thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Wpisy archiwalne w kategorii

Nielicho

Dystans całkowity:52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%)
Czas w ruchu:56:42
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:62.80 km/h
Suma podjazdów:38842 m
Suma kalorii:1625 kcal
Liczba aktywności:1381
Średnio na aktywność:37.79 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Wrota Czasu, trochę górek i trochę lasu /Hrgn/

Niedziela, 23 grudnia 2018
kilosy:25.23gruntow(n)e:2.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
W sobotę lało praktycznie cały czas, przerwy były tak krótkie, że ledwo zdążałem nałożyć kurtkę. :)
No i tego dnia nawet nie wsiadłem na rower, pierwszy raz od kilku miesięcy. No ale nie samym czyszczeniem napędu człowiek żyje. ;)
Przypłaciłem to kacem moralnym i bezsennością. :/

W niedzielę było już dużo lepiej, bo lało prawie cały czas. ;]
Nawiedziłem jak zwykle giełdę. Tu chyba wyprzedaż sprzętu z WOT. ;)))


Z powodu słabej pogody ludzi było mniej niż zwykle, ale nie brakowało i Januszy, trzymających na deszczu elektronikę i książki, a po błocie walały się używane opony schwalbe i inne śmieci. :))

I trafiłem na ciekawą sytuację, jak Czesi w Polsce handlowali z Niemcami, choć czuję po kościach, że przy okazji omawiali rewizję granic trójpogranicza. ;ppp

Popełniłem także klasycznie rozumianą wycieczkę - najpierw Wzgórze Kościuszki, gdzie wczoraj otwarto nową atrakcję turystyczną Jeleniej Góry:
https://www.nj24.pl/article/przekroczylismy-wrota-...
aż 4 km korytarzy pod wzgórzem niemal w centrum miasta, to robi wrażenie, nie mniejsze niż ich zawartość.
Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła cena ;)) 15 zł, a jak ktoś nie jest Jeleniogórzaninem ;pp to nawet 19.hahaha :D:D
Tak więc zwiedziłem te podziemia tylko od góry ;) za to za darmo. ;p

Ruiny szubienicy miejskiej (była to budowla typu rotunda):

Tamże widoczek na Zabobrze i pasmo Łysej Góry (kierunek północ):


Pojeździłem sporo po Wzgórzu - daje radę. ;)
A później wywiało mnie (prawie dosłownie) do kolejnej wioski w granicach miasta, czyli os. Czarne, którego praktycznie nie znałem. Klimacik fajny: schludnie, spokojnie, a miejscami relikty wioskowości, typu kurki i koniki... na tle Karkonoszy. <3

Ciekawe położenie hotelu - pod płd.-zach. ścianką, żeby się odgrodzić od widoku zachodów słońca i panoramy Karkonoszy. xD


To też jest Jelenia Góra...  :O :)


Południowe rubieże miasta, czyli widok z os. Czarne na Czarny Grzbiet:


No i najlepsze na koniec: sterty wyciętych przydrożnych drzew na tle Karkonoszy! :))) <3
#wpis bez kontrowersji, to wpis stracony :)


Powrót w ulewie, do tego chciałem wracać asfaltową DDR wzdłuż drogi Jelenia-Karpacz, ale nie szło się przebić na drugą stronę ulicy  - snoby i inne takie waliły na Święta do Karpacza w ilości 200 wozów na minutę ;) a w przeciwnym kierunku może półtora sztuki...

Wróciłem totalnie mokry, ale przy 4-5*C na plusie trudno mówić o chłodzie. :)) ;p

Wodospad Szklarki przy użyciu kolarki i inne takie (dużo foto, trudne waruny :) )

Piątek, 21 grudnia 2018
kilosy:71.74gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
No i jak tam, cepry ;) jaką zrobiliście dziś ŁADNĄ trasę swoimi drogocennymi kolareczkami? ;))

Huragan pozdrawia ;p

Szlak pełen mokrego śniegu i śniegu zlodowaciałego. Przejechane za wyjątkiem krótkiego stromego odcinka. ;p


Specjalnie odczekałem z wjazdem do Kark. Parku Nar. do po 15 grudnia (od 15.XI. do 15.XII. jest wjazd za darmo) żeby nie plątali mi się Janusze, którym szkoda było 8 ziko na bilet wstępu. :) No przykro mi, ale aktualnie jest to najdroższy park w PL (droższy od Tatr - ktoś nieźle odleciał) i nawet za tak króciutki odcinek jak z DK3 do wodospadu Szklarki trzeba bulić jak za cały dzień. Tzn. kto musi, to musi:

A reszta w domu się dusi, hahaha ;p

A tak poza tym, to oprócz mnie była na szlaku tylko jedna osoba (3x więcej handlarzy badziewiem niż turystów :) ), i to Czeszka, bo wszyscy Polacy stoją teraz w kolejkach w Biedrach, hahaha. Co kto woli... :)

Pamiętam z wycieczek w dzieciństwie, co tam się odwalało - samochód na samochodzie, a na szlaku tłok, jak pod kasą Biedy w przedświątecznym amoku. :)
No i ten wodospad w 1994 wyglądał na 2 razy wyższy. ;))

Ponadto w programie/pogromie:
Już od Piechowic zaczął się deszcz - jak zwykle, w kotlinie pogoda w miarę, a w górach ciemne chmury i deszcz/śnieg...
W dodatku cała trasa do wodospadu (równo 20 km) cały czas pod wiatr, więc było niewąsko, ale się nie poddałem. ;p
Poddał się natomiast Seba z firmy kurierskiej, który chciał przyoszczędzić ze 50 metrów (!) drogi i do Szklarskiej Poręby Dolnej chciał pojechać tym pierwszym wjazdem, co jest zamknięty i nieodśnieżany. Dużym furgonem pod oblodzoną ściankę 15% jak nie lepiej :) No istny Janusz to był, bo co mu się koła dokopały do asfaltu, to wjeżdżały na nowy lód i wóz znów się staczał każdorazowo waląc w ten głaz co jest widoczny za nim. xD

Koleś umiał wyłącznie pałować gazem i machać kierą o_O dopiero go oświeciłem, że trzeba spod kół usunąć to co śliskie :O a i tak większość roboty za niego odwaliłem, bo nie o(d)garniał :D
Przemoczywszy sobie buty i rękawiczki ruszyłem dalej :)

To jest wjazd do Szkl. Poręby Dolnej - wjazd od dołu. Na dzień dobry ściany lodu <3 i ścianka na kilkanaście procent przez kilkaset metrów. :)

Jedyna taka krajówka (DK3) - TIRy cisną się wśród skał, wąwozów, kaskad i potoków. A latem tysiące turystów...

Ciężko byłoby ją poszerzyć. ;)) 

A tu widok na koniec Piechowic. Górna część widocznego wzgórza to dolna część Szkl. Por. Dolnej. O_O


Na PKP w P(i)echowicach coś zaczęło mi z lekka miotać Huraganem... a to był żywy lód ;]


Na chwilę wyjrzało słońce... jak dla kogo - mieszkający na północnych zboczach zimą nie widzą go WCALE:


W tymże miasteczku stoi fabryka tak blisko gór, jak tylko się dało :/


Oraz mieszka taki jeden, co całą zimę "jeździ" na trenażerze, obojętnie odwilż-nieodwilż, I WPISUJE TAKIE DYSTANSE NA BS O_O
bez komentarza...

Dalej był Sobieszów, gdzie takiego jednego "kolaża" uczono gramatyki i ortografii ;))

Po prawej szkoła specjalna społeczna ;) a po lewej niby wrak spróchniałego drzewa, ale wciąż żywy O_O (ta gałązka z prawej strony).

Później pojechałem jeszcze zaliczyć Karkonoską - i poniekąd ją zaliczyłem ;))

Znaczy się w Przesiece byłem. Takie tam podjazdy:


Na dole kaskady, na szczycie wzgórza domek O_O


Dalej (wyżej) nie jechałem, bo się strułem z lekka - prawdopodobnie "oscypkiem" spod Szklarki. ;p
Poza tym zaczął wzmagać się "halny" w twarz, co podwajało wysiłek włożony w podjazdy, a na zdjęciach i tak nie byłoby tego widać, więc po co? :)

Ale najgorsze było dopiero przede mną - zjazd do Kotliny po drodze, którą płynęły potoki solanki z piaskiem - biedny rower...
Oczywiście bez błotników, więc szybko zacząłem wyglądać tak:

MTB - Mokro Trochę Było. ;) I tak zjeżdżałem 30-40 km/h (lekko na hamulcach). Rześko było. ;]
Na zdjęciu jestem w mokrych onucach ;)) bo wyjazd był w góry, ale po powrocie do Kotliny się przebrałem na miasto i jeździłem w piętówkach, tak jak wczoraj. :)

Nawiedziłem jeszcze tylko nowy zakątek Cieplic, gdzie z dala od miasta i z pełną panoramą Karkonoszy buduje się m.in. taki przybytek:

Dziś to jeszcze HDi Kamieni Kupa (sic!) a już za rok będzie tam mieszkać Maja Włoszczowska (na bilbordzie pierwsza z prawej) - sama się pochwaliła i nieskromnie reklamuje ten przybytek, że można mieć fajne sąsiedztwo. :)
PS. oprócz zwykłych bajerów ma tam być wewnętrzny warsztat rowerowy. :>



Do dystansu dopisałem użytkowe 3 km dzisiaj i 4,5 wczoraj.

17-19.XII.2018 /Hrgn/

Środa, 19 grudnia 2018
kilosy:41.03gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
W Jeleniej wciąż biało (chyba 10 dni z rzędu) lecz czasu wciąż mało. Może do końca roku wyjdę na prostą, choć trochę szkoda zaprzepaścić szansy na 10 kkm w tym roku...

Moja dotychczasowa lampka ma jakoś ze 4 lata i sporo wilgotnych nocy za sobą no i aktualnie dogorywa, zwłaszcza na mrozie i w wilgoci błyskawicznie się rozładowuje, przerywa itd. Dłużej się tak nie dało i dziś kupiłem nówkę nieśmiganą, miniaturową, ładowaną przez USB, 70 Lumenów, czyli tak jakby luksusowo. ;) Baterie 280mAh, czas pracy 5-6 godz., czyli nie styknie nawet na jedną letnią noc, a co dopiero na zimową, chociaż jak się 2/3 czasu jeździ z wyłączoną, to może jednak styknie. ;] Cena: 49. :/
Dotychczasowa lampka miała 4xAA (ładowalne) niby po 1300 mAh każda, ale chyba tylko jak były nowe, a i to wyłącznie w suchą, ciepłą noc. :/

Focisze:

"Marysieńka" spod Term Cieplickich.

Zdobyłem Karkonoską ;))


Cały przybytek utrzymany jest w starym stylu, a jednocześnie w środku jest jasno, schludnie i czysto - rzadkość.
Jeszcze większą osobliwością jest widok po wejściu, czyli na parterze, gdzie okazuje się, że jesteśmy... na najwyższej kondygnacji (części handlowej)! Pozostałe piętra to -1 i -2, co wynika z tego, że obiekt stoi na skarpie. Wchodzimy z d(r)eptaka a wychodzimy z poziomu -2 na podwórze, ale również w jednej płaszczyźnie. Ciekawe uczucie.
 

To miasto liczbą twarzy zawstydza nawet Greya ;)) teraz, dla kontrastu, najbardziej okropna okolica:



Taką DDR to aż chce się jeździć. Ale tylko w jednym kierunku...


Pod sklepem Huragan spotkał się z innym, legendarnym Rometem:

Wigry 3 z ostatniego wypustu (naklejka "Kowalewo" ;) ) - doborowe towarzystwo. :)

Trafiłem jeszcze do Sobieszowa - byłe miasteczko, od 1975 dzielnica Jeleniej:

Zamek widoczny jest po lewej. ;p

Gdyby nie widok na góry (zimą dość rzadki - mgły i chmury) można by się nabrać, że jestem w południowym lubuskim. Ba! nawet tam mało kiedy jest aż tak płasko i tak rolniczo:




Na koniec dedykacja ;p

Masakra, plastikowe żarcie... o_O

14-16.XII.2018 /Hrgn/

Niedziela, 16 grudnia 2018
kilosy:39.70gruntow(n)e:3.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
;)



Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że u mnie biało a większość kraju bez śniegu - całe życie miałem odwrotnie, to ja byłem robiony na szaro. ;)

Waruny są świetne, bo drogi suche a wokół biało. Choć żeby nie było za łatwo, to w terenie też jeżdżę, po śniegu i lodzie na miejskich oponkach, i co? I nic. ;p

Samotna chata pośrodku niczego, choć tak naprawdę jest to... centrum Jeleniej Góry :D za mną jest Śródmieście, za chatą i wzgórzem są Cieplice, na prawo strefa przemysłowa i Goduszyn, a na lewo os. Czarne - no praktycznie środek miasta. :D


Nawiedziłem te JGCK (fajne motywy z drewna, co?), bo był Jarmark Bożonarodzeniowy, to myślałem, że się obeżrę za darmochę ;p a tam za darmo to tylko była muzyka i ogień w koksownikach. ;pp

Luka w zabudowaniach na deptaku i cyk! widoczek:


"Odkryłem" galerię "Nowy Rynek", gdzie są takie cuda:

Narzędzia rowerowe i pompka za darmoszkę <3 no i darmowy klop ;p 2x bliżej niż dotąd, w dodatku dojazd możliwy opłotkami, bez wielkich skrzyżowań. I standard klopa wyższy, bo Janusze do galerii nie chodzą. ;p ;))

A ten rower, to co un? To taki cup-holder?

Bajery, bajery, a łańcuch rudy - to dopiero siara. Kupić potrafi, a głupiego łańcucha nie potrafi przesmarować, woli piszczeć jak jakiś Janusz czy Seba.

A właśnie - SeBa w Jeleniej sprzedaje bilety ;))


W niedzielę wyjechałem troszku za miasto, ale niewiele, bo czasu brak. ;p

Niby słonecznie, ale w Karkonoszach jak zwykle ostoja chmur, więc zdjęć niet. :(

Na koniec najstraszniejsza okolica Jeleniej - ruiny plus elektrociepłownia. Z pozytywów - właśnie kończą budowę peronu i ogólnie zupełnie nowego przystanku kolejowego - jest w środku strefy przemysłowej (póki co dojście po błocie...), co daje nadzieję, że choć parę samochodów ubędzie mi spod okien. ;p

Atak na Przełęcz Karkonoską kolarką po śniegu... /Hrgn/

Czwartek, 13 grudnia 2018
kilosy:32.80gruntow(n)e:5.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho


Cała Kotlina jest już biała, tak więc pomyślałem, że w wyższych partiach może być ciekawie...
Poszedłem na całość, i swoich pożytków zapomniawszy, ruszyłem trzaskać Przeł. Karkonoską.
Wiaterek, choć słaby, to jednak wschodni, a ten to zawsze zimą robi robotę. ;) W Kotlinie było chłodno przy 0* a wyżej...
Zgodnie z podejrzewaniami, już w Podgórzynie zaczęła się chlapa na drogach, a w Przesiece było już z minuty na minutę coraz gorzej, ale do samego końca osady było coś tam wcześniej odgarniane, posypane i częściowo rozjeżdżone (w takiej brei to nawet ciężej, jak po świeżym śniegu) - ale to była tylko rozgrzewka (skądinąd baaardzo skuteczna), bo prawdziwa zabawa zaczęła się powyżej Przesieki...

Przerwa na foto:
W Podgórzynie zima na całego, a biedna krówka (za traktorem) stoi w przeciągu przy otwartych wrotach...

Tu mamy jeszcze klasyczne rolnictwo, a za chwilę pionowe skały. A pod skałami tramwaj i... fabryka. Niesamowita jest ta parafia. ;]

Odtąd zaczynają się serpentyny.
I widoczki (Kotlina jest po prawej, skryta w mgłach/chmurach):


No i mamy górny koniec Przesieki (660m), koniec trasy autobusowej (jak dają radę przy dużych śniegach?) z nawrotką, no i słynny OW Chybotek:

Tamże, pod Chybotkiem, sfociłem rzeźbę morsa witającego na pierwszej foto - nigdy wcześniej jej nie widziałem - ktoś coś wie?
To miło, że w końcu pomyśleli o dedykacji dla mnie. :)

Kończą się ostatnie przejawy cywilizacji i jednocześnie wyraźnie zaznacza się początek chmur. Widoczki były zatem krótkometrażowe, za to wielka był wilgotność. Tymczasem, mimo -3* i 100% wilgotności mi jest coraz cieplej i cieplej. :) Nie pomaga nawet rozpinanie wszystkich warstw i ściąganie rękawiczek! :O
Nie dość, że nachylenia rosną, to jeszcze śniegu jest coraz więcej i więcej... i to takiego bardzo uciążliwego, nawet na płaskich odcinkach: na wierzchu tarka po przejeździe gąsienicy skutera śnieżnego, a po jej bokach mnóstwo grud zlodowaciałego śniegu, stawiającego duży opór i wybijającego z rytmu jak i z równowagi. Ponadto świeży śnieg, dochodzący już do 20 cm, a pod nim... czysty lód. Waruny skrajnie wręcz uciążliwe, ale jedziemy dalej - Huragan przesyła pozdro dla Waszych kolarek. :D

Było coraz ciężej i ciężej, ale najgorsze nastąpiło nieco później - koło zaczęło tracić przyczepność. Zrazu szarpnięcia, później boczne uślizgi, aż w końcu Huragan się zatrzymał..

Przestawienie roweru na bok trochę pomagało, ale za każdym razem mniej, aż w końcu nie było już o czym gadać...

Tu nastąpił koniec. Moje ślady były cały czas jedynymi śladami rowerowymi, i nawet dobry full czy fat wiele wyżej by nie podjechały, bo chwilę później zaczynała się jedna z najgorszych ścianek (20%+, tuż poniżej Drogi Sudeckiej).
Dzięki śniegowi, odludziu i osłonie od wiatru było tak cicho, że słyszałem bicie (a raczej walenie!) własnego serca. Tylko ja i Huragan, a wokół cisza. ;)
Cisza, która się wzmaga. ;))
Przybliżona wysokość jaką osiągnąłem to 740 m, więc do końca trasy zostało raptem niecałe pół kilometra... ale W PIONIE! ;]

Z buta poczłapałem do tego słynnego skrzyżowania (powyżej i poniżej jego brutalne ścianki), oczywiście było pusto, choć były ślady samochodów. :O

Idąc z buta pomyślałem o zdjęciu butów, W sensie o fotografii ;))

Tu jest jedno z najbardziej stromych miejsc. Nawet na płaskim zdj to widać...
Oczywiście tradycyjnie: najtańsze, chińskie adidaski i najcieńsze z możliwych letnie spodnie.
Na podjeździe w takich warunkach to i tak było za dużo. :) Za to na zjeździe... :D

Miotało mną jak całym zastępem szatanów ;p latałem z rowerem na wszystkie strony, wpadałem w koleiny, to znów w głębokich puch, tudzież w lodowe grudy, ale zjechałem bez ani jednej gleby - pozdro dla zawodników wywalających się po deszczu na mieście. :))

Przez te wpadanie w świeży puch całe buty i spodnie miałem oblepione, następnie to się stopiło od mojego ciepła i cały zjazd zjeżdżałem będąc mokry. :) Dodatkowo chmurka też robiła robotę, i górna połowa też była wilgotna.
A dzięki skrajnie trudnemu podjazdowi, byłem mokry także od wewnątrz (przy -3 i rozpiętych chabetach!), tak więc cały powrót był na granicy hipotermii - tak jak lubię. :))

PS. obręcze pomimo oblodzenia i mrozu błyskawicznie się nagrzały, topiły śnieg jak masło, a cały tył roweru ufajdał się w czarnym przecierze z palonych klocków. ;]

Przełęcz Karkonoska w deszczu i pod wiatr? /Kross/

Sobota, 8 grudnia 2018
kilosy:30.80gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Rozum podpowiadał: jedź na północ, np. na Łysą Górę, wjedziesz z wiatrem, zjedziesz pod wiatr (czyli mniej hamowania) w dodatku w słońcu.
Serce podpowiadało: dawno nie jeździłeś starym Krossem, no i dawno nie byłeś na P. Karkonoskiej... A że ciężkie chmury nad Karkonoszami i wjazd pod silny, górski wiatr? Serce nie sługa... ;)


a witam. ;p

Tutaj jestem na wysokości 500m bez paru centymetrów ;) czyli 150 m wyżej od mojego igloo - lepiej nie pytajcie, jak znalazłem się tamże z powrotem. ;]

Ale po kolei - wyjeżdżając z Jeleniej nawiedziłem nietypowy dom dziecka, mianowicie leżący w zupełnym odosobnieniu, w dodatku ... wśród bagien. :O Wąska uliczka prowadzi po nasypie przez bagna, wśród których jest jedna wyniosłość terenu, a nawet skałki. Na zdjęciu owa wyniosłość:

Dzieciaki nie mają szans na ucieczkę. ;) Ale lepiej było tam postawić prawdziwe więzienie. ;))

Jak widać - niebo nad Kotliną było bezchmurne, choć wiało przemożnie, i to od gór.
Tamże (parę minut drogi później):


Lekki demotywator, ale jadę...

Na środku zdjęcia górska fabryka (???) w Podgórzynie Górnym - wokół niej pionowe skały, a powyżej -serpentyny. Jedyna taka. ;) Genialna lokalizacja, zwłaszcza dla TIRów zimą. ;))
Powyżej fabryki, na północnym (!) zboczu wzgórza widać zabudowania Przesieki. Te dolne... ;]
A gdzieś powyżej - Przełęcz, skryta w czarnych chmurach...

Kross też chciał mieć słit focię z tramwajem:


Legenda kapliczki i legenda BS ;))

Nie przeoczcie zgarbionej postaci staruszki 80+ porządkującej okolice kapliczki....


a młodzi gdzie są, ja się pytam? ;p

Obok tych kaskad jest przybytek o nazwie "Cichy Potok" xD


Od połowy Podgórzyna zaczął się kapuśniaczek - z czystego jeszcze nieba. :> Później było już tylko gorzej, coraz ciemniej i coraz kapuśniaczkowaciej. Tyle dobrego, że wiatr zrobił się "tylko" przodo-boczny do bocznego.
Mi tam wiele deszcz nie przeszkadzał, ale serce mi się krajało na widok moknącego klasyka.. i się poddałem. ;p

Widok już z dołu:

Jak widać, w górnych partiach i tak bym się nie naoglądał więcej widoków, niż przednia Dębica. ;]

W niedosycie jazdy pokręciłem się jeszcze po skraju Kotliny, balansując na granicy kapuśniaczku - emocje, jak w szkolnej stołówce. ;))

Udało się przeżyć bez ani jednego hamowania :) choć najtrudniejszą sytuację miałem na... płaskim deptaku w Cieplicach, gdzie zza zakrętu wychynął szwadron niemieckich emerytów. Było grubo. ;))

Wieczorem, o w pół do trzeciej.../Hrgn, 4-5.XII./

Środa, 5 grudnia 2018
kilosy:42.87gruntow(n)e:0.20
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Witam ;p

Widok na Podgórzyn w świetle zachodzącego słońca - na zdjęciu jest 14:42, u samego podnóża gór jest już dawno wieczór... o_O
A taka jedna z pobliskiego Sobieszowa była mocno zdziwiona, co ja gadam, że u podnóża gór dni są zimą krótsze. xD
I muszę "rozczarować" panikarzy - to tylko mgły, bez smogu - sprawdzone organoleptycznie. ;p

Wciąż się nie mogę przyzwyczaić, że można jechać do takich np. Cieplic czysto użytkowo. O_O A że to tylko 2-3 km od podnóża gór, to się pofatygowałem łaskawie. ;p
O 14stej w centrum Jeleniej jeszcze przypiekało żywym słońcem, a o 15stej w Podgórzynie mroczno, zimno i wilgotno - różnica w temp. odczuwalnej, tak na oko, ze 15* :D


"Sine kolory" najlepiej świadczą o chłodku. :>

Nawiedziłem legendarny, podgórzyński tramwaj - poza sezonem, przy ABC (Absolutnym Braku Ceprów). :)
Żeby jeszcze bardziej walczyć z mainstreamem, pobawiłem się kolorami:



W sumie to i tak były jedyne dwa kolorowe obiekty tamże. ;))

Bardziej górskiej i skalistej linii tramwajowej chyba w kraju nie było. A ta była czynna w latach 1914-1964. Niemcom opłacało się zbudować całą infrastrukturę aż do stóp gór, a naszym nie opłacało się eksploatować gotowizny. ;)
Kto wie, może Niemcy dociągnęliby współcześnie tę linię aż do Przeł. Karkonoskiej? ;)

Po 56 latach (w 2020) historia ma zatoczyć koło - mają się pojawić w Kotlinie elektrobusy. Bardzo dobrze, tylko o 56 lat za późno... (wiem, że wtedy ich nie było, ale przecież były cichobieżne trolejbusy).

No i z życia Jelonki:

Upiorny komin po nieżywym na szczęście molochu przemysłowym na tle góry Godzisz (506). Mieli komuchy wyczucie piękna. ;))

Tamże, po drugiej stronie drogi - budowa nowego hipermarketu. A opodal świeżo zamknięte Tesco stoi i się marnuje. Nic się nie nauczyli, żeby nie budować sklepów pośrodku niczego (pustkowia pomiędzy dzielnicami). Tyle dobrego, że chociaż wycięli przydrożne drzewa. :))




Na koniec coś ładnego - bodajże najładniejsza chatka w Jeleniej - szkoda tylko, że przy ruchliwym skrzyżowaniu.

A dwa - drzewo po lewej uniemożliwia lepsze ujęcie. ;p

A we wtorek widziałem latającą pszczołę - w grudniu, na tle ośnieżonych Karkonoszy. ;]

Huragan pod Śnieżką /Hrgn, 28-30.XI.2018/

Piątek, 30 listopada 2018
kilosy:73.03gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Witam ;p

Do Karpacza przez Podgórzyn i Sosnówkę (dołem) wyszło mi 18 km, a z Karpacza przez Mysłakowice 15. Pozostałe km to głównie użytkowe przejazdy od 28 do 30.XI.
Dziś, na ten przekład, pofatygowałem się na otwarcie jeleniogórskiego Decathlonu (!) - bo liczyłem na jakieś cenne prezenty. ;p
Dostałem tylko kawałek tortu ;p a, i jeszcze brawa na wejściu od załogi xD tzn. każdemu bili, nie tylko mi. ;))
A jak już byłem w tym kolejnym przybytku od wypompowywania pieniędzy za granicę ;p to obczaiłem trochę cen, wszak niektórzy twierdzą, że w zachodnich sklepach to wszystko jest lepsze i zarazem tańsze ;p no to zobaczmy, porozmawiajmy o faktach...
1) klucz do wolnobiegu:
- Dec.: 30 zeta (?!?!)
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Starej Morsownii: 10,8 zeta (3x taniej!!!!)

2) Pedałki (zwykłe, najtańsze):
- Dec.: 18 ziko
- lokalny, polski sklepik rowerowy w Nowej Morsownii: 15
- giełda jeleniogórska: 12 (za nówki sztuki nieśmigane!)

3) Nóżka rowerowa:
- Dec.: 3 dychacze
- Stara Morsownia - bodajże 2 dychacze

Uciekałem z krzykiem ;p ZŁODZIEJE! Oczywiście dla większości konsumentów sama zagraniczna nazwa to już rękojmia doskonałego wyboru... ;p

Wracając do dania głównego - ostatnio jest tak sucho w Kotlinie, że nie ma szronu nawet na samochodach, pomimo kilkustopniowych mrozów w nocy. :> Do tego słaby wiatr - aż się zastanawiałem, czy nie pojechać dziś w piętówkach :D Tymczasem zaraz po wyjeździe z igloo trafiłem na niesamowita promocję - tak z godzinę, akurat tyle, co zajął mi dojazd do podnóża gór - nagły szkwał, halny, huragan ;) czy nie wiem, co to było, ale ponoć wiało 40km/h (w porywach pewnie więcej), bezpośrednio z gór w dół i cały czas bezpośrednio w pysk. :> Tak szarpało, że nie szło aparatu utrzymać, a i z równowagą miałem problemy. Chwilami aż się chłodno robiło. ;) btw. wciąż codziennie i niezmiennie jeżdżę w najcieńszych spodniach jak to możliwe. ;]

Jak już dojechałem do podnóża gór, to się uspokoiło, ale byłem tak zajechany, że musiałem odpoczywać i nażreć się słodkości - po 9 km. :D

Foto:
Otake Jelonke walczyłem:


Podgórzyńskie stawy wciąż suche..


Podgórzyn - jedyna taka Biedra ;p


Parafia i zbiornik Sosnówka - powyżej Królewna Śnieżka:
 

Miłków - ogrodzili Śnieżkę siatką?? ;)


Ostatnia prosta przed Karpaczem, a tu wciąż płasko - niesamowite to jest. Do tego rolniczo - a kawałek dalej każda piędź ziemi jest warta fortunę. xD /a za plecami miałem Salę Królestwa Ś.J. - taki mają widoczek ;p /


Wjazd do Karpacza - chyba jedyny kurort na świecie witający kominem fabrycznym xD


Garbus z 1963 do przygarnięcia za 39 kafli :OOO w Jeleniej to niektóre mieszkania taniej chodzą... ;pp


Jedyne takie Tesco...


Dalej nie jechałem, bo musiałem już wracać - przez ten wiatr miałem niezłe opóźnienie.
Powrót niby z wiatrem, ale oczywiście już nie takim. ;p
I już Jelenia - Osiedle Skowronków:


No i tym sposobem został mi już tylko grudzień i prawie 900 km do jubileuszowych 10 kkm w tym roku - coś czuję, że emocje będą do samego końca. ;)

Gra mÓzyka ;) /Hrgn, 25-27.XI.2018/

Wtorek, 27 listopada 2018
kilosy:34.37gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo

WITAM! ;p



Znów byłem na jeleniogórskiej giełdzie, są tu niezłe klimaty - sami zobaczcie:

Cyganka kupuje sprzęt do sprzątania?? ;))


Niektórzy czytelnicy pewnie nawet się nie skapną. ;)) 
PS. wolałem już tego słuchać, niż to czytać. :D

Po drodze nie lada relikt - z 1946 r. :O


/skrzyżowanie ul. Spółdzielczej i - nomen omen - Zaułek/

Niedaleko mnie, w sumie to na mojej dzielni ;) jest częściowo zabudowane wzgórze - dość ciekawe.
Panorama mojej dzielni, aż po nowo budowane osiedle Rakownica na przeciwległym zboczu Kotliny (te 2 białe bloki - a będzie ich łącznie 5):


Boczna uliczka - tylko dla transformersów ;D bo raz jedziemy, raz idziemy po schodach, i tak na przemian:


Tamże znalazłem bardzo uczciwy podjazd - chyba najstromszy w Jeleniej, no może pomijając jej górską część:

Podjazd, że palce lizać <3

Trenowałem głównie po części maksymalnie wewnętrznej, tj. po tym asfaltowym chodniku, bo najbardziej stromy. Nawet na najniższym przełożeniu (28:34) było co robić! :>

Mors na "Morsowisku" (Wodospad Podgórnej i Przesieka) /Hrgn/

Sobota, 24 listopada 2018
kilosy:37.32gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
Na oficjalnej mapie! :D

Pozdro dla kwestionujących nazwę "Morsownia". ;p

Ale po kolei: 
W piątek 5 śmieciowych km. Poniżej Osiedle PoMORSkie, widok z najwyżej położonej ul. Sopockiej (skraj miasta i Kotliny):


W sobotę jadziem nad wodospad.
Przez Jelenią...


do Podgórzyna...


gdzie Rozpadlisko, jeszcze w dolnej części, gdzie krówki i kurki biegają - a tu cyk! i rozpadlisko na 30 m długości i 7 głębokości. I nie są to tylko dwie skały koło siebie, lecz rozpadlina w płytach tektonicznych - pierwsze słyszę, że takie mamy w PL :OOO


Typowy widok w górnym Podgórzynie:

/a chwilę wcześniej były płaskie łąki.../

I cyk! Przesieka:

Kościółek wewnątrz serpentyny - zna ktoś drugi taki?

Parafia, choć turystyczna, jednak obfituje w gustowne wraki :)


Weź to zjedź po lodzie, albo chociaż tak jak teraz - po zapiaszczonym asfalcie o_O


Asfalty się kończą, ale Huragan napiera dalej: po kamieniach i śniegu - nie ma to jak północne ściany, niewidzące słońca całą zimę <3


Powiało chłodem, znakiem tego Morsowisko jest już blisko. :) Idealna droga do Morsowiska - takie chłodne powitanie. :))
Później już nawet Huragan klęknął ;p trochę prowadziłem, ale było warto:

Wodospad Podgórnej i Morsowisko. :)))

Tamże 4 PSEUDO :) MORSY :p Ci widoczni na zdjęciu już kończyli, ale widziałem, że mieli neopreny, zaś niewidoczni (za moimi plecami) dopiero się ubierali, ale rzucili się na termosy, jak Wilkołak na ciepły obiadek. ;p

Później, miast szlakiem, poszedłem na przełaj, zobaczyć wodospad i Morsowisko z góry i tam, w zacisznym zakątku, zobaczyłem PIERWSZY raz w życiu na własne oczy morsujące morsy w akcji - pierwszy raz po 13 latach w branży!!! :D
Dodam jeszcze, że NIESTETY zobaczyłem, albowiem panowie byli nietekstylni. ;p

Wycieczka była historyczna dla mnie także z tego powodu, że złamałem 9kkm - pierwszy raz w życiu...


A tak z innej beczki - nie mogłem się powstrzymać: nawet mistrz ciętej riposty, red. Mazurek, mówiąc o Swetru dał się ponieść emocjom :DDDD Całość niezła, ale najlepsze konfitury są od 22:07
https://youtu.be/U0i-BsloTpc?t=22m6s