Powrót ze Szklarskiej przez Jakuszyce ;) /Hrgn/
Niedziela, 22 kwietnia 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 154.24 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To był wyjątkowo (jak na mnie) aktywny dzień: połaziłem po górach, pojeździłem po górach, wróciłem w całości o własnych siłach do Morsownii z licznemi objazdami i jeszcze zdążyłem być na mszy. :)
Wczesnym rankiem wyjechałem z Sz. P. Dolnej na jej przeciwny biegun - Jakuszyce, prawie 400 m wyżej.
Tzn. przewyższeń było o wiele więcej, bo po drodze spenetrowałem mnóstwo malowniczych podjazdów w bajecznych niekiedy wręcz zakątkach Szklarskiej:
/gdzieś na horyzoncie, około tej kapliczki, jest Zakręt Śmierci/
/na końcu świata niespodzianka (za hutą i dzielnicą Huta)/
/kawałek dalej droga typu przepaść :) /
W drodze na Jakuszyce...
/w sumie to nie był zły chłopak. Wystarczyło mu tylko chować dowód przed każdymi wyborami ;)) /
Warto wspomnieć, że Jakuszyce to najzimniejsze miejsce w PL w relacji do swej wysokości (886m) - zimą dobijają do -40 a przymrozki są możliwe nawet w lipcu. :O Jest tam także najniższe stanowisko kosodrzewiny w PL.
Co ciekawe, przed II WŚ była to normalna wieś. Dziś reliktem po niej są 4 domki, z czego chyba tylko jeden stale zamieszkany. Wszystko wskazuje na to, że jest to jedyny dom w PL, który jest obsadzony kosodrzewiną w sposób naturalny. <3
/mieszkałbym!/
Bawiłem w paru miejscach na wysokości ok. 1000 m (w sobotę Wysoki Grzbiet) a w niedzielę Babiniec - i nawet na zacienionych, północnych stokach śniegu już nie było..
/pozostałość po wyciągu narciarskim Babiniec na górze o tej samej nazwie/
/pod szczytem/
/na szczycie - w tle jedyna w Polsce górska kopalnia ("Stanisław", 1070 m) /
/rachityczne, skarłowaciałe drzewo na szczycie szczytu - uwielbiam! <3 /
...choć martwa i wygnieciona trawa pozwalała się domyślać, co tu się jeszcze niedawno działo.
Czułem nosem oraz po kościach (i kłach), że Jakuszyce, choć 100 m niżej, to mnie nie zawiodą - i miałem rację: oto śniegi w upalny dzień! <3<3<3
/tyle było śniegu nagarniętego/
Co ciekawe, mimo połączenia gorącej pogody i wielkiej ilości śniegu nic z tej hałdy nie ciekło..
/tyle było śniegu w stanie naturalnym/
Spójrzcie tylko na tę zmaltretowaną po ciężkiej zimie trawę! <3
... a obok falujące z gorąca powietrze nad DK 3 :>
Jakuszyce to także stolica polskiego narciarstwa biegowego. Dotąd były przaśne kontenery itp. postkomunistyczna infrastruktura, ale czas jest wiekopomny - właśnie Dobra Zmiana rusza z wielką przebudową Polany - za 100 baniek powstanie profesjonalny kompleks narciarski (ubocznie także rowerowy, kijkowy itd.) ponoć z potencjałem na Olimpiadę Zimową. :O
Przed Dobrą Zmianą:
i w trakcie ;p
/"tu na razie jest ściernisko..."/
A jak będzie - to już sobie oblukajcie w internetach. ;p
Aż żałuję, że nie mam doświadczenia ani predyspozycji do obsługi turystów - duży kompleks turystyczny z dala od ludzkich osiedli (kogo oni zatrudnią, jak nawet "na dole" brakuje ludzi?) a to wszystko w oazie zimna - pracowałbym i mieszkałbym...
Aż zaszalałem i kupiłem sobie gotowe żarcie (na szczęście podano wystygnięte :) ) - to białe w naleśniku to bita śmietana, a to białe w tle to (u)bity śnieg <3<3
Na stacji PKP (najwyższa w PL!) w ostatniej chwili odechciało mi się wracać pociągiem i w całości wróciłem na kołach.
Za to trafił się tam nieszczęśnik z MTB, który "w którymś pociągu" zostawił plecak - nie tylko z kasą i dokumentami, ale i z "trawą". Ups... :>
Powrót oczywiście bajeczny, do Piechowic niemal nie schodziłem poniżej 40 km/h i to bez pedałowania.
Później bywało różnie, trafiałem na liczne objazdy, podjazdy i drogi nie do jazdy. A żeby się bardziej dobić, to nawet robiłem własne objazdy objazdów - przez place budów, przez pola - jeno z mapą samochodową. :D Zawsze to jakaś dodatkowa adrenalina. ;)
No i całą drogę jechałem na 'spadywujacym' ciśnieniu a poza zjazdami - całą drogę z ręką trzymającą mocno sprężynujący wihajster od tylnej przerzutki - mimo częstej zmiany pozycji dłoni nabawiłem się kilku odcisków i wielu odrętwień. :)
Plus dobiłem swoją spaleniznę z poprzedniego dnia - w kolejnych dniach miejscami to po dwie warstwy skóry ze mnie schodziły. :)
Wczesnym rankiem wyjechałem z Sz. P. Dolnej na jej przeciwny biegun - Jakuszyce, prawie 400 m wyżej.
Tzn. przewyższeń było o wiele więcej, bo po drodze spenetrowałem mnóstwo malowniczych podjazdów w bajecznych niekiedy wręcz zakątkach Szklarskiej:
/gdzieś na horyzoncie, około tej kapliczki, jest Zakręt Śmierci/
/na końcu świata niespodzianka (za hutą i dzielnicą Huta)/
/kawałek dalej droga typu przepaść :) /
W drodze na Jakuszyce...
/w sumie to nie był zły chłopak. Wystarczyło mu tylko chować dowód przed każdymi wyborami ;)) /
Warto wspomnieć, że Jakuszyce to najzimniejsze miejsce w PL w relacji do swej wysokości (886m) - zimą dobijają do -40 a przymrozki są możliwe nawet w lipcu. :O Jest tam także najniższe stanowisko kosodrzewiny w PL.
Co ciekawe, przed II WŚ była to normalna wieś. Dziś reliktem po niej są 4 domki, z czego chyba tylko jeden stale zamieszkany. Wszystko wskazuje na to, że jest to jedyny dom w PL, który jest obsadzony kosodrzewiną w sposób naturalny. <3
/mieszkałbym!/
Bawiłem w paru miejscach na wysokości ok. 1000 m (w sobotę Wysoki Grzbiet) a w niedzielę Babiniec - i nawet na zacienionych, północnych stokach śniegu już nie było..
/pozostałość po wyciągu narciarskim Babiniec na górze o tej samej nazwie/
/pod szczytem/
/na szczycie - w tle jedyna w Polsce górska kopalnia ("Stanisław", 1070 m) /
/rachityczne, skarłowaciałe drzewo na szczycie szczytu - uwielbiam! <3 /
...choć martwa i wygnieciona trawa pozwalała się domyślać, co tu się jeszcze niedawno działo.
Czułem nosem oraz po kościach (i kłach), że Jakuszyce, choć 100 m niżej, to mnie nie zawiodą - i miałem rację: oto śniegi w upalny dzień! <3<3<3
/tyle było śniegu nagarniętego/
Co ciekawe, mimo połączenia gorącej pogody i wielkiej ilości śniegu nic z tej hałdy nie ciekło..
/tyle było śniegu w stanie naturalnym/
Spójrzcie tylko na tę zmaltretowaną po ciężkiej zimie trawę! <3
... a obok falujące z gorąca powietrze nad DK 3 :>
Jakuszyce to także stolica polskiego narciarstwa biegowego. Dotąd były przaśne kontenery itp. postkomunistyczna infrastruktura, ale czas jest wiekopomny - właśnie Dobra Zmiana rusza z wielką przebudową Polany - za 100 baniek powstanie profesjonalny kompleks narciarski (ubocznie także rowerowy, kijkowy itd.) ponoć z potencjałem na Olimpiadę Zimową. :O
Przed Dobrą Zmianą:
i w trakcie ;p
/"tu na razie jest ściernisko..."/
A jak będzie - to już sobie oblukajcie w internetach. ;p
Aż żałuję, że nie mam doświadczenia ani predyspozycji do obsługi turystów - duży kompleks turystyczny z dala od ludzkich osiedli (kogo oni zatrudnią, jak nawet "na dole" brakuje ludzi?) a to wszystko w oazie zimna - pracowałbym i mieszkałbym...
Aż zaszalałem i kupiłem sobie gotowe żarcie (na szczęście podano wystygnięte :) ) - to białe w naleśniku to bita śmietana, a to białe w tle to (u)bity śnieg <3<3
Na stacji PKP (najwyższa w PL!) w ostatniej chwili odechciało mi się wracać pociągiem i w całości wróciłem na kołach.
Za to trafił się tam nieszczęśnik z MTB, który "w którymś pociągu" zostawił plecak - nie tylko z kasą i dokumentami, ale i z "trawą". Ups... :>
Powrót oczywiście bajeczny, do Piechowic niemal nie schodziłem poniżej 40 km/h i to bez pedałowania.
Później bywało różnie, trafiałem na liczne objazdy, podjazdy i drogi nie do jazdy. A żeby się bardziej dobić, to nawet robiłem własne objazdy objazdów - przez place budów, przez pola - jeno z mapą samochodową. :D Zawsze to jakaś dodatkowa adrenalina. ;)
No i całą drogę jechałem na 'spadywujacym' ciśnieniu a poza zjazdami - całą drogę z ręką trzymającą mocno sprężynujący wihajster od tylnej przerzutki - mimo częstej zmiany pozycji dłoni nabawiłem się kilku odcisków i wielu odrętwień. :)
Plus dobiłem swoją spaleniznę z poprzedniego dnia - w kolejnych dniach miejscami to po dwie warstwy skóry ze mnie schodziły. :)
Komentarze
Boję się takich szybkości na rowerze ....:) pewnie to jakaś fobia ...
Katana1978 - 20:55 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
"On" w starym MTB ma tak zjechane klocki, że w sumie jechał bez hamulców :) A swego czasu na stalowym Authorze, gdzieś w liceum, spokojnie zdarzało mi się rozpędzać do 80+.
Katana, wartości około 50 km/h niemalże codziennie zaliczam na podpoznańskich płaszczyznach, nie ma się co bać :) Trollking - 20:43 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Katana, wartości około 50 km/h niemalże codziennie zaliczam na podpoznańskich płaszczyznach, nie ma się co bać :) Trollking - 20:43 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
60 km/h ?! chybabym zemdlała ze strachu. Max na moim Cubku jechałam 50 z groszami i już wtedy czułam się baaardzo nieswojo....ale gnałam (akurat z górki) na pociąg....
Do wycieczki przyczepić się nie można - ale Ty Morsie to jesteś strasznie destrukcyjny.
Lubisz sprawiać sobie ból i krzywdę.
Tak ciężko kupić normalną manetkę ? - w imię czego/ kogo używasz zepsutej manetki ?
Bo to ani śmiesznie, nie jest ani mądre ... Katana1978 - 19:46 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Do wycieczki przyczepić się nie można - ale Ty Morsie to jesteś strasznie destrukcyjny.
Lubisz sprawiać sobie ból i krzywdę.
Tak ciężko kupić normalną manetkę ? - w imię czego/ kogo używasz zepsutej manetki ?
Bo to ani śmiesznie, nie jest ani mądre ... Katana1978 - 19:46 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Spoko relacja, podoba mi się. I nawet ładne fotki Ci wyszły.
Szkoda tylko, że na zjeździe nie poszalałeś - ja na oponkach 26x1,95 ze sporym bieżnikiem rozpędzam się tam do okolic sześciu dych. A Ty - ekhm - szosą :), do zaledwie 40+? :) Trollking - 18:22 czwartek, 17 maja 2018 | linkuj
Szkoda tylko, że na zjeździe nie poszalałeś - ja na oponkach 26x1,95 ze sporym bieżnikiem rozpędzam się tam do okolic sześciu dych. A Ty - ekhm - szosą :), do zaledwie 40+? :) Trollking - 18:22 czwartek, 17 maja 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!