Kijanka, Almette, Legnica i okolica ;) /Hrgn/
Środa, 17 września 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 99.64 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Kopsnąłem się do Legnicy troszkę porozrabiać. ;))
Najpierw podjechałem w tej masce co poniżej narobić Kijance siary pod jej pracą. ;]
7:25 rano, konglomerat poważnych instytucji, poważne ludki popylają do pracy wśród nich wije się Kijanka, a tu o! :p
Lekki popłoch i panika wśród poważniaków, ale to jeszcze nic! Absolutnie bezcenna mina Kijanki, która jednocześnie umierała ze śmiechu a zarazem starała się udawać, że mnie nie zna. :D:D
Niestety, foto tylko zastępcze:

Kijanka zaciesza. :) Huragan doskonale podkreśla, jaka ona jest długa :O © mors

Jaka elegantka :O © mors
.
Nie mogło się obyć bez małego heppeningu pod pomnikiem przyjaźni polsko-radzieckiej (sic!), notabene w dniu rocznicy agresji tychże na nas-że.

Może polskie jabłko? ;p © mors

Jabłkami w ruskich! © mors

Na złość Putinowi ;p © mors
W tle już widać radiowóz... ;]
.
A później zacziłem się na małą, niewinną Almette popylającą raźno na swoim małym rowerku do swojej małej szkoły uczyć swoje małe dzieci w równie małej Legnicy (wieś Legnickie Pole).

Ona nawet do pracy jedzie z uśmiechem na twarzy ;)) © mors
(dodać tutaj należy, że jeszcze przed chwilą była ciężka mgła i szarówka, bodajże 15*C, a nasza mała Bożenka pomyka na letniaka! Szacun Morsa. :) ).

... tymczasem z rowu wyskoczył przerażający zwyrodnialec © mors
Biedna, niewinnna, mała Almette!
Rzuciła rower i pognała co sił, ale zwyrodnialec ją dopadł i.... obsypał upominkami. ;)) (dedykowane chusteczki nawilżające, tudzież równie dedykowane jabłka).

Alouette z Alouette © mors

Alouette z Alouette © mors
PS. znam Alouette ponad rok i dopiero pierwszy raz widziała mnie na konwencjonalnym, dwukołowym rowerze :D a nawet kawałek wspólnie przejechaliśmy - farciara. ;D ).
.
No dobra, może by tak coś merytorycznie, tzn. o wycieczce... plan minimum: Wzgórza Strzegomskie, optimum: WS plus zbiornik Mietkowski, maksimum: Ślęża.
Zrealizowane... nic z powyższych. ;p
Pól dnia wytopiłem na bujaniu się po najpodlejszych podlegnickich wiochach - fatalne drogi (łaty, dziury, bruki), mierne podjazdy i brak jakichkolwiek "fajerwerków". ;]
No nic to, jestem zdania, że wszędzie warto zajechać, chociaż w wiele miejsc tylko raz w życiu - to właśnie te miejsca. ;]
W podobnej odległości miałem Krainę Wygasłych Wulkanów ale specjalnie odpuściłem, bo miała być po drodze jutrzejszej wyprawy (miała, ale nie była ;] ).
Wytelepało mnie jak rzadko kiedy - dziwne, wszak powiat legnicki śpi na miedzi = forsy jak lodu...
Dodatkowo wiele czasu wytopiłem na miotanie się, jak rzadko kiedy. Fakt, że przespanie owej nocy 2 godzin nie pomagało, ale swoją drogą byłem chyba cokolwiek rozkojarzony... ;)) ;p
Tylko 3 zdjęcia, wszystkie z L.P., bo dalej nie było już niczego. ;)

Bazylika w Legnickim Polu © mors

Kapuściane klomby w Legnickim Polu. Jak niewiele trzeba © mors

Elegancka podstawówka w Legnickim Polu © mors
.
Na koniec powrót do Legni i polowanie na Kijankę. ;p Jak już ją wyprawiłem do pracy to i po pracy mogę. ;)
Rzeczona wchodzi do domu chyba kominem, bo się rozminęliśmy, cały czas nie wiem jak...
Nic, to, powoli potoczyłem się do centrum...

Dziwne pomniki, nawet jak na legnickie standardy ;) © mors
...i na PKP, cały czas intensywnie acz jałowo SMS-ując. ;) Puenta nie była optymistyczna, ale to tylko była zmyła - po chwili na dworzec wpada zdyszana Kijanka - rzuciła wszystko (szamanie obiadu) i pognała mnie żegnać! :O
Wzruszeniom nie było końca, ale i nie obeszło się bez odwetu - za poranną siarę pod pracą tym razem narobiła mi siary, pod moim pociągiem, każąc mi robić różne miny do wspólnych selfie. ;]
Jak ktoś chce to zobaczyć, to odsyłam do tejże. ;p Tutaj są same grzeczne zdjęcia. ;)

"Ósmy pasażer...." ;) © mors

Selfie dwuosobowe z idealnej do tego celu bardzo długiej rąsi ;D © mors
.
I na koniec dedykowany bonus na rozweselenie kogoś, komu się to ostatnio bardzo przyda. :)
![Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,518227,20140922,najwieksza-atrakcja-turystyczna-legnickich-piekar-oczywiscie-z-dedykacja.jpg)
Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;] © mors
Najpierw podjechałem w tej masce co poniżej narobić Kijance siary pod jej pracą. ;]
7:25 rano, konglomerat poważnych instytucji, poważne ludki popylają do pracy wśród nich wije się Kijanka, a tu o! :p
Lekki popłoch i panika wśród poważniaków, ale to jeszcze nic! Absolutnie bezcenna mina Kijanki, która jednocześnie umierała ze śmiechu a zarazem starała się udawać, że mnie nie zna. :D:D
Niestety, foto tylko zastępcze:

Kijanka zaciesza. :) Huragan doskonale podkreśla, jaka ona jest długa :O © mors

Jaka elegantka :O © mors
.
Nie mogło się obyć bez małego heppeningu pod pomnikiem przyjaźni polsko-radzieckiej (sic!), notabene w dniu rocznicy agresji tychże na nas-że.

Może polskie jabłko? ;p © mors

Jabłkami w ruskich! © mors

Na złość Putinowi ;p © mors
W tle już widać radiowóz... ;]
.
A później zacziłem się na małą, niewinną Almette popylającą raźno na swoim małym rowerku do swojej małej szkoły uczyć swoje małe dzieci w równie małej Legnicy (wieś Legnickie Pole).

Ona nawet do pracy jedzie z uśmiechem na twarzy ;)) © mors
(dodać tutaj należy, że jeszcze przed chwilą była ciężka mgła i szarówka, bodajże 15*C, a nasza mała Bożenka pomyka na letniaka! Szacun Morsa. :) ).

... tymczasem z rowu wyskoczył przerażający zwyrodnialec © mors
Biedna, niewinnna, mała Almette!
Rzuciła rower i pognała co sił, ale zwyrodnialec ją dopadł i.... obsypał upominkami. ;)) (dedykowane chusteczki nawilżające, tudzież równie dedykowane jabłka).

Alouette z Alouette © mors

Alouette z Alouette © mors
PS. znam Alouette ponad rok i dopiero pierwszy raz widziała mnie na konwencjonalnym, dwukołowym rowerze :D a nawet kawałek wspólnie przejechaliśmy - farciara. ;D ).
.
No dobra, może by tak coś merytorycznie, tzn. o wycieczce... plan minimum: Wzgórza Strzegomskie, optimum: WS plus zbiornik Mietkowski, maksimum: Ślęża.
Zrealizowane... nic z powyższych. ;p
Pól dnia wytopiłem na bujaniu się po najpodlejszych podlegnickich wiochach - fatalne drogi (łaty, dziury, bruki), mierne podjazdy i brak jakichkolwiek "fajerwerków". ;]
No nic to, jestem zdania, że wszędzie warto zajechać, chociaż w wiele miejsc tylko raz w życiu - to właśnie te miejsca. ;]
W podobnej odległości miałem Krainę Wygasłych Wulkanów ale specjalnie odpuściłem, bo miała być po drodze jutrzejszej wyprawy (miała, ale nie była ;] ).
Wytelepało mnie jak rzadko kiedy - dziwne, wszak powiat legnicki śpi na miedzi = forsy jak lodu...
Dodatkowo wiele czasu wytopiłem na miotanie się, jak rzadko kiedy. Fakt, że przespanie owej nocy 2 godzin nie pomagało, ale swoją drogą byłem chyba cokolwiek rozkojarzony... ;)) ;p
Tylko 3 zdjęcia, wszystkie z L.P., bo dalej nie było już niczego. ;)

Bazylika w Legnickim Polu © mors

Kapuściane klomby w Legnickim Polu. Jak niewiele trzeba © mors

Elegancka podstawówka w Legnickim Polu © mors
.
Na koniec powrót do Legni i polowanie na Kijankę. ;p Jak już ją wyprawiłem do pracy to i po pracy mogę. ;)
Rzeczona wchodzi do domu chyba kominem, bo się rozminęliśmy, cały czas nie wiem jak...
Nic, to, powoli potoczyłem się do centrum...

Dziwne pomniki, nawet jak na legnickie standardy ;) © mors
...i na PKP, cały czas intensywnie acz jałowo SMS-ując. ;) Puenta nie była optymistyczna, ale to tylko była zmyła - po chwili na dworzec wpada zdyszana Kijanka - rzuciła wszystko (szamanie obiadu) i pognała mnie żegnać! :O
Wzruszeniom nie było końca, ale i nie obeszło się bez odwetu - za poranną siarę pod pracą tym razem narobiła mi siary, pod moim pociągiem, każąc mi robić różne miny do wspólnych selfie. ;]
Jak ktoś chce to zobaczyć, to odsyłam do tejże. ;p Tutaj są same grzeczne zdjęcia. ;)

"Ósmy pasażer...." ;) © mors

Selfie dwuosobowe z idealnej do tego celu bardzo długiej rąsi ;D © mors
.
I na koniec dedykowany bonus na rozweselenie kogoś, komu się to ostatnio bardzo przyda. :)
![Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,518227,20140922,najwieksza-atrakcja-turystyczna-legnickich-piekar-oczywiscie-z-dedykacja.jpg)
Największa atrakcja turystyczna legnickich Piekar - oczywiście z dedykacją ;] © mors
Studzianka - czynna stacja-widmo, Huragan w "Wiosce Wiatrów" i inne cuda Borów Dlnśl.
Wtorek, 16 września 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 73.26 | gruntow(n)e: | 2.50 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Niby przeraźliwie płaskie i odludne Bory Dolnośląskie, ale i tam można coś ciekawego wyhaczyć. Szkoda tylko, że raz na 10 km. ;]
Jadę na HURAGANIE pod silny wiatr czołowy, jak się spinam to 25km/h, powoli tracę cierpliwość... a tu taki demotywator (ciekawy marketing turystyczny, nie ma co...):

Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :) © mors
W rzeczonym Pasterniku - niespodzianka: przydomowe składowisko... rzadkich, bardzo awangardowych i dawno już zapomnianych Citroenów CX :O
Akurat niedawno żem rozważał, że w życiu widziałem chyba tylko 2 takowe "kuzoria", i że więcej pewnie już nie zobaczę. A tutaj, na niedużym obejściu stało ich 16! Plus jeszcze nieokreślona ilość na podwórzu za domem! Niesamowite tym bardziej, że nie były to żadne "Angliki" ani wyciągnięte na lewo z niemieckich czy francuskich złomowisk - prawie wszystkie miały polskie tablice rej. (czasem białe, czasem jeszcze czarne). Ktoś je specjalnie skupuje i - najwyraźniej - nawet nie wyrejestrowuje. Ani nie restauruje - wszystkie w stanie raczej słabym, acz kompletnym. Intrygujące...
Bez zdjęć, bo komórką pod słońce... ale chyba kiedyś tam wrócę...
.
Studzianka - wieś opuszczona po 1945, w samym sercu Borów Dlnśl., bez drogi dojazdowej (tylko leśne), na piaskach... nie mam pojęcia, jak i dlaczego kiedyś tam żyli ludzie. Teraz po wsi pozostały zarośnięte fundamenty i zdziczałe drzewa owocowe i krzewy ozdobne - ciekawy widok w środku lasu.
Została także stacja kolejowa, 2 km ode wsi. I stacja jest i działa, nie tylko na papierze - w środku sezonu grzybowego jest to świetna opcja dla grzybiarzy.
Dopiero co przegoniłem takąąą jednąąą ;) z "moich" lasów a tu... 18 grzybiarzy! W dniu roboczym, w godzinach roboczych - wszyscy jechali na Legnicę. ;p A sio na swoje! ;p
Ciekawy to widok: stacja w środku lasu i tłumek ludzi (a na zwykłych wsiach wsiada 0-1 osoba).

Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl © mors
/pstrykłem jak już wsiedli.../
I tu pytanie do naszego eksperta - są jeszcze inne takie stacje? Widma, ale żywe i czynne?
.
Bardziej żywe wsie:

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..) © mors
.
W pewnym przydrożnym barze, "zapomnianym przez Boga" i Sanepid, przykolegował się pieszczoch - ufność i głaskliwość 10/10. :D
Bardzo ciekawy bar (celowo pomijam jego lokalizację) tak swojski i "autentyczny:, że bardziej się nie da. Wszystko własnej roboty, żadnej komerchy ani nowoczesności, cerata na stołach, półmrok, wiata z odpadów gospodarczych, kot ganiający po barze itd.
Jedyna cywilizowana chłodziarka sklepowa wręcz tam nie pasowała. ;]
A na gazetce - zdjęcia zawodników MTB (niechybnie dzieci właścicieli). Niespodzianka. ;)

Barowy pieszczoch © mors

Barowy pieszczoch © mors
I inne takie...
Jadę na HURAGANIE pod silny wiatr czołowy, jak się spinam to 25km/h, powoli tracę cierpliwość... a tu taki demotywator (ciekawy marketing turystyczny, nie ma co...):

Huragan w Wiosce Wiatrów. Na drugim planie rzeczone wiatry. :) © mors
W rzeczonym Pasterniku - niespodzianka: przydomowe składowisko... rzadkich, bardzo awangardowych i dawno już zapomnianych Citroenów CX :O
Akurat niedawno żem rozważał, że w życiu widziałem chyba tylko 2 takowe "kuzoria", i że więcej pewnie już nie zobaczę. A tutaj, na niedużym obejściu stało ich 16! Plus jeszcze nieokreślona ilość na podwórzu za domem! Niesamowite tym bardziej, że nie były to żadne "Angliki" ani wyciągnięte na lewo z niemieckich czy francuskich złomowisk - prawie wszystkie miały polskie tablice rej. (czasem białe, czasem jeszcze czarne). Ktoś je specjalnie skupuje i - najwyraźniej - nawet nie wyrejestrowuje. Ani nie restauruje - wszystkie w stanie raczej słabym, acz kompletnym. Intrygujące...
Bez zdjęć, bo komórką pod słońce... ale chyba kiedyś tam wrócę...
.
Studzianka - wieś opuszczona po 1945, w samym sercu Borów Dlnśl., bez drogi dojazdowej (tylko leśne), na piaskach... nie mam pojęcia, jak i dlaczego kiedyś tam żyli ludzie. Teraz po wsi pozostały zarośnięte fundamenty i zdziczałe drzewa owocowe i krzewy ozdobne - ciekawy widok w środku lasu.
Została także stacja kolejowa, 2 km ode wsi. I stacja jest i działa, nie tylko na papierze - w środku sezonu grzybowego jest to świetna opcja dla grzybiarzy.
Dopiero co przegoniłem takąąą jednąąą ;) z "moich" lasów a tu... 18 grzybiarzy! W dniu roboczym, w godzinach roboczych - wszyscy jechali na Legnicę. ;p A sio na swoje! ;p
Ciekawy to widok: stacja w środku lasu i tłumek ludzi (a na zwykłych wsiach wsiada 0-1 osoba).

Studzianka - czynna stacja-widmo 2 km od wsi-widmo o tej samej nazwie, w samym sercu Borów Dlnśl © mors
/pstrykłem jak już wsiedli.../
I tu pytanie do naszego eksperta - są jeszcze inne takie stacje? Widma, ale żywe i czynne?
.
Bardziej żywe wsie:

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Wierzbowa (w czeluściach Borów Dolnośląskich) © mors

Mądry kompromis między zwolennikami przydrożnych drzew a zwolennikami bezpieczeństwa (chyba pierwszy raz takie coś widzę, a takie oczywiste..) © mors
.
W pewnym przydrożnym barze, "zapomnianym przez Boga" i Sanepid, przykolegował się pieszczoch - ufność i głaskliwość 10/10. :D
Bardzo ciekawy bar (celowo pomijam jego lokalizację) tak swojski i "autentyczny:, że bardziej się nie da. Wszystko własnej roboty, żadnej komerchy ani nowoczesności, cerata na stołach, półmrok, wiata z odpadów gospodarczych, kot ganiający po barze itd.
Jedyna cywilizowana chłodziarka sklepowa wręcz tam nie pasowała. ;]
A na gazetce - zdjęcia zawodników MTB (niechybnie dzieci właścicieli). Niespodzianka. ;)

Barowy pieszczoch © mors

Barowy pieszczoch © mors
I inne takie...
Urlopowe dpd (ODO: 39.999,93)
Poniedziałek, 15 września 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 9.28 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Uf, zmieściłem się. ;p Aż strach było jeździć po sklepach. ;]
Próba sprintu na 36" kole
Niedziela, 14 września 2014
Kategoria 36" Kolisko
| kilosy: | 12.82 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Bardzo duża różnica co do wysiłku pomykać średnio żwawo, tak jak ostatnio (średnia 13,7) a sprintem, tak jak teraz (15,8 km/h).
Co 2-4 km przystawałem, bo się przegrzewałem (22-24*C w cieniu, słońce rozmyte) a gdyby nie to, to dałoby się rychlej.
Przystawać oczywiście starałem się w fotogenicznych miejscach. ;)

Sam się zainteresował, bez wołania i prób przekupstwa :) © mors

Słonik siodłowy - wzrostem idealnie pasuje © mors

Starsza Pani którą zmasakrowałem na 1% podjeździe. ;) Później wyprzedziła mnie skrótem, dzięki czemu drugi raz ją zmasakrowałem. ;) Przyuważcie różnicę wysokości © mors

Inskrypcje starożytnych sowietów (coś tam dukam po rusku, ale nic z tego nie rozkminiłem) © mors
Maks.: 25,7 (?!)
Dziękuję za uwagę. ;p
Co 2-4 km przystawałem, bo się przegrzewałem (22-24*C w cieniu, słońce rozmyte) a gdyby nie to, to dałoby się rychlej.
Przystawać oczywiście starałem się w fotogenicznych miejscach. ;)

Sam się zainteresował, bez wołania i prób przekupstwa :) © mors

Słonik siodłowy - wzrostem idealnie pasuje © mors

Starsza Pani którą zmasakrowałem na 1% podjeździe. ;) Później wyprzedziła mnie skrótem, dzięki czemu drugi raz ją zmasakrowałem. ;) Przyuważcie różnicę wysokości © mors

Inskrypcje starożytnych sowietów (coś tam dukam po rusku, ale nic z tego nie rozkminiłem) © mors
Maks.: 25,7 (?!)
Dziękuję za uwagę. ;p
do kościoła ;p (39.990,65)
Niedziela, 14 września 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 1.65 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Buduję napięcie. ;)
Ziemia na wyciągnięcie płetwy: 39.945-39.989 km (ora et labora 7-12.09.2014)
Piątek, 12 września 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 44.25 | gruntow(n)e: | 0.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
W ramach przygotowań do wielkiego jubileuszu (15 lat i 40kkm) rowerku, chędożę go sobie powolutku, z resztą od paru tygodni.
Pełna profeska, nawet taśmę mam dedykowaną:

Kompatybilne ;) © mors
Taśmą można fajnie przyklejać kabelek od licznika - z daleka nic nie widać, poza tym jest lżejsza i bardziej opływowa od plastikowych wąsów itp. systemów. ;)
Pełna profeska, nawet taśmę mam dedykowaną:

Kompatybilne ;) © mors
Taśmą można fajnie przyklejać kabelek od licznika - z daleka nic nie widać, poza tym jest lżejsza i bardziej opływowa od plastikowych wąsów itp. systemów. ;)
Żabka prowadzona przez Kijanki. Kuriozum z dedykacją ;p
Niedziela, 7 września 2014
Kategoria Nielicho
| kilosy: | 33.75 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Taka jedna Kijankaaa zazdrościła, że Czytelnicy tego bloga mają bez liku fajnych dedykacji i że też by raz kiedyś takową chciała. Ino co można takiej poczwarce zadedykować? Sadzawkę? Bagna? Ropuchę?
Ale, ale, dla guglującego nic trudnego...

Żabka prowadzona przez Kijanki © mors
Motyw mnie rozbraja nawet sam z siebie. :]
Skądinąd najbliższe sąsiedztwo Kijanek nie jest takie zabawne: mega obdrapana kamienica (z poniemieckimi napisami), kościół polsko-katolicki i małe "getto" Romów...
Dobrze, że to niedaleko od Morsownii, bo specjalnie tam popylałem i to w niesprzyjających warunkach pogodowych (28,0 - 29,9*C). ;p Skądinąd we wrześniu to nawet upał łatwiej się znosi (mniejsza parność).
Ale, ale, dla guglującego nic trudnego...

Żabka prowadzona przez Kijanki © mors
Motyw mnie rozbraja nawet sam z siebie. :]
Skądinąd najbliższe sąsiedztwo Kijanek nie jest takie zabawne: mega obdrapana kamienica (z poniemieckimi napisami), kościół polsko-katolicki i małe "getto" Romów...
Dobrze, że to niedaleko od Morsownii, bo specjalnie tam popylałem i to w niesprzyjających warunkach pogodowych (28,0 - 29,9*C). ;p Skądinąd we wrześniu to nawet upał łatwiej się znosi (mniejsza parność).
36 km na 36". Prawie 3 godz. balansu.
Sobota, 6 września 2014
Kategoria 36" Kolisko, Nielicho
| kilosy: | 37.14 | gruntow(n)e: | 0.20 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Zmęczyła mnie tylko temperatura (24 w cieniu, ale całość przy czystym niebie, pewnie przekraczało 30...), czasem tylko pobolewało nienaturalnie skręcone kolano, albowiem jedno pedałko, weteran kilku bicykli i monocykli, jest już tak zajechane, że ma tak wielkie luzy, że miota nim na boki jak wiadomo kto. ;)
Z resztą z tym pedałkiem miałem ciekawy problem, technicznie absurdalny wręcz - odkręcało mi się, mimo że było wkręcone prawidłowo (w przód).
Początkowo dokręcałem palcami, ale od jazdy na odkręconym pokrzywiły się gwinty i za trzecim razem ani w te, ani we wte... dobrz, że do najbliższej parafii było 200-300 m...
Najdłuższy jak dotąd mój dystans na Słoniku i drugi w ogóle na "monach". Oczywiście nie ma porównania do tego najdłuższego (44 km na kole 24" a trasa po Tatrach).
50 km na Słoniku jeszcze sobie wyobrażam, ale 100 nie bardzo, chyba że z osiemnastoma dłuższymi przerwami...
Lekkie rozczarowanie, bo w planach było grubo ponad 100, a nawet 200+ :/

Słoniku, uważaj! © mors

Nad Kwisą © mors

Świat z perspektywy 36" - wzrok prawie na równi ze wzrokiem kierowców TIRolotów © mors

Przy kaplicy w Pruszkowie © mors

Kanał Bobru koło Małomic © mors

PCT Joanna - zgadujta, o co tu chodzi? ;) © mors
Maks. prędk.:19,5 (bez spiny)
Średnia: 13,3 (tempo turystyczne)
Czas netto: 2h 47m
Czas brutto: 4h 7m (4 sklepy, zdjęcia, nawiedzanie cmentarzy dla zimnej a darmowej wody, gimnastyka, wywiady...).
Liczba obrotów korby: 13 031. Za dużo jak na mój gust - przydałoby się większe koło. :)
PS. bardzo miła niespodzianka na poniemieckiej, zniszczonej kostce - odcinek po dużej kostce szedł tak gładko, jak na sztywniaku MTB odcinek z drobną kostką - aż się nabrałem, że po tej dużej będzie jeszcze większa, bo coś nie trzęsie...
Z resztą z tym pedałkiem miałem ciekawy problem, technicznie absurdalny wręcz - odkręcało mi się, mimo że było wkręcone prawidłowo (w przód).
Początkowo dokręcałem palcami, ale od jazdy na odkręconym pokrzywiły się gwinty i za trzecim razem ani w te, ani we wte... dobrz, że do najbliższej parafii było 200-300 m...
Najdłuższy jak dotąd mój dystans na Słoniku i drugi w ogóle na "monach". Oczywiście nie ma porównania do tego najdłuższego (44 km na kole 24" a trasa po Tatrach).
50 km na Słoniku jeszcze sobie wyobrażam, ale 100 nie bardzo, chyba że z osiemnastoma dłuższymi przerwami...
Lekkie rozczarowanie, bo w planach było grubo ponad 100, a nawet 200+ :/

Słoniku, uważaj! © mors

Nad Kwisą © mors

Świat z perspektywy 36" - wzrok prawie na równi ze wzrokiem kierowców TIRolotów © mors

Przy kaplicy w Pruszkowie © mors

Kanał Bobru koło Małomic © mors

PCT Joanna - zgadujta, o co tu chodzi? ;) © mors
Maks. prędk.:19,5 (bez spiny)
Średnia: 13,3 (tempo turystyczne)
Czas netto: 2h 47m
Czas brutto: 4h 7m (4 sklepy, zdjęcia, nawiedzanie cmentarzy dla zimnej a darmowej wody, gimnastyka, wywiady...).
Liczba obrotów korby: 13 031. Za dużo jak na mój gust - przydałoby się większe koło. :)
PS. bardzo miła niespodzianka na poniemieckiej, zniszczonej kostce - odcinek po dużej kostce szedł tak gładko, jak na sztywniaku MTB odcinek z drobną kostką - aż się nabrałem, że po tej dużej będzie jeszcze większa, bo coś nie trzęsie...
Ziemio, nadjeżdżam! (39.870-39.911 km, czyli dpd 1.-5.IX.2014)
Piątek, 5 września 2014
Kategoria Standardowo
| kilosy: | 41.00 | gruntow(n)e: | 1.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Za parę dni strzeli obwód Ziemi, na moim 15-letnim, ciężkim rowerze za 600 PLN... jak się postaram, to uceluję mu w jego urodziny. :)
Tymczasem dziś zdarzył się przykry incydent - musiałem hamować i to z górki. ;p Straciłem już rachubę, ale średnią 1 hamowanie/miesiąc chyba utrzymuję. :)
W takich okolicznościach to chyb drugiego kółeczka na oryginalnych klockach nie zrobię... :(
Tymczasem dziś zdarzył się przykry incydent - musiałem hamować i to z górki. ;p Straciłem już rachubę, ale średnią 1 hamowanie/miesiąc chyba utrzymuję. :)
W takich okolicznościach to chyb drugiego kółeczka na oryginalnych klockach nie zrobię... :(
Wsi spokojna, wsi wesoła! (nowe, odludne parafie: Krzewiny, Grabowiec, Lipno)
Sobota, 30 sierpnia 2014
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
| kilosy: | 99.50 | gruntow(n)e: | 5.00 |
| czasokres: | śr. km/h: |
Dokręcanie do setki jest zbyt mainstreamowe ;p a poza tym to celowałem w 80 i trochę nie wyszło...
Nawet fajne te odludzia pomiędzy Krosnem Odrz., Nowogrodem Bobrz. i Zieloną Górą - takie spokojne, przytulne, zaciszne, nieskomercjalizowane, niebanalne...

Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;) © mors

Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p © mors

Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów © mors

Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P © mors

Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję © mors
W Grabowcu to nawet lotnisko mają! Tzn. kawał niezbyt poziomej łąki dla awionetek i szybowców, ale oficjalne ostrzeżenia są.
A później Lipno, gdzie nawet kruki zawracają. ;D

Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie © mors

Lipno - kościół i wielka lipa © mors
We wszystkich tych wsiach domki malutkie i nierzadko bardzo stare, co jest rzadko spotykane w lubuskim, a zwłaszcza w mojej okolicy.

Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...) © mors

Dożynki w Gorzupii © mors
A ponadto inne, drobne motywy, głównie z dedykacjami (dla wszystkich, którzy się poczuwają - żeby nikt mi nie był zazdrosny ;p ):





Nawet fajne te odludzia pomiędzy Krosnem Odrz., Nowogrodem Bobrz. i Zieloną Górą - takie spokojne, przytulne, zaciszne, nieskomercjalizowane, niebanalne...

Krzewiny - odludzie, 13 domków, ale gospodarzą przykładnie ;) © mors

Krzewiny. Traktor większy od wsi. ;) Z dedykacją dla mnie. ;p © mors

Bardzo bogata infrastruktura jak na przysiółek wśród lasów © mors

Słomiany wiatrak z mini dedykacją ;P © mors

Grabowiec - jedna z fajniejszych rzeźb, jakie widziałem. A w tle wysepka na stawie z uwiezionym tamże psem (patrz: buda). Straszne więzienie, ale przynajmniej ma własne solary i wiatrak, więc pewnie sobie tam ogląda telewizję © mors
W Grabowcu to nawet lotnisko mają! Tzn. kawał niezbyt poziomej łąki dla awionetek i szybowców, ale oficjalne ostrzeżenia są.
A później Lipno, gdzie nawet kruki zawracają. ;D

Ładny i zachowany w oryginale kościół w Lipnie © mors

Lipno - kościół i wielka lipa © mors
We wszystkich tych wsiach domki malutkie i nierzadko bardzo stare, co jest rzadko spotykane w lubuskim, a zwłaszcza w mojej okolicy.

Mini kościółek w Piaskach. Ostatnio chyba przybyło takich (tego nie kojarzyłem dawniejszymi czasy...) © mors

Dożynki w Gorzupii © mors
A ponadto inne, drobne motywy, głównie z dedykacjami (dla wszystkich, którzy się poczuwają - żeby nikt mi nie był zazdrosny ;p ):






















