10. rocznica mojej bytności na BSach :O /Kross/
Czwartek, 22 kwietnia 2021
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 10.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Masakra, 1/4 życia na BSach :O a było to życie niekiedy bardzo intensywne (1000-1600 km na miesiąc i po 400-500 komciów xD).
A teraz? Szkoda klikać... o_O
... nie to, co tera... ;p
W owym czasie popełniłem około 74 kkm (dane niedokładne, bo odliczam wpisy dodane z okresów przed założeniem konta na BS), z czego Krossidłem nalatałem z BSami ok. 41,5 kkm - początkowo był to jeszcze mój jedyny rower (!). To były czasy... :>
Jak tak dalej pójdzie, to wiele więcej nie nalatam, a już na pewno nie dożyję do 100kkm bezhamulcowych na Krossie - ostatnio czaskam nim 1-2 wycieczki na miesiąc. o_O
Tym razem pogoda się udała częściowo - nie padało, ale srogo wiało. Nie było motywacji na połykanie kilometrów, ale można łączyć częste postoje z pożytecznym - zbierałem amelinium (plus szkła!). Odliczając 2x1,5 km po mieście, to wychodzi, że na dystansie 7,5 km nazbierałem 36 puszek, a i to niektóre sobie odpuszczałem (w błocie, w wodzie itd.). :O Wychodzi statystycznie 1 puszka co 200 metrów. :/
Natomiast orientacyjny zarobek to 1,80 PLN ;ppp
Fociszony:
Beton spod Śnieżki ;)
I skandaliczne nasadzenia badyli, o których już niedawno pisałem:
Po co komu Śnieżne Kotły, lepiej zasłonić badylami... :/
A teraz? Szkoda klikać... o_O
... nie to, co tera... ;p
W owym czasie popełniłem około 74 kkm (dane niedokładne, bo odliczam wpisy dodane z okresów przed założeniem konta na BS), z czego Krossidłem nalatałem z BSami ok. 41,5 kkm - początkowo był to jeszcze mój jedyny rower (!). To były czasy... :>
Jak tak dalej pójdzie, to wiele więcej nie nalatam, a już na pewno nie dożyję do 100kkm bezhamulcowych na Krossie - ostatnio czaskam nim 1-2 wycieczki na miesiąc. o_O
Tym razem pogoda się udała częściowo - nie padało, ale srogo wiało. Nie było motywacji na połykanie kilometrów, ale można łączyć częste postoje z pożytecznym - zbierałem amelinium (plus szkła!). Odliczając 2x1,5 km po mieście, to wychodzi, że na dystansie 7,5 km nazbierałem 36 puszek, a i to niektóre sobie odpuszczałem (w błocie, w wodzie itd.). :O Wychodzi statystycznie 1 puszka co 200 metrów. :/
Natomiast orientacyjny zarobek to 1,80 PLN ;ppp
Fociszony:
Beton spod Śnieżki ;)
I skandaliczne nasadzenia badyli, o których już niedawno pisałem:
Po co komu Śnieżne Kotły, lepiej zasłonić badylami... :/
D-P-D (i okolice) na Wielkim Kole, odciny 83-86 (186-189)
Czwartek, 22 kwietnia 2021
Kategoria Standardowo, Nielicho, Mono, 36" Kolisko
kilosy: | 26.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W tymże (4-dniowym! :) ) tygodniu pracy trochu zaszalełem także i na mono, bo poza pracą jeździłem na Kolisku na zakupy i inne takie. ;]
Pod jednym sklepem w poniedziałek spotkałem mega zajaranego (tudzież mega zjaranego xDD) zawodnika, który oświadczył, że za młodu był cyrkowcem. :> No i czy ja też? xD
Różne "cyrki" tam odstawiał, ale nie na mono, pff. ;p Raz mu się dali karnąć i średnio to wspominał. :D
To jest niesamowite w codziennej jeździe na mono, że mnogo niesamowitych ludzi się poznaje. Chociaż oni mają chyba ciekawiej... ;D ;p ;)
We wtorek - rekord życiowy: na 3 km trasie po bułki mijałem Policję... 5 razy :O z czego aż 2 razy "na bombach" xD
No nie powiem, nerwówka była, ale nic do mnie nie mieli. A prosiłem się dość MOcNO, bo coś mi odwaliło, i pokonałem duże, ruchliwe skrzyżowanie w godzinach szczytu, czego nigdy na mono nie robiłem - no i oczywiście minąłem się akurat wtedy z kolejnym radiowozem. ;]
W czwartek było moje 10-lecia na BSach (!) ale o tym będzie osobny wpis. :>
Bohaterem dnia okazał się jednak kurier, który o 13:20 - bynajmniej nie z rana, zaczął się zastanawiać, jaki mamy dzień...
Kurier: 28 albo 29...
Ja: że co?? 22!!!
K: nie, nie, na pewno 29, bo na 30-stego mam do dentysty, a to jutro!
Ja: xDDD
K: /sprawdza na telefonie i zbiera szczenę z posadzki/
;D;D;D;D
PS. mam obiecany kolejny monocykl, i to chyba za darmo. :)) Monocykli nigdy za wiele, choć jak znam swoją pazerność, to raczej go opylę za $$. ;)) ;p
Kluczenie bez kluczy ;) /Hrgn/
Środa, 21 kwietnia 2021
Kategoria Standardowo
kilosy: | 37.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W środę (21.IV.) zaszalałem: popełniłem aż 30 km po pracy. ;]
Najpierw pojechałem na "moją" nową wiejską posiadłość, coby nakarmić badyle i walczyć z kotami... tfu, odwrotnie ;)) ale po drodze się skapłem, że nie wziąłem kluczy. ;] Poza tym wiatr na podjeździe mnie zniszczył. ;p Odtąd zacząłem kluczyć po Kotlinie, w bliżej nieokreślonych okolicznościach lądując w Piechowicach. W Kotlinie wiater mniej dokuczał, poza tym wszędy płasko. Jasna strona płaskich terenów istnieje, szczególnie jak się wstawało codziennie o 5 nad ranem, po ok. 4 godz. snu. ;p
Do wpisu dociepuję śmieciowe 7 km z poniedziałku. ;p
Najpierw pojechałem na "moją" nową wiejską posiadłość, coby nakarmić badyle i walczyć z kotami... tfu, odwrotnie ;)) ale po drodze się skapłem, że nie wziąłem kluczy. ;] Poza tym wiatr na podjeździe mnie zniszczył. ;p Odtąd zacząłem kluczyć po Kotlinie, w bliżej nieokreślonych okolicznościach lądując w Piechowicach. W Kotlinie wiater mniej dokuczał, poza tym wszędy płasko. Jasna strona płaskich terenów istnieje, szczególnie jak się wstawało codziennie o 5 nad ranem, po ok. 4 godz. snu. ;p
Do wpisu dociepuję śmieciowe 7 km z poniedziałku. ;p
Sroga Zima w Karpaczu (18.IV!!) plus яosół z пельмени ;) /Hrgn/
Niedziela, 18 kwietnia 2021
Kategoria Odkrywczo, Nielicho
kilosy: | 39.50 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wycieczka na tyle wspaniała, że aż nie chce mi się opisywać (bo za dużo by było). :)
Ostatnia szarża Zimy miała miejsce w Kotlinie Jeniog. 16.IV., w piątek. W sobotę śnieg przetrwał już tylko na wysokościach 400+ (okoliczne wzgórza).
Tymczasem w niedzielę, 18.IV. w Górnym Karpaczu (800+)...
/Ulica "Droga Na Śnieżkę" - kończy się na Śnieżce a zaczyna w tymże miejscu i mało kto wie, ale ta własnie "ulica" ma największe przewyższenie w całym kraju (!) - prawie 800 metrów :O
Na dojeździe, tym razem od strony Sosnówki:
Tzw. Okrąglak, mieszczący się wewnątrz serpentyny - piękna sprawa :)
Srogi klimat, wysoko, ubogo, a do tego na totalnym odludziu (pomiędzy Karpaczem a Borowicami) - tak trzeba żyć!! :)))
Ośrodek wypoczynkowy "Lubuszanin" (to trochę coś jak ja xDD) - między Karpaczem a kaplicą św. Anny:
Historia zatoczyła koło ;)
Do samej kaplicy nie dojechałem, z powodu... nieodśnieżonego dojazdu :)) Przypominam: 18.IV. :)))
/swoją drogą widzę tę kaplicę prawie codziennie, chociażby z pracy... :) /
Zjazd z Górnego Karpacza dość problematyczny - na drogach sporo wody z roztopów, przy prędkościach rzędu 50 km/h nie nadawałbym się do nawiedzenia planowanego przybytku, toteż całą drogę leciałem na heblach o_O masakra, kilka kilometrów heblować do 15 km/h przy potencjale 50 - ciemna strona tej wycieczki istnieje. ;]
Znów Aurora z kuchnią rosyjską. Tym razem tytułowy rosół z pielmieni, jak ktoś nie panimaju po tytule. ;))
Było dobrze, choć ucha z poprzedniego tygodnia była lepsza (tym bardziej, że wolę ryby od mięsa właściwego).
Nawiasem - uwierzyta, że to były moje pierwsze w życiu (samodzielne i samopłatne ;) ) wizyty w restauracji? :)
Po prostu mam nadmiar gotówki ;)) (z pomocy sąsiadom-emerytom - już im przestałem żałować 13-stej emerytury ;D;D) plus ciekawość świata (Syberii). Skądinąd zima w kwietniu bardzo ładnie koresponduje z syberyjską kuchnią. :))
Tymczasem od Dolnego Karpacza śniegu już niet :(
Niesamowity, fenomenalny wręcz kontrast w obrębie jednego, niespełna 5-tysięcznego miasteczka. O_O Mieszkałbym w Górnym a pracował w Dolnym, ewentualnie odwrotnie - ależ by było fajnie! ;))
Ostatnia szarża Zimy miała miejsce w Kotlinie Jeniog. 16.IV., w piątek. W sobotę śnieg przetrwał już tylko na wysokościach 400+ (okoliczne wzgórza).
Tymczasem w niedzielę, 18.IV. w Górnym Karpaczu (800+)...
/Ulica "Droga Na Śnieżkę" - kończy się na Śnieżce a zaczyna w tymże miejscu i mało kto wie, ale ta własnie "ulica" ma największe przewyższenie w całym kraju (!) - prawie 800 metrów :O
Na dojeździe, tym razem od strony Sosnówki:
Tzw. Okrąglak, mieszczący się wewnątrz serpentyny - piękna sprawa :)
Srogi klimat, wysoko, ubogo, a do tego na totalnym odludziu (pomiędzy Karpaczem a Borowicami) - tak trzeba żyć!! :)))
Ośrodek wypoczynkowy "Lubuszanin" (to trochę coś jak ja xDD) - między Karpaczem a kaplicą św. Anny:
Historia zatoczyła koło ;)
Do samej kaplicy nie dojechałem, z powodu... nieodśnieżonego dojazdu :)) Przypominam: 18.IV. :)))
/swoją drogą widzę tę kaplicę prawie codziennie, chociażby z pracy... :) /
Zjazd z Górnego Karpacza dość problematyczny - na drogach sporo wody z roztopów, przy prędkościach rzędu 50 km/h nie nadawałbym się do nawiedzenia planowanego przybytku, toteż całą drogę leciałem na heblach o_O masakra, kilka kilometrów heblować do 15 km/h przy potencjale 50 - ciemna strona tej wycieczki istnieje. ;]
Znów Aurora z kuchnią rosyjską. Tym razem tytułowy rosół z pielmieni, jak ktoś nie panimaju po tytule. ;))
Było dobrze, choć ucha z poprzedniego tygodnia była lepsza (tym bardziej, że wolę ryby od mięsa właściwego).
Nawiasem - uwierzyta, że to były moje pierwsze w życiu (samodzielne i samopłatne ;) ) wizyty w restauracji? :)
Po prostu mam nadmiar gotówki ;)) (z pomocy sąsiadom-emerytom - już im przestałem żałować 13-stej emerytury ;D;D) plus ciekawość świata (Syberii). Skądinąd zima w kwietniu bardzo ładnie koresponduje z syberyjską kuchnią. :))
Tymczasem od Dolnego Karpacza śniegu już niet :(
Niesamowity, fenomenalny wręcz kontrast w obrębie jednego, niespełna 5-tysięcznego miasteczka. O_O Mieszkałbym w Górnym a pracował w Dolnym, ewentualnie odwrotnie - ależ by było fajnie! ;))
Nakarmić koteły w domku w gór(k)ach ;) /Hrgn/
Sobota, 17 kwietnia 2021
Kategoria Nielicho, Biednie, brudno i odludno
kilosy: | 16.50 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Wystarczył 1 kg mleka i jakieś 0,5 kg suchej karmy w plecaku i już tak nie kozakowałem na górkach na dojeździe. ;)
Koteły nakarmione na 2 dni do przodu, kolejne badyle wykarczowane ^-^ a do tego biała niespodzianka - w Jeleniej i w Kotlinie w sobotę śniegu "już" nie było, ale na pobliskich wzgórzach (nie Karkonosze właściwe) - a i owszem. A namojej sąsiada wiejskiej posesji na - przypomnijmy - północno-zachodnim zboczu i wysokości 400+, to miejscami były nawet spore kupki śniegu. 17 kwietnia! ^-^
Jak zawsze pieszczoszka przyleciała galopem na jedzonko i głaskanko (aż się nie mogła zdecydować, co bardziej woli ;D ) a pozostałe ścierściuchy obczajały sytuację z bezpiecznej odległości...
To jest (była) część mieszkania... o_O Tak ciemno, bo za ścianą "po prawej" jest zbocze góry - w sensie, że bezpośrednio, bez odstępu. :O Okno by tego nie doświetliło, no chyba, że byłoby to świecące okno. ;))
PS. dzięki temu domowi przypomniałem sobie, że mam na blogu kategorię "Biednie, brudno i odludno". ;D;D
Koteły nakarmione na 2 dni do przodu, kolejne badyle wykarczowane ^-^ a do tego biała niespodzianka - w Jeleniej i w Kotlinie w sobotę śniegu "już" nie było, ale na pobliskich wzgórzach (nie Karkonosze właściwe) - a i owszem. A na
Jak zawsze pieszczoszka przyleciała galopem na jedzonko i głaskanko (aż się nie mogła zdecydować, co bardziej woli ;D ) a pozostałe ścierściuchy obczajały sytuację z bezpiecznej odległości...
To jest (była) część mieszkania... o_O Tak ciemno, bo za ścianą "po prawej" jest zbocze góry - w sensie, że bezpośrednio, bez odstępu. :O Okno by tego nie doświetliło, no chyba, że byłoby to świecące okno. ;))
PS. dzięki temu domowi przypomniałem sobie, że mam na blogu kategorię "Biednie, brudno i odludno". ;D;D
Najbardziej śnieżny kwiecień w życiu! :))) /DPD, 12-16.IV.2021, Hrgn/
Piątek, 16 kwietnia 2021
Kategoria Standardowo, Nielicho
kilosy: | 25.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pomimo dużych kłopotów w pracy, to był wspaniały, historyczny tydzień białego szaleństwa. :))
Jeszcze w niedzielę (11.IV) było +16 i sporo słońca, a już od poniedziałkowego wieczora powróciła Zima :))
Padało praktycznie codziennie! :D W pierwszych dniach prószyło przy ok. 2* na plusie, ale pod koniec tygodnia wyzerowało się w okolice 0*C :))) Każdego dnia było coraz śnieżniej! :))
Piątkowy poranek pod pracą, 16 kwietnia 2021r. ^-^
W Starej Morsownii w lubuskim, byłoby to nie do pomyślenia - chyba tylko raz w kwietniu sypnęło więcej, niż na 5 minut (13.IV.1996 - pamiętam, bo zrobiłem zdjęcie z datą ;] ).
Tutaj zaś 16.IV, po pięciu dniach walki, Zima zwyciężyła wiosnęBiedronia ;pppp
/kwiaciarnia na trasie do Karpacza w poprzednią niedzielę, w przededniu powrotu Zimy :) /
Trzymać ją tam za tymi kratami i nie wypuszczać! ;pp
Jeszcze w niedzielę (11.IV) było +16 i sporo słońca, a już od poniedziałkowego wieczora powróciła Zima :))
Padało praktycznie codziennie! :D W pierwszych dniach prószyło przy ok. 2* na plusie, ale pod koniec tygodnia wyzerowało się w okolice 0*C :))) Każdego dnia było coraz śnieżniej! :))
Piątkowy poranek pod pracą, 16 kwietnia 2021r. ^-^
W Starej Morsownii w lubuskim, byłoby to nie do pomyślenia - chyba tylko raz w kwietniu sypnęło więcej, niż na 5 minut (13.IV.1996 - pamiętam, bo zrobiłem zdjęcie z datą ;] ).
Tutaj zaś 16.IV, po pięciu dniach walki, Zima zwyciężyła wiosnę
/kwiaciarnia na trasie do Karpacza w poprzednią niedzielę, w przededniu powrotu Zimy :) /
Trzymać ją tam za tymi kratami i nie wypuszczać! ;pp
Уха - tяadycyjиa sybeяyjska zupa яybиa w яestauяacji яosyjskiej w Kaяpaczu :) /Hяgи/
Niedziela, 11 kwietnia 2021
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 44.30 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
No nareszcie skosztowałem legendarnej, syberyjskiej zupy rybnej, o której czytałem w książkach podróżniczych już od dzieciństwa:
Ucha - no może nie do końca tak tradycyjna, bo papryki na Syberii raczej nie znano ;> a i dorsz, jako ryba morska, mógł być znany raczej tylko na wybrzeżach... Tym nie mniej w smaku bdb, powyżej oczekiwań. :)) Obsługa skądinąd też (żadnych ukrainek czy rosjanek nie stwierdzono, o dziwo). Takoż i właściciel - Polak. Tak więc polecam z czystym sumieniem. ;)
Wnętrze przybytku - zgodne z oczekiwaniami, gdyż znałem je już z internetu. ;]
Oczywiście klimatu dopełniały rosyjskie nutki, na czele z ichnim przebojem wszechczasów - szanuję. ;p
Brakowało mi tylko motywów syberyjskich - tundry, drewnianej chatki pośrodku niczego, Bajkału, zorzy polarnych.. :/
Tak pokrzepiony (autentycznie!) raźno obskoczyłem cały Karpacz, na czele z Górnym i górą Czoło. ;)
Pierwy raz na ul. Świętokrzyskiej - zaczyna się nieźle ;))
Nietypowa ulica - praktycznie płaska i cięgiem tylko las (ludzie wolą się budować na północnych stokach xD) a na jej końcu - szkółka narciarska i Centrum Medyczne Karpacz - i wsio. Fajne te centrum, wysoko (700+) i takie na uboczu, żeby nikt nie miał za blisko. ;)
Duże powierzchnie zaanektowano pod parkingi, ale przynajmniej dzięki tym bezleśnym skrawkom terenu mamy godne widoczki ;>
Do Górnego dojechałem nawet nie wiem kiedy :) raptem 200 m wzwyż od centrum i restauracji. ;))
Tamze dzieje się coraz więcej - dźwigi szaleją, a drwale nie pozostają w tyle. ;) Ale dla takich widoczków - warto! ^-^
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była to górska wioska. Wiecie, że na miejscu dzisiejszego Gołębiewskiego (ten moloch, widoczny po prawej), jeszcze kilkanaście lat temu jakiś "wieśniak" miał łąkę i wypasał konika? I woził się Żukiem? A za tę łąkę zainkasował 3 bańki - przyznajcie się w skrytości ducha - który by pogardził takim groszem?? ;>
Tymczasem w Ściegnach, tuż pod Karpaczem, wciąż jeszcze reliktowe rolnictwo się uskutecznia - kontrast zabójczy do tych niezliczonych hoteli:
Także i w Ściegnach "odkryłem" nową drogę (przedostatnie foto), więc wycieczka nader udana. :)
A wisienką (a raczej bezą) na torcie były resztki śniegu w Górnym Karpaczu - przy +16*C :))) No i ośnieżone Karki, oczywiście - palce lizać!
Tym razem zjazd do Kotliny z delikatnym wiatrem w plecy - średnia przez całe miasto około 50 km/h xDDDD a maks. 54,8 - oczywiście samą grawitacją, bez dokręcania. :>
Ucha - no może nie do końca tak tradycyjna, bo papryki na Syberii raczej nie znano ;> a i dorsz, jako ryba morska, mógł być znany raczej tylko na wybrzeżach... Tym nie mniej w smaku bdb, powyżej oczekiwań. :)) Obsługa skądinąd też (żadnych ukrainek czy rosjanek nie stwierdzono, o dziwo). Takoż i właściciel - Polak. Tak więc polecam z czystym sumieniem. ;)
Wnętrze przybytku - zgodne z oczekiwaniami, gdyż znałem je już z internetu. ;]
Oczywiście klimatu dopełniały rosyjskie nutki, na czele z ichnim przebojem wszechczasów - szanuję. ;p
Brakowało mi tylko motywów syberyjskich - tundry, drewnianej chatki pośrodku niczego, Bajkału, zorzy polarnych.. :/
Tak pokrzepiony (autentycznie!) raźno obskoczyłem cały Karpacz, na czele z Górnym i górą Czoło. ;)
Pierwy raz na ul. Świętokrzyskiej - zaczyna się nieźle ;))
Nietypowa ulica - praktycznie płaska i cięgiem tylko las (ludzie wolą się budować na północnych stokach xD) a na jej końcu - szkółka narciarska i Centrum Medyczne Karpacz - i wsio. Fajne te centrum, wysoko (700+) i takie na uboczu, żeby nikt nie miał za blisko. ;)
Duże powierzchnie zaanektowano pod parkingi, ale przynajmniej dzięki tym bezleśnym skrawkom terenu mamy godne widoczki ;>
Do Górnego dojechałem nawet nie wiem kiedy :) raptem 200 m wzwyż od centrum i restauracji. ;))
Tamze dzieje się coraz więcej - dźwigi szaleją, a drwale nie pozostają w tyle. ;) Ale dla takich widoczków - warto! ^-^
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była to górska wioska. Wiecie, że na miejscu dzisiejszego Gołębiewskiego (ten moloch, widoczny po prawej), jeszcze kilkanaście lat temu jakiś "wieśniak" miał łąkę i wypasał konika? I woził się Żukiem? A za tę łąkę zainkasował 3 bańki - przyznajcie się w skrytości ducha - który by pogardził takim groszem?? ;>
Tymczasem w Ściegnach, tuż pod Karpaczem, wciąż jeszcze reliktowe rolnictwo się uskutecznia - kontrast zabójczy do tych niezliczonych hoteli:
Także i w Ściegnach "odkryłem" nową drogę (przedostatnie foto), więc wycieczka nader udana. :)
A wisienką (a raczej bezą) na torcie były resztki śniegu w Górnym Karpaczu - przy +16*C :))) No i ośnieżone Karki, oczywiście - palce lizać!
Tym razem zjazd do Kotliny z delikatnym wiatrem w plecy - średnia przez całe miasto około 50 km/h xDDDD a maks. 54,8 - oczywiście samą grawitacją, bez dokręcania. :>
Jak niechcący zostałem małym, karkonoskim Obajtkiem ;)) /Hrgn/
Sobota, 10 kwietnia 2021
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 38.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Geneza:
Otoczenie prawie samych emerytów ma swoje plusy, bo wpada mi sporo dodatkowych "fuch" za różnorakie prace okołodomowe, a po zaskarbieniu sobie odpowiedniego zaufania, dostałem od dwojga sąsiadów klucze do ich drugich "posiadłości" (dwa osobne przypadki, zupełnie niezależne od siebie). :O
Jedną "posiadłość" widzę z własnego okna - za błotnistym podwórzem mieści się zapyziała kamienica, a w niej... całkiem nowoczesna i elegancka kawalerka. :O Jednak z racji bliskości prace tamże nie mają związku z rowerowaniem.
Natomiast druga posiadłość to cały dom, w stanie bliskim ruiny, położony na płn.-zach. mrocznych stokach jednej z podgórskich parafii. ;) Dodatkowo, co by nie padało tam za dużo światła, wokół domu jest mnóstwo badyli, z którymi to heroicznie wręcz walczę - i jeszcze mi za to płacą! ;D;D;D
Budynku nie pokażę, ale pokażę Wam tutejszego koteła z syndromem wiecznego niewygłaskania :)))))
Nie idzie nic robić, cały czas się łasi i mizia. xD Wgl nie boi się ludzi, właściwie to chyba tylko samochodów się boi. :O
Zapraszam do środka ;)
Macie szczęście, że po zdjęciach nie czuć zapachów. ;]
A obejście jest jeszcze gorsze xD więc roboty mam gdzieś tak do 2027 xD
A najlepszy to jest system pracy i płacy: dostaję konkretny piniądz za niekonkretnie wyznaczony zakres prac, jak i bez jakichkolwiek ram czasowych. xDD Jak tak dalej pójdzie (a raczej pojedzie - Huraganem) to w tym 2027 kupię tę ruderę świeżo po remoncie, za pieniądze zarobione na jej remoncie. ;)))
A przy okazji jeżdżę sobie po górkach i jeszcze zbieram puszki. ;))
Zbiorówka:
Wielki Piątek, 2.IV - 16 km (dojazdy z zawijasami po górkach)
Czw-pt, 8-9.IV - zwykłe D-P-D (oszczędność wpisów)
10.IV - 12 km (dojazd uproszczony, ale też po górkach ^-^)
Otoczenie prawie samych emerytów ma swoje plusy, bo wpada mi sporo dodatkowych "fuch" za różnorakie prace okołodomowe, a po zaskarbieniu sobie odpowiedniego zaufania, dostałem od dwojga sąsiadów klucze do ich drugich "posiadłości" (dwa osobne przypadki, zupełnie niezależne od siebie). :O
Jedną "posiadłość" widzę z własnego okna - za błotnistym podwórzem mieści się zapyziała kamienica, a w niej... całkiem nowoczesna i elegancka kawalerka. :O Jednak z racji bliskości prace tamże nie mają związku z rowerowaniem.
Natomiast druga posiadłość to cały dom, w stanie bliskim ruiny, położony na płn.-zach. mrocznych stokach jednej z podgórskich parafii. ;) Dodatkowo, co by nie padało tam za dużo światła, wokół domu jest mnóstwo badyli, z którymi to heroicznie wręcz walczę - i jeszcze mi za to płacą! ;D;D;D
Budynku nie pokażę, ale pokażę Wam tutejszego koteła z syndromem wiecznego niewygłaskania :)))))
Nie idzie nic robić, cały czas się łasi i mizia. xD Wgl nie boi się ludzi, właściwie to chyba tylko samochodów się boi. :O
Zapraszam do środka ;)
Macie szczęście, że po zdjęciach nie czuć zapachów. ;]
A obejście jest jeszcze gorsze xD więc roboty mam gdzieś tak do 2027 xD
A najlepszy to jest system pracy i płacy: dostaję konkretny piniądz za niekonkretnie wyznaczony zakres prac, jak i bez jakichkolwiek ram czasowych. xDD Jak tak dalej pójdzie (a raczej pojedzie - Huraganem) to w tym 2027 kupię tę ruderę świeżo po remoncie, za pieniądze zarobione na jej remoncie. ;)))
A przy okazji jeżdżę sobie po górkach i jeszcze zbieram puszki. ;))
Zbiorówka:
Wielki Piątek, 2.IV - 16 km (dojazdy z zawijasami po górkach)
Czw-pt, 8-9.IV - zwykłe D-P-D (oszczędność wpisów)
10.IV - 12 km (dojazd uproszczony, ale też po górkach ^-^)
Powielkanocne D-P-D na Wielkim Kole, odciny 81-82 (184-185)
Środa, 7 kwietnia 2021
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Standardowo
kilosy: | 10.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
/udany ten Brajanek, nawet ja tak drastycznie nie zaczynałem ;] /
Jazda jak jazda - niekończące się śnieżyce, a jak chwilowo nie śnieży, to ukazuje się panorama ośnieżonych Karkonoszy. Rutyna. ;))
O zgrozo, obsadzili "moją" dopracową DDR nowymi badylami ;ppp już teraz mają po dobre 3 metry, więc za parę lat widoczki pójdą się paść, grrr! ;p
Tym razem na północ (Chrośnickie Kopy) /Hrgn/
Poniedziałek, 5 kwietnia 2021
Kategoria Nielicho
kilosy: | 19.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
W Poniedziałek Wielkanocny krótko, bo po południu miał być Lany Poniedziałek. I był. ;)
Na północ jeżdżę tylko od święta - a więc tym razem. ;)
Przez Jeżów Sudecki:
i kierunek na Płoszczynę:
Bardzo przyjemne drogi z bardzo małym ruchem :))
Chrośnickie Kopy z prawej i ogólnie Góry Kaczawskie to już są. :> Wstyd pisać, ale praktycznie ich nie znam. ;p
Tamże:
/przód :) /
Chmury straszyły, ale zdążyłem wrócić i - jak widać - warto było ryzykować. :)
Foto z dojazdu:
/wielkie, podłużne i czarno-białe, plus wielkie, podłużne i biało-czarne :) /
Foto z powrotu przez Jelenią:
- i to w świąteczny dzień tyle narodu - raczej nie z nudów... o_O
Na północ jeżdżę tylko od święta - a więc tym razem. ;)
Przez Jeżów Sudecki:
i kierunek na Płoszczynę:
Bardzo przyjemne drogi z bardzo małym ruchem :))
Chrośnickie Kopy z prawej i ogólnie Góry Kaczawskie to już są. :> Wstyd pisać, ale praktycznie ich nie znam. ;p
Tamże:
/przód :) /
Chmury straszyły, ale zdążyłem wrócić i - jak widać - warto było ryzykować. :)
Foto z dojazdu:
/wielkie, podłużne i czarno-białe, plus wielkie, podłużne i biało-czarne :) /
Foto z powrotu przez Jelenią:
- i to w świąteczny dzień tyle narodu - raczej nie z nudów... o_O