Przemoknięte serca miast i podsumowania z poprzedniej Morsownii /Hrgn/
Czwartek, 25 października 2018
Kategoria Standardowo
kilosy: | 6.28 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tak mi się skojarzyło... ;))
Za każdym razem, gdy jestem w tym nowym igloo, łypałem przez okno upewnić się, czy góry stoją na swoim miejscu.
Ale tym razem nie stały... ani rano, ni w wieczór, ni w południe... Pozdro dla deszczowych chmur. ;p
Dziś znów chędożenie igloo i deszcze. Późnym wieczorem uznałem, że tak być nie będzie i pojechałem pojeździć, na szczęście padało niewiele. Za to wiele wiało. Bez zdjęć, bo wszystko było czarne. ;]
Korzystając z wolnych mocy przerobowych - małe podsumowanie mojej działalności ze Starej Morsownii:
- przeżyte ponad 32 lata (mało kto wie, ale niecałe 4 pierwsze lata życia przeżyłem w mieście, choć nie wspominam tego najlepiej ;)) );
- przejechane rowerami: 81 003,85 km (liczone od 17. urodzin).
Ponadto przedstawiam domorosłym teoretykom szacunku dla przyrody moje eko-statystyki z 2018 r.:
- posadzone jedno drzewo ;p (ale uschło :D )
- zebrane wśród pól, lasów i przystanków 183,5 puszki (i spieniężone na 9,10 PLN) ;p
- takoż zebrane ponad 40 butelek po bro (i spieniężone powyżej dychacza) ;p
- zebrane z dróg 3 wkręty i 2 gwoździe;
- sporo szkieł i plastików zebranych na łonie natury.
Generalnie "na pusto" z wycieczek nie wracam. A co Wy zrobiliście poza "własnym nosem" i strzępieniem klawiatury? ;>
Pierwszy dzień życia w Jeleniej Górze /36er/
Środa, 24 października 2018
Kategoria Mono, Nielicho
kilosy: | 3.48 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i jak tam, cepry :D jakie macie widoczki koło domu? ;p
Bo w Nowej Morsownii, gdy mrokiem skryła się Kotlina i rozpierzchły się chmury, oto słońce, dotąd w deszczu niebyłe, swym ostatniem tchnieniem wystrzeliło wprost na grzbiet Karkonoszy, świeżym puchem zbielony, z rzadka upstrzony drobnym chmur pierzem, które wichrem gnane, iście przelewały się ponad górotworem.
;p
I wiedział wtedy Mors, że dobrze się przeprowadził. ;p

Mors. Nowe porządki. ;D
Porządki (i rEVITAlizacje) czyniłem także w nowym igloo, stąd tak nikczemny dystans.
Jednakże, ten mały dystans dla człowieka, to wielki krok dla morskości, że tak sobie klasykiem gębę wytrę. ;)))
Skądinąd, pierwszy wyjazd na mono zakończył się falstartem, bo pedały w mono miałem tak zajechane, że nie szło jechać. Jeden jest rozdupczony, ekhm, i ma olbrzymie luzy...

a drugi wygląda względnie, ale ma tak rozwalone łożysko, że co chwilę pedałko się blokuje - a monocyklista katapultuje, ;ppp
Już nad morzem tak się męczyłem. :) Ale teraz to już naprawdę musiałem dokonać ostatecznego rozwiązania kwestii pedalskiej ;)) i wybuliłem 15 zeta na funkiel nówki nieśmigane. ;p
Ale jak teraz się śmiga!! Ledwo wyrabiam na zakrętach! ;)

Ten dom mnie rozbraja - tak nisko i blisko rzeki (Kamienna) słynącej ze swoich powodziowych możliwości. Ślad na elewacji mówi sam za siebie...
Ostatni dzień w lubuskim /Hrgn/
Wtorek, 23 października 2018
kilosy: | 5.38 | gruntow(n)e: | 1.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wypełniły się dni i spakowałem walizki. A raczej worki na śmieci - skądinąd adekwatnie do zawartości. ;))
Niebo cały dzień płakało, a wiatr wył i zawodził. ;p I to do tego stopnia, że aż mi przewrócił Huragana pod sklepem. ;p Huragan przeciwko Huraganowi??? O_O
Pakowałem się zarówno w Morsownii 1.2 jak i w 1.1, gdzie był sam kotek, który jakby tknięty niewidzialnym przeczuciem, nie wypuszczał mnie z "rąk" o_O a jak się nie dało, to wskakiwał mi na plecy, co przedłużyło pakowanie nieziemsko. ;p
Drobnicy uzbierało mi się tyle, że chwilami się cieszyłem, że sporą część straciłem w pożarze. ;)))
Plan opiewał na ładną pożegnalną wycieczkę dzisiaj, a wyszło jak zwykle, czyli przeciągające się pakowanie na ostatnią chwilę. No i ten deszcz i huragan na dobitkę.
Jutro rano wyjazd...

Niebo cały dzień płakało, a wiatr wył i zawodził. ;p I to do tego stopnia, że aż mi przewrócił Huragana pod sklepem. ;p Huragan przeciwko Huraganowi??? O_O
Pakowałem się zarówno w Morsownii 1.2 jak i w 1.1, gdzie był sam kotek, który jakby tknięty niewidzialnym przeczuciem, nie wypuszczał mnie z "rąk" o_O a jak się nie dało, to wskakiwał mi na plecy, co przedłużyło pakowanie nieziemsko. ;p
Drobnicy uzbierało mi się tyle, że chwilami się cieszyłem, że sporą część straciłem w pożarze. ;)))
Plan opiewał na ładną pożegnalną wycieczkę dzisiaj, a wyszło jak zwykle, czyli przeciągające się pakowanie na ostatnią chwilę. No i ten deszcz i huragan na dobitkę.
Jutro rano wyjazd...
Durnie przy urnie ;) i rozpracowana pracownia /Hrgn 20-22.X.2018/
Poniedziałek, 22 października 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 40.30 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |

O wyborach szkoda gadać. ;p
Może tylko dla rozluźnienia powiem, że sporo wyborców skorzystało z prawa dopuszczającego dopiski na karcie do głosowania - tylu wulgaryzmów jeszcze się nie naczytałem. ;]
A! po zakończeniu prac komisji (o 4 nad ranem) miałem miłą niespodziankę - pierwszy w tym roku przymrozek (i szron). :) A w dzień było 12*, bezwietrznie i w miarę słonecznie... :>
Szukałem ostatnimi czasy dla Greka mieszkającego w Nowej Morsownii jego pobratymca ze Starej Morsownii i oto dziś go znalazłem w swej klimatycznej pracowni malarskiej - niestety, artykuł jest sprzed 11 lat, a od tego czasu bardzo dużo się zmieniło, niestety - in minus...
A na dole kamienicy stoi trójkołowy rower tegoż jegomościa:

Najwyraźniej nawet trójkołowce kradną... o_O
I jeszcze takie tam pod sklepem:

- nie tylko dwa siodełka, ale i podwójna kierownica (uchwyt) tudzież dodatkowe podnóżki. :> O do tego przeładowana kierownica- istna gratka dla K78. ;p
Przedwyborczy 1‰ /Kross/
Niedziela, 21 października 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.94 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie to, żebym sobie chlapnął pod liczenie głosów - chodzi mi o 1 promil dystansu brakującego do założonego celu. ;)
Najbardziej mi się dzisiaj podobało śpiewanie w kościele frazy "prawo i sprawiedliwość" - z małych liter, jako wartości uniwersalne, więc ciszy wyborczej nie łamie. ;)))
Jedna z ostatnich wycieczek po lubuskim... dziś padło na Witków, Kartowice i okolice.
Wieża rycerska z XIV w. w Witkowie:

Tamże (folwark/postPGRowskie ruiny):


Koło Kartowic:

Pięknie, co nie? Jeszcze gdyby tylko tak wyciąć tę zieloną śmierć... ;)))
Widziałem dziś jedną siksę i jednego Sebę na letniaka. ;]
A teraz komisja wyborcza. Nocna zmiana - pozdro dla kumatych. ;))
Najbardziej mi się dzisiaj podobało śpiewanie w kościele frazy "prawo i sprawiedliwość" - z małych liter, jako wartości uniwersalne, więc ciszy wyborczej nie łamie. ;)))
Jedna z ostatnich wycieczek po lubuskim... dziś padło na Witków, Kartowice i okolice.
Wieża rycerska z XIV w. w Witkowie:

Tamże (folwark/postPGRowskie ruiny):


Koło Kartowic:

Pięknie, co nie? Jeszcze gdyby tylko tak wyciąć tę zieloną śmierć... ;)))
Widziałem dziś jedną siksę i jednego Sebę na letniaka. ;]
A teraz komisja wyborcza. Nocna zmiana - pozdro dla kumatych. ;))
58 kkm na Krossie
Sobota, 20 października 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 69.10 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
100 kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, dziś przekroczyłem 58 kkm, czyli do celu zostało 42%.
Takie tam wieczorem, sprawdzić, czy skończyli remont DW 297 we Wrociszowie (przed Nową Solą). Skończyli, wszak wybory... ;)
Dojazd za widnego i nawet trochę z wiatrem, trochę ze słońcem, a powrót dokładnie odwrotny ;]
Tzn. bez wiatru, zgodnie z prognozami, ale za to z mżawką, której na 94% miało nie być. ;]
Nareszcie rozbierają linię kolejową nr 371, nieczynną od ponad 20 lat... i przez tyle lat szyny niepotrzebnie sterczały w kilku miejscach drogi, paranoja...

Po śladzie tej linii ma być utworzona wielka DDRka. Ale to już nie za moich czasów...
A na koniec dedykacja dla T-kinga. ;p

Zwracam uwagę, jak wiele firm i instytucji się w to zaangażowało...
Niniejszym była to 1000. wycieczka w kategorii "Nielicho". ;))
Ciekawostka: po tym wpisie mam równe 57 000,00 km na BS - co do 10 metrów. O tyle ciekawe, że wyszło tak zupełnym przypadkiem. :O
Takie tam wieczorem, sprawdzić, czy skończyli remont DW 297 we Wrociszowie (przed Nową Solą). Skończyli, wszak wybory... ;)
Dojazd za widnego i nawet trochę z wiatrem, trochę ze słońcem, a powrót dokładnie odwrotny ;]
Tzn. bez wiatru, zgodnie z prognozami, ale za to z mżawką, której na 94% miało nie być. ;]
Nareszcie rozbierają linię kolejową nr 371, nieczynną od ponad 20 lat... i przez tyle lat szyny niepotrzebnie sterczały w kilku miejscach drogi, paranoja...

Po śladzie tej linii ma być utworzona wielka DDRka. Ale to już nie za moich czasów...
A na koniec dedykacja dla T-kinga. ;p

Zwracam uwagę, jak wiele firm i instytucji się w to zaangażowało...
Niniejszym była to 1000. wycieczka w kategorii "Nielicho". ;))
Ciekawostka: po tym wpisie mam równe 57 000,00 km na BS - co do 10 metrów. O tyle ciekawe, że wyszło tak zupełnym przypadkiem. :O
18 przełożeń i tylko jedna przerzutka :) (tuning Huragana)
Czwartek, 18 października 2018
Kategoria Standardowo
kilosy: | 18.20 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Huraganowi stuknęło 20 040 km i przyszedł czas na wymianę korby. Do tej pory popylał na fabrycznej: 2 tarcze (38 i 48T), no a z tyłu 6 rzędowy wolnobieg. :) Całe 12 biegów do dyspozycji. ;]
W związku z przePROwadzką w góry (prawie) uznałem, że bez młynka się nie obędzie i szukałem korby tak około 42/30T, ale wybór dwurzędówek okazuje się być bardzo mały, praktycznie tylko szosowe typu 52/30 i ewent. terenowe typu 34/24, toteż ostatecznie stanęło na przebudowie roweru na klasyczną, MTBowską korbę 48/38/28. Najlepsze jest to, że wyciepałem przednią przerzutkę i zakładać jej nie zamierzam. :D Na nizinach będę rzadko, a jak już, to na 48T, po Jeleniej i innych pagórkach na 38T a w prawdziwych górach na 28T. Przy tak wyraźnie rozgraniczonych strefach geograficznych, to będą średnio dwie zmiany biegów z przodu dziennie, co bez trudu można wykonać ręcznie/płetwnie. :D
No i w dalszym ciągu jeżdżę tylko z jednym hamulcem. ;p Jak widać, rower objechał pół świata (20kkm) i jakoś żyję. ;p Choć teraz będzie ciężej...
Niestety, dodatkowa tarcza to większa masa, więc chyba powrócę do oryginalnego siodła kolarskiego od Rometa (aktualne jest żelowe). ;p
Rzecz ciekawa - do serwisu dojechałem normalnie (tzn. jak na Huragana ;p ) a odebrałem rower z kapciem :> oczywiście serwisant mi godo, że to ni un. :> A nie było to żadne rozszczelnienie - dziura, jak w budżecie Nowoczesnej!
Policzyli mi za dętkę, ale wymiana niby gratis. ;>
No i jeszcze zaległa anegdota z mojego nowego igloo: mój sąsiad wraz z jego funflem Grekiem (obaj 70+) są zachwyceni moim Huraganem :D
Niech ktoś poda Katanie szklankę wody i czytajcie dalej. :)
Rozpływali się w zachwytach nie tylko mi to mówiąc, co można by poczytać jako niekoniecznie autentyczną grzeczność, ale także zupełnie na osobności, gdy nie wiedzieli, że ich słyszę. :D:D
I co miałem robić? Udawać Greka? ;))



Dystans z dni: 16-18.X.2018
W związku z przePROwadzką w góry (prawie) uznałem, że bez młynka się nie obędzie i szukałem korby tak około 42/30T, ale wybór dwurzędówek okazuje się być bardzo mały, praktycznie tylko szosowe typu 52/30 i ewent. terenowe typu 34/24, toteż ostatecznie stanęło na przebudowie roweru na klasyczną, MTBowską korbę 48/38/28. Najlepsze jest to, że wyciepałem przednią przerzutkę i zakładać jej nie zamierzam. :D Na nizinach będę rzadko, a jak już, to na 48T, po Jeleniej i innych pagórkach na 38T a w prawdziwych górach na 28T. Przy tak wyraźnie rozgraniczonych strefach geograficznych, to będą średnio dwie zmiany biegów z przodu dziennie, co bez trudu można wykonać ręcznie/płetwnie. :D
No i w dalszym ciągu jeżdżę tylko z jednym hamulcem. ;p Jak widać, rower objechał pół świata (20kkm) i jakoś żyję. ;p Choć teraz będzie ciężej...
Niestety, dodatkowa tarcza to większa masa, więc chyba powrócę do oryginalnego siodła kolarskiego od Rometa (aktualne jest żelowe). ;p
Rzecz ciekawa - do serwisu dojechałem normalnie (tzn. jak na Huragana ;p ) a odebrałem rower z kapciem :> oczywiście serwisant mi godo, że to ni un. :> A nie było to żadne rozszczelnienie - dziura, jak w budżecie Nowoczesnej!
Policzyli mi za dętkę, ale wymiana niby gratis. ;>
No i jeszcze zaległa anegdota z mojego nowego igloo: mój sąsiad wraz z jego funflem Grekiem (obaj 70+) są zachwyceni moim Huraganem :D
Niech ktoś poda Katanie szklankę wody i czytajcie dalej. :)
Rozpływali się w zachwytach nie tylko mi to mówiąc, co można by poczytać jako niekoniecznie autentyczną grzeczność, ale także zupełnie na osobności, gdy nie wiedzieli, że ich słyszę. :D:D
I co miałem robić? Udawać Greka? ;))



Dystans z dni: 16-18.X.2018
Mors-kie oko Krossa tuczy (serwis)
Środa, 17 października 2018
Kategoria Standardowo
kilosy: | 47.40 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pomyślałem, że trzeba podpicować Krossa przed przeprowadzką do Jeleniej, żeby nie było wstydu w przypadku spotkania pewnej jeleniogórskiej Olimpijki jeżdżącej rowerami tejże marki. :)
Mianowicie miałem luzy na korbie - dokręcanie na nic się nie zdało, wymiany wymagał wkład suportu, nieźle sponiewierany przez solne kąpiele - słabo już się kręcił i zgrzytał.
Całe dzisiejsze serwisowanie obserwowałem z bliska, pacząc serwisantowi po rękach i tłumacząc, co źle robi. :D
A zabawy było chyba na godzinę, bo nie szło ściągnąć korb (uszkodzony gwint, dziwna sprawa), więc pozostało wybijanie ich radzieckim czujnikiem (młotem). A i to nie szło, dopiero jak zawołali większego osiłka, to poszło, ale przetarcia doznał spód (mufa), a całym rowerem miotało, jak szatan przysłowiową lawetą. Wolałbym tego nie widzieć... :(((
SuportStats:
I (oryginalny, łożyska kulkowe): 21 kkm, ok. 11 lat
II (zamiennik, łożyska maszynowe): 37 kkm, ok. 8 lat
Ponadto wzięliśmy się za przednią piastę, która od dawna ma luzy... na które nie było rady. :>
Raz była wymieniana oś i 2 czy 3 razy dokręcana, a luz błyskawicznie się odradzał. ;>
Tym razem piasta została wyregulowana za mocno - koło nie ma luzu, ale kręci się z lekkim oporem, i teoretycznie jak się wyrobi, to będzie w sam raz. Ponoć tak się robi, ale pierwsze słyszę...
Przebieg Krossa do serwisu: 57.925,34 km.
Rower jeździ teraz jak ta lala: na prostej jedzie na wprost, na zakrętach skręca dokładnie tak, jak chcę, a na wybojach miota nim o połowę mniej, no i trochę łatwiej się pedałuje, pomimo ściśniętej piasty. K78 może mi tylko zazdrościć. ;))
Powrót na dwa rowery (Huragan wleczony, bo lżejszy), gdyż oba były robione.
Wpis obejmuje przebiegi użytkowe w dn. 15-17.X.2018.
Foto na dziś - wojskowe motóry, rzadki widok:

/literki UK nie mają nic wspólnego z Ukrainą ani z Unitedowanym Kingdomem. U - pojazd wojskowy, K - motór bądź traktór wojskowy/
Mianowicie miałem luzy na korbie - dokręcanie na nic się nie zdało, wymiany wymagał wkład suportu, nieźle sponiewierany przez solne kąpiele - słabo już się kręcił i zgrzytał.
Całe dzisiejsze serwisowanie obserwowałem z bliska, pacząc serwisantowi po rękach i tłumacząc, co źle robi. :D
A zabawy było chyba na godzinę, bo nie szło ściągnąć korb (uszkodzony gwint, dziwna sprawa), więc pozostało wybijanie ich radzieckim czujnikiem (młotem). A i to nie szło, dopiero jak zawołali większego osiłka, to poszło, ale przetarcia doznał spód (mufa), a całym rowerem miotało, jak szatan przysłowiową lawetą. Wolałbym tego nie widzieć... :(((
SuportStats:
I (oryginalny, łożyska kulkowe): 21 kkm, ok. 11 lat
II (zamiennik, łożyska maszynowe): 37 kkm, ok. 8 lat
Ponadto wzięliśmy się za przednią piastę, która od dawna ma luzy... na które nie było rady. :>
Raz była wymieniana oś i 2 czy 3 razy dokręcana, a luz błyskawicznie się odradzał. ;>
Tym razem piasta została wyregulowana za mocno - koło nie ma luzu, ale kręci się z lekkim oporem, i teoretycznie jak się wyrobi, to będzie w sam raz. Ponoć tak się robi, ale pierwsze słyszę...
Przebieg Krossa do serwisu: 57.925,34 km.
Rower jeździ teraz jak ta lala: na prostej jedzie na wprost, na zakrętach skręca dokładnie tak, jak chcę, a na wybojach miota nim o połowę mniej, no i trochę łatwiej się pedałuje, pomimo ściśniętej piasty. K78 może mi tylko zazdrościć. ;))
Powrót na dwa rowery (Huragan wleczony, bo lżejszy), gdyż oba były robione.
Wpis obejmuje przebiegi użytkowe w dn. 15-17.X.2018.
Foto na dziś - wojskowe motóry, rzadki widok:

/literki UK nie mają nic wspólnego z Ukrainą ani z Unitedowanym Kingdomem. U - pojazd wojskowy, K - motór bądź traktór wojskowy/
Przeminęło z wiatrem (powrót z Jeleniej z halnym w plecy) /Hrgn/
Niedziela, 14 października 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 118.10 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
No nareszcie dłuższa trasa zgrała się z wiatrem, i to nielichym, bo fenowym ("halnym").
A jak fen, to i skrajnie suche powietrze i abstrakcyjne temperatury: startując o 10 nad ranem z Jeleniej w połowie października spodziewać się można prędzej przymrozków niż "przyupałów", a były 22*C w cieniu! :OOO
Później przekroczyło nawet 25 w cieniu i 30 w słońcu!!! Co przy srogich podjazdach Pogórza dało mi nieźle popalić, pomimo jazdy na letniaka, oczywiście.

Takie sceny tylko w Jeleniej...

Wyjazd z miasta jak zwykle ciężki - patrząc cały czas za siebie...

To też na mieście. 100 metrów od międzynarodowej drogi E65. :)

Relikt na bazarku...

Krajobraz, jak po przejściu Huraganu ;)))
Żeby nie było za łatwo z tym wiatrem, to pojechałem trasą najbardziej pagórkowatą (na północ od Lubomierza)

/Tamże nakręcali "Sami swoi" tudzież parę innych filmów/
- droga tamże wiedzie na przełaj przez serię konkretnych wzgórz (grzbietów), bez żadnego trawersowania bokami i tego typu ściemy.
Na najostrzejszym podjeździe było ciężko nawet na najniższym przełożeniu (38:26 - brak młynka :/ ) i to mimo wiatru w plecy.

Emerytki na stromiźnie.

Typowy widok...

Dla Evity - ruiny (fragment) klasztoru Magdalenek w Nowogrodźcu. ;)
Dla 'oelka' - mokolotywka w Zebrzydowej:

Tamże, na stacji, odwiedziłem najstarszy bluszcz w PL: 150 lat. Nie widziałem go już parę lat, ale nic się nie zmienił. ;)


Ot, pnącze. ;)
Bydle praktycznie nie jest reklamowane, a nawet na miejscu nie ma jakiejkolwiek tabliczki info, ani drogowskazu. :/
No i jeszcze dedykacja dla mnie samego ;p

NRD-owski konkurent Żuka. Wielka rzadkość na wschodzie (względem NRD). ;)
A gdy w końcu doczłapałem do nizin, to ostatnie ~60 km było relaksem. Czasami wyjazd po bułki bardziej mnie zmęczył niż dzisiejsze 118 km. ;]
A jeśli dobrze pamiętacie, to Huragan nie ma już przedniej przerzutki, co nie znaczy, że cały czas jeżdżę na tarczy 38T - otóż biegi zmieniam sobie ręcznie. :D Po górach na 38T, a na nizinach przestawiam na 48T i tak już do domu. Przy takiej trasie, z wyraźnie wydzielonymi częściami płaskimi i górzystymi, taki patent ma sens - zyskuję na wadze roweru, praktycznie nic nie tracąc. ;p
Niniejszym był to 999. wpis w kategorii "Nielicho" ;) jak również przekroczyłem 2O OOO km na Huraganie. I wciąż jest na chodzie. ;p
Na koniec wrzucam powitanie. ;)

A jak fen, to i skrajnie suche powietrze i abstrakcyjne temperatury: startując o 10 nad ranem z Jeleniej w połowie października spodziewać się można prędzej przymrozków niż "przyupałów", a były 22*C w cieniu! :OOO
Później przekroczyło nawet 25 w cieniu i 30 w słońcu!!! Co przy srogich podjazdach Pogórza dało mi nieźle popalić, pomimo jazdy na letniaka, oczywiście.

Takie sceny tylko w Jeleniej...

Wyjazd z miasta jak zwykle ciężki - patrząc cały czas za siebie...

To też na mieście. 100 metrów od międzynarodowej drogi E65. :)

Relikt na bazarku...

Krajobraz, jak po przejściu Huraganu ;)))
Żeby nie było za łatwo z tym wiatrem, to pojechałem trasą najbardziej pagórkowatą (na północ od Lubomierza)

/Tamże nakręcali "Sami swoi" tudzież parę innych filmów/
- droga tamże wiedzie na przełaj przez serię konkretnych wzgórz (grzbietów), bez żadnego trawersowania bokami i tego typu ściemy.
Na najostrzejszym podjeździe było ciężko nawet na najniższym przełożeniu (38:26 - brak młynka :/ ) i to mimo wiatru w plecy.

Emerytki na stromiźnie.

Typowy widok...

Dla Evity - ruiny (fragment) klasztoru Magdalenek w Nowogrodźcu. ;)
Dla 'oelka' - mokolotywka w Zebrzydowej:

Tamże, na stacji, odwiedziłem najstarszy bluszcz w PL: 150 lat. Nie widziałem go już parę lat, ale nic się nie zmienił. ;)


Ot, pnącze. ;)
Bydle praktycznie nie jest reklamowane, a nawet na miejscu nie ma jakiejkolwiek tabliczki info, ani drogowskazu. :/
No i jeszcze dedykacja dla mnie samego ;p

NRD-owski konkurent Żuka. Wielka rzadkość na wschodzie (względem NRD). ;)
A gdy w końcu doczłapałem do nizin, to ostatnie ~60 km było relaksem. Czasami wyjazd po bułki bardziej mnie zmęczył niż dzisiejsze 118 km. ;]
A jeśli dobrze pamiętacie, to Huragan nie ma już przedniej przerzutki, co nie znaczy, że cały czas jeżdżę na tarczy 38T - otóż biegi zmieniam sobie ręcznie. :D Po górach na 38T, a na nizinach przestawiam na 48T i tak już do domu. Przy takiej trasie, z wyraźnie wydzielonymi częściami płaskimi i górzystymi, taki patent ma sens - zyskuję na wadze roweru, praktycznie nic nie tracąc. ;p
Niniejszym był to 999. wpis w kategorii "Nielicho" ;) jak również przekroczyłem 2O OOO km na Huraganie. I wciąż jest na chodzie. ;p
Na koniec wrzucam powitanie. ;)

Podgorska codziennosc ;) /12-13.X.2018, Hrgn/
Sobota, 13 października 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 41.80 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Doszlo juz do tego, ze wciepuje pierwsza w zyciu zbiorowke z gorskiego pobytu - czyli jest asymilacja. ;)
Po prawdzie nie ma co tez czaskac wpisow na sile, gdy wiekszosc czasu zajmuje sie swoim igloo, czego zasadniczo nie lubie...
Ale - czyz mozna narzekac, gdy siedzac na parapecie i uszczelniajac okna drugim okiem mozna gapic sie na gory??
Mozna. Jesli sie zagapi i spadnie. ;))
Co ciekawe, to nikt, tak w realu jak i w netach, nie zapytal mnie, czy mam widok z mieszkania na gory... Mam, ale minimalny. :p
Swoja droga siedzac po poludniu w oknie autentycznie sie przegrzalem - w polowie pazdziernika, u stop gor! :>
Rowerem jezdzilem glownie uzytkowo po miescie i nie wspominam tego najlepiej. Mijani piesi i kierowcy tym bardziej. ;)))
Ciekawym odkryciem byla oaza plaskosci (potrzebna do jazdy bezhamulcowej Krossem) oraz wiejskosci, potrzebna by odpoczac od zgielku
tak wielkiego (jak na mnie :p) miasta: oto ul. Nadbrzeżna - ponad 2 km ciszy, a wrecz wiochy (kury, traktóry!) wzdluz rzeki Kamienna, dla ktorej jest to chyba jedyna w zyciu okazja do wyciszenia - pare km w gore jest to dziki, gorski potok...

A rownolegle biegnie DK 3 oraz glowna arteria miasta, ktora na tym odcinku ma kilka razy sygnalizacje swietlna w pagorkowatym rejonie, brrr! ;)
Wlasnie ruszyl przetarg na odbudowe tej cichej uliczki, wiec Kross bedzie mial tu swoj nizinny azyl. ;)
Takie tam z dzielnicy Zabobrze:

po lewej Gora SzybowcowaSzybowcowa, po prawej Łysa Góra...
A wieczorem zaatakowalem gore Godzisz (506m), ktora jest o tyle fajna, ze dzika, bez szlakow, i mozna ja sobie odkryc. ;)

Po prawej Śnieżka a po lewej ruiny Celwiskozy. Rzec by mozna: takie tam kolo domu. :)
A tu slynna wycinka wzdluz torow - czasami 15 metrow oznacza forsowanie niezlego wzgorza...

/w tle Stare Miasto/
Drwale utrudzili sie tak bardzo, ze zostawili po sobie mnostwo puszek i innych smieci. :/ Oczywiscie ile moglem, to zabralem...
Po prawdzie nie ma co tez czaskac wpisow na sile, gdy wiekszosc czasu zajmuje sie swoim igloo, czego zasadniczo nie lubie...
Ale - czyz mozna narzekac, gdy siedzac na parapecie i uszczelniajac okna drugim okiem mozna gapic sie na gory??
Mozna. Jesli sie zagapi i spadnie. ;))
Co ciekawe, to nikt, tak w realu jak i w netach, nie zapytal mnie, czy mam widok z mieszkania na gory... Mam, ale minimalny. :p
Swoja droga siedzac po poludniu w oknie autentycznie sie przegrzalem - w polowie pazdziernika, u stop gor! :>
Rowerem jezdzilem glownie uzytkowo po miescie i nie wspominam tego najlepiej. Mijani piesi i kierowcy tym bardziej. ;)))
Ciekawym odkryciem byla oaza plaskosci (potrzebna do jazdy bezhamulcowej Krossem) oraz wiejskosci, potrzebna by odpoczac od zgielku


A rownolegle biegnie DK 3 oraz glowna arteria miasta, ktora na tym odcinku ma kilka razy sygnalizacje swietlna w pagorkowatym rejonie, brrr! ;)
Wlasnie ruszyl przetarg na odbudowe tej cichej uliczki, wiec Kross bedzie mial tu swoj nizinny azyl. ;)
Takie tam z dzielnicy Zabobrze:

po lewej Gora SzybowcowaSzybowcowa, po prawej Łysa Góra...
A wieczorem zaatakowalem gore Godzisz (506m), ktora jest o tyle fajna, ze dzika, bez szlakow, i mozna ja sobie odkryc. ;)

Po prawej Śnieżka a po lewej ruiny Celwiskozy. Rzec by mozna: takie tam kolo domu. :)
A tu slynna wycinka wzdluz torow - czasami 15 metrow oznacza forsowanie niezlego wzgorza...

/w tle Stare Miasto/
Drwale utrudzili sie tak bardzo, ze zostawili po sobie mnostwo puszek i innych smieci. :/ Oczywiscie ile moglem, to zabralem...