Wpisy archiwalne w kategorii
Jedzmy zdrowo i darmowo
Dystans całkowity: | 389.80 km (w terenie 13.20 km; 3.39%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Suma podjazdów: | 125 m |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 32.48 km |
Więcej statystyk |
Dzika Dzika Róża - poradnik ;)
Czwartek, 19 listopada 2015
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 13.90 | gruntow(n)e: | 3.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Dzika Dzika" w odróżnieniu od Dzikiej udomowionej. ;)
Jest w pobliżu polna droga "wysadzana" krzewami róży, a warto próbować każdego krzewu, bo różnice są duże i w smaku, i w zawartości witaminy C i w stopniu dojrzałości.
Więcej o Dz.R. tamże bo nie chce mi się za wiele produkować. ;p
Generalnie najlepiej jeść surową, bo obróbka dziesiątkuje zawartość wit. C, w porywach nawet o 100% (!).
Pestki są niejadalne, a róży właściwej jest bardzo mało i jest upierdliwa w odseparowaniu, ale i na to jest prosty sposób - wybieramy owoce które już zmiękły (ale jeszcze nie sfermentowały). Naciskamy jeden koniec a z drugiego wypływa gotowa "marmoladka" - zapewniam, że nieporównywalna z "marmoladką" znaną z pączków "różanych" tylko z nazwy.
Jaki to paradoks, że cenna, luksusowa wręcz substancja wisi sobie po krzakach i prawie nikt jej nie używa...
PS. wieje przemożnie, rower lata na boki a i tak się znajdują samochodziarze wyprzedzający na styk. :(
Jest w pobliżu polna droga "wysadzana" krzewami róży, a warto próbować każdego krzewu, bo różnice są duże i w smaku, i w zawartości witaminy C i w stopniu dojrzałości.
Więcej o Dz.R. tamże bo nie chce mi się za wiele produkować. ;p
Generalnie najlepiej jeść surową, bo obróbka dziesiątkuje zawartość wit. C, w porywach nawet o 100% (!).
Pestki są niejadalne, a róży właściwej jest bardzo mało i jest upierdliwa w odseparowaniu, ale i na to jest prosty sposób - wybieramy owoce które już zmiękły (ale jeszcze nie sfermentowały). Naciskamy jeden koniec a z drugiego wypływa gotowa "marmoladka" - zapewniam, że nieporównywalna z "marmoladką" znaną z pączków "różanych" tylko z nazwy.
Jaki to paradoks, że cenna, luksusowa wręcz substancja wisi sobie po krzakach i prawie nikt jej nie używa...
PS. wieje przemożnie, rower lata na boki a i tak się znajdują samochodziarze wyprzedzający na styk. :(
Pochrupując mlecze, popijając pokrzywą... :) (ora et labora, 3-5.V.2015)
Wtorek, 5 maja 2015
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho, Standardowo
kilosy: | 20.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W związku ze znacznym zainteresowaniem Czytelników jak i moim własnym :) dziś specjalny wpis z ciągiem dalszym zmagań z pokrzywami oraz z nowym etapem - zmagań z "mleczami"...
Posiłek :)) © mors
Pokrzywa zamiast kosmopolitycznej palemki :) © mors
To niesamowite, że popularne i uciążliwe chwasty są zarazem cennymi ziołami...
O ich zaletach zdrowotnych można pisać wiele, ale mi się nie chce ;p a zainteresowanych zachęcam do zgłębiania wiedzy tak w internetach jak i w księgach dawnych...
Nie mniej fascynuje mnie wizja, że żarcie rośnie samo, bez kupowania i bez uprawiania.
Czyż to nie absurd, że każdy wie, jak smakują pomarańcze i banany (kupne, importowane z dalekiego świata), a prawie nikt nawet choćby nie zaznał pokrzywy, "mleczy", lebiody, głogu, tarniny, bzu i innych darmowych, krajowych dobrodziejstw..?
Nie bez wątpliwości przystąpiłem do konsumpcji (sztućce są tylko dla lepszego zdjęcia ;) )... o ile pokrzywa smakuje jak większość ziół, czyli tak sobie/ujdzie w tłoku, to mleczyki...
Na razie żułem tylko łodygi i nie ukrywam, że smak jest... delikatnie pisząc "trudno akceptowalny" (np. Pani Matka poddała się po pierwszym gryzie :> ).
Nie tracę jednak ducha i liczę że inne jego podzespoły i metody obróbki będą bardziej zjadliwe (a zjeść można całość - liście i korzenie do sałatek, łodygi dorzucia żucia, a z kwiatów robi się syropy na kształt miodu, jakoby).
Do tematu powrócimy.
/Jak się odpowiednio wygłodzę. ;) /
PS. dziś pierwszy w tym roku dzień temperatur nieznośnych (25*C i przedburzowa duchota). o_O
Posiłek :)) © mors
Pokrzywa zamiast kosmopolitycznej palemki :) © mors
To niesamowite, że popularne i uciążliwe chwasty są zarazem cennymi ziołami...
O ich zaletach zdrowotnych można pisać wiele, ale mi się nie chce ;p a zainteresowanych zachęcam do zgłębiania wiedzy tak w internetach jak i w księgach dawnych...
Nie mniej fascynuje mnie wizja, że żarcie rośnie samo, bez kupowania i bez uprawiania.
Czyż to nie absurd, że każdy wie, jak smakują pomarańcze i banany (kupne, importowane z dalekiego świata), a prawie nikt nawet choćby nie zaznał pokrzywy, "mleczy", lebiody, głogu, tarniny, bzu i innych darmowych, krajowych dobrodziejstw..?
Nie bez wątpliwości przystąpiłem do konsumpcji (sztućce są tylko dla lepszego zdjęcia ;) )... o ile pokrzywa smakuje jak większość ziół, czyli tak sobie/ujdzie w tłoku, to mleczyki...
Na razie żułem tylko łodygi i nie ukrywam, że smak jest... delikatnie pisząc "trudno akceptowalny" (np. Pani Matka poddała się po pierwszym gryzie :> ).
Nie tracę jednak ducha i liczę że inne jego podzespoły i metody obróbki będą bardziej zjadliwe (a zjeść można całość - liście i korzenie do sałatek, łodygi do
Do tematu powrócimy.
/Jak się odpowiednio wygłodzę. ;) /
PS. dziś pierwszy w tym roku dzień temperatur nieznośnych (25*C i przedburzowa duchota). o_O