Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 34:58 |
Średnia prędkość: | 20.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 15714 m |
Liczba aktywności: | 299 |
Średnio na aktywność: | 59.64 km i 4h 59m |
Więcej statystyk |
Mono na śniegu niszczy mit o jednośladach
Niedziela, 23 grudnia 2012
Kategoria Mono, Odkrywczo
kilosy: | 1.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Trzeba mieć doprawdy niezłą schizę, by powtarzać absurd o jednośladowych dwukołowcach ;p
Może chociaż wizualizacja komuś pomoże:
no z której strony by nie spojrzał:
No bez urazy, ale naprawdę...
Może chociaż wizualizacja komuś pomoże:
Jednoślad, powiadasz?!© mors
no z której strony by nie spojrzał:
Mono niszczy jednoślady schizofreników ;)© mors
No bez urazy, ale naprawdę...
Powrót z Wawy: żwawy i nieciekawy ;)
Sobota, 22 grudnia 2012
Kategoria Odkrywczo
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
..co innego pobyt w Wawie. ;)
1100 km (27 godz.) autobusami w niecałe 2 doby, i to tym razem bez mono, ale są ciekawsze sprawy w Warszawie. ;)
/dzisiejszy dystans: praca-sklep-park-dom/
1100 km (27 godz.) autobusami w niecałe 2 doby, i to tym razem bez mono, ale są ciekawsze sprawy w Warszawie. ;)
/dzisiejszy dystans: praca-sklep-park-dom/
Koniec świata .. i początek nowego :D (Warszawa, cz. 2)
Czwartek, 20 grudnia 2012
Kategoria Odkrywczo
kilosy: | 4.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W czwartek (znów) klikanie do 3 nad ranem z moją największą (sic!) fanką ;) pakowanie się do 4 rano (mistrzostwo organizacji! ;) ) 2 godzinki spania i o 6 do pracy o_O i tu powstały 4 km - reszta zdecydowanie nie była rowerowa.
Bezpośrednio po pracy wyjazd do Wawki.. dzięki korkom spóźniłem się na przesiadkę PKS/PKP, przez co 550km zajęło mi 15 godzin.. ale warto było. :)
W Wawie byłem 21.12.2012, i faktycznie, był to koniec pewnego świata.. i początek nowego ;) ale to już nie jest historia na BS. ;))
Bezpośrednio po pracy wyjazd do Wawki.. dzięki korkom spóźniłem się na przesiadkę PKS/PKP, przez co 550km zajęło mi 15 godzin.. ale warto było. :)
W Wawie byłem 21.12.2012, i faktycznie, był to koniec pewnego świata.. i początek nowego ;) ale to już nie jest historia na BS. ;))
Pierwsza ofiara stanu wojennego - wersja prawdziwa
Piątek, 14 grudnia 2012
Kategoria Odkrywczo
kilosy: | 12.50 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem wpis poważny, bo raz - ile można niepoważne ;) a dwa, że rocznica (day after ;) ).
W Sieci można "dowiedzieć się" trzech różnych nazwisk w trzech różnych okolicznościach.
Niestety, prawdziwa historia nie jest ani trochę patetyczna, a wręcz jest kuriozalna.
Otóż, o czym mało kto wie, pierwszą ofiarą był.. żołnierz LWP, jadący czołgiem z "odsieczą" z Żagania do Wrocławia (160km czołgami po drogach?!).
Była noc, mgła, gołoledź i zakręt z śliską kostką. O ten:
Nagły skręt przed wyskakującą z naprzeciwka ciężarówką, poślizg i "dachowanie" czołgu w rzece (kanał rzeki Czerna) - na wieżyczce stał żołnierz..
O samym stanie wojennym nie dywaguję - skoro historycy nie są zgodni (a może nie chcą..), to skąd "zwykli" ludzie mają mieć wiedzę (np. o zmobilizowanych ruskich pod granicą) by oceniać? A (prawie) każdy swoje zdanie ma..
/to trochę coś jak z mono, większość nawet koło niego nie stała, ale i tak "wiedzą", czy to łatwe czy trudne/
Ponadto foty z przejazdu:
Dlaczego współcześnie nikomu się tak nie chce dłubać..?
I dalej:
Miasto, i to nawet powiatowe. ;)
PS. Żuk nietypowy, bo na "bliźniakach".
W Sieci można "dowiedzieć się" trzech różnych nazwisk w trzech różnych okolicznościach.
Niestety, prawdziwa historia nie jest ani trochę patetyczna, a wręcz jest kuriozalna.
Otóż, o czym mało kto wie, pierwszą ofiarą był.. żołnierz LWP, jadący czołgiem z "odsieczą" z Żagania do Wrocławia (160km czołgami po drogach?!).
Była noc, mgła, gołoledź i zakręt z śliską kostką. O ten:
Zakręt, na którym wszystko się zaczęło ;)© mors
Nagły skręt przed wyskakującą z naprzeciwka ciężarówką, poślizg i "dachowanie" czołgu w rzece (kanał rzeki Czerna) - na wieżyczce stał żołnierz..
Tu dachował czołg..© mors
O samym stanie wojennym nie dywaguję - skoro historycy nie są zgodni (a może nie chcą..), to skąd "zwykli" ludzie mają mieć wiedzę (np. o zmobilizowanych ruskich pod granicą) by oceniać? A (prawie) każdy swoje zdanie ma..
/to trochę coś jak z mono, większość nawet koło niego nie stała, ale i tak "wiedzą", czy to łatwe czy trudne/
Ponadto foty z przejazdu:
Przedszkole z zabójczym gankiem (?)© mors
Ech, detale!© mors
Dlaczego współcześnie nikomu się tak nie chce dłubać..?
I dalej:
Na oklep, drogą pod krajową dwunastką© mors
Żuczek też robi klimat ;)© mors
Miasto, i to nawet powiatowe. ;)
PS. Żuk nietypowy, bo na "bliźniakach".
Śnieżny Huragan
Czwartek, 6 grudnia 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 4.78 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
MTB na śniegu jest zbyt mainstreamowe. ;)
Wbrew pozorom, jazda kolarką po śniegu ma sens, o ile nie ma lodu, śnieżnych kolein, czy innych komplikacji.
Sens jest taki, że mniejsze są opory toczenia - różnica względem MTB jest o wiele wyraźniejsza, niż latem na asfalcie.
A świeży, suchy śnieg ma dość dobrą przyczepność - na zakrętach trzeba było ostro szarżować, żeby zarzucało, a nawet strome podjazdy wymagały wychylenia się przed kierownicę, żeby zerwać przyczepność wzdłużną.
Na slickach pewnie byłoby gorzej, ale Huragan w serii dostaje opony niemalże przełajowe (chyba jedyna taka "kolarka"..).
Także przy prędkościach powyżej 30km/h nie było problemów.
A w weekend wyprowadzam na śnieg Żyrafę. :]
Wbrew pozorom, jazda kolarką po śniegu ma sens, o ile nie ma lodu, śnieżnych kolein, czy innych komplikacji.
Sens jest taki, że mniejsze są opory toczenia - różnica względem MTB jest o wiele wyraźniejsza, niż latem na asfalcie.
A świeży, suchy śnieg ma dość dobrą przyczepność - na zakrętach trzeba było ostro szarżować, żeby zarzucało, a nawet strome podjazdy wymagały wychylenia się przed kierownicę, żeby zerwać przyczepność wzdłużną.
Na slickach pewnie byłoby gorzej, ale Huragan w serii dostaje opony niemalże przełajowe (chyba jedyna taka "kolarka"..).
Śnieżny Huragan© mors
Także przy prędkościach powyżej 30km/h nie było problemów.
A w weekend wyprowadzam na śnieg Żyrafę. :]
Najwyższy lubuski szczyt jesienią i nareszcie zrealizowany bon
Piątek, 26 października 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 52.00 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Oto po 2 nieudanych próbach udało mi się nawiedzić hurtownię sportowo-odzieżową w Żarach, gdzie miałem do zrealizowania bon, com go wygrał za zniszczenie Gubałówki i reszty Tatr na mono (2 tygodnie prób odebrania z redakcji i 3 tygodnie najeżdżania sklepiku..)
Łyknąłem PIERWSZE w życiu spodnie (quasi)zimowe i (quasi)kolarskie, bardzo udane hybrydy: nie tak opinające jak kolarskie, ale nie furkotające na wietrze jak zwykłe porcięta.
Oraz PIERWSZY w swoim życiu komplet (zimowej?) bielizny termoaktywnej.
Na to modne hasło przychodzi mi automatycznie na myśl: będzie wiało i przemakało, i w życiu bym tego nie kupił, a już na pewno nie za astronomiczne 125 PLN. No ale skoro za darmo..
Razem z porciętami wybuliłem za wszystko 204 zł, czyli w żywej gotówce dopłaciłem całe 4 zł OO gr. Miło. :]
Wyszedłem z założenia, że powinienem jechać lżej i szybciej, i tak też było. ;)
Pierwsze wrażenie: nie ma różnicy, czy się jedzie z wiatrem czy pod wiatr! ;)
Fajnie, fajnie, ale.. przewaga dzięki technice? Stąd już blisko do "wyścigu zbrojeń" itd. To takie nieludzkie.. Tak jak karbonowe rowery - nieludzkie i nieuczciwe. ;))
Z plecakiem pełnym ciuchów popracowych poleciałem zdobyć północną "ścianę" najwyższego lubuskiego wzniesienia: Góra Żarska, 226,9m, wybitność rzędu 100m, ok. 3km na południe od Żar.
Wjechałem lekko i przyjemnie, choć coś mi podpowiadało, że ocierają mi hamulce. Sprawdziłem to dopiero na szczycie, i faktycznie, ocierały. ;]
Na szczycie, a nawet szczytach, stoją 2 zabytkowe wieże (kamienna i ceglana) oraz współczesna dostrzegalnia p.poż., która nie dość, że jest najwyższa, to jeszcze ma schody...
...najprawdopodobniej najwyższe drzewo w woj. lubuskim... oczywiście n.p.m. ;)
..i już na szczycie wieży, jakieś 270m n.p.m. (niebotyczne, jak na niziny):
i
Przy klarownym powietrzu elegancko widać Karkonosze! :]
Kross zdobywca ;)
Na przekór złotej jesieni, cały ten kompleks leśny Wzniesień Żarskich nazywa się "Zielony Las". ;]
Łyknąłem PIERWSZE w życiu spodnie (quasi)zimowe i (quasi)kolarskie, bardzo udane hybrydy: nie tak opinające jak kolarskie, ale nie furkotające na wietrze jak zwykłe porcięta.
Oraz PIERWSZY w swoim życiu komplet (zimowej?) bielizny termoaktywnej.
Na to modne hasło przychodzi mi automatycznie na myśl: będzie wiało i przemakało, i w życiu bym tego nie kupił, a już na pewno nie za astronomiczne 125 PLN. No ale skoro za darmo..
Razem z porciętami wybuliłem za wszystko 204 zł, czyli w żywej gotówce dopłaciłem całe 4 zł OO gr. Miło. :]
Wyszedłem z założenia, że powinienem jechać lżej i szybciej, i tak też było. ;)
Pierwsze wrażenie: nie ma różnicy, czy się jedzie z wiatrem czy pod wiatr! ;)
Fajnie, fajnie, ale.. przewaga dzięki technice? Stąd już blisko do "wyścigu zbrojeń" itd. To takie nieludzkie.. Tak jak karbonowe rowery - nieludzkie i nieuczciwe. ;))
Z plecakiem pełnym ciuchów popracowych poleciałem zdobyć północną "ścianę" najwyższego lubuskiego wzniesienia: Góra Żarska, 226,9m, wybitność rzędu 100m, ok. 3km na południe od Żar.
Wjechałem lekko i przyjemnie, choć coś mi podpowiadało, że ocierają mi hamulce. Sprawdziłem to dopiero na szczycie, i faktycznie, ocierały. ;]
Na szczycie, a nawet szczytach, stoją 2 zabytkowe wieże (kamienna i ceglana) oraz współczesna dostrzegalnia p.poż., która nie dość, że jest najwyższa, to jeszcze ma schody...
Kolory w drodze na szczyt wieży p.poż...© mors
...najprawdopodobniej najwyższe drzewo w woj. lubuskim... oczywiście n.p.m. ;)
Ponury gigant...© mors
..i już na szczycie wieży, jakieś 270m n.p.m. (niebotyczne, jak na niziny):
Najwyższy punkt lubuskiego: widok na północ (Kronopol i zachodnia część Żar)© mors
i
Widok na południe. na horyzoncie majaczy Pogórze Izerskie..© mors
Przy klarownym powietrzu elegancko widać Karkonosze! :]
Kross zdobywca ;)
Na szczycie lubuskiego...© mors
Na przekór złotej jesieni, cały ten kompleks leśny Wzniesień Żarskich nazywa się "Zielony Las". ;]
Jawna opcja niemiecka, czyli germanizacja Ziemi Lubuskiej
Sobota, 20 października 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 101.26 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | 04:46 | śr. km/h: | 21.24 |
Germanofilstwo na Ziemiach Odzyskanych ma się coraz lepiej. Przejawów tego jest wiele (fakty, opinie, poglądy..), ale ten w podżarskim Lubomyślu - przoduje:
cena nie była za wysoka, w zamian dali tablicę z mapą, parę głazów i trochę żwirku:
a, no i jeszcze tablica upamiętniająca tę aneksję..
Czujecie ten motyw? W kontekście Eriki szalonej, Ziem Odzyskanych, doświadczeń życiowych co starszych mieszkańców, widma procesów sądowych i maków pod Monte Cassino?!
lokalna prasa donosi, że tylko 1 (JEDNA!) osoba nie zgodziła się na taką tabliczkę, a ostatnio druga się rozmyśliła, już po założeniu (na 70 domostw!).
Niniejszym przepraszam za Lubomyśl. ;]
A wieś to była fajna (ciut na wschód od dawnego Łudstoku), albowiem ma ładne asfalty i leży na dużym, jak na niziny, wschodnim zboczu:
a boczne uliczki to miejscami całkiem strome:
w rzeczywistości są oczywiście 3 razy stromsze niż na zdjęciach.
Lubo-myślałem także dlatego:
To zdecydujcie się, czy z (biało-czerwonym skądinąd) Huraganem, czy z Eriką!
Albo-albo!
Zmieniam temat, bo się zaczynam wnerwiać...
Tymczasem w sąsiednim Złotniku:
ciekawe są też szczegóły: starte kopyta krówki oraz tabl. rej. na "świńskiej" przyczepie (ewenement).
Ogólnie to pojechałem (drugi raz) do Żar, upłynnić ten bon com go dostał w konkursie za mono, ale znów się odbiłem od drzwi - w sobotę czynne do 12?!
A byłem 3 min. po. :>
(Pseudo)sportowy rower i jesienny park.. gryzą się trochę. ;)
Później jazda jakimiś dzikimi wiochami, włącznie z szutrem i kocimi łbami - świetna sprawa na kolarce.. :>
Ukłon w stronę wiernej (?) czytelniczki. ;)
W rzeczywistości jest to 15* 01' ale akurat tu znajduje się cetrum wsi, a nie na 15* 00'
To nie zupełnie jakiś tam południk - 360*/24h=15*/h - leży równo o godzinę słoneczną na wschód od Greenwich, i tylko na tej linii czas urzędowy odpowiada czasowi słonecznemu.
Mirostowice Dolne:
robili tam kiedyś ozdobne cegły, przez co połowa budynków ma bajeczne wzozry i kolory. :]
I jeszcze dość nietypowy kościółek w odludnym Szczepanowie:
Ale bohaterem dnia była jednak pogoda: 22,5* w głębokim cieniu, w wilgotnym lesie!
W słońcu zaczynałem się już przegrzewać - oczywiście ubrany na letniaka!
Jawna opcja proniemiecka© mors
Der drogowskazen w Lubomyślu© mors
cena nie była za wysoka, w zamian dali tablicę z mapą, parę głazów i trochę żwirku:
hojny gest za germanizację...© mors
a, no i jeszcze tablica upamiętniająca tę aneksję..
Tablica na cześć aneksji Lubomyśla..© mors
Czujecie ten motyw? W kontekście Eriki szalonej, Ziem Odzyskanych, doświadczeń życiowych co starszych mieszkańców, widma procesów sądowych i maków pod Monte Cassino?!
lokalna prasa donosi, że tylko 1 (JEDNA!) osoba nie zgodziła się na taką tabliczkę, a ostatnio druga się rozmyśliła, już po założeniu (na 70 domostw!).
Niniejszym przepraszam za Lubomyśl. ;]
A wieś to była fajna (ciut na wschód od dawnego Łudstoku), albowiem ma ładne asfalty i leży na dużym, jak na niziny, wschodnim zboczu:
Główna droga w Lubomyślu© mors
a boczne uliczki to miejscami całkiem strome:
Boczna uliczka, całkiem, całkiem© mors
w rzeczywistości są oczywiście 3 razy stromsze niż na zdjęciach.
Lubo-myślałem także dlatego:
Bądźcie, bądźcie!© mors
To zdecydujcie się, czy z (biało-czerwonym skądinąd) Huraganem, czy z Eriką!
Albo-albo!
Zmieniam temat, bo się zaczynam wnerwiać...
Tymczasem w sąsiednim Złotniku:
W podżarskim Złotniku..© mors
ciekawe są też szczegóły: starte kopyta krówki oraz tabl. rej. na "świńskiej" przyczepie (ewenement).
Ogólnie to pojechałem (drugi raz) do Żar, upłynnić ten bon com go dostał w konkursie za mono, ale znów się odbiłem od drzwi - w sobotę czynne do 12?!
A byłem 3 min. po. :>
Żarski park po rewitalizacji© mors
(Pseudo)sportowy rower i jesienny park.. gryzą się trochę. ;)
Później jazda jakimiś dzikimi wiochami, włącznie z szutrem i kocimi łbami - świetna sprawa na kolarce.. :>
Ukłon w stronę wiernej (?) czytelniczki. ;)
Wiadukt dla Kosmy100 ;)© mors
W rzeczywistości jest to 15* 01' ale akurat tu znajduje się cetrum wsi, a nie na 15* 00'
Naciągany pomnik południka 15*© mors
To nie zupełnie jakiś tam południk - 360*/24h=15*/h - leży równo o godzinę słoneczną na wschód od Greenwich, i tylko na tej linii czas urzędowy odpowiada czasowi słonecznemu.
Mirostowice Dolne:
Typowa architektura w Mirostowicach Dolnych© mors
robili tam kiedyś ozdobne cegły, przez co połowa budynków ma bajeczne wzozry i kolory. :]
I jeszcze dość nietypowy kościółek w odludnym Szczepanowie:
Kościółek w Szczepanowie - front© mors
Kościółek w Szczepanowie -tył© mors
Ale bohaterem dnia była jednak pogoda: 22,5* w głębokim cieniu, w wilgotnym lesie!
W słońcu zaczynałem się już przegrzewać - oczywiście ubrany na letniaka!
Poligonowe osadnictwo, cz.1: Trzebowski przysiółek-widmo
Niedziela, 7 października 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 39.00 | gruntow(n)e: | 4.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rozpoczynam nowy mini-serial (przewiduję 3 odcinki, ale kto wie..) o osadach cywilnych na terenie poligonu.
BS-owy Kolega w pewnej dyskusji wspomniał o odkrytej "na grzybach" osadzie na terenach okołopoligonowych.
Nie dowierzałem trochę, tym bardziej że moje rewiry, to bym raczej wiedział..
Jako fan ekstremalnego osadnictwa oraz zrytych spraw w ogóle, musiałem to obczaić, nawet nie czekałem jak liście pospadywują.
Znam 2 (aż!)przysiółki na terenie poligonu, więc poznałem dziś o połowę więcej. ;)
I zaiste, po ponad kilometrze od wsi Trzebów i po prawie kilometrze od formalnej granicy poligonu i ZAKAZU WJAZDU, zgodnie z planem, czyli nagle i nieoczekiwanie...
bliżej...
...zabudowania gospodarcze...
...i nawet taki obiekt ma swój własny numer...
Styl tabliczek i cyfr wyraźnie wojskowy, a obiekty wyraźnie cywilne..
Chociaz nie mogę się zgodzić z "Odkrywcą", że są normalnie zamieszkane - w środku pusto, nawet trawa wokół nie wydeptana...
I drugi dom(?):
tu się sprawa komplikuje, bo mamy dojazd do "posesji", przystrzyżoną trawę..
...przycięte drzewka owocowe, a za budynkiem siedzi ktoś (mieszkaniec-widmo?) i nawija przez komórkę...
Ale i ten budynek jest zupełnie pusty.
I jeszcze te odremontowane dachy., widać nawet na zdjęciu satelitarnym..
Tymczasem kilkaset metrów dalej:
A tak się dojeżdża do tej osady:
a kilkaset metrów dalej...
Nie ma zakazu jazdy w prawo, tyle tylko, że nie wolno dojechać do tego miejsca... ;D;D
Ciekawostki z dojazdu:
I tyle na dziś. ;p
BS-owy Kolega w pewnej dyskusji wspomniał o odkrytej "na grzybach" osadzie na terenach okołopoligonowych.
Nie dowierzałem trochę, tym bardziej że moje rewiry, to bym raczej wiedział..
Jako fan ekstremalnego osadnictwa oraz zrytych spraw w ogóle, musiałem to obczaić, nawet nie czekałem jak liście pospadywują.
Znam 2 (aż!)przysiółki na terenie poligonu, więc poznałem dziś o połowę więcej. ;)
I zaiste, po ponad kilometrze od wsi Trzebów i po prawie kilometrze od formalnej granicy poligonu i ZAKAZU WJAZDU, zgodnie z planem, czyli nagle i nieoczekiwanie...
W drodze na poligon....© mors
bliżej...
Normalny (??) budynek na terenie poligonu...© mors
...zabudowania gospodarcze...
Szopa? Stodoła? Na terenie poligonu?!© mors
...i nawet taki obiekt ma swój własny numer...
Obiekt w ruderze, lecz o własnym numerze© mors
Styl tabliczek i cyfr wyraźnie wojskowy, a obiekty wyraźnie cywilne..
Chociaz nie mogę się zgodzić z "Odkrywcą", że są normalnie zamieszkane - w środku pusto, nawet trawa wokół nie wydeptana...
I drugi dom(?):
Drugi zwykły (?) dom na poligonie...© mors
tu się sprawa komplikuje, bo mamy dojazd do "posesji", przystrzyżoną trawę..
Trawa przystrzyżona, drzewka owocowe przycięte, ale budynek pusty...© mors
...przycięte drzewka owocowe, a za budynkiem siedzi ktoś (mieszkaniec-widmo?) i nawija przez komórkę...
Ale i ten budynek jest zupełnie pusty.
I jeszcze te odremontowane dachy., widać nawet na zdjęciu satelitarnym..
Tymczasem kilkaset metrów dalej:
Spektakularna granica poligonu właściwego... i pochód grzybiarzy...© mors
A tak się dojeżdża do tej osady:
Zaraz za wsią Trzebów granica poligonu i zakazy wjazdu...© mors
a kilkaset metrów dalej...
Skrzyzowanie: w lewo jednostka wojskowa "Dobre nad Kwisą", w prawo - osada-widmo i poligon Joanna© mors
Nie ma zakazu jazdy w prawo, tyle tylko, że nie wolno dojechać do tego miejsca... ;D;D
Ciekawostki z dojazdu:
Nie myślałem, że dożyję - gruntowna modernizacja "zapomnianej" drogi przez Pruszków© mors
Genialne oznakowanie..© mors
Ośrodek kultury w Małomicach...© mors
Jaguar XJ na szrocie i ciekawy traktorek...© mors
I tyle na dziś. ;p
Okołopoligonowo
Niedziela, 30 września 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 20.00 | gruntow(n)e: | 10.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pętałem się po okołopoligonowych rewirach, łamiąc ze 20 zakazów wstępu ;] - z dróg nie zjeżdżałem, więc się nie narażałem.
A poligon ów nie tylko największym w kraju jest, ale i jednym z 2 największych w Europie!
Klimatyczny znak "drogowy", a ta przestrzeń na drugim planie to poligon właściwy:
a opodal:
Relikt lat 90-tych... jakby odległa epoka..
Budki te nie zawierają już telefonów właściwych. ;)
Celem wycieczki była "tajemnicza" przy-poligonowa osada Karliki, ale jeszcze jest za dużo badyli, zdjęcia wyszły zbyt liściaste by coś mogły pokazać.
Dystanse szacowane wg mapy - licznik nie bangla. :/
A poligon ów nie tylko największym w kraju jest, ale i jednym z 2 największych w Europie!
Klimatyczny znak "drogowy", a ta przestrzeń na drugim planie to poligon właściwy:
Na pograniczu sielanki i wielkiego poligonu© mors
a opodal:
Poligonowe, ale cywilne budki telefoniczne© mors
Relikt lat 90-tych... jakby odległa epoka..
Budki te nie zawierają już telefonów właściwych. ;)
Celem wycieczki była "tajemnicza" przy-poligonowa osada Karliki, ale jeszcze jest za dużo badyli, zdjęcia wyszły zbyt liściaste by coś mogły pokazać.
Dystanse szacowane wg mapy - licznik nie bangla. :/
Dwustuletnie drogowskazy
Poniedziałek, 24 września 2012
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 19.50 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Samo Dobro ;) zmotywowało mnie do wrzucenia paru lokalnych ciekawostek.
Nie umywają się one do Jury, no ale będą się od czasu do czasu pojawiały.
Dziś obskoczyłem parę pobliskich drogowskazów:
a) przy DW 296, koło Starej Koperni:
1.1.
1.2.
2.
b) przysiółek (kolonia) Puszczyków - część wsi Stary Żagań. Od zawsze stało tam 7 domków wśród pól, a w ostatnich paru latach powstało drugie 7...
3.
4.1.
4.2.
i jeszcze poglądowa scenka rodzajowa:
4.0.
W nieodległej Szprotawie istnieje nawet Park Kamiennych Drogowskazów (!)
Ale na taki hurt to ja już jestem za leniwy. ;p
I refleksja, bo inaczej nie potrafię ;) - dlaczego niemcy mieli (i mają) tak wszystko połapane? Nawet większość stodół i obór w mojej okolicy posiada wyryty/napisany rok budowy, nawet znaki drogowe, jak widać, itd., itp.
A u nas? Najczęściej nie wiadomo kto gdzie kiedy co i jak..
Wszystko sobie spokojnie tonie w mrokach historii..
Mam np. zabytkowy rower krajowej produkcji (ZZR Maraton), i NIE MA MOŻLIWOŚCI ustalić, z jakiego jest roku, ani nawet nie wiadomo dokładnie, kiedy takie produkowano!
I tak z bardzo wieloma rzeczami.
Smutne, i to bardzo. Może nie jest to najważniejsza sprawa na świecie, ale nieszanowanie historii to po prostu barbarzyństwo...
Ale i tak nic nie przebije ich II. W.Ś. ! ;p
Nie umywają się one do Jury, no ale będą się od czasu do czasu pojawiały.
Dziś obskoczyłem parę pobliskich drogowskazów:
a) przy DW 296, koło Starej Koperni:
1.1.
Kamienny drogowskaz 1© mors
1.2.
Kamienny drogowskaz 1.2.© mors
2.
Kamienny drogowskaz 2© mors
b) przysiółek (kolonia) Puszczyków - część wsi Stary Żagań. Od zawsze stało tam 7 domków wśród pól, a w ostatnich paru latach powstało drugie 7...
3.
Kamienny drogowskaz w Puszczykowie© mors
4.1.
Kamienny drogowskaz w Puszczykowie 2.1.© mors
4.2.
Kamienny drogowskaz w Puszczykowie 2.2.© mors
i jeszcze poglądowa scenka rodzajowa:
4.0.
Jeden z kamiennych drogowskazów w Puszczykowie© mors
W nieodległej Szprotawie istnieje nawet Park Kamiennych Drogowskazów (!)
Ale na taki hurt to ja już jestem za leniwy. ;p
I refleksja, bo inaczej nie potrafię ;) - dlaczego niemcy mieli (i mają) tak wszystko połapane? Nawet większość stodół i obór w mojej okolicy posiada wyryty/napisany rok budowy, nawet znaki drogowe, jak widać, itd., itp.
A u nas? Najczęściej nie wiadomo kto gdzie kiedy co i jak..
Wszystko sobie spokojnie tonie w mrokach historii..
Mam np. zabytkowy rower krajowej produkcji (ZZR Maraton), i NIE MA MOŻLIWOŚCI ustalić, z jakiego jest roku, ani nawet nie wiadomo dokładnie, kiedy takie produkowano!
I tak z bardzo wieloma rzeczami.
Smutne, i to bardzo. Może nie jest to najważniejsza sprawa na świecie, ale nieszanowanie historii to po prostu barbarzyństwo...
Ale i tak nic nie przebije ich II. W.Ś. ! ;p