thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Prawie Tour de Kotlina Jeleniogórska /Kross/

Niedziela, 4 sierpnia 2019
kilosy:47.03gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Prawie robi różnicę - odpuściłem sobie tylko część północną Kotliny, bo raczej nie daje szans na przejazd bezhamulcowy. ;) No może w środku nocy...
W Łomnicy i okolicy, oraz w Mysłakowicach i okolicach ;) popełniłem więcej dygresji niż Jaro w typowym przemówieniu. ;)) Zapoznałem parę nowych ciapków, Maluchów, domów przysłupowych i bród na Łomnicy (w sensie, że na takiej rzece, chociaż brud we wsi Łomnica też widziałem ;)) ):


Zamknięte i "zabite dechami" xDD

Skądinąd w tym sklepiku (w Mysłakowicach) pracuje miss uniwersum sklepikarek O_O jak ktoś ma poniżej 30 lat, to polecam. ;p

No i jeszcze dedykacja dla naszego dewelopera ;))

Mają rozmach....

Generalnie nic ciekawego. ;) Za to w poniedziałek była petarda - szykujcie ściereczki do okularów i monitorów. ;)

Na góry naszły chmury, a chwilami nadchodziły i na mnie, ale spadło dosłownie kilka kropel.
Gdy wchodziłem już do igloo, to coś tam na niebie się trochę chmurzyło, a nie skończyłem jeszcze polerować chromów po wycieczce, a za oknem zrobiło się już sino i ściana wody. o_O

Baza Pod Ponurą Małpą /Kross/

Sobota, 3 sierpnia 2019
kilosy:37.00gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Najbardziej stroma ulica, jaką znam (Naumowicza, w Szklarskiej Porębie) :)
Najbardziej stroma ulica, jaką znam (Naumowicza, w Szklarskiej Porębie) :) © Morsowy

Zmienność pogody ostatnio nieźle mi się naprzykrza, a sprawę dobijają jeszcze bardziej zmienne prognozy - oczywiscie bez większej korelacji z rzeczywistością. ;]
Trudno zaplanować objazd komina, a co dopiero coś zaszaleć..
Dziś padło na Szkl. Por. Średnią i tytułową bazę, która ożywa chyba tylko raz w roku - gdy odbywa się tam rzępolenie ;)) /tj. przegląd piosenki turystycznej/

Stare pole namiotowe z ciekawą lokalizacją i historią w zestawieniu z reklamą kolejnego, za przeproszeniem, "resortu" - bez historii i bez ciekawej lokalizacji. ;]

Przy okazji  podziwiałem, jak cepry parkują przy mojej ulubionej (bo najstromszej) ulicy -  niektórzy chyba już tam zostaną. ;]
Niestety, na górze drogę blokowała Strasz Miejska, więc wolałem nie łamać zakazu wjazdu (w górę). Tym razem zdjęcia dobrze oddają stromiznę tej drogi - foto tytułowe, plus to:

Coś pięknego, ciężko wejść i zejść samemu, a co dopiero z rowerem. ;) T. to ja tam nie widzę. ;))

Za to na "szczycie" pojechałem w lewo, niewiele łagodniejszą ul. Kołłątaja (razem z tym po betonowych płytach, tworzą pakiecik rzędu 1/3 Przeł. Karkonoskiej, więc wiedz, że coś się dzieje. Tzn. tu jest bardziej stromo niż na PK(!), ino za krótko, żeby umrzeć. ;)
Z ulicy Kołłątaja są już konkretne widoki na Karkonosze, tylko że w 95% pozasłaniane przez badyle. ;pp Odsłonięty widok jest tylko na przedgórze:


Następnie oczywiście sprowadzanie do DK3 ;p (buty się ślizgają na każdym kamyku - nawet na betonie!) i udało się zjechać do Kotliny bezhamulcowo... ale nie bezdeszczowo. :/
Złapało mnie w Sobieszowie - schronić się przed deszczem na mieście to nie sztuka, sztuką jest wracać po mokrym i nie usyfić roweru. ;]


Pierwszy raz widziałem "Odrodzenie" z Kotliny (!). Akurat tego dnia był ścig rowerowy na Odrodzenie, ale zbojkotowałem go, nawet jako kibic - raz, że trasa jakaś wydziwiana, a dwa, że jakbym zobaczył wprowadzanie rowerów, to bym nie wytrzymał. ;pp :)

Mors na tropach śniegu - Szklarska Poręba (z)Dolna /Hrgn/

Piątek, 2 sierpnia 2019
kilosy:46.71gruntow(n)e:0.30
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho
Witam...

/nawet kamerę dorysował ;) / Miejsce o tyle wartościowe, że tuż obok widać Śnieżne Kotły, w których - klikajcie sobie co chcecie - wciąż widzę śnieg!! *-*


Podjechałem do Szklarskiej, przyjrzeć się sprawie z bliska, ale akurat naszły chmury. :((
Taka tam linia kolejowa...
Taka tam linia kolejowa... © Morsowy
Dodatkowo, w lewym dolnym rogu mamy kawałek pola najwyżej położonego w Szklarskiej, a chyba i w całych Karkonoszach. *-*

Ale jeżdżenie po Sz.P. to wartość sama w sobie. Dziś po raz pierwszy wjechałem do Dolnej z wiatrem w plecy, a i tak się ujechałem i przegrzałem (przy 22*C). Frustrujące to jest w kontekście, ze to najniższa dzielnica Sz.P., no ale kończy się ona na 600+, tj. 250 powyżej widocznej na horyzoncie Kotliny Jeleniogórskiej...

Remontują (nareszcie!) elewację kościółka w Dolnej, tudzież drogę, jednocześnie:

Tu widok na górski szpital:

A tutaj do niedawna był jeden z lepszych widoków na Śnieżne Kotły... ://


W drodze powrotnej pierwszy raz trafiłem na żeńską ekipę kolarską. 4 kolarki na kolarkach. ;)
Wyprzedziły mnie ;p ale to było na płaskim, poza tym ze zdjęcia widać, że spokojnie je doszedłem. ;pp



A ci tutaj podjeżdżają na 75% xDDD napędy wspomagane elektrycznie, ale i tak... O_O
https://youtu.be/c7a8XjeDRGg?t=250




Dramat ;) Krossa pod Śnieżką

Czwartek, 1 sierpnia 2019
kilosy:37.00gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Elewacja- rewelacja (Karpacz)
Elewacja- rewelacja (Karpacz) © Morsowy

Dokładniej to dramat był w Karpaczu, 1000 m poniżej Śnieżki, ale "dramat pod Śnieżką" brzmi dramatyczniej. ;))

Otóż od dziś (do niedzieli) w Karpaczu odbywa się XII zlot Harley-owców, a że dopuszczalne są inne chromowane klasyki, więc wraz z Krossem poczułem się wywołany do tablicy. ;D;D
Wypolerowałem chromy i co kon(ik MORSki) wyskoczy pojechałem na Karpacz. Po drodze minęło mnie tak ze 666 dudniących "Harlejów", co w połączeniu z dość ciemnymi chmurami dawało wrażenie nieustannej burzy. :D


Jak to się mówi... "fan-kluby wystawiły swoich członków do zjechania na odbycie" zlotu, ekhm...
Co do samych pojazdów, to odczucia mam mieszane i przeważają plusy ujemne:
- hałaśliwe;
- snobistyczne;
- amerykański imperializm ;p
+ przywiązanie i szacunek do tradycji, w szczególności do chromów ;pp
+ niektóre Harleistki ;pp
Poza tym pojawia się na takich zlotach sporo indywidualistów a wręcz cudaków (głównie chodzi mi o rękodzielnicze pojazdy), a takie rękodzieło to już zdecydowanie szanuję. :))

Było tam już pół Polski i sporo zagranicy, więc się można było odchamić i odjeleniogórzyć. ;))
Gorzej natomiast wyszedł mój plan z połyskiwaniem chromem - raz, że nie było słońca, a dwa, że konkurencja za duża. Tak z 50000 razy. :D
Akurat przy tym zdjęciu się zaczęło:

- i po chwili lunęło na dobre. A nawet na dobre i na złe... Ściana deszczu aż ciemno no i nabrałem się, że tego nie da się przeczekać i że trzeba zwiewać w dół, do Kotliny. Gorzej wymyśleć nie mogłem :) bo nawałnica przeszła jak tylko zjechałem w dół, natomiast zjazd okupiłem wielokrotnym hamowaniem (!) - pomimo jazdy główną drogą, bo co chwilę ktoś wymuszał, zajeżdżał drogę, albo ją korkował. Co mnie grawitacja rozpędzała do ~40km/h, to już trzeba było heblować niemal do zera - i tak wielokrotnie! :(((
Dodatkowo było bardzo niebezpiecznie, bo prawie nic nie widziałem na oczy, tak je zalewało. A samochodziarzom zalewało szyby (boczne nie mają wycieraczek...). Na domiar złego byłem wraz z rowerem ufajdany, jak stół Kamila D. ;) No i równie zalany. ;)))
No i moja ofiara też miała 20 lat. ;) ;p I też mi tego nigdy nie wybaczy. ;)
A na dole sucho, bezwietrznie, słonko świeci (i to od miesiąca xD )..

Wpadłem jeszcze po drodze do Sosnówki, "odkryć" klimatyczny podjazd - ul. Zamkowa. Wąska, stroma, kręta, bardzo zniszczona nawierzchnia ... i całe 2 domy przy niej. Do tego na stromym, północnym (mrocznym) stoku. Za to dość klimatyczne...



W Sosnówce odkryłem też drugi kombajn - tak ze 200 m od Karkonoszy. :) I krówki - tak z 50 m od gór :))


I jeszcze klasyczne, przydomowe złomowisko, niczym w lubuskiem. ;) Jeden z wraków był tak stary, że aż nie udało mi się go zidentyfikować. :O Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...


PS. dystans na oko, bo licznik mi zalało - mimo że w sakwie!

Żniwa na mieście :) /Kross/

Środa, 31 lipca 2019
kilosy:39.07gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
100 kkm na oryginalnych hamulcach Krossa jest moją inspiracją, do celu pozostało 39 303 km a tymczasem... dziś trafiło mi się hamowanie z niemal 40 km/h do 0! :(((
Na DK 3 oczekiwałem czystego przejazdu, a tu był korek na dużym zjeździe no i oczywiście musiał się trafić ktoś (jakaś Karyna), kto musiał stać przy samym krawężniku. ://

Od wczoraj wróciłem na Krossa, bo upały nieco zelżały, chociaż jak na nim jadę, to wydaje się, że jest o 10* więcej, niż jest. ;]
Mało tego - przednia opona jest już tak nierówno dojechana, że trudniej mi się jedzie bez trzymanki, niż na monocyklach (!) xD

A jak już jesteśmy przy mono - wyprzedaż ciekawej kolekcji:
https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/qYGIh/
w tym takie unikaty, jak mono 26" z przełożeniem 1,5 (były i takie) oraz "moje" Wielkie Koło 36" - mój 36 był sporo tańszy, mimo że w fabrycznym stanie (po 1 jeździe). To cieszy. :) ;p

A we wtorek bujałem się po mieście w poszukiwaniu... kombajnów. Wszak sezon w pełni. ;) No i odkryłem czwarty "miejski" kombajn - to więcej, niż w całej mojej dotychczasowej wiosce! O_O Niestety, żaden z nich nie jest polski ;p :(

Takie tam między strefą przemysłową a Cieplicami (w tle Karki, akuratnie słabo widoczne, niestety). Marka to John Deere, przez Januszy języka angielskiego wymawiana niekiedy jako "jonder". xD

A tego właśnie szykują:


Traktorów to już nie liczę, średnio dziennie widzę 2, a czasem i 4 (nie wyjeżdżając poza miasto!). Tymczasem w mojej wsi (niemałej, bo 200 chałup) był to widok rzadki, a na asfalcie wręcz zapomniany. O_O

A ten wehikuł:

uświadomił mi, że niewiele jest  już pojazdów w ruchu starszych od mojego Krossa. To miłe. :)

Podgórzyn i niewiele wiecej ;) /27-29.VII.,Hrgn/

Poniedziałek, 29 lipca 2019
kilosy:46.54gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Znów weekend zmarnowany - tym razem przez palucha (na antybiotykach) i upały. Mimo otwartej rany ("dziury w mięsie") troszku jeździłem, ale oczywiście akurat zjechali się wszyscy Janusze od najbardziej kopcących diesli. ;]

W poniedziałek dojechałem do Podgórzyna, a i to tylko do połowy - bo więcej nie dałem rady. ;) Upał zelżał minimalnie, ale za to wzrosła wilgotność, więc jest jeszcze gorzej, niż było. ;]
Jakiś fajny badyl, jakiego chyba jeszcze nie widziałem:
Jakieś fajne badyle ;)
Jakieś fajne badyle ;) © Morsowy

Dziwne miejsce: śródgórska fabryka gumy xD a zaraz za nią - słynny, śródgórski tramwaj. A zaraz przed nią - barszcz Sosnowskiego (niewidoczny, bo na skarpie). Nuda tu nie grozi. ;)


I jeszcze okolice Sosnówki - rusza właśnie rozbudowa osiedla "Lake Hill" - teraz także po północnej stronie drogi. Czyli teraz będzie mniej "Lake", za to trochę bardziej "Hill". ;) Oczywiście z dedykacją dla naszego malkontenta i hejtera wszelkich nowych inwestycji. ;p

Jedyne, co mnie drażni w tym osiedlu, to nazwa. ;p A w tym akwenie - że nie można z niego nijak skorzystać. :/ Dobrze, że paczeć chociaż można. ;)

Karpacz w nocy i wschód słońca pod Śnieżką /Hrgn/

Piątek, 26 lipca 2019
kilosy:64.72gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Pierwszy raz widziałem własne "mięso"...


Zanokcica, bez tragedii. Przez tydzień kombinowałem z metodami domowymi i ludowymi, niestety bezskutecznie. :/
Ropy miałem już więcej niż Kuwejt, więc nie zwlekając już więcej, pojechałem do chirurga prywatnego (!), który zrobił mi niemałą skrobankę, tudzież zrobił błąd w dokumentacji "nie rozpoznany". ;pp
I jeszcze wrobił mnie w zakup specjalnych tabletek przeciwbólowych, a nie boli nic. Aż się tym niepokoję. ;)
Całą trasę do domu prowadziłem rower, jak cepry pod Karkonoską ;) czyli z ledwością. ;p


Wycieczka do Karpacza była dość wybitna.
Już w Kotlinie masę wrażeń dostarczyły mi Karkonosze lekko podświetlone wschodzącym księżycem. 
Później Miłków i przejazd koło pola kempingowego, na którym równo 20 lat temu w podobną noc zasypiałem w Skodzie Favorit (bo nie chciałem z rodzicami w jednym, małym namiocie). ;p Jak ja wtedy marzyłem, by mieć w takim miejscu rower... :)
I cyk! Karpacz, o 02:20 w nocy - był już pięknie pusty, mimo środku sezonu turystycznego, więc można było nieźle dokazywać po mieście, oczywiście głównie na podjazdach, ale i zjazdów parę wpadło. ;)
Obleciałem Skalne Osiedle, Wilczą Porębę, K. dolny, średni i oczywiście Górny. I to nie główną, miejską serpentyną, a tymi małymi uliczkami (ul. Liniowa, Pusta, Kamienna), które ścinają serpentynę na przełaj, zapewniając nachylenia po 20% i więcej.
Tak, tak: jestem uzależniony od stromych podjazdów. :)

Zaliczyłem też (nareszcie!) słynną anomalię grawitacyjną, ale ja tam żadnego nachylenia nie widziałem. W ogóle nie widzę żadnych nachyleń poniżej 5%. :) Tak czy owak, rower odjeżdżał sam, niechby i na poziomej drodze... :>

Wschód słońca trafił się nieźle, bo w rejonie Świątyni Wang:

Którą odwiedziłem grubo przed otwarciem kas, czyli za darmoszkę. ^-^

Pod Wangiem kolejny podjazd 20% i to po kostce, ale to jeszcze weszło lekko.
Schody zaczęły się powyżej Wangu - nachylenie podobne, ale po byczej kostce (kamolach) - to już mnie zniszczyło. ;p
Dojechałem tylko do pierwszego wypłaszczenia (Rówienka, 960 m) i - niespodziewanie dla samego siebie - zjechałem w bok, czarnym szlakiem, do Borowic. Tak, tak, większość zjechałem, sprowadzałem może z kilometr. Po prostu miałem już dość. ;p

Przeł. Karkonoska w nocy i wschód słońca na grzbiecie Karkonoszy /Hrgn/

Środa, 24 lipca 2019
kilosy:57.34gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
Witam ;)
Karkonosze o wschodzie :)
Karkonosze o wschodzie :) © Morsowy

Przełęcz Karkonoska jest moją inspiracją, chcę ją wjechać na 100 sposobów, to był 4. wjazd... i chyba do 10 pomysłów nawet nie dobrnę.. Pomożecie? ;p

1) na monocyklu;
2) z 'halnym" w twarz;
3) po nocnej zmianie;
4) w nocy.

Tym razem podjeżdżałem w chłodzie, ale z perspektywą wracania w upale - jak się ubrać? Jak żyć?
Wystartowałem z Jeleniej o 2:10, a ze stacji benzynowej w Podgórzynie o 2:52. Na Przełęczy byłem o 4:18 (11,6 km w 1 godz. i 26 min. ;] ). 

Na dole było 16*C a u góry 14* (AŻ 14!). Do Przesieki jechałem w bluzie z długim rękawem, a powyżej Przesieki - z gołą klatą ;p no i w sandałach (bez skarpet!). O ile na wypłaszczeniach było w stopy i w klatę nieco chłodno (zwłaszcza, że chwilami zrywał się wiatr), o tyle w końcówkach ścian 20%+ i tak się przegrzewałem i pociłem (!). Tyle tylko, że jak zwykle podjeżdżam przy ok. 20*C, to leje się ze mnie jak ze świni, a tym razem lało się ze mnie tylko jak ze świnki morskiej. ;))

Na Przełęczy świetny widok na rozświetloną Jelenią Górę w półmroku i we mgłach, ale zdjęcia nie wyszły - zbyt ciemno.
Dopiero od Odrodzenia zaczęły wychodzić:


A później rower na plecy i cyk! po kamieniach na wschód, czerwonym szlakiem, na spotkanie ze słońcem:

W sumie mogłem zostawić rower pod schroniskiem, bo wokół żywej duszy, a tylko mnie spowalniał i męczył. Ale dobrnąłem do 1350m, pod szczyt Małego Szyszaka (1435):

Na górze niebo i powietrze krystaliczne, a w Kotlinie mgły rozliczne:



/a to tylko marna namiastka rzeczywistości.. /

Widok na Przeł. Kark. w świetle poranka:

i na CZ ;p

Spacer po grzbiecie Karkonoszy zajął mi aż 2 godz. a po nim - tradycyjnie: sprowadzanie roweru w dół. ;p
Co ciekawe, minąłem po drodze podjeżdżającego łebka, który zagadnął do mnie:
"o, miło wiedzieć, że ktoś jeszcze też tutaj sprowadza rower" :D:D i co, łyso Wam? ;p

Do Drogi Sudeckiej z buta, tamże spuszczenie powietrza do 1,3 atm i zjazd przez Borowice, czyli opcja łagodna, co oznaczało do 51 km/h (na miękkich gumach!) i prawie bez hamowania. :)

Całą trasę ułatwiały mi znośne temperatury, senność już w połowie podjazdu przegrała z adrenaliną, natomiast całą drogę doskwierał mi narastający zastrzał w palcu prawej ręki - skóra nabrzmiała do bólu i wciąż nabrzmiewa - żadne domowe i ludowe metody nie działają. :(((

Powiadają, że na PK wjeżdża 1 samochód dziennie (do Odrodzenia) - mnie minęło aż 5 O_O
A oto najcięższy przypadek - zakopcił mi całą drogę, już lepiej, jakby go wprowadzali. ;)


Dystans uwzględnia śmieciowe przejazdy z 23 i 24 lipca.

Szklarska Poręba i kolejne sielskie zakątki rozwalające skalę ;) /Hrgn/

Poniedziałek, 22 lipca 2019
kilosy:67.30gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
Przypominam tylko, że zdjęcia (i to jeszcze z telefonu za 249 zł ;p) nie oddają nawet 1/10 prawdziwego piękna i szczegółów...
Szklar. Por. ul. Wiejska - panorama Karkonoszy a po prawej Orla Skała
Szklar. Por. ul. Wiejska - panorama Karkonoszy a po prawej Orla Skała © Morsowy

Tradycyjnie podjazd ul. Piastowską wyszedł pod wiatr i wypruł mnie prawie jak Karkonoska, choć dużo krótszy i trochę łagodniejszy..
Tym razem nawiedziłem "ulicę" Zieloną, czyli kolejny konkretny podjazd, ale za to w całości po szutrach i tłuczniach. Żeby nie było za łatwo, to na jej końcu wbiłem się w teren i przełajami przebiłem się (w całości na kołach ;pp ) do "ulicy" Ludowej - też szutrowa, ale za to ma mniej badyli a więcej widoczków ^-^
Gustowny domek pod Śnieżnymi Kotłami *-*
Gustowny domek pod Śnieżnymi Kotłami *-* © Morsowy
Przegrzałem się, ale było warto...
Panorama na
Panorama na "ulicy" Ludowej *-* © Morsowy

Szkl. Por., ul. Wiejska - jak sobie jeszcze wyobrażę, że tu niedawno musiał kosić siano jakiś traktorek... ^-^
Szkl. Por., ul. Wiejska - jak sobie jeszcze wyobrażę, że tu niedawno musiał kosić siano jakiś traktorek... ^-^ © Morsowy

Po drodze zakręciłem się jeszcze po Piechowicach - niesamowite w tym miasteczku jest to, że momentalnie (300-400m?) przenosimy się z płaskiego miasteczka, a nawet z postindustrialnych ruin - w góry:
Grota skalna tuż za zabudowaniami Piechowic
Grota skalna tuż za zabudowaniami Piechowic © Morsowy


Dystans zawiera także 28,87 km śmieciowych kilometrów z dni 17-21.07.

Wielkie Koło i spalanie małej oponki ;)

Niedziela, 21 lipca 2019
kilosy:12.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
Jako że powoli dochodzę do 40stki to uznałem, że muszę... więcej jeździć monocyklami. :) Bo oponka na brzuchu rośnie, może milimetr rocznie, ale jednak. ;p A nic tak nie gimnastykuje brzucha, jak jazda na mono. No może jeszcze beka z bike-walkerów. ;)) ;p

Niedzielne popołudnie wyszło nader pozytywnie - zero hejterów i masa miłych akcentów (niektórzy aż zatrzymują samochody na środku drogi). Dojechałem aż na deptak w Cieplicach, bo cepry tam się gnieżdżą i poza deptak nie wyłażą. ;p W tłumie jak to w tłumie: więcej fejmu ;)) ale i problemów - ganiające zygzakiem pędraki to spore wyzwanie dla Koliska, niczym slalom parostatkiem wśród raf koralowych. Z tym, że rafy nie biegają zygzakiem. ;)
Zdjęć brak i dobrze, bo i tak nie cieszyły się uznaniem. ;p

Anegdotka:
Jakiś Janusz mnie zagaja:
- a jak Ty się na tym utrzymujesz??
- a samo tak jakoś jedzie ;)
- achaaa...
xD