Wpisy archiwalne w kategorii
Standardowo
Dystans całkowity: | 32507.53 km (w terenie 579.91 km; 1.78%) |
Czas w ruchu: | 05:10 |
Średnia prędkość: | 22.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.20 km/h |
Suma podjazdów: | 12420 m |
Liczba aktywności: | 1491 |
Średnio na aktywność: | 21.80 km i 1h 02m |
Więcej statystyk |
Podjazdy, badyle i krasnale, czyli Sosnówka Górna /Hrgn/
Czwartek, 11 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 38.78 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zaniedbywałem ten zakątek, a szkoda, bo klimatyczny, na swój sposób: serpentyny na północnych zboczach, sporo gustownych domków i mnóstwo badyli, że świata nie widać. Fajnie tak: nie za słonecznie, nie za widno, nie za płasko... ;) Latem jak latem, ale zimą? o_O
Jako ze serpentyny są dla słabych ;) to pojechałem na przełaj, ul. Na Skrócie, która bezpośrednio wiedzie w górę, prostopadle do góry. Coś jak na Przeł. Kark, tylko dużo gorzej :) bo choć odcinek niedługi, ale jeszcze bardziej stromy (przednie koło uczy się latać) a do tego tylko początek i koniec jest w asfalcie, a najbardziej stromy środek to szutry i tłuczeń - tylne koło połowę przejechało w miejscu! Było zabójczo trudno, miejska opona Huragana bez elementów porzecznych (ani nawet ukośnych) nie pomagała, ale daliśmy radę bez zatrzymania i wprowadzania. ;p
Całe 3 domy są przy tej ulicy. ;]
Legenda PRL-u - charakterystyczny "Okrąglak" w Sosnówce. Ponoć mają w końcu coś z nim zrobić...
Hotel "Krasnoludek" - klimatyczny:
Stylowy hotel Krasnoludek w Sosnówce Górnej © Morsowy
Mieszkaj głęboko w górach na końcu świata (a już na pewno na końcu dróg) i używaj zwykłej osobówki z niskim spojlerem...
Tutaj to już nawet Huragana musiałem wprowadzać ;)) a było warto, bo za horyzontem jest samotna chałupa - jeszcze bardziej na końcu świata, poziom: Bieszczady ;) dosłownie pośrodku niczego *-*
Samotna chata w głębi gór i lasu - pośrodku niczego :) © Morsowy
Zimą musi być tu grubo...
Dystans z dni 9-11.VII
Jako ze serpentyny są dla słabych ;) to pojechałem na przełaj, ul. Na Skrócie, która bezpośrednio wiedzie w górę, prostopadle do góry. Coś jak na Przeł. Kark, tylko dużo gorzej :) bo choć odcinek niedługi, ale jeszcze bardziej stromy (przednie koło uczy się latać) a do tego tylko początek i koniec jest w asfalcie, a najbardziej stromy środek to szutry i tłuczeń - tylne koło połowę przejechało w miejscu! Było zabójczo trudno, miejska opona Huragana bez elementów porzecznych (ani nawet ukośnych) nie pomagała, ale daliśmy radę bez zatrzymania i wprowadzania. ;p
Całe 3 domy są przy tej ulicy. ;]
Legenda PRL-u - charakterystyczny "Okrąglak" w Sosnówce. Ponoć mają w końcu coś z nim zrobić...
Hotel "Krasnoludek" - klimatyczny:
Stylowy hotel Krasnoludek w Sosnówce Górnej © Morsowy
Mieszkaj głęboko w górach na końcu świata (a już na pewno na końcu dróg) i używaj zwykłej osobówki z niskim spojlerem...
Tutaj to już nawet Huragana musiałem wprowadzać ;)) a było warto, bo za horyzontem jest samotna chałupa - jeszcze bardziej na końcu świata, poziom: Bieszczady ;) dosłownie pośrodku niczego *-*
Samotna chata w głębi gór i lasu - pośrodku niczego :) © Morsowy
Zimą musi być tu grubo...
Dystans z dni 9-11.VII
Droga donikąd /Sosnówka, Kross/
Środa, 10 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 54.47 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W poniedziałek urwał mi się film: nic nie mam w pamięci telefonu ani we własnej. ;] Ani w notatkach - tylko przebieg (25,14).
W środę pojechałem (29,33 km) Krossem do Sosnówki, mimo że płaskiego tam prawie nie ma. Już taki ze mnie hardcor. ;))
Tamże wbiłem się w uliczkę gładką i równą, a więc prawie nową, ale po kilku domkach zaczęło się nic. A po chwili zaczęły się góry i jeszcze bardziej nic (tylko badyle). Po pewnym czasie, w połowie stoku, asfalt się skończył, a im dalej brnąłem w chaszcze, tym bardziej go tam nie było. ;)
Po zarośnięciu i zasyfieniu drogi też widać, że ruch tam jest nie za wysoki. ;) Niezły przekręt. ;]
Ciekawiej było w drodze powrotnej - wyjazd z Sosnówki na północ (kierunek Staniszów i Jelenia G.):
Na dole Sosnówka i żniwa, na górze ostatnie resztki śniegu (10.VII !) © Morsowy
Połowa Sosnówki jest na dole, a druga połowa jest skryta w lasach na tych północnych zboczach - nieźle się konspirują...
We wspomnianym Staniszowie jest słynnypic na wodę Pałac na Wodzie - naciągane, ale za to z widokiem na Śnieżkę. ;)
I znów przeżyłem bez hamulcowo. ;)
Mało kontrowersji, to dorzucam ciekawostki: oto z czym Gógiel kojarzy marketingowo Łapcia - notabene zawodnika z Katowic. ;]
Na deser "Tatiana Kamazistka" :> Девушка меняет сальник на КАМАЗе - średnia wieku na BSie jest tak wysoka, że prawie każdy zrozumie. ;)
Aż jej Sub-ka dałem. ;) A niektórzy to nawet roweru boją się rozkręcić. ;p
W środę pojechałem (29,33 km) Krossem do Sosnówki, mimo że płaskiego tam prawie nie ma. Już taki ze mnie hardcor. ;))
Tamże wbiłem się w uliczkę gładką i równą, a więc prawie nową, ale po kilku domkach zaczęło się nic. A po chwili zaczęły się góry i jeszcze bardziej nic (tylko badyle). Po pewnym czasie, w połowie stoku, asfalt się skończył, a im dalej brnąłem w chaszcze, tym bardziej go tam nie było. ;)
Po zarośnięciu i zasyfieniu drogi też widać, że ruch tam jest nie za wysoki. ;) Niezły przekręt. ;]
Ciekawiej było w drodze powrotnej - wyjazd z Sosnówki na północ (kierunek Staniszów i Jelenia G.):
Na dole Sosnówka i żniwa, na górze ostatnie resztki śniegu (10.VII !) © Morsowy
Połowa Sosnówki jest na dole, a druga połowa jest skryta w lasach na tych północnych zboczach - nieźle się konspirują...
We wspomnianym Staniszowie jest słynny
I znów przeżyłem bez hamulcowo. ;)
Mało kontrowersji, to dorzucam ciekawostki: oto z czym Gógiel kojarzy marketingowo Łapcia - notabene zawodnika z Katowic. ;]
Na deser "Tatiana Kamazistka" :> Девушка меняет сальник на КАМАЗе - średnia wieku na BSie jest tak wysoka, że prawie każdy zrozumie. ;)
Aż jej Sub-ka dałem. ;) A niektórzy to nawet roweru boją się rozkręcić. ;p
"Aquapark Morsów" i okolice (1-8.VII.2019 /Hrgn/)
Poniedziałek, 8 lipca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 63.20 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ogólnie to zbierałem siły przed sobotą (PK i K78 ;p). :) Jedynie w czwartek machnąłem sobie pseudo-trening do "Aquaparku Morsów" powyżej Przesieki. Tak stoi na oficjalnej mapie Przesieki, a jeszcze tam nie byłem!
Żeby nie było za łatwo i za nudno, to cały podjazd przez Podgórzyn przejechałem w terenie, ulicą Widokową (parę domków, a później kolejno: łąki, lasy, skały). Widokowo średnio - bo na północnych zboczach nie ma szans na dobre widoki. Za to cicho, pusto i nowo:
Do cywilizacji wróciłem koło sklepiku blisko granicy Podgórzyna i Przesieki. Widokowo nadawał się na dedykację dla Łapcia, ale raptem ~450 m wysokości to chyba trochę za słabo. ;)
Zamiast tego - ulica (??) Żulińskiego (!). Nawet nie wiem, w której parafii, bo leży na granicy:
To jest całość tej ulicy :) jeden dom na skarpie i mostek nie do przejechania nawet rowerem (duży uskok). o_O
Później Dolina Czerwienia i kawałek za (nad) Przesieką mamy ów Aquapark. Słabo trochę, ale za to wjazd za darmo. ;p
Aquapark Morsów w Przesiece © Morsowy
Nawet ładnie wyszło... © Morsowy
Kolejna niecka - jak darmo, to wchodzę! © Morsowy
Tamże pływały sobie samotnie Grażyna ok. 50tki i jej matka chyba, ok. 70tki. Kontrast termiczny wody i powietrza był tak duży, że aż szkity mi wykręcało, a te niewiasty długo siedziały zanurzone po szyję i na luziku sobie wyszły, nie wycierając się zbytnio. :O Co lepsze, wcale nie były "fokami". Tzn. potencjalnie były, tylko jeszcze o tym nie wiedziały. :)
PS. ledwo kawałek odszedłem, to Grażyna przebrała się niczym niezasłonięta. A mogłem się nie odwracać za siebie... xD
Później malownicza trasa i cyk - nie mniej malownicze Zachełmie:
Tak, to ja się bawię!
Nie mają własnego kościoła (jak żyć?), ale za to jaka kapliczka!
Jak na północny stok to widoki wporzo:
Były nawet relikty górskiego rolnictwa. ;)
Taki widok to rzadkość - prawie wszystko zasłaniają badyle. ;pp
Dystanse użytkowe od 1 do 5 lipca, plus trening 4 lipca, plus rozjazd ;) 7 i 8 lipca. Wjazd na Przeł. Kark. jest oczywiście osobno wpisany i liczony. Już nawet w papierowych notatkach ledwo się łapię, bo jeszcze Krossem w te dni też jeździłem. ;]
Przekroczyłem 5kkm w tym roku. Nareszcie...
30 czerwca jeszcze były rekordowe upały a już 3 dni później w Jakuszycach wystąpił nad ranem przymrozek (-1,3*C)!!! *-* Zamieszkałbym ;p
https://24jgora.pl/artykul/anomalia-pogodowa-w-jakuszycach/709251
Żeby nie było za łatwo i za nudno, to cały podjazd przez Podgórzyn przejechałem w terenie, ulicą Widokową (parę domków, a później kolejno: łąki, lasy, skały). Widokowo średnio - bo na północnych zboczach nie ma szans na dobre widoki. Za to cicho, pusto i nowo:
Do cywilizacji wróciłem koło sklepiku blisko granicy Podgórzyna i Przesieki. Widokowo nadawał się na dedykację dla Łapcia, ale raptem ~450 m wysokości to chyba trochę za słabo. ;)
Zamiast tego - ulica (??) Żulińskiego (!). Nawet nie wiem, w której parafii, bo leży na granicy:
To jest całość tej ulicy :) jeden dom na skarpie i mostek nie do przejechania nawet rowerem (duży uskok). o_O
Później Dolina Czerwienia i kawałek za (nad) Przesieką mamy ów Aquapark. Słabo trochę, ale za to wjazd za darmo. ;p
Aquapark Morsów w Przesiece © Morsowy
Nawet ładnie wyszło... © Morsowy
Kolejna niecka - jak darmo, to wchodzę! © Morsowy
Tamże pływały sobie samotnie Grażyna ok. 50tki i jej matka chyba, ok. 70tki. Kontrast termiczny wody i powietrza był tak duży, że aż szkity mi wykręcało, a te niewiasty długo siedziały zanurzone po szyję i na luziku sobie wyszły, nie wycierając się zbytnio. :O Co lepsze, wcale nie były "fokami". Tzn. potencjalnie były, tylko jeszcze o tym nie wiedziały. :)
PS. ledwo kawałek odszedłem, to Grażyna przebrała się niczym niezasłonięta. A mogłem się nie odwracać za siebie... xD
Później malownicza trasa i cyk - nie mniej malownicze Zachełmie:
Tak, to ja się bawię!
Nie mają własnego kościoła (jak żyć?), ale za to jaka kapliczka!
Jak na północny stok to widoki wporzo:
Były nawet relikty górskiego rolnictwa. ;)
Taki widok to rzadkość - prawie wszystko zasłaniają badyle. ;pp
Dystanse użytkowe od 1 do 5 lipca, plus trening 4 lipca, plus rozjazd ;) 7 i 8 lipca. Wjazd na Przeł. Kark. jest oczywiście osobno wpisany i liczony. Już nawet w papierowych notatkach ledwo się łapię, bo jeszcze Krossem w te dni też jeździłem. ;]
Przekroczyłem 5kkm w tym roku. Nareszcie...
30 czerwca jeszcze były rekordowe upały a już 3 dni później w Jakuszycach wystąpił nad ranem przymrozek (-1,3*C)!!! *-* Zamieszkałbym ;p
https://24jgora.pl/artykul/anomalia-pogodowa-w-jakuszycach/709251
Zbiorówka z 2 czy tam 3 tygodni... /Hrgn/
Niedziela, 30 czerwca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 184.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zalegałem z wpisami głównie przez upały. Z jazdą też średnio było, głównie wieczory i poranki, w miarę możliwości.
Z ciekawszych akcji to Festiwal Lnu i Rękodzieła na zamku w Łomnicy, tudzież odważyłem się w końcu na zakupy w "kozim" sklepie w tejże Łomnicy. Chyba jedyny taki sklep...
... i ceny: gała lodzika z jagodami za 7 zł, jogurcik 200 ml też z jagodami za 6 zł. o_O
Za to ileż tych jagód było! Pół na pół normalnie. :)
W smaku niezłe, choć wielkiej różnicy względem mleka krowiego wielkoprzemysłowego nie stwierdziłem. Być może to przez ściśnięte gardło (przez te ceny). ;D ;p
Wpadłem też na wyścig wraków, tamże sfociłem nareszcie najciekawszy okaz tuningu, jaki znam - klasyczna, radziecka ciężarówka wielce gustownie przerobiona na pick-upa *-*
Trafiłem także na podgórskie traktorki w akcji :)
Ten jest w Podgórzynie - sianokosy ze śniegiem w tle :)
... a ten dosłownie na metry od granicy Karpacza, choć nijak na to nie wygląda. ;)
Zbiorówka z 2 czy tam 3 tygodni... /Kross/
Sobota, 29 czerwca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 75.62 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jeździło się mało góralem, bo pogoda niesprzyjająca ;) w sensie, że na Huraganie jest trochę lżej i trochę szybciej, czyli nie aż tak gorąco.
Na uwagę zasługuje chyba tylko poprzednia sobota, kiedy to zaraz po nocce spakowałem do wora odpady remontowe i wywiezłem je do PSZOK-u, oczywiście rowerem, z worem na plecach. Następnie powrót do igloo i odpicowanie się, po czym od razu do Podgórzyna, gdzie miło wytapiałem czas:
... a stąd przyczajony w moment znalazłem się w Transgranicznym Centrum Turystyki Aktywnej w Sobieszowie, gdzie przewidziano uroczyste otwarcie ponad 70 km (!) nowych single tracków. Było sporo imprez towarzyszących, niektóre nawet okołorowerowe. ;) Była też oczywiście Maja W. która znów minęła mnie i nie poznała ;)) no i wolała firmowe stoisko Krossa
...zamiast mojego dinozaura, na którym to specjalnie dla niej się pofatygowałem i narażałem swoje hamulce (teren prawie płaski, ale 100 000 000 rowerzystów nie ułatwiało mi jazdy bezhamulcowej). ;p Tak niedoceniony pozbierałem wszystkie darmówki ze stoisk (głównie ulotki, pfff ;p) i wróciłem do igloo, bo już nie mogłem patrzeć na te rowery - tyle ich się zjechało. :O Co zabawne - dominowały szosy i elektryczne MTB. O tempora, o mor(e)s... Przebiegi nikłe i po płaskim, a i tak jednego dnia zaliczyłem wpadkę nawigacyjną i musiałem hamować. :(( Alternatywą było wpadniecie do stacji przepompowni ścieków... :>
... a stąd przyczajony w moment znalazłem się w Transgranicznym Centrum Turystyki Aktywnej w Sobieszowie, gdzie przewidziano uroczyste otwarcie ponad 70 km (!) nowych single tracków. Było sporo imprez towarzyszących, niektóre nawet okołorowerowe. ;) Była też oczywiście Maja W. która znów minęła mnie i nie poznała ;)) no i wolała firmowe stoisko Krossa
...zamiast mojego dinozaura, na którym to specjalnie dla niej się pofatygowałem i narażałem swoje hamulce (teren prawie płaski, ale 100 000 000 rowerzystów nie ułatwiało mi jazdy bezhamulcowej). ;p Tak niedoceniony pozbierałem wszystkie darmówki ze stoisk (głównie ulotki, pfff ;p) i wróciłem do igloo, bo już nie mogłem patrzeć na te rowery - tyle ich się zjechało. :O Co zabawne - dominowały szosy i elektryczne MTB. O tempora, o mor(e)s... Przebiegi nikłe i po płaskim, a i tak jednego dnia zaliczyłem wpadkę nawigacyjną i musiałem hamować. :(( Alternatywą było wpadniecie do stacji przepompowni ścieków... :>
3-10.VI.2019 /Hrgn/
Poniedziałek, 10 czerwca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 115.12 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To był kiepski czas - za ciepło na wycieczki, a w Karkonoszach zanikły resztki śniegu widzialnego z okien mojego igloo. :((
No ale wiedziałem śnieg z własnego okna przez ponad pół roku bez przerwy - więc z perspektywy lubuskiego to naprawdę prawie igloo. ;)
No i pytanie - jakiż to kawałek Karkonoszy widzę codziennie? Jest on stosunkowo niewysoki i płaski, więc wszystko wskazuje, że jest to... Przełęcz Karkonoska. :)) Między bLogiem a prawdą to P.K. jest do podjeżdżania a nie do oglądania - ideałem byłby widok na Śnieżne Kotły, echh... <:3
Niemniej jednak szarpnąłem się na dwie wycieczki po ok. 40 km... po nocce. ;]
Oczy na zapałkach, w głowie szum, ale wczesnym rankiem to przynajmniej uniknąłem upałów - to najważniejsze. ;p
Obie wycieczki w okolicy Wojanowa i Łomnicy - zaskakują mnie te okolice swoją... zwykłością. :) Jest zupełnie jak w lubuskim (w tych częściach mniej leśnych) - płasko, na Bobrem, nieturystycznie, trochę pól, dużo drzew liściastych. Jedynie na horyzoncie majaczą wciąż ośnieżone Karkonosze - tym lepszy widok wśród pól obsianych zbożem rozmaitem. ;)
Pałac Wojanów zaskoczył mnie swoim pięknem (na żywo jeszcze ciekawszy!), ale jeszcze bardziej spodobał mi się przysiółek z 4 domów wśród lasów i pól, z widokiem na Karki. :)
2 domy zamieszkane, 1 rudera opuszczona i 1 nowy dom z drewnianych bali, całkowicie skryty za badylami - nawet z bliska ciężko tam trafić! A całość pośrodku niczego (formalnie to część Łomnicy, ale tylko formalnie). Świetne miejsce na ascezę. :))
Byłem także na starej żwirowni koło Wojanowa - o 9 nad ranem były tam tylko kaczki i łabędzie, fajnie. Wytrzymałem jednak tylko do 10tej, a i to głównie dzięki chwilowemu zachmurzeniu. ;]
No i jeszcze prawie rozjechałem Janusza i Grażynę na przejściu dla pieszych. :> Pierwszy raz mi się tak zdarzyło - i to na pustej, prostej drodze. Paradoksalnie, zagapiłem się na... cmentarz. ;]
No ale wiedziałem śnieg z własnego okna przez ponad pół roku bez przerwy - więc z perspektywy lubuskiego to naprawdę prawie igloo. ;)
No i pytanie - jakiż to kawałek Karkonoszy widzę codziennie? Jest on stosunkowo niewysoki i płaski, więc wszystko wskazuje, że jest to... Przełęcz Karkonoska. :)) Między bLogiem a prawdą to P.K. jest do podjeżdżania a nie do oglądania - ideałem byłby widok na Śnieżne Kotły, echh... <:3
Niemniej jednak szarpnąłem się na dwie wycieczki po ok. 40 km... po nocce. ;]
Oczy na zapałkach, w głowie szum, ale wczesnym rankiem to przynajmniej uniknąłem upałów - to najważniejsze. ;p
Obie wycieczki w okolicy Wojanowa i Łomnicy - zaskakują mnie te okolice swoją... zwykłością. :) Jest zupełnie jak w lubuskim (w tych częściach mniej leśnych) - płasko, na Bobrem, nieturystycznie, trochę pól, dużo drzew liściastych. Jedynie na horyzoncie majaczą wciąż ośnieżone Karkonosze - tym lepszy widok wśród pól obsianych zbożem rozmaitem. ;)
Pałac Wojanów zaskoczył mnie swoim pięknem (na żywo jeszcze ciekawszy!), ale jeszcze bardziej spodobał mi się przysiółek z 4 domów wśród lasów i pól, z widokiem na Karki. :)
2 domy zamieszkane, 1 rudera opuszczona i 1 nowy dom z drewnianych bali, całkowicie skryty za badylami - nawet z bliska ciężko tam trafić! A całość pośrodku niczego (formalnie to część Łomnicy, ale tylko formalnie). Świetne miejsce na ascezę. :))
Byłem także na starej żwirowni koło Wojanowa - o 9 nad ranem były tam tylko kaczki i łabędzie, fajnie. Wytrzymałem jednak tylko do 10tej, a i to głównie dzięki chwilowemu zachmurzeniu. ;]
No i jeszcze prawie rozjechałem Janusza i Grażynę na przejściu dla pieszych. :> Pierwszy raz mi się tak zdarzyło - i to na pustej, prostej drodze. Paradoksalnie, zagapiłem się na... cmentarz. ;]
Chwila oddechu między upałami /7-8.VI., Kross/
Sobota, 8 czerwca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 49.92 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
3 tygodnie temu przeszła nad górami ostatnia śnieżyca :D (a nad Jelenią - śnieg z deszczem :O ), a teraz szaleją już upały....
Staram się pocieszać myślą, że mieszkam teraz 230 m wyżej niż Stara Morsownia (i zarazem średnia krajowa) - a to oznacza temperaturę niższą średnio o 1,3 - 1,4*C - zawsze coś, ale wciąż o wiele za ciepło. ;p
Na Krossie już w upały jeździć nie będę - za ciężki, poza tym spocone ręce mogą zaszkodzić chromowi. ;p
Na szczęście w piątek i sobotę było okienko bezupałowe, ale i tak wyjechałem dopiero wieczorem, stąd takie dystanse.
Panda do przewozu pand - to rozumiem! /oczywiście z dedykacją - chyba nawet kolor się zgadza ;) /
W piątek byłem w Piechowicach. Raczej smutna, nieturystyczna mieścinka, choć u samych stóp gór. Ale i tam są wyjątki:
To ulica Sielska - kawałek asfaltu a później stromo po szutrze wśród ogródków działkowych, a koniec tej "sielanki" jest dość brutalny, bo bez ostrzeżenia wpadamy na DK3. xD
Z owego końca zjazd ( po krajówce) jest przynajmniej rześki - znów 50+ na starych Dębicach i to bez pedałowania. :)
Staram się pocieszać myślą, że mieszkam teraz 230 m wyżej niż Stara Morsownia (i zarazem średnia krajowa) - a to oznacza temperaturę niższą średnio o 1,3 - 1,4*C - zawsze coś, ale wciąż o wiele za ciepło. ;p
Na Krossie już w upały jeździć nie będę - za ciężki, poza tym spocone ręce mogą zaszkodzić chromowi. ;p
Na szczęście w piątek i sobotę było okienko bezupałowe, ale i tak wyjechałem dopiero wieczorem, stąd takie dystanse.
Panda do przewozu pand - to rozumiem! /oczywiście z dedykacją - chyba nawet kolor się zgadza ;) /
W piątek byłem w Piechowicach. Raczej smutna, nieturystyczna mieścinka, choć u samych stóp gór. Ale i tam są wyjątki:
To ulica Sielska - kawałek asfaltu a później stromo po szutrze wśród ogródków działkowych, a koniec tej "sielanki" jest dość brutalny, bo bez ostrzeżenia wpadamy na DK3. xD
Z owego końca zjazd ( po krajówce) jest przynajmniej rześki - znów 50+ na starych Dębicach i to bez pedałowania. :)
Karkonoski Eden? Prawdopodobnie najpiękniejsza miejscowość w Karkonoszach - Michałowice /Hrgn/
Piątek, 31 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 72.79 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jakimś cudem zawsze dotąd omijałem płd-wsch. część Michałowic. Owszem, bywałem w Michałowicach środkowych, tudzież od strony Jagniątkowa - aż prawie po Michałowice, za każdym razem omijając to:
Najbliżsi sąsiedzi Śnieżnych Kotłów - maksymalny poziom zazdrości ;] © Morsowy
Jedna z lepszych sielanek w Karkonoszach, w dodatku w najbardziej śnieżnym miejscu - to jest koniec maja! :D © Morsowy
Tak, tak, to przedostatni dzień maja. :) Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba. :D
Najbliższy Śnieżnym Kotłom zakątek cywilizacji, w dodatku z otwartym widokiem, co jest rzadkością w rejonie północnych zboczy i wszędobylskich badyli. ;p A te bajorka dają mi spokój ducha, że ten widoczek nie zarośnie badylami ani deweloperami.
Zastanawiam się nad wykopaniem sobie tamże ziemianki. :>
Niesamowite, że w tej małej osadzie jedni mają mistrzowski widok na Śnieżne Kotły, a inni woleli wybudować się na północnych stokach (sroga zima, bo wysoko, mało słońca, bo zasłania szczyt i badyle, no i widoki marne - tylko Kotlina, albo wręcz same badyle. :O
W centrum parafii jest już znacznie lepiej:
W centrum Michałowic Karkonosze jadły mi z ręki ;) © Morsowy
Zanim tam dotarłem, to przebijałem się lasem po szlakach w poszukiwaniu tzw. Złotego Widoku, który nieco rozczarował - widać sporo, ale Ś.K. tylko po skosie:
A tu jest niezła panorama Szklarskiej Poręby - jako częsty bywalec, czytałem z niej jak z otwartej książki ;)
Ogólnie okolice tego Widoku ciekawe - liczne, ciekawe skały, nawet mała jaskinia
Mała jaskinia koło Michałowic © Morsowy
Skalny fotel i inne sprzęty rodem z Flinstonów ;) © Morsowy
...i wszystko to naprzeciw Ś.K. Z tym małym zastrzeżeniem, że całkowicie zasłania to las. ;ppp
Powyższa wycieczka to 40 km, reszta to zbiorówka od pn do pt, w tym m.in. 15 km do dentysty :O usunęli mi "siódemkę" - to fajnie, bo to duży ząb i dużo zbiłem z wagi. :D
Podsumowania miesiąca nie robię, bo dystans słaby, aż rozwalił mi się wykres. Powiedzmy, że w maju bardziej stawiałem na jakość, niż na ilość. ;p
Najbliżsi sąsiedzi Śnieżnych Kotłów - maksymalny poziom zazdrości ;] © Morsowy
Jedna z lepszych sielanek w Karkonoszach, w dodatku w najbardziej śnieżnym miejscu - to jest koniec maja! :D © Morsowy
Tak, tak, to przedostatni dzień maja. :) Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba. :D
Najbliższy Śnieżnym Kotłom zakątek cywilizacji, w dodatku z otwartym widokiem, co jest rzadkością w rejonie północnych zboczy i wszędobylskich badyli. ;p A te bajorka dają mi spokój ducha, że ten widoczek nie zarośnie badylami ani deweloperami.
Zastanawiam się nad wykopaniem sobie tamże ziemianki. :>
Niesamowite, że w tej małej osadzie jedni mają mistrzowski widok na Śnieżne Kotły, a inni woleli wybudować się na północnych stokach (sroga zima, bo wysoko, mało słońca, bo zasłania szczyt i badyle, no i widoki marne - tylko Kotlina, albo wręcz same badyle. :O
W centrum parafii jest już znacznie lepiej:
W centrum Michałowic Karkonosze jadły mi z ręki ;) © Morsowy
Zanim tam dotarłem, to przebijałem się lasem po szlakach w poszukiwaniu tzw. Złotego Widoku, który nieco rozczarował - widać sporo, ale Ś.K. tylko po skosie:
A tu jest niezła panorama Szklarskiej Poręby - jako częsty bywalec, czytałem z niej jak z otwartej książki ;)
Ogólnie okolice tego Widoku ciekawe - liczne, ciekawe skały, nawet mała jaskinia
Mała jaskinia koło Michałowic © Morsowy
Skalny fotel i inne sprzęty rodem z Flinstonów ;) © Morsowy
...i wszystko to naprzeciw Ś.K. Z tym małym zastrzeżeniem, że całkowicie zasłania to las. ;ppp
Powyższa wycieczka to 40 km, reszta to zbiorówka od pn do pt, w tym m.in. 15 km do dentysty :O usunęli mi "siódemkę" - to fajnie, bo to duży ząb i dużo zbiłem z wagi. :D
Podsumowania miesiąca nie robię, bo dystans słaby, aż rozwalił mi się wykres. Powiedzmy, że w maju bardziej stawiałem na jakość, niż na ilość. ;p
Do Karpacza po nocce :) /Kross/
Niedziela, 26 maja 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 72.30 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
W piątek znów poranek był energetyczny i z niezwykle przejrzystym powietrzem - nawet się nie przebierając, wprost z roboty pojechałem do Karpacza (w stroju cokolwiek wyjściowym..).
Było tak pięknie, że aż zwątpiłem, czy bardziej wolę Szklarską...
Tu jeszcze Kotlina:
Pole... widzenia ;) © Morsowy
A tu - już Karpacz właściwy. Duża łąka i przydomowy sad - zupełny ewenement w mieście szalejących deweloperów. Za tę działkę daliby pewnie milion dewelopylionów ;)
I - w swej przekorze - pstryknąłem drugi z zupełnie nieturystycznych i nietypowych zakątków Karpacza:
Bloków jest tam bodajże 9 i to jeszcze na północnym stoku. Tyle dobrego, ze schludne są budynki jak i ich otoczenie.
Masakra, bloki są nawet w turystycznych kurortach typu: Szklarska, Karpacz i Zakopane. :/
Ciekawe, czy jest w tym kraju miasto bez bloków?
W centrum garstka mieszkańców, jeszcze mniej turystów, a najwięcej było... ukraińskich budowlańców. ;]
Niesamowicie czułem się w centrum - zawsze, jako zwykły turysta w sezonie, przebijałem się w korkach i w tłumach na chodnikach, śniegu też nie było (i to pod koniec maja!!! :D ) no i nigdy nie byłem tam ranem, co zwykle oznacza popołudniowe zmętnienie powietrza i kiepskie widoki. Tym razem było bajecznie:
Takie tam na mieście... pod koniec maja! :O © Morsowy
Nawiedziłem też dawny dworzec PKP, w którym ostał się kącik tradycji:
A na końcówce torów...
W drodze powrotnej mijałem już szosowców na letniaka, a ja - zamulałem w długich jeansach i w kurtce. xD
Ponadto jazdy użytkowe i lokalne od 22 do 26 maja. Dwa dni Kross musiał zastępować Huragana w jazdach po pagórkowatym centrum co - jakimś cudem - udało mi się przeżyć bez hamowania. :O
Za to trafiło mi się hamowanie w płaskich Cieplicach - perfidnie zajechano mi drogę, a na poboczu były barierki. :((
To już drugie hamowanie w tym roku! ;p
W sobotę Kross odebrał Huragana z serwisu - 5 km jazdy na dwa rowery przez miasto (centrum, ale opłotkami).
Huragan w opałach...
Sobota, 25 maja 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 29.16 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Hejterzy Huragana mogą zacząć rozpalać grilla. :) ;p
W poniedziałek i we wtorek pykałem Huraganem tylko drobnicę po mieście i przyuważyłem rosnący w oczach luz na korbie.
W środę chciałem machnąć coś większego w górach, więc najpierw podjechałem do serwisu, coby mi poprawili, a tu mechanik stwierdził zmasakrowany suport... I to chyba wymieniany pół roku temu, choć pewności nie mam - pogubiłem się w tym temacie...
Do tego ów pseudo suport miał plastikowe miski, których praktycznie nie da się odkręcić, zwłaszcza gdy w suporcie szaleje rdza...
Mechanik się poddał i już miałem wizję złomowania nienaprawialnego Huragana ;ppp ale postanowiłem zrobić K78 na złość i go jednak naprawić. :D Bardziej "wojowniczego" mechanika znalazłem, ale nie dość, że skroił ze mnie jak z tchórzofretki, to jeszcze musiałem wracać od niego 5 km z buta, bo termin padł dopiero na sobotę.
Tak oto wyglądało tamto cudo chińskiej techniki za 13 zł:
A za nowe cudo wywaliłem 50 zł. o_O Tyle dobrego, że teraz korba kręci się "legutko" no i rzekomo na lata...
Oczywiście po szarży dwóch mechaników moje całobiałe opony mają już niewiele wspólnego z bielą. ;pppp :/
W sobotę jazda testowa - tym razem nietypowo, bo na płn-zach (Siedlęcin).
W poniedziałek i we wtorek pykałem Huraganem tylko drobnicę po mieście i przyuważyłem rosnący w oczach luz na korbie.
W środę chciałem machnąć coś większego w górach, więc najpierw podjechałem do serwisu, coby mi poprawili, a tu mechanik stwierdził zmasakrowany suport... I to chyba wymieniany pół roku temu, choć pewności nie mam - pogubiłem się w tym temacie...
Do tego ów pseudo suport miał plastikowe miski, których praktycznie nie da się odkręcić, zwłaszcza gdy w suporcie szaleje rdza...
Mechanik się poddał i już miałem wizję złomowania nienaprawialnego Huragana ;ppp ale postanowiłem zrobić K78 na złość i go jednak naprawić. :D Bardziej "wojowniczego" mechanika znalazłem, ale nie dość, że skroił ze mnie jak z tchórzofretki, to jeszcze musiałem wracać od niego 5 km z buta, bo termin padł dopiero na sobotę.
Tak oto wyglądało tamto cudo chińskiej techniki za 13 zł:
A za nowe cudo wywaliłem 50 zł. o_O Tyle dobrego, że teraz korba kręci się "legutko" no i rzekomo na lata...
Oczywiście po szarży dwóch mechaników moje całobiałe opony mają już niewiele wspólnego z bielą. ;pppp :/
W sobotę jazda testowa - tym razem nietypowo, bo na płn-zach (Siedlęcin).