thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Nielicho

Dystans całkowity:52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%)
Czas w ruchu:56:42
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:38842 m
Suma kalorii:1625 kcal
Liczba aktywności:1381
Średnio na aktywność:37.79 km i 2h 42m
Więcej statystyk

brrr! czyli jak przesadzić w walce z upałami ;) /Hrgn/

Piątek, 24 czerwca 2016
kilosy:38.50gruntow(n)e:8.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Plan był chytry i zarazem heroiczny, przynajmniej jak na śpiocha: wyjechałem o 2:25 w nocy. Co ciekawe, na północno-wschodnim niebie już była lekka łuna światła, choć do wschodu słońca jeszcze prawie 2,5 godz....
Wyjechałem zupełnie na letniaka no i nad ranem dałem się zaskoczyć - całkiem wyraźnie się wychłodziłem (temp. nieznana, bo licznik rozwalony). Wpadłem więc na genialny pomysł, że ogrzeję się w stawie (notabene "MORSkie Oko")... i odtąd było już tylko gorzej. ;p

Nie miałem niczego do ubrania, ani żadnego żarcia, a tu 4 nad ranem. ;] O 4:30 wjechałem do Żar i wymyśliłem sobie, że pierwszy napotkany sklep będzie otwarty. I był! :D I to od 4:30! O_O
Posilony acz nadal wyletniony oczywiście znów zacząłem sobie komplikować: powrót lasami (na Huraganie).
Niektóre odcinki ledwo ujechałem, ale w zamian... szkoda szczępić ryja, dość powiedzieć, że takich zdjęć to jeszcze u mnie nie było, a w realu było 100x ładniej:
Takie tam w lesie o wschodzie słońca ;)
Takie tam w lesie o wschodzie słońca ;) © mors
Piętrowe mgły tuż przed wschodem słońca
Piętrowe mgły tuż przed wschodem słońca © mors
Takie tam o wschodzie słońca ;)
Takie tam o wschodzie słońca ;) © mors
Takie tam o wschodzie słońca ;)
Takie tam o wschodzie słońca ;) © mors
Z cyklu: Krzyż na skrzyżowaniu (wieś Siodło)
Z cyklu: Krzyż na skrzyżowaniu (wieś Siodło) © mors

Siodło z powodu siodła (nazwa wsi i siodło Krossa w regeneracji, przez co pojechałem Huraganem). Ciekawa wioska, prowadzi do niej tylko jeden bruk (plus leśne drogi), leży w środku lasów w całości wypełniając malutką, malowniczą dolinkę. Chwilami czułem się jak w Kotlinie Kłodzkiej (w której nie byłem 24 lata, ale czy to istotne? ;) ).

Tęgie widoki były też w mglisto-księżycową noc, ale to już nie na mój aparat... :(

W lesie dożywiałem się jagodami. Nigdy jeszcze nie byłem w lesie o 6 nad ranem. ;p Co ciekawe, o ile chwilę przed 6 byłem sam, to kwadrans później emerytka potykała się o emerytkę (jagodziarki).

Do chałupy powróciłem akurat jak zrobiło się w sam raz, ostatecznie cel swój osiągnąwszy. ;)

21-22.VI.16. Dwie kraksy jednego dnia :)) /Hrgn/

Środa, 22 czerwca 2016
kilosy:46.50gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Najpierw o wtorku: odbiło mi i spróbowałem zrobić średnią 30. Taa...
W pierwszą stronę głównie pod górkę (średnia 25,9)
W drugą głównie z górki (średnia 30,7)
Łącznie: 28,3. Maks.42.
W każdą stronę były po dwa skrzyżowania (w tym 1 podporządkowane), ale najśmieszniejsze, że mówimy o dystansie 3 km (x2)...
Na swoją obronę mam tylko zupełnie niekolarskie ciśnienia w oponach: tylko 2,8 atm w tylnym kole i 3,4 w przednim, ale i tak tragedia. O_O
PS. ale w tym kraju wieje! (było bezwietrznie) ;]

A w środę...
Marszów leży przy DK12, która w centrum wsi jest brukowana (krajówka...), a na obu wjazdach do wsi są asfaltowe, szybkie zjazdy - prosto na stary, krzywy bruk. Zawsze mi się to nie podobało no i tym razem się doigrałem: wystrzelił mi licznik, a za mną oczywiście kolejka samochodów...
Mój licznik chciał się przejechać samochodem: wyskoczył na bruk no i go przejechali :) A taki ładny był, bezprzewooodowy, hehehe ;)
Mój licznik chciał się przejechać samochodem: wyskoczył na bruk no i go przejechali :) A taki ładny był, bezprzewooodowy, hehehe ;) © mors
Oczywiście nawet w takiej sytuacji nie hamowałem :) z resztą i tak nie miałem już złudzeń, ze go uratuję.
Przejechał 4 lata i blisko 10kkm, więc zawsze to jakaś pociecha, że nie nowy.

Później Żar(y), gdzie wieczorne słońce nie chciało nic  a nic ostygnąć: wciąż 27*C (dopiero zajarzyłem nazwę tego miasta ;) ), ale pocieszałem się, że jutro i pojutrze ma być dużo gorzej...

A na powrocie druga kraksa: jadąc chodnikiem ;p wpadłem na rowerzystę wyjeżdżającego zza rogu budynku. Tzn. niby wpadliśmy nawzajem, ale ja bardziej i - wstyd przyznać - w takiej niebezpiecznej sytuacji gapiłem się na boki, przez co nie zdążyłem zareagować. ;p
Nawet mało bolało ;p tzn. mnie mało, bo koleś miał trochę tłuszczu i trochę mięśni, a jak on dostał moimi kościami, to chyba gorzej. :)
Najważniejsze, że rowerom nic się nie stało. ;p

Nadmienię jeszcze USArmy: podjechali swoimi "autkami" do PoloMarketu po naprawdę małe zakupy. ;]
Amerykańce przyjechali do sklepu po bułki :)
Amerykańce przyjechali do sklepu po bułki :) © mors
Specjalistyczny amerykański sprzęt do wożenia Coli i piwka ze sklepu... jak widać - mandatów się nie boją
Specjalistyczny amerykański sprzęt do wożenia Coli i piwka ze sklepu... jak widać - mandatów się nie boją © mors

No i jeszcze flagę żem se znalazł na trasie. Pasuje do tego roweru. :)
Znalezisko - idealnie pasujące :)
Znalezisko - idealnie pasujące :) © mors

Dystans siłą rzeczy (martwych) został tylkooszacowany.

10.000 na Huraganie

Niedziela, 19 czerwca 2016
kilosy:49.97gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Nie ma się czym chwalić, ale liczba ładna wizualnie. ;)
Cały dzień zbierały się chmury i ja też się zbierałem, równie niepewnie. Ostatecznie wyjechałem godzinę przed burzą, co dało nawet ciekawe efekty wiatru - chyba 3/4 trasy było z wiatrem - pozdro dla T-k. ;))
Burza była długa (rozwleczona), wbrew moim próbom prognozowania z bąbelków w kałużach. ;p
Trochę zmokłem, trochę wystałem pod jednym kościołem, trochę w drugim, ale więcej w Iłowej nie ma (a to miasto jest..). ;]
Stałem też w bramie i nawet nie było tak żulersko. ;)
Deszcze przeczekany w bramie, ale za to jakiej! A i towarzystwo może być. ;)
Deszcze przeczekany w bramie, ale za to jakiej! A i towarzystwo może być. ;) © mors
Tamże obserwacje ruchu drogowego:
Podobie mnie się to ujęcie, nostalgiczne nawet te żółte światła. Obrazek aktualny od ponad 40 lat, ale to już ostatki
Podobie mnie się to ujęcie, nostalgiczne nawet te żółte światła. Obrazek aktualny od ponad 40 lat, ale to już ostatki © mors
A tutaj wepchła się osobówka, ale scenka była słodka: Autosan ściął zakręt i dziewczę na rowerze musiało wjechać w wielką kałużę. Zgadnijcie, kim się bardziej przejąłem? ;))
A tutaj wepchła się osobówka, ale scenka była słodka: Autosan ściął zakręt i dziewczę na rowerze musiało wjechać w wielką kałużę. Zgadnijcie, kim się bardziej przejąłem? ;)) © mors
I takie tam z centrum miasta (sic!):
Centrum Iłowej (to jest miasto :) )
Centrum Iłowej (to jest miasto :) ) © mors
Gwoli uczciwości, sporo ostatnio bocznych dróżek wyremontowano, a ww. i kilka innych są w trakcie. Przy tak małej skali miasta to już będzie praktycznie wszystko. ;]

Remontują także główną drogę, między "autostradą" (Betonowe Schody) a miastem. Pierwsze foto gdy wjeżdżałem, drugie podczas (prób) powrotu:
Remont DW w Iłowej
Remont DW w Iłowej © mors
Koszmar rowerzysty
Koszmar rowerzysty © mors

Jest masakra, ale gdy to ogarną, to na ~100 km odcinku północ-południe z Nowogrodu Bobrzańskiego do Lubania będzie już ponad 90% idealnego asfaltu (pozostałe parę procent to masakra, ale jeszcze tylko 2 lata). Aż się wierzyć nie chce że tego dożyłem, bo za młodu to proporcje dobrych i strasznych asfaltów były tam odwrotne...

Wprawne oko dostrzeże także autorski system przewożenia wiatrówki bez opakowania. ;)
Natomiast na ww. odcinku sam zostałem dostrzeżony - po raz pierwszy w 5 letniej "karierze" na BS, spotkałem kogoś w sposób przypadkowy. Huragan jest tak charakterystyczny (czyt. przypałowy :D ), że Walery mnie rozpoznał, ja zaś jego tylko poniekąd - nie skapłem się kto to, ale wiedziałem, że coś się dzieje. ;))

PS. przed burzą powyżej 25, po burzy poniżej 15 - średnia brutto wzrosła chyba dwukrotnie (wyższa prędkość plus brak przystanków na picie co 2km)... a tu mi straszą, że za 3 dni ma być 35*C w cieniu xD

Wszechstronny Mamut (36")

Niedziela, 12 czerwca 2016
kilosy:20.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
Po wioskach, po mieście, przez lasy i na koniec do kościoła. ;p Tzn. przed, bo w stroju rowerowym.
Do kościoła na mono :)
Do kościoła na mono :) © mors
Z uwagi na sporą rotację czytelników zapodaję przy okazji archiwalne, najbardziej udane zdjęcie "z tej serii". ;)
Ksiądz, Kościół ... i Monocykl ...
Ksiądz, Kościół ... i Monocykl ... © mors

Tak sobie kombinowałem, że około 18stej drogi będą prawie puste, bo naród będzie podziwiał w TV, jak spoceni faceci haratają gałę. :> Wyszło raczej średnio, bo jednak sporo ludzi jest hetero, "niestety". ;)))
Pod jednym sklepem wymęczyli mnie (przygłupawymi pytaniami) pijaczki, za to większość trzeźwych ludzi jak zwykle mnie widziała (z czego połowa dosłownie). Ja z kolei męczyłem zdjęciami tego kota:

Ciekawe, jak zeskoczy, skoro na parapecie smacznie śpi drugi sierściuch... :>

Bez statsów a dystans na oko, bo odkleił mi się licznik i wpadł między oponę a widełki widły, przez co się zresetował. :((

PS. po takim dystansie, mimo kilku przerw, mam już otarcia na udach i lekkie zakwasy. ;]

ora et labora et dentystka (6-7.VI.2016)

Wtorek, 7 czerwca 2016
kilosy:29.25gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Takie tam zabawy aparatem...


Armia (zd)radziecka ze mną od dziecka...




Najlepsze było jednak, gdy na niepozornej wyniosłości terenu ujrzałem w dole swoją parafię w całej rozciągłości a zaraz nad nią, równolegle, Karkonosze. Nie do wiary, że pierwszy raz widziałem to w takim ujęciu...
Odległość ~105km, ale wciąż jeszcze rzec by można: miejscowość podgórska. ;)

PS. dyst. całk.: 49 587

Kurs na psychotesty

Czwartek, 2 czerwca 2016
kilosy:38.58gruntow(n)e:2.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Wpis z dedykacją dla Eranis. ;))
Stary już jestem - "Pani" psycholog była młodsza ode mnie (przynajmniej na oko, chociaż na oko to ja sam jestem dużo młodszy niż jestem, hehe), więc co ona tam może wiedzieć o ludziach i życiu... ;))
Godzinę mnie męczyła, ale zaliczyłem. Testy, w sensie. 
Eranis - liczę na jakieś błyskotliwe votum separatum. ;)

Cała trasę lawirowałem przed sinymi chmurami niczym Ewka "Lawirantka" Kopacz przed pytaniami dziennikarzy. :)
Lawirując po mieście napotkałem pierwszy raz w życiu kobietę-kurierkę, i to taką niczym z amerykańskich, wyidealizowanych filmów - aż myślałem, że to pewnie plan filmowy do scenek z ukrytą kamerą, no ale kurierskiej furgonetki by nie podrobili... trza będzie se coś zamówić. ;p
A lawirując po lesie znalazłem takie cóś, pośrodku niczego:
W środku lasu
W środku lasu © mors
Wiki mówi, że naziści postawili temu zawodnikowi ok. 140 pomników, więc to chyba jeden z nich. Ponoć jakoby użyli delikwenta do swej machiny propagandowej, ale żeby w środku lasu? to chyba tylko krasnoludki to widziały...

i jeszcze takie coś dla tej tam od rzepaku. ;p
Rzepak w studzience na moście w ciągu drogi krajowej
Rzepak w studzience na moście w ciągu drogi krajowej © mors

zboża po deszczu pachnące /poza(kon)kursowo/

Środa, 1 czerwca 2016
kilosy:23.07gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Wiater wiał, zboża pachły i te klimaty. Ogólnie to udało mi się wstrzelić między poranne ulewy a popołudniowe burze. Zwariować idzie...
Po deszczach - czyli błoto w terenie a przed burzą - czyli podwójnie ciężko się oddychało. Dusiłem się jak przysłowiowy mors bez wody. ;)
A rano szkoda mi było roweru na deszcz i zaszalałem - kopnąłem się autobusami. I tak oczywiście część trzeba przejść z buta: przed kursem w deszczu a po kursie w słońcu i duchocie, grrrr. No i 14 zł jak psu w zupę. ;)
Zdjęcie z pieszej wycieczki.
To rozumiem!

Pierwszy raz widzę takie proste i rozsądne rozwiązanie - skuwać poniemieckie napisy, ale daty zostawiać.
Zdjęcie oczywiście z dedykacją dla licznych germanofilów. ;p

kurs na kurs (1)

Wtorek, 24 maja 2016
kilosy:34.58gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Nareszcie jakieś zmiany w moim szarym życiu. ;) Jak by to powiedział pijany kretyn z PO "360% zwrotu do tyłu" (0:21)

Zdjęcie z kursu. Pewnie to ten Ajchlej pisał. ;) Oczy mnie do dziś bolą... ;))
Rence opadajom ;))
Rence opadajom ;)) © mors
Z dedykacjOM dla Michussa i innych grammar-nazi. ;)))

A jeszcze dobił mnie współ-kursant, na oko 10 lat młodszy ode mnie ale 2x szerszy, którego zszokowało, że dojeżdżam rowerem te śmieszne 17km w jedną stronę... ;]

W terenie, w upale i na popsutym rowerze :)

Poniedziałek, 23 maja 2016
kilosy:7.93gruntow(n)e:1.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Jestem "genialny" ;p wybrać się w teren przy 32,5*C (w słońcu) do tego rowerem własnoręcznie popsutym. W sensie że ostatnio pół dnia odkręcałem nakrętki tylnego koła (brak dostępu plus zajechany łeb nakrętki) więc zakręciłem je lekko, by na przyszłość uniknąć takich przyjemności... no i z deszczu pod rynnę: od jeżdżenia w koleinach dzięki słabo trzymającym śrubom koło się przestawiło i zukosowało. ;] Oczywiście jak zawsze bez narzędzi ;p dało się ręcznie "odukosować" koło, tylko że trzymało się "na słowo", a przede mną trasa dość kamienista... żeby zminimalizować siły dzialające na koło turlałem się ok.8km/h (średnia z całego przejazdu to 10,3 :D ). Dzięki czemu zukosowało się jeszcze "tylko" 2 razy.
W terenie jakoś przeżyłem, dzięki piciu co 500 metrów i silnemu wiatrowi...

nagły wiejski samolot

Niedziela, 22 maja 2016
kilosy:21.67gruntow(n)e:0.60
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Wioska, krzaczki, uje-muje, dzikie węże, aż tu nagle zza krzaka wyskakuje samolot. :O
Góra 10m nad głową, a tak mały i cichy, że krzaczek go wygłuszał. Lotniskiem była mu łąka w centrum wsi (wokół łąki zabudowania), a i jego zasięg nie przekraczał wsi. Udało się sfocić dopiero przy kolejnym okrążeniu (gdy był już znacznie wyżej).

Nawet nie wiem, czy to jest duża, bezzałogowa "zabawka" czy "prawdziwy" samolot, ino strasznie mały. Na wszelki wypadek nie zatrzymywałem się przy brzozach. ;)
Ponadto w tejże wiosce są jeszcze, wspomniane już kiedyś, takie jakby palmy przy jednym domu. Nie bardzo jest jak sfocić z drogi. :/
PS. z górki udało się rozbujać starego Krossa do 43,3 km/h. Szaleństwo i śmierć w oczach. ;))

Samolot wieczorem plus poranne do kościoła - w południe jak mogę to nie jeżdżę, za gorąco już. ;p