Słowiańskie Niemcy /Hrgn/
Piątek, 18 maja 2012
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 160.22 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Niespełna 2 lata i już dodaję wpis. ;) Ma to taki plus,, że wielu szczegółów już nie pamiętam - mniej klikania. ;p
Wypadzik w prasłowiańskie ziemie dolnych serbołużyczan, pod tymczasową okupacją niemiecką. ;))
Granica przekroczona w Przewozie, ale najpierw malutka Lutynka i jej zwykły-niezwykły kościółek (starszy od innych w okolicy i słowiańskiej roboty, co wywołało ponoć konsternację wśród niemieckich badaczy tematu...
Tamże:
Dach może i odremontowany, ale nijak nie podobny do oryginału... :/
Też tamże. ;)
No i jesteśmy w Przewozie:
a następnie na drodze rowerowej z Przewozu do Łęknicy, ino że po tamtej stronie Nysy...
Chyba nawet więcej jak 10, bo Huragan dał się zaskoczyć...no dobra, ja też. ;p
Później takie zjazdy i podjazdy (zbocza pradoliny Nysy) zaskakiwały mnie jeszcze kilkukrotnie a raz nawet na dole szybkiego zjazu pomyliłem skręty i wylądowałem z impetem w polu (w skibach ziemi ornej ;] ).
Tradycyjnie będąc w D skupiałem się na szukaniu syfu ;p i kto szuka, ten znajdzie:
- wiocha:
- rower...
- motoryzacja (bardzo wczesny Multicar):
- miejskie rudery i podwórka....
Dziady! ;p
Dla uczciwości parę pozytywów:
... i rowerzystki... takie "borsuczki" zaledwie 2 km dalej, po drugiej stronie Nysy, w życiu na rower nie wsiędą...
Parę metrów później niemalże na nią wpadłem :D nieumyślnie ;p albowiem nagle się zatrzymała na pustym przejeździe rowerowym. ;]
Nawet coś tam na mnie warknęła. ;p
No i jeszcze niemiecko-dolnoserbołużyckie tabliczki:
Nie wiem, dlaczego nikt się nie interesuje zagadnieniem serbo-łużyczan, a zaraz będzie za późno, te dwujęzyczne tabliczki to bardziej symbol ich historii niźli odpowiedź na potrzeby tychże.
XX wiek zasymilował ich przemożnie, niebawem pozostaną tylko słowiańskie nazwiska, oczywiście powoli zanikające z powodu małżeństw mieszanych z przeważającym żywiołem niemieckim...
A mało kto wie, że to są/byli nasi najbliżsi (przynajmniej językowo) krewni... mieszkają tam od ponad 1OOO lat, przetrwali liczne akcje germanizacyjne, aż teraz, współcześnie, zanikają ostatecznie pomimo bodaj największej w swej historii wolności...
Gdyby Mieszko I albo B. Chrobry bardziej się rozpędził, to niechybnie by ich wchłonął do swojego państwa i z czasem by się zasymilowali w wyłaniający się stopniowo naród polski. Brakowało bardzo niewiele...
A z drugiej strony - dlaczego Słowianie/ Polacy z Ziem Odzyskanych dali się powszechnie (acz z wyjątkami) zgermanizować jeszcze w średniowieczu, na krótko po zaborze tych ziem przez prusaków...?
I jeszcze takie przemyślenie moje (nigdzie o nim nie czytałem jakoś) - gdy po 1945 wysiedlano niemców z Ziem Odzyskanych de facto wysiedlano (w znacznej mierze) zgermanizowanych Słowian... którzy, notabene, walczyli podczas II WŚ ze swoimi (naszymi) krewnymi po drugiej stronie barykady...
W planach mam nawiedzenie cmentarzy na tych ziemiach i szukanie slowiańskich nazwisk.
Owego dnia szukałem tychże na szyldach (nie znalazłem) tudzież na domofonach (było kilka: "ROZYCKI", "NOWAK" i jeszcze jakieś, ale zapomniałem już. ;p). Aczkolwiek trudno stwierdzić, czy to nie współcześni emigranci z PL...
Miało być krótko... ;)
W drodze powrotnej:
- wjazd do PL... mówisz Łęknica, myślisz: wielki bazar:
... tudzież "damy" łapiące stopa wzdłuż drogi, zaraz za miasteczkiem...
Ciekawe przybytki we wsi Buczyny, trzeba by kiedyś nawiedzić:
Jakkolwiek jakichkolwiek Łużyczan po polskiej stronie od zakończenia II WŚ już nie ma...
I tyle, później już tylko bzdety. ;p
Wypadzik w prasłowiańskie ziemie dolnych serbołużyczan, pod tymczasową okupacją niemiecką. ;))
Granica przekroczona w Przewozie, ale najpierw malutka Lutynka i jej zwykły-niezwykły kościółek (starszy od innych w okolicy i słowiańskiej roboty, co wywołało ponoć konsternację wśród niemieckich badaczy tematu...
Tamże:
Dach może i odremontowany, ale nijak nie podobny do oryginału... :/
Też tamże. ;)
No i jesteśmy w Przewozie:
a następnie na drodze rowerowej z Przewozu do Łęknicy, ino że po tamtej stronie Nysy...
Chyba nawet więcej jak 10, bo Huragan dał się zaskoczyć...no dobra, ja też. ;p
Później takie zjazdy i podjazdy (zbocza pradoliny Nysy) zaskakiwały mnie jeszcze kilkukrotnie a raz nawet na dole szybkiego zjazu pomyliłem skręty i wylądowałem z impetem w polu (w skibach ziemi ornej ;] ).
Tradycyjnie będąc w D skupiałem się na szukaniu syfu ;p i kto szuka, ten znajdzie:
- wiocha:
- rower...
- motoryzacja (bardzo wczesny Multicar):
- miejskie rudery i podwórka....
Dziady! ;p
Dla uczciwości parę pozytywów:
... i rowerzystki... takie "borsuczki" zaledwie 2 km dalej, po drugiej stronie Nysy, w życiu na rower nie wsiędą...
Parę metrów później niemalże na nią wpadłem :D nieumyślnie ;p albowiem nagle się zatrzymała na pustym przejeździe rowerowym. ;]
Nawet coś tam na mnie warknęła. ;p
No i jeszcze niemiecko-dolnoserbołużyckie tabliczki:
Nie wiem, dlaczego nikt się nie interesuje zagadnieniem serbo-łużyczan, a zaraz będzie za późno, te dwujęzyczne tabliczki to bardziej symbol ich historii niźli odpowiedź na potrzeby tychże.
XX wiek zasymilował ich przemożnie, niebawem pozostaną tylko słowiańskie nazwiska, oczywiście powoli zanikające z powodu małżeństw mieszanych z przeważającym żywiołem niemieckim...
A mało kto wie, że to są/byli nasi najbliżsi (przynajmniej językowo) krewni... mieszkają tam od ponad 1OOO lat, przetrwali liczne akcje germanizacyjne, aż teraz, współcześnie, zanikają ostatecznie pomimo bodaj największej w swej historii wolności...
Gdyby Mieszko I albo B. Chrobry bardziej się rozpędził, to niechybnie by ich wchłonął do swojego państwa i z czasem by się zasymilowali w wyłaniający się stopniowo naród polski. Brakowało bardzo niewiele...
A z drugiej strony - dlaczego Słowianie/ Polacy z Ziem Odzyskanych dali się powszechnie (acz z wyjątkami) zgermanizować jeszcze w średniowieczu, na krótko po zaborze tych ziem przez prusaków...?
I jeszcze takie przemyślenie moje (nigdzie o nim nie czytałem jakoś) - gdy po 1945 wysiedlano niemców z Ziem Odzyskanych de facto wysiedlano (w znacznej mierze) zgermanizowanych Słowian... którzy, notabene, walczyli podczas II WŚ ze swoimi (naszymi) krewnymi po drugiej stronie barykady...
W planach mam nawiedzenie cmentarzy na tych ziemiach i szukanie slowiańskich nazwisk.
Owego dnia szukałem tychże na szyldach (nie znalazłem) tudzież na domofonach (było kilka: "ROZYCKI", "NOWAK" i jeszcze jakieś, ale zapomniałem już. ;p). Aczkolwiek trudno stwierdzić, czy to nie współcześni emigranci z PL...
Miało być krótko... ;)
W drodze powrotnej:
- wjazd do PL... mówisz Łęknica, myślisz: wielki bazar:
... tudzież "damy" łapiące stopa wzdłuż drogi, zaraz za miasteczkiem...
Ciekawe przybytki we wsi Buczyny, trzeba by kiedyś nawiedzić:
Jakkolwiek jakichkolwiek Łużyczan po polskiej stronie od zakończenia II WŚ już nie ma...
I tyle, później już tylko bzdety. ;p
Komentarze
Cytując klasyka powiem tak: nie wiem, nie wiem, nie znam się, no zarobiony jestem. ;) Poza tym to nie moja epoka. Nie mniej, nie będę odbierał Ci przyjemności z buszowania po portalach, leksykonach, literaturze fachowej, aby zgłębić ten temat. ;)
romulus83 - 20:10 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj
z tym rozpędem w pole ;) czasem tak wychodzi kiedy zabawa jest zbyt dobra ;/
RamzyY - 00:22 sobota, 12 kwietnia 2014 | linkuj
W średniowieczu była nieco inna mentalność, i inna świadomość opinii publicznej. Poza tym Prusacy byli później, w XVIII w., od hegemonii państwa Fryderyka Wielkiego. W średniowieczu to się nazywało bodajże Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego (I Rzesza). Zdaje się, że naszym władcom też za bardzo nie zależało, ani na Dolnym Śląsku, ani na Łużycach, skoro przez szereg stuleci nie mieliśmy tam żadnej aktywności militarnej, poza Wojnami Husyckimi w XV w., po stronie Czechów.
romulus83 - 22:48 środa, 9 kwietnia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!