dpd, dpd, dpd i auto dedykacje ;)
Piątek, 20 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 21.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Więcej miotania się niż to warte, bo praca mała, mniejsza i najmniejsza.
Tymczasem samo-spam. ;)
Kto słyszał o istnieniu samochodów marki Mors - płetwa do góry.

Samochód Mors, innowacyjny model Delfin (Dauphin), rok 1903.
To się nazywa auto-dedykacja. ;))
Ponadto istnieje :
wyspa Mors (skądinąd całkiem niedaleko...)
polski pistolet maszynowy Mors (unikat ;) )
tudzież... alkohol (ale utrafili... O_O)
I jeszcze z serii dedykacje, oprócz dedykacji dla samego siebie. ;)
St.Pani: dopiero się skapnąłem, że mijaliśmy pewien motyw dedykacjogenny, dla wiadomo kogo. ;)

Merlin - z dedykacją ;)) © mors
Tymczasem samo-spam. ;)
Kto słyszał o istnieniu samochodów marki Mors - płetwa do góry.
Samochód Mors, innowacyjny model Delfin (Dauphin), rok 1903.
To się nazywa auto-dedykacja. ;))
Ponadto istnieje :
wyspa Mors (skądinąd całkiem niedaleko...)
polski pistolet maszynowy Mors (unikat ;) )
tudzież... alkohol (ale utrafili... O_O)
I jeszcze z serii dedykacje, oprócz dedykacji dla samego siebie. ;)
St.Pani: dopiero się skapnąłem, że mijaliśmy pewien motyw dedykacjogenny, dla wiadomo kogo. ;)

Merlin - z dedykacją ;)) © mors
Nieoczekiwana Wielkopolska enklawa podjazdów (Przemęcki Park Krajobrazowy)
Środa, 18 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 5.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Świat jest jednak mały, dopiero co Starowinka "odkryła" Przemęcki Park Krajobrazowy a tu mnie przyszło zabawić tamże na 3 dniowym szkoleniu.
Oczywiście nie mogło zabraknąć (wypożyczonego, notabene za darmochę) roweru. A z nie-swoim to już się tak nie patyczkowałem jak zazwyczaj... :)
Ciekawa to kraina, na styku lubuskiego i wielkopolskiego: teren lesisty i pagórkowaty jak w lubuskim, ale ludność schludna, pracowita i gospodarna jak to w Wielkopolsce. Nawet obmyśliłem małą reformę administracyjną: tereny zagarnia województwo lubuskie, a ludność się wysiedli wgłąb Wlkp. <haha>
Co do gospodarności: nawiedziłem tamże 4 parafie (na więcej nie było czasu): Ujazd, Boszkowo (B. Letnisko i B. właściwe), Starkowo i Dominice, które to razem wzięte są wielkości mojej własnej parafii, z resztą połowa z tych wsi to de facto ośrodki wczasowe, prawie bez stałych mieszkańców. No i po krótkim objeździe minąłem więcej traktorów i gospodarstw rolnych, niźli w mojej wsi PRZEZ CAŁY ROK! Szok...
Dominice i B. Letnisko to niezliczona ilość przybytków turystycznych, domki letniskowe, przyczepy kempingowe itp. porozrzucane od pól na wzgórzach aż po same brzegi jeziora Dominickiego, miejscami wręcz na żywym bagnie (komary!!!), częstokroć w klimatach baśniowych i w atmosferze wiecznego baja-bongo ;) co mnie zaskoczyło - wszak jest środek tygodnia roboczego, przed wakacjami i urlopami.
Ale największą niespodzianką okazały się okazałe podjazdy:

Asfaltowa ścianka w Wielkopolsce, no kto by pomyślał... ;p © mors
Po mojemu będzie między 15 a 20%, bardzo miła niespodzianka!

Stromy zjazd tamże (ujęty tylko najstromszy odcinek) © mors

Boszkowo Letnisko i godziwy podjazd © mors
.
Ale to jeszcze nic! :) Podjazd w Dominicach może nie jest aż tak stromy, ale ma piach grząski jak na wydmie. Nie ukrywam, że mimo odpowiedniego sprzętu - poległem w połowie ;p a mówimy tu przecież o drodze publicznej! :>

Droga publiczna niczym wydma! (Dominice) © mors

Stromy podjazd w głębokim piachu - nie do podjechania na góralu, chociaż blachosmrody jakoś powjeżdżały, nawet z przyczepami © mors
.
Rower jak rower - nie bardzo pasował do wyjściowego stroju ;) i zupełnie różnił się od mojego: opony 26x2.2 z agresywnym bieżnikiem - to lepiej jeździ po piasku niż po asfalcie! I przednie zawieszenie - cały czas myślałem, że mi koło odpada. ;D
Rower w stanie dużo gorszym niż mój, po 15 latach codziennej jazdy... zwłaszcza ogłuszająco chrzęszczący napęd - straszny obciach przy ludziach. ;]
Ale za to miał przynajmniej super wyregulowane hamulce - próba hamowania na najstromszym zjeździe zakończyła się przejechaniem paru metrów na przednim kole xD a rozpędzony rower szybciej się zatrzymał na ponad 15% spadku niźli moje wehikuły na płaskim...
Asfaltowa ścianka nachylona godziwie, w górach by się takiej nie powstydzili ;) tyle tylko, że stanowczo za krótka - czaskałem ten podjazd codziennie po ~5 razy z rzędu (i to na środkowym blacie ;p ), a na zjeździe ćwiczyłem jazdę na przednim kole.:)
Adrenaliny po pachy. ;)
A ta "wydma" się nie poddała, mimo że z tył miałem bieżnik typu poprzeczne łopatki i bardzo niskie ciśnienie. Jak było płasko, to na piachu robiłem co chciałem, ale tutaj nie wjechałem... chociaż prawie... ;p
A ponadto inne takie-takie:

Domy letniskowe nawet daleko w polach. Na dole jezioro Dominickie © mors

Wiejski kościółek... (Starkowo) © mors

Wrak wiatraka (Starkowo) © mors

Dziwne sąsiedztwo (Starkowo) © mors

Wiatrak skryty wśród drzew i zabudowań(Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors

Spiderman, motór na balkonie i inne gadżety... (Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors

Takie tam nad jez. Dominickim ;p © mors
Wyżyłem się w terenie za wszystkie czasy. ;p
Oczywiście nie mogło zabraknąć (wypożyczonego, notabene za darmochę) roweru. A z nie-swoim to już się tak nie patyczkowałem jak zazwyczaj... :)
Ciekawa to kraina, na styku lubuskiego i wielkopolskiego: teren lesisty i pagórkowaty jak w lubuskim, ale ludność schludna, pracowita i gospodarna jak to w Wielkopolsce. Nawet obmyśliłem małą reformę administracyjną: tereny zagarnia województwo lubuskie, a ludność się wysiedli wgłąb Wlkp. <haha>
Co do gospodarności: nawiedziłem tamże 4 parafie (na więcej nie było czasu): Ujazd, Boszkowo (B. Letnisko i B. właściwe), Starkowo i Dominice, które to razem wzięte są wielkości mojej własnej parafii, z resztą połowa z tych wsi to de facto ośrodki wczasowe, prawie bez stałych mieszkańców. No i po krótkim objeździe minąłem więcej traktorów i gospodarstw rolnych, niźli w mojej wsi PRZEZ CAŁY ROK! Szok...
Dominice i B. Letnisko to niezliczona ilość przybytków turystycznych, domki letniskowe, przyczepy kempingowe itp. porozrzucane od pól na wzgórzach aż po same brzegi jeziora Dominickiego, miejscami wręcz na żywym bagnie (komary!!!), częstokroć w klimatach baśniowych i w atmosferze wiecznego baja-bongo ;) co mnie zaskoczyło - wszak jest środek tygodnia roboczego, przed wakacjami i urlopami.
Ale największą niespodzianką okazały się okazałe podjazdy:

Asfaltowa ścianka w Wielkopolsce, no kto by pomyślał... ;p © mors
Po mojemu będzie między 15 a 20%, bardzo miła niespodzianka!

Stromy zjazd tamże (ujęty tylko najstromszy odcinek) © mors

Boszkowo Letnisko i godziwy podjazd © mors
.
Ale to jeszcze nic! :) Podjazd w Dominicach może nie jest aż tak stromy, ale ma piach grząski jak na wydmie. Nie ukrywam, że mimo odpowiedniego sprzętu - poległem w połowie ;p a mówimy tu przecież o drodze publicznej! :>

Droga publiczna niczym wydma! (Dominice) © mors

Stromy podjazd w głębokim piachu - nie do podjechania na góralu, chociaż blachosmrody jakoś powjeżdżały, nawet z przyczepami © mors
.
Rower jak rower - nie bardzo pasował do wyjściowego stroju ;) i zupełnie różnił się od mojego: opony 26x2.2 z agresywnym bieżnikiem - to lepiej jeździ po piasku niż po asfalcie! I przednie zawieszenie - cały czas myślałem, że mi koło odpada. ;D
Rower w stanie dużo gorszym niż mój, po 15 latach codziennej jazdy... zwłaszcza ogłuszająco chrzęszczący napęd - straszny obciach przy ludziach. ;]
Ale za to miał przynajmniej super wyregulowane hamulce - próba hamowania na najstromszym zjeździe zakończyła się przejechaniem paru metrów na przednim kole xD a rozpędzony rower szybciej się zatrzymał na ponad 15% spadku niźli moje wehikuły na płaskim...
Asfaltowa ścianka nachylona godziwie, w górach by się takiej nie powstydzili ;) tyle tylko, że stanowczo za krótka - czaskałem ten podjazd codziennie po ~5 razy z rzędu (i to na środkowym blacie ;p ), a na zjeździe ćwiczyłem jazdę na przednim kole.:)
Adrenaliny po pachy. ;)
A ta "wydma" się nie poddała, mimo że z tył miałem bieżnik typu poprzeczne łopatki i bardzo niskie ciśnienie. Jak było płasko, to na piachu robiłem co chciałem, ale tutaj nie wjechałem... chociaż prawie... ;p
A ponadto inne takie-takie:

Domy letniskowe nawet daleko w polach. Na dole jezioro Dominickie © mors

Wiejski kościółek... (Starkowo) © mors

Wrak wiatraka (Starkowo) © mors

Dziwne sąsiedztwo (Starkowo) © mors

Wiatrak skryty wśród drzew i zabudowań(Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors

Spiderman, motór na balkonie i inne gadżety... (Słoneczne Wzgórze, Boszkowo-Letnisko) © mors

Takie tam nad jez. Dominickim ;p © mors
Wyżyłem się w terenie za wszystkie czasy. ;p
dpd i okolice. Z licznymi dedykacjami. ;) (13-16.VI)
Poniedziałek, 16 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 44.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dla każdego coś miłego. ;)
Dla Goofy`ego - ostatnio codziennie mijam jegoż koło pracy, wiec aż się prosił. ;p

Zglebiony "Karton" © mors

Zglebiony "Karton" © mors

Niczym piorun uderzający dwa razy w to samo miejsce - przypadkowe spotkanie dwóch Trabantów © mors
Dla Almette:

Lans rudej ;) © mors

Ruda dama na salonach ;) © mors
a w terenie:

Pozorna panika © mors

... ale bardziej ciekawskość ;) © mors
Dla Starowinki (będzie kumała, chyba, że ma już sklerozę ;) ):

Taki tam sklep, z dedykacją dla takiej jednej ;)) © mors
i dla mnie... no i może jeszcze zarazem dla "pouczającego gawędziarza" ;p :

Krzyż na środku ronda przetrwał cały proces powstawania tegoż. Pozytywny przykład budownictwa drogowego. :) © mors
Zdjęcia robione 13stego w piątek ;) no i niewiele później złapała mnie ulewa, mrok zapada, ja bez świateł...
Najpierw zdążyłem zmoknąć, później taki mokry koczowałem po przystankach aż się zrobiło ciemno i wtedy pojechałem dalej - w nocnym deszczu... Jazda przy 13*C w krótkich spodenkach i szybko przemakającej wiatrówce - w nogi było niezgorzej, ale mokry grzbiet na dłuższą metę nie był fajny. ;p
A w poniedziałek dpd i wyjazd na 3 dniowe szkolenie, bez roweru... i dobrze, przynajmniej nie wyjadę poza wykres. ;)
Dla Goofy`ego - ostatnio codziennie mijam jegoż koło pracy, wiec aż się prosił. ;p

Zglebiony "Karton" © mors

Zglebiony "Karton" © mors

Niczym piorun uderzający dwa razy w to samo miejsce - przypadkowe spotkanie dwóch Trabantów © mors
Dla Almette:

Lans rudej ;) © mors

Ruda dama na salonach ;) © mors
a w terenie:

Pozorna panika © mors

... ale bardziej ciekawskość ;) © mors
Dla Starowinki (będzie kumała, chyba, że ma już sklerozę ;) ):

Taki tam sklep, z dedykacją dla takiej jednej ;)) © mors
i dla mnie... no i może jeszcze zarazem dla "pouczającego gawędziarza" ;p :

Krzyż na środku ronda przetrwał cały proces powstawania tegoż. Pozytywny przykład budownictwa drogowego. :) © mors
Zdjęcia robione 13stego w piątek ;) no i niewiele później złapała mnie ulewa, mrok zapada, ja bez świateł...
Najpierw zdążyłem zmoknąć, później taki mokry koczowałem po przystankach aż się zrobiło ciemno i wtedy pojechałem dalej - w nocnym deszczu... Jazda przy 13*C w krótkich spodenkach i szybko przemakającej wiatrówce - w nogi było niezgorzej, ale mokry grzbiet na dłuższą metę nie był fajny. ;p
A w poniedziałek dpd i wyjazd na 3 dniowe szkolenie, bez roweru... i dobrze, przynajmniej nie wyjadę poza wykres. ;)
Małe zakupy na wielkim Kole
Sobota, 14 czerwca 2014
Kategoria 36" Kolisko
| kilosy: | 4.90 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem jazda dość dynamiczna (także w ciasnych zakrętach, na ile to możliwe). Średnia 14,7, przy czym 1/3 trasy z zakupionymi zakupami. Bez problemu można by przekroczyć 15, także na dłuższym dystansie.
Wciąż nie mogę się nadziwić, że na jednokołowcu można łagodniej pokonywać wyboje niż na standardowym, dwukołowym góralu (oba bez jakiejkolwiek amortyzacji siodła, sztycy ani ramy)...
Info dla Starowinki: wieczorem 16*C i jazda zupełnie na letniaka. ;]
Wciąż nie mogę się nadziwić, że na jednokołowcu można łagodniej pokonywać wyboje niż na standardowym, dwukołowym góralu (oba bez jakiejkolwiek amortyzacji siodła, sztycy ani ramy)...
Info dla Starowinki: wieczorem 16*C i jazda zupełnie na letniaka. ;]
Huragan przeciwupałowy (dpd 9-12.VI.14)
Czwartek, 12 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 36.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dobrym pomysłem na walkę z szalejącymi upalami okazało się zaprzęgnięcie Huragana do jazd d-p-d - choć to tylko parodia kolarki, to jednak i tak jest zauważalnie lżejszy i szybszy od starego Krossa. Toteż mniej mnie grzało a i pospać se rano dłużej mogłem. ;)
Foto zastępcze - taki tam podwórkowy McGyaver. ;) Szacun dla konstruktora, mimo że dzieło trochę niedoskonałe (poskrzypiwało toto z lekka). Nawet mogłoby sobie postać koło Słonika. ;)

Foto zastępcze - taki tam podwórkowy McGyaver. ;) Szacun dla konstruktora, mimo że dzieło trochę niedoskonałe (poskrzypiwało toto z lekka). Nawet mogłoby sobie postać koło Słonika. ;)

36" w 32* upale
Niedziela, 8 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, 36" Kolisko
| kilosy: | 12.07 | gruntow(n)e: | 0.30 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Rano do kościoła (tak, na Słoniku!) - żeby zdążyć przed upałami, a w południe odbiło mi i pojechałem na "wymarłe" miasto.
Temperatura asfaltu porażająco-przerażająca...

na szczęście znalazłem adekwatne do skali problemu kąpielisko ;))

Ciekły tlenik (między -183 a -219*C) - popływałbym ;) © mors
Troszku pojeździłem nawet po sk8parku, rowerek pasował tamże niczym słoń w składzie porcelany. ;)) Nawet pseudo-filmik powstał:
Przystawałem w cieniu średnio co 2 km, ale przeżyłem i jestem tym dość mo(c)no zaskoczony. ;) Na pewno dużo pomogła niska wilgotność i orzeźwiający wiaterek.
Temperatura asfaltu porażająco-przerażająca...

na szczęście znalazłem adekwatne do skali problemu kąpielisko ;))

Ciekły tlenik (między -183 a -219*C) - popływałbym ;) © mors
Troszku pojeździłem nawet po sk8parku, rowerek pasował tamże niczym słoń w składzie porcelany. ;)) Nawet pseudo-filmik powstał:
Przystawałem w cieniu średnio co 2 km, ale przeżyłem i jestem tym dość mo(c)no zaskoczony. ;) Na pewno dużo pomogła niska wilgotność i orzeźwiający wiaterek.
lOdu mój lOdu, czemuś mnie opuścił? ;) (dpd i kościół 1-7.VI.14)
Sobota, 7 czerwca 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 45.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Z kroniki parafialnej ;)
- niedziela, 1.VI: po powrocie (vide: poprzedni wpis) od razu przebranie, przemycie i do kościoła. ;p Krossowym, dlatego nie mogłem tego dopisać do tamtej wycieczki na Huraganie;
- poniedziałek, albo wtorek: buchnięto mi zapinanie od roweru, drugi raz w przeciągu trzech lat, w obu przypadkach w pracy, wewnątrz mojego budynku, 5 schodków i 5 metrów ode mnie!! O_O Podziw za odwagę... bo jak bym dorwał, to nie ręczę... Za pierwszym razem buchnięto mi także licznik, i to przez wyszarpanie (urywając sensor no i bez magnesu), stąd domniemanie, że były to kradzieże złośliwe... to i tak dużo lepiej, niż mieliby dewastować. ;]
Nawet wymyśliłem, co zrobię: będę zostawiał przy rowerze stare, zepsute zapinanie. ;D Złodziej się zdziwi, a i wpaść tym razem może...
- czwartek: 2 anegdotycznogenne autentyki. Dwoje urzędników stanowczo wzmacniało stereotyp/teorię o predyspozycjach umysłowych kobiet i mężczyzn. )
K.
Liczy na głos, ile to jest 1x6 (sic!). Liczy, z palcami i bez, i nie daje rady!
- hmmm... no... jeden... jeden?... no tak, jeden... albo nie, sześć... znaczy się nie, nie sześć, jeden!
Później jeszcze liczyła 2x25. Okazuje się, ze to daje 100.
M.
Klika na komputerze, zawiesza się i zapytuje głośno:
- jak się pisze "miejsce"?
No, ulżyło mi. ;) Nie mogłem dłużej tego w sobie nosić. ;)
- piątek: Krossowy przekroczył 39 kkm. :) Aktualny plan to wycelowanie z geo-jubileuszem na jego 15 urodziny (za 3 miesiące). :)
- sobota: początek fali upałów. Doszło do 29* w cieniu, a następne dni mają być jeszcze gorsze. Nic dziś nie jeździłem... :( bo się nie da, ale i na znak protestu. ;D
A oto jak sobie radzę: ;)

Moja karma na upały ;) © mors
- niedziela, 1.VI: po powrocie (vide: poprzedni wpis) od razu przebranie, przemycie i do kościoła. ;p Krossowym, dlatego nie mogłem tego dopisać do tamtej wycieczki na Huraganie;
- poniedziałek, albo wtorek: buchnięto mi zapinanie od roweru, drugi raz w przeciągu trzech lat, w obu przypadkach w pracy, wewnątrz mojego budynku, 5 schodków i 5 metrów ode mnie!! O_O Podziw za odwagę... bo jak bym dorwał, to nie ręczę... Za pierwszym razem buchnięto mi także licznik, i to przez wyszarpanie (urywając sensor no i bez magnesu), stąd domniemanie, że były to kradzieże złośliwe... to i tak dużo lepiej, niż mieliby dewastować. ;]
Nawet wymyśliłem, co zrobię: będę zostawiał przy rowerze stare, zepsute zapinanie. ;D Złodziej się zdziwi, a i wpaść tym razem może...
- czwartek: 2 anegdotycznogenne autentyki. Dwoje urzędników stanowczo wzmacniało stereotyp/teorię o predyspozycjach umysłowych kobiet i mężczyzn. )
K.
Liczy na głos, ile to jest 1x6 (sic!). Liczy, z palcami i bez, i nie daje rady!
- hmmm... no... jeden... jeden?... no tak, jeden... albo nie, sześć... znaczy się nie, nie sześć, jeden!
Później jeszcze liczyła 2x25. Okazuje się, ze to daje 100.
M.
Klika na komputerze, zawiesza się i zapytuje głośno:
- jak się pisze "miejsce"?
No, ulżyło mi. ;) Nie mogłem dłużej tego w sobie nosić. ;)
- piątek: Krossowy przekroczył 39 kkm. :) Aktualny plan to wycelowanie z geo-jubileuszem na jego 15 urodziny (za 3 miesiące). :)
- sobota: początek fali upałów. Doszło do 29* w cieniu, a następne dni mają być jeszcze gorsze. Nic dziś nie jeździłem... :( bo się nie da, ale i na znak protestu. ;D
A oto jak sobie radzę: ;)

Moja karma na upały ;) © mors
Teren huraganu i Huragan w terenie. ;) (Czerwieńsk, czerwce, czerwiec)
Niedziela, 1 czerwca 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 121.86 | gruntow(n)e: | 6.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Po tygodniu wyposzczenia wypuściłem się z nadmiarem energii (30-34km/h pod wiatr, dla mnie abstrakcja), co oczywiście długo nie trwało. ;]
Zaliczyłem nową gminę i miasto (Czerwieńsk) i przede wszystkim nawiedziłem sporo (15) nowych parafii. ;) A to najważniejsze. ;]
Przy okazji penetracji Wałów Zielonogórskich "odkryłem" prywatną wioskę (?!):

Wracają dawne czasy ;) © mors
I faktycznie kawałek dalej droga zagrodzona stalowymi płotami, za nimi stawy, jeziora, park, pagórki, a w głębi zabudowania... Wieś-idylla, i to na wyłączność...
W Czerwieńsku zawsze mnie intrygował motyw kościoła w samym centrum miasteczka, na owalnym "rondzie", które wbrew pozorom nie jest rondem. ;)

Ponadto stoi tamże (w miasteczku, nie na rondzie) fajna mokolotywka. Oczywiście z dedykacją dla oelka ;)



Chwila jazdy od "ronda" w dowolnym kierunku i już jesteśmy poza miastem. ;]
Za Czerwieńskiem wbiłem się na wiochy, a z wioch... terenowymi "skrótami". W sam raz na (pseudo) kolarkę. ;)

Pośrodku niczego "odkryłem" pojedynczy dom - tak jak lubię! I żadnej utwardzonej drogi do niego. Bywało różnie, miejscami nawet tak:

Miejski samochodzik spotyka szosowy rower w błocie, w środku lasu.. cokolwiek kuriozalne. ;)
Spory odcinek wiódł u podnóża sporego wzgórza. Pacze na mape, a tam maks. 123 m npm. ;D śmiech na sali, no ale to efekt niskiego punktu odniesienia (dolina Odry opodal ujścia Bobru).
Dłużyło mi się w tym terenie (efekt obaw o przejezdność) no ale w końcu pojawiła się cywilizacja... ;)) /bodajże Szczawno/


Niezwykle rzadko spotyka się w lubuski(e)m bardzo stare domy. Przedwojenne (poniemieckie) jak najbardziej, ale zawsze jest to początek XX ewentualnie koniec XIX w. A tu o. Ciekawe, ile ma lat...
I jeszcze takie tam (parafia Pław):


Żuczek z pełną obsadą sunął niemal bezdźwięcznie :O no i ma "firmowe" nr rej. (998). :)
Dalej to tu, to tamże, z pagórkami i bez, aż zagapiwszy się na prezentowanego już ongiś gorylka:

Ochrona wiejskiego sklepu :D © mors
...źle skręciłem na skrzyżowaniu, skutkiem czego nadrobiłem parę półterenowych kilometrów, przez co ledwo zdążyłem do kościoła. ;p
Ale za to zaliczyłem NIECHCĄCY nową gminę (Bobrowice) i zestaw "dzikich", leśnych parafii. ;)
W jednym przysiółku widziałem dużą kolonię czerwców polskich o których dopiero niedawno się dowiedziałem co i jak. Kto by pomyślał... (bez foto, bo komórka bez makro ;p ).
Bobrowice:

Ścisłe centrum Bobrowic. ;) Do 1945 było to miasteczko, dziś jest średnią wsią (niecały 1k mieszk.) z siedzibą Urzędu tej zapyziałej ;) Gminy (pomarańczowy budynek za drzewkami).
Droga nie na kolarkę, ale swój urok ma... no i nie niszczeje...
Przemierzam zapyziałe odludzia drogami rozmaitemi (chwilami trudno było orzec, czy to asfalt, szuter, czy co tam), aż tu nagle... ;D;D

"Wejście na teren huraganowej powierzchni grozi utratą zdrowia i życia!" :D
I gdy już miałem "wyjść na ludzi"... to znów pojechałem odludziami, wzdłuż eleganckiego kanału Bobru (o którym nie wiedziałem) po bardzo nieeleganckich drogach (o których wiedziałem - masochizm ;] ).



Dziękuję za uwagę. ;p
Zaliczyłem nową gminę i miasto (Czerwieńsk) i przede wszystkim nawiedziłem sporo (15) nowych parafii. ;) A to najważniejsze. ;]
Przy okazji penetracji Wałów Zielonogórskich "odkryłem" prywatną wioskę (?!):

Wracają dawne czasy ;) © mors
I faktycznie kawałek dalej droga zagrodzona stalowymi płotami, za nimi stawy, jeziora, park, pagórki, a w głębi zabudowania... Wieś-idylla, i to na wyłączność...
W Czerwieńsku zawsze mnie intrygował motyw kościoła w samym centrum miasteczka, na owalnym "rondzie", które wbrew pozorom nie jest rondem. ;)

Ponadto stoi tamże (w miasteczku, nie na rondzie) fajna mokolotywka. Oczywiście z dedykacją dla oelka ;)



Chwila jazdy od "ronda" w dowolnym kierunku i już jesteśmy poza miastem. ;]
Za Czerwieńskiem wbiłem się na wiochy, a z wioch... terenowymi "skrótami". W sam raz na (pseudo) kolarkę. ;)

Pośrodku niczego "odkryłem" pojedynczy dom - tak jak lubię! I żadnej utwardzonej drogi do niego. Bywało różnie, miejscami nawet tak:

Miejski samochodzik spotyka szosowy rower w błocie, w środku lasu.. cokolwiek kuriozalne. ;)
Spory odcinek wiódł u podnóża sporego wzgórza. Pacze na mape, a tam maks. 123 m npm. ;D śmiech na sali, no ale to efekt niskiego punktu odniesienia (dolina Odry opodal ujścia Bobru).
Dłużyło mi się w tym terenie (efekt obaw o przejezdność) no ale w końcu pojawiła się cywilizacja... ;)) /bodajże Szczawno/


Niezwykle rzadko spotyka się w lubuski(e)m bardzo stare domy. Przedwojenne (poniemieckie) jak najbardziej, ale zawsze jest to początek XX ewentualnie koniec XIX w. A tu o. Ciekawe, ile ma lat...
I jeszcze takie tam (parafia Pław):


Żuczek z pełną obsadą sunął niemal bezdźwięcznie :O no i ma "firmowe" nr rej. (998). :)
Dalej to tu, to tamże, z pagórkami i bez, aż zagapiwszy się na prezentowanego już ongiś gorylka:

Ochrona wiejskiego sklepu :D © mors
...źle skręciłem na skrzyżowaniu, skutkiem czego nadrobiłem parę półterenowych kilometrów, przez co ledwo zdążyłem do kościoła. ;p
Ale za to zaliczyłem NIECHCĄCY nową gminę (Bobrowice) i zestaw "dzikich", leśnych parafii. ;)
W jednym przysiółku widziałem dużą kolonię czerwców polskich o których dopiero niedawno się dowiedziałem co i jak. Kto by pomyślał... (bez foto, bo komórka bez makro ;p ).
Bobrowice:

Ścisłe centrum Bobrowic. ;) Do 1945 było to miasteczko, dziś jest średnią wsią (niecały 1k mieszk.) z siedzibą Urzędu tej zapyziałej ;) Gminy (pomarańczowy budynek za drzewkami).
Droga nie na kolarkę, ale swój urok ma... no i nie niszczeje...
Przemierzam zapyziałe odludzia drogami rozmaitemi (chwilami trudno było orzec, czy to asfalt, szuter, czy co tam), aż tu nagle... ;D;D

"Wejście na teren huraganowej powierzchni grozi utratą zdrowia i życia!" :D
I gdy już miałem "wyjść na ludzi"... to znów pojechałem odludziami, wzdłuż eleganckiego kanału Bobru (o którym nie wiedziałem) po bardzo nieeleganckich drogach (o których wiedziałem - masochizm ;] ).



Dziękuję za uwagę. ;p
Operacja Pb95 ;)
Sobota, 31 maja 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 3.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Czyli tankowanie kanistra. Jechał w reklamówce i poobijał mi widełki, aż miło. ;)
"Wycieczka" nieplanowana, ale na szczęście (?) wyrobiłem się w limicie (kwiecień>maj).
"Wycieczka" nieplanowana, ale na szczęście (?) wyrobiłem się w limicie (kwiecień>maj).
Samoograniczanie się (dpd 26-30.05.2014)
Piątek, 30 maja 2014
Kategoria Nielicho, Standardowo
| kilosy: | 43.50 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Idea była fajna - odwrócona parabola na wykresie rocznym. Pro-Zimowo, anty-letnio i anty-systemowo. ;)
A wykonanie... owszem, od półtora już roku to się udaje, ale dno jest na zbyt niskim poziomie - latem poza dpd pozostaje mi bardzo malo kilometrów do dyspozycji... trza się będzie bardziej przesiąść na monocykle. ;]
Taka tam zabawa z paintem. ;p

Baton Mors :p © mors
Strasznie pracochłonne. ;p
Mam nadzieję, że nie "beknę" przed sądem za podrabianie zastrzeżonych znaków towarowych. ;)
A wykonanie... owszem, od półtora już roku to się udaje, ale dno jest na zbyt niskim poziomie - latem poza dpd pozostaje mi bardzo malo kilometrów do dyspozycji... trza się będzie bardziej przesiąść na monocykle. ;]
Taka tam zabawa z paintem. ;p

Baton Mors :p © mors
Strasznie pracochłonne. ;p
Mam nadzieję, że nie "beknę" przed sądem za podrabianie zastrzeżonych znaków towarowych. ;)

















