Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 17830.95 km (w terenie 548.65 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 34:58 |
Średnia prędkość: | 20.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.80 km/h |
Suma podjazdów: | 15714 m |
Liczba aktywności: | 299 |
Średnio na aktywność: | 59.64 km i 4h 59m |
Więcej statystyk |
Święto Pierwszego Przymrozku! ;) Z Gustavem lecim kawałek na Szczecin, powrót kolarką przez las) /Hrgn/
Niedziela, 27 września 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 78.41 | gruntow(n)e: | 8.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rano gryfna niespodzianka: tylko +2*C, o wschodzie słońca, więc natychmiast poleciałem (w krótkich gatkach) na ogród coby sprawdzić, czy to szkli się rosa czy szron :) no i trochę szronu miejscami się znalazło, mniam, mniam! Brawo Panie wrześniu! ;)
/a już parę godzin później było +24*C w słońcu, masakra.../
Trochę odwlekaliśmy wyjazd (o 9 zamiast o 7), dzięki czemu spokojnie można już było jechać z otwartą przyłubicą i w spodenkach typu 2/3. :) Choć nie wszyscy tak jechali. ;)
Wrzesień jeszcze, a Gustav wyrychtowany jak na zimę ;) © mors
Ogólnie ledwo nadążałem, mimo że to tylko krótki odcinek. ;p Ale był i taki paradoks: ;)
Uroki drogi w Bogaczowie - żółw czeka na zająca (a ściślej to przełajowy Huragan na prawdziwą kolarkę) © mors
Po 30-kilku km pożegnaliśmy się rzewnie ;) i zawróciłem, bo zaczęło być pod wiatr a nie chciałem spowalniać Mistrza. ;p
Powrót po mojemu, czyli powoli, rozglądając się na boki, ze zdjęciami...
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki ;) © mors
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Następnie, jak zwykle na "kolarce", wzięło mnie na leśne skróty...
Leśna droga pod Nowogrodem Bobrzańskim © mors
Między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Tajemniczy obiekt między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Właściwie to zabłądziłem tamże, ale było warto. ;)
PS. wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1393116,SentimentalTour-Na-Szczecin.html
/a już parę godzin później było +24*C w słońcu, masakra.../
Trochę odwlekaliśmy wyjazd (o 9 zamiast o 7), dzięki czemu spokojnie można już było jechać z otwartą przyłubicą i w spodenkach typu 2/3. :) Choć nie wszyscy tak jechali. ;)
Wrzesień jeszcze, a Gustav wyrychtowany jak na zimę ;) © mors
Ogólnie ledwo nadążałem, mimo że to tylko krótki odcinek. ;p Ale był i taki paradoks: ;)
Uroki drogi w Bogaczowie - żółw czeka na zająca (a ściślej to przełajowy Huragan na prawdziwą kolarkę) © mors
Po 30-kilku km pożegnaliśmy się rzewnie ;) i zawróciłem, bo zaczęło być pod wiatr a nie chciałem spowalniać Mistrza. ;p
Powrót po mojemu, czyli powoli, rozglądając się na boki, ze zdjęciami...
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki ;) © mors
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Nawet w Nowogrodzie Bobrzańskim są ciekawe uliczki © mors
Następnie, jak zwykle na "kolarce", wzięło mnie na leśne skróty...
Leśna droga pod Nowogrodem Bobrzańskim © mors
Między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Tajemniczy obiekt między Nowogrodem Bobrzańskim a Drągowiną © mors
Właściwie to zabłądziłem tamże, ale było warto. ;)
PS. wersja Gustava:
http://gustav.bikestats.pl/1393116,SentimentalTour-Na-Szczecin.html
Koniec świata i okolice (Łozy). 45.OOO km na Krossie
Niedziela, 20 września 2015
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 39.80 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Kolejne ekstremalne wygnajewo, zagubione w sercu Borów Dolnośląskich, dostępne tylko lokalnymi drogami (jedna nawet asfaltowa), za to z dwóch stron otoczone poligonem...
Wiocha jest tak dzika i nie po drodze, że nawet ja, przysiółkożerca, nie byłem tamże od 15 lat. Oczywiście nic się od tego czasu nie zmieniło. ;]
Natomiast odkryłem w czeluściach dróżek, że mają nawet własną kaplicę, w cokolwiek dziwnej bryle...
Dystans dokręcany do 45.OOO km (na Krossie), co osiągnąłem w 16 lat i 2 dni... średnia roczna niecałe 3kkm wydaje się śmieszna, no ale to niejedyny mój rower, a w czasach (za młodu) gdy był jedyny, to jeździło się poniżej 2kkm rocznie. ;]
Nie chce mi się kolejny raz produkować, ile jeszcze jest w nim oryginalnego... dość powiedzieć, że klocki hamulcowe wciąż takie są i że jeszcze sporo życia im zostało... ;]
PS. więcej foto z Łozów:
http://dolny-slask.org.pl/508308,Lozy.html
PS2: a jeszcze nadmienię, że owego dnia pierwszy raz w życiu jechałem ze słuchawkami na uszach (nowy fon ma w końcu radyjko, trochę go brakowało, zwłaszcza przy wycieczkach powyżej 15h).
Trasa idealna na testowanie radia -najnudniejsza droga jaką znam (5km prosta przez sztuczny las a za zakrętem to samo, i znów to samo i znów...). Odsłuchałem paru audycji i nagle jestem u celu. :) A audycje niezłe mi się trafiły, a to rozkminiano archaiczne neologizmy, a to znów jakiś profesorek nadawał wykład o jednorożcach sic!). ;]
Wiocha jest tak dzika i nie po drodze, że nawet ja, przysiółkożerca, nie byłem tamże od 15 lat. Oczywiście nic się od tego czasu nie zmieniło. ;]
Natomiast odkryłem w czeluściach dróżek, że mają nawet własną kaplicę, w cokolwiek dziwnej bryle...
Dystans dokręcany do 45.OOO km (na Krossie), co osiągnąłem w 16 lat i 2 dni... średnia roczna niecałe 3kkm wydaje się śmieszna, no ale to niejedyny mój rower, a w czasach (za młodu) gdy był jedyny, to jeździło się poniżej 2kkm rocznie. ;]
Nie chce mi się kolejny raz produkować, ile jeszcze jest w nim oryginalnego... dość powiedzieć, że klocki hamulcowe wciąż takie są i że jeszcze sporo życia im zostało... ;]
PS. więcej foto z Łozów:
http://dolny-slask.org.pl/508308,Lozy.html
PS2: a jeszcze nadmienię, że owego dnia pierwszy raz w życiu jechałem ze słuchawkami na uszach (nowy fon ma w końcu radyjko, trochę go brakowało, zwłaszcza przy wycieczkach powyżej 15h).
Trasa idealna na testowanie radia -najnudniejsza droga jaką znam (5km prosta przez sztuczny las a za zakrętem to samo, i znów to samo i znów...). Odsłuchałem paru audycji i nagle jestem u celu. :) A audycje niezłe mi się trafiły, a to rozkminiano archaiczne neologizmy, a to znów jakiś profesorek nadawał wykład o jednorożcach sic!). ;]
Falklandy, piachy i kałachy, Golnice i okolice
Wtorek, 15 września 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 118.50 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ciekawe zakątki wściubione między dolinę Bobru a bezkresne poligony.
Wszystkie "nowo odkryte" przysiółki (Trzebień Mały, Parkoszów, Małe Golnice) były dość malowniczo wciśnięte w podnóże skarpy - pradoliny Bobru, czasem i w połowie skarpy, a przecież nie ma nic bardziej malowniczego niż drogi w 3D. ;)
Wszystko takie zatopione w ciszy (choć zaraz opodal pomrukiwały Rosomaki i Leopardy), takie zapomniane, na końcu świata, spowite doskonale melancholijną wrześniową aurą przydającej całości lekkiej nutki dekadencji... :))
Jak najbardziej się owego dnia w niej odnalazłem...
Nareszcie nawiedziłem tajemniczy ośr. wypoczynkowy "Falklandy". Nazwa bardzo mnie nęciła. ;)
Ośrodek opuszczony najwyraźniej niedawno, bo i okna z plastiku i gazety z 2013, co nie mniej , choć na końcu świata, to jednak i tam pieczołowicie dopełniono ludowej tradycji: rozkraść, zniszczyć, zaśmiecić....
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
Wszystko wyglądało jak po Wojnie Falklandzkiej (1982). Nawet ratownik się nie uratował. ;)
OW Falklandy © mors
Każdy wzmiankowany przysiółek leży równo na granicy poligonu, jak najbardziej czynnego, co z resztą sprawdziłem. ;]
Dziwne położenie, pewnie uciążliwe, ale za to sieć dróg tamże - do każdej posesji a nawet do pojedynczego domu w szczerym polu wiedzie gładziutki asfalt!
Na zdjęciu pod-przysiółek przysiółku Małe Golnice:
Dedykacja dla władz pewnej gminy w Wlkp.: asfaltowy dywanik plus latarnie do POJEDYNCZEGO domu w szczerym polu! (w Wlkp. istnieje całkiem spore osiedle w polu bez cywilizowanego dojazdu) © mors
/widok tym lepszy że ta ciemna smuga na horyzoncie to Karkonosze/
Lokalny, wiejski mostek.... (Parkoszów) © mors
Parkoszów - poniemiecki obelisk, którego nawet nie ma na dokładnych mapach, na których jest wszystko ;) © mors
Przyjmiecie partyzanta? ;) © mors
A ponadto...
Remont generalny drogi w niezłym stanie :) © mors
Można było się odchamić. ;)
Wszystkie "nowo odkryte" przysiółki (Trzebień Mały, Parkoszów, Małe Golnice) były dość malowniczo wciśnięte w podnóże skarpy - pradoliny Bobru, czasem i w połowie skarpy, a przecież nie ma nic bardziej malowniczego niż drogi w 3D. ;)
Wszystko takie zatopione w ciszy (choć zaraz opodal pomrukiwały Rosomaki i Leopardy), takie zapomniane, na końcu świata, spowite doskonale melancholijną wrześniową aurą przydającej całości lekkiej nutki dekadencji... :))
Jak najbardziej się owego dnia w niej odnalazłem...
Nareszcie nawiedziłem tajemniczy ośr. wypoczynkowy "Falklandy". Nazwa bardzo mnie nęciła. ;)
Ośrodek opuszczony najwyraźniej niedawno, bo i okna z plastiku i gazety z 2013, co nie mniej , choć na końcu świata, to jednak i tam pieczołowicie dopełniono ludowej tradycji: rozkraść, zniszczyć, zaśmiecić....
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
OW Falklandy © mors
Wszystko wyglądało jak po Wojnie Falklandzkiej (1982). Nawet ratownik się nie uratował. ;)
OW Falklandy © mors
Każdy wzmiankowany przysiółek leży równo na granicy poligonu, jak najbardziej czynnego, co z resztą sprawdziłem. ;]
Dziwne położenie, pewnie uciążliwe, ale za to sieć dróg tamże - do każdej posesji a nawet do pojedynczego domu w szczerym polu wiedzie gładziutki asfalt!
Na zdjęciu pod-przysiółek przysiółku Małe Golnice:
Dedykacja dla władz pewnej gminy w Wlkp.: asfaltowy dywanik plus latarnie do POJEDYNCZEGO domu w szczerym polu! (w Wlkp. istnieje całkiem spore osiedle w polu bez cywilizowanego dojazdu) © mors
/widok tym lepszy że ta ciemna smuga na horyzoncie to Karkonosze/
Lokalny, wiejski mostek.... (Parkoszów) © mors
Parkoszów - poniemiecki obelisk, którego nawet nie ma na dokładnych mapach, na których jest wszystko ;) © mors
Przyjmiecie partyzanta? ;) © mors
A ponadto...
Remont generalny drogi w niezłym stanie :) © mors
Można było się odchamić. ;)
Weekend na 36" Kole i Polacy na niemieckim cmentarzu (foto)
Niedziela, 16 sierpnia 2015
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 19.34 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nareszcie w dzień jest (trochę) poniżej 30* więc dobyłem Słonika, choć to wciąż jeszcze za wcześnie. ;]
W sobotę jak w sobotę - rozruch po dłuższej przerwie.
A w niedzielę wprzódy pojechałem na Kole do kościoła :D następnie po mszy nieudany start i gleba na wyboistym poboczu aż się pedałko ułamało... na oczach połowy parafii, jaki wstyd! :p
Następnie objazd miejsko-wiejski - od polnych ddróg po drogę krajową(!).
Jako że czas wakacji, urlopów i niedziel jest beztroski i pełen luzu, to tym razem przeważały reakcje pozytywne, choć niemało było ostentacyjnie odwracanych głów... klasyka.
Szczególnie zapamiętam pozdrowienia od Bosego Włóczykija - tak, dosłownie - włóczy się taki jeden po okolicy, zawsze na boso i z "oldskulowym", włóczykijskim kijem.
W poszukiwaniu zimnej i mokrej wody nawiedziłem cmentarz, który zawsze pomijałem. Wody nie znalazłem, za to znalazłem...
Widziałem wiele poniemieckich cmentarzy, także tych z I WŚ, ale polskich śladów nigdy nie widziałem, a tu aż 1/3 wszystkich grobów... ciekawy materiał badawczy...
W sobotę jak w sobotę - rozruch po dłuższej przerwie.
A w niedzielę wprzódy pojechałem na Kole do kościoła :D następnie po mszy nieudany start i gleba na wyboistym poboczu aż się pedałko ułamało... na oczach połowy parafii, jaki wstyd! :p
Następnie objazd miejsko-wiejski - od polnych ddróg po drogę krajową(!).
Jako że czas wakacji, urlopów i niedziel jest beztroski i pełen luzu, to tym razem przeważały reakcje pozytywne, choć niemało było ostentacyjnie odwracanych głów... klasyka.
Szczególnie zapamiętam pozdrowienia od Bosego Włóczykija - tak, dosłownie - włóczy się taki jeden po okolicy, zawsze na boso i z "oldskulowym", włóczykijskim kijem.
W poszukiwaniu zimnej i mokrej wody nawiedziłem cmentarz, który zawsze pomijałem. Wody nie znalazłem, za to znalazłem...
Widziałem wiele poniemieckich cmentarzy, także tych z I WŚ, ale polskich śladów nigdy nie widziałem, a tu aż 1/3 wszystkich grobów... ciekawy materiał badawczy...
Gorzupia i elektrownia (bez)wodna ;)
Niedziela, 9 sierpnia 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 37.40 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
"Ochłodziło" się do niespełna 30*C w cieniu, więc zaryzykowałem mały wyjazd.
Bóbr, dziesiąta rzeka w Polsce:
Gorzupia, mała wieś o wielu twarzach, tu najbardziej wiejska i sielska:
W słońcu było do 33*C. Jakoś przeżyłem. ;)
Bóbr, dziesiąta rzeka w Polsce:
Gorzupia, mała wieś o wielu twarzach, tu najbardziej wiejska i sielska:
W słońcu było do 33*C. Jakoś przeżyłem. ;)
Mors nad Morzem Północnym :) (Botany Bay, Broadstairs, Kent, Anglia)
Niedziela, 2 sierpnia 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 1.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: | 0:00 |
Mogłem wziąć monocykl (!) ale się sfrajerowałem. ;)
Pozostało pełzanie brzegiem morza o jakże pięknej nazwie :)
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Fauna nad Morzem Północnym ;) raczej z importu ;) © mors
;p
To był nietypowy obrazek, dominowały blade i otyłe Brytyjki, jak zawsze sporo Polaków i trochę "kolorowych", z debeściarami z krajów arabskich, plażującymi - a jakże w pełnym rynsztunku (niektóre z odkrytymi twarzami a niektóre zasłonięte 100% prócz oczu)...
.
Mors nad Morzem Północnym :) © mors
;p
Pogoda trafiła się jak w lotka, dużo słońca i "aż" 25*C na lądzie.
Na plaży zaś był wiater i pewnie ok. 20*C, czyli relatywnie dużo. ;)
PS. na końcu plaży był kącik nudystów, ale z samymi facetami. ;]
Pozostało pełzanie brzegiem morza o jakże pięknej nazwie :)
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Botany Bay © mors
Fauna nad Morzem Północnym ;) raczej z importu ;) © mors
;p
To był nietypowy obrazek, dominowały blade i otyłe Brytyjki, jak zawsze sporo Polaków i trochę "kolorowych", z debeściarami z krajów arabskich, plażującymi - a jakże w pełnym rynsztunku (niektóre z odkrytymi twarzami a niektóre zasłonięte 100% prócz oczu)...
.
Mors nad Morzem Północnym :) © mors
;p
Pogoda trafiła się jak w lotka, dużo słońca i "aż" 25*C na lądzie.
Na plaży zaś był wiater i pewnie ok. 20*C, czyli relatywnie dużo. ;)
PS. na końcu plaży był kącik nudystów, ale z samymi facetami. ;]
Drzewne Bramy, ocenzurowane mapy, nudyści itp. (zachodni Kent, UK)
Czwartek, 30 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Plany zasadnicze były dwa: Tamiza prawie u ujścia (poniżej Londka) i wjazd do Londka maksymalnie lokalną drogą (przez pola i przysiołki).
Oba plany udały się PRAWIE (tak to jest, jak czasu mało a map "nauczyłem się" na pamięć...), ale choć krótko, było całkiem ciekawie...:
Wg Google w okolicy tego domku nie ma niczego, choć jest (widmo?)
Urocza chałupa. A.D. 1414 ?!? © mors
Później parafia Fasola (Bean). Tamże:
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Później zjechałem sobie na autostradę A2 (rowerem!) ;D tzn. przed samą autostradą zawróciłem - oczywiście pieszo i po zakrzaczonym poboczu (zjazdy są jednokierunkowe i samochody walą całą szerokością). ;p
Później miała być Roman Road - dedykacja dla R83, ale nie było bo zwinęli tabliczkę. Albo drogę. ;p
Następnie byłem już całkiem blisko Tamizy i jej ujścia, ale zawróciłem. ;p
Chyba coś rozkopali ;) © mors
Tamiza prawie zdobyta (w tle Most im. Królowej E. II na dolnej Tamizie) © mors
Planowane podlondyńskie wiochy jadły mi już z ręki, ale utknąłem w Stumilowym lesie ;)) na wielce odludnej drodze wzdłuż grzbietu długiego wzgórza. Miejscami było widać pola ze zbożem rozmiatem, a na horyzoncie zdarzeń - Londek. Fajno.
Zazwyczaj lokalne drogi w hrabstwie Kent są zakrzaczone maksymalnie, ale ta, zgodnie z nazwą, jest zakrzaczona nawet od góry.
Three Gates Road © mors
Three Gates Road © mors
- na żywo wyglądało to jeszcze lepiej!
Bardzo przyjemny (zjazd powrót) do Valley Road (nazwa trochę przesadzona, ale tylko trochę - klimaty prawie jak w naszym Poroninie w kierunku na Bukowinę Tatrz. :) ).
Tamże tajemnicza droga (jedyna nieutwardzona jaką widziałem w Anglii), którą Google najwyraźniej ocenzurowało :O
Oczywiście są to dedykacje dla coponiektórych Czytelniczek. ;p;p
Pennis Lane. Bez komentarza © mors
A na jej końcu...
Pennis House. Bez komentarza © mors
Uciekałem aż się kurzyło. ;D
Dodać jeszcze można, że opodal jest duży ośrodek dla nudystów i to takich "raczej niegrzecznych". :>
Uprzedzając pytania - nie miałem czasu i pieniędzy ;p wróciłem, bo wieczerzało, a kuzynka jechała zaraz (last minute) do miasta wybierać rower ("taki żebym mogła dojeżdżać do Londynu do pracy :O i żeby można było na nim wystartować w thriatlonie :> ). Oczywiście się przydałem. ;p
Powrót z udanych zakupów, przez wspomniany już acz nienawiedzony "mostek":
Na moście Elżbiety II © mors
;p
Oba plany udały się PRAWIE (tak to jest, jak czasu mało a map "nauczyłem się" na pamięć...), ale choć krótko, było całkiem ciekawie...:
Wg Google w okolicy tego domku nie ma niczego, choć jest (widmo?)
Urocza chałupa. A.D. 1414 ?!? © mors
Później parafia Fasola (Bean). Tamże:
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Volvo 120 Amazon Coupe © mors
Później zjechałem sobie na autostradę A2 (rowerem!) ;D tzn. przed samą autostradą zawróciłem - oczywiście pieszo i po zakrzaczonym poboczu (zjazdy są jednokierunkowe i samochody walą całą szerokością). ;p
Później miała być Roman Road - dedykacja dla R83, ale nie było bo zwinęli tabliczkę. Albo drogę. ;p
Następnie byłem już całkiem blisko Tamizy i jej ujścia, ale zawróciłem. ;p
Chyba coś rozkopali ;) © mors
Tamiza prawie zdobyta (w tle Most im. Królowej E. II na dolnej Tamizie) © mors
Planowane podlondyńskie wiochy jadły mi już z ręki, ale utknąłem w Stumilowym lesie ;)) na wielce odludnej drodze wzdłuż grzbietu długiego wzgórza. Miejscami było widać pola ze zbożem rozmiatem, a na horyzoncie zdarzeń - Londek. Fajno.
Zazwyczaj lokalne drogi w hrabstwie Kent są zakrzaczone maksymalnie, ale ta, zgodnie z nazwą, jest zakrzaczona nawet od góry.
Three Gates Road © mors
Three Gates Road © mors
- na żywo wyglądało to jeszcze lepiej!
Bardzo przyjemny (zjazd powrót) do Valley Road (nazwa trochę przesadzona, ale tylko trochę - klimaty prawie jak w naszym Poroninie w kierunku na Bukowinę Tatrz. :) ).
Tamże tajemnicza droga (jedyna nieutwardzona jaką widziałem w Anglii), którą Google najwyraźniej ocenzurowało :O
Oczywiście są to dedykacje dla coponiektórych Czytelniczek. ;p;p
Pennis Lane. Bez komentarza © mors
A na jej końcu...
Pennis House. Bez komentarza © mors
Uciekałem aż się kurzyło. ;D
Dodać jeszcze można, że opodal jest duży ośrodek dla nudystów i to takich "raczej niegrzecznych". :>
Uprzedzając pytania - nie miałem czasu i pieniędzy ;p wróciłem, bo wieczerzało, a kuzynka jechała zaraz (last minute) do miasta wybierać rower ("taki żebym mogła dojeżdżać do Londynu do pracy :O i żeby można było na nim wystartować w thriatlonie :> ). Oczywiście się przydałem. ;p
Powrót z udanych zakupów, przez wspomniany już acz nienawiedzony "mostek":
Na moście Elżbiety II © mors
;p
Istead Rise (Kent, UK) - podjazdowe łowy
Środa, 29 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 11.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Zarekomendowano mi, że najbliższa mocno pagórkowata (ponoć aż do przesady ;) ) parafia to Istead Rise i że to blisko, a akurat na tyle tylko miałem czasu.
Trasa: Długopole (Longfield), Długopole Górka (Longfield Hill), Istead Ride, Nowa Stodoła (New Barn), Długopole (L.). Swojskie nazwy i swojskie widoczki, czułem się prawie jak na Podkarpaciu. :)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
Typowa droga lokalna w Kent © mors
Zabytkowe chałupy w Kent © mors
... i liczne stare drzewokrzewy (chyba cisy) © mors
Przed wycieczką był jednak jeszcze przejazd samochodem do Hartley, tamże "podkarpacki" kościółek...
Przedpotopowy kościółek w Hartley (rzymskokatolicki) © mors
...i plac zabaw, gdzie oprócz dzieci swojej kuzynki huŹdałem i karuzelowałem dziecko jakiejś Angielki, które oczywiście chciało to co inni. ;]
Angielka była nawet normalna, przynajmniej jak na Angielkę ;) za to nie jest normalny mój angielski, więc za wiele jej nie naściemniałem. ;)))
A po południu rower (samotnie):
to poniżej z dedykacją dla barklu ;)
Prorowerowe spowalniacze ruchu © mors
a resztę dedykuję głównie sobie, haha ;)
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Bardzo przyjemna osada. :)
Także pogoda dopisała, albowiem było chmurno, chłodno i cały czas wiało. :) Jak zwykle. :)
A tu, z przekory, przebłysk słońca. Aż dziwnie. ;)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
PS. przejechałem ok. 11, tylko nie wiem czego (km czy mil). ;]
Trasa: Długopole (Longfield), Długopole Górka (Longfield Hill), Istead Ride, Nowa Stodoła (New Barn), Długopole (L.). Swojskie nazwy i swojskie widoczki, czułem się prawie jak na Podkarpaciu. :)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
Typowa droga lokalna w Kent © mors
Zabytkowe chałupy w Kent © mors
... i liczne stare drzewokrzewy (chyba cisy) © mors
Przed wycieczką był jednak jeszcze przejazd samochodem do Hartley, tamże "podkarpacki" kościółek...
Przedpotopowy kościółek w Hartley (rzymskokatolicki) © mors
...i plac zabaw, gdzie oprócz dzieci swojej kuzynki huŹdałem i karuzelowałem dziecko jakiejś Angielki, które oczywiście chciało to co inni. ;]
Angielka była nawet normalna, przynajmniej jak na Angielkę ;) za to nie jest normalny mój angielski, więc za wiele jej nie naściemniałem. ;)))
A po południu rower (samotnie):
to poniżej z dedykacją dla barklu ;)
Prorowerowe spowalniacze ruchu © mors
a resztę dedykuję głównie sobie, haha ;)
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Podjazdy w Isted Rise © mors
Bardzo przyjemna osada. :)
Także pogoda dopisała, albowiem było chmurno, chłodno i cały czas wiało. :) Jak zwykle. :)
A tu, z przekory, przebłysk słońca. Aż dziwnie. ;)
Swojskie klimaty w hrabstwie Kent © mors
PS. przejechałem ok. 11, tylko nie wiem czego (km czy mil). ;]
Siedemdębów (Sevenoaks) - pierwsza samodzielna jazda po Anglii
Wtorek, 28 lipca 2015
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 43.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Nie ukrywam, że miałem wahania wjeżdżając na skrzyżowania, trochę się częsłem przed każdym przęsłem, miałem obawy, jak pójdą sprawy...
Najgorszy był oczywiście pierwszy raz (rondo, prawoskręt), ale przestawiłem się łatwo (o dziwo, po powrocie do kraju nic mnie nie kusiło do jazdy "na odwrót").
Dla bezpieczeństwa i spokoju ducha trasa w miarę możliwości po małych, spokojnych wioskach.
Było ciekawie: malownicze, wąziutkie drogi w ciasnych, krzewiastych wąwozach i rozliczne wzgórza, przeróżnego sortu. ;)
I przede wszystkim cisza i spokój - zdecydowanie wolę to, niż zaganiany Londyn.
Czas na zdjęcia... po ponad pół roku :) coś tam jeszcze pamiętam. ;p
Uwaga, Starsi Państwo! (Anglia) © mors
Z daleka to wyglądało jak "uwaga, ostry zakręt!". ;)
Dedykacja dla naszego mistrza chlapaczy: koniowóz z chlapaczem z końskich ogonów :) © mors
.
"Powiatowa" droga o nazwie "Ulica". :)
.
Standard w hrabstwie (powiecie) Kent:
Takie widowiskowe tunele też są częste, ale to już raczej na "zapomnianych" drogach "gminnych"
"Miękkie" ograniczenie:
Nie zakaz, a sugestia © mors
Nachylenia czasami podawane w procentach, a czasami jako proporcje © mors
Angielskie odludzia © mors
Typowe Kentowskie stare spichlerze, bodajże na chmiel © mors
Nasi oczywiście są wszędzie, nawet na wioskach. Są, a nawet ubogacają swoją spuścizną...
.
Wielce urokliwy Otford (ni to wieś, ni miasto), gdzie czas płynie naprawdę wolno:
Otford, urokliwe centrum © mors
"The idyllic traffic island in the village of Otford, is also the only circular junction in the UK to have been granted listed status."
hę?
Epicka mozaika tamże:
Mozaika w Otford, części 1-4 © mors
Mozaika w Otford, cz. 5 (ost.) © mors
Podjazdów do wyboru, do koloru © mors
Tym razem procenty © mors
Składanie lusterek podczas mijanki © mors
Przyroda w Kent © mors
Prowokator lub szaleniec ;) Chyba jedyne śmieci, jakie widziałem © mors
Badyle ;) © mors
I wiele innych. ;p
100% ludzi, którym ustępowałem na tych wąskich drogach - dziękowało rękami, nogami i uśmiechami. Aż dziwnie. ;)
Albo gdy na skrzyżowaniach dobywałem map - zawsze ktoś pytał, czy potrzebuję pomocy. Zbywałem ich, że nie potrzebuję, coby się nie skapli, jak marny jest mój angielski. :))
Wróciłem, o dziwo, cały i zdrowy. Chociaż na parkingu pod dużym marketem ktoś chciał mnie rozjechać i do teraz nie wiem, czy miał rację. ;)
PS. łącznie przejeździłem tego lata po Anglii ok. 157km, z czego kilkanaście km po drugiej (zachodniej) półkuli. ;)
Nie za wiele, ale i tak więcej, niż na wszystkich obczyznach do tej pory łącznie.
Najgorszy był oczywiście pierwszy raz (rondo, prawoskręt), ale przestawiłem się łatwo (o dziwo, po powrocie do kraju nic mnie nie kusiło do jazdy "na odwrót").
Dla bezpieczeństwa i spokoju ducha trasa w miarę możliwości po małych, spokojnych wioskach.
Było ciekawie: malownicze, wąziutkie drogi w ciasnych, krzewiastych wąwozach i rozliczne wzgórza, przeróżnego sortu. ;)
I przede wszystkim cisza i spokój - zdecydowanie wolę to, niż zaganiany Londyn.
Czas na zdjęcia... po ponad pół roku :) coś tam jeszcze pamiętam. ;p
Uwaga, Starsi Państwo! (Anglia) © mors
Z daleka to wyglądało jak "uwaga, ostry zakręt!". ;)
Dedykacja dla naszego mistrza chlapaczy: koniowóz z chlapaczem z końskich ogonów :) © mors
.
"Powiatowa" droga o nazwie "Ulica". :)
.
Standard w hrabstwie (powiecie) Kent:
Takie widowiskowe tunele też są częste, ale to już raczej na "zapomnianych" drogach "gminnych"
"Miękkie" ograniczenie:
Nie zakaz, a sugestia © mors
Nachylenia czasami podawane w procentach, a czasami jako proporcje © mors
Angielskie odludzia © mors
Typowe Kentowskie stare spichlerze, bodajże na chmiel © mors
Nasi oczywiście są wszędzie, nawet na wioskach. Są, a nawet ubogacają swoją spuścizną...
.
Wielce urokliwy Otford (ni to wieś, ni miasto), gdzie czas płynie naprawdę wolno:
Otford, urokliwe centrum © mors
"The idyllic traffic island in the village of Otford, is also the only circular junction in the UK to have been granted listed status."
hę?
Epicka mozaika tamże:
Mozaika w Otford, części 1-4 © mors
Mozaika w Otford, cz. 5 (ost.) © mors
Podjazdów do wyboru, do koloru © mors
Tym razem procenty © mors
Składanie lusterek podczas mijanki © mors
Przyroda w Kent © mors
Prowokator lub szaleniec ;) Chyba jedyne śmieci, jakie widziałem © mors
Badyle ;) © mors
I wiele innych. ;p
100% ludzi, którym ustępowałem na tych wąskich drogach - dziękowało rękami, nogami i uśmiechami. Aż dziwnie. ;)
Albo gdy na skrzyżowaniach dobywałem map - zawsze ktoś pytał, czy potrzebuję pomocy. Zbywałem ich, że nie potrzebuję, coby się nie skapli, jak marny jest mój angielski. :))
Wróciłem, o dziwo, cały i zdrowy. Chociaż na parkingu pod dużym marketem ktoś chciał mnie rozjechać i do teraz nie wiem, czy miał rację. ;)
PS. łącznie przejeździłem tego lata po Anglii ok. 157km, z czego kilkanaście km po drugiej (zachodniej) półkuli. ;)
Nie za wiele, ale i tak więcej, niż na wszystkich obczyznach do tej pory łącznie.
Mors w wielkim mieście (rowerem i pieszo po Londku)
Niedziela, 26 lipca 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 3.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Londek jak to Londek. ;)
Jak wiadomo, angielskie lato nie przypomina lata, a kobiety - kobiet. ;D
To pierwsze to mnie oczywiście cieszy. ;)
Były sklepy rowerowe z rowerkami za 15.OOO Ł (9O.OOO PLN), były sRolls-sRoyce`y, były trakty turystyczne wypełnione w 180% (piesi na ulicach), królewna E2 też ponoć była ale się nie pokazała, było dużo wiatru i chmur a mało słońca (wiedziałem, gdzie uciekać przed polskim latem :) ), 40% tłumów nadawało po angielsku i tyle samo po polsku :) i inne takie obserwancje...
W sobotę dreptanie plus klasyczny piętrus:
Widoki zupełnie jak z Żyrafy ;)
Ciekawe rowery też się trafiały...
Ośmioosobowe rowery w Londku © mors
... ale nie widziałem ani jednego monocykla! :(
Gratis: kot w wielkim mieście ;)
A w niedzielę jeździli my z bratem na wypożyczakach po opustoszałym (epi)centrum finansowym (Canary Wharf).
Niniejszym półkula zachodnia rowerowo zaliczona, czyli mam już obie. ;)
No i pierwsza jazda po lewej stronie... łatwe, ale tylko do pierwszego skrzyżowania, po którym zgłupiałem i odbiłem na prawo. ;]
Na szczęście jechał "tylko" jeden samochód. ;p
/na zdjęciu brother ;) /
Dystans na oko :/ cięgiem lało i więcej się nie dało/ nie chciało.
PS. a tak kończą monocykliści w Londku xD
more:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-3102358/Amazing-moment-100-people-lift-double-decker-bus-trapped-unicyclist-collision-east-London.html
Jak wiadomo, angielskie lato nie przypomina lata, a kobiety - kobiet. ;D
To pierwsze to mnie oczywiście cieszy. ;)
Były sklepy rowerowe z rowerkami za 15.OOO Ł (9O.OOO PLN), były sRolls-sRoyce`y, były trakty turystyczne wypełnione w 180% (piesi na ulicach), królewna E2 też ponoć była ale się nie pokazała, było dużo wiatru i chmur a mało słońca (wiedziałem, gdzie uciekać przed polskim latem :) ), 40% tłumów nadawało po angielsku i tyle samo po polsku :) i inne takie obserwancje...
W sobotę dreptanie plus klasyczny piętrus:
Widoki zupełnie jak z Żyrafy
Ciekawe rowery też się trafiały...
Ośmioosobowe rowery w Londku © mors
... ale nie widziałem ani jednego monocykla! :(
Gratis: kot w wielkim mieście ;)
A w niedzielę jeździli my z bratem na wypożyczakach po opustoszałym (epi)centrum finansowym (Canary Wharf).
Niniejszym półkula zachodnia rowerowo zaliczona, czyli mam już obie. ;)
No i pierwsza jazda po lewej stronie... łatwe, ale tylko do pierwszego skrzyżowania, po którym zgłupiałem i odbiłem na prawo. ;]
Na szczęście jechał "tylko" jeden samochód. ;p
/na zdjęciu brother ;) /
Dystans na oko :/ cięgiem lało i więcej się nie dało/ nie chciało.
PS. a tak kończą monocykliści w Londku xD
more:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-3102358/Amazing-moment-100-people-lift-double-decker-bus-trapped-unicyclist-collision-east-London.html