Wpisy archiwalne w kategorii
Biednie, brudno i odludno
Dystans całkowity: | 2023.20 km (w terenie 105.50 km; 5.21%) |
Czas w ruchu: | 02:55 |
Średnia prędkość: | 22.61 km/h |
Suma podjazdów: | 122 m |
Liczba aktywności: | 37 |
Średnio na aktywność: | 54.68 km i 2h 55m |
Więcej statystyk |
Wielkim Kołem do małych przysiółków (36")
Piątek, 1 maja 2015
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 23.41 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wieś morderców (pisałem o niej tamże ) i 2 malutkie przysiółki.
Mordercy siedzą w więzieniach albo na Wyspach (choć w sumie jedno nie wyklucza drugiego ;) ), a niedobitki (sic!) miały widowisko (jarali się jak jacy dzicy ;) ).
Zdjęcia z tamże polecam te z linku, bo aktualne, tzn. wiosenne, zupełnie nie pasują do charakteru tej wsi ;) ).
Później nawiedziłem tak małe wygnajewo, że nawet kościoła nie mają ;)) aczkolwiek taką infrastrukturę tamże postawili. Aż nie pasuje. ;)
Sobowtóry :) © mors
Taka infrastruktura w malutkim przysiółku pośrodku niczego © mors
Bardziej klimatyczne zdjęcia z tamże popełniłem swego czasu tam o. ;)
Jeden dojazd asfaltem a drugi leśnym duktem (acz oficjalnym, ze znakami itd.).
Niesamowite, że piasek i drobne kamienie były praktycznie niezauważalne.
A później drugi, podobny przysiółek i powrót asfaltem typu same muldy. Jazda tamże klasycznym, sztywnym MTB 26" to udręka, zaś na Słoniku - małe muldy są zupełnie ((!) niezauważalne, a nawet jak czasem rowerek podskoczy na czymś większym, to i tak nie jest źle, wszak podskakuje tylko raz... :)
Mordercy siedzą w więzieniach albo na Wyspach (choć w sumie jedno nie wyklucza drugiego ;) ), a niedobitki (sic!) miały widowisko (jarali się jak jacy dzicy ;) ).
Zdjęcia z tamże polecam te z linku, bo aktualne, tzn. wiosenne, zupełnie nie pasują do charakteru tej wsi ;) ).
Później nawiedziłem tak małe wygnajewo, że nawet kościoła nie mają ;)) aczkolwiek taką infrastrukturę tamże postawili. Aż nie pasuje. ;)
Sobowtóry :) © mors
Taka infrastruktura w malutkim przysiółku pośrodku niczego © mors
Bardziej klimatyczne zdjęcia z tamże popełniłem swego czasu tam o. ;)
Jeden dojazd asfaltem a drugi leśnym duktem (acz oficjalnym, ze znakami itd.).
Niesamowite, że piasek i drobne kamienie były praktycznie niezauważalne.
A później drugi, podobny przysiółek i powrót asfaltem typu same muldy. Jazda tamże klasycznym, sztywnym MTB 26" to udręka, zaś na Słoniku - małe muldy są zupełnie ((!) niezauważalne, a nawet jak czasem rowerek podskoczy na czymś większym, to i tak nie jest źle, wszak podskakuje tylko raz... :)
Przysiółki i zaułki (Skibice i okolice)
Niedziela, 15 marca 2015
Kategoria Odkrywczo, Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 44.50 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wspominany już kiedyś wrak wczesnej Nyski. Idealnie pasowałby do wożenia mojego ZZR Maratona na wystawy. :) Oj, jak bym woził. ;)
Wczesny model Nysy (Dzietrzychowice) © mors
Wczesna Nysa © mors
Wczesna Nyska - idealna do wożenia starych rowerów ZZR na wystawy ;)) © mors
Parafia Skibice, z dala od wszystkiego...
Ginący gatunek...
Skibice - główna arteria ;) © mors
Skibice - boczna "uliczka" © mors
Polna droga przez duże P (w randze "ulicy"). Słupy z prądem sugerują, że tam dalej coś się dzieje. ;) Ale nie nawiedziłem, bo mój napęd nawet po asfalcie już nie daje rady. :/
Polo Harlekin trafił pod strzechy - wersja rzadsza niż niektóre Rolls-Royce'y. Pozdro dla daltonistów. ;))
Wyjeżdżając z owej parafii coś mnie tknęło gzie się wbić w las i proszę - kolejny "skryty" poniemiecki cmentarz.
Większość tablic nagrobkowych była już skuta. ;)
Skibice - poniemiecki cmentarz © mors
Skibice - poniemiecki cmentarz © mors
Dar od natury © mors
Wczesny model Nysy (Dzietrzychowice) © mors
Wczesna Nysa © mors
Wczesna Nyska - idealna do wożenia starych rowerów ZZR na wystawy ;)) © mors
Parafia Skibice, z dala od wszystkiego...
Ginący gatunek...
Skibice - główna arteria ;) © mors
Skibice - boczna "uliczka" © mors
Polna droga przez duże P (w randze "ulicy"). Słupy z prądem sugerują, że tam dalej coś się dzieje. ;) Ale nie nawiedziłem, bo mój napęd nawet po asfalcie już nie daje rady. :/
Polo Harlekin trafił pod strzechy - wersja rzadsza niż niektóre Rolls-Royce'y. Pozdro dla daltonistów. ;))
Wyjeżdżając z owej parafii coś mnie tknęło gzie się wbić w las i proszę - kolejny "skryty" poniemiecki cmentarz.
Większość tablic nagrobkowych była już skuta. ;)
Skibice - poniemiecki cmentarz © mors
Skibice - poniemiecki cmentarz © mors
Dar od natury © mors
dpd (1-3.X.2014) plus Żary i okolice
Piątek, 3 października 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 56.96 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek nietypowo, bo od razu po pracy mała wycieczka, zupełnie po cywilnemu.
Zimny łokieć ;) © mors
/ktoś zauważył dłoń kierowcy ciężarówki? Chyba też to focił ;) /
.
Miała być dedykacja - paragon z najzabawniejszego sklepu ;p ale na paragonie nie ma nazwiska, a poza tym sprzedawczyni była mało uprzejma. ;p
Przy okazji pozwiedzałem sobie Żary, które niby dobrze znam (4 lata w liceŁum), co nie mniej odkryłem sporo mniejszych i większych motywów... np. "drugi" szpital. xD
Okolice sklepu Kijanek są chyba najmroczniejsze w całym, skądinąd nielichym mieście:
To na wprost to sklep Kijanek ;p
Powrót też trochę nietypowo, bo lasami. Za młodu to się częściej po krzakach chowało. Raptem 15km od chałupy wciąż jeszcze nieodkryte zakamarki....
/trochę spanikowałem, że podciśnienie pociągu zdmuchnie mi rower ;] /
Ponadto odkryto parę śródleśnych stawów i postindustrialne zgliszcza.
Oraz korzystano z posezonowych obniżek cen lodów. :p
Zimny łokieć ;) © mors
/ktoś zauważył dłoń kierowcy ciężarówki? Chyba też to focił ;) /
.
Miała być dedykacja - paragon z najzabawniejszego sklepu ;p ale na paragonie nie ma nazwiska, a poza tym sprzedawczyni była mało uprzejma. ;p
Przy okazji pozwiedzałem sobie Żary, które niby dobrze znam (4 lata w liceŁum), co nie mniej odkryłem sporo mniejszych i większych motywów... np. "drugi" szpital. xD
Okolice sklepu Kijanek są chyba najmroczniejsze w całym, skądinąd nielichym mieście:
To na wprost to sklep Kijanek ;p
Powrót też trochę nietypowo, bo lasami. Za młodu to się częściej po krzakach chowało. Raptem 15km od chałupy wciąż jeszcze nieodkryte zakamarki....
/trochę spanikowałem, że podciśnienie pociągu zdmuchnie mi rower ;] /
Ponadto odkryto parę śródleśnych stawów i postindustrialne zgliszcza.
Oraz korzystano z posezonowych obniżek cen lodów. :p
Gryżyce (przysiółek i kąpielisko)
Sobota, 9 sierpnia 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 21.50 | gruntow(n)e: | 4.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Lokalna żwirownia, latem tłoczne kąpielisko interesowało mnie niewiele. Co innego zimą. ;)
Stwierdziłem tylko obecność kilkuset osób i prawie tyle samo samochodów, a rowerów... 4 sztuki.
Z czego dwie sztuki jechały z właścicielkami w bikini. :p Cóż, nawet lato ma swoje plusy. ;)
Tymczasem 2 km dalej znajduje się zapyziały przysiółek od którego żwirownia wzięła swą nazwę, jednak mało kto o nim słyszał, bo nijak nie jest on nikomu po drodze.
6 domów, z czego 2 postpegieerowskie bloczki zamieszkane metodą "na krzywy ryj" przez kilka patologicznych rodzin, a wokół kiła i mogiła, śmieci, krzaki, brak wodociągów i kanalizacji, najbliższy asfalt ok. 5km stąd, brud, smród (dosłownie i w przenośni) i ubóstwo.
Aż strach się zatrzymać na zrobienie zdjęcia. ;]
Oczywiście nie ma sklepu ani kościoła ;) ani jakiejkolwiek komunikacji publicznej.
Dwa kolejne domy są normalne, choć infrastrukturę mają oczywiście taką samą.
A kolejne dwa są po drugiej stronie Bobru i tworzą osobną "dzielnicę", ma nawet oficjalną nazwę (Grajówka). Niby 200m odległości, ale pomiędzy nimi jest tylko elektrownia z kładką na zaporze. A odległość drogowa to ponad 10 km. Dodatkowo, oba te domy nawet się "nie widzą". Ciekawe miejsca do życia. ;)
To jest przykład tych "normalnych" domów :) © mors
Opodal:
Motyw ;p © mors
a za ścianą:
Nowy "odwiert" kopalni żwiru © mors
i z powrotem:
W tle jest zamieszkany dom © mors
Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni) © mors
A tymczasem kilometr dalej klasa wyzyskująca ;)
Rezydencja opodal nędzarzy © mors
I jeszcze takie tam, z innej parafii, ale pasujące do poprzednich:
Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;) © mors
"ROLNICZA" (?) © mors
Było prawie 30*C w cieniu ale jakoś przeżyłem. Pewnie dlatego, że w obie strony było z wiatrem, co się rzadko zdarza w skali dnia, a tu w półtorej godziny... :O
Stwierdziłem tylko obecność kilkuset osób i prawie tyle samo samochodów, a rowerów... 4 sztuki.
Z czego dwie sztuki jechały z właścicielkami w bikini. :p Cóż, nawet lato ma swoje plusy. ;)
Tymczasem 2 km dalej znajduje się zapyziały przysiółek od którego żwirownia wzięła swą nazwę, jednak mało kto o nim słyszał, bo nijak nie jest on nikomu po drodze.
6 domów, z czego 2 postpegieerowskie bloczki zamieszkane metodą "na krzywy ryj" przez kilka patologicznych rodzin, a wokół kiła i mogiła, śmieci, krzaki, brak wodociągów i kanalizacji, najbliższy asfalt ok. 5km stąd, brud, smród (dosłownie i w przenośni) i ubóstwo.
Aż strach się zatrzymać na zrobienie zdjęcia. ;]
Oczywiście nie ma sklepu ani kościoła ;) ani jakiejkolwiek komunikacji publicznej.
Dwa kolejne domy są normalne, choć infrastrukturę mają oczywiście taką samą.
A kolejne dwa są po drugiej stronie Bobru i tworzą osobną "dzielnicę", ma nawet oficjalną nazwę (Grajówka). Niby 200m odległości, ale pomiędzy nimi jest tylko elektrownia z kładką na zaporze. A odległość drogowa to ponad 10 km. Dodatkowo, oba te domy nawet się "nie widzą". Ciekawe miejsca do życia. ;)
To jest przykład tych "normalnych" domów :) © mors
Opodal:
Motyw ;p © mors
a za ścianą:
Nowy "odwiert" kopalni żwiru © mors
i z powrotem:
W tle jest zamieszkany dom © mors
Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni) © mors
A tymczasem kilometr dalej klasa wyzyskująca ;)
Rezydencja opodal nędzarzy © mors
I jeszcze takie tam, z innej parafii, ale pasujące do poprzednich:
Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;) © mors
"ROLNICZA" (?) © mors
Było prawie 30*C w cieniu ale jakoś przeżyłem. Pewnie dlatego, że w obie strony było z wiatrem, co się rzadko zdarza w skali dnia, a tu w półtorej godziny... :O
Buczek - ostatni przysiółek i Pstrąże - opuszczona baza
Środa, 30 lipca 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 68.00 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zabawne, ale 30. dnia miesiąca popełniłem pierwszą, normalną wycieczkę w lipcu (zwykły dystans i zwykły rower).
Chyba przesadnie poważnie podszedłem do tej odwróconej paraboli. ;)
Tym razem wykiwałem upał wstając o 5 a wyjeżdżając o 6 nad ranem. Miało być dalej i z pociągami, ale zgubiłem legitkę. ;p
Pierwszą połowę jechało się ciężko, bo spałem 3 godziny i się odzwyczaiłem od zwykłych rowerów (sic!).
Drugą połowę jechało się ciężko, bo było gorąco, duszno i pod wiatr. ;]
Ale i tak było fajnie. ;)
Buczek - przysiółek na końcu świata, daleko od szosy, bez asfaltowego dojazdu, na pograniczu lubuskiego i dolnośląskiego, zaiste "ziemia niczyja" i to jeszcze w bezpośrednim sąsiedztwie poligonu. Fantastyczne miejsce do życia... ;)
Jest to ostatnia (z 95) miejscowość w moim powiecie, jakiej jeszcze nie nawiedziłem - tam nigdy nie jest po drodze...
Realia okazały się nawet gorsze, niż przypuszczałem, normalnie wygwizdowie roku:
Buczek - malutki przysiółek na piaskach, ale jakiś folwark chyba miał © mors
Buczek - ścisłe centrum. Za rowerem jest główne skrzyżowanie z kałużą na całą szerokość drogi © mors
Pozioma jabłoń (z podpórką) © mors
Buczek - typowa zagroda © mors
/nieogrodzona zagroda to też zagroda? ;) /
Pożegnanie z Buczkiem... a w tle "widoczny" szczelnie zarośnięty dom © mors
Ruder zamieszkanych: 3, ruin opuszczonych: ok. 3, odpicowanych domków (letniskowych?): 3 (dane z pamięci).
Grubo było.
Ciągnąc trupistyczne klimaty (Leszno Górne, najbliższa normalna wieś):
Piękny egzemplarz ;) © mors
No i Pstrąże - słynna opuszczona poradziecka baza wraz ze sporym osiedlem. Poza tym, jest to najbliższy sąsiad tej przytulnej miejscowości xo powyżej...
Zaprawdę polecam wygooglowanie tematu i to każdemu, nie tylko entuzjastom opuszczoności. Spektakularne niszczejstwo...
Tylko jedno foto, bo straszyły mnie chmury tudzież lokalni "specjaliści" prowadzący tamże ostatnie "prace wykończeniowe". Sensu bardzo stricte.
Pstrąże - opuszczone osiedle (i baza wojskowa) © mors
Dojazd do Pstrąża - zlikwidowany most drogowy © mors
A na koniec, na równej, prostej drodze (remontują/przebudowują DW 297 na wielu odcinkach od granicy z dolnośląskiem aż prawie po Szprotawę) zagapiłem się i wpadłem do rowu. :D Mam nawet dowód:
Nagła zmiana trasy. ;) Tak mnie to zdziwiło, że aż musiałem uwiecznić ślady © mors
Dziękuję za uwagę. ;)
Chyba przesadnie poważnie podszedłem do tej odwróconej paraboli. ;)
Tym razem wykiwałem upał wstając o 5 a wyjeżdżając o 6 nad ranem. Miało być dalej i z pociągami, ale zgubiłem legitkę. ;p
Pierwszą połowę jechało się ciężko, bo spałem 3 godziny i się odzwyczaiłem od zwykłych rowerów (sic!).
Drugą połowę jechało się ciężko, bo było gorąco, duszno i pod wiatr. ;]
Ale i tak było fajnie. ;)
Buczek - przysiółek na końcu świata, daleko od szosy, bez asfaltowego dojazdu, na pograniczu lubuskiego i dolnośląskiego, zaiste "ziemia niczyja" i to jeszcze w bezpośrednim sąsiedztwie poligonu. Fantastyczne miejsce do życia... ;)
Jest to ostatnia (z 95) miejscowość w moim powiecie, jakiej jeszcze nie nawiedziłem - tam nigdy nie jest po drodze...
Realia okazały się nawet gorsze, niż przypuszczałem, normalnie wygwizdowie roku:
Buczek - malutki przysiółek na piaskach, ale jakiś folwark chyba miał © mors
Buczek - ścisłe centrum. Za rowerem jest główne skrzyżowanie z kałużą na całą szerokość drogi © mors
Pozioma jabłoń (z podpórką) © mors
Buczek - typowa zagroda © mors
/nieogrodzona zagroda to też zagroda? ;) /
Pożegnanie z Buczkiem... a w tle "widoczny" szczelnie zarośnięty dom © mors
Ruder zamieszkanych: 3, ruin opuszczonych: ok. 3, odpicowanych domków (letniskowych?): 3 (dane z pamięci).
Grubo było.
Ciągnąc trupistyczne klimaty (Leszno Górne, najbliższa normalna wieś):
Piękny egzemplarz ;) © mors
No i Pstrąże - słynna opuszczona poradziecka baza wraz ze sporym osiedlem. Poza tym, jest to najbliższy sąsiad tej przytulnej miejscowości xo powyżej...
Zaprawdę polecam wygooglowanie tematu i to każdemu, nie tylko entuzjastom opuszczoności. Spektakularne niszczejstwo...
Tylko jedno foto, bo straszyły mnie chmury tudzież lokalni "specjaliści" prowadzący tamże ostatnie "prace wykończeniowe". Sensu bardzo stricte.
Pstrąże - opuszczone osiedle (i baza wojskowa) © mors
Dojazd do Pstrąża - zlikwidowany most drogowy © mors
A na koniec, na równej, prostej drodze (remontują/przebudowują DW 297 na wielu odcinkach od granicy z dolnośląskiem aż prawie po Szprotawę) zagapiłem się i wpadłem do rowu. :D Mam nawet dowód:
Nagła zmiana trasy. ;) Tak mnie to zdziwiło, że aż musiałem uwiecznić ślady © mors
Dziękuję za uwagę. ;)
Deszcze niespokojne i nowe wygnajewa /Hrgn/
Niedziela, 22 czerwca 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 74.55 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Miało być szybkie kółeczko, a wyszło jak zawsze. ;)
Czyli pętanie się po przysiółkach, zaułkach i zaułkach zaułków...
Do tego znów uwikłałem się w teren na "kolarce" no i bawiłem się w chowanego z deszczami (pół godziny jazdy-pól godziny na przystanku-pół godziny jazdy i tak w kółko - średnia brutto 11km/h ;D ).
Sporo kóz po drodze, w szczególności jedna...
.
... kogoś mi przypominała...
...no tak, ALMETTE ! :D
Deja vu! ;D;D © mors
/chyba mnie nie zabije... :> /
i jeszcze tak-o:
Rogate impresje ;) © mors
.
Tymczasem na wioskach... szczegółowa penetracja (p)omijanego zawsze Bieniowa:
Czyżby zespawany z dwóch identycznych? © mors
W tym samym miejscu i czasie, żeby nie było.
.
Sąsiedzi zaglądają do okien, ale za to jacy cisi! © mors
.
Jedyny dojazd do muzeum Bieniowa © mors
.
i nowo "odkryte" Białowice, dojazd zniszczonym asfaltem a wyjazd polną drogą (na kolarce).
Zabawne, że jest tam może ze 25 domków, a każda najmniejsza dróżka oficjalnie jest imiennie nazwaną ulicą. Bodaj najmniejsza wieś jaką widziałem z nawami ulic...
Ulica Kościelna w Białowicach, czyli mały, wykoszony placyk © mors
/za drugim drzewem jest koniec, nie ma niczego (oprócz pól) /
Kościół w Białowicach © mors
W Białowicach © mors
I jeszcze takie tam z trasy:
Jeszcze "pachniał" spalenizną © mors
.
Było mokro, ale przynajmniej rześko. ;p
Czyli pętanie się po przysiółkach, zaułkach i zaułkach zaułków...
Do tego znów uwikłałem się w teren na "kolarce" no i bawiłem się w chowanego z deszczami (pół godziny jazdy-pól godziny na przystanku-pół godziny jazdy i tak w kółko - średnia brutto 11km/h ;D ).
Sporo kóz po drodze, w szczególności jedna...
.
... kogoś mi przypominała...
...no tak, ALMETTE ! :D
Deja vu! ;D;D © mors
/chyba mnie nie zabije... :> /
i jeszcze tak-o:
Rogate impresje ;) © mors
.
Tymczasem na wioskach... szczegółowa penetracja (p)omijanego zawsze Bieniowa:
Czyżby zespawany z dwóch identycznych? © mors
W tym samym miejscu i czasie, żeby nie było.
.
Sąsiedzi zaglądają do okien, ale za to jacy cisi! © mors
.
Jedyny dojazd do muzeum Bieniowa © mors
.
i nowo "odkryte" Białowice, dojazd zniszczonym asfaltem a wyjazd polną drogą (na kolarce).
Zabawne, że jest tam może ze 25 domków, a każda najmniejsza dróżka oficjalnie jest imiennie nazwaną ulicą. Bodaj najmniejsza wieś jaką widziałem z nawami ulic...
Ulica Kościelna w Białowicach, czyli mały, wykoszony placyk © mors
/za drugim drzewem jest koniec, nie ma niczego (oprócz pól) /
Kościół w Białowicach © mors
W Białowicach © mors
I jeszcze takie tam z trasy:
Jeszcze "pachniał" spalenizną © mors
.
Było mokro, ale przynajmniej rześko. ;p
Przypadkowy monocyklista, czyli niemrawy weekend z nielichą niespodzianką ;)
Niedziela, 13 kwietnia 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Mono, Nielicho
kilosy: | 61.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę miałem się kopsnąć na Ślężę, co to niby był tam szereg imprez pt. "otwarcie sezonu" rowerowego. Nazwa oburzająca, ale wypożyczali konkretne rowerki za darmochę, a choć raz chciałem pojeździć nie jak dziad. ;)
Ale wstając o 5 nad ranem (po 3 godz. snu) na pociąg stwierdziłem, że nie żyję ;]
Motywacja uleciała, zamiast 150-300 km (w zależności od opcji z PKP) pokolebałem się tylko troszku po pobliskich parafiach, aż tu nagle...
Pierwszy raz w życiu zupełnie przypadkowo spotykam innego monocyklistę :D © mors
Wcześniej tylko raz w życiu spotkałem innego, ale to było z lekka ustawione - doniesiono mi, gdzie ktoś trenuje (na sk8parku) i faktycznie zastałem go tamże.
A tym razem autentyczna niespodzianka, aczkolwiek ww. monocykl już widziałem, bo to jest ten sam egzemplarz, co gimnazisty z rzeczonego sk8parku. Skądinąd gimnazjum ww. wymienionego też to samo. ;]
Po chwili pojawił się także jego brat (też początkujący monocyklista) i zacząłem ich podjudzać, co to na mono można uskuteczniać i że oprócz tego co na youtube, to niektórzy np. wjeżdżają se na Gubałówkę, MORSkie Oko, Okraje, Przełęcz Karkonoską i inne takie... ;).
Ogólnie to podżegałem ich do innowacyjności. ;)
Karnąłem się także, co jest zagadnieniem, albowiem takim nie jeździłem, a średnica koła, wysokość siodła i długość korb robią w monocyklach olbrzymią różnicę (trzeba się "przeskalować" - ruchy nóg i reszty ciała pośrednio też). Udało się nie tylko w przód, ale i w tył, i to w ciągłości (bez zsiadania).
A dalej to już takie tam po wioskach:
W lesie kilka drzew było już "zajętych", cokolwiek by to nie znaczyło © mors
Głęboko skryty w lesie domek © mors
Remontują drogę do Brzeźnicy (same muldy i wąsko) © mors
Wiejskie motywy © mors
Remontują drogę do Brzeźnicy (same muldy i wąsko) © mors
A niedziela to już była tak nijaka, że nie było z czego robić nowego wpisu - dystanse zsumowane.
Ale wstając o 5 nad ranem (po 3 godz. snu) na pociąg stwierdziłem, że nie żyję ;]
Motywacja uleciała, zamiast 150-300 km (w zależności od opcji z PKP) pokolebałem się tylko troszku po pobliskich parafiach, aż tu nagle...
Pierwszy raz w życiu zupełnie przypadkowo spotykam innego monocyklistę :D © mors
Wcześniej tylko raz w życiu spotkałem innego, ale to było z lekka ustawione - doniesiono mi, gdzie ktoś trenuje (na sk8parku) i faktycznie zastałem go tamże.
A tym razem autentyczna niespodzianka, aczkolwiek ww. monocykl już widziałem, bo to jest ten sam egzemplarz, co gimnazisty z rzeczonego sk8parku. Skądinąd gimnazjum ww. wymienionego też to samo. ;]
Po chwili pojawił się także jego brat (też początkujący monocyklista) i zacząłem ich podjudzać, co to na mono można uskuteczniać i że oprócz tego co na youtube, to niektórzy np. wjeżdżają se na Gubałówkę, MORSkie Oko, Okraje, Przełęcz Karkonoską i inne takie... ;).
Ogólnie to podżegałem ich do innowacyjności. ;)
Karnąłem się także, co jest zagadnieniem, albowiem takim nie jeździłem, a średnica koła, wysokość siodła i długość korb robią w monocyklach olbrzymią różnicę (trzeba się "przeskalować" - ruchy nóg i reszty ciała pośrednio też). Udało się nie tylko w przód, ale i w tył, i to w ciągłości (bez zsiadania).
A dalej to już takie tam po wioskach:
W lesie kilka drzew było już "zajętych", cokolwiek by to nie znaczyło © mors
Głęboko skryty w lesie domek © mors
Remontują drogę do Brzeźnicy (same muldy i wąsko) © mors
Wiejskie motywy © mors
Remontują drogę do Brzeźnicy (same muldy i wąsko) © mors
A niedziela to już była tak nijaka, że nie było z czego robić nowego wpisu - dystanse zsumowane.
Nagła szarża na NRD ;) (Tuplice i pogranicze) /Hrgn/
Sobota, 29 marca 2014
Kategoria Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 65.95 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | 02:55 | śr. km/h: | 22.61 |
Zupełnie nieoczekiwanie dla Bundeswehry i samego siebie kopsnąłem się do NRD. Było z wiatrem więc jechałem wartko, coby wzmóc efekt zaskoczenia. :)
50,2 km do samej granicy koło Olszyny, z czasem netto 1h 59min (samo tak wyszło, spinałem się tylko na podjazdach). Blitzkrieg prawie jak w 1939, ino w drugą stronę. ;)
Pasuje jak ulał! :) © mors
Zjazd do terminala. W tle, po lewej, nieoznakowany zjazd do nieistniejącego przejścia (zerwany most) © mors
Lepiej uciekać... ;) (straż graniczna patrolująca ruch na nieistniejącym moście granicznym) © mors
Fajna praca...
Terminal-widmo w Olszynie © mors
Olszyna. Wymierający terminal © mors
Straszny syf w tamtych okolicach (na wsiach, nie mówię o samym terminalu). Dziwne, bo przez wiele lat gmina (urząd i jej mieszkańcy też) żyła z granicy, a wszędy ino bruki i dziury...
Olszyna city (zjazd do wsi Olszyna, dającej nazwę słynnemu przejściu granicznemu) © mors
Na zwiedzanie Olszyny "city" zabrakło czasu... wiem tylko, że jest malutka i że to powyżej to jedyna droga tamże.
Sytuacja podobna do Jakuszyc - obie nazwy są powszechnie znane, widnieją na tysiącach drogowskazów i map, ale każdy zna tylko przejście graniczne, a nie źródłosłów, czyli malutkie osady.
Po drugiej stronie też zjazd w las, nawet bez bruku i drogowskazu, ale ja cwanie się przygotowałem, że to skrót do mojej stacji kolejowej...
Że zostało 10 km pod wiatr (pierwsze 50 z wiatrem ;p ) to drobiazg, ale w połączeniu z napiętym czasem i luźnym piachem a później wrednym brukiem, którego miejscami nie dało się ominąć poboczem, za to wiódł pod górę (no i pod wiatr) - było gorąco. Cisnąłem 8km/h rwąc za kierownicę i męcząc się srodze, na 25 min. przed pociągiem. ;]
G#wniana droga do wsi Kałki © mors
Wieś Kałki i jej g#wniana droga (2km od granicy) © mors
Później było znacznie gorzej, ale nie fociłem, bo nie miałem już czasu. ;p
/chwilę wcześniej minąłem na tej drodze staruszka-prawdziwego rolnika, takiego prehistorycznego, zero komerchy. ;) W mojej wsi już dawno takich nie ma, a tu w 2014, przy granicy.../
Tuplice - wieś gminna, ma nawet 4-piętrowe bloki. Byłoby lepiej, jakby miała tabliczki, kaj jest stacja PKP...
W ostatniej chwili wpadam w taki oto zaułek, pięknieusrany usłany szkłami wszelakimi, a żem rozpędzonym był, to nie obeszło się bez hamowania po tymże :> (11. raz w tym roku, z czego 4 na Huraganie). :)
Tuplice - zjazd do stacji PKP © mors
Stacja w Tuplicach. Syfiasto, ale i światowo. ;) © mors
No i okazało się, że pomyliłem parafie, i z tejże pociąg odjeżdża kilkanaście minut później. ;]
Niepotrzebnie się wypruwałem, haratałem kolarkę na bruku, że o zbędnym hamowaniu nie wspomnę... ;]
Dla zabicia czasu zrobiłem jeszcze zakupy, tak szybkie, że nawet nie zdążyli mi roweru buchnąć. ;)
A w pociągu, przez sporą część trasy, byłem jedynym pasażerem. Zloty interes...
I jeszcze foty z dojazdu:
Słit focia z Zajączkiem ;) © mors
Bar 69 w Trzebielu, przy DK 12, blisko granicy z niemcami © mors
Bez komentarza. ;)
50,2 km do samej granicy koło Olszyny, z czasem netto 1h 59min (samo tak wyszło, spinałem się tylko na podjazdach). Blitzkrieg prawie jak w 1939, ino w drugą stronę. ;)
Pasuje jak ulał! :) © mors
Zjazd do terminala. W tle, po lewej, nieoznakowany zjazd do nieistniejącego przejścia (zerwany most) © mors
Lepiej uciekać... ;) (straż graniczna patrolująca ruch na nieistniejącym moście granicznym) © mors
Fajna praca...
Terminal-widmo w Olszynie © mors
Olszyna. Wymierający terminal © mors
Straszny syf w tamtych okolicach (na wsiach, nie mówię o samym terminalu). Dziwne, bo przez wiele lat gmina (urząd i jej mieszkańcy też) żyła z granicy, a wszędy ino bruki i dziury...
Olszyna city (zjazd do wsi Olszyna, dającej nazwę słynnemu przejściu granicznemu) © mors
Na zwiedzanie Olszyny "city" zabrakło czasu... wiem tylko, że jest malutka i że to powyżej to jedyna droga tamże.
Sytuacja podobna do Jakuszyc - obie nazwy są powszechnie znane, widnieją na tysiącach drogowskazów i map, ale każdy zna tylko przejście graniczne, a nie źródłosłów, czyli malutkie osady.
Po drugiej stronie też zjazd w las, nawet bez bruku i drogowskazu, ale ja cwanie się przygotowałem, że to skrót do mojej stacji kolejowej...
Że zostało 10 km pod wiatr (pierwsze 50 z wiatrem ;p ) to drobiazg, ale w połączeniu z napiętym czasem i luźnym piachem a później wrednym brukiem, którego miejscami nie dało się ominąć poboczem, za to wiódł pod górę (no i pod wiatr) - było gorąco. Cisnąłem 8km/h rwąc za kierownicę i męcząc się srodze, na 25 min. przed pociągiem. ;]
G#wniana droga do wsi Kałki © mors
Wieś Kałki i jej g#wniana droga (2km od granicy) © mors
Później było znacznie gorzej, ale nie fociłem, bo nie miałem już czasu. ;p
/chwilę wcześniej minąłem na tej drodze staruszka-prawdziwego rolnika, takiego prehistorycznego, zero komerchy. ;) W mojej wsi już dawno takich nie ma, a tu w 2014, przy granicy.../
Tuplice - wieś gminna, ma nawet 4-piętrowe bloki. Byłoby lepiej, jakby miała tabliczki, kaj jest stacja PKP...
W ostatniej chwili wpadam w taki oto zaułek, pięknie
Tuplice - zjazd do stacji PKP © mors
Stacja w Tuplicach. Syfiasto, ale i światowo. ;) © mors
No i okazało się, że pomyliłem parafie, i z tejże pociąg odjeżdża kilkanaście minut później. ;]
Niepotrzebnie się wypruwałem, haratałem kolarkę na bruku, że o zbędnym hamowaniu nie wspomnę... ;]
Dla zabicia czasu zrobiłem jeszcze zakupy, tak szybkie, że nawet nie zdążyli mi roweru buchnąć. ;)
A w pociągu, przez sporą część trasy, byłem jedynym pasażerem. Zloty interes...
I jeszcze foty z dojazdu:
Słit focia z Zajączkiem ;) © mors
Bar 69 w Trzebielu, przy DK 12, blisko granicy z niemcami © mors
Bez komentarza. ;)
Dukty i wiadukty
Niedziela, 9 marca 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Odkrywczo
kilosy: | 51.00 | gruntow(n)e: | 9.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
POMIMO ataku wiosny przełamałem się i coś tam pojeździłem, chyba w końcu się zaaklimatyzowałem. ;)
Jazda łatwa, lekka... i (nie)przyjemna - cóż to za satysfakcja, w taką pogodę? Za łatwo! ;p
I to jeszcze w tłumach innych rowerzystów, z których połowa (niedzielno-familijni) nie wiadomo czy jedzie czy ćwiczy stójkę ;) za to ogłuszająco świszczą łańcuchami, a druga połowa (trenujący szosowcy) jadą 3x szybciej, ale widzą wyłącznie nitkę asfaltu przed sobą...
Wychodzi na to, że tylko ja jechałem normalnie. ;)
Nawet wpadła dziś nowa parafia ;) tudzież 2 przysiółki, wszystko wybitnie zapyziałe (zero asfaltu w 3 sąsiednich wsiach, nieźle...) i to kilkanaście km od granicy z NRD...
Tym razem postawiłem nie na kilometry a na dokładność zwiedzania - będzie dużo mało ciekawych fot, raczej nie polecam. ;)
Dach rewelacyjny! © mors
Za dużo o 15 stopni ;p © mors
Są na BS ludzie jarający się wiaduktami... w niewielkich Lipinkach Łużyckich są aż 3:
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukty w Lipinkach Łużyckich © mors
Tamże "odkryłem" skromny pałacyk. Ma tą fajną cechę, że jest słabo splądrowany i w środku uchowało się trochę detali z epoki, tak jak lubię (zazwyczaj albo jest wszystko w ruinie, albo sztucznie odnowione). Foto jest jakie jest, bo przeszkadzały krzaki i ogrodzenie:
Pałacyk w Lipinkach Łużyckich © mors
Niechcący nawiedziłem zapyziały przysiółek Tyliczki - parę domów wśród pól i lasów, gdzie nie wiodą nie tylko jakiekolwiek asfalty, ale nawet i bruki - ewenement wręcz, jak to to się uchowało..
Główna droga dojazdowa do Tyliczek, odcinek w najlepszym stanie © mors
Główna droga dojazdowa do Tyliczek © mors
Tyliczki nawet nie stać na normalne tabliczki... panorama wsi prawie pełna © mors
Takie klimaty pomiędzy NRD a w miarę bogatymi Żarami...
Dalej lasy, pola, nicości i...
Wjazd do Piotrowic od strony Tyliczek, czyli znikąd ;) © mors
Piotrowice, kilkanaście km od NRD © mors
Z tego przystanku nic nie odjeżdża, ale chociaż daje poczucie cywilizacji ;) © mors
Wjazd do Piotrowic. Dziwnie trochę © mors
Delikatnie ujmując ;) © mors
Droga z Piotrowic do cywilizacji © mors
Świetne drogi dla "sztywniaka" z rwącymi się ze starości oponami. ;)
W końcu asfalty i dojazd do wsi Dębinka, co ma wyjątkowo rozcapirzoną, gwiaździstą wręcz, sieć dróg wewnętrznych, a wszystkie są albo brukowane albo są zwykłymi, piaszczystymi polnemi drogami. Dojechać i wyjechać można asfaltami, ale we wsi ich nie ma zupełnie. Wymyśliłem zjeździć sobie każden zakamarek i jak znam życie, to żaden z mieszkańców, oprócz listonosza i proboszcza ;) nigdy tego nie zrobił - często jedzie się kilometr piachami w pole, a na końcu są 2 domy. :)
Raptem 70 domów a jeździłem tam bodajże 1,5 godziny, to się nazywa staranne zwiedzanie. :)
Jak dorosnę... wiadukt i wiadukcik w Dębince © mors
"Rozdzielony" kościół w Dębince © mors
Pałacyk w Dębince © mors
Dębinka. Do rzeczonych Tuplic jest 6 km i mają własną stację, więc nie wiem, co to za nomenklatura © mors
Skład towarowy śmiga przez Dębinkę w kierunku NRD, czyli kącik "Oelka" ;) © mors
Powrót leniwy - pociągiem, bo mam 50% zniżki, więc sobie pojechałem, by zaoszczędzić. ;)
Jazda łatwa, lekka... i (nie)przyjemna - cóż to za satysfakcja, w taką pogodę? Za łatwo! ;p
I to jeszcze w tłumach innych rowerzystów, z których połowa (niedzielno-familijni) nie wiadomo czy jedzie czy ćwiczy stójkę ;) za to ogłuszająco świszczą łańcuchami, a druga połowa (trenujący szosowcy) jadą 3x szybciej, ale widzą wyłącznie nitkę asfaltu przed sobą...
Wychodzi na to, że tylko ja jechałem normalnie. ;)
Nawet wpadła dziś nowa parafia ;) tudzież 2 przysiółki, wszystko wybitnie zapyziałe (zero asfaltu w 3 sąsiednich wsiach, nieźle...) i to kilkanaście km od granicy z NRD...
Tym razem postawiłem nie na kilometry a na dokładność zwiedzania - będzie dużo mało ciekawych fot, raczej nie polecam. ;)
Dach rewelacyjny! © mors
Za dużo o 15 stopni ;p © mors
Są na BS ludzie jarający się wiaduktami... w niewielkich Lipinkach Łużyckich są aż 3:
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukt w Lipinkach Łużyckich © mors
Wiadukty w Lipinkach Łużyckich © mors
Tamże "odkryłem" skromny pałacyk. Ma tą fajną cechę, że jest słabo splądrowany i w środku uchowało się trochę detali z epoki, tak jak lubię (zazwyczaj albo jest wszystko w ruinie, albo sztucznie odnowione). Foto jest jakie jest, bo przeszkadzały krzaki i ogrodzenie:
Pałacyk w Lipinkach Łużyckich © mors
Niechcący nawiedziłem zapyziały przysiółek Tyliczki - parę domów wśród pól i lasów, gdzie nie wiodą nie tylko jakiekolwiek asfalty, ale nawet i bruki - ewenement wręcz, jak to to się uchowało..
Główna droga dojazdowa do Tyliczek, odcinek w najlepszym stanie © mors
Główna droga dojazdowa do Tyliczek © mors
Tyliczki nawet nie stać na normalne tabliczki... panorama wsi prawie pełna © mors
Takie klimaty pomiędzy NRD a w miarę bogatymi Żarami...
Dalej lasy, pola, nicości i...
Wjazd do Piotrowic od strony Tyliczek, czyli znikąd ;) © mors
Piotrowice, kilkanaście km od NRD © mors
Z tego przystanku nic nie odjeżdża, ale chociaż daje poczucie cywilizacji ;) © mors
Wjazd do Piotrowic. Dziwnie trochę © mors
Delikatnie ujmując ;) © mors
Droga z Piotrowic do cywilizacji © mors
Świetne drogi dla "sztywniaka" z rwącymi się ze starości oponami. ;)
W końcu asfalty i dojazd do wsi Dębinka, co ma wyjątkowo rozcapirzoną, gwiaździstą wręcz, sieć dróg wewnętrznych, a wszystkie są albo brukowane albo są zwykłymi, piaszczystymi polnemi drogami. Dojechać i wyjechać można asfaltami, ale we wsi ich nie ma zupełnie. Wymyśliłem zjeździć sobie każden zakamarek i jak znam życie, to żaden z mieszkańców, oprócz listonosza i proboszcza ;) nigdy tego nie zrobił - często jedzie się kilometr piachami w pole, a na końcu są 2 domy. :)
Raptem 70 domów a jeździłem tam bodajże 1,5 godziny, to się nazywa staranne zwiedzanie. :)
Jak dorosnę... wiadukt i wiadukcik w Dębince © mors
"Rozdzielony" kościół w Dębince © mors
Pałacyk w Dębince © mors
Dębinka. Do rzeczonych Tuplic jest 6 km i mają własną stację, więc nie wiem, co to za nomenklatura © mors
Skład towarowy śmiga przez Dębinkę w kierunku NRD, czyli kącik "Oelka" ;) © mors
Powrót leniwy - pociągiem, bo mam 50% zniżki, więc sobie pojechałem, by zaoszczędzić. ;)
Zdążyć przed utwardzeniem (błotnisty Lubartów i wiatrak w Witoszynie)
Niedziela, 1 grudnia 2013
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 62.50 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W lokalnej prasie 'mówili', że lada dzień mają utwardzać drogę Silno Małe (fajna nazwa, kojarzy się z bikestatsowymi wymiatarkami ;)) ) - Lubartów. I to czym utwardzić - podkładami kolejowymi (?!?!). Póki co nawiedziłem tę wiochę w wydaniu jedynie słusznym dla zadupi i wygwizdowi, czyli przed- (lub po- ) zimowym.
Asfalty ciągnięte do zapyziałych przysiółków strasznie psują ich charakter ;) - zobaczymy, co tutaj będzie...
Wioski nie znałem, bo ciut daleko (6 km od niemieckiej granicy) i nijak nie po drodze. Ale czego nie robię latem, to robię zimą. ;)
A ponadto, dojeżdżawszy, odkryłem niezłe ruiny wiatraka w Witoszynie - co niespotykane, wewnątrz uchowało się sporo drewnianego sprzętu. Nie wiem, jakim cudem dzieciarnia jeszcze tego nie podpaliła a bezrobotni nie pocięli na opał w piecach... (oby tylko tego nie przeczytali!).
Wiatrak stał niedaleko drogi (zwykłej, asfaltowej), przejeżdżałem tam nie raz, ale dopiero brak liści "otworzył mi oczy" - kolejny plus zimy. ;p
Fajnie tym bardziej, że za zdjęcia wiatraków moi ludzie w terenie w zamian wynajdują mi i wrzucają na BS gustowne okazy wraków. :)
W tym przypadku znalazłem se jedno i drugie na raz, co oczywiście nie zwalnia M. od poszukiwania stosownej dla mnie nagrody. ;p
Wiatrok i mistrz trwałości w swej późnej starości...
"Każdego czeka emerytura." ;)
Tamże:
Jadziem dalej. Opuszczam Silno Małe i jeszcze tylko ostatnie westchnienie za cywilizacją...
Epicka wiocha, w sam raz pod horrory. Bodajże 5 czy 6 domów w kupie i jeszcze 3 pojedyncze, pod lasem... tam gzie nawet wilki zawracają.
I to wcale nie żart z tymi wilkami - naprawdę występują od niedawna w owym lesie (jest nawet stosowny obszar "Natura 2k") więc jak wyjdą z lasu i przyuważą domy, to zasadniczo zawracają. :)
Mimo że ostatnio raczej nie padało to i tak cięgiem wszędy błoto.
I poza elektrycznością brak jakichkolwiek bajerów, typu autobus czy coś...
W całej wsi, przez kilkanaście minut, spotkałem żula ze swoją żuliettą ;) oraz (osobno), małą, "dziką" dziewczynkę.
I kilkanaście ujadających psów....
Powrót "drogą" na Witoszyn - jeszcze mniej utwardzoną i mniej "oficjalną" niż tamta dojazdowa.
Mimo głębokiego bieżnika w góralu jechałem częściowo grzęznąc... a teraz wyobraźmy sobie że tam mieszkamy i lubimy pośmigać szosówką... albo Żyrafą. ;)
Po tej imprezie świeżo ogarnięty napęd "zgrzytał na mnie zębami" (sic!) ;) a ubranie było całe uwalone - a ani na chwilę nie zjechałem z dróg publicznych. :)
Wyobrażacie sobie dojazdy do pracy, albo najlepiej na rozmowę o pracę? ;)
Bardzo silny wiater, przez pół trasy plecowy a przez pół - czołowy, gdzie z trudem wyciągałem frustrujące 15 km/h... ale to i tak zawsze lepiej niż upały. ;p;p
Niezła wycieczka, wiocha wybitna wręcz w swej kategorii, choć niby w bogatym powiecie żarskim...
Ponadto przebieg zawiera dojazd do kościoła i z powrotem. ;p
Asfalty ciągnięte do zapyziałych przysiółków strasznie psują ich charakter ;) - zobaczymy, co tutaj będzie...
Wioski nie znałem, bo ciut daleko (6 km od niemieckiej granicy) i nijak nie po drodze. Ale czego nie robię latem, to robię zimą. ;)
A ponadto, dojeżdżawszy, odkryłem niezłe ruiny wiatraka w Witoszynie - co niespotykane, wewnątrz uchowało się sporo drewnianego sprzętu. Nie wiem, jakim cudem dzieciarnia jeszcze tego nie podpaliła a bezrobotni nie pocięli na opał w piecach... (oby tylko tego nie przeczytali!).
Wiatrak stał niedaleko drogi (zwykłej, asfaltowej), przejeżdżałem tam nie raz, ale dopiero brak liści "otworzył mi oczy" - kolejny plus zimy. ;p
Fajnie tym bardziej, że za zdjęcia wiatraków moi ludzie w terenie w zamian wynajdują mi i wrzucają na BS gustowne okazy wraków. :)
W tym przypadku znalazłem se jedno i drugie na raz, co oczywiście nie zwalnia M. od poszukiwania stosownej dla mnie nagrody. ;p
Wiatrok i mistrz trwałości w swej późnej starości...
Wiatrak, Merc "Beczka", rupiecie, przedzimie© mors
"Każdego czeka emerytura." ;)
Ruiny wiatraka w Witoszynie© mors
Wnętrzności wiatraka w Witoszynie© mors
Tamże:
Dźwig na Ifie. Baczny obesrwator dostrzeże kabel z wtyczką opleciony na grillu chłodnicy (grzałka)© mors
Jadziem dalej. Opuszczam Silno Małe i jeszcze tylko ostatnie westchnienie za cywilizacją...
Droga na Lubartów - na trzecim planie Silno Małe© mors
Lubartów wita (wjazd od Silnego Małego). Nawet tabliczek miejscowości brak. A wszystko 6 km od niemiec© mors
Lubartów - "wylotówka" na Silno Małe© mors
Lubartów - ścisłe centrum ;)© mors
Lubartów - centrum ;) widok z drugiej strony. Zmiany od ostatnich 70 lat? JEDNO plastikowe okno© mors
Epicka wiocha, w sam raz pod horrory. Bodajże 5 czy 6 domów w kupie i jeszcze 3 pojedyncze, pod lasem... tam gzie nawet wilki zawracają.
I to wcale nie żart z tymi wilkami - naprawdę występują od niedawna w owym lesie (jest nawet stosowny obszar "Natura 2k") więc jak wyjdą z lasu i przyuważą domy, to zasadniczo zawracają. :)
Mimo że ostatnio raczej nie padało to i tak cięgiem wszędy błoto.
I poza elektrycznością brak jakichkolwiek bajerów, typu autobus czy coś...
W całej wsi, przez kilkanaście minut, spotkałem żula ze swoją żuliettą ;) oraz (osobno), małą, "dziką" dziewczynkę.
I kilkanaście ujadających psów....
Powrót "drogą" na Witoszyn - jeszcze mniej utwardzoną i mniej "oficjalną" niż tamta dojazdowa.
Droga Lubartów - Witoszyn... Nie wiem, jak ten dziadek w tle jedzie tędy na składaku, bo ja na góralu z trudem jechałem© mors
Mimo głębokiego bieżnika w góralu jechałem częściowo grzęznąc... a teraz wyobraźmy sobie że tam mieszkamy i lubimy pośmigać szosówką... albo Żyrafą. ;)
Po tej imprezie świeżo ogarnięty napęd "zgrzytał na mnie zębami" (sic!) ;) a ubranie było całe uwalone - a ani na chwilę nie zjechałem z dróg publicznych. :)
Wyobrażacie sobie dojazdy do pracy, albo najlepiej na rozmowę o pracę? ;)
Bardzo silny wiater, przez pół trasy plecowy a przez pół - czołowy, gdzie z trudem wyciągałem frustrujące 15 km/h... ale to i tak zawsze lepiej niż upały. ;p;p
Niezła wycieczka, wiocha wybitna wręcz w swej kategorii, choć niby w bogatym powiecie żarskim...
Ponadto przebieg zawiera dojazd do kościoła i z powrotem. ;p