Wpisy archiwalne w kategorii
Nielicho
Dystans całkowity: | 52193.91 km (w terenie 1394.82 km; 2.67%) |
Czas w ruchu: | 56:42 |
Średnia prędkość: | 21.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 38842 m |
Suma kalorii: | 1625 kcal |
Liczba aktywności: | 1381 |
Średnio na aktywność: | 37.79 km i 2h 42m |
Więcej statystyk |
dwa słońca
Piątek, 22 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 20.30 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
...plus tęcza - po bezdeszczowym dniu :O aż musiałem wciepać osobny, jednodniowy wpis...

Pod ręką miałem tylko starą komórkę. Szkoda, bo w realu wyglądało to zdecydowanie bardziej - nomen-omen - realnie.
Mam nadzieję, że też to widzicie (mimo miernej jakości zdjęcia :/ ) bo jak nie, to by znaczyło, że najprawdopodobniej pomyliłem zioła. ;)))

Pod ręką miałem tylko starą komórkę. Szkoda, bo w realu wyglądało to zdecydowanie bardziej - nomen-omen - realnie.
Mam nadzieję, że też to widzicie (mimo miernej jakości zdjęcia :/ ) bo jak nie, to by znaczyło, że najprawdopodobniej pomyliłem zioła. ;)))
ZAKOŃCZENIE sezonu kąpielowego 2015/16 (0*C)
Czwartek, 21 kwietnia 2016
Kategoria Morsowo i przeręblowo, Nielicho
kilosy: | 16.30 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ekstremalnie późno, ale lepiej późno niż wcale, jak mawiają spóźnieni na pociąg. ;)
Zawsze staram się kończyć w marcu, bo w kwietniu mała szansa na przymrozek a i wstawać trzeba wcześniej, by się nań załapać.
Tej wiosny przegapiłem tak wiele przymrozków, że tym razem zmobilizowałem się w dzień powszedni, przed robotą, bo to mogła być ostatnia szansa...
Nadludzkim wysiłkiem (jestem typem "sowy") wstałem o 5:20 nad ranem i zdążyłem przed 6 i wschodem słońca:

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors
Po kąpieli wyglądałem identycznie :)) w sensie co do parowania. ;p
Na dwóch różnych termometrach było wtedy równe 0,0*C, czyli doskonale.
Niestety, woda po ostatnich dość ciepłych dniach chyba trochę przekraczała +4*C, a od 4 to jest już "zupa". :))
Wyjazd w ubraniu zimowym, powrót w wiosennym, a po południu - lato! -koło domu pracowałem w samych krótkich spodenkach... masakra, jak w Mongolii. ;]
Zawsze staram się kończyć w marcu, bo w kwietniu mała szansa na przymrozek a i wstawać trzeba wcześniej, by się nań załapać.
Tej wiosny przegapiłem tak wiele przymrozków, że tym razem zmobilizowałem się w dzień powszedni, przed robotą, bo to mogła być ostatnia szansa...
Nadludzkim wysiłkiem (jestem typem "sowy") wstałem o 5:20 nad ranem i zdążyłem przed 6 i wschodem słońca:

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors

Zakończenie quasi-sezonu kąpielowego 2015/16: 21.IV., 06:00, 0*C © mors
Po kąpieli wyglądałem identycznie :)) w sensie co do parowania. ;p
Na dwóch różnych termometrach było wtedy równe 0,0*C, czyli doskonale.
Niestety, woda po ostatnich dość ciepłych dniach chyba trochę przekraczała +4*C, a od 4 to jest już "zupa". :))
Wyjazd w ubraniu zimowym, powrót w wiosennym, a po południu - lato! -koło domu pracowałem w samych krótkich spodenkach... masakra, jak w Mongolii. ;]
ora et labora et ziołowe herbatki (16-17, 19-20.IV.2016)
Środa, 20 kwietnia 2016
Kategoria Standardowo, Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 34.60 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Od kilku już lat zupełnie nie piję "herbaty z herbaty". Zbyt mainstreamowa, mało zdrowa no i zbyt importowana.

Moja typowa herbata: jedna płetwa świeżych pokrzyw plus troszku mięty i melisy © mors
PS. Pokrzywy zrywane i rwane na kawałki gołymi płetwami. :) Nie do wiary, że one kiedyś mnie parzyły...

Moja typowa herbata: jedna płetwa świeżych pokrzyw plus troszku mięty i melisy © mors
PS. Pokrzywy zrywane i rwane na kawałki gołymi płetwami. :) Nie do wiary, że one kiedyś mnie parzyły...
ora et labora et dzikie żarcie 10-15.04.2016
Piątek, 15 kwietnia 2016
Kategoria Standardowo, Jedzmy zdrowo i darmowo, Nielicho
kilosy: | 52.80 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nawet wiosna ma swoje zalety. :)
Oto rozpoczynam drugi sezon dzikiej (sic!) wyżerki. Tym razem skupiam się na mleczach - poniżej przykładowe użycie:

Jajecznica z pieczarkami, szczypiorkiem i mleczem :) © mors

Dzika zielenina - próba udomowienia © mors
Kwiatki są tylko dla efektu medialnego. ;p
To niesamowite, że te i wiele innych zielsk, a wręcz natrętnych chwastów, to samo zdrowie - nie tylko dla królików, ale również i dla ludzików.
Sam jeszcze 2 lata temu ostro tępiłem mlecze z trawników (wykopując je głęboko, z korzeniami). Teraz żałuję, bo mam ich mniej niż gdziekolwiek indziej. ;]
Warto poczytać o mleczu (mniszku lekarskim) - to nie są tylko witaminki i minerałki - to są nawet właściwości antynowotworowe i antydepresyjne. Aż trudno uwierzyć...
Tymczasem "System" nauczył nas, że nie ma nic za darmo - że wszelkie odżywki i leki to tylko z apteki, a z im dalszych krańców świata ściągane preparaty, tym (w domniemaniu) cudowniejsze działanie. Tymczasem potykamy się o cuda na co dzień...
Co do smaku - tu ciut gorzej ;] podobnie jak z większością ziół... ale zapewniam, że odrobina dobrego nastawienia wystarcza, by polubić ich smak.
Liście mlecza są całkiem znośne nawet jedzone same, ale łodyżki tegoż to już prawdziwy hardcor (gorycz, aż telepie). Ale i na to jest sposób - łączyć nieprzyjemne smaki ze smakami ostrzejszymi, ale tolerowanymi - np. z czosnkiem, cebulą, ogórem kiszonym.
Oto rozpoczynam drugi sezon dzikiej (sic!) wyżerki. Tym razem skupiam się na mleczach - poniżej przykładowe użycie:

Jajecznica z pieczarkami, szczypiorkiem i mleczem :) © mors

Dzika zielenina - próba udomowienia © mors
Kwiatki są tylko dla efektu medialnego. ;p
To niesamowite, że te i wiele innych zielsk, a wręcz natrętnych chwastów, to samo zdrowie - nie tylko dla królików, ale również i dla ludzików.
Sam jeszcze 2 lata temu ostro tępiłem mlecze z trawników (wykopując je głęboko, z korzeniami). Teraz żałuję, bo mam ich mniej niż gdziekolwiek indziej. ;]
Warto poczytać o mleczu (mniszku lekarskim) - to nie są tylko witaminki i minerałki - to są nawet właściwości antynowotworowe i antydepresyjne. Aż trudno uwierzyć...
Tymczasem "System" nauczył nas, że nie ma nic za darmo - że wszelkie odżywki i leki to tylko z apteki, a z im dalszych krańców świata ściągane preparaty, tym (w domniemaniu) cudowniejsze działanie. Tymczasem potykamy się o cuda na co dzień...
Co do smaku - tu ciut gorzej ;] podobnie jak z większością ziół... ale zapewniam, że odrobina dobrego nastawienia wystarcza, by polubić ich smak.
Liście mlecza są całkiem znośne nawet jedzone same, ale łodyżki tegoż to już prawdziwy hardcor (gorycz, aż telepie). Ale i na to jest sposób - łączyć nieprzyjemne smaki ze smakami ostrzejszymi, ale tolerowanymi - np. z czosnkiem, cebulą, ogórem kiszonym.
Zamek na wulkanie (Grodziec) /Hrgn/
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 152.63 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | 07:04 | śr. km/h: | 21.60 |
Pan kanar już się zbliża,
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))

Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...

Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...

Zamek Grodziec © mors

Grodziec - brama © mors

Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors

Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors

Grodziec, ruiny, © mors

Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]

Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
![Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,616424,20160421,na-huraganie-zaliczam-wiecej-terenu-niz-goralem.jpg)
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors

Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...

W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors

Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)

Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))

Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...

Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...

Zamek Grodziec © mors

Grodziec - brama © mors

Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors

Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors

Grodziec, ruiny, © mors

Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]

Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
![Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,616424,20160421,na-huraganie-zaliczam-wiecej-terenu-niz-goralem.jpg)
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors

Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...

W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors

Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)

Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
ora et labora 1-3.IV.2016
Niedziela, 3 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 47.80 | gruntow(n)e: | 2.20 |
czasokres: | śr. km/h: |
Z cyklu "Zamek w co drugiej wsi" (Chichy):

Żartownisie z GDKiA podawali, że remont tego wiaduktu zakończy się 31.III. Tymczasem 1.IV. wyglądał tak:

lekka obsuwa. ;) Info na www już zmienili, na... 30.XI. - z 1 miesiąca zrobiło się 9. :) Taka tam korekta. ;)
W niedzielę w słońcu powyżej 20* i istna rowerowa rewolucja, nie poznawałem własnych okolic - w życiu nie widziałem tylu rowerów na swojej prowincji O_O
Oczywiście wszystkie rowery lśniące i czyściutkie... ;)
Jeśli wziąć pod uwagę, że tej wiosny paliwo jest najtańsze od ładnych paru lat, to ten wysyp można wytłumaczyć chyba tylko tak, że robią na złość Waszczykowskiemu. ;]
Ja tam zupełnie się nie odnajdywałem: nie dość, że przesadnie ciepło, to jeszcze moje hobby z dnia na dzień stało się mainstreamowe. ;p Chyba muszę się przebranżowić na większy offf... np. na monocykle. ;p

Żartownisie z GDKiA podawali, że remont tego wiaduktu zakończy się 31.III. Tymczasem 1.IV. wyglądał tak:

lekka obsuwa. ;) Info na www już zmienili, na... 30.XI. - z 1 miesiąca zrobiło się 9. :) Taka tam korekta. ;)
W niedzielę w słońcu powyżej 20* i istna rowerowa rewolucja, nie poznawałem własnych okolic - w życiu nie widziałem tylu rowerów na swojej prowincji O_O
Oczywiście wszystkie rowery lśniące i czyściutkie... ;)
Jeśli wziąć pod uwagę, że tej wiosny paliwo jest najtańsze od ładnych paru lat, to ten wysyp można wytłumaczyć chyba tylko tak, że robią na złość Waszczykowskiemu. ;]
Ja tam zupełnie się nie odnajdywałem: nie dość, że przesadnie ciepło, to jeszcze moje hobby z dnia na dzień stało się mainstreamowe. ;p Chyba muszę się przebranżowić na większy offf... np. na monocykle. ;p
ora et labora 28-31.III.2016
Czwartek, 31 marca 2016
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 30.30 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ogólnie w marcu porażka, dystans żaden i do tego znów skopałem wykres. ;p
We wtorek była fenomenalna widoczność: nawet mój niskobudżetowy aparat uchwycił nie tylko Karkonosze, ale i zaśnieżoną trasę narciarską - z odległości ~103km! O_O

Tym bardziej zaskakujące, że przecież sporo chmur było.
A już w środę powietrze było tak zgniłe, że zdjęcia (z komórki) sięgały na 100, ale metrów... A trochę ich naczaskałem, siedziawszy podczas ulewy na przystanku... ;p
We wtorek była fenomenalna widoczność: nawet mój niskobudżetowy aparat uchwycił nie tylko Karkonosze, ale i zaśnieżoną trasę narciarską - z odległości ~103km! O_O

Tym bardziej zaskakujące, że przecież sporo chmur było.
A już w środę powietrze było tak zgniłe, że zdjęcia (z komórki) sięgały na 100, ale metrów... A trochę ich naczaskałem, siedziawszy podczas ulewy na przystanku... ;p
Zielona Góra i Zimna Wóda ;) /Hrgn/
Niedziela, 27 marca 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 113.82 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem nietypowo jak na mnie, mało turystyki i przysiółków, za to większa prędkość.
Z tym że prędkość to głównie stan umysłu :) - wydawało mi się, że jadę szybko i lekko, a tu jak mnie nie wyprzedziło zgrupowanie szosowców, to myślałem, że mnie zdmuchną. :D Nawet jak próbowałem ich dojść, to nie dałem rady. ;p
Najbardziej dobija, że prawdopodobnie oni zimą nic nie jeździli, że dopiero zaczynają... ;]
Wyjazd do Zielonej powiedzmy na rekonesans w interesach. Rekonesans nieudany, reszta wycieczki i owszem, nawet mimo zmiany kierunku wiatru, dzięki czemu prawie w ogóle nie jechałem z wiatrem, no czasem tylko z tyło-bocznym. ;]
Zieloną da się lubić, bo ma proste, szerokie drogi z dobrymi nawierzchniami (można?) i w dodatku jest tam mnóstwo podjazdów wszelkiej maści. A jak podjazdy to i zjazdy, niestety. :))
Nienawidzę zjazdów na mieście, bo często kończą się obowiązkowym hamowaniem - tylko dlatego pojechałem Huraganem, by jakoś przeboleć ten fakt. ;p
Zjechanie całego tego miast wszerz i na ukos to prawie jak mały trening w górach, serio, serio. Kombinowałem na zjazdach jak konik morski pod górkę i wyszło nieźle - tylko jedno hamowanie, chyba z 30km/h. ;]
Przerwa na foto:
![W dodatku w parafii Zatonie ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,612368,20160330,w-dodatku-w-parafii-zatonie.jpg)
W dodatku w parafii Zatonie ;] © mors
Nie skusiłem się, pomimo 22*C (!) w palącym słońcu.
Akcja propagandowa dywersantów motoryzacji...

I to obok stacji benzynowej :) © mors
Zielona ogólnie jest schludna i ogarnięta, ale są tam dwa szczególne pojazdy...

Star Osinobus w lubuskiej policji AD 2016 © mors
tudzież nie sfocony, ale widziany (głęboko w tle bazy PKS) ostatni taki Mohikanin.
Ostatni w PKS ZG, bo drugiego, niemal bliźniaczego, z 1961 r. (sic!) zezłomowano (sic!) w 2011.
Ten jest z 1983, czyli jeszcze młody. ;) Do 1989 śmigał jako zwykły autobus, od 1989 przerobiono go na Pogotowie Techniczne - ciekawe, ile jeszcze tak pojeździ..
Wóz wciąż posiada czarne tablice z epoki, w dodatku państwowe (z literką na końcu) co podwaja ich archaiczność i na dokładkę z tył ma tablicę kwadratową, których jestem fanem. :)
Natomiast w skali kraju, jeszcze parę lat temu było takich całkiem sporo, ale ostatnio większość poszła na żyletki, a nieliczne do kolekcjonerów. Trudno to jednoznacznie ustalić, ale możliwe, że ten jest ostatnim takim w stałej i czynnej służbie... O_O
A jeśliby kogo brało na śmiechotki po tych pojazdach, to niechaj baczy, że podobny Osinobus stoi na sprzedajemy.pl za 15k pln, a identyczne Ogórki - za 25k i 55k (!) - i to mimo, że wyrejestrowane i w słabszym stanie!
A większość PKSów woli je pociąć i zezłomować... o_O
Z tym że prędkość to głównie stan umysłu :) - wydawało mi się, że jadę szybko i lekko, a tu jak mnie nie wyprzedziło zgrupowanie szosowców, to myślałem, że mnie zdmuchną. :D Nawet jak próbowałem ich dojść, to nie dałem rady. ;p
Najbardziej dobija, że prawdopodobnie oni zimą nic nie jeździli, że dopiero zaczynają... ;]
Wyjazd do Zielonej powiedzmy na rekonesans w interesach. Rekonesans nieudany, reszta wycieczki i owszem, nawet mimo zmiany kierunku wiatru, dzięki czemu prawie w ogóle nie jechałem z wiatrem, no czasem tylko z tyło-bocznym. ;]
Zieloną da się lubić, bo ma proste, szerokie drogi z dobrymi nawierzchniami (można?) i w dodatku jest tam mnóstwo podjazdów wszelkiej maści. A jak podjazdy to i zjazdy, niestety. :))
Nienawidzę zjazdów na mieście, bo często kończą się obowiązkowym hamowaniem - tylko dlatego pojechałem Huraganem, by jakoś przeboleć ten fakt. ;p
Zjechanie całego tego miast wszerz i na ukos to prawie jak mały trening w górach, serio, serio. Kombinowałem na zjazdach jak konik morski pod górkę i wyszło nieźle - tylko jedno hamowanie, chyba z 30km/h. ;]
Przerwa na foto:
![W dodatku w parafii Zatonie ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,612368,20160330,w-dodatku-w-parafii-zatonie.jpg)
W dodatku w parafii Zatonie ;] © mors
Nie skusiłem się, pomimo 22*C (!) w palącym słońcu.
Akcja propagandowa dywersantów motoryzacji...

I to obok stacji benzynowej :) © mors
Zielona ogólnie jest schludna i ogarnięta, ale są tam dwa szczególne pojazdy...

Star Osinobus w lubuskiej policji AD 2016 © mors
tudzież nie sfocony, ale widziany (głęboko w tle bazy PKS) ostatni taki Mohikanin.
Ostatni w PKS ZG, bo drugiego, niemal bliźniaczego, z 1961 r. (sic!) zezłomowano (sic!) w 2011.
Ten jest z 1983, czyli jeszcze młody. ;) Do 1989 śmigał jako zwykły autobus, od 1989 przerobiono go na Pogotowie Techniczne - ciekawe, ile jeszcze tak pojeździ..
Wóz wciąż posiada czarne tablice z epoki, w dodatku państwowe (z literką na końcu) co podwaja ich archaiczność i na dokładkę z tył ma tablicę kwadratową, których jestem fanem. :)
Natomiast w skali kraju, jeszcze parę lat temu było takich całkiem sporo, ale ostatnio większość poszła na żyletki, a nieliczne do kolekcjonerów. Trudno to jednoznacznie ustalić, ale możliwe, że ten jest ostatnim takim w stałej i czynnej służbie... O_O
A jeśliby kogo brało na śmiechotki po tych pojazdach, to niechaj baczy, że podobny Osinobus stoi na sprzedajemy.pl za 15k pln, a identyczne Ogórki - za 25k i 55k (!) - i to mimo, że wyrejestrowane i w słabszym stanie!
A większość PKSów woli je pociąć i zezłomować... o_O
22-23.III.2016 ora et labora et Trojanówka - zadupie o zaostrzonym rygorze ;)
Środa, 23 marca 2016
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo, Standardowo
kilosy: | 58.86 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W środę udało mi się "odkryć" chyba naprawdę ostatnią "zaginioną cywilizację" na terenie mojego powiatu. Niesamowita osada, teoretycznie to Trojanówka, przysiółek wsi Wichów (tej od 280-metrowego masztu ), ale tak naprawdę to leży toto wśród pól i lasów, z dala od wszystkiego, bez utwardzonej drogi i komunikacji publicznej i bez przejazdu nigdzie dalej. Odległości między domkami to 100-300 m, więc praktycznie nawet się nie widzą. ;] W świetle tego plan miejscowości jest wzruszający:

Najmniejszy plan miejscowości, jaki widziałem. Całość leży pośrodku niczego. :) © mors
W dodatku zawieszony ze 3 m nad ziemią (musiałem włazić na drzewo).
Humaniści pewnie nie zauważyli ;)) to podpowiem, że tam brakuje przynajmniej dwóch numerów - to dopiero mam teraz zagadkę!
Przypuszczam, że brakujące domy jeszcze nie zostały odkryte. ;) Ponoć Wielki Zderzacz hadronów sugeruje ślady ich istnienia. ;))
I jakkolwiek wiem, że w centralnej Polsce tego typu osadnictwo nie jest rzadkie, to na ziemiach zachodnich (poniemiecki ład i porządek co do planów zabudowy miejscowości) jest to wręcz ewenementem.
Zawsze mnie ciekawi, jak się w takich osadach żyje. Tylko pola i lasy. No i w miarę fajne pagórki - to przynajmniej o tyle lepiej, niż w centralnej PL. ;]
Nieco dalej trafiłem na pierwszą w tym roku chmarę robali - zanim się skapłem, to pierwszego połkłem. ;p
A nieco wcześniej nawiedziłem jeszcze taką dziwną postpegieerowską infrastrukturę...

Tajemnicze, postpegieerowskie instalacje © mors
Z całą pewnością to ostatnia tak "udana" wycieczka w strefie przydomowej.

Najmniejszy plan miejscowości, jaki widziałem. Całość leży pośrodku niczego. :) © mors
W dodatku zawieszony ze 3 m nad ziemią (musiałem włazić na drzewo).
Humaniści pewnie nie zauważyli ;)) to podpowiem, że tam brakuje przynajmniej dwóch numerów - to dopiero mam teraz zagadkę!
Przypuszczam, że brakujące domy jeszcze nie zostały odkryte. ;) Ponoć Wielki Zderzacz hadronów sugeruje ślady ich istnienia. ;))
I jakkolwiek wiem, że w centralnej Polsce tego typu osadnictwo nie jest rzadkie, to na ziemiach zachodnich (poniemiecki ład i porządek co do planów zabudowy miejscowości) jest to wręcz ewenementem.
Zawsze mnie ciekawi, jak się w takich osadach żyje. Tylko pola i lasy. No i w miarę fajne pagórki - to przynajmniej o tyle lepiej, niż w centralnej PL. ;]
Nieco dalej trafiłem na pierwszą w tym roku chmarę robali - zanim się skapłem, to pierwszego połkłem. ;p
A nieco wcześniej nawiedziłem jeszcze taką dziwną postpegieerowską infrastrukturę...

Tajemnicze, postpegieerowskie instalacje © mors
Z całą pewnością to ostatnia tak "udana" wycieczka w strefie przydomowej.
Polowanie na (z)mokolotywę /video/
Niedziela, 20 marca 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 17.85 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ufajdałem siebie i rower, trochu zmokłem, ale się udało (na styk):
Tutaj mokolotywka jedzie (brzydkim) tyłem do przodu, ale za to nie trzęsą mi się ręce. ;]
Przy przejeździe w drugą stronę było dokładnie odwrotnie... :/
Pytanie do kol. "Oelka": dlaczego tylko w końcówce drugiego filmu słychać "fu-fu-fu, fu-fu-fu..." ?
Na pierwszym filmie, gratis, macie widoczną "plażę" z moim słynnym "głowomorsowaniem". ;p
Ponadto rowerem do kościoła (po przebraniu się ;) ). ;p
Tutaj mokolotywka jedzie (brzydkim) tyłem do przodu, ale za to nie trzęsą mi się ręce. ;]
Przy przejeździe w drugą stronę było dokładnie odwrotnie... :/
Pytanie do kol. "Oelka": dlaczego tylko w końcówce drugiego filmu słychać "fu-fu-fu, fu-fu-fu..." ?
Na pierwszym filmie, gratis, macie widoczną "plażę" z moim słynnym "głowomorsowaniem". ;p
Ponadto rowerem do kościoła (po przebraniu się ;) ). ;p