thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Odkrywczo

Dystans całkowity:17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%)
Czas w ruchu:34:58
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:15714 m
Liczba aktywności:299
Średnio na aktywność:59.64 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Ugrzęznąć na drodze publicznej....

Sobota, 21 września 2013
kilosy:42.00gruntow(n)e:6.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Najdziksza, najbardziej nieprzejezdna droga publiczna jaką widziałem i to żeby jeszcze w górach - nie - na płaskiej nizinie:
Ugrzęznąć na drodze publicznej... bezcenne ;) © mors

Tutaj jechałem na średnich zębatkach i pomimo ciśnięcia... poległem! :)
Następne takie odcinki jechałem na niższych przełożeniach i maksymalnej mocy a i to lekko nie było.
Niesamowita nawierzchnia, zważywszy, że jest to jak najbardziej ogólnodostępna droga publiczna.
Zjazd(y) z drogi krajowej nr 12 we wsi Szprotawka:
Skrzyżowanie z DK 12 © mors

Takiego motywu też nie widziałem:
Drogowskaz w środku lasu © mors

Drogowskaz pośrodku niczego O_O © mors

Jechałem po koleinach, bez "oszukiwania" bokami, dzięki czemu świeżo nasmarowany napęd nieludzko chrzęścił. Fajnie by mieć taką trasę na co dzień do szkoły czy pracy... ;)
3,5km walki z drogą publiczną (w gorąc bym się poddał) i oto szczęśliwe zakończenie:
Leszno Dolne wita © mors


Gwoli ścisłości to obie wsie leżą przy drogach przelotowych, a to jest tylko taki (oficjalny) skrót.
Owszem, spotyka się drogi z luźną nawierzchnią, ale zawsze jest ona utwardzana (szlaka, gruby żwir, gruz...), a tu sama natura, gościniec jak za Piasta Kołodzieja, skądinąd kilka km od Dębu Chrobrego w kierunku Iławy (dawnej granicznej wsi), gdzie w 1000 r. Bolesław Chrobry witał przybywającego Ottona III - możliwe, że szli/jechali po tym samym piachu... :))

Później jeszcze naszło mnie na "odkrywanie" kolejnych leśnych wiosek (Bobrowice i Sieraków), szlakiem leśnym pełnym błota, mimo że niedawno utwardzany tłuczniem.
Na jedynym większym zjeździe tradycyjnie bez hamulców, a na dole rozlewisko półpłynnej mazi.
Rower i ubranie całe ufajdane, a na napędzie można by kartofle sadzić. ;)
Z grubsza tylko ogarnąłem siebie i rower i wskoczyłem do pociągu (blisko do stacji i zdążyłem idealnie na styk, co do jednej sekundy! - fart niesamowity), oszczędzając napęd oraz kilka PLN (tydzień darmowego wożenia rowerów)...

Dybów i... Kanada

Niedziela, 15 września 2013
kilosy:38.00gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
Wiocha, o której nie słyszeli nawet ludzie trzy czy cztery wsie dalej (autentyk)...
Ciekawi świata to oni nie są, ale faktem jest także, że jest tam 12 biednych domów a jedyna droga (nie przelotowa) jeszcze do niedawna była z "kocich łbów".
Czekali milion lat i się jednak doczekali (udało mi się ustrzelić zdjęcia porównawcze po 2 latach praktycznie w tym samym miejscu, bez sprawdzania starego zdjęcia):
Droga do Dybowa do 2013 r © mors

Droga do Dybowa od 2013 r © mors

a to ujęcie bez porównania bo nie chciało mi się czekać, aż żule przejdą. ;)
Droga do Dybowa aż do 2013 r © mors

Asfalt zmienił wiele, zwłaszcza że dojazd jest pod górkę, ale w samej wsi wiele się nie zmieniło: bidno, brudno i odludno, tudzież kiła i mogiła:
Klimaty © mors


ale, ale! Jest też "zapomniany" pałac, o którym próżno szukać informacji. Gdy w 2001 r. go "odkryłem", dopiero robili dach i ogarniali syf wokół.
Poniżej zdjęcia porównawcze z 2011 i 2013 żebyście zobaczyli, jak rosną krzaki i pnącza. ;)
Pałac w Dybowie w 2011 © mors

Pałac w Dybowie w 2013 © mors


Pałacu "strzegł czarny, puszysty kot o niezwykłych, żółto/szklano/złotych oczach, ale zepsuł każde zdjęcie. ;p

Za wioseczką jest jeszcze jej przysiółek, pół-oficjalnie zwany Kanadą...
Tzw. "Kanada" © mors

Tzw. Kanada © mors

Przysiółek ów ma 2 (DWA) domy wśród pól, ale drugiego nie wrzucam, bo z nieznanych mi przyczyn uwieczniłem się sam na połowie zdjęcia. ;p

Obie osady wraz z ich polami znajdują się na niedużym, acz wyraźnie wyrysowanym płaskowyżu, a to u mnie dodaje +100 do klimatu. ;p

Przebieg zawiera poranny dystans do kościoła. ;p

Mors PROdakszyn przedstawia: pchanie taczki na monocyklu ;p

Sobota, 14 września 2013
kilosy:0.60gruntow(n)e:0.60
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Nielicho, Odkrywczo
Najwyższy czas na coś innowacyjnego i zrytego:
"Rozpędzeni tak, w stronę słońca...." ;)) © mors


Na początku jedzie się trochę trudniej (zwłaszcza start), ale już po chwili docenia się ułatwienia, zwłaszcza przy skręcaniu. ;]

Szkoda, że wszystkim wystarcza robienie całe życie tego samego...

Czerwona ważka i przegrodzone tory ;p

Niedziela, 1 września 2013
kilosy:25.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo
Niechcący wjechałem w złą drogę w lesie, co skończyło się nieoczekiwanym odkryciami. Najpierw mniej ważka ważka ;)
Czerwona ważka ;p © mors

Jeszcze takiej nie widziałem. Na szczęście zawsze znajdą się jacyć bikestatowicze którzy wszystko objaśnią co i jak. ;)

I jeszcze takie coś odkryłem, raptem 6km od domu, wstyd jak nie wiem co, ale naprawdę głęboko to jest zakonspirowane (poradziecka infrastruktura, zdaje się przepompownia paliw):
Tory biegnące przez siatkę i dziwny postindustrial za nią © mors

Tory parę metrów "w prawo" schodziły się w jeden, a kawalek dalej kończyły się zupełnie (zapora). Oryginalnie. ;)

A w lesie jak to w lesie... hałdy śmieci :( i to żeby chociaż złom rowerowy ;) ale nie, azbesty, szkła itp paskudztwa...

Ponadto wieczorem do kościoła, ale już nie robię osobnego wpisu. ;p

Zabudowana brzoza i zalany poligon

Czwartek, 15 sierpnia 2013
kilosy:39.00gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Obudowana brzoza w Rudawicy, czegoś podobnego jeszcze nie widziałem...
Dodatkowe 4 metry muru (2x2) © mors

Udomowiona brzoza © mors

Udomowiona brzoza © mors


Zniszczony asfalt do leśniczówki Lubiechów okazał się wcale nie mieć tylko 200m, lecz zawiódł głęboko w las, na poligon, a dokładniej to donikąd, bo stopniowo zaczął zanikać. Dawno nie widziałem tak zniszczonego asfaltu, miejscami na wpół zarośnięty już trawą...
Motyw poligonu dobrze pasuje do dzisiejszego święta - nie tylko żartobliwie, ale i oznacza, że dziś będzie tam pusto i spokojnie.
Otulina (strefa buforowa) poligonu dość mocno mnie zaskoczyła: wiele pszczelich pasiek i pszczelarzy w samochodach (formalnie na terenie poligonu...), a to z racji rozległych wrzosowisk, które właśnie zaczynają kwitnąć. To moje ulubione ziele, bo symbolizuje, że upały już minęły. ;p;p
I dużo mokradeł, bagien i zalewów, mimo że teren ogólnie bardzo piaszczysty...
Zalany las na poligonie © mors

Ponury las latem... to jak on będzie się prezentował w szarudze i w słocie © mors

Grobla przepuszcza wodę © mors

Tradycyjnie jazda bez mapy i w powolna dezorientacja, ale lubię tę niepewność, gdzie i kiedy wyjadę.
Oraz CZY...
Wyjechałem opodal tej udomowionej brzozy, więc z niezłym stylu. ;)

A we wsi Bobrzany trafiam na imię inne niż wszystkie, przyznam, że nie znałem:
Że kto?! © mors


A pod domem musiałem czekać ponad godzinę, ale nie byłem całkiem sam...
Misia - Bela ;p © mors

Biegali my, chowali się, skradali, łazili po drzewach, zdejmowali kota z potrzasków i takie różne. ;p

A rano oczywiście do kościoła, oczywiście rowerem. ;p

Coś jakby rozpoczęcie sezonu jesienno-zimowego (Jeże, Szprotawa i zbłąkanie się w Borach Dolnośląskich) /wpis nr 999.999 na BS/

Niedziela, 11 sierpnia 2013
kilosy:59.00gruntow(n)e:18.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Pierwszy powiew jesieni w powietrzu i od razu chce się znów żyć i jeździć!
Pogoda genialna: wietrznie, rześko, w południe pochmurno a wieczorem słonecznie, dzięki czemu stała temp. ok.20*C - tak to mogę jeździć do zaśnięcia!
A w ostatnie upały wytrzymywałem 2-3km (!).

W nocy stałem się rozjemcą jeży:
Jeżąca włosy na głowie walka jeży, a dokładniej to przepychanka i demonstracja... kolców ;) © mors

Tak były zaabsorbowane sobą, że nie reagowały na świecenie latarką po oczach a nawet na moje argumenty. ;)
Dopiero gdy ręcznie wziąłem i wyniosłem jednego to oba się ocknęły i przestraszyły.

Po kościele (oczywiście rowerem) pojechałem do Szprotawy, a że był silny wiatr w plecy, to byłem MIGIEM...
Słynny szprotawski MIG. I ciekawy podjazd... ;) © mors


Ze Szprotawy miał być krótki leśny skrót, ale oczywiście nie wziąłem mapy i tym razem przecwaniakowałem ;) lądując a i rychle gubiąc się w czeluściach Borów Dolnośląskich...
Nie jest prawdą jakobym używał mtb tylko do asfaltów © mors

Bagna, rozlewiska © mors

W śladach traktora widać było trwogę traktorzysty ;) © mors

Tajemnicze Wały Śląskie © mors

Rzeczonych wałów za bardzo nie widziałem, acz ciekawostka niezła: mają ponad 1000 lat i ogólnie nie bardzo wiadomo kto, kiedy i skąd-dokąd...

Większośc dróg leśnych w Borach wygląda identycznie: kilka kilometrów prostej drogi a za zakrętem to samo i tak w kółko. Dziś to nawet dosłownie w kółko...
Po drodze 95% drzew to monokultura sosnowa (sztuczne nasadzenia, niestety), piachy i płasko jak stół... trzeba mieć niezłą kondycję... psychiczną...

Po drodze trafiły się 2 stawy. Przy jednym z nich, na głazie, z dala od leśnej drogi i ogólnie pośrodku niczego spotykam... samotne, siedzące dziewczę (20-25). Z rowerem jeno... Musi być Świtezianka albo inna rusałka ;)) bo to niemożliwością...
Nie zagadnąłem, bo chyba nie po to się tak wyizolowała, a dwa, że nie było motywu. ;p

Tak się naszwędałem, że zupełnie nie wiedziałem, gdzie wyjadę... a wyjechałem pod wsią Śliwnik, co ma ciekawy dom i kościół też:
Rzadki przypadek ściany krytej dachówkami (zawsze od strony zachodniej - najbardziej deszczowej) © mors

Dość nietypowy wiejski kościółek (Śliwnik) © mors


W Borach było sporo zwierza, i jakoś mało płochliwe dziś były (sarny, zające, zaskrońce).
Nieźle się wypościłem rowerowo przez ostatnie upały i teraz przy tak dobrej pogodzie ożyłem i zdrowo wypocząłem, pomimo żwawego tempa.
Jesień4ever! ;p

Odkrycie: komary wolą kąsanie od krwi /mono/

Wtorek, 30 lipca 2013
kilosy:1.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Mono, Odkrywczo
Nagle, podczas polnej jazdy na mono poleciała mi krew z nosa... w dzieciństwie zdarzało mi się to często i mocno, ale teraz? Tak bez powodu (wieczorem, o zachodzie słońca, przy raptem 20*C)?
Kucnąłem na ziemi i częściowo kapałem na trawę a część blokowałem.
A komary, mając podaną świeżą gotowiznę, i tak wolały kąsać mnie żywcem!
Czyli jednak lubią te sporty!

Powrót uciążliwy: albo z buta - jedna ręka 3ma siodło, druga kinola, a komary szaleją bezkarnie, albo jadąc, ale na wybojach ręka latała mi po całej mordzie. ;D
Powrót w poprzek wsi, tylko 4 osoby mnie widziały, ale musiałem wyglądać jakbym glebnął na twarz...

Szprotawa i wczesny Multicar

Poniedziałek, 29 lipca 2013
kilosy:28.00gruntow(n)e:0.70
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo
W piątek w lokalnej prasie MÓWILI, że remontowana jest DK12 pod Szprotawą. Z racji niedowiarstwa, chmur, wiatru i ogólnego ochłodzenia wymyśliłem to sprawdzić... a tu już prawie kończą! xD
/2,5km, frezowanie starego pobojowiska plus 2 nowe warstwy asfaltu/
Przez słupki na środku drogi duże pojazdy nie mają mnie jak wyprzedzać, więc litościwie zjeżdżam im z drogi... np. w takie oto podwórko...
Multicar M22. Tak brzydki, że aż piękny. ;) © mors

Kuriozalny Shrek na kolach, ale ja lubię dziwne wehikuły a ten, jako jednoosobowiec byłby samochodowym odpowiednikiem roweru jednokołowego.... :)
Ten model klepany był w latach 1964-74, w Pl nigdy nie był zbyt popularny. Ja widzę dopiero trzeci taki wóz (nie licząc wygogle`owanych), z czego drugi zarejestrowany (tablica niewiele węższa niż fura).
Mój sąsiad ma też takiego, starszy Pan, już od paru lat go nie używa, więc może jak mi odbije, to kupię oba. ;p

Po drodze wpadam na cmentarz po darmowa wodę ;p a tam... nie ma kranu! Myślałem, że już tam zostanę. ;) Za to odnalazłem na grobie: "tu spoczywa CURKA..." ;)

"Magiczny Jagniątków" na 1 kole

Czwartek, 18 lipca 2013
kilosy:7.00gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo

Zdecydowanie najniższa średnia w życiu - 7 km dziergane przez 5 (pięć) godzin! xD

Wychodzi 1,4 km/h, oczywiście brutto. ;)

Główną przyczyną było zatrucie pokarmowe (?) co w połączeniu z gorącem zmasakrowało mnie po kilkuset metrach, dlatego traskę nakreśliłem taką krótką. Pozornie...

Pomimo niemocy i rozbicia, podjazdów bynajmniej nie unikałem, choć wiele z nich musiałem robić w kilku odcinkach przedzielanych długimi "zgonami"...

Fotorelacja tym razem od tyłu a i to niekonsekwentnie. ;p

Fenomenalna chałupa, skryta na końcu jednego z zaułków... *-*


"Magiczny Jagniątków" - i domek jak z bajki © mors

Bajeczny podjazd do domku z bajki
Bajeczny podjazd do domku z bajki © mors


"Magiczny Jagniątków"... coś jest na rzeczy. ;) © mors

Ciekawy Garbus w Jagniątkowie
Ciekawy Garbus w Jagniątkowie © mors

Pierwsza Winnica Karkonoska - praktyczne zastosowanie tamtejszego mikroklimatu
Pierwsza Winnica Karkonoska - praktyczne zastosowanie tamtejszego mikroklimatu © mors

Kolejny śmiały podjazd w Jagniątkowie. Początek chodnika, za znakiem drogowym, ma formę schodów... (patrz także: nachylenie pierwszego odcinka barierki)
Kolejny śmiały podjazd w Jagniątkowie. Początek chodnika, za znakiem drogowym, ma formę schodów... (patrz także: nachylenie pierwszego odcinka barierki) © mors

Takich malutkich znaczków pojawiło się tego roku kilka na szczególnie stromych podjazdach Karkonoszy ;p
Takich malutkich znaczków pojawiło się tego roku kilka na szczególnie stromych podjazdach Karkonoszy ;p © mors

<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,450489,dziewiecsil-w-jagniatkowie.html" title="Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie"><img alt="Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie" width="450" height="600" src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,450489,20131223,dziewiecsil-w-jagniatkowie.jpg"/></a><br/><span>Dziewięćsił (?) w Jagniątkowie © mors</span>

Coś pięknego:

Potok Sopot (nie skacz!):

U podnóża potwora - początek czarnego szlaku na Petrovkę wygląda bardzo niewinnie, ale szybko się to przeradza w jeden z najtrudniejszych szlaków rowerowych w Polsce: 30% po telewizorach - poddałem się bez walki...Na szlaku ER-2:Szlak ER-2 trawersujący Karkonosze ponad Jagniątkowem prezentuje się tak:Niebieski szlak łączący górę Jagniątkowa z międzynarodowym rowerowym szlakiem ER-2. Tego odcinka oczywiście nie podjechałem. ;pKotlinka na pierwszym planie skrywa Jagniątków, a ta naw oddali - Jelenią Górę właściwą:Intrygujące coś w górnym Jagniątkowie (agro-igloo?):Wspaniały podjazd! Ale powodzenia zimą...Kolejne wspaniałości:Kupili mnie tą tabliczką. ;)Dziękuję za uwagę. ;p

Chojnik i Jagniątków na 1 kole...

Wtorek, 16 lipca 2013
kilosy:13.00gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
Przyznam, że przejazd z Cieplic do Podgórzyna na 24" monocyklu był kontrowersyjny nawet dla mnie (wąsko, duży ruch turystyczny plus lokalsi...). Parę razy mnie strąbili (za co??), ale dopóki nie dostanę mandatu to powiedzmy że jest spoko. ;)
Na serpentynie z Podgórzyna do Zachełmia dałem się zaskoczyć nachyleniu albo mnie coś przymuliło, bo wyprzedziła mnie Pani "w sile wieku" na trekingu, czym się trochę zdemotywowałem. ;p Strasznie mocna była, pewnie ktoś z BS. ;) Poza tym całą winę zwaliłem na słońce, chociaż upału raczej nie było. ;p
Przed Zachełmiem zjazd na Chojnik...
Niezły początek ;) © mors

Dojazd do Żelaznego Mostku gdzie odpuściłem sobie żółty szlak na szczyt (za stromy i kamienisty, prawdopodobnie) i postanowiłem "odkryć" gdzie wiedzie nieoznakowana droga trawersująca zbocze w miarę poziomo...
Droga po chwili stała się tylko ścieżką (skądinąd zgodnie z mapami...), a i ten status z czasem zaczęła tracić... za to zaczęło przybywać "telewizorów"...
Czary-mary pod Chojnikiem ;p © mors

Takie tam kamyki na trawersie w poprzek Chojnika ;) © mors


Przez powalone pnie przenosiłem, ale prawie wszystkie zwykłe kamienie udało się przejechać. Ba! popełniłem nawet niezły filmik z tego trawersu... ale się usunął. W sensie, że ja go, niechcący. Z lekka szkoda... ;]

Walka o każdy kamień ciągnie się w nieskończoność... w końcu wpadam na czerwony szlak, jakieś 200m od szczytu, ale nie mogę podjechać, mimo wielu prób. Nastromienie umiarkowane, nawierzchnia (terenowa) w miarę dobra, powinienem to podjechać, ale jakoś nie mogłem ruszyć z miejsca...
Wstyd, bo ludzie paczą. ;p "Pognałem" więc w dół, pocieszając się, że to była zbyt mainstreamowa gór(k)a. ;)
Dość szybko cywilizowany szlak mi się znudził i znów się uwikłałem w jakieś partyzanckie ścieżki.
Im niżej tym mniej telewizorów, ale za to miejscami nachylenie było od czapy. ;)
Zjazd monocyklem z Chojnika. Dawało rady aż do momentów zablokowania koła © mors

Zjazd z Chojnika, tu: spokojny ;) © mors

Śmieci pod Chojnikiem ;) © mors

Stamtąd przyjechałem :) (nieświadomy zakazu) © mors


Niewyhamowanie oznacza, przypomnijmy, rozpędzenie korb i pedałów do prędkości kruszącej piszczele no i oczywiście glebę. Dawało się wyhamować tak długo, dopóki opona trzymała przyczepność... a gdy jej zabrakło, to zdążyłem tylko zeskoczyć z roweru po czym skocznie i wesoło zaczęliśmy sobie spadać w dół. Rower skakał i odbijał się każdą swoją częścią, a ja raczej tylko nogami, ale za to w każdej możliwej pozycji i w kilku pozornie niemożliwych. ;)
Zakończenie było epickie, bo wylądowałem pionowo na nogach łapiąc w powietrzu pionowo wybity monocykl. O_O
20/20 punktów za styl, szkoda, że nikt nie nagrywał...
Na pociechę podobny filmik z Sieci, ino dużo bardziej płasko: ;p


Później lekki objazd Sobieszowa, bo nigdy tam nie byłem, i podjazd na Jagniątków. Asfaltowy, ale trochę przydługi, a nastromienie takie ni w te ni we wte. ;)
Życie pod zamkiem © mors

Za to osada (kiedyś samodzielna wieś, obecnie formalnie wcielona do Jeleniej Góry) bardzo przyjemna, większość domów ozdobna, ład i porządek, ogólnie klimat turystycznego kurorciku, rzadkość na pograniczu. ;)
Kościół w Jagniątkowie. Ładnie tu © mors

Znaki zodiaku na kościele?!? © mors

Większość J. omijam, ale wrócę tam parę dni później.
Tymczasem wbijam się wyższej. Kończy się asfalt i znęcam się po szutrze, walcząc o każdą piędź ziemi. ;) Na mijanych ludziach nie robi to najmniejszego wrażenia, pewnie co chwilę tam jadą monocykle. ;)
Trudna dla monocykli droga ponad Jagniątkowem (zbocza Sośnika) - skrót na Michałowice © mors

Muzeum w dawnej letniej rezydencji wybitnego polakożercy © mors

Odtąd znów wraca asfalt, ale jaki...
Makabryczny podjazd na Grzybowiec © mors

Jest ciężko, bo stromo i nierówno jednocześnie, a w dodatku słońce wciąż dokazuje, mimo 700m i w pół do szóstej po południu.
Garaż w lesie, pośrodku niczego (podjazd na Grzybowiec) © mors

Ostatnie metry podjazdu na Grzybowiec © mors

Już witał się z gąską... ;) © mors

Obiekt na szczycie, tutaj prawie nie widoczny, jest wręcz fenomenalny.
Rezydencja w stylu posępnej, niedostępnej, odizolowanej acz luksusowej twierdzy, najkrócej pisząc. Jest (była?) na sprzedaż, za 8mln (przecena z 16!), czyli tylko brać. ;)
Warto wygooglować sobie coś więcej. Także dlatego, że mało kto tam się zapuszcza, co łatwo stwierdzić po zupełnym braku śmieci po drodze. ;)
Tamże:
Ostoja puchacza wokół szczytu Grzybowca © mors


Później już tylko zjazd do górnego Jagniątkowa, na przystanek MZK (formalnie to wciąż Jelenia G. więc bilet do odległego centrum jest w ramach jednej strefy, no i za takie rowery nie żądają dopłat :) ), gdzie w ramach oczekiwania podziwiam nieco niedocenianą chałupę pewnego noblisty...
Słynny Dom, a raczej rezydencja, G. Hauptmanna © mors

Najważniejsze jest bogate wnętrze ;) © mors

tudzież, naprzeciwko:
Współczesna reinterpretacja © mors

Wysokości: Cieplice (360)-prawieChojnik (ok.550)-Sobieszów(350)-prawie twierdza na prawie szczycie Grzybowca(ok. 700)-przystanek MZK (ok. 580).
Razem 870m (zjazdy na ostrym kole liczę tak jak podjazdy), a z drobnicą i zaułkami pewnie ok. 900 m. Przy czym odcinki terenowe należałoby mnożyć x5 (dystans i przewyższenie)...
Było bardziej niż zacnie: i sielanka, i hardcor i "odkrywczość". Innowacyjnie prawdopodobnie też, bo raczej nikt tych tras na mono nie rzeźbił (google nic o tym nie wie).

A tymczasem najlepszy odcinek wciąż przed nami! :)