Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 34:58 |
Średnia prędkość: | 20.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 15714 m |
Liczba aktywności: | 299 |
Średnio na aktywność: | 59.64 km i 4h 59m |
Więcej statystyk |
Szklarska Poręba i fenomenalne powietrze /Kross/
Wtorek, 21 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 84.67 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
We wtorek powietrze było tak niesamowite, że po nocce nie mogłem zasnąć - po 2 godz. na internetach poszedłem na rower, dojechać się w Szklarskiej P. :> W górach bawiłem 5 godz. i wróciłem nadal rześki (z jednym kryzysem - jak się zatrzymałem na śniadanie...). Ogólnie tego dnia spałem 2 h (a w nocy zero) - ja, któremu 8h zwykle nie wystarcza! :OOO
O niesamowitości powietrza świadczy także jego przejrzystość - i to pomimo chmur (!) była ona wyższa niż w dni bezchmurne. Dość powiedzieć, że pierwszy raz z Kotliny widziałem Szklarską Porębę (kilka domów, bo tylko tyle nie jest przesłoniętych górkami), a z samej Szklarskiej - po raz pierwszy zauważyłem Schronisko Pod Łabskim Szczytem - w połowie zbocza i wśród badyli. :O
Jak zawsze w Szklarskiej było epicko, choć liczba ceprów zaczyna już mnie przerażać, a w szczególności przeraża moje hamulce. ;))
Wpadło kolejne parę sielskich zakątków, "odkryłem" kolejną (trzecią!) małą, tradycyjną piekarnię (ul. Chopina/Mickiewicza - polecam!) oraz kolejny srogi podjazd, na którym nawet traktor z pustą przyczepą się zasapał. :))
Nawet wrak klasyka się znalazł, i to w ciekawym otoczeniu: po lewej piejo kurki, na wprost pojedynczy blok, a w tle wciąż ośnieżone Karki. Takie klimaty tylko w Szklarskiej. ;]
Nietypowy zakątek w Szklarskiej © Morsowy
Jeszcze bardziej nietypowy jest fragment ul. Krasińskiego (z dedykacją dla "infrastrukturalnego" Barklu ;) ) - część jest płaska, asfaltowa i szeroka, a po drugiej stronie strumienia wygląda tak:
Fragment ul. Krasińskiego w Szklarskiej :) © Morsowy
Fragment ul. Krasińskiego w Szklarskiej :) © Morsowy
Pod hotelem Bornit nad Szklarską Porębą © Morsowy
Ledwo zdążyłem zwiać przed deszczem - a wjeżdżałem w pełnym słońcu...
Zjazd przez miasto ok. 40km/h :> pieszych akurat nie było na przejściach, ale za to z dwóch podporządkowanych jednocześnie wtargnęły mi samochody, ostro hamując w ostatniej chwili. Tzn. oni hamowali, bo ja się nie złamałem. :)
A w poniedziałek był tylko krótki przelot typu Piechowice i okolice.
Na zakończenie - badylarska zagadka dla mieszczuchów:
Zagdka z mojego ogrodu - co to jest? :) © Morsowy
Był, miły wieczór, któż, tego nie czuł /Kross, 9-10.V./
Piątek, 10 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 40.78 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kto pamięta, skąd tytułowa kwestia? ;>
Wieczór, tak czwartkowy jak i piątkowy zaiste był wielce przyjemny, w przeciwieństwie do dni - mokrych i wietrznych.
Miało być standardowe jeżdżonko relaksacyjne (Cieplice-Sobieszów-Podgórzyn-Cieplice), ale w Podgórzynie wpadłem na pozornie słaby pomysł, by podjechać na cmentarz i zobaczyć, co jest za nim. A za nim okazało się, że też jest asfalt, ale prowadzący donikąd - kończył się w środku pól. Ale za to jakich pól!!
Tuż poniżej Podgórzyna jest jedna z najlepszych panoram Karkonoszy! © Morsowy
Niespodziewanie trafiłem na jeden z najlepszych widoków na Karkonosze. :D Maksymalnie blisko podnóża a jednocześnie maksymalnie płasko i pusto, bez żadnych badyli w pobliżu. ;p
W tle, u podnóża, jest Podgórzyn, nad nim Przesieka, a nad nią Przeł. Kark. Jak widać - prawie nic nie widać, a wszystko przez badyle. ;p
Większość mieszkańców tych miejscowości zupełnie nie widzi gór (!) a nieliczni szczęściarze widzą mniej-więcej tyle:
Mało kto w Podgórzynie widzi chociaż tyle gór... © Morsowy
A kawałek poniżej jest taka bajeczna panorama! :OOO
Widok z Jeleniej - wyharatane nowe pasy lasu (centralna część zdjęcia)...
Nowe wyharatane pasy lasu na horyzoncie.. © Morsowy
I coś na zakończenie ;)
Śnieg jeszcze na dworze, a ta na letniaka biega! ;)) © Morsowy
/testowanie zdjęć podczas jazdy ;p /
Tak było w czwartek, a w piątek tylko 14 km, nic szczególnego... ;)
Tak, to na mieście. :)
Wieczór, tak czwartkowy jak i piątkowy zaiste był wielce przyjemny, w przeciwieństwie do dni - mokrych i wietrznych.
Miało być standardowe jeżdżonko relaksacyjne (Cieplice-Sobieszów-Podgórzyn-Cieplice), ale w Podgórzynie wpadłem na pozornie słaby pomysł, by podjechać na cmentarz i zobaczyć, co jest za nim. A za nim okazało się, że też jest asfalt, ale prowadzący donikąd - kończył się w środku pól. Ale za to jakich pól!!
Tuż poniżej Podgórzyna jest jedna z najlepszych panoram Karkonoszy! © Morsowy
Niespodziewanie trafiłem na jeden z najlepszych widoków na Karkonosze. :D Maksymalnie blisko podnóża a jednocześnie maksymalnie płasko i pusto, bez żadnych badyli w pobliżu. ;p
W tle, u podnóża, jest Podgórzyn, nad nim Przesieka, a nad nią Przeł. Kark. Jak widać - prawie nic nie widać, a wszystko przez badyle. ;p
Większość mieszkańców tych miejscowości zupełnie nie widzi gór (!) a nieliczni szczęściarze widzą mniej-więcej tyle:
Mało kto w Podgórzynie widzi chociaż tyle gór... © Morsowy
A kawałek poniżej jest taka bajeczna panorama! :OOO
Widok z Jeleniej - wyharatane nowe pasy lasu (centralna część zdjęcia)...
Nowe wyharatane pasy lasu na horyzoncie.. © Morsowy
I coś na zakończenie ;)
Śnieg jeszcze na dworze, a ta na letniaka biega! ;)) © Morsowy
/testowanie zdjęć podczas jazdy ;p /
Tak było w czwartek, a w piątek tylko 14 km, nic szczególnego... ;)
Tak, to na mieście. :)
Złoty Widok, złote rzepaki śnieżnokotlańskie i inne cuda /Kross/
Środa, 8 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 67.34 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Prawdopodobnie jedna z najładniejszych serii zdjęć w historii tego bloga...
Pamiętacie ostatni rzepak na tle Karkonoszy? No to zapomnijcie :) bo tym razem rzepak jest w słoneczny dzień i jeszcze jest to pole w "lewym dolnym rogu" Kotliny - bliżej śniegu już się nie da!
Rzepak wśród rzepaków :)) © Morsowy
Rzepak nad rzepakami © Morsowy
Lepiej już chyba być nie może. :))
Chociaż... pojechałem jeszcze do Szklarskiej Poręby, a tam:
To nazwałem iście literacko ;)
Pole widzenia ;)) Jedyne takie :) © Morsowy
Widok na Szklarską Porebę Dolną, w tle Wysoki Kamień (1058m) © Morsowy
Dalej rowerowym jakoby szlakiem:
Zajawka na szlak - niby rowerowy © Morsowy
Ten rejon - choć wciąż jesteśmy wewnątrz miasta :)) - do niedawna był dziki i odludny.
Tera, przez przerzedzone lasy majaczą w niedaleka deweloperskie nowotwory... :/
Wycinka w rejonie Chybotka © Morsowy
Zniszczenia w lesie vol. 1 © Morsowy
Zniszczenia w lesie © Morsowy
Zniszczenia w lesie © Morsowy
Smutne, ale prawdziwe. ;)) © Morsowy
Szkoda chłopa ;) © Morsowy
Legendarny Chybotek - faktycznie, nawet ja byłem w stanie rozbujać ten głaz.
Chybotek - opis co a jak © Morsowy
Jedni i tak śmiecą, inni i tak sprzątają... © Morsowy
Pod Chybotkiem © Morsowy
Chybotałem Chybotkiem z rowerem stojącym pod nim :) © Morsowy
No i nareszcie Złoty Widok - przy dobrej pogodzie grzech nie nawiedzić:
Korzonki obok Złotego Widoku © Morsowy
Złoty Widok w Szklarskiej Porębie :) © Morsowy
Widok na Szrenicę i fragmenty Szklarskiej Poreby © Morsowy
Już niedługo będzie tu jeszcze lepiej, bo postawią tutaj jedną z kilku planowanych w okolicy wież widokowych :O
Złoty Widok w Szklarskiej Porębie :) © Morsowy
Tamże...
Kijanka? Michuss? A jednak?? ;) © Morsowy
;pp
Tymczasem w Jeleniej...
W Jeleniej... © Morsowy
Dziękuję za uwagę. ;)
Wpis zawiera 25 użytkowych kilosków z 7 i 8. maja.
Pamiętacie ostatni rzepak na tle Karkonoszy? No to zapomnijcie :) bo tym razem rzepak jest w słoneczny dzień i jeszcze jest to pole w "lewym dolnym rogu" Kotliny - bliżej śniegu już się nie da!
Rzepak wśród rzepaków :)) © Morsowy
Rzepak nad rzepakami © Morsowy
Lepiej już chyba być nie może. :))
Chociaż... pojechałem jeszcze do Szklarskiej Poręby, a tam:
To nazwałem iście literacko ;)
Pole widzenia ;)) Jedyne takie :) © Morsowy
Widok na Szklarską Porebę Dolną, w tle Wysoki Kamień (1058m) © Morsowy
Dalej rowerowym jakoby szlakiem:
Zajawka na szlak - niby rowerowy © Morsowy
Ten rejon - choć wciąż jesteśmy wewnątrz miasta :)) - do niedawna był dziki i odludny.
Tera, przez przerzedzone lasy majaczą w niedaleka deweloperskie nowotwory... :/
Wycinka w rejonie Chybotka © Morsowy
Zniszczenia w lesie vol. 1 © Morsowy
Zniszczenia w lesie © Morsowy
Zniszczenia w lesie © Morsowy
Smutne, ale prawdziwe. ;)) © Morsowy
Szkoda chłopa ;) © Morsowy
Legendarny Chybotek - faktycznie, nawet ja byłem w stanie rozbujać ten głaz.
Chybotek - opis co a jak © Morsowy
Jedni i tak śmiecą, inni i tak sprzątają... © Morsowy
Pod Chybotkiem © Morsowy
Chybotałem Chybotkiem z rowerem stojącym pod nim :) © Morsowy
No i nareszcie Złoty Widok - przy dobrej pogodzie grzech nie nawiedzić:
Korzonki obok Złotego Widoku © Morsowy
Złoty Widok w Szklarskiej Porębie :) © Morsowy
Widok na Szrenicę i fragmenty Szklarskiej Poreby © Morsowy
Już niedługo będzie tu jeszcze lepiej, bo postawią tutaj jedną z kilku planowanych w okolicy wież widokowych :O
Złoty Widok w Szklarskiej Porębie :) © Morsowy
Tamże...
Kijanka? Michuss? A jednak?? ;) © Morsowy
;pp
Tymczasem w Jeleniej...
W Jeleniej... © Morsowy
Dziękuję za uwagę. ;)
Wpis zawiera 25 użytkowych kilosków z 7 i 8. maja.
Wzloty i upadki, Kowary (3.V.) i szuwary (2.V.) /Kross/
Piątek, 3 maja 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 91.04 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W czwartek była jakaś masakra, cały dzień bolała mnie dymka (chyba od tego wiatru) i ogólnie ledwo żyłem. :O
Zupełnie na siłę wymęczyłem 30 km po Cieplicach, suchym zbiorniku przeciwpowodziowym (po koronie wału) i wśród pól... gdzie wiało najbardziej. xD
Cały czas myślałem tylko o powrocie do igloo, i że więcej się już w rowerowanie nie bawię, i że dalej jak po bułki to jeździć nie będę. :OO
A w piątek - nie do wiary - jak nowo narodzony, aż mnie nosiło, co raz na rok mi się zdarza. ;)
Wróciła chęć do jazdy tudzież do odkrywania nowych rewirów - tym razem padło na Kowary.
Ale najpierw okolice tuż poniżej Karpacza. Zawsze mnie zdumiewają kontrastem do tego skomercjalizowanego do bólu kurortu:
Antyreklamowa dywersja na wjeździe do Karpacza :O © Morsowy
Antyreklamowa dywersja na wjeździe do Karpacza :O © Morsowy
Po ekoterrorystach przyszło kolej na billboardoterrorystów - no teraz to dopiero jest ładny wjazd, nie ma co...
Wjeżdżam od strony Miłkowa, ale nie główną drogą, a zaułkami i przez krzaki, żeby nie być mainstreamowcem. :))
Niezły absurd:
Dziwny zakątek tuż pod Karpaczem © Morsowy
Wyjeżdżam na Ściegny:
Opodal przeludnionego Karpacza- tylko nie pokazujcie tego deweloperom! ;) © Morsowy
Nawet widać trochę Karpacz - na tych wzgórzach na środku zdjęcia.
Zaskakują też śniegi w połowie Śnieżki i brak śniegu na szczycie. :O
Wyjazd w kierunku Ściegien:
Prawie jak w reklamie Milki ;)) © Morsowy
Jakby było mi mało wrażeń (pagórki w systemie bezhamulcowym!) kopsnąłem się jeszcze do Kowar, w centrum których nie byłem 25 lat. Już jako mały pędrak ;) porażała mnie kiła i mogiła w tym mieście, ale zmieniło się całkiem sporo i to głównie na plus. ;)
Oczywiście skupiłem się na patologiach i anomaliach ;))
Oto na początku miasta
Kilkadziesiąt wraków wzdłuż chodnika w Kowarach © Morsowy
Dziwna sprawa, bo prawie wszystkie miały tablice rejestracyjne i raczej nie były rozbite, a wręcz przeciwnie, sporo okazów ledwie nastoletnich, w tym nawet wyższej klasy. :O
Ciekawy przybytek:
Obiekt w Kowarach © Morsowy
Kowary - jedyna taka Biedra ;p © Morsowy
Po objechaniu miasteczka pojechałem jeszcze wyżej:
Wyjazd z Kowar - kierunek Przeł. Okraj © Morsowy
... aż do podnóża gór właściwych:
Pierwsza serpentyna na podjeździe na Okraj, powyżej Kowar © Morsowy
Czyli jesteśmy w "prawym, dolnym rogu" Kotliny Jeleniogórskiej. :) Wysokość około 555 m, czyli ponad 200 powyżej Kotliny - po czym zjechałem do Jeleniej przez Miłków i Podgórzyn, żeby nie było zbyt krótko, oraz z licznemi odbiciami w bok, żeby było ciekawiej
Odpustowe ciacho z panoramą ośnieżonych Karkonoszy - mniam!! © Morsowy
- i to wszystko udało się uskutecznić bez ani jednego hamowania, a nawet bez większych stresów czy drogowej partyzantki. ;))
A tak się bałem na początku, pół roku temu, że Krossem u stóp gór to niewiele da się pojeździć bezhamulcowo. ;]
Warto wspomnieć o pogodzie, bo była... genialna! :)
#Chłodek (8-9*) - dzięki czemu na podjazdach było w sam raz. :)
#Pochmurnie, straszenie deszczem - też dobrze, bo cepry se odpuściły majówkę w górach ;p Nawet główny wjazd do Karpacza był znośny, a pozostałe zakątki - wręcz pusto! :O
#Silny wiater? Trochę sprytu i masz sprzymierzeńca ;p podjazdy z wiatrem w plecy (lekko), a zjazdy pod wiatr - bezpieczne prędkości i darmowe hamowanie. ;pp
No i jak zwykle, wyjazd z domu z wiatrem, a dojazd do domu wieczorem, gdy już wiatr ustaje. :))) ;p
Zupełnie na siłę wymęczyłem 30 km po Cieplicach, suchym zbiorniku przeciwpowodziowym (po koronie wału) i wśród pól... gdzie wiało najbardziej. xD
Cały czas myślałem tylko o powrocie do igloo, i że więcej się już w rowerowanie nie bawię, i że dalej jak po bułki to jeździć nie będę. :OO
A w piątek - nie do wiary - jak nowo narodzony, aż mnie nosiło, co raz na rok mi się zdarza. ;)
Wróciła chęć do jazdy tudzież do odkrywania nowych rewirów - tym razem padło na Kowary.
Ale najpierw okolice tuż poniżej Karpacza. Zawsze mnie zdumiewają kontrastem do tego skomercjalizowanego do bólu kurortu:
Antyreklamowa dywersja na wjeździe do Karpacza :O © Morsowy
Antyreklamowa dywersja na wjeździe do Karpacza :O © Morsowy
Po ekoterrorystach przyszło kolej na billboardoterrorystów - no teraz to dopiero jest ładny wjazd, nie ma co...
Wjeżdżam od strony Miłkowa, ale nie główną drogą, a zaułkami i przez krzaki, żeby nie być mainstreamowcem. :))
Niezły absurd:
Dziwny zakątek tuż pod Karpaczem © Morsowy
Wyjeżdżam na Ściegny:
Opodal przeludnionego Karpacza- tylko nie pokazujcie tego deweloperom! ;) © Morsowy
Nawet widać trochę Karpacz - na tych wzgórzach na środku zdjęcia.
Zaskakują też śniegi w połowie Śnieżki i brak śniegu na szczycie. :O
Wyjazd w kierunku Ściegien:
Prawie jak w reklamie Milki ;)) © Morsowy
Jakby było mi mało wrażeń (pagórki w systemie bezhamulcowym!) kopsnąłem się jeszcze do Kowar, w centrum których nie byłem 25 lat. Już jako mały pędrak ;) porażała mnie kiła i mogiła w tym mieście, ale zmieniło się całkiem sporo i to głównie na plus. ;)
Oczywiście skupiłem się na patologiach i anomaliach ;))
Oto na początku miasta
Kilkadziesiąt wraków wzdłuż chodnika w Kowarach © Morsowy
Dziwna sprawa, bo prawie wszystkie miały tablice rejestracyjne i raczej nie były rozbite, a wręcz przeciwnie, sporo okazów ledwie nastoletnich, w tym nawet wyższej klasy. :O
Ciekawy przybytek:
Obiekt w Kowarach © Morsowy
Kowary - jedyna taka Biedra ;p © Morsowy
Po objechaniu miasteczka pojechałem jeszcze wyżej:
Wyjazd z Kowar - kierunek Przeł. Okraj © Morsowy
... aż do podnóża gór właściwych:
Pierwsza serpentyna na podjeździe na Okraj, powyżej Kowar © Morsowy
Czyli jesteśmy w "prawym, dolnym rogu" Kotliny Jeleniogórskiej. :) Wysokość około 555 m, czyli ponad 200 powyżej Kotliny - po czym zjechałem do Jeleniej przez Miłków i Podgórzyn, żeby nie było zbyt krótko, oraz z licznemi odbiciami w bok, żeby było ciekawiej
Odpustowe ciacho z panoramą ośnieżonych Karkonoszy - mniam!! © Morsowy
- i to wszystko udało się uskutecznić bez ani jednego hamowania, a nawet bez większych stresów czy drogowej partyzantki. ;))
A tak się bałem na początku, pół roku temu, że Krossem u stóp gór to niewiele da się pojeździć bezhamulcowo. ;]
Warto wspomnieć o pogodzie, bo była... genialna! :)
#Chłodek (8-9*) - dzięki czemu na podjazdach było w sam raz. :)
#Pochmurnie, straszenie deszczem - też dobrze, bo cepry se odpuściły majówkę w górach ;p Nawet główny wjazd do Karpacza był znośny, a pozostałe zakątki - wręcz pusto! :O
#Silny wiater? Trochę sprytu i masz sprzymierzeńca ;p podjazdy z wiatrem w plecy (lekko), a zjazdy pod wiatr - bezpieczne prędkości i darmowe hamowanie. ;pp
No i jak zwykle, wyjazd z domu z wiatrem, a dojazd do domu wieczorem, gdy już wiatr ustaje. :))) ;p
Piechowice skrajem gór /Kross/
Wtorek, 30 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 30.27 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Uparłem się na przełom Kotliny i gór między Piechowicami i Szklarską i coś nie mogę przestać. :>
Dziwniejszego drzewotworu jeszcze nie widziałem... © Morsowy
Prawie jak na Podhalu (Piechowice, na skraju Karkonoszy) © Morsowy
Piechowice, u skraju Karkonoszy © Morsowy
/ na północnym zboczu - a po drugiej stronie rzeki 20 km płaskiej Kotliny :) /
Ta fabryczka (?) jest rekordowo blisko gór, jej teren kończy się dosłownie wraz z końcem Kotliny, w dodatku w tej okolicy przejście Kotliny w góry jest wyjątkowo wyraziste - do ostatniego metra jest zupełnie płasko, po czym jest zupełnie stromo (zbocze gór) - jak na schemacie jakimś, ani metra terenu przejściowego, niesamowite. :O
A to już ciekawostka z mojego ogródka przy igloo ;)
ZMutowany, poczwórny mlecz - również pierwsze widzę :O © Morsowy
Dziwniejszego drzewotworu jeszcze nie widziałem... © Morsowy
Prawie jak na Podhalu (Piechowice, na skraju Karkonoszy) © Morsowy
Piechowice, u skraju Karkonoszy © Morsowy
/ na północnym zboczu - a po drugiej stronie rzeki 20 km płaskiej Kotliny :) /
Ta fabryczka (?) jest rekordowo blisko gór, jej teren kończy się dosłownie wraz z końcem Kotliny, w dodatku w tej okolicy przejście Kotliny w góry jest wyjątkowo wyraziste - do ostatniego metra jest zupełnie płasko, po czym jest zupełnie stromo (zbocze gór) - jak na schemacie jakimś, ani metra terenu przejściowego, niesamowite. :O
A to już ciekawostka z mojego ogródka przy igloo ;)
ZMutowany, poczwórny mlecz - również pierwsze widzę :O © Morsowy
LBG Kostrzyca i okolica /Kross/
Niedziela, 28 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 39.87 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
100 kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, do celu zostało mi (w przeliczeniu) 1005 takich wycieczek... o_O
Niby większość (1495) już za mną, tylko że zajęło mi to niemal 20 lat...
Dziś w żadne góry się nie pchałem, bo widoczność była kiepska - sporo chmur, straszenie deszczem... ale na otarcie łez pojechałem sobie w nieznane zakątki Kotliny. Szkoda tylko, że bez mapy i parokrotnie się zgubiłem. Ale lepiej jest zgubić się w takich okolicznościach:
niż odnaleźć bez takich widoków. ;)
Oczywiście bliskość i układ gór dużo pomaga w nawigacji, ale za to życie utrudniały mi polne i leśne drogi, które prowadziły donikąd i zanikały pośrodku niczego. ;] A honor "odkrywcy" zawrócić nie pozwala.. ;]
Tytułowe LBG to oczywiście nie impreza sodomitów, a Leśny Bank Genów w Kostrzycy:
paradoksalnie, także w jego okolicy trwają srogie wycinki, ciężki sprzęt nie stygnie nawet w niedzielę. o_O
Jeszcze trochę, a LBG będzie archiwum/muzeum lasów. ;)
Inksze obrazki:
Pamiątka z urlopu? ;)) © Morsowy
Zetor 25, w tle ciężarowa Praga © Morsowy
Jak LBG to i Wiosna ;))
Ciekawe... :)
Niby większość (1495) już za mną, tylko że zajęło mi to niemal 20 lat...
Dziś w żadne góry się nie pchałem, bo widoczność była kiepska - sporo chmur, straszenie deszczem... ale na otarcie łez pojechałem sobie w nieznane zakątki Kotliny. Szkoda tylko, że bez mapy i parokrotnie się zgubiłem. Ale lepiej jest zgubić się w takich okolicznościach:
niż odnaleźć bez takich widoków. ;)
Oczywiście bliskość i układ gór dużo pomaga w nawigacji, ale za to życie utrudniały mi polne i leśne drogi, które prowadziły donikąd i zanikały pośrodku niczego. ;] A honor "odkrywcy" zawrócić nie pozwala.. ;]
Tytułowe LBG to oczywiście nie impreza sodomitów, a Leśny Bank Genów w Kostrzycy:
paradoksalnie, także w jego okolicy trwają srogie wycinki, ciężki sprzęt nie stygnie nawet w niedzielę. o_O
Jeszcze trochę, a LBG będzie archiwum/muzeum lasów. ;)
Inksze obrazki:
Pamiątka z urlopu? ;)) © Morsowy
Zetor 25, w tle ciężarowa Praga © Morsowy
Jak LBG to i Wiosna ;))
Ciekawe... :)
Inauguracja "nowej" ulicy w Szklarskiej Porębie /Kross/
Sobota, 27 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 52.80 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
O 17stej uroczyście i w oryginalnej oprawie otwarto nową ulicę w Szklarskiej. Niestety, nowa jest tylko nazwa i słupek z tabliczką (dotąd nie było żadnej...), bo sama ulica jest mi doskonale znana - to ta ścianka po betonowych płytach, dotąd część ul. 1-go Maja. ;]
Patron jest niby zasłużony dla Szklarskiej, ale czy dla tej drogi też?
Biorąc pod uwagę, ile ja z niej wywiozłem śmieci, to liczyłem raczej na wybór mojej osoby. ;D;D
/Ta terenówka miała tak wybite i dzwoniące zawieszenie, że myślałem, że się rozpadnie na tych płytach - w życiu czegoś takiego nie słyszałem, a przecież wóz stary nie jest.../
Na samej imprezie nie byłem, bo nie zdążyłem. ;p I nawet dobrze, bo tylko bym się wkurzył, gdyż na miejscu stwierdziłem, że śmieci jest więcej niż było - np. te popalone badyle (żagwie?) oczywiście jak stali tak porzucili - na poboczu. Ogólnie pobocza wypłukane przez "wodospady" po każdej ulewie, śmieci niewyzbierane, a jeszcze tylko nowych dowalili. :( Liczy się tylko tabliczka z nazwiskiem ich śp. kolegi no i impreza z okazji tak wielkiego przedsięwzięcia. ;p Tylko robić ni ma komu. ;p
Poza tym - to była sztuka dla sztuki - na tej ulicy nie ma ani jednego budynku i jest tylko jedna ściana - to ta z ażurowych płyt. ;))
Ale najbardziej mnie boli, że samorządowcy (wszyscy, w całym kraju) niczego się nie nauczyli, chociażby po tych wszystkich Wałęsach, Kaczyńskich i Jankowskich, czy wcześniej po "bohaterach" komunistycznych i nazistowskich - by nie honorować ludzi personalnie (zwłaszcza za życia!), bo każdy bohater ma swoje ciemniejsze strony, które czaszami potrafią się okazywać drastyczne, a w przypadku polityków - minimum kontrowersyjne - z definicji... A wystarczyła w tym przypadku chociażby "Walońska". A najlepiej - uporządkowanie, a jedynej tabliczki, jakiej tam brakuje, to takiej podającej % nachylenia drogi. :) Tymczasem nikt nie pomyślał nawet o ostrzeżeniu o stromej drodze, ech...
Po drodze wpadła ciekawostka dla MiKoli - na wyświetlaczu było "jazda specjalna" - o so chozi??
No i już wiem, o so chozi - chociaż wciąż nie wiem, dlaczego tolerowane są ruchy polityczne wprost odwołujące się do socjalizmu, skoro ruchy nacjonalistyczne jakoby skompromitował jeden wariat z wąsikiem. A miliony ofiar Lenina, Stalina i paru innych na konto dzisiejszego socjalizmu to już się nie liczą, bardzo ciekawe...
I druga ciekawostka - samochód z Górnego Śląska, chociaż postać trochę podobna do K78 :D
Dystans uwzględnia 3 użytkowe km z soboty i 7 zaległych z wtorku.
Dziś Vmax 52,3 - na tym starym traktorku i to bez dokręcania. ;]
Patron jest niby zasłużony dla Szklarskiej, ale czy dla tej drogi też?
Biorąc pod uwagę, ile ja z niej wywiozłem śmieci, to liczyłem raczej na wybór mojej osoby. ;D;D
/Ta terenówka miała tak wybite i dzwoniące zawieszenie, że myślałem, że się rozpadnie na tych płytach - w życiu czegoś takiego nie słyszałem, a przecież wóz stary nie jest.../
Na samej imprezie nie byłem, bo nie zdążyłem. ;p I nawet dobrze, bo tylko bym się wkurzył, gdyż na miejscu stwierdziłem, że śmieci jest więcej niż było - np. te popalone badyle (żagwie?) oczywiście jak stali tak porzucili - na poboczu. Ogólnie pobocza wypłukane przez "wodospady" po każdej ulewie, śmieci niewyzbierane, a jeszcze tylko nowych dowalili. :( Liczy się tylko tabliczka z nazwiskiem ich śp. kolegi no i impreza z okazji tak wielkiego przedsięwzięcia. ;p Tylko robić ni ma komu. ;p
Poza tym - to była sztuka dla sztuki - na tej ulicy nie ma ani jednego budynku i jest tylko jedna ściana - to ta z ażurowych płyt. ;))
Ale najbardziej mnie boli, że samorządowcy (wszyscy, w całym kraju) niczego się nie nauczyli, chociażby po tych wszystkich Wałęsach, Kaczyńskich i Jankowskich, czy wcześniej po "bohaterach" komunistycznych i nazistowskich - by nie honorować ludzi personalnie (zwłaszcza za życia!), bo każdy bohater ma swoje ciemniejsze strony, które czaszami potrafią się okazywać drastyczne, a w przypadku polityków - minimum kontrowersyjne - z definicji... A wystarczyła w tym przypadku chociażby "Walońska". A najlepiej - uporządkowanie, a jedynej tabliczki, jakiej tam brakuje, to takiej podającej % nachylenia drogi. :) Tymczasem nikt nie pomyślał nawet o ostrzeżeniu o stromej drodze, ech...
Po drodze wpadła ciekawostka dla MiKoli - na wyświetlaczu było "jazda specjalna" - o so chozi??
No i już wiem, o so chozi - chociaż wciąż nie wiem, dlaczego tolerowane są ruchy polityczne wprost odwołujące się do socjalizmu, skoro ruchy nacjonalistyczne jakoby skompromitował jeden wariat z wąsikiem. A miliony ofiar Lenina, Stalina i paru innych na konto dzisiejszego socjalizmu to już się nie liczą, bardzo ciekawe...
I druga ciekawostka - samochód z Górnego Śląska, chociaż postać trochę podobna do K78 :D
Dystans uwzględnia 3 użytkowe km z soboty i 7 zaległych z wtorku.
Dziś Vmax 52,3 - na tym starym traktorku i to bez dokręcania. ;]
Atak lata i plażowanie ze śniegami w tle /Hrgn/
Piątek, 26 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.82 | gruntow(n)e: | 0.40 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dramat - w kwietniu, u stóp gór, 28*C - co będzie latem, się pytam???
Latem na pewno nie będzie śniegu w górach, a teraz jest - fenomenalne zestawienie z upałem. :)))
Nawet by można pokicać po górach po śniegu na letniaka i w sandałach, ino jak tam dojechać? Powyżej 20*C na żadne góry się nie piszę ;pp ale to jest ten urok Kotliny, że w upały (tudzież w duże śniegi) można sobie pojeździć po terenach zupełnie płaskich, a nawet wklęsłych :) tzn. nad jeziorka i stawy - co też uczyniłem. ;p
Plażowanie w upalny dzień z ośnieżonymi Śnieżnymi Kotłami w tle :D © Morsowy
Jedyny akwen, na którym takie widoki są cały rok. ;)))
Całoroczny toples - tylko nad tym akwenem © Morsowy
Niestety, tak waliło rybami, że aż bałem się, że wydry i kormorany będą mnie gonić całą drogę, myśląc że jestem rybą. Rybą nie, ale leszczem - tak :D bo wyprzedzali mnie nawet kolesie na MTB na balonach. ;] I to tacy z białymi łydami (fuj!), co widać, że dopiero zaczęli sezon. ;p
Ogólnie okolice Wojanowa do złudzenia przypominały mi lubuskie (oprócz gór na horyzoncie ;) ) - sporo drzew było, a nawet taki olbrzymi okaz, o co na podgórzu trudno (halny?):
Olbrzymi dąb to nietypowy widok w podgórskiej kotlinie © Morsowy
Natomiast w Łomnicy zwraca uwagę spora liczba oryginalnych sklepów. Tutaj miszcz:
Takie rzeczy tylko w Łomnicy © Morsowy
Już witał się z gąską...
I kolejny kapeć w Hrgn - już dawno straciłem rachubę. :/
Tym razem przetarła się opona - w jednym tylko punkcie! O zgrozo, reszta opony ma prawie połowę bieżnika, a oponę trzeba będzie wyrzucić. :(((
Szczęście w nieszczęściu, że strzeliło 800m od domu. ;]
Taki pech! Opona (Kenda Kourier) miała jeszcze sporo bieżnika (raptem 10 637 km nalatane) © Morsowy
Nalatała 10 637 km w 2 lata, 3 miechy i 26 dni. :)
Nowe opony są już w drodze - uwaga! to będzie petarda! ;p
Latem na pewno nie będzie śniegu w górach, a teraz jest - fenomenalne zestawienie z upałem. :)))
Nawet by można pokicać po górach po śniegu na letniaka i w sandałach, ino jak tam dojechać? Powyżej 20*C na żadne góry się nie piszę ;pp ale to jest ten urok Kotliny, że w upały (tudzież w duże śniegi) można sobie pojeździć po terenach zupełnie płaskich, a nawet wklęsłych :) tzn. nad jeziorka i stawy - co też uczyniłem. ;p
Plażowanie w upalny dzień z ośnieżonymi Śnieżnymi Kotłami w tle :D © Morsowy
Jedyny akwen, na którym takie widoki są cały rok. ;)))
Całoroczny toples - tylko nad tym akwenem © Morsowy
Niestety, tak waliło rybami, że aż bałem się, że wydry i kormorany będą mnie gonić całą drogę, myśląc że jestem rybą. Rybą nie, ale leszczem - tak :D bo wyprzedzali mnie nawet kolesie na MTB na balonach. ;] I to tacy z białymi łydami (fuj!), co widać, że dopiero zaczęli sezon. ;p
Ogólnie okolice Wojanowa do złudzenia przypominały mi lubuskie (oprócz gór na horyzoncie ;) ) - sporo drzew było, a nawet taki olbrzymi okaz, o co na podgórzu trudno (halny?):
Olbrzymi dąb to nietypowy widok w podgórskiej kotlinie © Morsowy
Natomiast w Łomnicy zwraca uwagę spora liczba oryginalnych sklepów. Tutaj miszcz:
Takie rzeczy tylko w Łomnicy © Morsowy
Już witał się z gąską...
I kolejny kapeć w Hrgn - już dawno straciłem rachubę. :/
Tym razem przetarła się opona - w jednym tylko punkcie! O zgrozo, reszta opony ma prawie połowę bieżnika, a oponę trzeba będzie wyrzucić. :(((
Szczęście w nieszczęściu, że strzeliło 800m od domu. ;]
Taki pech! Opona (Kenda Kourier) miała jeszcze sporo bieżnika (raptem 10 637 km nalatane) © Morsowy
Nalatała 10 637 km w 2 lata, 3 miechy i 26 dni. :)
Nowe opony są już w drodze - uwaga! to będzie petarda! ;p
Księżycowa dogrywka z R1973 - ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej Porębie /Hrgn/
Czwartek, 25 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 55.33 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Według starej mapy z 1949 r. w Szklarskiej P. była ul. Księżycowa (z tym, że był to jedyny jej ślad od 70 la)t, tak więc namówiłem Roberta1973 na wizję lokalną w poszukiwaniu jakichkolwiek reliktów tejże. :) Mnie zaś na wyjazdy do Szklarskiej nie trzeba namawiać, chociaż gdybym wiedział, jak będzie gorąco, to bym się nie dał namówić. xD
Ale najpierw namówiłem Roberta na samotne machnięcie "na rozgrzewkę" Przełęczy Karkonoskiej ;D;D
Plan był cwany:
1) jak się wyprztyka na Przełęczy, to się może w Szklarskiej uspokoi (nic podobnego, Przełęcz wprawdzie docenił, ale niczego to nie zmieniło pod Szklarską ;) )
2) dowiedzieć się na cudzymi nogami, czy śniegi z podjazdu w końcu stopniały :D (to się udało - tzn. dowiedziałem się, że nie stopniały ;])
Na dojeździe do Szklarskiej (350 m w pionie powyżej Kotliny) znalazłem pretekst, do zrobienia sobie przerwy - namówiłem R73 na nawiedzenie Wodospadu Szklarki (200, może 300 m w bok od DK3), a ja zaczekałem, wszak dla mnie to powszedni widok. ;)
Co innego widok człowieka-jeża. :D
Człowiek-jeż? :D © Morsowy
Tempo jazdy co prawda było moje (ja prowadziłem), ale temperatury tego dnia nie były moje. ;]
Na szczęście cień lasu i bryza od górskiej rzeki zrobiły robotę.
W Szklarskiej R73 był pod wrażeniem tej "mojej" ścianki z betonowymi płytami ażurowymi, więc wiedz, że coś się dzieje.
W dodatku obaj tam wprowadzaliśmy - ja z powodu nieodpowiedniej temperatury, R - z powodu nieodpowiedniego roweru.
Dodam jeszcze, że buty nam się ślizgały podczas podchodzenia - kąsacie fabułkę? :)
Tego zakątka, gdzie ongiś była ul. Księżycowa jeszcze nie znałem, więc też miałem emocje. ;)
Jak widać, jej stan i kategoria (a kategoria odśnieżania??) nie zmieniły się nic przez te >70 lat:
Piesza ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej © Morsowy
Robert był tak zdeterminowany, że szukał po starych chałupach najstarszych mieszkańców celem przesłuchania :D
Robert chciał przesłuchać jakąś staruszkę :D © Morsowy
Niestety, żadnych staruszków nie było, ani nie było żadnych reliktów typu zardzewiałe tabliczki na domach. :/
Ale na otarcie łez trafiliśmy na - remontowaną akurat - kolejną ściankę wspinaczkową klasy ultra i jeszcze trochę, którą wspólnie "wyceniliśmy" tak jak tamtą po betonowych płytach, czyli na "pod 30%", tak więc to najlepszy moment, by nizinni hehacze przestali się podśmiewać z moich pomiarów na oko. ;p
/bez zdjęć, bo nie wyszły :( /
Zjazd do Morsownii był w tych temperaturach bardzo przyjemny - zimą bywało z tym różnie. ;) ;p
Foty przy ~40km/h...
Takie tam na zjeździe © Morsowy
Takie tam przy 40 km/h © Morsowy
Razem z R73 przejechałem 42 km - i powiem Wam, że dał radę... nie zasnąć. ;D;D;D
Ponadto pierwsze 9 km przejechałem w poszukiwaniu R73 na mieście. :D
Cóż, przegrzałem się trochę a i tak spowalniałem okrutnie Roberta. :> Ale za to sporo ciekawych tematów przegadaliśmy, na co na BSach nie ma czasu i możliwości, jak ktoś robi 40-50 kkm rocznie. I powiem Wam, że kolejne plany i wyzwania Roberta są jeszcze ciekawsze, od obecnych. :D
No i jeszcze użytkowo 4 km tego dnia - niby nic, ale z przygodami. :)
Najpierw na lokalnej uliczce pańcia z pieskiem na niewidzialnej lince... na przeciwległych poboczach xD
Skapnęliśmy się w ostatniej chwili...
Później stadko małych Brajanków bawiących się na środku drogi - jeden jak mnie zobaczył z 10 metrów to uznał, że jeszcze chwilę może pojeździć na deskorolce. xD A gdy czas minął, to tak z niej zeskoczył, że deska wystrzeliła mi centralnie pod koła - rower najechał na jej krawędź, ja się jakimś cudem nie wywaliłem, ze to deska wystrzeliła a parę metrów w powietrze. o_O
Jego szczęście, że akurat nie byłem na Krossie... ;p
Ale najpierw namówiłem Roberta na samotne machnięcie "na rozgrzewkę" Przełęczy Karkonoskiej ;D;D
Plan był cwany:
1) jak się wyprztyka na Przełęczy, to się może w Szklarskiej uspokoi (nic podobnego, Przełęcz wprawdzie docenił, ale niczego to nie zmieniło pod Szklarską ;) )
2) dowiedzieć się na cudzymi nogami, czy śniegi z podjazdu w końcu stopniały :D (to się udało - tzn. dowiedziałem się, że nie stopniały ;])
Na dojeździe do Szklarskiej (350 m w pionie powyżej Kotliny) znalazłem pretekst, do zrobienia sobie przerwy - namówiłem R73 na nawiedzenie Wodospadu Szklarki (200, może 300 m w bok od DK3), a ja zaczekałem, wszak dla mnie to powszedni widok. ;)
Co innego widok człowieka-jeża. :D
Człowiek-jeż? :D © Morsowy
Tempo jazdy co prawda było moje (ja prowadziłem), ale temperatury tego dnia nie były moje. ;]
Na szczęście cień lasu i bryza od górskiej rzeki zrobiły robotę.
W Szklarskiej R73 był pod wrażeniem tej "mojej" ścianki z betonowymi płytami ażurowymi, więc wiedz, że coś się dzieje.
W dodatku obaj tam wprowadzaliśmy - ja z powodu nieodpowiedniej temperatury, R - z powodu nieodpowiedniego roweru.
Dodam jeszcze, że buty nam się ślizgały podczas podchodzenia - kąsacie fabułkę? :)
Tego zakątka, gdzie ongiś była ul. Księżycowa jeszcze nie znałem, więc też miałem emocje. ;)
Jak widać, jej stan i kategoria (a kategoria odśnieżania??) nie zmieniły się nic przez te >70 lat:
Piesza ekspedycja poszukiwawcza w Szklarskiej © Morsowy
Robert był tak zdeterminowany, że szukał po starych chałupach najstarszych mieszkańców celem przesłuchania :D
Robert chciał przesłuchać jakąś staruszkę :D © Morsowy
Niestety, żadnych staruszków nie było, ani nie było żadnych reliktów typu zardzewiałe tabliczki na domach. :/
Ale na otarcie łez trafiliśmy na - remontowaną akurat - kolejną ściankę wspinaczkową klasy ultra i jeszcze trochę, którą wspólnie "wyceniliśmy" tak jak tamtą po betonowych płytach, czyli na "pod 30%", tak więc to najlepszy moment, by nizinni hehacze przestali się podśmiewać z moich pomiarów na oko. ;p
/bez zdjęć, bo nie wyszły :( /
Zjazd do Morsownii był w tych temperaturach bardzo przyjemny - zimą bywało z tym różnie. ;) ;p
Foty przy ~40km/h...
Takie tam na zjeździe © Morsowy
Takie tam przy 40 km/h © Morsowy
Razem z R73 przejechałem 42 km - i powiem Wam, że dał radę... nie zasnąć. ;D;D;D
Ponadto pierwsze 9 km przejechałem w poszukiwaniu R73 na mieście. :D
Cóż, przegrzałem się trochę a i tak spowalniałem okrutnie Roberta. :> Ale za to sporo ciekawych tematów przegadaliśmy, na co na BSach nie ma czasu i możliwości, jak ktoś robi 40-50 kkm rocznie. I powiem Wam, że kolejne plany i wyzwania Roberta są jeszcze ciekawsze, od obecnych. :D
No i jeszcze użytkowo 4 km tego dnia - niby nic, ale z przygodami. :)
Najpierw na lokalnej uliczce pańcia z pieskiem na niewidzialnej lince... na przeciwległych poboczach xD
Skapnęliśmy się w ostatniej chwili...
Później stadko małych Brajanków bawiących się na środku drogi - jeden jak mnie zobaczył z 10 metrów to uznał, że jeszcze chwilę może pojeździć na deskorolce. xD A gdy czas minął, to tak z niej zeskoczył, że deska wystrzeliła mi centralnie pod koła - rower najechał na jej krawędź, ja się jakimś cudem nie wywaliłem, ze to deska wystrzeliła a parę metrów w powietrze. o_O
Jego szczęście, że akurat nie byłem na Krossie... ;p
Kalevala :) (Borowice i dzikie okolice) /Kross/
Poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 31.50 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W swej przekorze obmyśliłem, że maskotką tej Wielkanocy będą... renifery w lapońskiej osadzie w Borowicach :)
/info dla geo-sceptyków: Laponia to kraina w północnej europie, gdzie żyją renifery i św. Mikołaj. ;p /
Kalevala - lapońska osada w sercu Karkonoszy (Borowice) © Morsowy
Ciekawe, ile jest ulic Lapońskich w całej Polsce - możliwe, że właśnie zaliczyłem wszystkie możliwe. ;))
Osada była, ale bez reniferów. :(( Widziałem je zawsze, gdy zjeżdżałem tamtędy w dół (~40km/h) a teraz jak specjalnie dla nich przyjechałem - ech, ale by była powitałka! ;))
Pozwiedzałem malownicze Borowice (mała wioska na śródgórskim płaskowyżu, fajne i dość nietypowe położenie) a powrót do Podgórzyna uskuteczniłem leśną szutrówką, przez przysiółek Broniów:
https://fotopolska.eu/Podgorzyn_Jesion_Idy?map_z=1...
To było coś - leśny, górski przysiółek leśnego, górskiego przysiółka. ;]
Ale to jeszcze nic. :)
Dalej, w głębi lasu, pośrodku niczego, jest przysiółek Polanka: dwie chałupy (z dala od siebie) w totalnej dziczy.. Teoretycznie jest to Podgórzyn -ten sam, którego dolna część to płaskie łąki na dnie Kotliny Jeleniogórskiej. ;]
https://fotopolska.eu/Lesna_1_Borowice
To była chyba najbardziej niedostępnie położona (zwłaszcza zimą!!!) a zamieszkana chałupa jaką widziałem w życiu, poziom Bieszczady+ :)))
Na dojeździe też było ciekawie, niespodziewanie, bo Stawy Podgórzyńskie sforsowałem nie asfaltem, a na dziko, przez krzaki, strumyki i ogólnie po terenach prywatnych xD
Za to sporo ciekawostek tam odkryłem:
Kuter rybacki 2 km od gór :))
Trochę coś jak Morskie Oko:
Najlepsze było, jak budowałem sobie przeprawę przez strumyk, aż tu znikąd pojawił się jakiś facet i pokazał mi, że mostek jest 20 m obok xDD
/info dla geo-sceptyków: Laponia to kraina w północnej europie, gdzie żyją renifery i św. Mikołaj. ;p /
Kalevala - lapońska osada w sercu Karkonoszy (Borowice) © Morsowy
Ciekawe, ile jest ulic Lapońskich w całej Polsce - możliwe, że właśnie zaliczyłem wszystkie możliwe. ;))
Osada była, ale bez reniferów. :(( Widziałem je zawsze, gdy zjeżdżałem tamtędy w dół (~40km/h) a teraz jak specjalnie dla nich przyjechałem - ech, ale by była powitałka! ;))
Pozwiedzałem malownicze Borowice (mała wioska na śródgórskim płaskowyżu, fajne i dość nietypowe położenie) a powrót do Podgórzyna uskuteczniłem leśną szutrówką, przez przysiółek Broniów:
https://fotopolska.eu/Podgorzyn_Jesion_Idy?map_z=1...
To było coś - leśny, górski przysiółek leśnego, górskiego przysiółka. ;]
Ale to jeszcze nic. :)
Dalej, w głębi lasu, pośrodku niczego, jest przysiółek Polanka: dwie chałupy (z dala od siebie) w totalnej dziczy.. Teoretycznie jest to Podgórzyn -ten sam, którego dolna część to płaskie łąki na dnie Kotliny Jeleniogórskiej. ;]
https://fotopolska.eu/Lesna_1_Borowice
To była chyba najbardziej niedostępnie położona (zwłaszcza zimą!!!) a zamieszkana chałupa jaką widziałem w życiu, poziom Bieszczady+ :)))
Na dojeździe też było ciekawie, niespodziewanie, bo Stawy Podgórzyńskie sforsowałem nie asfaltem, a na dziko, przez krzaki, strumyki i ogólnie po terenach prywatnych xD
Za to sporo ciekawostek tam odkryłem:
Kuter rybacki 2 km od gór :))
Trochę coś jak Morskie Oko:
Najlepsze było, jak budowałem sobie przeprawę przez strumyk, aż tu znikąd pojawił się jakiś facet i pokazał mi, że mostek jest 20 m obok xDD