Szlifowanie asfaltu Huraganem
Czwartek, 24 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 16.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

:>
W dzisiejszym odcinku zaliczyłem glebę w środku miasta na asfalcie :D ostatnie, czego bym się spodziewał, po przeżyciu wielu oblodzonych i stromych górskich zjazdów. O_O
A było to tak: zapaliło się czerwone światło, a że akurat było pusto (na głównej drodze...), to zacząłem wytracać prędkość slalomem-gigantem. ;p Asfalt niby równy i czysty, ale była drobna "mżawka śniegu" i sru!! ;p
A leciałem pod 20 km/h, czyli tak raczej szybko ;) (bo było trochę z górki i z wiatrem :D ).
No i szlif po asfalcie na ładne parę metrów...
Mnóstwo szczęścia miałem w tym nieszczęściu: chociaż dostałem obydwoma rogami kierownicy (ostre krawędzie po przycięciu!) i to w piszczele, to akurat tym razem miałem grube spodnie i skończyło się na drobnych skaleczeniach, nawet bez siniaków.
Ubrania - ocalały bez szwanku. :O Główny impet poszedł na wystawioną dłoń, ale rękawiczka wytrzymała i jeszcze zamortyzowała - prawie nie bolało.
A rower - też dużo szczęścia, bo zrobić szlif po asfalcie oszlifowaną kierownicą, to jak wpaść BMW na pole buraków. ;)))
Podobnie pedałko - doznało szlifa, co biorąc pod uwagę, że spory jego kawałek i tak już dawno nie istniał - to praktycznie nie ma zagadnienia. ;]
No i największe szczęście - że akurat nic nie nadjechało... o_O

Widać, że starty jest nie tylko lakier, ale i sporo amelinium... Jak bym na tej kierze miał nówkę owijkę, tak jak mi niektórzy radzili,
albo nówka chrom, tak jak w góralu, to bym się załamał. A tak - ani trochę. :)

Jeszcze wiele wytrzyma. :D
A poza tym: zamarzająca Kamienna:

Niby nie ma mgieł, smog też żaden, a jednak zrobiło się tak ciemno i ponuro, że gór nie było widać zupełnie, nawet z odległości 3 km :O
Za to bardzo ciepło, jak na -4.
22-23.I.2019 /Hrgn/
Środa, 23 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 27.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Do tylu dzisiaj zeszło w mojej łaźni. :> A to raptem -5 w dzień i -12 w nocy było, do srogich mrozów jeszcze daleko..
A historyczny rekord zimna w Jeleniej wynosi -36 :>
Ogólnie nie narzekam :) tylko trochę się boję grzybów. ;p
A na rowerze wciąż popylam w adidaskach. :)
Co to za dziwadło?? W sensie że ten znak. ;) ;p (J.G. Sobieszów, koło pogotowia):

Dziękuję za uwagę i dobranoc. ;p

Słoneczny mróz ;) /Hrgn/
Poniedziałek, 21 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 22.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Jednak dobrze mówiłem, że facet w galerii z rowerem był Januszem ;))

Ostatnio mają chyba dni otwartych drzwi ;))

W łaźni mej, w której nie ma ogrzewania (za to są 2 zewnętrzne ściany i ani jednej ogrzewanej) temp. zeszła już do 5*. Póki co - wciąż na plusie. ;) Dziś już widać parę z nozdrzy. :]
Niby jest słonecznie, ale góry są przymglone i prawie ich nie widać, nawet jak podjechałem na odległość 5 km. :/
Okazuje się, że jednak dobrze zgadłem, że na wykarczowanej łące na mojej dzielni, koło głównej ulicy, wybudują Bricomarche :O Mówcie mi Mors-tradamus. ;))
Dzięki tej inwestycji Pepiki nie będą musieli już jeździć na nakupy budowlane krajową trójką na drugi koniec miasta, tylko będą korkować moją dzielnicę i miejskie drogi. ;p
Światowy Dzień Śniegu na festiwalu w Szklarskiej Porębie :) /Hrgn/
Niedziela, 20 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 48.23 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

W dniu tak pięknego święta nie mogło mnie zabraknąć na uroczystościach :) tym bardziej, że mam tak blisko - nie to, co kiedyś..
W Kotlinie ledwo co przypudrowane miejscami, w lubuskim pewnie ani jednego płatka nie ma, a w górach?
Na takiej Śnieżce w zaspach jest do 4 metrów! O_O
https://www.nj24.pl/article/gorska-poczta-pod-snie...
Rozwalił mnie także bieg tragarza na Śnieżkę:
"Od dwóch lat właściciele poczty na Śnieżce organizują 26 stycznia zawody Sněžka Sherpa Cup, nawiązując do tragarzy wnoszących towar na szczyt Śnieżki w XIX i pierwszej połowie XX wieku. Trasa wynosi 6,4 km i ma w sumie podejść 750 m. Podczas zawodów mężczyźni wnoszą na Śnieżkę plecaki o wadze 40 kg a kobiety 20 kg. Najszybsi są w stanie przejść ten odcinek w 1 godzinę i 15 minut. Ostatnio pojawiła się jeszcze kategoria dla najmocniejszych - plecaki ważą 60 kg."
Na miejscu kobiet wnosiłbym rower. ;))
Korzystając z bajecznej pogody kopsnąłem się do Szklarskiej. W Kotlinie było +/- 0*C w cieniu, a w Szkl.Por. niby tylko ok. 2 stopnie zimniej, wydawałoby się, że to nieistotne, a tu wręcz przeciwnie: to bardzo istotne! Śniegu było po nakrętkę:

Sami swoi:

Tutaj przód Hrgn trzyma się na samej osi i śniegu :)

Główne "uroczystości" odbywały się na dole wyciągu na Szrenicę i tu dochodzimy do Janusza odcinka - to ten z telefonem:
- cześć, słuchaj, jestem teraz na Szrenicy...
xD

Była nawet TVP, plątałem się koło nich, ale mnie olali ;p mimo że byłem jedynym rowerzystą na stoku jak i w całej Szklarskiej. W dodatku w adidaskach. :) Aczkolwiek sporo ceprów mnie zagadywało na tą okoliczność - głównie pytali o opony. ;]
Pogoda - bajka.
Widoki - epickie.
Śnieg - poezja.
Dojazd... dramat. ;]
Drogi okrutnie zakorkowane, ruch średnio 3 km/h, dzięki czemu wyprzedziłem dziesiątki samochodów i to z dwukrotną różnicą prędkości. ;)) A wyprzedzać łatwo nie było - albo szlakiem lusterek samochodowych, czyli z prawej, albo z lewej, czyli samym środkiem drogi (krajowej na dojeździe do miasta, a później drogami pełnymi ceprów pieszych, już na mieście). Masakra. ;p
Prawie wszystko udało się wjechać i zjechać - tylko pod koniec, na szczególnie stromych i ośnieżonych drogach butowałem, bo... nie chciało mi się zrzucać (ręcznie!) na młynek z przodu. ;]
Skądinąd niedawną Przeł. Kowarską zrobiłem w całości na środkowym blacie (z końcówką po śniegu!). ;]
Sama impreza była narciarska, więc nacieszyłem się tylko śniegiem i słońcem, aczkolwiek coś gadali o śnieżnych rowerach ("BMX z nartą"), ino że ja ich tam nigdzie nie widziałem. Żadna strata - wszak miałem Huragana. :) ;p
W drodze powrotnej (jedyna taka DK - co kawałek takie widoki przy samej drodze <3 )...

... nawiedziłem jeszcze Szkl. Por. Dolną - zupełnie inny świat, bez ceprów i samochodów, a na bocznych drogach to zupełnie bez żadnego życia <3


Większość tej okolicy wciąż jest skryta w mroku (w południe, w słoneczny dzień!) a oblodzone skały, strome drogi oraz ten UAZ dopełniają surowego klimatu (dosłownie i w przenośni). <333
Duże wrażenie zrobiły na mnie jeszcze boczne, oblodzone drogi w Szkl. Por. Średniej:

... oraz Górnej:

- kędy ludzie jeździli zwykłymi samochodami i nie bardzo rozumiem jak to możliwe, ale nikomu nic się nie stało - choć drogi 3x bardziej strome niż w legendarnym "Ale urwał!" :OO
Pozdrawiam lodowato. ;p ;))
Komorzyca rowerem i pieszo ;) /Hrgn/
Sobota, 19 stycznia 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 20.30 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |

A nie, sorry, to nie to zdjęcie, chodziło mi o górkę koło domu ;)



Górka Komorzyca (485 m) choć niewysoka, ale widoczki robią robotę. No i zaśnieżona - a w Kotlinie, jak widać, śniegu prawie wcale. Czyż to nie piękne? ;)
No i odludność - zero śladów ludzi, a dużo śladów zwierząt.
Na dole:
- kudłata "krówka" chyba morsuje :D

- podgórska strefa przemysłowa... :/

- piętrowe wagony wciąż w użyciu? Jeden MiKol 2 lata temu mówił, że już takich nie ma ;>

Nad tytułem jeszcze pomyślę... /Hrgn/
Piątek, 18 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 24.32 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
... ale wpis wciepię już teraz, bo jednak 20+ to nie zapychacz do zbiorowych wpisów. ;)
Taka ciekawostka - na tym starym filmiku załapała się incognito pewna 15-lenia kujonka z Jeleniej, która peszyła się przed lokalną telewizją....
https://youtu.be/aMsdV7wKLzI?t=5m40s
... a parę lat później usłyszał o niej cały kolarski świat. ;]
Skądinąd niezłe klimaty, niczym XIX-wieczne "panienki z dobrego domu". ;)
Pojeździłem Sobie po Sobieszowie, nawiedzając nienawiedzone dotąd zaułki oraz wielce inspirującą ul. Księżycową, a Zamek Chojnik cały czas jadł mi z ręki. ;]

Pociąg do gór... ;)

Wyrzucili na śmietnik legendarny, PKS-owski śmietnik. :/

A taka pogoda dziś była na mieście ;]

Jak mówi stare, ludowe porzekadło: "na dwoje w guglu wróżyli".
Oczywiście o rzeczonej 12stej śnieżyło, jak ruski telewizor. ;]
Z dedykacją ;p

Taka ciekawostka - na tym starym filmiku załapała się incognito pewna 15-lenia kujonka z Jeleniej, która peszyła się przed lokalną telewizją....
https://youtu.be/aMsdV7wKLzI?t=5m40s
... a parę lat później usłyszał o niej cały kolarski świat. ;]
Skądinąd niezłe klimaty, niczym XIX-wieczne "panienki z dobrego domu". ;)
Pojeździłem Sobie po Sobieszowie, nawiedzając nienawiedzone dotąd zaułki oraz wielce inspirującą ul. Księżycową, a Zamek Chojnik cały czas jadł mi z ręki. ;]

Pociąg do gór... ;)

Wyrzucili na śmietnik legendarny, PKS-owski śmietnik. :/

A taka pogoda dziś była na mieście ;]

Jak mówi stare, ludowe porzekadło: "na dwoje w guglu wróżyli".
Oczywiście o rzeczonej 12stej śnieżyło, jak ruski telewizor. ;]
Z dedykacją ;p

Kolejne ataki odwilży i rozkminy o syfie ;) (15-17.I.2019) /Hrgn/
Czwartek, 17 stycznia 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 58.07 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Odwilż szaleje, temp. w Kotlinie przekracza +5*, ale się nie poddaję :)
W takiej np. Przesiece wciąż leży śnieg i - jak zwykle - wiszą chmury i siąpi...
Ciekawa nazwa przybytku ;))

Zdjęć mało, bo góry właściwe znów skryte w chmurach - tu: górka i zameczek Grodna:

A tutaj firma matki Mai Włoszczowskiej (Quest), skądinąd na mojej dzielni, gdzie dzień i noc (?) Ukrainki dziergają ubranka PROsom:

Jeśli Wam też wydaje się, że ruch na drogach się natęża, to mam konkretne dane za 2018: Polacy kupili rekordową ilość samochodów - 1,6 mln (1 mln używanych plus 0,6 mln nowych). I to wszystko przy spadającej liczbie ludności, hm...
W temacie upolitycznionych dzików proponuję świetny materiał: merytoryczny i apolityczny:
https://www.youtube.com/watch?v=eyPXzgHqkwE
W Niemczech profilaktycznie wytłuczono 800 000 dzików (2x tyle co plany w Polsce) i jakoś nikt nie histeryzował i nie upolityczniał...
Rozkmina o tym, że dobrze nigdy nie będzie...
Często zastanawiałem się, skąd tyle np. w zachodniej Polsce tego bałaganu, brudu i dziadostwa - oczywiście pierwsze wytłumaczenie, jakie się nasnuwa, to przesłanki ekonomiczne, no i zwalanie wszystkiego na patologię (alkohol i te sprawy). Oczywiście są to ważne argumenty, ale zauważmy, że wiele wiosek dawnemi czasy było bardzo schludnych, choć pieniędzy tam nie było wcale, a alkohol był zawsze i wszędzie...
Otóż niedawno zrozumiałem, dzięki mojej sąsiadce, że jest jeszcze trzecia przyczyna, na jaką sam bym nie wpadł: otóż niektórzy o otaczającym go syfie NIE WIEDZĄ (sic!).
Serio, serio, gdy pokazałem rzeczonej mury naszego domu, że tynk odpada na potęgę, że miejscami cieknie dach (2 lata po remoncie...) - oto okazało się, że ona niczego z tym nie robiła, bo... nie miała o tym pojęcia! Sama przyznała, że pierwszy raz odkąd tu mieszka (20 lat!!!) podniosła wzrok powyżej klamki od drzwi! I to mimo że co jakiś czas koło drzwi wala się pod nogami pokruszony tynk, jaki odpada ze ścian! A także fakt, że sąsiednie budynki zostały ostatnio wyremontowane (termoizolacja, schludne tynki) - i to również nie skłoniło jej do pomyślenia: "a jak wygląda mój dom?"
Naprawdę, mogłaby się ściana gibać na wietrze nad jej głową, i niczego by nie zauważyła. O_O
I takich ludzi jest więcej, a wręcz wiele. I żadne pieniądze ani postęp cywilizacyjny ich nie zmienią, w tym kraju nigdy syf nie zniknie do końca, choćby każdemu dać worek złota. :///
Tknęło mnie raz, gdy mówiłem jej coś o górach, by zapytać, kiedy ostatnio była w górach (mając 10 km do podnóża!) - odpowiedź przerosła moje najgorsze obawy: 55 lat temu, za dziecka, prawdopodobnie 1 raz...
PrzeMęcz Kowarska (727m) z kapciem oraz z igloo /Hrgn/
Poniedziałek, 14 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie, nie, to nie pomyłka - dziś nie atakowałem Przeł. Karkonoskiej, tylko Kowarską. A to z uwagi na nową atrakcję tamże:

<3<3<3
W środku było CUDOWNIE, czułem się jak w niebie albo w brzuchu matki. ;))
Nie było słychać wichury ani jeżdżących samochodów. Ani nie docierało tam słońce. :)

Mikroklimat był genialny, najchętniej bym nigdy stamtąd nie wychodził. :))
Od zawsze igloo było moją inspiracją, niestety w lubuskim było to niemal niemożliwe. Raz tylko udało mi się zbudować małą, igloo-podobną śnieżną jamę. Było w niej tak cicho, że słyszałem bicie własnego serca...
Niestety, humor miałem popsuty przez złapanego chwilę wcześniej kapcia. Skapnąłem się niemal na samej Przełęczy - ciekawe, ile tak jechałem..? Bo po grząskim śniegu jechało się na tyle ciężko, że kapeć wiele tu nie zmieniał. ;]
Waruny na podjeździe:


Ponoć, cepry, odwilż macie? :) Mi udało się przed nią uciec :)
Ale kapcia to złapałem chyba na śniegu - zaskoczenie...
A jeszcze kawałek wcześniej, w Kowarach, dziwiłem się, po co tyle pługopiaskarek jeździ...
O wiele ciekawiej było dziś kawałeczek powyżej P. Kowarskiej, tj. na drodze na Okraj - tu już miałbym problem ;)
https://www.nj24.pl/article/droga-na-przelecz-okra...
Na Kowarskiej było dziś -4 mimo słońca (a w kotlinie minimalnie powyżej 0*). Prędkości wiatru tamże nie znam, ale na takiej Śnieżce wiało dziś do 130 km/h :> A w igloo cieplutko. :>
Foto z dojazdu - Śnieżka podwędzana ;)

Mało kto wie, że "igloo" w języku Eskimosów oznacza każdy dom, nie tylko lodowy. Tak więc mieszkam na co dzień w igloo, które tym się różni od innych, ze jest podpisane :)

Napis ze ścinek styropianu, a powłoka na ścianie to tapeta bawełniana ("płynna tapeta") - wszystko własnopłetwnie wykonane. Tylko śnieżynki kupne i kiczowate. Coś z tym będę musiał zrobić. ;p

<3<3<3
W środku było CUDOWNIE, czułem się jak w niebie albo w brzuchu matki. ;))
Nie było słychać wichury ani jeżdżących samochodów. Ani nie docierało tam słońce. :)

Mikroklimat był genialny, najchętniej bym nigdy stamtąd nie wychodził. :))
Od zawsze igloo było moją inspiracją, niestety w lubuskim było to niemal niemożliwe. Raz tylko udało mi się zbudować małą, igloo-podobną śnieżną jamę. Było w niej tak cicho, że słyszałem bicie własnego serca...
Niestety, humor miałem popsuty przez złapanego chwilę wcześniej kapcia. Skapnąłem się niemal na samej Przełęczy - ciekawe, ile tak jechałem..? Bo po grząskim śniegu jechało się na tyle ciężko, że kapeć wiele tu nie zmieniał. ;]
Waruny na podjeździe:


Ponoć, cepry, odwilż macie? :) Mi udało się przed nią uciec :)
Ale kapcia to złapałem chyba na śniegu - zaskoczenie...
A jeszcze kawałek wcześniej, w Kowarach, dziwiłem się, po co tyle pługopiaskarek jeździ...
O wiele ciekawiej było dziś kawałeczek powyżej P. Kowarskiej, tj. na drodze na Okraj - tu już miałbym problem ;)
https://www.nj24.pl/article/droga-na-przelecz-okra...
Na Kowarskiej było dziś -4 mimo słońca (a w kotlinie minimalnie powyżej 0*). Prędkości wiatru tamże nie znam, ale na takiej Śnieżce wiało dziś do 130 km/h :> A w igloo cieplutko. :>
Foto z dojazdu - Śnieżka podwędzana ;)

Mało kto wie, że "igloo" w języku Eskimosów oznacza każdy dom, nie tylko lodowy. Tak więc mieszkam na co dzień w igloo, które tym się różni od innych, ze jest podpisane :)

Napis ze ścinek styropianu, a powłoka na ścianie to tapeta bawełniana ("płynna tapeta") - wszystko własnopłetwnie wykonane. Tylko śnieżynki kupne i kiczowate. Coś z tym będę musiał zrobić. ;p
Jęzor Teściowej i ciekawe wraki /Hrgn/
Niedziela, 13 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 35.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |

Dziś było aż +4, śniegu już prawie nie ma w Kotlinie, to i chlapy trochę mniej niż ostatnio...

;)
Zdenek Smetana a Skoda Felicia uvadi: Pałac Paulinum w Jeleniej.

Oprócz wyścigów wraków były też wraki wolnostojące w środowisku naturalnym - w Kostrzycy prawie koło siebie stoją wraki Malucha, Kredensu i Forda Granady. Przykładowy Kredens:

Takie rzeczy niemal u samego podnóża gór. :/ Jeszcze bardziej drastycznie dają po oczach Kowary, gdzie jak zawsze zajmują się głównie odstraszaniem turystów - przy takich warunkach naturalnych!

Najśmieszniejsze, że tuż obok jest Karpacz - równie małe miasteczko, ale schludne, rozwojowe i żyjące z samej turystyki, jak mało która miejscowość w kraju. Można?
Tyle dobrego, że chociaż śnieg tu jeszcze mają <3 i nie widać części syfu...

Kierownica to szczegół - największą torturą jest tutaj... tylna opona :D
Przypominam, że od około 7 OOO km ma w jednym miejscu ścięte krawędzie trzymające oponę na obręczy, przez co w tym miejscu koło się zapada w oponie, a cały rower podskakuje - orientacyjnie podskoczył już 3 500 000 razy. :D:D:D
"Niestety" opona okazuje się bardzo trwała i jeszcze wiele tortur przede mną - wszak niezużytej nie wyrzucę... :/

CPR pod Jelenią. To rozumiem! ;)
A w (z)Łomnicy nie lada rarytasy: legendarne, unikatowe NSU Ro80 wyprzedzające swoją epokę (zaprezentowany w 1967!) niczym L. da Vinci, na czele z rewolucyjnym silnikiem rotacyjnym (Wankla). Był tak rewolucyjny, a do tego drogi, że nigdy kariery rynkowej nie zrobił (przez 10 lat wyklepano zaledwie 37 398 sztuk!, to w przybliżeniu tyle, ile robi się Golfa-Adolfa... w 2 tygodnie!!!) - więc tym cenniejszy jest dzisiaj.
A to białe to nie jestem pewien, pewnie jakaś IFA z lat 40/50tych... ;>

No i na koniec tytułowy Jęzor - aż dziw, że to oficjalna nazwa tego zakrętu - zazwyczaj obiekty geograficzne mają bardzo "poważne" nazwy...

Celu ostatnich dni znów nie osiągnąłem, choć było już bardzo blisko. Tym razem dlatego odpuściłem, bo po wrzuceniu niskich biegów na tych serpentynach okazało się, że duże zębatki są tak zapiaszczone, że nie miałem serca dalej ich szlifować, bo bym chyba zeszklił ten piasek. ;]
Tradycyjnie już początek i koniec wycieczki w deszczu, którego miało nie być. xD
Kowary i 100. pozycja na BS /Hrgn/
Sobota, 12 stycznia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 41.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kolejny raz nie dojechałem do celu, choć było już blisko.
Ale i tak było fajnie, wpadło parę nowych okolic i widoczków, choć przeważały chmury, a na początku nawet deszcze (przy 10% prawdopodobieństwie wg prognoz...).
Po wstępnym namaczaniu zostałem nieźle przewiany, a następnie, coby nie przeschnąć zanadto, to raz po raz popadywało z góry, bądź ochlapywało z dołu. ;]
Ale były też małe przejaśnienia i trochę jazdy z wiatrem, wiec ogólnie wychodzi
fajna jazda, tak nie za letko i nie za cięszko
;)
<3

Na zdjęciu załapała się tabliczka zakazująca fotografowania. Dopiero właścicielka mi ją pokazała, tak bardzo byłem zaaferowany tym... cennikiem. :D /nie chcą darmowej reklamy??/

Myszołów...

Na skraju Rudawskiego Parku Krajobr.:

W dawnej fabryce dywanów w Kowarach:

Szpital pod Kowarami (z widokiem na Karkonosze). Tak to można chorować...

Właśnie obczaiłem, że za 2018 byłem na BSach na 92. pozycji wśród M, 8. wśród K ;)) oraz równo 100. Open. ;]
PS. uroki jazdy w turystycznych okolicach - spotkałem takie jedno małżeństwo ze Starej Morsownii.
On swego czasu miał okazję się karnąć na moim nieodżałowanym mono 24" - tłumaczyłem, że niech startuje z trawnika a nie z chodnika. Nie posłuchał..
Efekt: rozwalona kość ogonowa :D i parę tygodni na zwolnieniu plus kolejnych kilka kuśtykając (nabijałem się z tego codziennie, bo pracowaliśmy w tym samym przybytku :D).
Ona... dochodzi już do 40stki, a wciąż wygląda na idealną 25tkę :O <3 ech, sentymenty... ;p ;)
Ale i tak było fajnie, wpadło parę nowych okolic i widoczków, choć przeważały chmury, a na początku nawet deszcze (przy 10% prawdopodobieństwie wg prognoz...).
Po wstępnym namaczaniu zostałem nieźle przewiany, a następnie, coby nie przeschnąć zanadto, to raz po raz popadywało z góry, bądź ochlapywało z dołu. ;]
Ale były też małe przejaśnienia i trochę jazdy z wiatrem, wiec ogólnie wychodzi
fajna jazda, tak nie za letko i nie za cięszko
;)
<3

Na zdjęciu załapała się tabliczka zakazująca fotografowania. Dopiero właścicielka mi ją pokazała, tak bardzo byłem zaaferowany tym... cennikiem. :D /nie chcą darmowej reklamy??/

Myszołów...

Na skraju Rudawskiego Parku Krajobr.:

W dawnej fabryce dywanów w Kowarach:

Szpital pod Kowarami (z widokiem na Karkonosze). Tak to można chorować...

Właśnie obczaiłem, że za 2018 byłem na BSach na 92. pozycji wśród M, 8. wśród K ;)) oraz równo 100. Open. ;]
PS. uroki jazdy w turystycznych okolicach - spotkałem takie jedno małżeństwo ze Starej Morsownii.
On swego czasu miał okazję się karnąć na moim nieodżałowanym mono 24" - tłumaczyłem, że niech startuje z trawnika a nie z chodnika. Nie posłuchał..
Efekt: rozwalona kość ogonowa :D i parę tygodni na zwolnieniu plus kolejnych kilka kuśtykając (nabijałem się z tego codziennie, bo pracowaliśmy w tym samym przybytku :D).
Ona... dochodzi już do 40stki, a wciąż wygląda na idealną 25tkę :O <3 ech, sentymenty... ;p ;)