thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:656.90 km (w terenie 3.20 km; 0.49%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:46.92 km
Więcej statystyk

Lubuskie - Gory Izerskie i z powrotem :) /Hrgn/

Sobota, 30 września 2017
kilosy:211.80gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Z kwartalnym opoznieniem wciepuje jedna z moich najbardziej udanych wycieczek... ale to dobrze, bo na gorskie uroki jestem nadwrazliwy, i dopiero teraz z grubsza ochlonalem, dzieki czemu wpis nie przekroczy 100GB. ;)

Co ciekawe, ten sielski widoczek to... miasto, w dodatku mainstreamowy kurort (Świeradów). :)

To tez uwielbiam: zagubione w gorach malutkie ("zaginione") stare osady:

... Chociaz, paradoksalnie, to tez miasto (wciaz Swieradow). Ba, nawet w Zakopcu sa tego typu oazy poldzikich osad!
/po prawej widoczny Hrgn ;) /

Genialna pogoda, maly, pozasezonowy ruch, poezja.
Tylko wiater "halny" dal troche popalic - na niżu do przezycia, ale w gorach... Dosc powiedziec, ze na pewnym stromym odcinku centralnie pod wiatr musialem wprowadzac - pierwszy raz na asfalcie od 15 lat! (na mlynku bym wjechal, ale go nie mam ;p ).

Ogolnie w gorach sponiewieralem sie bardziej niz na 100km dojezdzie, a w sumie nawet 200, bo powrot byl z wiatrem no i w dol. ;)

Co gorsza, sponiewieralem tez hamulce hamulec, ktory na niektorych zjazdach byl na granicy mozliwosci. :>

Ciekawe bylo tez zupelnie przypadkowe spotkanie pod czeska granica nieodzalowanej BSowej blogerki Alouette (pierwsza Polka, ktora zrobila Everesting na rowerze i jeszcze przy okazji dokrecila do 10 000 - oczywiscie w pionie. :000 ).
Minelismy sie z suma predkosci powyzej 60 km/h, przez co mnie nie poznala. ;p


Huraganem na singletracku :) ale tylko zielonym. :p

Atrakcji bylo co nie miara, ale za 5 godz. musze wstawac do pracy. :)
Pierwszy raz pojechalem w gory i wrocilem tego samego dnia w calosci na wlasnych kolach. Przed epoka Zimnej Diety to bylby problem :) a teraz poszlo calkiem niezle.
No i najwazniejsze: bylem w gorach nie wydajac na to zlamanego grosza. ;))

Łozy, czyli koniec świata i okolice ;) /Hrgn/

Piątek, 29 września 2017
kilosy:52.76gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Zmodernizowałem Huragana: zacinające się i nienaprawialne pedałko wymieniłem na pedałko z Wielkiego Koła... całe połamane i z potężnymi luzami. Ale przynajmniej lekko się obkręca. ;]
Przetestowałem taki zestaw nie do pary i nawet dawał rady - wyprzedzilem dwóch emerytów objuczonych grzybami. ;)
W okolicach końca świata (Świętoszów) pojechalem dalej, tj. do Łozów, gdzie nawet kruki zawracają. ;)
Upiorna wiocha, z jednej strony strzepy asfaltu, a z drugiej...



Co ciekawe, tamtedy hulaja nawet autobusy....

A tu, to trzeba bylo miec niezly tupet. ;))

Wbrew pozorom z niektorych chalup dobiegaly oznaki zycia. W postaci przeklenstw. :)
A pozniej pojechalem jeszcze dalej, gdzie juz naprawde nie ma niczego, i tam jest jeszcze kilka domkow. :) A nawet skrzyzowanie. :o

Na jednej z posesji spotkalem nawet czlowieka. Uprzedzajac pytania - zywego. ;))
W drodze powrotnej w Malomicach wyskoczyla mi malolata w samochodzie z podporzadkowanej drogi. Oczywiscie zupelnie nie hamowalem. :) Jak zwykle, lepsze okazalo sie gwaltowne skrecenie w bok. Tym bardziej, ze rzeczona rowniez nie hamowala (tylko strzelila karpia :) ) co uratowalo mi zycie. ;>
A na koniec jeszcze dedykacja dla pewnego socjopatologa. ;))

Przeprowadzka na 36" monocyklu ;)

Czwartek, 28 września 2017
kilosy:15.71gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
Oczywiście nie cała przeprowadzka, dużych rzeczy nie wiozłem, ale sporo drobiazgów przewiezłem (raptem 1,15 km w jedną stronę). Innowacja chyba na skalę światową. ;)
W nowym grajdołku oczywiście mono już zrobiło furorę. ;)

Suma różnego rodzaju dystansów użytkowych z dni 26-28.IX.

Mors na wolności ;) /24-27.IX. Hrgn/

Środa, 27 września 2017
kilosy:18.20gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Ano w końcu opuściłem przybytek wiecznych remontów, wiecznego gmerania w (wielkim) ogrodzie i innych zajawek, w których nie miałem nic do gadania...
Nowe "igloo" jest w tej samej parafii, chociaż 40 metrów od granicy miasta. ;) No i bliziutko mojej ukochanej pracy ;)) teraz będą mnie jeszcze skuteczniej ściągać z domu poza godzinami pracy. ;)
PS. ogrzewanie na guziki, nareszcie bez rąbania paru hałd niełupliwych sęków, ale jak se pomyślę, że każde kliknięcie to strumień PLNów, to faktycznie te mieszkanie może w styczniu przypominać igloo. ;D;D

Niektórych żal opuszczać...

a jak nie śpią, to żrą się jak PO z PiSem i z PaliKOTEM. ;))

Przechlapane /Hrgn/

Sobota, 23 września 2017
kilosy:37.30gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo
16 i 21-23.IX.
Gdybym nie spędzał parunastu minut dziennie na BSach, to bym zapomniał, że rowerami można jeździć gdzieś indziej, niż tylko do pracy. ;)
W piątek, na ten przykład, od 11 do 22, a w sobotę od 7 (a i to się stargowałem, bo miało być na 6) do 15stej.
A w samej pracy anarchia totalna, groźby pobicia i inne cyrki, szkoda strzępić klawiatury... może kiedyś wkleję tu skan pozwu sądowego, żeby dwa razy nie pisać tego samego. ;)
Na dobitkę w sobotę powrót w ulewie. ;]

Wielkie Koło - dpd, odciny 55-57

Środa, 20 września 2017
kilosy:9.90gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
18-20.IX.
Wszyscy już ziewają, jak mnie widzą na jednym kole. Za to jak czasem jadę na dwukołowcu, to jest zdziwienie i poruszenie. ;))

Zorze, milicja, koniec napędu... i nie tylko

Niedziela, 17 września 2017
kilosy:61.91gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
W nocy z soboty na niedzielę znów "łowiłem" zorze. Problemów było co nie miara - pochmurno, popadywało, wszędy pełno świateł cywilizacyjnych a na dobitkę w pobliskim w pobliskim miasteczku leciały fajerwerki we wszystkich barwach zórz. ;]
No i jeszcze jeden problem, typowo lubuski - gdzie by nie wyjechać - tam drzewa. ;)))
Ale, ale ale! W obszarach cienkich chmur na północnym horyzoncie w pewnym momencie niebo zaczęło mrygać i wszystko wskazuje, że były to zorze! :D Nie przyszedł Mahomet do góry, to przyszła góra do Mahometa... ;))

W niedzielę, za dnia, znalazłem tablicę rejestracyjną, już szóstą w życiu (w tym 5 w ostatnie 2 lata). Było blisko do komendy policji, to się pofatygowałem, a tam dyżurny MILICJANT odburknął mi, że "BIURO RZECZY ZNALEZIONYCH JEST W STAROSTWIE POWIATOWYM!"
o_O

Moje "prywatne śledztwo" wykazało, co następuje:
http://www.phototrans.eu/14,49854,0,Autosan_A0808T...


We wtorek aż 3 "wycieczki", ale wszystkie bezwartościowe. ;)

ndz: 27,4
wt: 17,8
czw: 14,3

W niedzielę dokręcałem ostatnie kilometry do równych 54 399 km. ;) Równych w sensie, że napęd wytrzymał 11 700 km (przebitka dotychczasowego rekordu o 371 km). Chociaż w sumie... strzelał tylko przy ruszaniu na skrzyżowaniach i jeździe pod górkę, więc odpowiednio dobierając trasy można by było wytrzymać do 12 kkm ... # cebula ;))
Ale jednak jutro będzie wymiana (przeciągałem ją rok czasu! O_O ), co genialnie się zbiega z jutrzejszą 18-stką tego roweru. :)

Dziś wieczorem nastąpił także koniec agonii mojego wujka-piromana (ale i kolarza z kilkudzięsiecioletnim stażem tudzież rowerowego serwisanta), co pół roku temu sfajczył mi pół chałupy...
Odpokutował srodze - pół roku (bez paru dni) agonii, cierpiąc każdego dnia bardziej i bardziej. Pod koniec lista ciężkich dolegliwości była potężna: całkowita niewydolność płuc i nerek, odleżyny, cały czas poparzony układ pokarmowy oraz skóra z zewnątrz, pod koniec zakażenie krwi i inne...
Pamiętajcie - ostrożnie z ogniem!
Wieczne odpoczywanie...

Pierwszy tysiak na Wielkim Kole (dpd, odciny 52-54)

Piątek, 15 września 2017
kilosy:9.90gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
Jednak przechodzę na zbiorówki monocyklowe, bo inaczej przekroczę 202 wpisy w tym roku, co źle by wyglądało w sytuacji, że 2 ostatnie lata było równo po 202. ;) Pozostaje tylko ryzyko i dylemat, czy zdołam uzbierać ilość komentarzy na poziomie minimum przyzwoitości. ;))

Jazdy w poniedziałek, środę i piątek. W środę duło prawie jak w przysłowiowej Wielkopolsce. ;)) Co nie mniej jechało się znośnie - miotało mną mniej, niż drzewami. :) ;p

A w piątek - Wielkie Koło przekroczyło 1.000 km. Ja jeszcze nie - bo pierwsze ~20 km zrobił poprzedni właściciel.
Cieszy oczywiście, że napęd i hamulce nic się nie zużyły. ;)

Mors na tropach zorzy polarnej

Sobota, 9 września 2017
kilosy:99.27gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo

"Staroeskimoskie podania mówią, że zorze polarne pojawiają się, gdy dusze zmarłych grają na niebie w piłkę czaszką morsa."


o_O
bez komentarza ;))

Tej nocy miała być widoczna na naszym niebie... zarwałem całą noc, w dodatku pojechałem na północ (by widzieć ją jak najlepiej) świadom, że wyjeżdżam w bezwietrzną pogodę a wracać będę pod wiatr. I tak też się stało. :) Za to zorzy nu nu. Chmur było mało, ale jak na złość wisiały głównie nad północnym niebem. Smutno. :(

Na otarcie łez nawiedziłem parę naprawdę urokliwych zakątków (pagórki z widokiem na Wał Zielonogórski). Wrażenia prawie jak w górach.. zwłaszcza dla i tak już strzelającego napędu (11,7 kkm). ;]
Odkryłem także okazałą wiatę w lesie - o tyle ciekawa, że nie widać jej z drogi ani nie ujawnia jej jakiekolwiek oznakowanie.


Nawiedziłem też nienawiedzaną dotąd część Kaczenic ;) która okazała się dużo większa niż ta część pozornie główna. ;]


i jeszcze mały demotywator :)


PS. dystans mój ulubiony tj. 99 - wyszedł całkiem przypadkiem. :)

Wielkie Koło - dpd, odcin 51

Piątek, 8 września 2017
kilosy:8.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
Zainspirowałem się...