na szczycie?
Takie tam na drugim końcu miasta - pobliska wioska Wojcieszyce, podobnie jak kilka innych na skraju Kotliny, rozbraja mnie różnorodnością: w dolnej części, na dnie Kotliny - bardziej płasko niż w moim lubuskim (patrz: foto z zieloną łączką z poprzedniego wpisu). A w górnej, mimo umiarkowanej wysokości - zupełnie górskie motywy:
Podjeżdżałbym! <3
I klasyczne pytanie: jak dojechać do takiego domu w głębokim śniegu? Albo po lodzie? Albo najgorzej: w upale? :>
Muszę powiedzieć, że było fajniej, niż przypuszczałem. Spokojnie da się poszaleć nawet na kolarce. ;)
Aczkolwiek na mono, zwłaszcza wielkim, to za bardzo tego nie widzę - taki wyjątek od użyteczności mono. ;)
Najbardziej rozwalił mnie jakiś Seba, który w lokalnej telewizji powiedział, że "fajnie, że to powstało, bo do tej pory nie było za bardzo gdzie pojeździć po Jeleniej".
Czasami to nawet mi się chce zakląć. ;p
No jak w Jeleniej nie ma gdzie, to ja się pytam gdzie jest gdzie?!? ;p
I co mają powiedzieć ludzie z Wlkp., że o Mazowszu nie wspomnę...
Takie tam na mieście...
Ciągałbym!
Takie tam nad miastem - jedna z przyczyn wyludniania się Jeleniej: zabudowa Jeżowa idzie w górę i to dosłownie. Ciekawe, jak to się skończy - na szczycie?
Takie tam na drugim końcu miasta - pobliska wioska Wojcieszyce, podobnie jak kilka innych na skraju Kotliny, rozbraja mnie różnorodnością: w dolnej części, na dnie Kotliny - bardziej płasko niż w moim lubuskim (patrz: foto z zieloną łączką z poprzedniego wpisu). A w górnej, mimo umiarkowanej wysokości - zupełnie górskie motywy:
Podjeżdżałbym! <3
I klasyczne pytanie: jak dojechać do takiego domu w głębokim śniegu? Albo po lodzie? Albo najgorzej: w upale? :>
Mors i mamut (Wojcieszyce i okolice) /Kross/
Czwartek, 15 listopada 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 24.30 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam ;))
Od zawsze miałem wizję, że w czeluściach Syberii odkrywam ostatniego żyjącego mamuta. :))
Ten, którego odkryłem, żywy nie był, ale jak najbardziej gustowny, żaden kicz ;)) w dodatku wiatr był syberyjski, więc było nastrojowo. :)
PS. T-king: znałeś gada? ;>
Paradoksalnie mogę powiedzieć, że dawno tyle nie pojeździłem po płaskim, co u podnóża Karkonoszy. :) Jazda jak najbardziej bezhamulcowa, a nawet bezstresowa, jak rzadko kiedy.
Niesamowite kontrasty są w tej Jeleniej - na pierwszym planie pole i traktór, na drugim bloki, a na trzecim Karkonosze. ;]
Tyle traktorów, co w tej okolicy, to nie ma w całej mojej dawnej wsi. :>
I jeszcze ciekawostka z Cieplic: "przesuwają" stację kolejową o kilkaset metrów na płd.-zachód, teraz będzie tuż przy drodze wylotowej. W tle budynki starej stacji:
Od zawsze miałem wizję, że w czeluściach Syberii odkrywam ostatniego żyjącego mamuta. :))
Ten, którego odkryłem, żywy nie był, ale jak najbardziej gustowny, żaden kicz ;)) w dodatku wiatr był syberyjski, więc było nastrojowo. :)
PS. T-king: znałeś gada? ;>
Paradoksalnie mogę powiedzieć, że dawno tyle nie pojeździłem po płaskim, co u podnóża Karkonoszy. :) Jazda jak najbardziej bezhamulcowa, a nawet bezstresowa, jak rzadko kiedy.
Niesamowite kontrasty są w tej Jeleniej - na pierwszym planie pole i traktór, na drugim bloki, a na trzecim Karkonosze. ;]
Tyle traktorów, co w tej okolicy, to nie ma w całej mojej dawnej wsi. :>
I jeszcze ciekawostka z Cieplic: "przesuwają" stację kolejową o kilkaset metrów na płd.-zachód, teraz będzie tuż przy drodze wylotowej. W tle budynki starej stacji:
Jeżów Sudecki i Góra Szybowcowa (561 m) /Hrgn/
Środa, 14 listopada 2018
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 44.45 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W związku z pojawiającymi się głosami niezadowolenia z każdorazowych "witaczy" (no najmocniej przepraszam za zaśmiecanie własnego bloga i błagam o wybaczenie.... ;ppp ) dziś proponuję dwa razy to samo zdjęcie na początek: zwykłe i witające, dla porównania. :)
I co, łyso tak bez, co nie? :D:D
Połowa listopada, wysokość 500+, a tu kwiaty pachli... a koteł wcinał trawę :)
Widok na Rudawy i te sprawy:
Góra Szybowcowa ma chyba najlepszy widok na Kotlinę Jeleniog. i Karkonosze. Chmury trochę popsuły efekt, telefon dobił, ale w realu zwala z nóg. Sami widzicie, jak dobrze, gdy szczyt góry opitolić z badyli. ;p
Poza tym, to chyba jedyna góra w PL która ma "nowoczesną" nazwę - aż dziwnie. ;)
W drodze powrotnej zjeżdżałem spokojnie, jak to na pierwszy raz, tj. na obniżonym ciśnieniu w kołach i lekko na hamulcach, dzięki czemu na serpentynach powyżej Jeżowa nie przekraczałem 40 km/h, a na prostej w centrum wsi tak do 50. ;]
Widok powyżej ostatnich zabudowań:
Widok w centrum wsi - jeden z lepszych wiejskich widoków <3
Na dole też trochę pozwiedzałem. Np. gdyby nie mapy to bym się nie skapnął, że w mojej okolicy, na mieście, jest kilka stawów. Ten jest praktycznie 100 m od głównej arterii miasta :O
A tu, w pozornie zapyziałym i zapomnianym zakątku miasta takie cuda:
T-king: poznajesz, kaj to jest? ;>
Do dystansu wycieczki dociepałem przejazdy użytkowe w dniach 13-14.XI.
I co, łyso tak bez, co nie? :D:D
Połowa listopada, wysokość 500+, a tu kwiaty pachli... a koteł wcinał trawę :)
Widok na Rudawy i te sprawy:
Góra Szybowcowa ma chyba najlepszy widok na Kotlinę Jeleniog. i Karkonosze. Chmury trochę popsuły efekt, telefon dobił, ale w realu zwala z nóg. Sami widzicie, jak dobrze, gdy szczyt góry opitolić z badyli. ;p
Poza tym, to chyba jedyna góra w PL która ma "nowoczesną" nazwę - aż dziwnie. ;)
W drodze powrotnej zjeżdżałem spokojnie, jak to na pierwszy raz, tj. na obniżonym ciśnieniu w kołach i lekko na hamulcach, dzięki czemu na serpentynach powyżej Jeżowa nie przekraczałem 40 km/h, a na prostej w centrum wsi tak do 50. ;]
Widok powyżej ostatnich zabudowań:
Widok w centrum wsi - jeden z lepszych wiejskich widoków <3
Na dole też trochę pozwiedzałem. Np. gdyby nie mapy to bym się nie skapnął, że w mojej okolicy, na mieście, jest kilka stawów. Ten jest praktycznie 100 m od głównej arterii miasta :O
A tu, w pozornie zapyziałym i zapomnianym zakątku miasta takie cuda:
T-king: poznajesz, kaj to jest? ;>
Do dystansu wycieczki dociepałem przejazdy użytkowe w dniach 13-14.XI.
Rowerem i pieszo na zamek Księcia Henryka (góra Grodna, 506 m) /Kross/
Poniedziałek, 12 listopada 2018
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 18.26 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ckniło mi się za staruszkiem Krossem, a że pogoda sucha a na drogach spokojnie, więc wybór był prosty.
Dziś to już chyba naprawdę był ostatni dzień złotej jesieni - 14*C w cieniu, a w słońcu chyba powyżej 20, bo chwilami aż przypiekało - także na wysokości 500+ i to na chwilę przed zachodem słońca - w połowie listopada, coś niesamowitego. :O
Po drodze minąłem 5 osób w krótkich spodenkach :D (licząc siebie), tudzież 5 na krótki rękawek (beze mnie ;p ). Szok!
Pogoda wzorowa, ruch mały jak nigdy (dzień świąteczno-powszedni ;) ), do pełni potrzebowałem tylko "bezhamulcowych" tras, ale długo na płaskim nie wytrzymałem i postanowiłem nawiedzić tytułowy zamek, który leży w cieniu (w przenośni, choć prawie i dosłownie) zamku i góry Chojnik.
Najpierw Cieplice i okolice. Muzeum Przyrodnicze dziś zamknięte, ale na dziedzińcu poznałem paru kolegów chętnych do ścigania na moim poziomie:
oraz taką jedną... :>
Co chwilę "przeszkadzały" (w jeździe) widoczki:
A w dolnej części tytułowej góry, pod opuszczonym ośrodkiem "Monte Cassino? (?) trafił się koteł - przylepa. Połowę tej wycieczki spędziłem na głaskaniu tegoż sierściucha :D
<3
Podjazd szedł na tyle łatwo, że postanowiłem sobie utrudnić życie i przebijać się lasem na przełaj. Było dużo gałęzi (w szprychach), liści (info dla Evity: oj, jak szurałem ;)) ) i skałek:
Niemal na samym szczycie rosło takie potężne drzewo...
No i szczyt z zameczkiem...
Na wieżę nie właziłem, bo wstęp płatny. ;p
Wlazłem/wjechałem głównie szlakiem żółtym (od Sosnówki) a złaziłem/osuwałem się szlakiem niebieskim, w kierunku Marczyc. Niestety, ostatnia wichura rzuciła mi wiele kłód pod nogi. ;p
A gdy byłem już prawie na dole, to drogę jeszcze kompletnie zatarasował mi pracujący "harvester', czyszczący pobojowisko - pół dnia mnie ta wycieczka ostatecznie wyszła. xD