Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2020
Dystans całkowity: | 384.70 km (w terenie 0.60 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Suma podjazdów: | 1598 m |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 38.47 km |
Więcej statystyk |
Podsumowanie roku "ZOZO" ;)
Czwartek, 31 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 0.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Foto: MadMaxArt, cenzura: Mors ;p
To była praktycznie jedyna wybitna akcja w pamiętnym roku ZOZO ;p poza tym jeszcze roczny rekord dystansu na Wielkim Kole (502,40 km) no i powitanie Nowego Roku w górskim wodospadzie (Przesieka) - a tak to żadnych rekordów i hardcorów. :/ Już nie te lata... ;>
Padły za to rekordy in minus xD
Dystans roczny: 6.464,20 km (częściowo tłumaczony przez nadużywanie monocykla) ;p
Wpisy: niecałe 200 - też poniżej normy (choć wystarczyło robić mniejsze zbiorówki ;p )
Komcie: szkoda gadać, najmniej praktycznie od samego początku mojej TFUrczości na BS o_O
Statystyki przebiegów moich rowerów na 31.XII.2020:
0,00 - zabytkowy ZZR Maraton (w dalszym ciągu spalony - a miałby teraz ok. 50 lat...) :((
0,00 - Ostateczne Koło - w dalszym ciągu mnie przerasta i przeraża ;]
0,08 - mono 16er (sprezentowany, przebieg bez zmian od kilku lat... )
4,50 - monocykl zastępczy (20") - kupiony w 2018, sprzedany w 2019 za 200?ny nabycia :)
15,65 - mono Żyrafa (bez zmian...)
19,00 - nowy-stary Kross z 2000, ten niebieski (+ ok. 288 km poprzedniego właść.) - bez zmian, zgodnie z planem :)
64,00 - stary Kross "damka" (nie używam go od lat, oddałem tacie) - u mnie bez zmian;
219,30 - wszelkie niemoje - też nic nie przybyło ;]
1 149,06 - mono 24", pogromca Tatr i Karkonoszy - w dalszym ciągu spalony, nawet go nie zabierałem ze sobą do JG... :/
2 102,40 - mono "Mamut" 36er - przybyło: 502,40 km;
28 499,85 - Romet Huragan - przybyło 2 612,41 km;
65 586,70 - emeryt Kross Grand Adventure 1999 - przybyło 3 322,38 km (tym razem udało się przejechać więcej niż Huraganem od codziennej poniewierki).
Łącznie, odkąd zliczam (17 r.ż.). nalatałem rowerami 97 660,54 km. ;]
Plany w roku "ZOZI":
1) przeżyć ;)
2) kupić coś między przełajem a gravelem, może nawet nowego :O ale to dopiero pod koniec roku. ;p
Sylwester z dziesięcioma (!) pedałami xDD i star(t)ymi gumami ;] plus trochę jazdy w górach /Kross/
Czwartek, 31 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 22.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Końcówkę roku spędziłem z pedałami xDD a ściślej, to walczyłem z nimi :D i to aż z 5 parami:
1) regulacja w Krossie rudym (nadmierne luzy) - pół godziny odkręcania pedałów a później chyba godzina walki z nakrętkami kontrującymi ich oś - tu poległem, pomimo świeżo zakupionego (!) zestawu kluczy wielorakich :/
2) regulacja w Krossie niebieskim (nadmierny opór - niewyregulowane jeszcze od nowości, choć sprzęt ma 21 lat :D ) - niewiele krócej, ale za to skutecznie :>
3) regulacja w Wielkim Kole - mimo zapewnień sprzedawcy po 2 latach wciąż się nie "wyrobiły" i stawiały opór. O dziwo, mimo dziesiątek gleb (każda kończy się uderzeniem któregoś pedała o ziemię) - wszystko było proste i niezniszczone. "Rowerek" teraz leci jak wściekły! :))
4) wyciepanie pedałów w Huraganie, z których jeden od kilku już lat w połowie nie istniał (sic!). Zrobiłem nawet spektakularne zdjęcie, ale wyparowało. :O
Powaga, kilka lat tak jeździłem, mimo że nowe pedały czekały :D Wygląd to jedno - a jeszcze bardziej spektakularne miały luzy, że aż stopę wykręcało :D a wisienką na torcie był brak zaślepki i łożysko "na wierzchu", które, o dziwo, wciąż działało lekko i bez zgrzytu (zanieczyszczeń) :O
5) równie kontrowersyjne są nowe pedały Huragana - pasują do opon, stylu sportowego (szosowego) tudzież do śniegu :)) - z góry przygotowałem sobie taką linię obrony na "zarzuty", jakoby były dziecinne/dziewczyńskie/pe*alskie ;ppp
Łącznie dobre parę godzin zużyłem (całe wieczory 30 i 31.XII), ale nowe i odnowione pedały robią robotę, aż miło. :)
Ponadto odnowiłem (czyszczenie plus lakier bezbarwny) legendarne klocki hamulcowe Krossa, tym razem tylne - nieruszane od nowości (21,3 lat / 65 586,70 km). :D
I jeszcze wymieniłem tylną oponę, jak zawsze na to samo, czyli kolejną jedynie słuszną Dębicę GT 600 ;p
Ta po lewej jest praktycznie nowa, choć pochodzi z ... XI.1998 :D Ponad 22 lata, a ona dopiero zaczyna służbę - możliwe, że dojedzie do 30-stki. :)))
Ta po prawej - to historyczna opona, która jako jedyna (!) moja Dębica dała się przebić - podkreślam: JEDEN kapeć na ponad 21 lat / 65,5 kkm! Schwalbe mogą jej wentylek czyścić. ;ppp
Pochodzi z II.1997 (24 lata!) i jeszcze sporo by przejechała, gdyby nie nierównomierne zużycie:
U mnie przejechała 14.023,20 km (równo 4 lata), ale oczywiście jak ją zakładałem to już była w połowie zużyta. :>
Do kompletu wymieniłem jeszcze tylną dętkę (na Dębicę, też fabrycznie nową, choć ok. 10-letnią :D ).
Dotychczasowa nalatała "zaledwie" 13.484,70 km / niecałe 4 lata, była w dobrym stanie, ale wyciepałem ją z uwagi na liczne zjazdy na ciśnieniach rzędu 0,8 atm (coby nie hamować). :D
W Sylwka chciałem pojechać do Karpacza, licząc na historycznie pusty kurort w tak imprezowy przecież dzień, ale aż tak dobrze nie było i odpuściłem temat w Mysłakowicach, krążąc po ich okolicach, zbierając puszki (tym razem tylko 7) i cyk - do igloo. ;]
Nawet bez foto, choć Śnieżka jadła mi już z ręki. ;))
Zastępczo - macie namiastkę, co się działo w owe dni w Jakuszycach, polskim biegunie zimna, o którym zawsze ciepło myślę ;))
Malutka osada na samiutkim skraju kraju... o_O
Podsumowanie roku "ZOZO" będzie w odrębnEm wpisie. ;p
1) regulacja w Krossie rudym (nadmierne luzy) - pół godziny odkręcania pedałów a później chyba godzina walki z nakrętkami kontrującymi ich oś - tu poległem, pomimo świeżo zakupionego (!) zestawu kluczy wielorakich :/
2) regulacja w Krossie niebieskim (nadmierny opór - niewyregulowane jeszcze od nowości, choć sprzęt ma 21 lat :D ) - niewiele krócej, ale za to skutecznie :>
3) regulacja w Wielkim Kole - mimo zapewnień sprzedawcy po 2 latach wciąż się nie "wyrobiły" i stawiały opór. O dziwo, mimo dziesiątek gleb (każda kończy się uderzeniem któregoś pedała o ziemię) - wszystko było proste i niezniszczone. "Rowerek" teraz leci jak wściekły! :))
4) wyciepanie pedałów w Huraganie, z których jeden od kilku już lat w połowie nie istniał (sic!). Zrobiłem nawet spektakularne zdjęcie, ale wyparowało. :O
Powaga, kilka lat tak jeździłem, mimo że nowe pedały czekały :D Wygląd to jedno - a jeszcze bardziej spektakularne miały luzy, że aż stopę wykręcało :D a wisienką na torcie był brak zaślepki i łożysko "na wierzchu", które, o dziwo, wciąż działało lekko i bez zgrzytu (zanieczyszczeń) :O
5) równie kontrowersyjne są nowe pedały Huragana - pasują do opon, stylu sportowego (szosowego) tudzież do śniegu :)) - z góry przygotowałem sobie taką linię obrony na "zarzuty", jakoby były dziecinne/dziewczyńskie/pe*alskie ;ppp
Łącznie dobre parę godzin zużyłem (całe wieczory 30 i 31.XII), ale nowe i odnowione pedały robią robotę, aż miło. :)
Ponadto odnowiłem (czyszczenie plus lakier bezbarwny) legendarne klocki hamulcowe Krossa, tym razem tylne - nieruszane od nowości (21,3 lat / 65 586,70 km). :D
I jeszcze wymieniłem tylną oponę, jak zawsze na to samo, czyli kolejną jedynie słuszną Dębicę GT 600 ;p
Ta po lewej jest praktycznie nowa, choć pochodzi z ... XI.1998 :D Ponad 22 lata, a ona dopiero zaczyna służbę - możliwe, że dojedzie do 30-stki. :)))
Ta po prawej - to historyczna opona, która jako jedyna (!) moja Dębica dała się przebić - podkreślam: JEDEN kapeć na ponad 21 lat / 65,5 kkm! Schwalbe mogą jej wentylek czyścić. ;ppp
Pochodzi z II.1997 (24 lata!) i jeszcze sporo by przejechała, gdyby nie nierównomierne zużycie:
U mnie przejechała 14.023,20 km (równo 4 lata), ale oczywiście jak ją zakładałem to już była w połowie zużyta. :>
Do kompletu wymieniłem jeszcze tylną dętkę (na Dębicę, też fabrycznie nową, choć ok. 10-letnią :D ).
Dotychczasowa nalatała "zaledwie" 13.484,70 km / niecałe 4 lata, była w dobrym stanie, ale wyciepałem ją z uwagi na liczne zjazdy na ciśnieniach rzędu 0,8 atm (coby nie hamować). :D
W Sylwka chciałem pojechać do Karpacza, licząc na historycznie pusty kurort w tak imprezowy przecież dzień, ale aż tak dobrze nie było i odpuściłem temat w Mysłakowicach, krążąc po ich okolicach, zbierając puszki (tym razem tylko 7) i cyk - do igloo. ;]
Nawet bez foto, choć Śnieżka jadła mi już z ręki. ;))
Zastępczo - macie namiastkę, co się działo w owe dni w Jakuszycach, polskim biegunie zimna, o którym zawsze ciepło myślę ;))
Malutka osada na samiutkim skraju kraju... o_O
Podsumowanie roku "ZOZO" będzie w odrębnEm wpisie. ;p
Użytkowo na skraj gór /Kross/
Środa, 30 grudnia 2020
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 40.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tradycyjnie już do Piechowic na zakupy w odległości ok. 20 m (metrów!) od stóp Karkonoszy. :)
Nie wiem jak mieszkańcy tego grajdołka, ale ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że tam zimą W OGÓLE nie ma słońca - które przecież w te krótkie dni tak bardzo się ceni... o_O
A calutka Kotlina skąpana w słońcu no i o kilka stopni cieplejsza jednocześnie. Czy ktoś mi kiedyś wyjasni fenomen budowania się w głębokim cieniu gór??
Wyjazd na tyle standardowy, że nawet telefonu nie brałem - zdjęć niet. ;p
Natomiast mam niespodziankę - uzupełniłem zaległy (od lipca xD) wpis, i to nie byle jaki, bo z Karpacza:
http://mors.bikestats.pl/1874171,Rekonesans-w-Karp...
;p ;)
28 km do Piechowic i nazad plus 12 km użytkowych przejazdów Krossem po Jeleniej z całego grudnia - mało i rzadko, bo strach zostawiać taki super rower pod sklepami. ;pp
Nie wiem jak mieszkańcy tego grajdołka, ale ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że tam zimą W OGÓLE nie ma słońca - które przecież w te krótkie dni tak bardzo się ceni... o_O
A calutka Kotlina skąpana w słońcu no i o kilka stopni cieplejsza jednocześnie. Czy ktoś mi kiedyś wyjasni fenomen budowania się w głębokim cieniu gór??
Wyjazd na tyle standardowy, że nawet telefonu nie brałem - zdjęć niet. ;p
Natomiast mam niespodziankę - uzupełniłem zaległy (od lipca xD) wpis, i to nie byle jaki, bo z Karpacza:
http://mors.bikestats.pl/1874171,Rekonesans-w-Karp...
;p ;)
28 km do Piechowic i nazad plus 12 km użytkowych przejazdów Krossem po Jeleniej z całego grudnia - mało i rzadko, bo strach zostawiać taki super rower pod sklepami. ;pp
Wielopak z użerki Huraganem po Je^%*ej Górze ;) (7-29.XII.2020)
Wtorek, 29 grudnia 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 112.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
7-dniowy tydzień pracy, jazdy w deszczach i chlapie itp. przyjemności, na które tylko Huragana mi nie szkoda. Coby nie było zbyt łatwo i przyjemnie, to jeszcze pod koniec zgubiłem swój najcenniejszy w życiu licznik, wart 250 zł! :(((( Oczywiście nie płaciłem PLNami, tylko pkt-ami z zakładowych benefitów, ale i tak dramat... :/
Przypał odcinka:
Spotykam na schodach (drewnianych!) sąsiadkę z papierochem w japie, bluzgającą na jakiegoś niezidentyfikowanego palacza, który naśmiecił petami na tychże schodach....
Na mieście zaś największym przypałem jest remont jednej z głównych arterii, którą czasami muszę przejeżdżać - gdy wiosną 2019 postawiono tablice informujące o remoncie/przebudowie, mającej potrwać do września 2020, pomyślałem, że grubo przesadzili - półtora roku na jakieś półtora kilometra??
Tymczasem 13 grudnia, pospawszy do południa ;)) zastałem taki stan:
/przynajmniej parę badyli wycięto ;p /
/budynek drugi po prawej to Urząd Miasta JG xD /
Aktualnie mówią już o czerwcu 2021. Ciekawe, co na to COVID? ;))
Na sam koniec roku zrobiłem jednakże Huraganowi miłą (ale i kontrowersyjną :) ) niespodziankę techniczną, ale to już temat na osobny wpis... :)
Przypał odcinka:
Spotykam na schodach (drewnianych!) sąsiadkę z papierochem w japie, bluzgającą na jakiegoś niezidentyfikowanego palacza, który naśmiecił petami na tychże schodach....
Na mieście zaś największym przypałem jest remont jednej z głównych arterii, którą czasami muszę przejeżdżać - gdy wiosną 2019 postawiono tablice informujące o remoncie/przebudowie, mającej potrwać do września 2020, pomyślałem, że grubo przesadzili - półtora roku na jakieś półtora kilometra??
Tymczasem 13 grudnia, pospawszy do południa ;)) zastałem taki stan:
/przynajmniej parę badyli wycięto ;p /
/budynek drugi po prawej to Urząd Miasta JG xD /
Aktualnie mówią już o czerwcu 2021. Ciekawe, co na to COVID? ;))
Na sam koniec roku zrobiłem jednakże Huraganowi miłą (ale i kontrowersyjną :) ) niespodziankę techniczną, ale to już temat na osobny wpis... :)
Wojcieszyce i okolice - nowe obrzeża Kotliny ze śnieżkiem i srogimi panoramami :) /Kross/
Niedziela, 27 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 29.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem wywiało mnie (niemal dosłownie!) na zachodnie krańce Kotliny, z których, dzięki silnemu wiatrowi ze wschodu, mogłem powrócić w dół bezhamulcowo. :)) Przy okazji łatwiej się podjeżdżało, ale nie jest to moim celem :) więc coby nie było za łatwo, to podjeżdżałem terenem i świetnie na tym wyszedłem. Tzn. wyjechałem, bynajmniej nie szedłem. :)
Mieszkałbym! Przy okazji - kapitalnie tutaj widać bardzo częsty motyw: w Kotlinie jest bezśnieżnie, a wystarczy wyjechać tylko odrobinę wyżej i proszę! *-*
Piękny zakątek, tymczasem niemal całe górne Wojcieszyce leżą na dnie dolinki, z której nic nie widać, no może poza dymami z sąsiednich domów. xDD
W planach, jak zwykle, była Szklar. Por., ale poddałem się w połowie drogi - potężny ruch samochodów na DK3 a do tego zerwał się potężny wiatr, aż nie do wiary - zrzucało mnie z drogi (na szczęście na pobocze, nie pod blachosmrody...) i ogólnie tak miotało, że naprawdę zrobiło się kiepsko. o_O
Z duszą na ramie(niu) dobrnąłem do pierwszego zjazdu "na wioski" (Pakoszów) i opłotkami wymęczyłem powrót do igloo. :/
Na koniec jeszcze obrazek z Je*^#ej Góry ;]
Co można robić w takim mieście?? No nic, tylko chlać... o_O :((((
PS. oczywiście pozbierałem puszki. ;p A gdyby jeszcze skupowano szkła, to byłbym bogaty. ;)
Mieszkałbym! Przy okazji - kapitalnie tutaj widać bardzo częsty motyw: w Kotlinie jest bezśnieżnie, a wystarczy wyjechać tylko odrobinę wyżej i proszę! *-*
Piękny zakątek, tymczasem niemal całe górne Wojcieszyce leżą na dnie dolinki, z której nic nie widać, no może poza dymami z sąsiednich domów. xDD
W planach, jak zwykle, była Szklar. Por., ale poddałem się w połowie drogi - potężny ruch samochodów na DK3 a do tego zerwał się potężny wiatr, aż nie do wiary - zrzucało mnie z drogi (na szczęście na pobocze, nie pod blachosmrody...) i ogólnie tak miotało, że naprawdę zrobiło się kiepsko. o_O
Z duszą na ramie(niu) dobrnąłem do pierwszego zjazdu "na wioski" (Pakoszów) i opłotkami wymęczyłem powrót do igloo. :/
Na koniec jeszcze obrazek z Je*^#ej Góry ;]
Co można robić w takim mieście?? No nic, tylko chlać... o_O :((((
PS. oczywiście pozbierałem puszki. ;p A gdyby jeszcze skupowano szkła, to byłbym bogaty. ;)
A jednak Białe Święta :) /Krossem na skraj Karkonoszy/
Sobota, 26 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 39.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
/tuż poniżej Karpacza takie klimaty! :> /
Jeszcze w Wigilię i w I dzień Świąt musiałem się przemęczyć w odwilży i szarudze, ale w II dzień troszku już poprószyło. O ile w Kotlinie roztopiło się szybciej, niż wstałem (czyli około południa ;p ), to na Karki można liczyć. *-*
Pętla przez Ściegny...
... dolne obrzeża Karpacza (widok na Płóczki, gdzie "nikt nigdy" nie jeździ, a warto)...
... i Kowary, po czym powrót do igloo. ;)
Ogólnie liczyłem, że po "zamrożeniu" hotelarstwa ruch w Karpaczu będzie znośny, ale turyści krótkometrażowi (beznoclegowi) nie odpuścili - ruch był duży, choć i tak 3x mniejszy niż normalnie w Święta. ;]
Wielkie Koło mimo niemałych trudności - dpd, odciny 61-64 (164-167)
Poniedziałek, 21 grudnia 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dojazdy od 16 do 21.XII.2020. Nie było lekko, oj nie: wszystkie przejazdy po ciemku, często w gęstej mgle, czasem w silnym wietrze, a nawet przy lekkiej gołoledzi - tu już byłem z lekka os...markany ;)))
Ale dałem radę - żadnej gleby, choć trochę miotało.
Heroiczna operacja "Kulturalny Karp" - Szklarska Poręba z prezentami /Kross/
Piątek, 18 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 40.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Znów do mojej ulubionej Szklarskiej, znów na moim ulubionym rowerze Krossie, znów w pogodzie do grudnia niepodobnej - stąd też przejazd wychuchanym weteranem...
Tytułowy heroizm - albowiem byłem po nocnej zmianie i spałem zaledwie 4 godz (nawet nie 1/2 mojego minimum!) - ale motywacja była tak duża, że nie tylko dojechałem te 20 km w poziomie i ponad 300 m w pionie bez żadnego przystanku, to jeszcze pobiłem swój rekord czasu dojazdu (57 min.). :OOO
Mianowicie, zamiast dorocznego jarmarku bożonarodzeniowego wystawiał się tylko miejski ośr. kultury i rozdawał materiały promocyjno-dydaktyczne, w tym unikalny, szklarskoporębiański kalendarz ścienny na 2021, do którego zdjęcia nadsyłali sympatycy tejże parafii. ;)
Ja też oczywiście nadesłałem, o takie ło:
-ale, jak zawsze, niczego nie wygrałem, ani nawet nie zakwalifikowałem się do 12 wybranych, że o głównej nagrodzie (1.000 PLN!) nie wspomnę... :(((
Dobrze chociaż, że kalendarz dostałem za darmoszkę. ;p
Przy okazji pogadałem se z Panią z obsługi - mega ciekawa postać jak i nasza rozmowa - o górach, o rowerach, o Szklarskiej, o patolach w Jeleniej Dziurze...
Turystów i mieszkańców było bardzo mało (piątek, godziny robocze...), więc zbytnio jej nie przeszkadzałem w "pracy" ;p w dodatku miałem sporo zaoszczędzonego czasu na dojeździe, toteż trochę popłynąłem. ;pp
Co do Pańci - urodzona w Szklar. Por., ale za młodu wywieziona na niziny (tfu!), lecz bez gór i Szklarskiej żyć nie mogła i jako dorosła osiedliła się tutaj ponownie. :O
I - co najlepsze - nic jej pasja z latami nie mija - góry na nartach, góry na rowerach, góry na piechotę, tak w mróz jak i w spiekotę. ;) Mało tego - jeszcze jej mało gór i regularnie jeździ w Tatry! :O
Słyszeliście kiedyś o leśniczym spędzającym urlop w innym lesie??
Niesamowita, niegasnąca pasja, wielka rzadkość...
Później tradycyjne wspieranie turystyki najtańszym oscypkiem ;p krótka wizyta na nowym punkcie widokowym (skałka Karczmarz w centrum miasta):
... do której wiedzie nowo wyremontowana ulic(zk)a Klimatyczna, na której to dowiedziałem się, że mój łańcuch czasy świetności ma już dawno za sobą. ;]
Powrót do J.... Dziury ;) niby łatwy i szybki, ale na długim i szybkim zjeździe piach, sól (!) i wilgoć zafajdały moje przyodziewki tudzież calutki rower masakrycznie. :(((
A jako że w Kotlinie było sucho, słonecznie i ok. +6* to się nabrałem i pojechałem świeżo wypucowanym Krossem. :((( Ciemna strona Szklarskiej istnieje. ;)
Ciemna i zimna - na dojeździe, w głębokim wąwozie - nawet w południe ZERO słońca zimą i zastoiska mrozowe - momentami schodziło nawet do 0*C - w tak ciepły dzień. :O
Najbardziej niesamowite, że w tymże wąwozie miedzy Kotliną a Szklarską jest kilka zamieszkanych domów - nawet ja bym tam nie chciał mieszkać - i to jeszcze tuż przy ruchliwej DK3/E65... o_O
Tytułowy heroizm - albowiem byłem po nocnej zmianie i spałem zaledwie 4 godz (nawet nie 1/2 mojego minimum!) - ale motywacja była tak duża, że nie tylko dojechałem te 20 km w poziomie i ponad 300 m w pionie bez żadnego przystanku, to jeszcze pobiłem swój rekord czasu dojazdu (57 min.). :OOO
Mianowicie, zamiast dorocznego jarmarku bożonarodzeniowego wystawiał się tylko miejski ośr. kultury i rozdawał materiały promocyjno-dydaktyczne, w tym unikalny, szklarskoporębiański kalendarz ścienny na 2021, do którego zdjęcia nadsyłali sympatycy tejże parafii. ;)
Ja też oczywiście nadesłałem, o takie ło:
-ale, jak zawsze, niczego nie wygrałem, ani nawet nie zakwalifikowałem się do 12 wybranych, że o głównej nagrodzie (1.000 PLN!) nie wspomnę... :(((
Dobrze chociaż, że kalendarz dostałem za darmoszkę. ;p
Przy okazji pogadałem se z Panią z obsługi - mega ciekawa postać jak i nasza rozmowa - o górach, o rowerach, o Szklarskiej, o patolach w Jeleniej Dziurze...
Turystów i mieszkańców było bardzo mało (piątek, godziny robocze...), więc zbytnio jej nie przeszkadzałem w "pracy" ;p w dodatku miałem sporo zaoszczędzonego czasu na dojeździe, toteż trochę popłynąłem. ;pp
Co do Pańci - urodzona w Szklar. Por., ale za młodu wywieziona na niziny (tfu!), lecz bez gór i Szklarskiej żyć nie mogła i jako dorosła osiedliła się tutaj ponownie. :O
I - co najlepsze - nic jej pasja z latami nie mija - góry na nartach, góry na rowerach, góry na piechotę, tak w mróz jak i w spiekotę. ;) Mało tego - jeszcze jej mało gór i regularnie jeździ w Tatry! :O
Słyszeliście kiedyś o leśniczym spędzającym urlop w innym lesie??
Niesamowita, niegasnąca pasja, wielka rzadkość...
Później tradycyjne wspieranie turystyki najtańszym oscypkiem ;p krótka wizyta na nowym punkcie widokowym (skałka Karczmarz w centrum miasta):
... do której wiedzie nowo wyremontowana ulic(zk)a Klimatyczna, na której to dowiedziałem się, że mój łańcuch czasy świetności ma już dawno za sobą. ;]
Powrót do J.... Dziury ;) niby łatwy i szybki, ale na długim i szybkim zjeździe piach, sól (!) i wilgoć zafajdały moje przyodziewki tudzież calutki rower masakrycznie. :(((
A jako że w Kotlinie było sucho, słonecznie i ok. +6* to się nabrałem i pojechałem świeżo wypucowanym Krossem. :((( Ciemna strona Szklarskiej istnieje. ;)
Ciemna i zimna - na dojeździe, w głębokim wąwozie - nawet w południe ZERO słońca zimą i zastoiska mrozowe - momentami schodziło nawet do 0*C - w tak ciepły dzień. :O
Najbardziej niesamowite, że w tymże wąwozie miedzy Kotliną a Szklarską jest kilka zamieszkanych domów - nawet ja bym tam nie chciał mieszkać - i to jeszcze tuż przy ruchliwej DK3/E65... o_O
Giełdowy zawrót głowy i sprzątanie Szklarskiej po huraganie /Kross/
Niedziela, 6 grudnia 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 41.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Witam po drobnej przerwie! ;) Ciężki to był czas - praca w świątki, piątki i niedziele(!), no i na 3 zmiany, ale to akurat bez zmian. ;))
W niedzielę, 6.XII. najpierw był cieplicka giełda "wszystkiego". Wciepywałem zdjęcia z tamże wielokrotnie, ale Y55 ostatnio zapytywał, ocb z tą giełdą, to zapodaję kolejne foto:
NastępniePatoPiechowice, gdzie obżarłem się na cały dzień, do tego wydając chyba najwięcej PLN na rowerowej wycieczce w życiu (23,60!) - nawet na całodobowych tyle nie wydawałem. :D
Ale należało mi się, bo wysprzątałem "całą" drogę do Szklarskiej Poręby: badyle na drodze po wichurze, 12 puszek (czyli jakieś 0,60 zl się zwróciło xD) a nawet..porąbane potłuczone szkło, o ironio - na granicy Szklarskiej. xDD
Tamże pełen listopad, choć metrykalnie to grudzień i to taki górski grudzień był:
Wspomogłem jak mogłem (oscypek za 2 zł ;p) umierającą "na COVID" Szklarską i jeszcze za widnego wróciłem do igloo. ;)
W niedzielę, 6.XII. najpierw był cieplicka giełda "wszystkiego". Wciepywałem zdjęcia z tamże wielokrotnie, ale Y55 ostatnio zapytywał, ocb z tą giełdą, to zapodaję kolejne foto:
Następnie
Ale należało mi się, bo wysprzątałem "całą" drogę do Szklarskiej Poręby: badyle na drodze po wichurze, 12 puszek (czyli jakieś 0,60 zl się zwróciło xD) a nawet..
Tamże pełen listopad, choć metrykalnie to grudzień i to taki górski grudzień był:
Wspomogłem jak mogłem (oscypek za 2 zł ;p) umierającą "na COVID" Szklarską i jeszcze za widnego wróciłem do igloo. ;)
Tym razem w drugą stronę (Góra Szybowcowa i Hrgn)
Sobota, 5 grudnia 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 27.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę coś tam wiało ;) z południa, więc pchanie się w Karkonosze było bez sensu - podjazd pod wiatr to pół biedy, gorzej jak zjechać i się nie zabić (1 hamulec!). ;]
No to cyk, na północ i na tytułową górę.
Szczytu niet, bo nie zdążyłem, tym nie mniej świetnie się bawiłem na stromych uliczkach Jeżowa Sudeckiego. Wysokość mniejsza, ale widoki niewiele słabsze, natomiast stromizny - znacznie lepsze niż na głównej drodze na szczyt, pfff. ;p
Poniższa ulica (Ogrodowa) na sporym odcinku ma 14-17% (przeważała wartość 15). A że jechałem z wiatrem, to było dość lekko.
/panorama świetna, ale Karki tak słabo widoczne, że na słabym zdjęciu wręcz niewidoczne. Właśnie te chmury nad Karkami ostatecznie utwierdziły mnie w decyzji o wyjeździe na północ/
Mógłbym w takich okolicznościach podjeżdżać godzinami, ale droga nagle skończyła się wśród badyli, w połowie zbocza. Skądinąd badyle też ciekawe tamże rosły:
Oczywiście sprawadzałem to, co było powyżej 10%. :) Ale przy wietrze czołowym sprowadza się łatwiej. :) Widzicie, jaka chytra jest moja strategia? - w obie strony zyskuję na wietrze. :D
Wpis zawiera parę śmieciowych przejazdów dpd i po bułki.
No to cyk, na północ i na tytułową górę.
Szczytu niet, bo nie zdążyłem, tym nie mniej świetnie się bawiłem na stromych uliczkach Jeżowa Sudeckiego. Wysokość mniejsza, ale widoki niewiele słabsze, natomiast stromizny - znacznie lepsze niż na głównej drodze na szczyt, pfff. ;p
Poniższa ulica (Ogrodowa) na sporym odcinku ma 14-17% (przeważała wartość 15). A że jechałem z wiatrem, to było dość lekko.
/panorama świetna, ale Karki tak słabo widoczne, że na słabym zdjęciu wręcz niewidoczne. Właśnie te chmury nad Karkami ostatecznie utwierdziły mnie w decyzji o wyjeździe na północ/
Mógłbym w takich okolicznościach podjeżdżać godzinami, ale droga nagle skończyła się wśród badyli, w połowie zbocza. Skądinąd badyle też ciekawe tamże rosły:
Oczywiście sprawadzałem to, co było powyżej 10%. :) Ale przy wietrze czołowym sprowadza się łatwiej. :) Widzicie, jaka chytra jest moja strategia? - w obie strony zyskuję na wietrze. :D
Wpis zawiera parę śmieciowych przejazdów dpd i po bułki.