Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2020
Dystans całkowity: | 472.00 km (w terenie 9.10 km; 1.93%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Suma podjazdów: | 1248 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 31.47 km |
Więcej statystyk |
To był fatalny i rekordowy miesiąc jednocześnie (IX.2*2*) /Hrgn/
Środa, 30 września 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 52.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miesiąc fatalny, bo tylko 472 km nalatane...
/moja szkoła! :)) /
… ale jednocześnie wykręciłem rekordowe 109 km na Wielkim Kole (to był trzeci rekordowy miesiąc z rzędu :> ).
Ponadto Huragan przekroczył 28 kkm.
Sumahalucynogennych hamulcogennych przejazdów użytkowych po centrum z ostatnich dwóch tygodni na Huraganie. Pod koniec miesiąca to nawet do pracy nim jeździłem, bo na walkę z Wielkim Kołem nie miałem sił. :/
Lżej i szybciej, ale znów jestem anonimowy i "niewidzialny" na trasie - trudno się przyzwyczaić. :D
Za to pod pracą zabawne jest zdziwienie znajomych, że przyjechałem na zwykłym rowerze, jak inni. ;)))
/moja szkoła! :)) /
… ale jednocześnie wykręciłem rekordowe 109 km na Wielkim Kole (to był trzeci rekordowy miesiąc z rzędu :> ).
Ponadto Huragan przekroczył 28 kkm.
Suma
Lżej i szybciej, ale znów jestem anonimowy i "niewidzialny" na trasie - trudno się przyzwyczaić. :D
Za to pod pracą zabawne jest zdziwienie znajomych, że przyjechałem na zwykłym rowerze, jak inni. ;)))
Jak "skradłem show" na 47. Jeleniog. Jarmarku Staroci i Osobliwości ;) /36er/
Niedziela, 27 września 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 5.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jak sama nazwa wskazuje, miały być osobliwości, no więc poczułem się wywołany do tablicy. :)
Gapie, zamiast na stoiska, gapili się na mnie, sprzedawcy zresztą też. ;]
Nawet posągowy jelonek odwrócił głowę:
;p
W sobotę dość mokro, ludzi trochę mało, to przynajmniej dało się miejscami pojeździć po deptaku i rynku.
Nawet, po raz pierwszy w życiu, minąłem na mono inny monocykl, ale taki z elektrycznym napędem tudzież z e-balansem, więc gardzę podwójnie. ;ppp
O wiele ciekawsze były już te jednokołowce ;p
Pewnie gdybym trafił na zabytkowy monocykl, to bym nie wytrzymał i nabył...
Swoją drogą - widziałem w życiu chyba wszystko zabytkowe... za wyjątkiem monocykli. :>
Trafiły się też monocykle (?) na rękodziele:
Ponadto nabyłem (drogą kupna!) od pewnego żercy (sic!) nielichą książkę:
który jest autorem "Książnicy Słowiańskiej" i działa w te klocki niemało. Tamże ciekawa pogawędka, w której skupiałem się na hejtowaniu germano- i amerykano-filów. ;ppp
Natomiast w niedzielę znów podjechałem do Książnicy i żercy, bo mi się tematy jeszcze nie wyczerpały. xD
Ja tu gadu-gadu, leum-poleum ;) a tu z zaskoczki jakaś pańcia do mnie:
- Pan jeździ na jednym kole, prawda??
- xDDD No nawet stoi ono za tym stoiskiem. :) Ale skąd Pani mnie zna?? ;>
- Nie poznajesz mnie?!? To masz pecha! ;pp
- xDDD
Nadludzkim wysiłkiem przypomniałem sobie, że to taka jedna E. ;p Powiedzmy, że z internetów. ;p /nie mylić z Evitą z BS ;)) /
E. właśnie zgubiła resztę swojej rodziny, a że nie miała przy sobie komóry, to zrobiło się dość przygodowo, bo odnaleźć się w krążącym w - nomen omen - KÓŁKO tłumie nie jest łatwo. ;]
Po chwili rozmowy poszliśmy razem, cały czas nawijając - E. była dziabnięta prawie jak Lapec na urlopie w Wiśle xDDD ;)))) a ja też się nieźle "uruchomiłem", niczym jak za młodu. ;p ;]
/prawie jak nad morzem ;)) /
Do tego jeszcze notoryczne wesołe komentarze gapiów i kramarzy i można było "popłynąć". ;p
Zleźliśmy rynek ze 3 razy wzdłuż i wszerz, było mega wesoło, i nawet ludzie schodzili nam z drogi (ich szczęście, bo i tak na nikogo nie uważałem xD) . Tylko sprzedawcy nie schodzili z cen. ;))
Nabijaliśmy się ze wszystkiego - że się znamy, ale nie pamiętamy swoich imion (xD), z monocykla, z jej braku telefonu (a do domu miała dobre naście kilometrów) itd. xD
/ja telefon miałem... ale bez karty xDD /
Koniec końców, dziewoja odnalazła swojaków poza centrum miasta (xD) a że byłem już blisko swojego igloo to wróciłem na swoje śmieci - wszak wrażeń na ten dzień byłem już syty. ;) ;p
PS. E. lubi góry, rowery i do tego jest foką ;))) :O Ale wady też ma - np. taką, że jest zajęta. ;pp
Ale-ale: to nie wszystko! Tegoż dnia przekroczyłem osobiście (tzn. pomijając dystans poprzedn. właść.) 2 kkm na Wielkim Kole. W niemal 7 lat. ;]
Aktualnie moją inspiracją jest... 2 850 km. Niech mnie ktoś zaskoczy i zgadnie, dlaczego akurat taka liczba? ;> Podpowiedzi jak najbardziej są na blogu, ;p
To był rekordowy miesiąc w kategorii mono: 109 km (tyle samo, co rekord świata w jednorazowej jeździe wstecz xD ), w dodatku był to mój trzeci miesięczny rekord z rzędu. :O
Dla porównania: w najsłabszym roku (2016) przejechałem na mono 148 km - przez cały rok! o_O
Jedno Koło i 2 000 km :) /D-P-D, odc. 44-48 (147-151)
Piątek, 25 września 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
A 2 tysiące to potocznie "2 koła". Po podstawieniach wychodzi nam 2 koła na 1 kole. :)
Internety są gotowe nawet na taką abstrakcyjną zbitkę słów:
Monocykle parzystokołowe to dopiero jest fenomen - żeby jechać w przód, trzeba kręcić wstecz (i odwrotnie). ;]
2 kkm Wielkiego koła, ale jeszcze nie moje, bo pierwsze ~20 km popełnił poprzedni właściciel. ;p
Niby niedużo jak na prawie 7 lat, ale zróbcie więcej ;> ;pp
Kolejny tydzień wymęczony na Kolisku, choć nie zawsze chce mi się utrudniać życie. ;]
W dodatku w piątek miało lać, ale się nie zlękłem i uszło prawie na sucho. ;]
2 kkm i zerowe zużycie napędu, hamulców, sterów itp. badziewia. ;D ;p ;)
Opona być może coś tam się zużyła, ale tylko jedna. ;))
Co ciekawe - wciąż zero kapci, choć dziad Huragan na tych samych chodnikach łapie je jak szalony. ;]
W planach mam jeszcze więcej "kół"...
… a jak dożyję, to może nawet tyle...
Trzynastokołowy jednokołowiec! Grubo! :)
Internety są gotowe nawet na taką abstrakcyjną zbitkę słów:
Monocykle parzystokołowe to dopiero jest fenomen - żeby jechać w przód, trzeba kręcić wstecz (i odwrotnie). ;]
2 kkm Wielkiego koła, ale jeszcze nie moje, bo pierwsze ~20 km popełnił poprzedni właściciel. ;p
Niby niedużo jak na prawie 7 lat, ale zróbcie więcej ;> ;pp
Kolejny tydzień wymęczony na Kolisku, choć nie zawsze chce mi się utrudniać życie. ;]
W dodatku w piątek miało lać, ale się nie zlękłem i uszło prawie na sucho. ;]
2 kkm i zerowe zużycie napędu, hamulców, sterów itp. badziewia. ;D ;p ;)
Opona być może coś tam się zużyła, ale tylko jedna. ;))
Co ciekawe - wciąż zero kapci, choć dziad Huragan na tych samych chodnikach łapie je jak szalony. ;]
W planach mam jeszcze więcej "kół"...
… a jak dożyję, to może nawet tyle...
Trzynastokołowy jednokołowiec! Grubo! :)
65 kkm Krossa. Wciąż na oryginalnych hamulcach! :)
Czwartek, 24 września 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 65.20 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Takie tam na mieście...
Jelenia Góra, ul. Warszawska, żeby było śmieszniej. ;] A dodajmy jeszcze, że to niespełna 2 km od ścisłego centrum (samego Rynku!) :O
Fajna sprawa, szkoda ino, że musiałem przez tę niespodziankę uciekać w krzaki, coby tylko nie hamować przed trzodą. ;]
Tytułowe 65 kkm zajęło mi to 21 lat i 6 dni. ;]
Czyli 6 dni po terminie będącym czarnym scenariuszem. :/
To już drugi jubileusz w tym tygodniu, a będą jeszcze 2! :O
W środę i czwartek zmobilizowałem się machnąć po te 30-35 km po pracy, pomimo nocnej zmiany, w obawie przed nadciągającymi deszczami. Jak się później okazało - padało tylko w pt i sb, a od niedzieli znów sucho. ;]
W środę byłyPatoPiechowice, a w czwartek - bajorko. I tyle. ;p
Jelenia Góra, ul. Warszawska, żeby było śmieszniej. ;] A dodajmy jeszcze, że to niespełna 2 km od ścisłego centrum (samego Rynku!) :O
Fajna sprawa, szkoda ino, że musiałem przez tę niespodziankę uciekać w krzaki, coby tylko nie hamować przed trzodą. ;]
Tytułowe 65 kkm zajęło mi to 21 lat i 6 dni. ;]
Czyli 6 dni po terminie będącym czarnym scenariuszem. :/
To już drugi jubileusz w tym tygodniu, a będą jeszcze 2! :O
W środę i czwartek zmobilizowałem się machnąć po te 30-35 km po pracy, pomimo nocnej zmiany, w obawie przed nadciągającymi deszczami. Jak się później okazało - padało tylko w pt i sb, a od niedzieli znów sucho. ;]
W środę były
Wężówka (781m) - tym razem w góry całkiem pieszo :O pierwszy raz od wielu lat :O
Wtorek, 22 września 2020
Kategoria Nielicho
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 6.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Patogeneza:
We wtorek był Światowy Dzień Bez Samochodu i MZK woziło ludzi za darmoszkę ^-^ więc nie mogłem tego zmarnować i po 2 godzinach odsypiania nocki... zapukały (załomotały) SOMsiady xD
Wiedziałem, że przed wycieczką czeka mnie jeszcze doroczna rewizja techniczna budynku, ale zrobiono mi niespodziankę i przyspieszono ją o 2 godz., pewnie cobym za dużo nie pospał. xDDD
Po obchodzie i zszarganych nerwach wsiadłem w autobus MIEJSKI i pojechałem odchamiać się W GÓRY.
Tak, to jasna strona JG i tutejszego MZK - jako jeden z nielicznych (jedyny?) w kraju umożliwia wjazd miejskimi autobusami w góry właściwe (Borowice, Przesieka, Zachełmie, Jagniątków i Górzyniec). Jasna strona istnieje.. ;)
Ciekawe doświadczenie, jechać miejskim niskopodłogowcem wśród skał, serpentyn itp. ;>
Po górach nie chodzę pieszo (chyba że z rowerem na plecach, jak są "telewizory" ;) ) właśnie przez koszty dojazdu: za daleko na piechotę (min. 10 km do podnóża) a za blisko na autobusy (3 zł x2 ;p ).
Padło na przystanek w górnym Jagniątkowie i spacer do tytułowej Wężówki.
Najpierw, koło przystanku, Dom (a raczej pałac) noblisty, Gerharda H. ;p
Wstęp płatny, więc do srodka nie wbijałem ;p a szkoda, bo leci akurat wystawa o rowerzyście Karolu Wojtyle (!) i jego wyprawie rowerowej w te strony, w latach 50-tych. Bez przerzutek - szanuję. No chyba, że wprowadzał... ;D;D
W sąsiedztwie okazałej rezydencji takie fajne znalezisko :O
… tudzież bodaj najlepszy widoczek w całym Jagniątkowie. Ogólnie w J. to nic nie widać, bo wszędzie góry zasłaniają góry (te najbliższe) xD oraz badyle ;p )
5 minut dalej jesteśmy już w Karkonoskim P.N. - oczywiście bez biletu wstępu, pff! ;pp
W tygodniu, po sezonie, do tego w godzinach roboczych - niemal pusto :))
Paru emerytów na Drodze Pod Reglami i parę młodych i średnich na Koralowej Ścieżce (kierunek Czarny Kocioł Jagniątkowski). Milusio.
Na dole (w Kotlinie) słońce i 24* w cieniu, a na 600m+ cień badyli i silny wiatr - chłodno nawet idąc pod górę. :OO
I oto mój kolejny "szczyt" z Korony Gór Płaskich i Nijakich ;)) Ot, taka zmarszczka na północnym stoku Karkonoszy...
Szczyt może ledwo widoczny, ale jednak znaczący: to jest ostatni punkt przed Śnieżnymi Kotłami (*-*) który ma wystawę południową - i najbliższy punkt widokowy na owe Kotły. :) Tylko te badyle!! ;p Trochę powycinano, ale mogliby bardziej... ;ppp
Nawet tamże, w środku Parku i poza szlakiem (;p) znalazłem śmieci, i to jeszcze jakie - elementy wnętrz samochodowych! o_O
Ile wlazło do plecaka - tyle zabrałem...
W drodze powrotnej kombinowałem jeszcze nawiedzić Wodospad Wrzosówki
/potok Wrzosówka/
... ale brak doń zorganizowanego dojścia, a partyzantki mi się odechciało, z uwagi na sensacje żołądkowe. ;p Tudzież coraz silniejsze ataki Morfeusza. ;)
Troszku poczłapałem płaską Drogą Pod Reglami, tak dla podratowania zdrowia ;) dzięki czemu "na miasto" wyszedłem w centrum Jagn.
Rozkładu jazdy autobusów nie znałem (xD) ale - o dziwo - przyfarciłem, bo czekałem tylko 5 min. uff! ;p
Wycieczka stylem na Lapeca ;)) bo nie dość, że bez roweru ;p to jeszcze całą drogę pogryzałem słonecznik, hehe. ;]
Wyszło może mało spektakularnie (na więcej nie miałem zdrowia), ale odchamiłem się i odpocząłem od Jeleniej Dziury całkiem skutecznie.... chociaż, paradoksalnie, ani przez chwilę nie opuściłem jej granic administracyjnych. xD
We wtorek był Światowy Dzień Bez Samochodu i MZK woziło ludzi za darmoszkę ^-^ więc nie mogłem tego zmarnować i po 2 godzinach odsypiania nocki... zapukały (załomotały) SOMsiady xD
Wiedziałem, że przed wycieczką czeka mnie jeszcze doroczna rewizja techniczna budynku, ale zrobiono mi niespodziankę i przyspieszono ją o 2 godz., pewnie cobym za dużo nie pospał. xDDD
Po obchodzie i zszarganych nerwach wsiadłem w autobus MIEJSKI i pojechałem odchamiać się W GÓRY.
Tak, to jasna strona JG i tutejszego MZK - jako jeden z nielicznych (jedyny?) w kraju umożliwia wjazd miejskimi autobusami w góry właściwe (Borowice, Przesieka, Zachełmie, Jagniątków i Górzyniec). Jasna strona istnieje.. ;)
Ciekawe doświadczenie, jechać miejskim niskopodłogowcem wśród skał, serpentyn itp. ;>
Po górach nie chodzę pieszo (chyba że z rowerem na plecach, jak są "telewizory" ;) ) właśnie przez koszty dojazdu: za daleko na piechotę (min. 10 km do podnóża) a za blisko na autobusy (3 zł x2 ;p ).
Padło na przystanek w górnym Jagniątkowie i spacer do tytułowej Wężówki.
Najpierw, koło przystanku, Dom (a raczej pałac) noblisty, Gerharda H. ;p
Wstęp płatny, więc do srodka nie wbijałem ;p a szkoda, bo leci akurat wystawa o rowerzyście Karolu Wojtyle (!) i jego wyprawie rowerowej w te strony, w latach 50-tych. Bez przerzutek - szanuję. No chyba, że wprowadzał... ;D;D
W sąsiedztwie okazałej rezydencji takie fajne znalezisko :O
… tudzież bodaj najlepszy widoczek w całym Jagniątkowie. Ogólnie w J. to nic nie widać, bo wszędzie góry zasłaniają góry (te najbliższe) xD oraz badyle ;p )
5 minut dalej jesteśmy już w Karkonoskim P.N. - oczywiście bez biletu wstępu, pff! ;pp
W tygodniu, po sezonie, do tego w godzinach roboczych - niemal pusto :))
Paru emerytów na Drodze Pod Reglami i parę młodych i średnich na Koralowej Ścieżce (kierunek Czarny Kocioł Jagniątkowski). Milusio.
Na dole (w Kotlinie) słońce i 24* w cieniu, a na 600m+ cień badyli i silny wiatr - chłodno nawet idąc pod górę. :OO
I oto mój kolejny "szczyt" z Korony Gór Płaskich i Nijakich ;)) Ot, taka zmarszczka na północnym stoku Karkonoszy...
Szczyt może ledwo widoczny, ale jednak znaczący: to jest ostatni punkt przed Śnieżnymi Kotłami (*-*) który ma wystawę południową - i najbliższy punkt widokowy na owe Kotły. :) Tylko te badyle!! ;p Trochę powycinano, ale mogliby bardziej... ;ppp
Nawet tamże, w środku Parku i poza szlakiem (;p) znalazłem śmieci, i to jeszcze jakie - elementy wnętrz samochodowych! o_O
Ile wlazło do plecaka - tyle zabrałem...
W drodze powrotnej kombinowałem jeszcze nawiedzić Wodospad Wrzosówki
/potok Wrzosówka/
... ale brak doń zorganizowanego dojścia, a partyzantki mi się odechciało, z uwagi na sensacje żołądkowe. ;p Tudzież coraz silniejsze ataki Morfeusza. ;)
Troszku poczłapałem płaską Drogą Pod Reglami, tak dla podratowania zdrowia ;) dzięki czemu "na miasto" wyszedłem w centrum Jagn.
Rozkładu jazdy autobusów nie znałem (xD) ale - o dziwo - przyfarciłem, bo czekałem tylko 5 min. uff! ;p
Wycieczka stylem na Lapeca ;)) bo nie dość, że bez roweru ;p to jeszcze całą drogę pogryzałem słonecznik, hehe. ;]
Wyszło może mało spektakularnie (na więcej nie miałem zdrowia), ale odchamiłem się i odpocząłem od Jeleniej Dziury całkiem skutecznie.... chociaż, paradoksalnie, ani przez chwilę nie opuściłem jej granic administracyjnych. xD
Akcje z badylami i bajorko z Karkami /Kross/
Niedziela, 20 września 2020
Kategoria Standardowo
kilosy: | 65.30 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Cała słoneczna sobota spędzona na karczowaniu badyli u sąsiadów :) przyjemne z pożytecznym, bo jeszcze mi za to płacą ;p
Za to rowerowo słabo - ledwie 19 km uciułałem, do osiedla Orle, celem zamiany elektrośmieci na badyle (kwiaty). :> Byłem o właściwym czasie i miejscu, objechałem to osiedla (fakt, ze małe) 3 x i żadnej akcji nie było, wbrew zapowiedziom. :/
Niepotrzebnie tylko taszczyłem balast a do tego jeszcze pomyliłem sklepy z promkami, grr. ;p
W drodze powrotnej mijałem miejsce, w którym również przed 13stą (prawdopodobnie chwilę po mnie??) rozjechano rowerzystę o_O
brrr!
Sobota nieudana, to scalam ją z nieco lepszą niedzielą:
Najpierw na cieplicką giełdę, gdzie po obchodzie nie zastałem swojego 21 letniego (i 2 dniowego ;) ) Krossa na swoim miejscu... a mianowicie ktoś go przestawił o metr w bok, celem lepszego przypięcia swojego roweru xD grrr, połamałbym łapy! ;p
PS. niektórym to już naprawdę odwala z cenami: jakiś Janusz za 0,33 l soku pomidorowego (własnej roboty - powiedzmy..) zawołał 7 PLN xDDDD
Później Sobieszów (ul. Księżycowa i inspekcja budowy nowej DDR wzdłuż DW, pod Chojnikiem), dalej Podgórzyn, Miłków i Mysłakowice. Tamże sesja z jednym z ichnich zabytkowych domów tyrolskich:
/klasycy gatunku/
… oraz wjazd w budowę ronda, byleby tylko nie musieć hamować przed DW na Karpacz, która jak zawsze w weekendy jest przeciążona samochodami. :/
Następnie piknik nad bajorkiem, gdzie wpadłem już w taką rutynę, że dopiero po dłuższej chwili przypomniałem sobie, że mam widok na pełną panoramę Karkonoszy, a do tego parę zamków, więc w sumie można by popaczeć.. xDDD
Na bohaterkę odcinka nominuję jakąś Karynę, która opalała się w krótkich spodenkach, sportowym topie i... w skarpetkach. xDDD
Powrót - zaszalałem, bo przebiłem się przez całe centrum (Krakowska, PKP i mega rozkopana Wojska Polskiego). Dzięki małemu niedzielnemu ruchowi udało się przeżyć bezhamulcowo, choć nie było łatwo. ;]
Za to rowerowo słabo - ledwie 19 km uciułałem, do osiedla Orle, celem zamiany elektrośmieci na badyle (kwiaty). :> Byłem o właściwym czasie i miejscu, objechałem to osiedla (fakt, ze małe) 3 x i żadnej akcji nie było, wbrew zapowiedziom. :/
Niepotrzebnie tylko taszczyłem balast a do tego jeszcze pomyliłem sklepy z promkami, grr. ;p
W drodze powrotnej mijałem miejsce, w którym również przed 13stą (prawdopodobnie chwilę po mnie??) rozjechano rowerzystę o_O
brrr!
Sobota nieudana, to scalam ją z nieco lepszą niedzielą:
Najpierw na cieplicką giełdę, gdzie po obchodzie nie zastałem swojego 21 letniego (i 2 dniowego ;) ) Krossa na swoim miejscu... a mianowicie ktoś go przestawił o metr w bok, celem lepszego przypięcia swojego roweru xD grrr, połamałbym łapy! ;p
PS. niektórym to już naprawdę odwala z cenami: jakiś Janusz za 0,33 l soku pomidorowego (własnej roboty - powiedzmy..) zawołał 7 PLN xDDDD
Później Sobieszów (ul. Księżycowa i inspekcja budowy nowej DDR wzdłuż DW, pod Chojnikiem), dalej Podgórzyn, Miłków i Mysłakowice. Tamże sesja z jednym z ichnich zabytkowych domów tyrolskich:
/klasycy gatunku/
… oraz wjazd w budowę ronda, byleby tylko nie musieć hamować przed DW na Karpacz, która jak zawsze w weekendy jest przeciążona samochodami. :/
Następnie piknik nad bajorkiem, gdzie wpadłem już w taką rutynę, że dopiero po dłuższej chwili przypomniałem sobie, że mam widok na pełną panoramę Karkonoszy, a do tego parę zamków, więc w sumie można by popaczeć.. xDDD
Na bohaterkę odcinka nominuję jakąś Karynę, która opalała się w krótkich spodenkach, sportowym topie i... w skarpetkach. xDDD
Powrót - zaszalałem, bo przebiłem się przez całe centrum (Krakowska, PKP i mega rozkopana Wojska Polskiego). Dzięki małemu niedzielnemu ruchowi udało się przeżyć bezhamulcowo, choć nie było łatwo. ;]
Piątka Morsowego ;) /Wielkie Koło/
Niedziela, 20 września 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 5.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W niedzielny wieczór mała pętelka po mieście na mono. Niby opłotkami, niby mało ludzi, a i tak dużo interakcji - praktycznie co drugi machał, wołał, itd. ;] Wesołe jest życie monocyklisty. ;p
xD
xD
21. urodziny Krossa :)
Piątek, 18 września 2020
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 40.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie tak to miało wyglądać...
Miałem dokręcić do 65 kkm, ale najpierw były deszcze a potem praca po pracy - mimo tego codziennie pykałem chociaż po kilka km, ostatecznie dokręciwszy do 64 870 km. :/
Miałem zrobić rowerkowi jakiś prezent (wymiana opony albo ogarnięcie przerzutek) - zabrakło czasu i sił. :/
Miał być sprzęt w idealnym stanie - a nie jest: tylna przerzutka działa tylko od 3 do 7 biegu (przyczyna nieznana), a przednia zmienia biegi dobrze, ale jej prowadnica ma już tak potężne luzy, że łańcuch ociera na każdym biegu. :/
I raczej nie mam już co liczyć, że do końca roku wymęczę magiczne 2/3 ze 100 000, będących moją inspiracją... ;)
Przejazdy z tygodnia "po bułki" plus nowo wybudowaną DDRką Cieplice - Balaton (staw). Niezła jest - szeroki asfalt, pusto, niezłe widoki na Karki, o ile nie ma badyli ;p a do tego cały czas pod górkę (tzn. tylko w jedną stronę ;) ), i to w taki fajny sposób, że cały czas jest coraz bardziej stromo. :)
Bohaterem tygodnia, oprócz Krossa, jest jakiś Brajanek, który pod sklepem stwierdził:
- Ale ma pan fajny rower!
Będą z niego ludzie! ;ppp
PS. 21. Krossa i 38. moje. ;p :O
Miałem dokręcić do 65 kkm, ale najpierw były deszcze a potem praca po pracy - mimo tego codziennie pykałem chociaż po kilka km, ostatecznie dokręciwszy do 64 870 km. :/
Miałem zrobić rowerkowi jakiś prezent (wymiana opony albo ogarnięcie przerzutek) - zabrakło czasu i sił. :/
Miał być sprzęt w idealnym stanie - a nie jest: tylna przerzutka działa tylko od 3 do 7 biegu (przyczyna nieznana), a przednia zmienia biegi dobrze, ale jej prowadnica ma już tak potężne luzy, że łańcuch ociera na każdym biegu. :/
I raczej nie mam już co liczyć, że do końca roku wymęczę magiczne 2/3 ze 100 000, będących moją inspiracją... ;)
Przejazdy z tygodnia "po bułki" plus nowo wybudowaną DDRką Cieplice - Balaton (staw). Niezła jest - szeroki asfalt, pusto, niezłe widoki na Karki, o ile nie ma badyli ;p a do tego cały czas pod górkę (tzn. tylko w jedną stronę ;) ), i to w taki fajny sposób, że cały czas jest coraz bardziej stromo. :)
Bohaterem tygodnia, oprócz Krossa, jest jakiś Brajanek, który pod sklepem stwierdził:
- Ale ma pan fajny rower!
Będą z niego ludzie! ;ppp
PS. 21. Krossa i 38. moje. ;p :O
D-P-D na Wielkim Kole, odciny 42-43 (145-146)
Piątek, 18 września 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/już nawet "WITAM" nie chce się dopisywać ;p /
Przejazdy tylko w czwartek i piątek, po spektakularnym ochłodzeniu (wtorek-środa do 28* w cieniu, a czwartek-piątek ok. 16*). Mało tego: w piątek nad ranem w Jeleniej "wyzerowało się" do zaledwie 5*, a w niektórych parafiach, np. w Kamiennej Górze, był już pierwszy w tym sezonie przymrozek - formalnie wciąż jeszcze LATEM! :) Piękna sprawa. :)
W tenże piątkowy poranek w Jeleniej widziałem kilka osób całkowicie na letniaka, w tym jednego na rowerze! :OOO Nawet za czasów swojej młodości i "świetności" nie byłem takim hardcorem/idiotą. xD
PS. za parę dni dobrnę ze swoim Koliskiem do ładnego jubileuszu. ;>
20. Jeleniog. Parada Rowerów w pionie i w poziomie ;) /36er/
Niedziela, 13 września 2020
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
kilosy: | 6.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Moja inspiracja:
Realizacja...
Przed samym startem tradycyjnie już spotkałem się z Nahtahem z BS, jak przystało na alternatywnych rowerzystów (poziomki i pionki ;)). Bardzo łatwo dzięki takim rowerom odnaleźć się w tłumie - to ich największa zaleta w dużej masie rowerów. :)
Nahtah był jeszcze ze swoim człowiekiem "na poziomie", obaj uskutecznili dojazd i powrót na rowerach - 142 km - szanuję! W sumie ja też, ale w moim przypadku to było 1,4 +2,7 km, heh.
Tak poza tym, to więcej alternatywnych rowerów nie było (łącznie 3 na 905 możliwych). Sami BikeStateczni! :)
Tym razem reakcje publiczności były słabe (przeoczyła mnie nawet sąsiadka pod własnym domem, choć akurat jechałem samotnie xD). A najbardziej przeoczyły mnie lokalne media, tradycyjnie już. :p Fajne te ich relacje, takie nie za ciekawe... xDD
Chociaż nahtah jakoś się załapał a ja, jadąc niewiele za nim - już nie. xD
Przynajmniej sobie pogadaliśmy jak to alternatywny z alternatywnym - niewielu ludzi zna to, co dla nas jest codziennością: różni trąbią i machają z daleka, a my zwykle nie wiemy, czy to swoi, czy obcy. ;]
Trasa z Centrum pod Górę Chojnik - pod samiutkie góry, czyli.... ogólnie było w dół (sic!). Dla monocykla to niedobrze, bo na zjazdach objeżdżali mnie nawet przedszkolaki ;p za to na nielicznych podjazdach brałem ostry odwet. ;pp Aczkolwiek głównie na rzeczonych przedszkolakach xDD bo normalni rowerzyści byli już daleko z przodu. ;p
/tak, fociłem podczas jazdy na jednym kole, mijając policję :) /
Poziomka i Karki z odległości 9 km:
Dla tych wszystkich, którzy po 8 latach Wielkiego Koła na BSach nie bardzo ogarniają, że 36" to zauważalnie więcej niż 26 ;) ;p
/najniższy i najwyższy rower Parady. Przewijaj dalej.../
Z Paradą przejechałem 3 km, reszta to dojazd i samotny powrót. ;p
Więcej zdjęć i literek oczywiście na blogu Nataniachu. ;))
Do zo za rok, a może i wcześniej. ;)
Kupiłem w końcu dzwonek do Wielkiego Koła (zawsze to jeden paragraf mniej będzie w razie czego ;] ) i to jaki - zaszalałem, i kupiłem coś retro, 3x droższego od najtańszych (!):
PS. niniejszym wymęczyłem 5 kkm w tym roku (miało być z końcem czerwca xD).
Ta mała wycieczka dla ludzkości, to wielki krok dla Morsa. ;))
Realizacja...
Przed samym startem tradycyjnie już spotkałem się z Nahtahem z BS, jak przystało na alternatywnych rowerzystów (poziomki i pionki ;)). Bardzo łatwo dzięki takim rowerom odnaleźć się w tłumie - to ich największa zaleta w dużej masie rowerów. :)
Nahtah był jeszcze ze swoim człowiekiem "na poziomie", obaj uskutecznili dojazd i powrót na rowerach - 142 km - szanuję! W sumie ja też, ale w moim przypadku to było 1,4 +2,7 km, heh.
Tak poza tym, to więcej alternatywnych rowerów nie było (łącznie 3 na 905 możliwych). Sami BikeStateczni! :)
Tym razem reakcje publiczności były słabe (przeoczyła mnie nawet sąsiadka pod własnym domem, choć akurat jechałem samotnie xD). A najbardziej przeoczyły mnie lokalne media, tradycyjnie już. :p Fajne te ich relacje, takie nie za ciekawe... xDD
Chociaż nahtah jakoś się załapał a ja, jadąc niewiele za nim - już nie. xD
Przynajmniej sobie pogadaliśmy jak to alternatywny z alternatywnym - niewielu ludzi zna to, co dla nas jest codziennością: różni trąbią i machają z daleka, a my zwykle nie wiemy, czy to swoi, czy obcy. ;]
Trasa z Centrum pod Górę Chojnik - pod samiutkie góry, czyli.... ogólnie było w dół (sic!). Dla monocykla to niedobrze, bo na zjazdach objeżdżali mnie nawet przedszkolaki ;p za to na nielicznych podjazdach brałem ostry odwet. ;pp Aczkolwiek głównie na rzeczonych przedszkolakach xDD bo normalni rowerzyści byli już daleko z przodu. ;p
/tak, fociłem podczas jazdy na jednym kole, mijając policję :) /
Poziomka i Karki z odległości 9 km:
Dla tych wszystkich, którzy po 8 latach Wielkiego Koła na BSach nie bardzo ogarniają, że 36" to zauważalnie więcej niż 26 ;) ;p
/najniższy i najwyższy rower Parady. Przewijaj dalej.../
Z Paradą przejechałem 3 km, reszta to dojazd i samotny powrót. ;p
Więcej zdjęć i literek oczywiście na blogu Nataniachu. ;))
Do zo za rok, a może i wcześniej. ;)
Kupiłem w końcu dzwonek do Wielkiego Koła (zawsze to jeden paragraf mniej będzie w razie czego ;] ) i to jaki - zaszalałem, i kupiłem coś retro, 3x droższego od najtańszych (!):
PS. niniejszym wymęczyłem 5 kkm w tym roku (miało być z końcem czerwca xD).
Ta mała wycieczka dla ludzkości, to wielki krok dla Morsa. ;))