thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Odkrywczo

Dystans całkowity:17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%)
Czas w ruchu:34:58
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:15714 m
Liczba aktywności:299
Średnio na aktywność:59.64 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Samotny komin nad Bobrem

Środa, 15 sierpnia 2012
kilosy:28.00gruntow(n)e:4.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo
Tzw. "pośrodku niczego":
Samotny komin nad Bobrem, na podejrzanej wyspie © mors

a dokładniej okolice Bukowiny Bobrzańskiej, kilkaset metrów w górę Bobru względem ujścia Kwisy.
Wyspa podejrzana, albowiem na dokładnych mapach ma jakieś 20x50m, a w rzeczywistości tak ze 5 razy więcej. Czyli ktoś chciał coś ukryć.. ;)
Nie wiem o co chodzi z tym kominem, bo żadnych innych ruin tam nie ma. Muszę obczaić jeszcze raz na przednówku, jak badyli nie będzie.
Od paru lat kominowi towarzyszy równie odludna elektrownia:
Samotna elektrownia i komin - pośrodku niczego © mors

na bobrzańskim kanale.
Na tę wyspę prowadzi tylko jeden mostek, ze zmurszałymi deskami, co bynajmniej nie demotywuje miejscowych do jeżdżenia przezeń samochodami. o_O

Pochwalę się, że na pobliskiej skarpie oczyściłem przejazd z gruzu.
Miejscowi do końca świata by po nim jechali i nikt by palcem nie kiwnął.
A leżące luzem cegły (raptem góra 10 sztuk) na stromym, krętym i żwirowatym zjeździe to jakby trochę nie za fajnie.. ale po co.. normalka..
Często czyszczę przejazdy z powalonych drzew, cegieł, butelek, śmieci..
Tylko czemu ja jeden? :/

Tam, gdzie wrony i kruki zawracają ;)

Poniedziałek, 23 lipca 2012
kilosy:36.00gruntow(n)e:3.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo
W środku lasu przysiółek na 6 domów, niezły klimat, opodal jakieś rudery, więc szukam skarbów ;) oprócz radzieckiego budzika znajduję:
Spodobało mi się to nawet ;p © mors

"Za łebka" zbierałem zegary samochodowe, więc sentyment pozostał. Nawet to jakoś wygląda. ;)
Dalej spotykam:
Jeden z dwóch "Samotnych Wilków" ;D © mors

Jak dziwnie brzmi język polski na rowerach, samochodach, elektronice...
Za tym SAMOTNYM Wilkiem stał drugi, identyczny, a po chwili OBA RAZEM odjechały. ;D
A jeździć to jest po czym..
Ser lubuski ;) wszędzie poligon, nie tylko na przedwiośniu.. © mors

Dziwnie tak po dziurach i na 2 kołach. Dokładnie odwrotnie jak w Zakopcu, ciężko się przestawić..

Gliczarnięcie Gubałówki, czyli Tatry i mono, sezon II, dzień 3

Piątek, 20 lipca 2012
kilosy:33.11gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Miałem zaatakować przysłowiowy Gliczarów (23%), ale pod dojechaniu do Poronina już straciłem dużo czasu (dojazdy z prędkością 10km/h - bezcenne), byłem lekko zdyszany, a przede wszystkim cały czas powiększał sie ból górnych części ud, startych nieludzko na wczorajszym mono-tonie (opis niebawem).
Jeszcze probowałem dotrzeć tam skrótem, który był na mojej mapce, ale nie w terenie.
Nawet zapytałem przydrożnych górali, czego nigdy nie czynię.
- o, to by trza w prawoooo - rzecze pierwszy;
- albo krócej bedzie w lewo - drugi godo;
- e, to trza by nazad - przelicytował trzeci..
Dobrze, że nie było czwartego, pewnie by się z nimi zgodził. ;)
Podobne były opinie, czy skrot istnieje, czy nie. ;]

Jako że to nie pojazd na szukanie drogi, oraz z przyczyn uprzednio wymienionych, postanowiłem "gliczarnąć" Gubałówkę od strony Poronina - bo blisko i niezgorzej.
Tak ma się ten podjazd w liczbach.. (Poronin na 740m? ok. 70m niżej niż centrum Zakopca? przecież droga między nimi jest pozioma...)

Uprzedzę fakty,, żeby na głównej nie wyświetlało się byle co ;)

Gubałówka - straganówka znów zniszczona. Tym razem od strony Poronina © mors


Przy okazji pewnie parę "hejterów" znajdzie sobie pożywkę. ;)

Dodajmy koniecznie, że parę dni przede mną podobną trasę ogarniał kolo na mono 29"... w ramach TdP(A)! :D
Zniszczył system, a na podjazdach zniszczył nawet paru maruderów!
Oczywiście na płaskim i z górki to oni zniszczyli jego..

Reszta jutro - za dużo zdjęć na raz..

Studnice - ostatnia taka wioska (nowe foty)

Niedziela, 8 lipca 2012
kilosy:51.34gruntow(n)e:4.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Paczcie, paczcie, młodzi, czy to nie ostatni, co tak krowy wodzi ;D
Patrzcie, patrzcie, młodzi, czy to nie ostatni, co tak krowy wodzi? ;D © mors

Gumofilce, rower - stara "koza", wypas główną drogą we wsi wolnej od asfaltu (i GMO ;) )... ginące klimaty, może jeszcze nie w Podlaskiem, ale na pewno na Ziemiach Zachodnich.
Prawdziwa praca, "prawdziwy" rolnik, ten akurat stosunkowo młody, jak na "prawdziwka".
A co będzie za 10-20 lat? Tego już nigdy więcej nie będzie, na naszych oczach kończy się prastara epoka "prawdziwego chłopa".

Wieś Studnice doprawdy epicką jest: nie ma jej na prawie żadnej mapie, nie ma jej na drogowskazach, nie ma w niej asfaltu, a dojazd jest 1 do wyboru. ;)
W prasie gadają, że mają im zrobić drogę jeszcze w tym roku, więc czem prędzej pobieżałem utrwalić ostatki.
Dojazd jest ciekawy: z miasteczka Kożuchów wojewódzką 296 na Żagań, za Stypułowem zjazd na Chotków, skąd do Studnic można trafić wyłącznie przypadkiem. A inaczej jak przez Chotków - nie da się. :)
Tajemniczy zjazd:
Tajemniczy, wiecznie nieoznakowany, zjazd z Chotkowa do Studnic © mors

opuszczamy cywilizację...
Początek tajemniczej drogi na Studnice © mors

Stąd asfaltu jest ostatni kilometr, aż nagle wśród pól...
Koniec luksusów... © mors


Miejscami jest gorzej:
Jedyna droga do Studnic © mors

...chociaż pamiętam, jak byłem tam pierwszy i jedyny raz 10 lat temu, to było tam naturalne, żwirowate klepisko, więc może to już jest ta droga po "zrobieniu"? ;)

No ale, raptem 1.3km kurzawy/błota i wjazd w teren zabudowany...
Studnice- teren zabudowany ;D © mors

Zestaw powitalny:
Początek i zarazem ścisłe centrum wsi Studnice © mors

W lewo wiedzie piaszczysty gościniec wśród pól, są przy nim 3 niebrzydkie domki, wszystkie opuszczone... a na prawo leci główna arteria:
Główna arteria Studnic © mors

Ma ze 400m i 5 czy 6 zagród..
W tle wspomniany na początku Prawdziwy Rolnik. "Wsi spokojna, wsi wesoła..." - otóż jegomość nerwowym był, spieszył się (w przeciwieństwie do krów) - stresująca robota. ;)
W brzydką pogodę wyglądałoby to "ładniej"...
Chcielibyście tam mieszkać?

Wspomniany Stypułów, to do niedawna legenda na pół województwa: przelotowa droga wojewódzka nr 296 w tej wsi obierała formę czerwonych kocich łbów o wybitnie parszywej (nie)równości. Co więcej, miała chyba 2,5 m szerokości i wiła się między domostwami, podwórzami.. TIRy, dalekobieżne autobusy, rowery szosowe..
Dziś to wygląda tak:
Stpułów, wjazd "na podwórza" - jeszcze do niedawna po wąskim bruku © mors

I to ze 4 kilometry takiej cza-czy było! ;] Chyba do 2011r.
Tranzytowcy jadący tędy po kocich łbach robili surrealistyczne wrażenie...
Stypułów, słynne centrum, już bez kocich łbów... © mors

Ależ to był klimat!

Mimo szerokiej drogi aż 2 debili minęło mnie praktycznie w ZEROWEJ odległości. o_O
Nie wiem, ocb :/

Tatry na monocyklu, cz. 2.2 - Palenica Kościeliska / Kościelisko - Kierpcówka

Sobota, 9 czerwca 2012
kilosy:5.61gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Wilgotność rzędu 150%, chmuro-mgła wszędzie, temperatura nieznana, ale para z gęby szła (w czerwcu!) - fajnie będzie można przycisnąć.
Planowałem ogarnąć Butorowy Wierch i okolice, ale w ostatniej chwili natchnęło mnie zmienić trasę. Pasmo Gubałowskie, a konkretnie Palenicę Kościeliską (1183m) zaatakowałem za kościołem w Kościelisku (na zachód od niego). Sam kościół jest chyba drugim, po Zębie, najwyżej polożonym w PL (970m npm).
Intuicja intuicją, ale problem był w tym, że przez tę zmianę trasy, wyjechałem (na 2 palce) poza posiadaną mapę, której z resztą tradycyjnie nie zabrałem ze sobą - nauczyłem się jej na pamięć. ;)
Podjazd Drogą Królewską. Nazwa godna, bo wysoko i stromo, ale asfalt bardzo podły: łaty, strzępy, rozstępy... po płaskim nie byłby to problem, ale na podjazdach i owszem - raz nawet glebnąłem.
I znów, tradycyjnie, jak jechałem po prawie płaskim centrum Kościeliska, to ludzie wołali, trąbili, itd, a jak walczyłem na wybojach po kilkunastoprocentowch uliczkach, to nikomu nawet brewka nie drgnęła. ;]
Mimo chmuro-mgły i ograniczonych widoków, nie mogłem skoncentrować się na jeździe i omijaniu dziur, jestem zbyt wrażliwy na te klimaty:
Kościelisko - Kierpcówka, ok. 1080m npm. © mors

Paczałem i paczałem... ptasiek siedział na krzyżu i paczał na mnie, odleciał dopiero gdy wycelowałem nań komórką.
Od drugiej strony równie piknie:
Kapliczka na Polanie / przysiółku Kierpcówka w Kościelisku © mors

Sielanka, spokój, zero turystów, zero śmieci, zero informacji w Sieci..
I cisza, cisza, która się wzmaga. ;)
A obok kawałek płaskiego terenu, przerwa w ciągu zabudowań.. ech, idę dalej skreślać toto-lotki. ;)
Raptem 1 czy 2 km stąd jest Gubałówka - zadeptana, zapstrykana, zastraganiona... ugh!
No ale tego nie ma w folderach i nie wiedzie tu żaden wyciąg.. na szczęście!

Kawałek dalej ostatni budynek:
Willa Irma - najwyżej położony budynek w Kościelisku - Kierpcówce (ok. 1090m) © mors

Willa Irma, wyżej niż np. Przełęcz Okraj, super położenie, a zarazem cisza i spokój.
Chciałbym być choćby listonoszem w Kościelisku. ;)
Koniec szosy na Palenicy Kościeliskiej, ok. 90m przed szczytem. © mors

Na MUNI walczyłbym dalej, ale na "miejskiej" oponce - odpuściłem, ale jeszcze tu wrócę...
Jadąc na wprost (błoto i kamole) i tak nie osiąga się szczytu Palenicy, mija się go opodal. natomiast skręcając w prawo można wyjechać na Butorowym - nieodżałowana strata.
No ale jeszcze tu wrócę...

Powrót Drogą Królewską, ale jej drugą, zachodnią nitką.
Właśnie lunęło, więc stromy zjazd po krzywych betonowych płytach, upstrzonych błotem i żwirem, dostarczył sporo wrażeń (ostre koło!)
Dość powiedzieć, że kilkanaście razy udało mi się zablokować koło (nie tracąc równowagi).
Niestety, lało coraz bardziej, już mało co widziałem, a że ubrałem się zupełnie na letniaka, więc się poddałem - zawinąłem do bazy.
Dystans pozornie żaden (chociaż nie jak na mono!), ale wycieczka zdecydowanie z gatunku tych niezapomnianych!

Tatry na mono, cz. 1.3 (rekonesans po Kościelisku)

Piątek, 8 czerwca 2012
kilosy:2.75gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo, Tatry i mono
Wieczorem ponoć szły jakieś mecze ;) więc wszyscy poszli na TV a ja oczywiście na mono. :)
Puściutko, cichutko - Kościelisko i tak jest bez porównania spokojniejsze od Zakopanego, ale teraz to już była cisza zupełna - ponoć tylko 1 listopada jest tam taki spokój..
Spokojny, relaksacyjny objazd, delektowanie się widoczkami, podjazdami...
Kościelisko, ul. Wojdyłówka. Na wysokości 950m npm normalne budynki i ostrzeżenie, że BĘDZIE stromo © mors

950m - trochę wyżej niż Przełęcz Salmopolska, 100m wyżej niż Hala Izerska (gdzie sięga już kosodrzewina), tudzież 150m wyżej niż centrum Zakopanego - a tutaj normalna ulica, liściaste drzewa, i ostrzeżenie, że niedługo BĘDZIE stromo. :)
To jest coś. :)
Rzeczone 16% to już sporo na mono - niby przełożenie niskie (1:1), ale niezmienne. Tak do 8% jest za niskie, 8-12 optymalne, przyjemny, lekki opór, a powyżej 12 zaczyna się zabawa. No bo za kierownicę nie pociągnę, SPD nie wzuję, pozostaje tylko jazda na stojaka... se wyobraźcie, co się dzieje, jak się stoi na jednym pedale...
Jeszcze po gładkim, tak jak tutaj, da się, ale jak dochodzą wyboje...
Różnie bywało, szczegóły w kolejnych częściach.

Przykładowa ulica to Wojdyłówka, która leży w dzielnicy Bory, która to z kolei sąsiaduje z dzielnicą Wojdyłówka. :) Takich zmyłek jest tam więcej, tym nie mniej stałem się fanem Kościeliska.

Dzień pierwszy zakończyłem (wliczając dojazd na autobus o 5 nad ranem oraz część 1.2, która się odwleka ;) ) rekordowym przebiegiem 24,20km - w tym 1/3 ostre podjazdy i 1/3 ostre zjazdy, co na jedno wychodzi (hamowanie ostrym kołem!).

Tatry na mono, cz. 1.2 - Gubałówka i okolice

Piątek, 8 czerwca 2012
kilosy:18.87gruntow(n)e:0.10
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Tatry i mono, Odkrywczo
Światowa premiera. ;)
Nawet najstarsi Górale się dziwowali, a oni są od wyjaśniania świata, a nie od dziwowania i pytania.
Więc gdy najstarsi Górale zaczynają zadawać pytania, to wiedz, że coś się dzieje. ;))

Takie tam z podjazdu...
Tytuł może być tylko jeden: "CO JA PACZE?!" Nawet krowa paczy, a większość kobiet odwraca wzrok... © mors

Zdjęcie dowodzi, że przysłowiowa krowa ma bardziej otwarte myślenie i szersze zainteresowania, niż typowa kobieta...

Typowymi kobietami nie są na szczęście Góralki - gdy już byłem na szczycie, i gdy mijałem 3 młode Góralki, takie wiecie, w ludowych kieckach i w białych, haftowanych bluzeczkach (koszulach? - nie znam się ;p), de facto aniołki, zwłaszcza że pod samym niebem :) i gdy łOne zaczęły mi machać, wiwatować, wołać (z daleka) "Ło Ty spryciuteńki! Hej!!" wtedy.. ech.... ;)

/aby przeczytać ciąg dalszy i zobaczyć nadobne Góralki, ślij SMS o treści: "BICYKL SSIE"/ ;D:D

(cdn.)

Kolejna wizyta na Marsie (Rudawica)

Sobota, 2 czerwca 2012
kilosy:39.63gruntow(n)e:4.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo
Monitorując monitorowanie lasu:
Monitoruję monitorowanie ;p © mors

oraz postępy w remoncie (przebudowie) skansen-drogi w Rudawicy, pomonitorowałem przy okazji tamtejszą marsjańską glebę.
Rolnictwo na Marsie © mors

Nie mogę się nigdy nadziwić, jak te rude (od żelaza) gleby płytko zalegają:
Zero czarnej gleby, czemuż? © mors

Mieszkańcy tej okolicy powinni w pierwszej kolejności być wyznaczeni jako ochotnicy do kolonizacji Marsa.

Odkrycie nowego szlaku 1,5km od domu (i to na mono)!

Sobota, 26 maja 2012
kilosy:7.50gruntow(n)e:7.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Odkrywczo
Niewiarygodne, prawie 30 lat żyję w jednym miejscu i taka niespodzianka...
I to nie byle jaki szlak, taki idylliczny wręcz - "tunel" w gęstym, "dżunglowatym" lesie, powoli zbliżający się (w pionie i w poziomie) do rzeki.
Tajemnica polegała na tym, żeby dojechać śmiało pod samą posesję (taką "tajemniczą, na odludziu i pod lasem), gdzie była nieoczekiwana odnoga w las.
Odkrycie dzięki mono - na 2 kołach bym tak blisko domu nie podjeżdżał, bo czułbym się jak złodziej. Na mono czułem się jak wariat ;) a więc lepiej i bezpieczniej. ;D

Sporo dziś jeździłem w piachach, tylko taki naprawdę kopny może powstrzymać mono.
Chociaż przyznam, że połączenie stromego podjazdu, kamieni i piachu jednocześnie trochę mnie przeroslo.
A zwykłe polne i leśne drogi - na luziku. ;p

Słowiańskie Niemcy /Hrgn/

Piątek, 18 maja 2012
kilosy:160.22gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Niespełna 2 lata i już dodaję wpis. ;) Ma to taki plus,, że wielu szczegółów już nie pamiętam - mniej klikania. ;p
Wypadzik w prasłowiańskie ziemie dolnych serbołużyczan, pod tymczasową okupacją niemiecką. ;))
Granica przekroczona w Przewozie, ale najpierw malutka Lutynka i jej zwykły-niezwykły kościółek (starszy od innych w okolicy i słowiańskiej roboty, co wywołało ponoć konsternację wśród niemieckich badaczy tematu...
Tamże:



Dach może i odremontowany, ale nijak nie podobny do oryginału... :/

Też tamże. ;)

No i jesteśmy w Przewozie:

a następnie na drodze rowerowej z Przewozu do Łęknicy, ino że po tamtej stronie Nysy...

Chyba nawet więcej jak 10, bo Huragan dał się zaskoczyć...no dobra, ja też. ;p
Później takie zjazdy i podjazdy (zbocza pradoliny Nysy) zaskakiwały mnie jeszcze kilkukrotnie a raz nawet na dole szybkiego zjazu pomyliłem skręty i wylądowałem z impetem w polu (w skibach ziemi ornej ;] ).

Tradycyjnie będąc w D skupiałem się na szukaniu syfu ;p i kto szuka, ten znajdzie:
- wiocha:


- rower...

- motoryzacja (bardzo wczesny Multicar):

- miejskie rudery i podwórka....

Dziady! ;p

Dla uczciwości parę pozytywów:



... i rowerzystki... takie "borsuczki" zaledwie 2 km dalej, po drugiej stronie Nysy, w życiu na rower nie wsiędą...

Parę metrów później niemalże na nią wpadłem :D nieumyślnie ;p albowiem nagle się zatrzymała na pustym przejeździe rowerowym. ;]
Nawet coś tam na mnie warknęła. ;p

No i jeszcze niemiecko-dolnoserbołużyckie tabliczki:





Nie wiem, dlaczego nikt się nie interesuje zagadnieniem serbo-łużyczan, a zaraz będzie za późno, te dwujęzyczne tabliczki to bardziej symbol ich historii niźli odpowiedź na potrzeby tychże. 
XX wiek zasymilował ich przemożnie, niebawem pozostaną tylko słowiańskie nazwiska, oczywiście powoli zanikające z powodu małżeństw mieszanych z przeważającym żywiołem niemieckim...
A mało kto wie, że to są/byli nasi najbliżsi (przynajmniej językowo) krewni... mieszkają tam od ponad 1OOO lat, przetrwali liczne akcje germanizacyjne, aż teraz, współcześnie, zanikają ostatecznie pomimo bodaj największej w swej historii wolności...
Gdyby Mieszko I albo B. Chrobry bardziej się rozpędził, to niechybnie by ich wchłonął do swojego państwa i z czasem by się zasymilowali w wyłaniający się stopniowo naród polski. Brakowało bardzo niewiele...
A z drugiej strony - dlaczego Słowianie/ Polacy z Ziem Odzyskanych dali się powszechnie (acz z wyjątkami) zgermanizować jeszcze w średniowieczu, na krótko po zaborze tych ziem przez prusaków...?
I jeszcze takie przemyślenie moje (nigdzie o nim nie czytałem jakoś) - gdy po 1945 wysiedlano niemców z Ziem Odzyskanych de facto wysiedlano (w znacznej mierze) zgermanizowanych Słowian... którzy, notabene, walczyli podczas II WŚ ze swoimi (naszymi) krewnymi po drugiej stronie barykady...

W planach mam nawiedzenie cmentarzy na tych ziemiach i szukanie slowiańskich nazwisk.
Owego dnia szukałem tychże na szyldach (nie znalazłem) tudzież na domofonach (było kilka: "ROZYCKI", "NOWAK" i jeszcze jakieś, ale zapomniałem już. ;p). Aczkolwiek trudno stwierdzić, czy to nie współcześni emigranci z PL...

Miało być krótko... ;)

W drodze powrotnej:
- wjazd do PL... mówisz Łęknica, myślisz: wielki bazar:

... tudzież "damy" łapiące stopa wzdłuż drogi, zaraz za miasteczkiem...

Ciekawe przybytki we wsi Buczyny, trzeba by kiedyś nawiedzić:


Jakkolwiek jakichkolwiek Łużyczan po polskiej stronie od zakończenia II WŚ już nie ma...

I tyle, później już tylko bzdety. ;p