thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Nielicho

Dystans całkowity:52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%)
Czas w ruchu:56:42
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:38842 m
Suma kalorii:1625 kcal
Liczba aktywności:1381
Średnio na aktywność:37.79 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Dolina Pałaców i Ogrodów (i rowerzystów ;) ) /Kross/

Piątek, 1 maja 2020
kilosy:45.06gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Ta Dolina to ewenement - raz, że pałac na pałacu, aż do znudzenia ;)

/Wojanów właściwy/


/Wojanów - Bobrów/

...a dwa - ponad 10 km zupełnie płaskiego terenu, choć bardzo malowniczego - miejscami jest tak bardzo płasko, że rzeki "stoją". Wśród gór! :O

W moim lubuskim, na nizinie, nie było tak płaskich rzek! :O

Jako największa płaska okolica w regionie (ponad 10 km zupełnie płaskie!), jest bardzo ceniona przez jeleniogórskich rowerzystów - "bo płasko" xD
I to nie tylko rodzinne wycieczki tam hasają, ale i mnóstwo szosznów tam trenuje - fajne te ich treningi, takie nie za ciężkie. ;)) ;p

Widoki są mega sielskie...


...i mega urozmaicone - bo tuż obok płaskich wybrzeży Bobru sterczą Góry Sokole - tutaj lewa "Bliźniaczka Bardotki" ;)) ;p


Było arcy-zacnie. ;] Dojechałem aż do Trzcińska i wróciłem bezhamulcowo... prawie - bo przez buraka na lokalnej dróżce musiałem zahamować na płaskim, 1 km od domu, grrr! To już trzeci raz w tym roku :D z czego ani razu w górach. xD

Kaczka po karkonosku i śledzie w pokrzywach :) Plus podsumowanie rekordowego kwietnia. :) /Kross/

Czwartek, 30 kwietnia 2020
kilosy:36.63gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho


Najpierw Mysłakowice i okolice: pałacyk, parki, 50 zabytkowych domów tyrolskich no i co kawałek widoki na Karkonosze, słowem... wioska jakich wiele. ;))

A później Kostrzyca i okolica, gdzie wpadło parę nowych zakątków. Wśród kolonii nowych, banalnych domków, odkryłem taką oto sielską enklawę *-*

Rozwaliło mi skalę na sielskościomierzu...


/dokarmiałem chlebkiem z Piekarni Górskiej w Szklar. Por. ;) /

Na koniec jeszcze Leśny Bank Genów, Łomnica i okolica ;)

*-*

Miało być zwyczajnie, a wyszło jak zwykle. ;) W dodatku udało się ujść suchą stopą i kołem, choć kilka kropelek spadło, uff.


Kwiecień kończę rekordowym dystansem kwietniowym (1106 km) - co jak na calutki miesiąc bez pracy jest słabiutkim wynikiem, ale z drugiej strony, jak na miesiąc narodowej izolacji... to lepiej zmieńmy temat. ;p
Najlepiej zmieńmy na liczbę komciów ;) ~250 to mój drugi kwietniowy wynik ;p i to praktycznie bez żadnej goownoburzy. ;))



Kolejny sezon na dzikie żarcie rozpoczęty. :) Dziś wcinałem śledzie w occie w liściach świeżej pokrzywy - świetne połączenie (sam wymyśliłem ;p ) - płetwy lizać, polecam! :))

Dom-góry-dom-góry-dom-góry (odnowiony Złoty Widok w Szklar. Por.) - w nocy i o poranku :) /Kross/

Wtorek, 28 kwietnia 2020
kilosy:87.56gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Jest już na tyle gorąco ;p że nie da się jeździć w południe po górach, a i po płaskim słońce dokucza.
No to pojechałem w nocy. :) Start o 1:30, koniec o 10:00 :)
Pierwotny plan to "dwieście po mieście" :) /oczywiście peryferiami/ ale po 68 km miałem dość ;p
Obfociłem wschód słońca i Śnieżne Kotły w jego blasku (nieźle, choć poniżej oczekiwań) i powlokłem się w góry właściwe - na śpiocha, pod górkę, pod wiatr i jeszcze tylko 2,2 atm w tylnym kole - było grubo. ;p






Spod Wodospadu Szklarki pół godziny wprowadzania roweru szlakiem po stromym zboczu, z połową plecaka puszek w dodatku (w ramach sprzątania gór - nie, że tyle wypiłem ;) ). No i jeszcze słońce zaczęło dokuczać - sponiewierałem się trochę. ;]

Na szczęście na odnowionym Złotym Widoku jest 12 leżaków (i 0 ludzi rano) ^-^

Co Ty kułła wiesz o leżakowaniu?!? ;D;D

Czytałem z tej panoramy jak z otwartej książki. :)) Dla mniej "oczytanych" w Karkonoszach jest ściągawka (niebieska tablica).

Mieszkałbym...

Wszystko otwarte dosłownie kilka dni temu - jeszcze jest mało śmieci i zniszczeń (większość leżaków miała ślady deptania butami - brawo...). Jak znam życie, to pewnie to sfajczą...


Mordęga wycieczka niezbyt udana (poza Złotym Widokiem), bo nawet połowy planu nie wykonałem. :/ Gdzież te czasy, gdy do Jeleniej jechałem 115 km (z lubuskiego) - też w nocy, ale przy -5*C :)) /a teraz przy +7/. Kiedyś to było...


Na dobitkę trafiło mi się hamownie ;p o ironio: na płaskim, na skrzyżowaniu, 3 km od domu. :(( ;p

Ale za to przekroczyłem (niechcący :D ) 7O.ooo km na BS. ;]

Aż po "Horyzont" ;) /Kross/

Sobota, 25 kwietnia 2020
kilosy:40.58gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Straszyło deszczem, ale znów nic nie padało. o_O
Jednak nie ryzykowałem i w głąb gór nie jechałem, bo tam zawsze łatwiej o deszcz.
Smutek... to ksywka takich oto wczesnych Żuków (jakoby mialy smutne przody ;) ):

/OSP Poźrzadło - fajna miejscowość w lubuskim, blisko granicy z Niemcami, w dodatku przy drodze tranzytowej, hyhyhy.../

Nowy przybytek w Jeleniej:

/gdzie przecinki i myślniki?? ;p /

W Piechowicach O.W. "Horyzont" na horyzoncie. Dedykacja dla 'sierra' ;)


Tamże - ciekawe w dobie pandemii ;))

/same Harleuqiny i inne szmiry ;p /

Ostatnia prosta przed Szklar. Por. i zarazem granica gór (na rzece) - po prawo Izery a po lewo Karkonosze:


Tylko tutaj, na przełomie Kotliny Jeleniogórskiej i gór Izerskich, można obserwować Horyzont z bliska ;)) 

Krowy i obiekt na dole dedykuję sobie. ;)
Absurdalny jest dojazd do tego "Horyzontu" (zapytajcie 'sierrę' ;D ) - trzeba z Piechowic wyjechać (tzn. ostro podjechać!) do Szklarskiej, tam na drugą stronę tej góry, od lewej strony, a później zjechać ostro w dół do tego ośrodka, formalnie znów do Piechowic - jest to jedyna droga. ;]
No i przy okazji widać zachód słońca o 17:30 o_O zimą to dopiero tam jest mroczno! o_O

Miało być słabo, a wyszło jak zwykle. ;)) W dodatku przekroczyłem 63,5 kkm. ;))


Nie ogarniam nowego PBS-a i teraz nie będzie moich zdjęć na stronie głównej BS :>

Mała Laponia i Mała Japonia w Górach Olbrzymich :) /Hrgn/

Piątek, 24 kwietnia 2020
kilosy:46.38gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
Góry Olbrzymie to dawna nazwa Karkonoszy.
Mała Laponia - osada Kalevala w śródgórskich Borowicach (600m +)
Mała Japonia - ogrody Siruwia w śródgórskiej Przesiece (prawie 600m).
Hrgn - Romet Huragan. ;)
Suma podjazdów: 642 m
Wszystko już wiecie? To dziękuję za uwagę. ;ppp

Prawdopodobnie najlepszy widok na Śnieżkę :) - Księża Góra (626m) i jej zamek, tudzież inne zakątki Karpacza i Kowar /Kross/

Czwartek, 23 kwietnia 2020
kilosy:68.60gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Nareszcie nawiedziłem fenomenalnie położoną, owianą tajemnicami, choć mało znaną Księżą Górę w Karpaczu (uwaga: opis na wiki sporo różni się od opisu na miejscu - przede wszystkim wjazd nie był zamknięty).
Owiana tajemnicami - bo w zameczku na szczycie rezydował podczas IIWŚ sam Goering, a później kolejni, już nasi, przywódcy, np. Bierut, Gomułka, Gierek, Bolek ;)) Kwach ;) a nawet Angela-makrela. ;))
Mało znana - bo ma cosik słaby marketing. ;)
Fenomenalnie położenie - bo to praktycznie jedyny obiekt w Karpaczu, który nie jest na północnym zboczu, a na szczycie góry, gwarantując najlepszą możliwą panoramę Karkonoszy i do tego jeszcze na pół dolnego Karpacza przy okazji:
Prawdopodobnie najlepszy punkt widokowy na Śnieżkę (i na dolny Karpacz)
Prawdopodobnie najlepszy punkt widokowy na Śnieżkę (i na dolny Karpacz) © mors

Aż mnie oczy mgłą zachodziły... chociaż nie, to tylko para na okularach. ;)
Sam dojazd to już niezła przygoda - wzorcowa serpentyna po wzorcowej, "okrągłej" górze: cały czas jedziemy w kółko, kilkukrotnie okrążając górę. Cały czas zakręt, bez przerwy. :))
Z góry ściągnęła mnie wyłącznie grawitacja, bo już miałem przykuwać się do skał :)) a zdjęć tylko dlatego tak mało, bom... zapomniał karty pamięci do aparatu. O_O Przynajmniej wpis mi szybciej pójdzie. ;pp 

Dalej wschodnie obrzeża Karpacza: malownicze pustkowia z niezłymi panoramami, do których nikt nie zagląda - wszyscy wolą tłoczyć się w centrum i narzekać na zatłoczone centrum ;D;D w dodatku z bardzo słabymi widokami, pff! ;pp
Zupełnie nietypowy zakątek Karpacza, nikt tam nie łazi, choć widoki są tu najlepsze :)
Zupełnie nietypowy zakątek Karpacza, nikt tam nie łazi, choć widoki są tu najlepsze :) © mors
Cóż, co kto woli. ;))
Brakowało mi tu jeszcze tylko "kurortowych traktorków" - tak dla paradoksu. ;) Zamiast tego upolowałem "sobie" głęboko zakonspirowanego reliktowego Malucha, też nietypowy w tym miasteczku...

/JGK - Jelenia Góra - Karpacz ;)) /

Podjazd w terenie w pełnym słońcu dał popalić ;) toteż z przyjemnością zaszyłem się w ciemnym, górskim lesie, gdy w końcu do niego dobrnąłem. Fajnie tam było - tak nie za wiosennie, ale i nie za zimowo (przejezdnie). :)
Tak dobrnąłem do przysiołka Krzaczyna (-> Kowary), kędy ostatnie pola i łąki podchodzą pod samą ścianę Karkonoszy, a kwitnące wiśnie sąsiadują z mrocznym, ciemnym borem górskim. *-* 2 km jazdy w terenie (na oko) i 2,5 km prowadzenia po kamieniach (na licznik ;) ).

Z Kowar podjazd do źródełka. Jeszcze niedawno bałem się, że nie wyrobię bez hamowania na zjeździe na serpentynach poniżej źródła, a teraz to sobie jeszcze pojechałem 2 km dalej, prawie do samej Przełęczy Kowarskiej (727m) - i jak najbardziej zjechałem bezhamulcowo. :) A na prostej za ostatnią serpentyną 57,7 km/h bez pedałowania. :)
Za to hamowanie mi się trafiło w Kotlinie, prawie na płaskim ("śpioch" w ciężarówce na skrzyżowaniu, grrrr!) rozwalając moje tegoroczne statystyki - pierwsze (!) hamowanie na Krossie w tym roku! ;D;D No co, to tylko góry. ;))

Po źródełku jeszcze relaks nad bajorkiem plus "wycieczka" na zakupy. ;)

Obserwacje:
- na wioskach większość ludzi nie nosi maseczek, a niektórzy to nawet zupełnie bez nich chodzą :O
- jakiś tateł prowadził swojego bąbelka na psiej smyczy xDD
- mijałem się z policją akurat jak jechałem z opuszczonym kominem (na twarzy ;p) i do tego jeszcze omijając DDR :D (opuściłem, bo było pod górkę na odludziu, a ominąłem, bo z DDR nie mógłbym zrobić lewoskrętu) - a policjanci nie zareagowali :>
- pomagałem jakiejś młodej rowerzystce zapanować nad spadającym łańcuchem - tryb niedokonany celowo, bo ostatecznie nie pomogłem ;p ale niekoniecznie o to mi chodziło (#złotewarkocze ;ppp ). ;)

Jak rzadko kiedy, słońce strzaskało mnie na czerwono. Ale dzięki masce/kominowi i pociemnianym okularom, czerwony jestem tylko na czole. xD

Brnąc w ŚNIEGU pod ZAMKNIĘTĄ granicą :))) /Przeł. Szklarska 886m i Hrgn/

Środa, 22 kwietnia 2020
kilosy:65.79gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Najwspanialsza kraina w Polsce, bo najzimniejsza (w stosunku do swej wysokości). :) Jeszcze w centrum Szklarskiej Poręby właściwej ciepło i wiosna - kwiaty kwitną, zero śniegu, a w rejonie Jakuszyc niezawodnie: końcówka zimy i wciąż jeszcze zero wiosny! :)) Raptem 100-150 m powyżej centrum Szklarskiej! *-*

Na bocznej drodze udało mi się nawet zakopać w śniegu :))


Najbardziej zimowy dzień w tym roku przeżyłem 22 kwietnia ;D;D coś pięknego. ^-^

No i jeszcze ta zamknięta granica (puszczają tylko ruch towarowy) - piękne chwile! ^-^

Zaliczyłem nawet historyczną kontrolę graniczną (powiedziałem, że ja tak tylko turystycznie i już wracam, to powiedzieli, że spoko. Ale masek większość nie miała ;p ).

Trwa budowa dużego ośrodka sportowego (za 130 baniek) w Jakuszycach:



Wycieczkę dedykuję sobie i Huraganowi ;D bo to była 2. rocznica naszego zdobycia Jakuszyc. Tutaj można sobie porównać ilość śniegu i zaawansowanie robót budowlanych. ;>

Kiedyś to było - wtedy z Jakuszyc wracałem prawie 130 km, a teraz prawie 30. ;))

Jeszcze zdjęcia z centrum Szklarskiej, oczywiście robione podczas podjazdu, przecież bym nie hamował na zjeździe. :)
Wpadły 2 nowe zakątki:
- ul. Obrońców Pokoju:
Śnieżne K. i Szklarska P.
Śnieżne K. i Szklarska P. © mors







- ul. Krasickiego (taki kikut o zabójczej nawierzchni i nachyleniu od 13 do 19% - niezły masochizm :)):


Te kilkanaście kilometrów podjazdu (z Kotliny do Jakuszyc) sponiewierało mnie termicznie. Niby tylko niecałe 10*C na górze, ale jazda cały czas z wiatrem - odczuwalna pod 30* O_O
Za to zjazd pod wiatr i pod wieczór z lekka mnie strzaskał. ;p Dość powiedzieć, że maks. leciałem zaledwie 42,2 km/h (bez pedałowania).
Zjazd niesamowity, chyba najdłuższy (asfaltowy) w Polsce ;> w dodatku z ponad 500 m przewyższeniem: startujemy prawie zimą prawie z Arktyki (ech, te karłowate drzewka! *-* ) a po zaledwie 20 minutach telep(ort)acji :) lądujemy na dnie kotliny, gdzie wiosna już pełną gębą, kwiaty pachnO itd. Fenomenalna sprawa!

Dodatkowo, dziś było unikalne połączenie silnego wiatru czołowego na zjeździe i pustego centrum Szklarskiej, dzięki czemu przez te kilkanaście km 2 (DWA) razy ledwo musnąłem hamulec! :))
Gdybym jechał na Krossie, obeszłoby się ZUPEŁNIE bez hamowania (terenowe opony na niższym ciśnieniu to wolniejszy zjazd) - z 886m na 345m! :)))
Marzyłem o tym od lat, ale jutro chyba nie pojadę, bo wiatr ma osłabnąć - a taka szansa już się chyba nigdy nie powtórzy, wszak niedługo znów zaczną się tłumy... o_O

Jak się dobrze zastanowić, to z mojego doświadczenia wychodzi, że dałoby się (przy odpowiednich wiatrach i wielkiej kombinatoryce) obrócić od samego Bałtyku do granicy w Jakuszycach I Z POWROTEM całkowicie bezhamulcowo! :DDD


Suma podjazdów: 758 m.

Dziki i epicki Grzbiet Kamienicki - tajemniczy Kopaniec i Kozia Szyja 748m /Hrgn/

Wtorek, 21 kwietnia 2020
kilosy:39.51gruntow(n)e:4.80
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Już kilka lat temu ustaliłem "na sucho", tj. z dokładnych map, że parafia Kopaniec to będzie wygwizdowie ostateczne. :) I choć mieszkam w okolicy od półtora roku, to dopiero teraz się tam wybrałem. O_O Uprzedzając fakty: miałem rację. :))

Silny, wschodni suchowiej to idealny czas na wyjazd na zachód od Kotliny Jeleniog. - pomaga w wyjeździe z Kotliny i spowalnia na zjeździe do niej, żeby się nie zabić. ;) Do tego czyste niebo i chłodek, choć podjeżdżając z wiatrem bynajmniej go nie czułem (w kwietniu!). Co innego na zjazdach pod wiatr i po zachodzie słońca. ;))

Najpierw parafia Wojcieszyce - rozwala mnie ten układ: zaczyna się jeszcze w Kotlinie, gdy przestaje być płasko, a kończy się po kilkukilometrowym podjeździe, akurat wtedy, gdy znów zaczyna być płasko (płaskowyż). W dodatku górna połowa, ta bardziej stroma, leży w dolince, tj. bez widoków na pobliskie góry - wszystko jakby specjalnie na przekór wygodzie i widokom. O_O

Na owym płaskowyżu, w rejonie Zrąbanego Lasu (sic!) znów dziwne spotkanie ;] tym razem staruszek zagubiony w czasie i przestrzeni :D
Był z Wrocławia i od Jeleniej zaginał na piechotę bez żadnej mapy, ino pytając ludzi o drogę. :>
A zagubiony w czasie, bo żył latami swojej młodości i cały czas twierdzi, jak potężna jest armia w moim lubuskim, choć od wielu lat nie jest. Na nic fakty, daty i inne liczby - powiedział, że się nie znam (6 lat pracy w woju, w cywilu, ale zawsze..) i postraszył mnie, żebym nie gadał głupot, bo on zna jednego generała. :) Yhm, a ja znam sześciu, w dodatku wszyscy są wciąż żyjący. :D
Przynajmniej rozmowa była w takich okolicznościach przyrody....:
Znów się zaczyna błękitno-BIAŁO-żółte szaleństwo ;)
Znów się zaczyna błękitno-BIAŁO-żółte szaleństwo ;) © mors

Dalej zjazd do parafii Kromnów i początek długiego podjazdu, który pamiętam z czasów, gdy mój Huragan miał na korbie tylko 38 i 48T o_O a tu nawet na 28T nie było obijania się. ;)
Podjazd długi, ale bynajmniej nie żmudny: co kawałek cuda natury i relikty cywilizacji :)
Oto sielskie pagórki, łączki, krówki, a nagle sru!

Skała Młyniec, niczym z czeluści ziemi wychynęła. O_O

I tak zaczyna się parafia Kopaniec, pełna tajemnic, widoków, i nader dziwnie położona: w całości na północnym zboczu Kamienickiego Grzbietu, sięgając PRAWIE aż po szczyt grzbietu (Kozia Szyja, 748m). Rozwala mnie to, że po drugiej, południowej stronie Kamienickiego Grzbietu nie ma NIC - żadnej cywilizacji na całym odcinku od Szklarskiej Poręby po Świeradów Zdrój. Na południowych zboczach są widoki na Karki i Izery oraz jest słońce zimą, ale nikt nie chciał się tam osiedlać, za to na północnych zboczach jest kilka wiosek, z których Kopaniec sięga najwyżej, bo właśnie PRAWIE pod szczyt - tak żeby jeszcze nie załapać się na niskie słońce. *-*

Wyjątkowo stara chata:
Wyjątkowo stara chata - malutkie okienka, stodoła (siano) na strychu... Na uzupełnienie desek i dachówek nie stać, ale na antenę satelitarną to co innego... ;)
Wyjątkowo stara chata - malutkie okienka, stodoła (siano) na strychu... Na uzupełnienie desek i dachówek nie stać, ale na antenę satelitarną to co innego... ;) © mors

Od pewnego momentu Pogórze Izerskie przechodzi w Kamienicki Grzbiet należący do Gór Izerskich - odtąd robi się coraz bardziej stromo, zabudowa jest coraz rzadsza, ale masochiści nie odpuszczają. :)


Kwietniowe słońce "psuje" efekt, bo jest dość ostre i wysokie. ;) Zapewne ciekawiej tam jest zimą - bez słońca, podjazdy nieprzejezdne :> albo w mrocznym listopadzie, ewent. w marcu - na dole bez śniegu, a u góry jeszcze zalega, mrrr! :)) /różnica wysokości między początkiem i końcem wsi to 210 m/
Pod koniec jest już na tyle stromo, że asfalt leci wyłącznie serpentynami, widoki obezwładniają i zaczynają się pojawiać obiekty turystyczne, ale tradycyjna wiocha nie odpuszcza do końca: oto prawdopodobnie najwyżej położone pole orne w całym regionie karkonosko-izerskim ^-^

Stromo, wysoko (650m!) i jeszcze na północnym stoku. *-*
Plus klasyczny "Władek" (Владимирец). :) 


Ostatnie chaty sięgają 700m, a asfalt 730m, tuż pod szczytem Koziej Szyi
Szczyt ów, choć niepozorny (patrząc wzdłuż Grzbietu), ma swoją historię i tajemnice: już w średniowieczu znajdowano tu złoto, no i te tajemnicze, kamienne murki - nie wiadomo kto i po co. :>
Co do widoków - na północ (Pogórze Izerskie):

a na południe: Wysoki Kamień (1058) i Wysoki Grzbiet (Izery):

/pod szczytem widoczne resztki śniegu! *-*/
Na moim szczycie niestety już bez śniegu, ale i bez nadmiaru wiosny :) dopiero pierwsze ślady były. :)

Podjąłem odważną decyzję zjechania/zejścia kolarką na drugą stronę, bez asfaltów, w kompletne odludzie - i już po chwili nagroda wypalająca oczy:
Wycinka Roku! ;))
Wycinka Roku! ;)) © mors

Tamże para (K+M) na MTB, która zawróciła 400 m od szczytu i 100 m od tego widoku - ponieważ zrobiło się dla nich za stromo. xD

Szutrowy początek zachęcał do zjazdu na miejskich oponkach, ale później było coraz gorzej. :>
Na 6,2 km do najbliższej cywilizacji i asfaltu, przejechałem 4,8, czyli i tak sporo. ;>

Babia Przełęcz i Polana Czarownic - oczywiście z dedykacją dla E. ^-^

Co do tych czarownic, to ponoć w tym rejonie są ślady prasłowiańskich kultów pogańskich - pobudza wyobraźnię, a nade wszystko dowodzi, że Ziemie Odzyskane faktycznie były tylko przejściowo niemieckie, wbrew "mądrościom" różnej maści germanofilów, jakich nie brak nawet wśród dzisiejszych mieszkańców Z.O. :( Najlepiej zrzeknijcie się jeszcze swoich domów na rzecz Niemców i wracajcie za Bug... :/

Dalej nie tyle co ja trafiałem w szlak, co szlaG trafiał mnie ;)

Później było jeszcze gorzej - same kamienie. Rower dostał w palnik, ale to nie pierwszyzna dla niego. ;)

Tamże trafiłem na wielkie stado jeleni, zbiegające z góry w stronę Jeleniej Góry - może stąd nazwa? ;))
Zdumiewające, że przez 36 lat mieszkania w najbardziej lesistym województwie w PL, nigdy nie widziałem stada jeleni O_O

Paradoksalnie, najgorzej było pod sam koniec (wąsko i kamieniście) - sprowadzanie aż do samego asfaltu (przysiółek Latoniów).
Dalszy powrót już bez przygód, co nie znaczy, że bez widoków - #złota godzina:


Za dużo tej pisaniny, chyba faktycznie lepiej zostać w domu. ;pp

Wodospad Szklarki i Szklarska Poręba Pandemiczna ;) /Kross/

Poniedziałek, 20 kwietnia 2020
kilosy:50.79gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Absolutnie unikatowy czas - cierpiący na przeludnienie Wodospad Szklarki - zupełnie pusty! Także parking, stragany a nawet budka z kasą za wjazd do Kark. Park. Nar. Chociaż to ostatnie dla lokalsa akurat nie ma znaczenia. :) ;p
Klasyka gatunku, ino tym razem bez ceprów ;)
Klasyka gatunku, ino tym razem bez ceprów ;) © mors



Takie tam na DK3 ;)


Najlepszy (bo najtrudniejszy) podjazd w Szklar.. Por.:



Reliktowa buda w turystycznym kurorcie ^-^



Pusto także w centrum Szklar. Por. Ja rozumiem, że dzień roboczy i pandemiczny, więc turystów niet, a mieszkańców garstka, ale żeby aż tak pusto?? Nawet w ścisłym centrum nie było potrzeby się zasłaniać (ale nie ryzykowałem ;p ).




Mieszkałbym. Ale nie kopciłbym. ;)


Podstawówka - uczęszczałbym. ;)


Tradycyjnie "odkryłem" parę nowych zakątków. Np. nie wiedziałem, że w tym miasteczku jest sk8park. ;)
Było epicko, jedyne, czego mi brakowało, to śniegu w miasteczku ;p choć było blisko - moje nozdrza już go wyczuwały. ^-^

Najlepsza nazwa na lokal - jego wysokość n.p.m. :) Wszystkie się powinny określać w ten sposób :D

Podjechałem jeszcze kawałek, tak do 665 m ;)) i bez problemu zjechałem do kotliny bezhamulcowo :) (320 m w pionie).

Na wielokilometrowym zjeździe, przy ok. 10*C, w całości pod wiatr i w całości w cieniu gór, zasłanianie twarzy nie było takie głupie. ;)

Tymczasem na dole, w Kotlinie, jak zwykle - jeszcze jasno, dopiero wybiła złota godzina...




Wycieczkę dedykuję samemu sobie ^-^ albowiem odbyła się w 2. rocznicę mojej pierwszej rowerowej wycieczki do Szklar. Por. (jeszcze zwykłym ceprem będąc ;)) ). :p

Trochę sielanki a trochę hardkoru pod Przeł. Kowarską ;) /Kross/

Niedziela, 19 kwietnia 2020
kilosy:50.89gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Żeby życie miało tory, raz sielanka raz hardkory. ;))

Za mało mi już wrażeń z bezhamulcowego zjeżdżania serpentynami od źródełka pod Przełęczą, to dziś pojechałem dalej (czyt. wyżej). Z wodą na plecach, żeby nie było za łatwo. Dojechałem do 600m+ (powyżej zajazdu Victoria):


.. i jak najbardziej przeżyłem zjazd bezhamulcowy na dno kotliny. :) Plus wiele inkszych pagórków na dnie kotliny. ;>
Na długiej prostej na przełomie kotliny i Karków tym razem nie wiało w twarz, a z boku. Maks. 58,9 z plecakiem, na 20+ letnim "traktorze" z równie starymi oponami. :) Nieźle, choć bywało lepiej. ;)

Część sielankowa - nawiedziłem przysiółek Chaty (należący do Kostrzycy) i bardzo mnie się tamże spodobało. Dużo małych chatek wśród małych, pół-górskich pól (400m+), obrabianych przez małe, stare traktorki. :) A wszystko to na uboczu i z bliskim widokiem na Śnieżkę - doskonale! :) ^-^






Orałbym, jak Korwin lewagów! hehe ;)))

Kącik pato - tym razem stacja PKP w Mysłakowicach, nieczynna od 20 lat. Co można zrobić z niebrzydką stacyjką tuż pod Śnieżką? Oczywiście najlepiej zdemolować i zamelinować... :(((



Tym razem powrót przez Miłków. Tamże powitalne konie oraz instrukcja NIEdokarmiania:

Nie miałem o tym pojęcia. :O Propaguję dalej... ;)

... przez Sosnówkę - tamże wybiła "złota godzina":
Początek
Początek "złotej godziny" nad Sosnówką ;) © mors

... i Staniszów, po drugiej stronie górki, którą praktycznie przeoczyłem. Zdarza się. :)


Tamże - aż się nabrałem, że to sztuczne :O


Dziękuję za uwagę. ;pp