dpd (25-29.VIII.2014)
Piątek, 29 sierpnia 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 48.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Jedyna popracowa "wycieczka" w tym nudnym i pracowitym tygodniu...

Droga wojewódzka, w dodatku wylotówka - poniżej 70 mało kto tu schodzi :D © mors
Czekałem, jak ktoś urwie (dosłownie lub w przenośni), ale większość zdążała ominąć. ;p

Droga wojewódzka, w dodatku wylotówka - poniżej 70 mało kto tu schodzi :D © mors
Czekałem, jak ktoś urwie (dosłownie lub w przenośni), ale większość zdążała ominąć. ;p
Niedziela ;p
Niedziela, 24 sierpnia 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 22.50 | gruntow(n)e: | 0.10 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Do kościoła plus coś tam wieczorem, coby odpocząć od spamerów na internetach. ;)
Bukowina Bobrzańska....jakże inna, niż niedawno nawiedzona B. Tatrzańska...

Lubuskie, postpegiereowskie klimaty © mors
Oczywiście obiekty "zagospodarowane" jako składowiska śmieci, żeby było jeszcze ładniej. ;)
A po drodze podbiegł do mnie olbrzymi owczarek.... okazał się być bardzo przyjazny, ale i tak z lekka struchlałem...
I już koniec. ;p
Bukowina Bobrzańska....jakże inna, niż niedawno nawiedzona B. Tatrzańska...

Lubuskie, postpegiereowskie klimaty © mors
Oczywiście obiekty "zagospodarowane" jako składowiska śmieci, żeby było jeszcze ładniej. ;)
A po drodze podbiegł do mnie olbrzymi owczarek.... okazał się być bardzo przyjazny, ale i tak z lekka struchlałem...
I już koniec. ;p
Morsownia - Mielno - Morsownia ;)
Sobota, 23 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 65.50 | gruntow(n)e: | 7.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |

Mielno... przy drodze z Żar do NRD ;) © mors
;p
Jak kto będzie w tym "prawdziwym" to pamiętajta, że w centrum jest pomnik morsa (zwierza). ;)
Być może kopsnę się do tego nadmorskiego w lutym, na ogólnopolski zlot morsów (ludzi). Marzy mi się dojazd tamże rowerem, kto wie...
Tymczasem zwierzaki w żarskim Mielnie:




.
W Straszowie, 7 km od NRD niezwykły kościół (?):

Kościół w Straszowie © mors

Kościół (?!) w Straszowie © mors


Schludne i pachnące (naprawdę!) wnętrze kościoła-obory © mors
A w dość prężnych Żarach taki rodzynek:

Ależ archaizm (w Żarach) © mors
.
I na deser kolejne wypasione zwierzaki:



A tak poza tym to udało mi się zabłądzić w lesie i zamiast 1 km wyszło 6 km "skrótu". ;)
dpd (18-22.VIII.2014)
Piątek, 22 sierpnia 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 36.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Poranki nad podziw rześkie (8-10*C) i nawet w południe da się żyć (20-22*C). ;)
Jeden z zimniejszych poranków:

Krótkie spodenki o wschodzie słońca (zaledwie 8*C), nawet nieźle :) © mors
.
Dlaczego 99% kobiet to zmarzluchy? Jak widać, można inaczej. :p
Jeden z zimniejszych poranków:

Krótkie spodenki o wschodzie słońca (zaledwie 8*C), nawet nieźle :) © mors
.
Dlaczego 99% kobiet to zmarzluchy? Jak widać, można inaczej. :p
Z podróżnikiem "Pepikiem" i jego poziomikiem
Czwartek, 21 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 39.00 | gruntow(n)e: | 0.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Potrójne 'pierwszy raz w życiu': zobaczyłem "poziomkę" na żywo, zobaczyłem przypadkowego podróżnika rowerowego ciężkiego kalibru w mojej okolicy i pierwszy raz jechałem i gadałem z "knedlikożercą". ;)
Choć temperatury ostatnio sprzyjają jeździe, to jakoś nigdy nie mam motywacji do jazdy po pracy, a głodny wykres woła...
Tym razem motywacja była spora i - na szczęście - dość powolna (duża masa i tylko jedno przełożenie z przodu).
Gadalim na przemian po polsko-czesku, po paru minutach po słaboangielsku-wmiaręangielsku, i znów pl-cz i znów ang-ang - chwilami mieszaliśmy języki nawet w jednym zdaniu. ;]
Trochę to było uciążliwe i nie zawsze się dogadywaliśmy, ale ogólnie było ciekawie.

Pogodny "Pepik" i jego poziomka © mors
Pepik był już w Polsce (i nie tylko) kilkukrotnie, i całkiem sporo się orientował, bez porównania lepiej niźli ja o Czechach...
Rozmawiali my o turystyce i geografii (zna m.in. nasze Tatry i nasze zamki krzyżackie), o społeczeństwach (pl i cz), o historii, gospodarce, polityce - a raczej a-polityce - gość jest antysystemowy. :)
Ponadto zna takie postaci jak Piłsudski, Wałęsa... Gomułka (pozdro dla kogo trzeba ;D ).
Podróżując ucieka przed światem biurokratów, którzy onegdaj wykończyli mu firmę (czy coś około tego - tu jakoś się słabo dogadywaliśmy), żyjąc skromnie, ale bezproblemowo.
Po czym patrzy na mój "wyjściowy" ubiór i pyta - skąd-dokąd jadę? - No z pracy do domu jadę... - A z jakiej pracy? -yyy, no... z biurokracji... xD
Mimo tego strzału w potylicę dalej ciekawie rozmawialiśmy... chociaż chwilę musiał ochłonąć. ;D
Dobrą godzinę takeśmy gaworzyli, także przy pożegnaniu. ;)
No i pojechał dalej...

Poziomy czeski sakwiarz w lubuskich lasach, niebywałe © mors
...do Włocławka, jak kto ciekaw. Może przetnie się z BBTourowcami. ;)
Sprzęt też jest wart uwagi - nie tylko, że rzadki gatunek roweru, to jeszcze wielość urzekających (bo bezkosztowych) patentów - sakwy, siedzenie z wózka inwalidzkiego, chlapacz z opakowania po jogurcie itd. itp.
Choć temperatury ostatnio sprzyjają jeździe, to jakoś nigdy nie mam motywacji do jazdy po pracy, a głodny wykres woła...
Tym razem motywacja była spora i - na szczęście - dość powolna (duża masa i tylko jedno przełożenie z przodu).
Gadalim na przemian po polsko-czesku, po paru minutach po słaboangielsku-wmiaręangielsku, i znów pl-cz i znów ang-ang - chwilami mieszaliśmy języki nawet w jednym zdaniu. ;]
Trochę to było uciążliwe i nie zawsze się dogadywaliśmy, ale ogólnie było ciekawie.

Pogodny "Pepik" i jego poziomka © mors
Pepik był już w Polsce (i nie tylko) kilkukrotnie, i całkiem sporo się orientował, bez porównania lepiej niźli ja o Czechach...
Rozmawiali my o turystyce i geografii (zna m.in. nasze Tatry i nasze zamki krzyżackie), o społeczeństwach (pl i cz), o historii, gospodarce, polityce - a raczej a-polityce - gość jest antysystemowy. :)
Ponadto zna takie postaci jak Piłsudski, Wałęsa... Gomułka (pozdro dla kogo trzeba ;D ).
Podróżując ucieka przed światem biurokratów, którzy onegdaj wykończyli mu firmę (czy coś około tego - tu jakoś się słabo dogadywaliśmy), żyjąc skromnie, ale bezproblemowo.
Po czym patrzy na mój "wyjściowy" ubiór i pyta - skąd-dokąd jadę? - No z pracy do domu jadę... - A z jakiej pracy? -yyy, no... z biurokracji... xD
Mimo tego strzału w potylicę dalej ciekawie rozmawialiśmy... chociaż chwilę musiał ochłonąć. ;D
Dobrą godzinę takeśmy gaworzyli, także przy pożegnaniu. ;)
No i pojechał dalej...

Poziomy czeski sakwiarz w lubuskich lasach, niebywałe © mors
...do Włocławka, jak kto ciekaw. Może przetnie się z BBTourowcami. ;)
Sprzęt też jest wart uwagi - nie tylko, że rzadki gatunek roweru, to jeszcze wielość urzekających (bo bezkosztowych) patentów - sakwy, siedzenie z wózka inwalidzkiego, chlapacz z opakowania po jogurcie itd. itp.
Stan Iowa czyli gmina Iłowa ;)
Niedziela, 17 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 45.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Tamże i nie tylko...
Motyw dnia:

Motyw dnia :D © mors
Opodalże "nowe" odkrycie...

Cóż za archaizm i trupizm! :D © mors

Bardzo stary dźwig © mors
Nigdy takowego nie widziałem i nawet nie wiem, co to jest... oelka, ratuj! ;)

Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297 © mors
![Niedługo pierwsza rocznica remontu ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,509346,20140820,niedlugo-pierwsza-rocznica-remontu.jpg)
Niedługo pierwsza rocznica remontu ;] © mors

Stare i nowe © mors
Nawiedziłem także pałac i park w Iłowej (czyt. w Ajole ;) ). Niedawno odremontowany park okazał się na tyle urokliwy (obiekty małej architektury i inne zgrabne motywy)... że aż go nie fociłem :D (za dużo motywów, za słaby "aparat"). Sfociłem tylko pałacyk (współcześnie: zespół szkół ponadgimnazjalnych):

Pałac w Iłowej © mors

Dąb do podjazdów ;) © mors

Dąb do podjazdów ;p © mors
Po co ja tyle tych zdjęć wrzucam, to nie wiem...
Motyw dnia:

Motyw dnia :D © mors
Opodalże "nowe" odkrycie...

Cóż za archaizm i trupizm! :D © mors

Bardzo stary dźwig © mors
Nigdy takowego nie widziałem i nawet nie wiem, co to jest... oelka, ratuj! ;)

Mnogo leśnych parkingów stanęło wzdłuż DW 297 © mors
![Niedługo pierwsza rocznica remontu ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,509346,20140820,niedlugo-pierwsza-rocznica-remontu.jpg)
Niedługo pierwsza rocznica remontu ;] © mors

Stare i nowe © mors
Nawiedziłem także pałac i park w Iłowej (czyt. w Ajole ;) ). Niedawno odremontowany park okazał się na tyle urokliwy (obiekty małej architektury i inne zgrabne motywy)... że aż go nie fociłem :D (za dużo motywów, za słaby "aparat"). Sfociłem tylko pałacyk (współcześnie: zespół szkół ponadgimnazjalnych):

Pałac w Iłowej © mors

Dąb do podjazdów ;) © mors

Dąb do podjazdów ;p © mors
Po co ja tyle tych zdjęć wrzucam, to nie wiem...
Ora et labora. I pierwsza łatka w życiu (!) (10-17.VIII.2014)
Niedziela, 17 sierpnia 2014
Kategoria Standardowo, Nielicho
| kilosy: | 36.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Oryginalna dętka Dębicy wytrzymała bez JAKICHKOLWIEK problemów 15 lat/38 265 km, a jej chiński (no name) następca - niewiele ponad 2 miesiące/1kkm...
I to bynajmniej nie opona Dębicy (teraz i zawsze) wpuściła jej szmatę - przebicie było od wewnątrz, od małych grudek śniedzi (?) wewnątrz obręczy... o tempora, o mor(e)s...
Powietrze uciekało powoli, parę dni bawiłem się w pompowanie, ale w końcu załatałem - podwójny dyshonor. ;) I strach, kiedy kolejna nano-cząsteczka ją przebije...
Raz w życiu złapałem klasycznego kapcia na mono, raz w Huraganie zaczęło mi trochę uchodzić i dwa razy w Krossie (przez 15 lat!), ale tam dzięki Dębicom można było spokojnie jeździć dalej - nawet 2kkm, także po górach, bez pompki, z drutem na wylot opony - takie to były czasy!
W każdym z tych przypadków wymieniałem jednak dętki na nowe, a tym razem załatałem - pierwszy raz w życiu. ;]
Średnio raz do roku dyshonoruję się (bo zagraniczny) także nawiedzaniem sklepu z biedą w nazwie ;) a tu takie okazje odchodzą...

Wyjątkowa okazja - 5 zeta za dwa "naparstki", mi wychodzi prawie 1430 zł za litr ;] © mors
I to bynajmniej nie opona Dębicy (teraz i zawsze) wpuściła jej szmatę - przebicie było od wewnątrz, od małych grudek śniedzi (?) wewnątrz obręczy... o tempora, o mor(e)s...
Powietrze uciekało powoli, parę dni bawiłem się w pompowanie, ale w końcu załatałem - podwójny dyshonor. ;) I strach, kiedy kolejna nano-cząsteczka ją przebije...
Raz w życiu złapałem klasycznego kapcia na mono, raz w Huraganie zaczęło mi trochę uchodzić i dwa razy w Krossie (przez 15 lat!), ale tam dzięki Dębicom można było spokojnie jeździć dalej - nawet 2kkm, także po górach, bez pompki, z drutem na wylot opony - takie to były czasy!
W każdym z tych przypadków wymieniałem jednak dętki na nowe, a tym razem załatałem - pierwszy raz w życiu. ;]
Średnio raz do roku dyshonoruję się (bo zagraniczny) także nawiedzaniem sklepu z biedą w nazwie ;) a tu takie okazje odchodzą...

Wyjątkowa okazja - 5 zeta za dwa "naparstki", mi wychodzi prawie 1430 zł za litr ;] © mors
30% zjazd "bez hamulców" - rekordowa ul. Szkolna w Karpaczu na monocyklu plus objazd Karkonoszy
Piątek, 15 sierpnia 2014
Kategoria Karkonosze i mono, Mono, Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 12.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Po całym dniu podróży (z czego większość to dojazd, korki, objazdy i szukanie miejsc do parkowania) wylądowałem w Karpaczu, opodal kościołów. I miałem 48 minut na wjechanie na szczyt miasteczka (ponad 3km i ~200m w pionie), zabawę na rekordowej ul. Szkolnej i zjazd (na ostrym kole) z powrotem....
Częściowo zakorkowanymi ulicami, częściowo zakorkowanymi chodnikami (15 sierpnia - świąteczny dzień...) że o przebijaniu się przez zwarty kordon piechurów na deptaku nie wspomnę (przejechałem bez zsiadania, mimo że co chwilę musiałem robić stójkę a nawet wahadło przód-tył, którego dotąd zbytnio nie umiałem...).
Nie wiem, czemu ta ulica jest taka nie znana, leży zaraz poniżej zjazdu do Świątyni Wang i wali po oczach swoją stromizną, najprawdopodobniej największą w kraju...

Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;) © mors

Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;) © mors

Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk) © mors

Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :)) © mors
Aż mnie zemdliło w tymże miejscu - z wrażenia jak i ze strachu, że nie wyhamuję...było grubo, ale jeszcze nie u kresu możliwości...
Aż trudno sobie wyobrazić, co można by zjechać na monocyklach górskich (z ręcznym hamulcem i szeroką oponą)...
Staty-niestety, na podjazd nie miałem czasu. Przy takiej jakości nawierzchni byłoby to arcytrudne, o ile w ogóle sama stromizna by na to pozwoliła...

Niestety, tylko "płaska" częsć Szkolnej ma elegancki dywanik © mors

Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego © mors
Szacując z dokładnych map, to kluczowy odcinek Szkolnej, jakieś 250 metrów, ma 50 metrów przewyższenia :D
To coś jakby przejechać po Mazowszu 250 KILOmetrów...
Parafrazując teściów pewnego blogera z BS - tam to nawet samochody nie dawały rady... :)
Zazwyczaj po stromych drogach cisnę tylko wtedy, jak są "bicykliści" do zmasakrowania ;) a jak ich nie ma, to trochę cisnę a później zdjęcia (czyt.: odpoczynek ;p ). Tym razem cisnąłem brutalnie całą trasę... przeżyłem tylko dzięki chłodkowi (po południu 15*C), ale bez 3 dni bolesnych zakwasów się nie obeszło ;p
Kolejna legenda zaliczona, choć tylko częściowo... będzie po co wracać. ;)
A ponadto:
Szklarska Poręba:

Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;) © mors

Dedykacja ze szklarskiej ;) © mors

Bożena z widokiem na Karki ;) © mors
Chciałem machnąć jakiś motyw, choćby kciuk w górę, ale za dużo ludzi łaziło i głupio mi było. ;p
Oczywiście, można by powiedzieć, że to obce miasto i w 99% to turyści, czyli anonimowość....
.... a to własnie tamże, parę metrów obok, nielicha niespodzianka: w tłumie mnie rozpoznała, i to od tyło-boku.I to kobieta-faceta, nie odwrotnie. I to widzieli się raptem 2 dni w życiu i zupełnie nie wiedzieli, że w teraz w tym samym miejscu i czasie.... a jak? to chyba wiadomo - spróbujcie takiego szczęścia stojąc sobie z konwencjonalnym rowerem. ;p;p
A kto? Powinniście kojarzyć. ;p

Trafienie jak w lotka. ;)
.
.
2 miesiące później.... (dokończenie):

Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;) © mors

Po drzewach jedzie ;) © mors

Latający BMX © mors

Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat © mors

Loty ;p © mors

Loty ;p © mors
Żadnego monocykla tamże nie było, pfff! ;)

Zasady :) © mors

Kącik historyczny © mors

"Hamulce tarczowe ze wspomaganiem" - ostrzeżenie dla jadących z tyłu ;] © mors

Tańczące białogłowy... i monocykl © mors

Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;) © mors

Pomieszanie baśni ;) © mors

Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki "do golenia" a wejście boczne - za darmochę :D © mors

Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p ) © mors

Nader urokliwie © mors

Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim © mors
Częściowo zakorkowanymi ulicami, częściowo zakorkowanymi chodnikami (15 sierpnia - świąteczny dzień...) że o przebijaniu się przez zwarty kordon piechurów na deptaku nie wspomnę (przejechałem bez zsiadania, mimo że co chwilę musiałem robić stójkę a nawet wahadło przód-tył, którego dotąd zbytnio nie umiałem...).
Nie wiem, czemu ta ulica jest taka nie znana, leży zaraz poniżej zjazdu do Świątyni Wang i wali po oczach swoją stromizną, najprawdopodobniej największą w kraju...

Właściwie, to kciuk powinien być w dół, bo tylko zjeżdżałem ;) © mors

Na rozgrzewkę... tak powinny wyglądać wszystkie ulice w kraju ;) © mors

Wjazd na szalony, -30% zjazd (w tle DW Kamieńczyk) © mors

Podmurówka ogrodzenia prawdę Ci powie... 30% :)) © mors
Aż mnie zemdliło w tymże miejscu - z wrażenia jak i ze strachu, że nie wyhamuję...było grubo, ale jeszcze nie u kresu możliwości...
Aż trudno sobie wyobrazić, co można by zjechać na monocyklach górskich (z ręcznym hamulcem i szeroką oponą)...
Staty-niestety, na podjazd nie miałem czasu. Przy takiej jakości nawierzchni byłoby to arcytrudne, o ile w ogóle sama stromizna by na to pozwoliła...

Niestety, tylko "płaska" częsć Szkolnej ma elegancki dywanik © mors

Widoki z Szkolnej, zza Gołębiewskiego © mors
Szacując z dokładnych map, to kluczowy odcinek Szkolnej, jakieś 250 metrów, ma 50 metrów przewyższenia :D
To coś jakby przejechać po Mazowszu 250 KILOmetrów...
Parafrazując teściów pewnego blogera z BS - tam to nawet samochody nie dawały rady... :)
Zazwyczaj po stromych drogach cisnę tylko wtedy, jak są "bicykliści" do zmasakrowania ;) a jak ich nie ma, to trochę cisnę a później zdjęcia (czyt.: odpoczynek ;p ). Tym razem cisnąłem brutalnie całą trasę... przeżyłem tylko dzięki chłodkowi (po południu 15*C), ale bez 3 dni bolesnych zakwasów się nie obeszło ;p
Kolejna legenda zaliczona, choć tylko częściowo... będzie po co wracać. ;)
A ponadto:
Szklarska Poręba:

Urząd Miejski w szklarskiej - tak powinny wyglądać wszystkie urzędy ;) © mors

Dedykacja ze szklarskiej ;) © mors

Bożena z widokiem na Karki ;) © mors
Chciałem machnąć jakiś motyw, choćby kciuk w górę, ale za dużo ludzi łaziło i głupio mi było. ;p
Oczywiście, można by powiedzieć, że to obce miasto i w 99% to turyści, czyli anonimowość....
.... a to własnie tamże, parę metrów obok, nielicha niespodzianka: w tłumie mnie rozpoznała, i to od tyło-boku.I to kobieta-faceta, nie odwrotnie. I to widzieli się raptem 2 dni w życiu i zupełnie nie wiedzieli, że w teraz w tym samym miejscu i czasie.... a jak? to chyba wiadomo - spróbujcie takiego szczęścia stojąc sobie z konwencjonalnym rowerem. ;p;p
A kto? Powinniście kojarzyć. ;p

Trafienie jak w lotka. ;)
.
.
2 miesiące później.... (dokończenie):

Szklarska Poręba. Tak powinno wyglądać każde miasto ;) © mors

Po drzewach jedzie ;) © mors

Latający BMX © mors

Kredens Taxi, BMXy, śródmiejskie skały - ciekawszy świat © mors

Loty ;p © mors

Loty ;p © mors
Żadnego monocykla tamże nie było, pfff! ;)

Zasady :) © mors

Kącik historyczny © mors

"Hamulce tarczowe ze wspomaganiem" - ostrzeżenie dla jadących z tyłu ;] © mors

Tańczące białogłowy... i monocykl © mors

Zamek Czocha i rower z zupełnie innej bajki ;) © mors

Pomieszanie baśni ;) © mors

Oblężenie zamku. ;) Przed wejściem głównym tłumy stonki "do golenia" a wejście boczne - za darmochę :D © mors

Zapora Leśniańska (w tle monocykl ;p ) © mors

Nader urokliwie © mors

Krótka, ale konkretna serpentynka za zbiornikiem Leśniańskim © mors
Poligony, Stalagi i inne piachy
Niedziela, 10 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 5.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Genialnie, Panie Morsie, pojechać przy 28-30*C sajgonie w piachy... ale jakimś cudem przeżyłem. Pomogła przechodząca obrzeżem burza (znikła jeszcze szybciej niż się pojawiła :O ) co nie mniej chyba się starzeję. ;)
W głębi lasu odkryto sporo ruin po Stalagach (nic spektakularnego, głównie fundamenty) i nawiedzono poligon, a nawet jednostkę wojskową -otwarta, wokół żywej duszy, żadnego ochroniarza... (tak, tak, jednostki wojskowe ochraniane są (?) przez cywilne firmy ochroniarskie (sic!).
A na koniec katarakty na Kwisie, dla podratowania przegrzanego zdrowia. ;)

Mogę jechać ;) © mors

Nie mogę wyjechać ;) © mors

Brama otwarta, żadnych strażników ani żywej duszy © mors

To wagony też rozbijają sobie obozy? © mors
W głębi lasu odkryto sporo ruin po Stalagach (nic spektakularnego, głównie fundamenty) i nawiedzono poligon, a nawet jednostkę wojskową -otwarta, wokół żywej duszy, żadnego ochroniarza... (tak, tak, jednostki wojskowe ochraniane są (?) przez cywilne firmy ochroniarskie (sic!).
A na koniec katarakty na Kwisie, dla podratowania przegrzanego zdrowia. ;)

Mogę jechać ;) © mors

Nie mogę wyjechać ;) © mors

Brama otwarta, żadnych strażników ani żywej duszy © mors

To wagony też rozbijają sobie obozy? © mors
Gryżyce (przysiółek i kąpielisko)
Sobota, 9 sierpnia 2014
Kategoria Biednie, brudno i odludno, Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 21.50 | gruntow(n)e: | 4.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Lokalna żwirownia, latem tłoczne kąpielisko interesowało mnie niewiele. Co innego zimą. ;)
Stwierdziłem tylko obecność kilkuset osób i prawie tyle samo samochodów, a rowerów... 4 sztuki.
Z czego dwie sztuki jechały z właścicielkami w bikini. :p Cóż, nawet lato ma swoje plusy. ;)
Tymczasem 2 km dalej znajduje się zapyziały przysiółek od którego żwirownia wzięła swą nazwę, jednak mało kto o nim słyszał, bo nijak nie jest on nikomu po drodze.
6 domów, z czego 2 postpegieerowskie bloczki zamieszkane metodą "na krzywy ryj" przez kilka patologicznych rodzin, a wokół kiła i mogiła, śmieci, krzaki, brak wodociągów i kanalizacji, najbliższy asfalt ok. 5km stąd, brud, smród (dosłownie i w przenośni) i ubóstwo.
Aż strach się zatrzymać na zrobienie zdjęcia. ;]
Oczywiście nie ma sklepu ani kościoła ;) ani jakiejkolwiek komunikacji publicznej.
Dwa kolejne domy są normalne, choć infrastrukturę mają oczywiście taką samą.
A kolejne dwa są po drugiej stronie Bobru i tworzą osobną "dzielnicę", ma nawet oficjalną nazwę (Grajówka). Niby 200m odległości, ale pomiędzy nimi jest tylko elektrownia z kładką na zaporze. A odległość drogowa to ponad 10 km. Dodatkowo, oba te domy nawet się "nie widzą". Ciekawe miejsca do życia. ;)

To jest przykład tych "normalnych" domów :) © mors
Opodal:

Motyw ;p © mors
a za ścianą:

Nowy "odwiert" kopalni żwiru © mors
i z powrotem:

W tle jest zamieszkany dom © mors

Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni) © mors
A tymczasem kilometr dalej klasa wyzyskująca ;)

Rezydencja opodal nędzarzy © mors
I jeszcze takie tam, z innej parafii, ale pasujące do poprzednich:

Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;) © mors

"ROLNICZA" (?) © mors
Było prawie 30*C w cieniu ale jakoś przeżyłem. Pewnie dlatego, że w obie strony było z wiatrem, co się rzadko zdarza w skali dnia, a tu w półtorej godziny... :O
Stwierdziłem tylko obecność kilkuset osób i prawie tyle samo samochodów, a rowerów... 4 sztuki.
Z czego dwie sztuki jechały z właścicielkami w bikini. :p Cóż, nawet lato ma swoje plusy. ;)
Tymczasem 2 km dalej znajduje się zapyziały przysiółek od którego żwirownia wzięła swą nazwę, jednak mało kto o nim słyszał, bo nijak nie jest on nikomu po drodze.
6 domów, z czego 2 postpegieerowskie bloczki zamieszkane metodą "na krzywy ryj" przez kilka patologicznych rodzin, a wokół kiła i mogiła, śmieci, krzaki, brak wodociągów i kanalizacji, najbliższy asfalt ok. 5km stąd, brud, smród (dosłownie i w przenośni) i ubóstwo.
Aż strach się zatrzymać na zrobienie zdjęcia. ;]
Oczywiście nie ma sklepu ani kościoła ;) ani jakiejkolwiek komunikacji publicznej.
Dwa kolejne domy są normalne, choć infrastrukturę mają oczywiście taką samą.
A kolejne dwa są po drugiej stronie Bobru i tworzą osobną "dzielnicę", ma nawet oficjalną nazwę (Grajówka). Niby 200m odległości, ale pomiędzy nimi jest tylko elektrownia z kładką na zaporze. A odległość drogowa to ponad 10 km. Dodatkowo, oba te domy nawet się "nie widzą". Ciekawe miejsca do życia. ;)

To jest przykład tych "normalnych" domów :) © mors
Opodal:

Motyw ;p © mors
a za ścianą:

Nowy "odwiert" kopalni żwiru © mors
i z powrotem:

W tle jest zamieszkany dom © mors

Nie zrobili im obiecywanej od lat drogi, ale chociaż dostali w końcu tabliczkę miejscowości. ;) (ta przystrzyżona trawa należy do elektrowni) © mors
A tymczasem kilometr dalej klasa wyzyskująca ;)

Rezydencja opodal nędzarzy © mors
I jeszcze takie tam, z innej parafii, ale pasujące do poprzednich:

Zamojskie wizytuje zielonogórskie ;) © mors

"ROLNICZA" (?) © mors
Było prawie 30*C w cieniu ale jakoś przeżyłem. Pewnie dlatego, że w obie strony było z wiatrem, co się rzadko zdarza w skali dnia, a tu w półtorej godziny... :O

















