thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Nielicho

Dystans całkowity:52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%)
Czas w ruchu:56:42
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:38842 m
Suma kalorii:1625 kcal
Liczba aktywności:1381
Średnio na aktywność:37.79 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Śmieciowy wpis... (20-22.XI.2018 /Hrgn/)

Czwartek, 22 listopada 2018
kilosy:14.30gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Standardowo, Nielicho




Jak widać, mieszkanie mam już elegancko urządzone, a pod drzwiami dzień i noc koczują fanki.

Żarty żartami, ale to naprawdę jest moje mieszkanie :D oczywiście zdjęcia są sprzed kilku lat, w ciągu których "trochę" się zmieniło. ;))
Historie o tej "sympatycznej" parce nie nadają się do opowiadania nawet po 22giej - horror na resorach i patologia wśród patologii... O_O
W takim kontekście to wśród sąsiadów prezentuję się naprawdę korzystnie, hehe. ;)

Dodaję takie zdjęcia bo dobrze pasują do tych śmieciowych przebiegów z 3 ostatnich dni, ale jest na tyle szaro i mgliście, że żadne wycieczki, a tym bardziej zdjęcia, nie miały sensu estetycznego. ;]
Ale to nic - najważniejsze, że śnieg utrzymał się przez 4 doby - w listopadzie! W lubuskim to nawet w styczniu rzadko się zdarzało - oj, jak ja zawsze zazdrościłem, gdy widywałem czasem w lubuskim w listopadzie czy w marcu zaśnieżone samochody na tablicach z Jeleniej i sąsiednich dekanatów! :)))

I jeszcze na koniec dedykacja dla pewnego (jedynego?) entuzjasty polskiej żywności i gospodarki ;))

Падает снег /Ураган/ (17-19.11.2018)

Poniedziałek, 19 listopada 2018
kilosy:43.70gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Tyle tych ruskich na mieście, że człowiek już nawet pisać zaczyna cyrylicą. ;D;D
Byłem pierwszym rocznikiem w podstawówce, którego nie uczono już "ruskiego", ale podstaw nauczyłem się sam, bo ułatwi mi to poszukiwania mamutów na Syberii - taka była moja inspiracja do nauki. :D

Dobre wieści dla polskiego handlu w Jeleniej i nie tylko, bo w skali kraju zamknięto już sporo Teskaczy. ;p

Aczkolwiek zamknięto to mniejsze jeleniogórskie Tesco, a na to duże (z galerią handlową) musimy jeszcze poczekać. ;))


Śnieg miał padać od niedzielnego popołudnia, trochę się opóźnił, ale jest. Z perspektywy lubuskiego to i tak bardzo wcześnie. ;)

Dziadek Mróz pozdrawia. ;)
PS. ten facet jest tylko 5 lat starszy ode mnie, a wygląda na mojego dziadka.. O_O

Raczej ostatnia jazda Krossem (w tym roku)

Sobota, 17 listopada 2018
kilosy:18.20gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Najwyższy czas przestać "topić" mojego klasyka w solance. A było jej "trochę" przez te wszystkie poprzednie zimy, no i teraz tego żałuję, bo rdzy jest sporo (najbardziej boję się, co się dzieje wewnątrz stalowej przecież ramy o_O ). Oczywiście jazdy zimowe polecam i zaprzestać ich nie zamierzam, ale najlepiej uskuteczniać je na jednym rowerze, takim mniej sentymentalnym...

Wg prognoz to miał być ostatni ciepły dzień ze słońcem i bez śniegu (co innego w nocy - dochodzi już do -5 :> ).
Później, nawet jak będą odwilże, to nie chcę narażać roweru na sól i piach na drogach. :/

Popełniłem pętlę całkiem sporą jak na warunek bezhamulcowości, sprytnie dobierając, by podjazdy były na wiejskich drogach, a zjazdy na krajowej "3", gdzie ma się cały czas główną.
Trasa: JG Centrum-JG Cieplice-JG Sobieszów (Chojnik jadł mi z ręki ;p ) - Piechowice(wioskowa dzielnica Pakoszów) i cyk! Trójeczka (DK3) i do igloo.
Tym razem zapomniałem wziąć ani telefonu, ani aparatu, ale to nic - mam trochę zdjęć zaległych, a akurat to wszystko mijałem i tym razem.
Późny Gierek:


W Cieplicach budują promenadę nad Kamienną:


Chevrolet Corvette na złomie ;>



Po drodze znów trafiłem na mega przyjaznego kota, choć tym razem nie na szczycie, a wśród postindustrialnych ruin. Wyglądał przeciętnie, ale miał tę rzadką cechę, że "gadał". :) Sporo przegadaliśmy a jeszcze więcej było głaskania - a i tak nie dawał mi odjechać. :>
Koty to jednak się znają na ludziach. ;p

Jeleniogórska nowość - pumptracki /Hrgn/

Piątek, 16 listopada 2018
kilosy:38.70gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Świeżo otwarta rowerowa atrakcja:

Muszę powiedzieć, że było fajniej, niż przypuszczałem. Spokojnie da się poszaleć nawet na kolarce. ;) 
Aczkolwiek na mono, zwłaszcza wielkim, to za bardzo tego nie widzę - taki wyjątek od użyteczności mono. ;)
Najbardziej rozwalił mnie jakiś Seba, który w lokalnej telewizji powiedział, że "fajnie, że to powstało, bo do tej pory nie było za bardzo gdzie pojeździć po Jeleniej".
Czasami to nawet mi się chce zakląć. ;p
No jak w Jeleniej nie ma gdzie, to ja się pytam gdzie jest gdzie?!? ;p
I co mają powiedzieć ludzie z Wlkp., że o Mazowszu nie wspomnę...

Takie tam na mieście...

Ciągałbym!

Takie tam nad miastem - jedna z przyczyn wyludniania się Jeleniej: zabudowa Jeżowa idzie w górę i to dosłownie. Ciekawe, jak to się skończy - na szczycie?


Takie tam na drugim końcu miasta - pobliska wioska Wojcieszyce, podobnie jak kilka innych na skraju Kotliny, rozbraja mnie różnorodnością: w dolnej części, na dnie Kotliny - bardziej płasko niż w moim lubuskim (patrz: foto z zieloną łączką z poprzedniego wpisu). A w górnej, mimo umiarkowanej wysokości - zupełnie górskie motywy:

Podjeżdżałbym! <3
I klasyczne pytanie: jak dojechać do takiego domu w głębokim śniegu? Albo po lodzie? Albo najgorzej: w upale? :>

Mors i mamut (Wojcieszyce i okolice) /Kross/

Czwartek, 15 listopada 2018
kilosy:24.30gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Witam ;))


Od zawsze miałem wizję, że w czeluściach Syberii odkrywam ostatniego żyjącego mamuta. :))
Ten, którego odkryłem, żywy nie był, ale jak najbardziej gustowny, żaden kicz ;)) w dodatku wiatr był syberyjski, więc było nastrojowo. :)
PS. T-king: znałeś gada? ;>

 Paradoksalnie mogę powiedzieć, że dawno tyle nie pojeździłem po płaskim, co u podnóża Karkonoszy. :) Jazda jak najbardziej bezhamulcowa, a nawet bezstresowa, jak rzadko kiedy.

Niesamowite kontrasty są w tej Jeleniej - na pierwszym planie pole i traktór, na drugim bloki, a na trzecim Karkonosze. ;]

Tyle traktorów, co w tej okolicy, to nie ma w całej mojej dawnej wsi. :>

I jeszcze ciekawostka z Cieplic: "przesuwają" stację kolejową o kilkaset metrów na płd.-zachód,  teraz będzie tuż przy drodze wylotowej. W tle budynki starej stacji:

Jeżów Sudecki i Góra Szybowcowa (561 m) /Hrgn/

Środa, 14 listopada 2018
kilosy:44.45gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
W związku z pojawiającymi się głosami niezadowolenia z każdorazowych "witaczy" (no najmocniej przepraszam za zaśmiecanie własnego bloga i błagam o wybaczenie.... ;ppp ) dziś proponuję dwa razy to samo zdjęcie na początek: zwykłe i witające, dla porównania. :)




I co, łyso tak bez, co nie? :D:D

Połowa listopada, wysokość 500+, a tu kwiaty pachli... a koteł wcinał trawę :)

Widok na Rudawy i te sprawy:


Góra Szybowcowa ma chyba najlepszy widok na Kotlinę Jeleniog. i Karkonosze. Chmury trochę popsuły efekt, telefon dobił, ale w realu zwala z nóg. Sami widzicie, jak dobrze, gdy szczyt góry opitolić z badyli. ;p
Poza tym, to chyba jedyna góra w PL która ma "nowoczesną" nazwę - aż dziwnie. ;)


W drodze powrotnej zjeżdżałem spokojnie, jak to na pierwszy raz, tj. na obniżonym ciśnieniu w kołach i lekko na hamulcach, dzięki czemu na serpentynach powyżej Jeżowa nie przekraczałem 40 km/h, a na prostej w centrum wsi tak do 50. ;]

Widok powyżej ostatnich zabudowań:


Widok w centrum wsi - jeden z lepszych wiejskich widoków <3




Na dole też trochę pozwiedzałem. Np. gdyby nie mapy to bym się nie skapnął, że w mojej okolicy, na mieście, jest kilka stawów. Ten jest praktycznie 100 m od głównej arterii miasta :O


A tu, w pozornie zapyziałym i zapomnianym zakątku miasta takie cuda:


T-king: poznajesz, kaj to jest? ;>


Do dystansu wycieczki dociepałem przejazdy użytkowe w dniach 13-14.XI.

Rowerem i pieszo na zamek Księcia Henryka (góra Grodna, 506 m) /Kross/

Poniedziałek, 12 listopada 2018
kilosy:18.26gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho


Ckniło mi się za staruszkiem Krossem, a że pogoda sucha a na drogach spokojnie, więc wybór był prosty.
Dziś to już chyba naprawdę był ostatni dzień złotej jesieni - 14*C w cieniu, a w słońcu chyba powyżej 20, bo chwilami aż przypiekało - także na wysokości 500+ i to na chwilę przed zachodem słońca - w połowie listopada, coś niesamowitego. :O
Po drodze minąłem 5 osób w krótkich spodenkach :D (licząc siebie), tudzież 5 na krótki rękawek (beze mnie ;p ). Szok!

Pogoda wzorowa, ruch mały jak nigdy (dzień świąteczno-powszedni ;) ), do pełni potrzebowałem tylko "bezhamulcowych" tras, ale długo na płaskim nie wytrzymałem i postanowiłem nawiedzić tytułowy zamek, który leży w cieniu (w przenośni, choć prawie i dosłownie) zamku i góry Chojnik.

Najpierw Cieplice i okolice. Muzeum Przyrodnicze dziś zamknięte, ale na dziedzińcu poznałem paru kolegów chętnych do ścigania na moim poziomie:

oraz taką jedną... :>

Co chwilę "przeszkadzały" (w jeździe) widoczki:


A w dolnej części tytułowej góry, pod opuszczonym ośrodkiem "Monte Cassino? (?) trafił się koteł - przylepa. Połowę tej wycieczki spędziłem na głaskaniu tegoż sierściucha :D


<3

Podjazd szedł na tyle łatwo, że postanowiłem sobie utrudnić życie i przebijać się lasem na przełaj. Było dużo gałęzi (w szprychach), liści (info dla Evity: oj, jak szurałem ;)) ) i skałek:



Niemal na samym szczycie rosło takie potężne drzewo...


No i szczyt z zameczkiem...



Na wieżę nie właziłem, bo wstęp płatny. ;p

Wlazłem/wjechałem głównie szlakiem żółtym (od Sosnówki) a złaziłem/osuwałem się szlakiem niebieskim, w kierunku Marczyc. Niestety, ostatnia wichura rzuciła mi wiele kłód pod nogi. ;p


A gdy byłem już prawie na dole, to drogę jeszcze kompletnie zatarasował mi pracujący "harvester', czyszczący pobojowisko - pół dnia mnie ta wycieczka ostatecznie wyszła. xD

Mekka Januszy z kraju i ze świata /36er/

Niedziela, 11 listopada 2018
kilosy:10.86gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho



Dziś nawiedziłem jeleniogórską giełdę, gdzie Janusze handlują szmelcem/śmieciami ściąganym z niemieckich wystawek, a czasami nawet się trafi jakiś lokalny rolnik z lokalnymi produktami...
Można tam dostać wszystko, oprócz monocykli, polskich opon i polskich rowerów. Czyli sam szmelc i badziew. ;ppp 

Handel w cieniu Karkonoszy... Janusze Januszom zgotowali ten los. ;))


Najbardziej na giełdzie spodobała mi się wywieszka "SMARTŁOCZE" :D
Oprócz naszych było tam mnóstwo Ukrów, sporo Cyganów, i trochę Szkopów i Pepików - co ciekawe, także w charakterze sprzedających - autentycznie widziałem szkopów handlujących używanym badziewiem łamane przez śmieciami. :O
Oczywiście ani jednego słowa po polskiemu się nie raczyli nauczyć # - # nawet podstawowych liczebników ("cwaj zloty"). I to jeszcze w Święto Niepodległości - no trzymajcie mnie! ;p

Obłowiłem się tak (oczywiście nie u szkopów!), że nie starczyło mi plecaka, i dostałem worek, który zarzuciłem sobie na plecy - no i odjazd!

Sam cień wygląda zacnie, a widoki dla postronnych na tyle wypalały gały, że wesołych i pozytywnych reakcji było 5x tyle, co zwykle. :)) To chyba dobrze, nie? ;p

Wilk na monocyklu z Morsem w Cieplicach - czasy są ostateczne! :D

Piątek, 9 listopada 2018
kilosy:12.00gruntow(n)e:0.40
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho

Taka sytuacja...

Tak bardzo chciał pojeździć na zakazie dla dwukołowców, że aż dał się przekonać do mono. ;))
Długo myślałem, którym rowerem zrobię najbardziej mu na złość ;)) i wyszło mi na to, że...każdym. :D

Oczywiście daleko nie zajechał, a ściślej to w ogóle, ale i tak się cieszy. :D


Rozwalamy System. ;))


Więcej foto z Parku Zdrojowego:

/niektórzy to sobie jeżdżą, gdzie chcą ;p /


/czegoś takiego jeszcze nie widziałem - drzewo zapuszcza korzeń w siebie samo O_O /

Wilk nie tylko się przełamał i wsiadł na mono, ale i był świadkiem, jak podeszła do mnie grupa Januszy-kuracjuszy i zaczęli piać z zachwytu :D Gdybym im wygadał, że Wilkołak to hejter monocykli, to by go pewnie zlinczowali. ;))
I nieważne, że Wilk wrócił właśnie z Okraju, Modrego Sedla i Śnieżki - każdy myślał, że to ja jestem bohaterem, a Wilkołak stał z boku i tylko obgryzał paznokcie (w przenośni). ;D;D

I tak co 5 minut mam jakieś wywiady na mono - jak zobaczyliśmy się z Wilkiem na deptaku i On mi pomachał, to w pierwszej chwili myślałem, że to tylko kolejny kibic. ;D

Później pojechaliśmy pojeździć...

Wilkołak wygląda tu raczej jak ratlerek na BMXie. ;D;D;D

No i jeszcze mały filmik...


Sytuacje z dojazdu na spotkanie:
- ścigałem się z samochodem (szutrowa ul. Objazdowa wewn. strefy przemysłowej, kobieta w Megane II - jak było gładko to ona mnie wyprzedzała, a jak były duże dziury to ja ją ;] )
- mijana dziewczynka: "Pan placuje w cylku?" hehe ;p

Dystans podaję na oko, bo Wilkołak zresetował mi licznik. ;p

Ostatnia szarża w południowem lubuskiem ;) /Kross/

Czwartek, 8 listopada 2018
kilosy:134.30gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho

Mamy XXI w., a tu wciąż wiele tematów trzeba załatwiać osobiście... przynajmniej  System motywuje mnie do dystansów i dokręcenia do 10 kkm w tym roku. ;))

"Wycieczka" trwała od 7 nad ranem do 22giej. ;]
Rano planowałem przejechać 3/4 trasy pociągami, żeby nie dojechać wyplutym. ;)
Tymczasem, na "dzień dobry" pociąg spóźnił się 10 min., później wlókł się 30-40 km/h, bo - jak powiedział pan kanar - jest ślisko, bo na torach leżą mokre liście (?!?!?!?!?! żarty jakieś? całą jesień no i całą zimę będą tak jeździć?)
A później jeszcze czekaliśmy 20 min. na inny pociąg, choć sensu w tym nie widziałem, bo ów pociąg latał na tej samej trasie, ino w odwrotnym kierunku. :D
Najgorsze, że miałem mieć aż dwie przesiadki, na tak krótkiej trasie. Pierwsza z Kolei Dolnośląskich do Kolei Dlnśl., więc zaczekali: specjalnie dla mnie opóźnili pociąg na Wrocław aż o 40 minut! :>
Natomiast druga przesiadka opiewała na Przewozy Regionalne, które nie poczekały, a ja zostałem na lodzie. :>

Wiele się tym nie przejąłem i pojechałem rowerem (z Węglińca do Starej Morsownii jest bodajże 49 km), co wprawiło w osłupienie konduktora. xD Gdyby wiedział, że tego dnia przejadę kilkukrotnie więcej, a to i tak niewiele...
Aczkolwiek lekko nie było, jechałem po cywilnemu (jeansy), z plecakiem, starym góralem na zajechanych Dębicach ;) bo planowałem tylko jazdy po mieście i na pociąg. ;]

W Węglińcu dedykacja idealnie rowerowo-kolejowa, a więc oczywiście głównie dla "Oelka" i Michussa. ;p


W Starej Morsownii ogarnianie (zamykanie) tematów zajęło mi ponad 1,5 godziny i cyk! z powrotem.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na lubuskie...

... i wnet mroki spowiły ziemię. ;)
Całą trasę szarpałem się powyżej 20 km/h (no co, bez przerwy pod górkę ;p), by zdążyć na pociąg w Węglińcu o 17:02 i zabrakło mnie 2 minut - praktycznie tyle, co zmarnowałem na te 2 zdjęcia. ;]
Toteż postanowiłem już na spokojnie podjechać do Lubania. O ile czas do następnej "ciuchci" pozwalał na spokojną jazdę, to jednak samochodziarzom zaczęło odwalać za wszystkie czasy: pomimo długich prostych, małego ruchu i bdb przejrzystości powietrza, co chwilę ktoś mi gwałtownie hamował tuż za plecami, bo "nagle" zauważył, że ktoś jedzie z naprzeciwka, choć było to widać z paru kilometrów...
Jeden gamoń tak sobie nawet tak rozplanował manewr wyprzedzania, że hamował z wielkim piskiem i poślizgiem z łapaniem pobocza włącznie na centymetry od mojego tylnego koła (z Dębicą! ;p)...
To przelało czarę goryczy i zaniechałem pomysłu powrotu w całości rowerem (jednak co Dębice, to Dębice ;p ) i w Lubaniu wbiłem się na pociąg do Jeleniej - a mogło być 175 km. ;p