Zamek na wulkanie (Grodziec) /Hrgn/
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 152.63 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | 07:04 | śr. km/h: | 21.60 |
Pan kanar już się zbliża,
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))
Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...
Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...
Zamek Grodziec © mors
Grodziec - brama © mors
Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors
Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors
Grodziec, ruiny, © mors
Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]
Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors
Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...
W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors
Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)
Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
już łypie do mych drzwi,
wysiędę zanim dojdzie,
z radości portfel drży.
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
Nie jestem godzien siary,
bym na Twym blogu był,
oj kopsnij kaskę Morsie,
bo w pracy będzie dym!
To szczęście niepojęte,
z daleka widzieć Cię,
pociągu hamuj szybciej,
bo kanar dorwie mnie!
No co tu wiele gadać, chciałem się szarpnąć na przejazd PKP, ale jak była możliwość jazdy za friko to go zredukowałem ze 100 km do 33. ;p
Pogoda zabójcza, +5 wczesnym ranem a już parę godzin później do 27 (w słońcu) - i jak tu się ubrać, jak się nie ma w zwyczaju wożenia zbędnych ciuchów... nawet kombinowałem startować na letniaka. xD
Pomimo konkretnych planów co do trasy i tak, jak zwykle, zacząłem kombinować na boki. ;p Poznałem np. nową wieś o nazwie Nowa Wieś ;] tudzież niejakie Lipiany, charakteryzujące się wybitną izolacją od reszty świata (od południa odcina je autostrada, a z pozostałych kierunków jest wielkie nic - tylko Bory Dlnśl., nawet bez jakichkolwiek dróg). Wiocha całkiem schludna, na wjeździe szyld głosi, że to "Wioska Smaków" a na co drugiej zagrodzie tego typu kulinarne sentencje - wybrałem najlepszą, z dedykacją dla BS-owych "Paprykarzy". ;))
Lipiany - kulinarne sentencje na co drugim obejściu © mors
Później kluczenie po gminie Warta Bolesławiecka - niesamowita gmina, polecam, bo niemal wszystkie drogi w idealnym stanie a obejścia schludne i dostatnie - jak oni to robią??
W końcu docieram do celu...
Poczwórna, 250-letnia lipa u podnóża Grodźca © mors
Okolice ledwo co pofalowane, a tu nagle konkretna górka z konkretnym, górskim podjazdem - do 18% (choć Strava ponoć widzi tam ponoć 32% - absurd totalny...). Na Huraganie bez młynka było w sam raz, szkoda tylko, że tak krótko. ;p
Innego zdania było na pewno dziewczę (ok. 20 l.) na MTB, które już u podnóża nie dawało rady - tam gdzie było ~3% ledwo jechała, przy ~5% miotało ją jak szatan ;) a przy ~8 już wprowadzała. o_O No bez kitu, to coś jakbym ja się wybrał na Saharę - i o 8 rano padł z przegrzania. ;]
Samego zamku za wiele nie pstrykałem - nie że nie wart, tylko że można (i warto) odnaleźć to w Sieci. Ja się skupiłem na okolicach...
Zamek Grodziec © mors
Grodziec - brama © mors
Grodziec - bardzo osobliwe rzeźby na dziedzińcu © mors
Zabudowania gospodarcze też z epoki © mors
Grodziec, ruiny, © mors
Grodziec, gustowne ruiny, © mors
Ze szczytu schodziłem szlakiem dla rowerowych freerider-owców - a nawet chwilami chciałem jechać. ;]
Wulkan Grodziec - widoczna gołoborze z zastygłej lawy © mors
Na zwykłym szlaku już głównie jechałem...
Na Huraganie zaliczam więcej terenu niż góralem ;] © mors
Gałąź naziemna © mors
W dolnych partiach wulkanu...
W tej ruderze na końcu zabudowań mieszkają ludzie o_O © mors
Ruiny pod zamkiem Grodziec © mors
Tak się wałęsając nie zdążyłem zaliczyć drugiego celu, tzn. Złotoryi. I to pomimo starannie dobranej diety. ;)
Dieta rowerzysty ;) © mors
Wpis po ponad 2 tygodniach - tak jak lubię: część szczegółów zapomniana, czyli mniej pisania. ;p
Komentarze
A gdyby nie radar, to nie byłoby żadnego rzęcha. :p Byłam pewna, że ten Garbus ma stare blachy.
monikaaa - 06:52 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Super garbaty, monikooo, mój wujek miał takiego, tylko kolor kość słoniowa. Ciągle się psuł :P
Przy okazji, mors, dopiero teraz zauważyłem tę "sentencję". Jest straszna :D Może by zamieścić dla równowagi: gdy mąż dobrze wiertłem operuje szybko drogę do serca żony znajduje :P ;) michuss - 21:01 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Przy okazji, mors, dopiero teraz zauważyłem tę "sentencję". Jest straszna :D Może by zamieścić dla równowagi: gdy mąż dobrze wiertłem operuje szybko drogę do serca żony znajduje :P ;) michuss - 21:01 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Michuss - jest dokładnie jak pisze Mors :) To on mnie nauczył wypatrywania rzęchów. Tzn. sama się nimi nie rajcuję, ale nabyty radar w oczach od razu wyłapuje jakieś cacka, co by Morsowi pokazać.
Ten ma czarne blachy :) monikaaa - 19:52 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Ten ma czarne blachy :) monikaaa - 19:52 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
monikaaa, ale prawdę mówiąc myślę, że i w Tobie, choć w niewielkiej części, płynie rzęchofilska krew. W końcu wypatrzeć taki smaczek nie każdy (że o każdej nie wspomnę) potrafi. Będę skwapliwie tu zaglądał w poszukiwaniu jakichś starych i zapomnianych gratów, najlepiej jeszcze na czarnych blachach ;) :P
morski, mnie barkas do dziś kojarzy się z sąsiadem, niejakim Damianem Dąbrowskim, który posiadał takie autko w wersji zabawkowej. Ależ mu tego barkasa zazdrościłem, tym bardziej, że miał taki mechanizm - po pokręceniu kołami wydawało dźwięk zbliżony do tego oryginalnego "pierdzenia"... ;) michuss - 18:53 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
morski, mnie barkas do dziś kojarzy się z sąsiadem, niejakim Damianem Dąbrowskim, który posiadał takie autko w wersji zabawkowej. Ależ mu tego barkasa zazdrościłem, tym bardziej, że miał taki mechanizm - po pokręceniu kołami wydawało dźwięk zbliżony do tego oryginalnego "pierdzenia"... ;) michuss - 18:53 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
hahahsha jacy zazdrośnicy o dedykacje :D Mors - nie spadła jak manna, bo na dedikacion trzeba sobie zasłużyć :p
Michuss - jak gdzieś w okolicy natknę się na jakiegoś rzęcha, to zapodam :)
BTW. Rzęchofile :p monikaaa - 17:39 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Michuss - jak gdzieś w okolicy natknę się na jakiegoś rzęcha, to zapodam :)
BTW. Rzęchofile :p monikaaa - 17:39 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Obaczyłem i jestem pełen ufności, że na przyszłość również zostanę obiektem tego typu dedykacji. Śliczne auto. Z tego typu rzeczy nie zdążyłem ostatnio sfotografować (za szybko jechał!) barkasa...
michuss - 07:24 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Co to za wrak? Upraszam o nakreślenie sytuacji w krótkim zarysie :P
michuss - 22:07 niedziela, 24 kwietnia 2016 | linkuj
Monika, dzięki za info. Dobrze wiedzieć, że coś tam się dzieje choć z takich relacji, bo wybrać się tam za cholerę nie mam kiedy :)
Trollking - 18:53 sobota, 23 kwietnia 2016 | linkuj
No w końcu nawiedziłeś jedno z moich ulubionych miejsc wycieczkowych! Fajnie :) Nie podoba mi się tylko to Twoje przechwalanie, że wciągnąłeś ten podjazd nosem, bez otwierania buzi ;p Nie ma się co śmiać z jakiejś tam dziewczyny, bo podjazd jest dosyć mocny i nie umniejszaj mu. Tak, wiem, że Karkonoska to jest dopiero mocny podjazd, ale jeśli ktoś wjeżdża na Grodziec w dobrym tempie, to można się zmachać. A to Twoje ocenianie na oko ile to % ma podjazd, to już w ogóle zostawię bez komentarza. :>
Trollking - to miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat zmieniło się dosyć mocno, tzn. odnowiło. Od jakiegoś czasu ciągle tam coś restaurują i np. kilka lat temu udostępnili dla zwiedzających wieżę widokową, która wcześniej była ruiną. Obecnie w tej okolicy to chyba jedyne miejsce warte uwagi i odwiedzenia. Tutaj masz ciut więcej zdjęć z zamku. monikaaa - 16:58 sobota, 23 kwietnia 2016 | linkuj
Trollking - to miejsce na przestrzeni ostatnich kilku lat zmieniło się dosyć mocno, tzn. odnowiło. Od jakiegoś czasu ciągle tam coś restaurują i np. kilka lat temu udostępnili dla zwiedzających wieżę widokową, która wcześniej była ruiną. Obecnie w tej okolicy to chyba jedyne miejsce warte uwagi i odwiedzenia. Tutaj masz ciut więcej zdjęć z zamku. monikaaa - 16:58 sobota, 23 kwietnia 2016 | linkuj
Dzięki za zdjęcia z Grodźca, dawno tam nie byłem, ale mam wrażenie, że... jest lepiej. Kiedyś to była tylko ruina, a teraz jakby coś odnowili? Cholera wie. W każdym razie kiedyś odbywał się tam (podobno, bom, wtedy jeszcze nie bywał, zacząłem w okolicach roku 2000) mój ukochany festiwal Castle Party, oczywiście dziś komercyjny w wydaniu z Bolkowa, a kiedyś undergroundowy (to Ci się powinno spodobać) :)
Trollking - 20:30 piątek, 22 kwietnia 2016 | linkuj
Najlepiej jak jest tłok. Zdarzało się czasem, że konduktor zostawał na peronie bo nie był wstanie wbić się do przedsionka w jednostce jadącej np. ze Skierniewic do Warszawy. Oczywiście pasażerowie mieli w tym swój niby bierny udział.
oelka - 19:45 wtorek, 5 kwietnia 2016 | linkuj
Uśmiałem się, morsie, do łez. Pięknieś wykorzystał oryginał. Nie da się tego nie czytać śpiewając :D
A co do meritum - przypomniałeś mi nerwówkę jaka po wielokroć towarzyszyła mi przy przejazdach Szczecin - Stargard. Kilka razy zdarzyło mi się wysiadać dwie, a nawet trzy stacje przed celem, by zbiec przed nadciągającym konduktorem, a zarazem "zaoszczędzić" 15 zł. Raz miałem taką sytuację, że pociąg hamował przed przystankiem, gdy rzeczony wszedł do przedsionka i jął stojącym w nim sprawdzać bilety - chyba jeszcze nigdy nikt nie wciskał tak energicznie guzika otwierającego jak ja wtedy :P michuss - 06:57 wtorek, 5 kwietnia 2016 | linkuj
A co do meritum - przypomniałeś mi nerwówkę jaka po wielokroć towarzyszyła mi przy przejazdach Szczecin - Stargard. Kilka razy zdarzyło mi się wysiadać dwie, a nawet trzy stacje przed celem, by zbiec przed nadciągającym konduktorem, a zarazem "zaoszczędzić" 15 zł. Raz miałem taką sytuację, że pociąg hamował przed przystankiem, gdy rzeczony wszedł do przedsionka i jął stojącym w nim sprawdzać bilety - chyba jeszcze nigdy nikt nie wciskał tak energicznie guzika otwierającego jak ja wtedy :P michuss - 06:57 wtorek, 5 kwietnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!