Górzyniec i prawie krokusy ;) /Kross/
Środa, 27 marca 2019
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 62.79 | gruntow(n)e: | 0.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
100kkm na oryginalnych hamulcach jest moją inspiracją, dziś pękło 59 kkm, czyli do celu zostało niecałe 41%..
Tak wgl to witam ;)

Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..

..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...

Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!

Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)

Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]


A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??

Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O

Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Tak wgl to witam ;)

Widok z Górzyńca na Michałowice © Morsowy
Zabawne, że zarówno Górzyniec jak i Michałowice to formalnie dzielnice Piechowic, przy czym Piechowice właściwe leżą na dnie kotliny, prawie na płaskim. Scalić to wszystko w jedno miasto to jeden z największych absurdów administracyjnych, jaki znam...
Znów prawie dojechałem do krokusów..

..prawie robi różnicę, to fakt. Chociaż w tej donicy by dali prawdziwe krokusy. ;>
Skądinąd ośrodka nie polecam, no chyba, że ktoś ma uczulenie na słońce, bo w całości jest osłonięty od słońca badylami.
Pobujałem się tylko po Górzyńcu, bo na kolejną ekspedycję przełajową zabrakło czasu, w dodatku zaczęło popadywać.
Nie dość, że zmokły mi chromy i narobił na nie jakiś robal ;p to jeszcze przewrócił mi się rower (pierwszy raz od pochromowania kiery) - szczęście w nieszczęściu, że na trawę, bo inaczej bym się pochlastał. ;p
I jeszcze 2x wjechałem w psie g.... ;pp
Na szczęście nie doszło do najgorszego - nie musiałem ani razu hamować. :) Choć bywało niewesoło. ;p
Widoki - no cóż, jak na taką szarugę to nawet...

Opuszczona chatka samotnie stojąca spory kawałek powyżej tej osady - mieszkałbym!

Trochę sielsko, trochę ekstremalnie - tak jak lubię. ;)

Jedyna taka stacyjka - nie dość, że Górzyniec jest na końcu świata, to ta stacyjka jest na końcu (górnym końcu) Górzyńca - powyżej doliczyłem się tylko 4 domów, w tym jednego zamieszkanego. :O
Kolejowo wyszło pechowo, bo nie udało mi się ustrzelić żadnego z 3 jadących pociągów, a widoki były spektakularne - tory tutaj wykręcają serpentyny wysoko po zboczach tych górek, piękna sprawa. *-*
Oprócz tego ponad 20 użytkowych kilometrów z wtorku i środy...
Jelenia Góra Zachodnia (moja dzielnia :> ). Jedna z 5, a już niedługo z 7 stacji w tym mieście. A znacznie większa Zielona Góra ma tylko dworzec główny i to wszystko. ;]


A to niespodzianka - jednak można rowery nazywać po polsku??

Kurła, nawet tanio, brać czy nie brać?? Polatało by się na 29" po górach tak trochę poważniej niż dotąd...
Jeden z 3 ostatnich Jelczy w MZK Jelenia Góra - 3 na 80 możliwych autobusów! o_O

Ten jest z 2006 r. więc dużo mu nie zostało...
O zgrozo, Autosana nie ma ani jednego, a w tut. PKSie już od dawna nie ma ani Jelczy, ani Autosanów O_O
Za to są poniemieckie szroty z lat 90tych. :/
A jeszcze z 10 lat temu to zachodnie wozy były wyjątkami...
Posadziłem drzewa ;) (23-25.III.2019, Kross)
Poniedziałek, 25 marca 2019
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 41.55 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |

Jakiś Przeprawowy Janusz przeprawiał się przez pole, znikąd donikąd. ;]
Między innEmi byłem na giełdzie, gdzie znów było wszystko, oprócz tego, co chciałem. ;]
Nawet monocykl był, ale 20" (za mały).
Była też nocna wyprawa w zarośla po krzaki. Nie znalazłem tego, co chciałem, to naszarpałem w ciemno (dosłownie i w przenośni) - nie mam pojęcia, co to jest, i sam będę miał niespodziankę. ;]
Wyprawa po białe kamienie. :) Świetnie pasują do ogrodu. A że dużo się ich na rowerze nie przywiezie, to i jeżdżę na raty. Zawsze to jakaś motywacja. ;)
Najlepsze na koniec - naszarpałem sadzonki drzew (z terenów postindustrialnych, nie z lasu czy z parku ;p ) i posadziłem koło domu - pierwsze własne drzewa w życiu (w rodzinnym domu było tego sporo, ale nie liczę, bo nie były na moich zasadach ;) ).
Pozdrowienia dla tych, którzy tylko gardłują w temacie ochrony drzew, śmieci itp. ;)
Jako że pogoda brzydka, to i zdjęcia dziś brzydkie. To jest logiczne i uzasadnione. :)

Zaledwie 9 km od przepięknych gór... © Morsowy

Bangladesz? Nie, to giełda w Cieplicach, niespełna 5 km od przepięknych gór...
Niezwykle przykre kontrasty. Niektórzy (wielu!) to nawet przysłowiowy Eden by zasyfili. :(((

Ciekawe, czy to tak dla beki, czy na poważnie? ;]

Padłem, jak to zobaczyłem. ;D;D Dla niezorientowanych - inspiracja tych ujaranych marketingowców:
Ekspedycja poszukiwawcza na zboczu Wysokiego Grzbietu (Górzyniec- Zakręt Śmierci) /Hrgn/
Sobota, 23 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 42.91 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
![Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;]](https://images.photo.bikestats.eu/images/photo/2019/03/24/748822.jpg)
Tylne koło jest praktycznie w powietrzu. Do tego rozrzedzonym ;] © Morsowy
Tym razem było takie ostre słońce, że pojechałem się chować w lasy i wzwyż. Nic tak nie spala skóry jak słońce w górach - na nizinach spiekłem się na czerwono chyba raz w życiu, a w górach kilka razy. ;]
Aczkolwiek tak czyste dziś powietrze sprzyjało robieniu panoramicznych zdjęć..
Moją inspiracją był dziś rezerwat krokusów za Górzyńcem. Dojechałem do kolejowej serpentyny w środku lasu i zacząłem kombinować jak konik morski pod górkę...

Na kolejowej serpentynie w głębi gór - - pociąg atakuje Szklarską Porębę © Morsowy

Kładka dla odważnych :) © Morsowy
Później było tylko gorzej, ale przecież się nie cofnę ;)

Jak ominąć? © Morsowy

Błoto,, woda, wykroty. Metr po metrze... © Morsowy
Na najgorszym odcinku przez godzinę pokonałem... 1,5 km. :) No i 300 m w pionie...

Powalony olbrzym wysooko w górach.. © Morsowy

Trud się opłacił - kraina śniegu pomimo prawie 20* na plusie :D:D:D © Morsowy

Skałka Teściowej, © Morsowy

Widoczek na Zakręcie Śmierci :) © Morsowy
Prawie całość od Górzyńca do Zakrętu prowadziłem a wręcz wnosiłem. A że na krótkie spodenki byłem, to na nogach mam puzzle od krzaków. ;]
Mało tego - na górze (Zakręt Śmierci jest na 775 m) stwierdziłem prawie zupełny brak powietrza w tylnym kole. ;]
To by wyjaśniało, dlaczego nieliczne przejezdne odcinki jechałem w trupa 6 km/h. ;]
Powietrza było tak mało, że na zjeździe do centrum Szklarskiej nawet nie osiągnąłem 50 km/h. A i tak było dużo hamowania... o_O
Na odcinkach poniżej 40 km/h dało się nawet podziwiać okolice - to niesamowite, że po prawie 2 miesiącach odwilży w górnych dzielnicach Szklarskiej wciąż jest sporo śniegu! Czyż to nie piękne? Tak powinno być wszędzie. ;]
W centrum Szklarskiej, na Orlenie, okazało się, ze dętka nie jest przebita, natomiast puścił wentyl - tego jeszcze nie miałem.
Sam z siebie trzymał tak do 1 atm xD na szczęście miałem plastikowy kapturek na wentyl, który pozwolił dotoczyć się te niecałe 20 km do chałupy...
No i jeszcze foto na dole, blisko Jeleniej...

Tymczasem w Kotlinie: błekit, biel i zieleń - doskonałość © Morsowy
Uwierzycie, że z Jeleniej wyprowadza się kilkaset osób rocznie? o_O
Pomimo takiej heroicznej partyzantki na zboczach Wysokiego Grzbietu rzeczonych krokusów nie odnalazłem. O_O
Wodospad Kropelka plus Szklarska Poręba /Hrgn/
Piątek, 22 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 50.66 | gruntow(n)e: | 0.20 |
czasokres: | śr. km/h: |

Pozdrowienia z Jeleniej. ;)
Znów nie dojechałem do rezerwatu krokusów, ale jestem już coraz bliżej. ;)
Wodospad Kropelka za Piechowickim Górzyńcem to popularne miejsce gniazdowania morsów. W sumie wyboru dużego nie mają, bo tu wszystkie rzeki płytkie...
I choć jest to twór sztuczny, to oby wszystkie sztuczności tak wyglądały. ;)

Wodospad Kropelka © Morsowy

Mała Kamienna - okolice Wodospadu Kropelka © Morsowy

Wyspa na Małej Kamiennej i sosna żyjąca w rzece © Morsowy
Oczywiście nie kąpałem się, bo woda była jak zupa ;)) a w powietrzu 18* w cieniu, chociaż nad samym wodospadem mikroklimat: głęboki cień i tylko 11,5 - można było odpocząć od słońca. ;p
Tradycyjnie pozbierałem śmieci - mało ich było, więc zebrałem stosunkowo dużo. :)
A później jeszcze tylko mała wizyta w Szklarskiej:

Szklarska Poręba - powitałka w dzielnicy Siedmiogród © Morsowy
A w centrum skapnąłem się, że podjeżdżałem na prawie kapciu (2,1 atm).
Jakaś Grażyna na widok mojego wjazdu do centrum miasteczka skomentowała do drugiej niewiasty: no-no, tutaj rowerem dojechać...
Padłem - po krajówce, gdzie chyba nawet 5% nie ma. ;] Chociaż może komentarz ten dotyczył konkretnie mojego roweru i problemów z dętką - wtedy to faktycznie, miała rację. ;]
PS. w Piechowicach chyba znalazłem niejakiego Hermesa - pewnie uciekł od pańci. ;))

Karpacz x2, hamowanie x0 :) /Kross/
Czwartek, 21 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 48.08 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |


Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Spełniło się moje małe marzenie - zdobyłem Karpacz bezhamulcowo do tego na moim ulubionym, historycznym już rowerze. ;]
I to zdobyłem nawet z 2 stron - powyżej Western City...

Wjazd do Karpacza od strony Ściegien © Morsowy
.. i od strony Księżej Góry:

Wjazd do Karpacza od strony Księżej Góry © Morsowy
I tu i tamże nawet trochę podjechałem w górę, załapując się na 500+ (oczywiście metrów npm ;) ) i później musiałem odwalać niezłą manianę, coby się wyrobić na dole zjazdów (>40 km/h), na skrzyżowaniach bez pierwszeństwa... :> Ale dopiąłem swego i było warto...
Pogoda i widoczność była dziś taka, ze aż zwątpiłem, czy aby na pewno bardziej lubię Szklarską. W Karpaczu poza sezonem i weekendami naprawdę potrafi być pięknie a nawet spokojnie...
Zresztą - oblukajcie sami:

Sam na sam z Królową © Morsowy

To też jest Karpacz. Nawet jurki były ;) © Morsowy
*kurki, a nie "jurki" ;]

Mysłakowice - tak ładnie a do tego pusto i cicho (ślepa uliczka) © Morsowy

Wszystko jest na sprzedaż... ;) © Morsowy
I dwa najlepsze na koniec...

I to jeszcze biały... © Morsowy

Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem... © Morsowy
Dziękuję za uwagę. ;)
New Salt City i o współpracy z policją ;) /Hrgn/
Środa, 20 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 125.60 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Gdzieś w Borach Dolnośląskich...

Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!

W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:

Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))

Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]

Tak wyszło, że musiałem być rano w Nowej Soli.
Pociągów niet, ale w końcu, po latach, dotarło do mnie, że rower mogę wozić też autobusami. ;]
Ino drogo za pośpiechy. ;p
To już drugi raz w tym roku byłem w swojej starej diecezji ;) a nawet przejeżdżałem przez swój dekanat ;)) ale bokiem.
Sporo się pozmieniało - przybyło domów, ubyło lasów ;)) a nawet machnęli aż 3 nowe ronda w Nowej Soli.
Jak to możliwe, że przez godzinę w tym mieście nie widziałem ani jednego patola, za to całkiem sporo rowerzystów?? :O czyli zupełnie odwrotnie niż w Jeleniej Górze... :((((
Zabawny paradoks, że jedyne góry, jakie tego dnia przejechałem, to "Góry Kocie" koło Kożuchowa (w lubuskim). ;]
Najsroższy podjazd tamże:
http://www.altimetr.pl/podjazd-cisow.html
rozśmieszył mnie niemal do łez :D maks. 9,2% i szczyt na 171 m, czyli o ponad 170 metrów niżej, niż dno Kotliny Jeleniogórskiej, nie mówiąc już o podjazdach, jakie czekały na mnie na Pogórzu Karkonoskim. xD
To coś jak z najwyższym szczytem pasma Gór Świętokrzyskich, który jest ponad 200 metrów niżej, niż płaskie centrum Zakopanego, które górą nazwać nie w sposób. ;]
Większość trasy z wiatrem przodo-bocznym, choć miał być tyło-boczny. Do tego jazda na śpiocha, z plecakiem i w jeansach - trochę mnie to wymęczyło, a na koniec, po całym dniu - deser w postaci wzgórz Pogórza. ;]
Po drodze jeszcze miałem kilka telefonów z policji w sprawie karty, w tym mistrzowski:
"ustaliliśmy adres Żabki, w której dokonywano transakcji, ale nagrania już mają pokasowane"
- szkoda tylko, że to ja ten adres ustaliłem i im powiedziałem, i to 2 dni wcześniej...
Fajnie działają, tak nie za szybko, nie za skutecznie... xDDD
Przez ten wiater i te nic nie wnoszące telefony nie zdążyłem na autobus w Lwówku Śląskim a później na pociąg w Gryfowie, skądinąd też Śl. ;) W Lwówku to nawet zabłądziłem, ale za to cóż odkryłem!

W Lwówku Śl. wciąż pokutuje komunalna Nysa, niewiarygodne!! © Morsowy
Jestem w ciężkim szoku, wszak nawet Żuka trudno już spotkać w firmach, nawet na głębokiej prowincji! A Nysy są przecież starsze - najmłodsze mają 25 lat - przy kilkuletnim okresie używalności. :OOO
Bardzo możliwe, że to jedyna i ostatnia służbowa Nysa w Polsce! Jak ktoś ma inne dane, to wpisujcie miasta. ;>
Dalej Lwówek:

Klasyczny amerykański ciągnik siodłowy... przerobiony na skrzyniowego :O © Morsowy
Niesamowite... ;)
Był jeszcze jeden bajer w tym miasteczku (bez foto, bo już za szarówki): wrak Autosana H9 robiący za altanę na zboczu stromej skarpy. xD Kiedyś tam wrócę specjalnie dla niego. ;]
W Gryfowie też się w sumie pogubiłem (fajny układ miasta, taki nie za przejrzysty... ;)) ), ale to dobrze, bo miałem półtorej godziny do wytopienia, a na wracanie po ciemku krajówką, do tego bardzo pagórkowatą, chyba jestem już za stary. ;]
Między tymi dwoma mieścinami poraziła mnie na wysokim wzgórzu panorama karkonosko-izerska w czerwonej łunie po zachodzie słońca, do tego w towarzystwie kuni i w pobliżu ruin zamku (Podksale). Coś nie do opisania po prostu... O_O
Najśmieszniejsze, że w Nowej Soli niczego nie załatwiłem, za wyjątkiem jednego zdjęcia ;))

Coś dziwnie im to wyszło ;) © Morsowy
Zmarnowałem tylko pieniążki i czas - bo nawet na okienko nie zasłużyłem, bo R1973 był uprzejmy tego dnia zrobić 2x tyle kilometrów. ;]
PS. Przejazd klasycznie: bez dętek, łatek, pompek... ;]
To i owo (Sosnówka) terenowo /Kr/
Wtorek, 19 marca 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 27.05 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
W poniedziałek mój Kross miał 19,5 "urodziny" (58,87 kkm), które przegapiłem. ;p Ale we wtorek zabrałem go na godną wycieczkę - o dziwo, da się przejechać bezhamulcowo taką nielichą pętlę: J.G.-Podgórzyn-Sosnówka-Staniszów-J.G.
Ale bezhamulcowo można ją zrobić tylko w tym kierunku (nie odwrotnie!) i tylko przy zachodnim wietrze. ;]
A tak się bałem, że czekają mnie same mini-jazdy po dnie Kotliny. ;]
W Sosnówce kopsnąłem się na chwilę do Czerwonej Doliny (początek Karkonoszy właściwych), gdzie popełniłem taki oto podjazd terenowy (zdjęcie górne):

Widok na Sosnówkę odpołudnia (na górze) i od północy (na dole) © Morsowy
Fajny był, taki nie za płaski, nie za gładki i nie za asfaltowy. ;))
W dodatku mój stary, ciężki traktor nie ma aktualnie "megarendża", więc pod koniec miałem tętno 665 ;p i powyżej +10*C na takie podjazdy się nie piszę. :D
Na szczęście było nie za ciepło (+6) i nie za słonecznie (północne zbocze). Co więcej - wg prognoz deszczu miało nie być... no i nie było, za to spadł śnieg :D sam śnieg bez deszczu, przy +6*! :O
Tym razem sprowadzałem w dół (oczywiście z wypiętym licznikiem), bo chciałem pozbierać śmieci... ale następnym razem to zjadę. ;p
PS. tak się szarpałem na podjeździe, że aż dostałem skrętu kiszek. :OOO
Ale bezhamulcowo można ją zrobić tylko w tym kierunku (nie odwrotnie!) i tylko przy zachodnim wietrze. ;]
A tak się bałem, że czekają mnie same mini-jazdy po dnie Kotliny. ;]
W Sosnówce kopsnąłem się na chwilę do Czerwonej Doliny (początek Karkonoszy właściwych), gdzie popełniłem taki oto podjazd terenowy (zdjęcie górne):

Widok na Sosnówkę odpołudnia (na górze) i od północy (na dole) © Morsowy
Fajny był, taki nie za płaski, nie za gładki i nie za asfaltowy. ;))
W dodatku mój stary, ciężki traktor nie ma aktualnie "megarendża", więc pod koniec miałem tętno 665 ;p i powyżej +10*C na takie podjazdy się nie piszę. :D
Na szczęście było nie za ciepło (+6) i nie za słonecznie (północne zbocze). Co więcej - wg prognoz deszczu miało nie być... no i nie było, za to spadł śnieg :D sam śnieg bez deszczu, przy +6*! :O
Tym razem sprowadzałem w dół (oczywiście z wypiętym licznikiem), bo chciałem pozbierać śmieci... ale następnym razem to zjadę. ;p
PS. tak się szarpałem na podjeździe, że aż dostałem skrętu kiszek. :OOO
18-19.III.2019 /Hrgn/
Wtorek, 19 marca 2019
Kategoria Standardowo
kilosy: | 18.05 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Fajnie było, tak nie za ciepło, nie za sucho i nie za bezwietrznie. ;))
Przejazdy po mieście, głównie użytkowe. Nic wartego komentowania. ;))
Przejazdy po mieście, głównie użytkowe. Nic wartego komentowania. ;))
Szklarska Poręba i Kotlina Jeleniogórska jakich nie znacie ;) /Kr/
Niedziela, 17 marca 2019
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 40.60 | gruntow(n)e: | 3.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwszą połowę dnia tak mnie wkurzano, że aż musiałem odreagować w sielskich zakątkach Szklarskiej.
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:



Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...

Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...

Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...

Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...

Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:

Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...

Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):

Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy

Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy

Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Ale najpierw przebiłem się terenowo z os. Orle (JG) do Pałacu Pakoszów (Piechowice) przez najbardziej dziką część Kotliny - zadrzewione połacie w rejonie rzeki Kamiennej z lekkimi akcentami pól i łąk. Było tak lubusko, że nawet w lubuskim mało gdzie tak jest. ;D;D
Nawet teren był bardziej płaski niż średnia lubuska - a to wszystko około 2 km od Karkonoszy, niesamowite.
Ba, nawet trafiła się "ambona" myśliwska..
Generalnie jest to teren zalewowy, dlatego taki dziki i niezagospodarowany:



Tego dnia Szklarska mnie zmiażdżyła jeszcze zanim do niej dojechałem :D mianowicie srogi podjazd do Dolnej był w całości z halnym w twarz :D przez co musiałem ostro fedrować na najniższym przełożeniu (28:28) - po asfalcie! :O
Szklarskiej chyba nic nie przebije - cenię ją najbardziej, bo jest najbardziej urozmaicona. Generalnie niby górski kurort i komercha, ale sielskich zakątków jest tam wiele i na nich zawsze się skupiam.
Turystyka w Szklarskiej rozwinęła się, tak jak wszędzie, dopiero w XIX w., a wcześniej, przez kilkaset lat(!) była to osada (a raczej grupa osad) górniczo-hutniczych (wydobycie kamieni szlachetnych i hutnictwo szkła).
Ale były to także osady rolnicze, o czym się szerzej nie mówi, ale jest to dość ciekawe, jak na takie górskie położenie.
I nie mówię tu tylko o wypasie owiec - to zbyt oczywiste. Otóż na pierwszych zdjęciach z początków XX w. widać wiele pól uprawnych, niemal aż pod sam Zakręt Śmierci! Już krótko po II WŚ widać (na serwisie fotopolska) szybki ich zanik - część zabudowano, a reszta zarosła lasami. ;)
Tymczasem wciąż jeszcze uchowało się kilka reliktów górskiego rolnictwa, zresztą zobaczcie sami...

Jak dal mnie to totalna miazga! :D Taki kontrast! Tyle sielskości i śniegu jednocześnie! © Morsowy
(a na polance po prawej zachował się relikt śniegu - półtora miesiąca odwilży!!)
Jest ten widok o tyle rozbrajający, że przecież do Szklarskiej wiedzie droga wśród olbrzymich, pionowych skał, to se człek myśli, cóż to będzie dalej (wyżej), a tu taka niespodzianka...

Ławeczka z wiodkiem na Śnieżne Kotły :O Siedziałbym do końca życia.... © Morsowy
Takie tam na dzielni...

Pensjonat Orla Skała na szczycie Orej Skały © Morsowy
I kolejne relikty rolnictwa, połączone z innowacyjną hodowlą...

Takiej Szklarskiej nie zobaczycie w folderach reklamowych: pod skałkami pasa się alpaki(!), jest i traktorek, no i rudera z wisienką na torcie, czyli anteną satelitarną ;) © Morsowy
Jeszcze rok temu widziałem tam traktorowy wrak - było bardziej spójnie. ;))
I jeszcze większa miazga:

Tego nie pokażą Wam w folderach - historyczna Lipa Sądowa i równie rachityczny relikt wiejskiego budownictwa © Morsowy
Takie archaizmy w modnym kurorcie - kto by pomyślał? Na pewno nie 99% turystów, dla których Szklarska = wyciąg na Szrenicę i sklepy w centrum...
Owa lipa, nie dość, że wielce historyczna, to jeszcze wielce kontrastowa, bo na drugim (górnym) końcu miasta, tj. w Jakuszycach (około 400m wyżej) mamy już tylko karłowate sosny oraz najniższe w Polsce naturalne stanowisko kosodrzewiny - różnica w klimacie jest gigantyczna!
Za tym poletkiem, koło niebieskiego szlaku na Chybotek...

Już wiem, dlaczego Szklarska Poręba tak się nazywa ;) (wyrąbany las plus butelki po alko i to nawet w okolicach Chybotka... © Morsowy
Do Chybotka nie dojechałem, bo się popsuła pogoda, a ja na letniaka (w Kotlinie było +18 i słońce, a Janusze i Grażyny okutani jak na 1,8* xD). Powrót (zejście) do krajowej Trójki z buta xD, ale czasu nie marnowałem, bo przynajmniej sprzątałem śmieci :( plus czaskałem dalsze foty (ok. 60 tego dnia ;]):

Zapomniany, na uboczu - najstarszy (1650) kościół w Szklarskiej, już tylko jako cmentarny © Morsowy

Nietypowe "płyty" nagrobne przy kościele cmentarnym w Szklarskiej P. Dolnej © Morsowy

Wiosna atakuje nawet w przykościelnym zagłębieniu, które jest tak cieniste, że jeszcze ma śnieg :O © Morsowy
Na "Trójce" jak zwykle zjazd z wiatrem w plecy i grawitacyjnie (bez pedałowania) jazda 50+ km/h. Spokojnie można było kręcić życiówkę nawet na takim starym traktorze, który już przy 50 jest przygodą samą w sobie xD
Oddalająca się zbliżeniówka ;) /Hrgn/
Sobota, 16 marca 2019
kilosy: | 4.20 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |