Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
Studzianka - czynna stacja-widmo, Huragan w "Wiosce Wiatrów" i inne cuda Borów Dlnśl.
Wtorek, 16 września 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 73.26 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niby przeraźliwie płaskie i odludne Bory Dolnośląskie, ale i tam można coś ciekawego wyhaczyć. Szkoda tylko, że raz na 10 km. ;]
Jadę na HURAGANIE pod silny wiatr czołowy, jak się spinam to 25km/h, powoli tracę cierpliwość... a tu taki demotywator (ciekawy marketing turystyczny, nie ma co...):

Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :) © mors
W rzeczonym Pasterniku - niespodzianka: przydomowe składowisko... rzadkich, bardzo awangardowych i dawno już zapomnianych Citroenów CX :O
Akurat niedawno żem rozważał, że w życiu widziałem chyba tylko 2 takowe "kuzoria", i że więcej pewnie już nie zobaczę. A tutaj, na niedużym obejściu stało ich 16! Plus jeszcze nieokreślona ilość na podwórzu za domem! Niesamowite tym bardziej, że nie były to żadne "Angliki" ani wyciągnięte na lewo z niemieckich czy francuskich złomowisk - prawie wszystkie miały polskie tablice rej. (czasem białe, czasem jeszcze czarne). Ktoś je specjalnie skupuje i - najwyraźniej - nawet nie wyrejestrowuje. Ani nie restauruje - wszystkie w stanie raczej słabym, acz kompletnym. Intrygujące...
Bez zdjęć, bo komórką pod słońce... ale chyba kiedyś tam wrócę...
.
Studzianka - wieś opuszczona po 1945, w samym sercu Borów Dlnśl., bez drogi dojazdowej (tylko leśne), na piaskach... nie mam pojęcia, jak i dlaczego kiedyś tam żyli ludzie. Teraz po wsi pozostały zarośnięte fundamenty i zdziczałe drzewa owocowe i krzewy ozdobne - ciekawy widok w środku lasu.
Została także stacja kolejowa, 2 km ode wsi. I stacja jest i działa, nie tylko na papierze - w środku sezonu grzybowego jest to świetna opcja dla grzybiarzy.
Dopiero co przegoniłem takąąą jednąąą ;) z "moich" lasów a tu... 18 grzybiarzy! W dniu roboczym, w godzinach roboczych - wszyscy jechali na Legnicę. ;p A sio na swoje! ;p
Ciekawy to widok: stacja w środku lasu i tłumek ludzi (a na zwykłych wsiach wsiada 0-1 osoba).

Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl © mors
/pstrykłem jak już wsiedli.../
I tu pytanie do naszego eksperta - są jeszcze inne takie stacje? Widma, ale żywe i czynne?
.
Bardziej żywe wsie:

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..) © mors
.
W pewnym przydrożnym barze, "zapomnianym przez Boga" i Sanepid, przykolegował się pieszczoch - ufność i głaskliwość 10/10. :D
Bardzo ciekawy bar (celowo pomijam jego lokalizację) tak swojski i "autentyczny:, że bardziej się nie da. Wszystko własnej roboty, żadnej komerchy ani nowoczesności, cerata na stołach, półmrok, wiata z odpadów gospodarczych, kot ganiający po barze itd.
Jedyna cywilizowana chłodziarka sklepowa wręcz tam nie pasowała. ;]
A na gazetce - zdjęcia zawodników MTB (niechybnie dzieci właścicieli). Niespodzianka. ;)

Barowy pieszczoch © mors

Barowy pieszczoch © mors
I inne takie...
Jadę na HURAGANIE pod silny wiatr czołowy, jak się spinam to 25km/h, powoli tracę cierpliwość... a tu taki demotywator (ciekawy marketing turystyczny, nie ma co...):

Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :) © mors
W rzeczonym Pasterniku - niespodzianka: przydomowe składowisko... rzadkich, bardzo awangardowych i dawno już zapomnianych Citroenów CX :O
Akurat niedawno żem rozważał, że w życiu widziałem chyba tylko 2 takowe "kuzoria", i że więcej pewnie już nie zobaczę. A tutaj, na niedużym obejściu stało ich 16! Plus jeszcze nieokreślona ilość na podwórzu za domem! Niesamowite tym bardziej, że nie były to żadne "Angliki" ani wyciągnięte na lewo z niemieckich czy francuskich złomowisk - prawie wszystkie miały polskie tablice rej. (czasem białe, czasem jeszcze czarne). Ktoś je specjalnie skupuje i - najwyraźniej - nawet nie wyrejestrowuje. Ani nie restauruje - wszystkie w stanie raczej słabym, acz kompletnym. Intrygujące...
Bez zdjęć, bo komórką pod słońce... ale chyba kiedyś tam wrócę...
.
Studzianka - wieś opuszczona po 1945, w samym sercu Borów Dlnśl., bez drogi dojazdowej (tylko leśne), na piaskach... nie mam pojęcia, jak i dlaczego kiedyś tam żyli ludzie. Teraz po wsi pozostały zarośnięte fundamenty i zdziczałe drzewa owocowe i krzewy ozdobne - ciekawy widok w środku lasu.
Została także stacja kolejowa, 2 km ode wsi. I stacja jest i działa, nie tylko na papierze - w środku sezonu grzybowego jest to świetna opcja dla grzybiarzy.
Dopiero co przegoniłem takąąą jednąąą ;) z "moich" lasów a tu... 18 grzybiarzy! W dniu roboczym, w godzinach roboczych - wszyscy jechali na Legnicę. ;p A sio na swoje! ;p
Ciekawy to widok: stacja w środku lasu i tłumek ludzi (a na zwykłych wsiach wsiada 0-1 osoba).

Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl © mors
/pstrykłem jak już wsiedli.../
I tu pytanie do naszego eksperta - są jeszcze inne takie stacje? Widma, ale żywe i czynne?
.
Bardziej żywe wsie:

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..) © mors
.
W pewnym przydrożnym barze, "zapomnianym przez Boga" i Sanepid, przykolegował się pieszczoch - ufność i głaskliwość 10/10. :D
Bardzo ciekawy bar (celowo pomijam jego lokalizację) tak swojski i "autentyczny:, że bardziej się nie da. Wszystko własnej roboty, żadnej komerchy ani nowoczesności, cerata na stołach, półmrok, wiata z odpadów gospodarczych, kot ganiający po barze itd.
Jedyna cywilizowana chłodziarka sklepowa wręcz tam nie pasowała. ;]
A na gazetce - zdjęcia zawodników MTB (niechybnie dzieci właścicieli). Niespodzianka. ;)

Barowy pieszczoch © mors

Barowy pieszczoch © mors
I inne takie...
Żabka prowadzona przez Kijanki. Kuriozum z dedykacją ;p
Niedziela, 7 września 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.75 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Taka jedna Kijankaaa zazdrościła, że Czytelnicy tego bloga mają bez liku fajnych dedykacji i że też by raz kiedyś takową chciała. Ino co można takiej poczwarce zadedykować? Sadzawkę? Bagna? Ropuchę?
Ale, ale, dla guglującego nic trudnego...

Żabka prowadzona przez Kijanki © mors
Motyw mnie rozbraja nawet sam z siebie. :]
Skądinąd najbliższe sąsiedztwo Kijanek nie jest takie zabawne: mega obdrapana kamienica (z poniemieckimi napisami), kościół polsko-katolicki i małe "getto" Romów...
Dobrze, że to niedaleko od Morsownii, bo specjalnie tam popylałem i to w niesprzyjających warunkach pogodowych (28,0 - 29,9*C). ;p Skądinąd we wrześniu to nawet upał łatwiej się znosi (mniejsza parność).
Ale, ale, dla guglującego nic trudnego...

Żabka prowadzona przez Kijanki © mors
Motyw mnie rozbraja nawet sam z siebie. :]
Skądinąd najbliższe sąsiedztwo Kijanek nie jest takie zabawne: mega obdrapana kamienica (z poniemieckimi napisami), kościół polsko-katolicki i małe "getto" Romów...
Dobrze, że to niedaleko od Morsownii, bo specjalnie tam popylałem i to w niesprzyjających warunkach pogodowych (28,0 - 29,9*C). ;p Skądinąd we wrześniu to nawet upał łatwiej się znosi (mniejsza parność).
36 km na 36". Prawie 3 godz. balansu.
Sobota, 6 września 2014
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
kilosy: | 37.14 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zmęczyła mnie tylko temperatura (24 w cieniu, ale całość przy czystym niebie, pewnie przekraczało 30...), czasem tylko pobolewało nienaturalnie skręcone kolano, albowiem jedno pedałko, weteran kilku bicykli i monocykli, jest już tak zajechane, że ma tak wielkie luzy, że miota nim na boki jak wiadomo kto. ;)
Z resztą z tym pedałkiem miałem ciekawy problem, technicznie absurdalny wręcz - odkręcało mi się, mimo że było wkręcone prawidłowo (w przód).
Początkowo dokręcałem palcami, ale od jazdy na odkręconym pokrzywiły się gwinty i za trzecim razem ani w te, ani we wte... dobrz, że do najbliższej parafii było 200-300 m...
Najdłuższy jak dotąd mój dystans na Słoniku i drugi w ogóle na "monach". Oczywiście nie ma porównania do tego najdłuższego (44 km na kole 24" a trasa po Tatrach).
50 km na Słoniku jeszcze sobie wyobrażam, ale 100 nie bardzo, chyba że z osiemnastoma dłuższymi przerwami...
Lekkie rozczarowanie, bo w planach było grubo ponad 100, a nawet 200+ :/

Słoniku, uważaj! © mors

Nad Kwisą © mors

Świat z perspektywy 36" - wzrok prawie na równi ze wzrokiem kierowców TIRolotów © mors

Przy kaplicy w Pruszkowie © mors

Kanał Bobru koło Małomic © mors

PCT Joanna - zgadujta, o co tu chodzi? ;) © mors
Maks. prędk.:19,5 (bez spiny)
Średnia: 13,3 (tempo turystyczne)
Czas netto: 2h 47m
Czas brutto: 4h 7m (4 sklepy, zdjęcia, nawiedzanie cmentarzy dla zimnej a darmowej wody, gimnastyka, wywiady...).
Liczba obrotów korby: 13 031. Za dużo jak na mój gust - przydałoby się większe koło. :)
PS. bardzo miła niespodzianka na poniemieckiej, zniszczonej kostce - odcinek po dużej kostce szedł tak gładko, jak na sztywniaku MTB odcinek z drobną kostką - aż się nabrałem, że po tej dużej będzie jeszcze większa, bo coś nie trzęsie...
Z resztą z tym pedałkiem miałem ciekawy problem, technicznie absurdalny wręcz - odkręcało mi się, mimo że było wkręcone prawidłowo (w przód).
Początkowo dokręcałem palcami, ale od jazdy na odkręconym pokrzywiły się gwinty i za trzecim razem ani w te, ani we wte... dobrz, że do najbliższej parafii było 200-300 m...
Najdłuższy jak dotąd mój dystans na Słoniku i drugi w ogóle na "monach". Oczywiście nie ma porównania do tego najdłuższego (44 km na kole 24" a trasa po Tatrach).
50 km na Słoniku jeszcze sobie wyobrażam, ale 100 nie bardzo, chyba że z osiemnastoma dłuższymi przerwami...
Lekkie rozczarowanie, bo w planach było grubo ponad 100, a nawet 200+ :/

Słoniku, uważaj! © mors

Nad Kwisą © mors

Świat z perspektywy 36" - wzrok prawie na równi ze wzrokiem kierowców TIRolotów © mors

Przy kaplicy w Pruszkowie © mors

Kanał Bobru koło Małomic © mors

PCT Joanna - zgadujta, o co tu chodzi? ;) © mors
Maks. prędk.:19,5 (bez spiny)
Średnia: 13,3 (tempo turystyczne)
Czas netto: 2h 47m
Czas brutto: 4h 7m (4 sklepy, zdjęcia, nawiedzanie cmentarzy dla zimnej a darmowej wody, gimnastyka, wywiady...).
Liczba obrotów korby: 13 031. Za dużo jak na mój gust - przydałoby się większe koło. :)
PS. bardzo miła niespodzianka na poniemieckiej, zniszczonej kostce - odcinek po dużej kostce szedł tak gładko, jak na sztywniaku MTB odcinek z drobną kostką - aż się nabrałem, że po tej dużej będzie jeszcze większa, bo coś nie trzęsie...
Wsi spokojna, wsi wesoła! (nowe, odludne parafie: Krzewiny, Grabowiec, Lipno)
Sobota, 30 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 99.50 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dokręcanie do setki jest zbyt mainstreamowe ;p a poza tym to celowałem w 80 i trochę nie wyszło...
Nawet fajne te odludzia pomiędzy Krosnem Odrz., Nowogrodem Bobrz. i Zieloną Górą - takie spokojne, przytulne, zaciszne, nieskomercjalizowane, niebanalne...

Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;) © mors

Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p © mors

Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów © mors

Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P © mors

Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję © mors
W Grabowcu to nawet lotnisko mają! Tzn. kawał niezbyt poziomej łąki dla awionetek i szybowców, ale oficjalne ostrzeżenia są.
A później Lipno, gdzie nawet kruki zawracają. ;D

Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie © mors

Lipno - kościół i wielka lipa © mors
We wszystkich tych wsiach domki malutkie i nierzadko bardzo stare, co jest rzadko spotykane w lubuskim, a zwłaszcza w mojej okolicy.

Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...) © mors

Dożynki w Gorzupii © mors
A ponadto inne, drobne motywy, głównie z dedykacjami (dla wszystkich, którzy się poczuwają - żeby nikt mi nie był zazdrosny ;p ):





Nawet fajne te odludzia pomiędzy Krosnem Odrz., Nowogrodem Bobrz. i Zieloną Górą - takie spokojne, przytulne, zaciszne, nieskomercjalizowane, niebanalne...

Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;) © mors

Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p © mors

Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów © mors

Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P © mors

Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję © mors
W Grabowcu to nawet lotnisko mają! Tzn. kawał niezbyt poziomej łąki dla awionetek i szybowców, ale oficjalne ostrzeżenia są.
A później Lipno, gdzie nawet kruki zawracają. ;D

Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie © mors

Lipno - kościół i wielka lipa © mors
We wszystkich tych wsiach domki malutkie i nierzadko bardzo stare, co jest rzadko spotykane w lubuskim, a zwłaszcza w mojej okolicy.

Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...) © mors

Dożynki w Gorzupii © mors
A ponadto inne, drobne motywy, głównie z dedykacjami (dla wszystkich, którzy się poczuwają - żeby nikt mi nie był zazdrosny ;p ):





Morsownia - Mielno - Morsownia ;)
Sobota, 23 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 65.50 | gruntow(n)e: | 7.50 |
czasokres: | śr. km/h: |

Mielno... przy drodze z Żar do NRD ;) © mors
;p
Jak kto będzie w tym "prawdziwym" to pamiętajta, że w centrum jest pomnik morsa (zwierza). ;)
Być może kopsnę się do tego nadmorskiego w lutym, na ogólnopolski zlot morsów (ludzi). Marzy mi się dojazd tamże rowerem, kto wie...
Tymczasem zwierzaki w żarskim Mielnie:




.
W Straszowie, 7 km od NRD niezwykły kościół (?):

Kościół w Straszowie © mors

Kościół (?!) w Straszowie © mors


Schludne i pachnące (naprawdę!) wnętrze kościoła-obory © mors
A w dość prężnych Żarach taki rodzynek:

Ależ archaizm (w Żarach) © mors
.
I na deser kolejne wypasione zwierzaki:



A tak poza tym to udało mi się zabłądzić w lesie i zamiast 1 km wyszło 6 km "skrótu". ;)
Z podróżnikiem "Pepikiem" i jego poziomikiem
Czwartek, 21 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 39.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Potrójne 'pierwszy raz w życiu': zobaczyłem "poziomkę" na żywo, zobaczyłem przypadkowego podróżnika rowerowego ciężkiego kalibru w mojej okolicy i pierwszy raz jechałem i gadałem z "knedlikożercą". ;)
Choć temperatury ostatnio sprzyjają jeździe, to jakoś nigdy nie mam motywacji do jazdy po pracy, a głodny wykres woła...
Tym razem motywacja była spora i - na szczęście - dość powolna (duża masa i tylko jedno przełożenie z przodu).
Gadalim na przemian po polsko-czesku, po paru minutach po słaboangielsku-wmiaręangielsku, i znów pl-cz i znów ang-ang - chwilami mieszaliśmy języki nawet w jednym zdaniu. ;]
Trochę to było uciążliwe i nie zawsze się dogadywaliśmy, ale ogólnie było ciekawie.

Pogodny "Pepik" i jego poziomka © mors
Pepik był już w Polsce (i nie tylko) kilkukrotnie, i całkiem sporo się orientował, bez porównania lepiej niźli ja o Czechach...
Rozmawiali my o turystyce i geografii (zna m.in. nasze Tatry i nasze zamki krzyżackie), o społeczeństwach (pl i cz), o historii, gospodarce, polityce - a raczej a-polityce - gość jest antysystemowy. :)
Ponadto zna takie postaci jak Piłsudski, Wałęsa... Gomułka (pozdro dla kogo trzeba ;D ).
Podróżując ucieka przed światem biurokratów, którzy onegdaj wykończyli mu firmę (czy coś około tego - tu jakoś się słabo dogadywaliśmy), żyjąc skromnie, ale bezproblemowo.
Po czym patrzy na mój "wyjściowy" ubiór i pyta - skąd-dokąd jadę? - No z pracy do domu jadę... - A z jakiej pracy? -yyy, no... z biurokracji... xD
Mimo tego strzału w potylicę dalej ciekawie rozmawialiśmy... chociaż chwilę musiał ochłonąć. ;D
Dobrą godzinę takeśmy gaworzyli, także przy pożegnaniu. ;)
No i pojechał dalej...

Poziomy czeski sakwiarz w lubuskich lasach, niebywałe © mors
...do Włocławka, jak kto ciekaw. Może przetnie się z BBTourowcami. ;)
Sprzęt też jest wart uwagi - nie tylko, że rzadki gatunek roweru, to jeszcze wielość urzekających (bo bezkosztowych) patentów - sakwy, siedzenie z wózka inwalidzkiego, chlapacz z opakowania po jogurcie itd. itp.
Choć temperatury ostatnio sprzyjają jeździe, to jakoś nigdy nie mam motywacji do jazdy po pracy, a głodny wykres woła...
Tym razem motywacja była spora i - na szczęście - dość powolna (duża masa i tylko jedno przełożenie z przodu).
Gadalim na przemian po polsko-czesku, po paru minutach po słaboangielsku-wmiaręangielsku, i znów pl-cz i znów ang-ang - chwilami mieszaliśmy języki nawet w jednym zdaniu. ;]
Trochę to było uciążliwe i nie zawsze się dogadywaliśmy, ale ogólnie było ciekawie.

Pogodny "Pepik" i jego poziomka © mors
Pepik był już w Polsce (i nie tylko) kilkukrotnie, i całkiem sporo się orientował, bez porównania lepiej niźli ja o Czechach...
Rozmawiali my o turystyce i geografii (zna m.in. nasze Tatry i nasze zamki krzyżackie), o społeczeństwach (pl i cz), o historii, gospodarce, polityce - a raczej a-polityce - gość jest antysystemowy. :)
Ponadto zna takie postaci jak Piłsudski, Wałęsa... Gomułka (pozdro dla kogo trzeba ;D ).
Podróżując ucieka przed światem biurokratów, którzy onegdaj wykończyli mu firmę (czy coś około tego - tu jakoś się słabo dogadywaliśmy), żyjąc skromnie, ale bezproblemowo.
Po czym patrzy na mój "wyjściowy" ubiór i pyta - skąd-dokąd jadę? - No z pracy do domu jadę... - A z jakiej pracy? -yyy, no... z biurokracji... xD
Mimo tego strzału w potylicę dalej ciekawie rozmawialiśmy... chociaż chwilę musiał ochłonąć. ;D
Dobrą godzinę takeśmy gaworzyli, także przy pożegnaniu. ;)
No i pojechał dalej...

Poziomy czeski sakwiarz w lubuskich lasach, niebywałe © mors
...do Włocławka, jak kto ciekaw. Może przetnie się z BBTourowcami. ;)
Sprzęt też jest wart uwagi - nie tylko, że rzadki gatunek roweru, to jeszcze wielość urzekających (bo bezkosztowych) patentów - sakwy, siedzenie z wózka inwalidzkiego, chlapacz z opakowania po jogurcie itd. itp.
Ora et labora. I pierwsza łatka w życiu (!) (10-17.VIII.2014)
Niedziela, 17 sierpnia 2014
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 36.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Oryginalna dętka Dębicy wytrzymała bez JAKICHKOLWIEK problemów 15 lat/38 265 km, a jej chiński (no name) następca - niewiele ponad 2 miesiące/1kkm...
I to bynajmniej nie opona Dębicy (teraz i zawsze) wpuściła jej szmatę - przebicie było od wewnątrz, od małych grudek śniedzi (?) wewnątrz obręczy... o tempora, o mor(e)s...
Powietrze uciekało powoli, parę dni bawiłem się w pompowanie, ale w końcu załatałem - podwójny dyshonor. ;) I strach, kiedy kolejna nano-cząsteczka ją przebije...
Raz w życiu złapałem klasycznego kapcia na mono, raz w Huraganie zaczęło mi trochę uchodzić i dwa razy w Krossie (przez 15 lat!), ale tam dzięki Dębicom można było spokojnie jeździć dalej - nawet 2kkm, także po górach, bez pompki, z drutem na wylot opony - takie to były czasy!
W każdym z tych przypadków wymieniałem jednak dętki na nowe, a tym razem załatałem - pierwszy raz w życiu. ;]
Średnio raz do roku dyshonoruję się (bo zagraniczny) także nawiedzaniem sklepu z biedą w nazwie ;) a tu takie okazje odchodzą...

Wyjątkowa okazja - 5 zeta za dwa "naparstki", mi wychodzi prawie 1430 zł za litr ;] © mors
I to bynajmniej nie opona Dębicy (teraz i zawsze) wpuściła jej szmatę - przebicie było od wewnątrz, od małych grudek śniedzi (?) wewnątrz obręczy... o tempora, o mor(e)s...
Powietrze uciekało powoli, parę dni bawiłem się w pompowanie, ale w końcu załatałem - podwójny dyshonor. ;) I strach, kiedy kolejna nano-cząsteczka ją przebije...
Raz w życiu złapałem klasycznego kapcia na mono, raz w Huraganie zaczęło mi trochę uchodzić i dwa razy w Krossie (przez 15 lat!), ale tam dzięki Dębicom można było spokojnie jeździć dalej - nawet 2kkm, także po górach, bez pompki, z drutem na wylot opony - takie to były czasy!
W każdym z tych przypadków wymieniałem jednak dętki na nowe, a tym razem załatałem - pierwszy raz w życiu. ;]
Średnio raz do roku dyshonoruję się (bo zagraniczny) także nawiedzaniem sklepu z biedą w nazwie ;) a tu takie okazje odchodzą...

Wyjątkowa okazja - 5 zeta za dwa "naparstki", mi wychodzi prawie 1430 zł za litr ;] © mors
Stan Iowa czyli gmina Iłowa ;)
Niedziela, 17 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 45.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tamże i nie tylko...
Motyw dnia:

Motyw dnia :D © mors
Opodalże "nowe" odkrycie...

Cóż za archaizm i trupizm! :D © mors

Bardzo stary dźwig © mors
Nigdy takowego nie widziałem i nawet nie wiem, co to jest... oelka, ratuj! ;)

Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297 © mors
![Niedługo pierwsza rocznica remontu ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,509346,20140820,niedlugo-pierwsza-rocznica-remontu.jpg)
Niedługo pierwsza rocznica remontu ;] © mors

Stare i nowe © mors
Nawiedziłem także pałac i park w Iłowej (czyt. w Ajole ;) ). Niedawno odremontowany park okazał się na tyle urokliwy (obiekty małej architektury i inne zgrabne motywy)... że aż go nie fociłem :D (za dużo motywów, za słaby "aparat"). Sfociłem tylko pałacyk (współcześnie: zespół szkół ponadgimnazjalnych):

Pałac w Iłowej © mors

Dąb do podjazdów ;) © mors

Dąb do podjazdów ;p © mors
Po co ja tyle tych zdjęć wrzucam, to nie wiem...
Motyw dnia:

Motyw dnia :D © mors
Opodalże "nowe" odkrycie...

Cóż za archaizm i trupizm! :D © mors

Bardzo stary dźwig © mors
Nigdy takowego nie widziałem i nawet nie wiem, co to jest... oelka, ratuj! ;)

Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297 © mors
![Niedługo pierwsza rocznica remontu ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,509346,20140820,niedlugo-pierwsza-rocznica-remontu.jpg)
Niedługo pierwsza rocznica remontu ;] © mors

Stare i nowe © mors
Nawiedziłem także pałac i park w Iłowej (czyt. w Ajole ;) ). Niedawno odremontowany park okazał się na tyle urokliwy (obiekty małej architektury i inne zgrabne motywy)... że aż go nie fociłem :D (za dużo motywów, za słaby "aparat"). Sfociłem tylko pałacyk (współcześnie: zespół szkół ponadgimnazjalnych):

Pałac w Iłowej © mors

Dąb do podjazdów ;) © mors

Dąb do podjazdów ;p © mors
Po co ja tyle tych zdjęć wrzucam, to nie wiem...
30% zjazd "bez hamulców" - rekordowa ul. Szkolna w Karpaczu na monocyklu plus objazd Karkonoszy
Piątek, 15 sierpnia 2014
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 12.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po całym dniu podróży (z czego większość to dojazd, korki, objazdy i szukanie miejsc do parkowania) wylądowałem w Karpaczu, opodal kościołów. I miałem 48 minut na wjechanie na szczyt miasteczka (ponad 3km i ~200m w pionie), zabawę na rekordowej ul. Szkolnej i zjazd (na ostrym kole) z powrotem....
Częściowo zakorkowanymi ulicami, częściowo zakorkowanymi chodnikami (15 sierpnia - świąteczny dzień...) że o przebijaniu się przez zwarty kordon piechurów na deptaku nie wspomnę (przejechałem bez zsiadania, mimo że co chwilę musiałem robić stójkę a nawet wahadło przód-tył, którego dotąd zbytnio nie umiałem...).
Nie wiem, czemu ta ulica jest taka nie znana, leży zaraz poniżej zjazdu do Świątyni Wang i wali po oczach swoją stromizną, najprawdopodobniej największą w kraju...

Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;) © mors

Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;) © mors

Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk) © mors

Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :)) © mors
Aż mnie zemdliło w tymże miejscu - z wrażenia jak i ze strachu, że nie wyhamuję...było grubo, ale jeszcze nie u kresu możliwości...
Aż trudno sobie wyobrazić, co można by zjechać na monocyklach górskich (z ręcznym hamulcem i szeroką oponą)...
Staty-niestety, na podjazd nie miałem czasu. Przy takiej jakości nawierzchni byłoby to arcytrudne, o ile w ogóle sama stromizna by na to pozwoliła...

Niestety, tylko "płaska" częsć Szkolnej ma elegancki dywanik © mors

Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego © mors
Szacując z dokładnych map, to kluczowy odcinek Szkolnej, jakieś 250 metrów, ma 50 metrów przewyższenia :D
To coś jakby przejechać po Mazowszu 250 KILOmetrów...
Parafrazując teściów pewnego blogera z BS - tam to nawet samochody nie dawały rady... :)
Zazwyczaj po stromych drogach cisnę tylko wtedy, jak są "bicykliści" do zmasakrowania ;) a jak ich nie ma, to trochę cisnę a później zdjęcia (czyt.: odpoczynek ;p ). Tym razem cisnąłem brutalnie całą trasę... przeżyłem tylko dzięki chłodkowi (po południu 15*C), ale bez 3 dni bolesnych zakwasów się nie obeszło ;p
Kolejna legenda zaliczona, choć tylko częściowo... będzie po co wracać. ;)
A ponadto:
Szklarska Poręba:

Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;) © mors

Dedykacja ze szklarskiej ;) © mors

Bożena z widokiem na Karki ;) © mors
Chciałem machnąć jakiś motyw, choćby kciuk w górę, ale za dużo ludzi łaziło i głupio mi było. ;p
Oczywiście, można by powiedzieć, że to obce miasto i w 99% to turyści, czyli anonimowość....
.... a to własnie tamże, parę metrów obok, nielicha niespodzianka: w tłumie mnie rozpoznała, i to od tyło-boku.I to kobieta-faceta, nie odwrotnie. I to widzieli się raptem 2 dni w życiu i zupełnie nie wiedzieli, że w teraz w tym samym miejscu i czasie.... a jak? to chyba wiadomo - spróbujcie takiego szczęścia stojąc sobie z konwencjonalnym rowerem. ;p;p
A kto? Powinniście kojarzyć. ;p

Trafienie jak w lotka. ;)
.
.
2 miesiące później.... (dokończenie):

Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;) © mors

Po drzewach jedzie ;) © mors

Latający BMX © mors

Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat © mors

Loty ;p © mors

Loty ;p © mors
Żadnego monocykla tamże nie było, pfff! ;)

Zasady :) © mors

Kącik historyczny © mors

"Hamulce tarczowe ze wspomaganiem" - ostrzeżenie dla jadących z tyłu ;] © mors

Tańczące białogłowy... i monocykl © mors

Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;) © mors

Pomieszanie baśni ;) © mors

Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki "do golenia" a wejście boczne - za darmochę :D © mors

Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p ) © mors

Nader urokliwie © mors

Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim © mors
Częściowo zakorkowanymi ulicami, częściowo zakorkowanymi chodnikami (15 sierpnia - świąteczny dzień...) że o przebijaniu się przez zwarty kordon piechurów na deptaku nie wspomnę (przejechałem bez zsiadania, mimo że co chwilę musiałem robić stójkę a nawet wahadło przód-tył, którego dotąd zbytnio nie umiałem...).
Nie wiem, czemu ta ulica jest taka nie znana, leży zaraz poniżej zjazdu do Świątyni Wang i wali po oczach swoją stromizną, najprawdopodobniej największą w kraju...

Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;) © mors

Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;) © mors

Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk) © mors

Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :)) © mors
Aż mnie zemdliło w tymże miejscu - z wrażenia jak i ze strachu, że nie wyhamuję...było grubo, ale jeszcze nie u kresu możliwości...
Aż trudno sobie wyobrazić, co można by zjechać na monocyklach górskich (z ręcznym hamulcem i szeroką oponą)...
Staty-niestety, na podjazd nie miałem czasu. Przy takiej jakości nawierzchni byłoby to arcytrudne, o ile w ogóle sama stromizna by na to pozwoliła...

Niestety, tylko "płaska" częsć Szkolnej ma elegancki dywanik © mors

Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego © mors
Szacując z dokładnych map, to kluczowy odcinek Szkolnej, jakieś 250 metrów, ma 50 metrów przewyższenia :D
To coś jakby przejechać po Mazowszu 250 KILOmetrów...
Parafrazując teściów pewnego blogera z BS - tam to nawet samochody nie dawały rady... :)
Zazwyczaj po stromych drogach cisnę tylko wtedy, jak są "bicykliści" do zmasakrowania ;) a jak ich nie ma, to trochę cisnę a później zdjęcia (czyt.: odpoczynek ;p ). Tym razem cisnąłem brutalnie całą trasę... przeżyłem tylko dzięki chłodkowi (po południu 15*C), ale bez 3 dni bolesnych zakwasów się nie obeszło ;p
Kolejna legenda zaliczona, choć tylko częściowo... będzie po co wracać. ;)
A ponadto:
Szklarska Poręba:

Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;) © mors

Dedykacja ze szklarskiej ;) © mors

Bożena z widokiem na Karki ;) © mors
Chciałem machnąć jakiś motyw, choćby kciuk w górę, ale za dużo ludzi łaziło i głupio mi było. ;p
Oczywiście, można by powiedzieć, że to obce miasto i w 99% to turyści, czyli anonimowość....
.... a to własnie tamże, parę metrów obok, nielicha niespodzianka: w tłumie mnie rozpoznała, i to od tyło-boku.I to kobieta-faceta, nie odwrotnie. I to widzieli się raptem 2 dni w życiu i zupełnie nie wiedzieli, że w teraz w tym samym miejscu i czasie.... a jak? to chyba wiadomo - spróbujcie takiego szczęścia stojąc sobie z konwencjonalnym rowerem. ;p;p
A kto? Powinniście kojarzyć. ;p

Trafienie jak w lotka. ;)
.
.
2 miesiące później.... (dokończenie):

Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;) © mors

Po drzewach jedzie ;) © mors

Latający BMX © mors

Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat © mors

Loty ;p © mors

Loty ;p © mors
Żadnego monocykla tamże nie było, pfff! ;)

Zasady :) © mors

Kącik historyczny © mors

"Hamulce tarczowe ze wspomaganiem" - ostrzeżenie dla jadących z tyłu ;] © mors

Tańczące białogłowy... i monocykl © mors

Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;) © mors

Pomieszanie baśni ;) © mors

Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki "do golenia" a wejście boczne - za darmochę :D © mors

Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p ) © mors

Nader urokliwie © mors

Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim © mors
Poligony, Stalagi i inne piachy
Niedziela, 10 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Genialnie, Panie Morsie, pojechać przy 28-30*C sajgonie w piachy... ale jakimś cudem przeżyłem. Pomogła przechodząca obrzeżem burza (znikła jeszcze szybciej niż się pojawiła :O ) co nie mniej chyba się starzeję. ;)
W głębi lasu odkryto sporo ruin po Stalagach (nic spektakularnego, głównie fundamenty) i nawiedzono poligon, a nawet jednostkę wojskową -otwarta, wokół żywej duszy, żadnego ochroniarza... (tak, tak, jednostki wojskowe ochraniane są (?) przez cywilne firmy ochroniarskie (sic!).
A na koniec katarakty na Kwisie, dla podratowania przegrzanego zdrowia. ;)

Mogę jechać ;) © mors

Nie mogę wyjechać ;) © mors

Brama otwarta, żadnych strażników ani żywej duszy © mors

To wagony też rozbijają sobie obozy? © mors
W głębi lasu odkryto sporo ruin po Stalagach (nic spektakularnego, głównie fundamenty) i nawiedzono poligon, a nawet jednostkę wojskową -otwarta, wokół żywej duszy, żadnego ochroniarza... (tak, tak, jednostki wojskowe ochraniane są (?) przez cywilne firmy ochroniarskie (sic!).
A na koniec katarakty na Kwisie, dla podratowania przegrzanego zdrowia. ;)

Mogę jechać ;) © mors

Nie mogę wyjechać ;) © mors

Brama otwarta, żadnych strażników ani żywej duszy © mors

To wagony też rozbijają sobie obozy? © mors